Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham ...
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
-
- Posty: 1058
- Rejestracja: 25 sty 2013, 22:17
- Lokalizacja: Łomża
- Has thanked: 11 times
- Been thanked: 39 times
- Kontakt:
Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham ...
Taki tam luźny temat przy niedzielnej kawie.
Kooperacje, wydawałoby się idealny wybór dla grupy znajomych. Robimy wszystko razem w celu osiągniecia pewnego efektu, wspieramy się itd. Słodko, miło i przyjemnie - a jak udaje nam sie zrealizowac warunki zwyciestwa to padamy sobie w ramiona. No najlepsze co w grach, rewelka!
Nie dla mnie. Nie czuję tego - no chyba że mamy motyw zdrajcy i jestem tym złym.
BS G - przy 6 osobach mam ochotę wyskoczyć z okna, nuda. Alien - emocje jak przy Grzybobraniu. Eldritch Horror - "tam idź, to rób bo zginiemy". Czuję na sobie presję, z drugiej strony nie czuję że gram sam. Avalona... O nie, tego nie zdzierze, nuda jak mało co.
Uwielbiam interakcję, wbijanie noży w plecy, podkladanie świń itd - czy jestem złym człowiekiem ? Aspoleczny odludek ze skłonnościami do krzywdzenia innych?
Przykład gry dla mnie idealnej? Blood Rage, Gra o Tron - nie mówiąc o wszelakich grach strategiczno/ wojennych.
Finalnie - co sądzicie o kooperacjach?
Kooperacje, wydawałoby się idealny wybór dla grupy znajomych. Robimy wszystko razem w celu osiągniecia pewnego efektu, wspieramy się itd. Słodko, miło i przyjemnie - a jak udaje nam sie zrealizowac warunki zwyciestwa to padamy sobie w ramiona. No najlepsze co w grach, rewelka!
Nie dla mnie. Nie czuję tego - no chyba że mamy motyw zdrajcy i jestem tym złym.
BS G - przy 6 osobach mam ochotę wyskoczyć z okna, nuda. Alien - emocje jak przy Grzybobraniu. Eldritch Horror - "tam idź, to rób bo zginiemy". Czuję na sobie presję, z drugiej strony nie czuję że gram sam. Avalona... O nie, tego nie zdzierze, nuda jak mało co.
Uwielbiam interakcję, wbijanie noży w plecy, podkladanie świń itd - czy jestem złym człowiekiem ? Aspoleczny odludek ze skłonnościami do krzywdzenia innych?
Przykład gry dla mnie idealnej? Blood Rage, Gra o Tron - nie mówiąc o wszelakich grach strategiczno/ wojennych.
Finalnie - co sądzicie o kooperacjach?
-
- Posty: 290
- Rejestracja: 09 maja 2011, 13:07
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 17 times
- Been thanked: 20 times
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
W skrócie. Jedyna kooperacja która do mnie przemówiła to Robinson Crusoe w trybie solo.
Najgorsze doświadczenie to Battlestar Galactica - podsumowując jedyne o czym sam decydowałem to jaki kolor karty położę na stosie.
Przerobiłem kilka tytułów jak Pandemia, Martwa zima, Ghost Stories, Eldrith Horror - generalnie wariacje z motywem zdrajcy / tajnymi zadaniami itd. Czasem nawet grało się nienajgorzej, czasem nawet ciekawie - ale raz. Nigdy nie było wrażenie "muszę mieć tą grę!". Zawsze jest ktoś kto doradza a szczególnie w wypadku gdy gramy z włascicielem gry. Kooperacje są fajne jak właściciel gry wytłumaczy o co chodzi a do gry siada 4 świeżaków.
Najgorsze doświadczenie to Battlestar Galactica - podsumowując jedyne o czym sam decydowałem to jaki kolor karty położę na stosie.
Przerobiłem kilka tytułów jak Pandemia, Martwa zima, Ghost Stories, Eldrith Horror - generalnie wariacje z motywem zdrajcy / tajnymi zadaniami itd. Czasem nawet grało się nienajgorzej, czasem nawet ciekawie - ale raz. Nigdy nie było wrażenie "muszę mieć tą grę!". Zawsze jest ktoś kto doradza a szczególnie w wypadku gdy gramy z włascicielem gry. Kooperacje są fajne jak właściciel gry wytłumaczy o co chodzi a do gry siada 4 świeżaków.
- Olgierdd
- Posty: 1835
- Rejestracja: 23 lut 2010, 15:25
- Lokalizacja: Gdańsk
- Has thanked: 80 times
- Been thanked: 92 times
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
Ja uwielbiam kooperacje. Brak negatywnych emocji i konfliktów, wspólne (i bardzo trudne) osiąganie zwycięstwa, brak nużącego czekania na swoją turę, bo interesujący jest ruch każdego gracza oraz budujące dyskusje po każdej partii.
To co dla Ciebie jest minusem, tj. "idź tam, albo zginiemy" właśnie jest bardzo fajne, bo daje miłe poczucie, że jestem w drużynie potrzebny i mogę zrobić coś, czego inni nie mogą. I działa to w drugą stronę: cieszenie się z sukcesów innych graczy, gdy wykonują jakiś spektakularny ruch.
Obecnie w gry niekooperacyjne gramy w przerwach na koopy . Od miesięcy królują u mnie Pathfinder, Eldritch Horror oraz Ghost Stories i to właśnie z tymi grami mam związane najlepsze wspomnienia.
Jedyny poważny minus jaki dostrzegam to to, że mam bardzo zgraną paczkę i trudno się nam gra z nowymi osobami.
To co dla Ciebie jest minusem, tj. "idź tam, albo zginiemy" właśnie jest bardzo fajne, bo daje miłe poczucie, że jestem w drużynie potrzebny i mogę zrobić coś, czego inni nie mogą. I działa to w drugą stronę: cieszenie się z sukcesów innych graczy, gdy wykonują jakiś spektakularny ruch.
Obecnie w gry niekooperacyjne gramy w przerwach na koopy . Od miesięcy królują u mnie Pathfinder, Eldritch Horror oraz Ghost Stories i to właśnie z tymi grami mam związane najlepsze wspomnienia.
Jedyny poważny minus jaki dostrzegam to to, że mam bardzo zgraną paczkę i trudno się nam gra z nowymi osobami.
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
Osobiście lubię kooperacje, ale pod warunkiem, że ktoś nie próbuje grać za mnie. Lubię wspólne planowanie i grupowe dążenie do celu. Dobre gry kooperacyjne mają tą niewątpliwą zaletę, że w fajnej grupie każdy może się dobrze bawić, bo wszyscy mają zadanie do wykonania i czują na sobie brzemię odpowiedzialności za grupę. Jednocześnie, jeżeli mamy gorszy dzień, to wciąż możemy wygrać, bo w grupie szczęście może mieć inny gracz, który nas wspiera. W grach rywalizacyjnych, zwłaszcza w przygodówkach z dużym elementem losowości, często mamy graczy smutnych jak zbity pies, bo "im nie idzie", czego we współpracy praktycznie nie ma. Gry kooperacyjne są też dobrym wyborem do wciągania nowych graczy w świat gier planszowych, bo nie każdy lubi przegrywać z kretesem już na wstępnie grając przeciwko doświadczonym graczom.
Najlepsze przygodówki to właśnie gry kooperacyjne, dlatego pytając o tę mechanikę rozgrywki należy też zapytać o miłość do gier przygodowych w ogóle
Najlepsze przygodówki to właśnie gry kooperacyjne, dlatego pytając o tę mechanikę rozgrywki należy też zapytać o miłość do gier przygodowych w ogóle
- Olgierdd
- Posty: 1835
- Rejestracja: 23 lut 2010, 15:25
- Lokalizacja: Gdańsk
- Has thanked: 80 times
- Been thanked: 92 times
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
+1Moonday pisze:[...]W grach rywalizacyjnych, zwłaszcza w przygodówkach z dużym elementem losowości, często mamy graczy smutnych jak zbity pies, bo "im nie idzie", czego we współpracy praktycznie nie ma.[...]
Najlepsze przygodówki to właśnie gry kooperacyjne, dlatego pytając o tę mechanikę rozgrywki należy też zapytać o miłość do gier przygodowych w ogóle
Do tego samego wniosku doszedłem jakiś czas temu przy dyskusji "nie przepadamy za przygodówkami (jako grupa), dlaczego tak bardzo lubimy Eldritcha?"
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
Podzielam zdanie pezedmówców. Kooperacja to przede wszystkim przygoda, czasem pewien scenariusz z wystepujacymi po sobie wydarzeniami. Nie do konca rozumiem jak to moze być nudne. W takich grach zawsze jest pewien element losowosci, który sprawia że myslimy: co bedzie dalej, czy sobie z tym poradzimy? I wtedy jako grupa mamy do rozwiazania zagadkę. Co jest ekscytujace!
Podaj Indarze przyklad gry strategicznej ze swojej kolekcji w ktorej doświadczasz silnych emocji, ktore sprawiaja ze gra nie jest grzybobraniem.
Podaj Indarze przyklad gry strategicznej ze swojej kolekcji w ktorej doświadczasz silnych emocji, ktore sprawiaja ze gra nie jest grzybobraniem.
-
- Posty: 1058
- Rejestracja: 25 sty 2013, 22:17
- Lokalizacja: Łomża
- Has thanked: 11 times
- Been thanked: 39 times
- Kontakt:
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
Zimna Wojna, Gra o Tron, Mare Nostrum, Hannibal RvsC.
Z nie moich - Blood Rage.
Nie wspominam o X Wingu
Edycja - i o strategicznych kobylach w rodzaju Ścieżek Chwały. Ale to jest ina kategoria w sumie.
Na planszy wyzej stawiam wzajemne konkurowanie niż wspólne działanie.
Z nie moich - Blood Rage.
Nie wspominam o X Wingu
Edycja - i o strategicznych kobylach w rodzaju Ścieżek Chwały. Ale to jest ina kategoria w sumie.
Na planszy wyzej stawiam wzajemne konkurowanie niż wspólne działanie.
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
Osobiście nie zetknąłem się z wieloma tytułami w pełni kooperacyjnymi, ale np. taki Eldritch mimo, że zajmujący z początku, nawet poza swoją turą stał się w pewnym momencie niezbyt wciągający, pojawiły się osoby, które miały średni wpływ na rozgrywkę lub wykonywały tę samą czynność z różnych powodów (i ich tura trwała minutę, a innych potrafiła sporo więcej), byli też ludzie, którzy ignorując prośbę o zostawienie pewnego przedmiotu dopakowywały się maksymalnie zmuszając innych do wykonywania tego samego testu kilka tur pod rząd itd.. Mimo to usiadłbym do tej gry ponownie, ale nie szybko. ; )
Podobnie w BSG kiedy nie jesteśmy Cylonem gra potrafi stracić swój powab - ale mimo wszystko czuć to, że jesteśmy potrzebni zwykle także nie zarzucałbym osobiście tej grze dużo (tylko czy to jeszcze taka klasyczna kooperacja jeśli mamy mechanizm zdrajcy i wzajemne podejrzenia?).
Podobnie w BSG kiedy nie jesteśmy Cylonem gra potrafi stracić swój powab - ale mimo wszystko czuć to, że jesteśmy potrzebni zwykle także nie zarzucałbym osobiście tej grze dużo (tylko czy to jeszcze taka klasyczna kooperacja jeśli mamy mechanizm zdrajcy i wzajemne podejrzenia?).
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
W grach rywalizacyjnych z wysoką interakcją rozgrywka jest przyjemna o ile mamy przeciwko sobie graczy na poziomie zbliżonym do naszego. Jeżeli słabo znamy grę, to przeciwnik nas rozniesie, przez co trudno odczuwać satysfakcję zarówno po jednej stronie, jak i po drugiej. Oczywiście wciąż możemy szlifować naszą strategię i znajomość gry, przez co staniemy się przeciwnikiem trudniejszym do pokonania, ale tym samym trudniej będzie nam znaleźć godnego nas rywala. Do kooperacji możemy siadać z graczem zupełnie świeżym, ale też ze starym wyjadaczem i czerpać z gry satysfakcję (świeżaka łatwo jest wprowadzić w nową grę, bo na początku można mu pomagać podejmować optymalne decyzje). Tutaj przeciwnikiem jest gra i poziom trudności sami wybieramy. W rywalizacji poziom trudności zależy od przeciwnika.Podaj Indarze przyklad gry strategicznej ze swojej kolekcji w ktorej doświadczasz silnych emocji, ktore sprawiaja ze gra nie jest grzybobraniem.
W skrócie rzecz ujmując: do kooperacji łatwiej jest znaleźć współgraczy. O ile ktoś nie czuje awersji do tego typu gier, to będzie się dobrze bawił, nawet zasiadając do gry pierwszy raz. W przypadku braku osób chętnych na partyjkę można też zagrać solo, czego w grach rywalizacyjnych przeważ nie ma. Rywalizację lubię jeżeli mam odpowiednich graczy, kooperację natomiast kocham zawsze
Wiele zależy od tego jak dobrze gra się skaluje. W przypadku EH problem powinien zniknąć przy zakupie kolejnych dodatków, bo mamy więcej możliwości, ale też większy wpływ na ustalenie właściwego poziomu trudności.pojawiły się osoby, które miały średni wpływ na rozgrywkę lub wykonywały tę samą czynność z różnych powodów
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
No widzisz. W sumie to jest kwestia gustu. Mógłbym teraz założyć lustrzany temat o grach strategicznych i wymienić w nim twoje gry. W mojej opinii poza X wingiem (który nie jest strategią btw) każda gra którą wymieniłeś jest nudna. W nich niemal w każdej turze robi się to samo. Budowa ekonomi, rozbudowa armii i walka. Ten ostatni element oczywiście może być ciekawy jednak w ostatecznym rozrachunku, jeżeli nie masz danej gry mocno ogranej to zawsze przegrasz, bo będziesz miał słabsza armię. Czyli co jest sercem tych gier? Ekonomia, przeliczanie kostek i cyferek. Jeżeli to lubisz, proszę cię bardzo. Ja wolę pograć w coś co nie sprawia wrażenia wykonywania pracy. Powtórzę, to jest kwestia gustu.Indar pisze:Zimna Wojna, Gra o Tron, Mare Nostrum, Hannibal RvsC.
Z nie moich - Blood Rage.
Nie wspominam o X Wingu
Edycja - i o strategicznych kobylach w rodzaju Ścieżek Chwały. Ale to jest ina kategoria w sumie.
Na planszy wyzej stawiam wzajemne konkurowanie niż wspólne działanie.
-
- Posty: 1058
- Rejestracja: 25 sty 2013, 22:17
- Lokalizacja: Łomża
- Has thanked: 11 times
- Been thanked: 39 times
- Kontakt:
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
Ale Zimna Wojnę to Ty szanuj!
Nie ma tam rozbudowy armii, walki itd - a emocji dostarcza na długie godziny!
Nie ma tam rozbudowy armii, walki itd - a emocji dostarcza na długie godziny!
- kastration
- Posty: 1217
- Rejestracja: 08 kwie 2015, 21:37
- Lokalizacja: Kalisz
- Has thanked: 108 times
- Been thanked: 429 times
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
Pewnie takich użytkowników jest więcej, ale na moim przykładzie w top 3 wszech czasów (na chwilę obecną) jest zarówno Zimna Wojna, jak i Robinson, co pokazuje, że mogę kochać zarówno strategie, jak i kooperacje. Do tych ostatnich dłużej się przekonywałem, bo zaczynałem przygodę głównie od modelu rywalizacyjnego, ale kooperacje na stałe weszły do repertuaru ulubionych, a także najczęściej granych gier. To świetna forma spędzania czasu, zwłaszcza w chwilach, gdy inne osoby nie mają akurat chęci w danym dniu na poważniejszą rywalizację.
"Człowiek bez religii, jest jak ryba bez roweru"
Mia San Mia!
Mia San Mia!
- seki
- Moderator
- Posty: 3346
- Rejestracja: 04 gru 2016, 12:51
- Lokalizacja: Czapury/Poznań
- Has thanked: 1106 times
- Been thanked: 1268 times
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
Ja również zostawię swoje trzy grosze. Gra z rywalizacją przy osobach powolnych rozwala całą frajdę z gry. Downtime potrafi zepsuć nawet najciekawszą grę. Przy kooperacji nie spotkałem się z tym problemem. Zawsze można komuś podpowiedzieć ruch. W grze kooperacyjnej stale się dyskutuje, gra się nie dluzy i powiedział bym, że to kwintesencja spotkań towarzyskich przy planszowkach. Oczywiście pod warunkiem, że nie ma osoby, która chcę grać za wszystkich ale każdy z nas raczej dobrowolnie dobiera sobie ekipę do gier więc problem da się usunąć
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
Ja lubie coopy, ale z odpowiednia ekipa, takich co chca w to grac. Czasem gram z nowymi ktorzy zupelnie nie wiedza co robic i takie granie za kogos nie jest przyjemne ani dla mnie, ani dla tego kogos.
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
Lubię i gram dość często. "Robinson... ", "Pandemia" z dodatkami i "Ognisty Podmuch" - te mam i gram. Zaletą dla mnie jest to, że siądę sobie z rodziną i albo wygramy, albo przegramy razem. Nie ma rywalizacji, ale trzeba pamiętać, żeby nie wdał się syndrom gracza dominującego. Dodatkowo można sobie poćwiczyć mechaniki gry grając solo.
- Curiosity
- Administrator
- Posty: 8721
- Rejestracja: 03 wrz 2012, 14:08
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 2627 times
- Been thanked: 2319 times
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
Battlestar Galactica FTW!
*BSG Official Hooligans.
*BSG Official Hooligans.
Jesteś tu od niedawna? Masz pytania co do funkcjonowania forum? Pisz.
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
Ja z narzeczoną lubimy i Cyklady / Civilzation czy Ankh Morpork ale częściej ostatnio jednak gramy w Pandemie Cthulu a ostatnio urzekła nas Wielka Księga Szaleństwa.
Mam wrażenie, że grając razem jest fajniejsza imprezowa atmosfera a jak przyjdą ludzie to są zaangażowani w rozgrywkę na 100% bo albo wszyscy wygramy albo wszyscy przegramy. No i w co-opach występuje (po przegranej) zawsze efekt.... spróbujmy jeszcze raz może się uda.
Mam wrażenie, że grając razem jest fajniejsza imprezowa atmosfera a jak przyjdą ludzie to są zaangażowani w rozgrywkę na 100% bo albo wszyscy wygramy albo wszyscy przegramy. No i w co-opach występuje (po przegranej) zawsze efekt.... spróbujmy jeszcze raz może się uda.
- Yavi
- Posty: 3186
- Rejestracja: 08 lut 2013, 11:34
- Lokalizacja: Gdańsk
- Has thanked: 24 times
- Been thanked: 40 times
- Kontakt:
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
Kooperacje... Jak ja ich nie lubię!
To chyba jeden z najmniej lubianych przeze mnie rodzajów gier. Chyba że doda się do niego element zdrajcy, wtedy robi się ciekawiej, nawet jeśli to nie ja nim jestem.
Największy problem mam z syndromem lidera i jedyną właściwą akcją w danym momencie - gdy trzeba coś zrobić, to trzeba. Ukryte cele trochę to niwelują, bo gdy każdy gra na siebie, to takie "szkodliwe" działania są dopuszczalne. Kooperacje też nie dają mi na ogół frajdy z odkrywania gry, bo gdy siadam do nich z kimś już znającym tytuł zmienia się to w pokazywanie: teraz musisz zrobić to, ja pójdę tutaj i wtedy ty...
To chyba jeden z najmniej lubianych przeze mnie rodzajów gier. Chyba że doda się do niego element zdrajcy, wtedy robi się ciekawiej, nawet jeśli to nie ja nim jestem.
Największy problem mam z syndromem lidera i jedyną właściwą akcją w danym momencie - gdy trzeba coś zrobić, to trzeba. Ukryte cele trochę to niwelują, bo gdy każdy gra na siebie, to takie "szkodliwe" działania są dopuszczalne. Kooperacje też nie dają mi na ogół frajdy z odkrywania gry, bo gdy siadam do nich z kimś już znającym tytuł zmienia się to w pokazywanie: teraz musisz zrobić to, ja pójdę tutaj i wtedy ty...
Planszówki we dwoje - blog o grach planszowych nie tylko dla dwojga!
Pytania o zasady - grupa na Facebooku
Pytania o zasady - grupa na Facebooku
-
- Posty: 1058
- Rejestracja: 25 sty 2013, 22:17
- Lokalizacja: Łomża
- Has thanked: 11 times
- Been thanked: 39 times
- Kontakt:
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
Podpisuje się wszystkimi kończynami nad tym co powyżej.
- Olgierdd
- Posty: 1835
- Rejestracja: 23 lut 2010, 15:25
- Lokalizacja: Gdańsk
- Has thanked: 80 times
- Been thanked: 92 times
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
To głównie problem z graczami. Niestety kooperacje cierpią na zwiększoną szansę wystąpienia toksycznego gracza (gracza alfa), dlatego spotykają się z takim rodzajem zniechęcenia. Gdybym grał np. w euro z ludźmi, którzy mówią mi cały czas jaki ruch jest najlepszy i krytykowali słabsze posunięcia (np. kingmaking), to też bym nie chciał więcej w to grać.
Całe szczęście mam bardzo fajną grupę, w której nawet jak ruch jest dla wszystkich oczywisty, to nie zmuszamy do niego (chyba, że powoduje on pewną przegraną, to już zdecydowanie nakłaniamy do zmiany zdania ). Chodzi w końcu przede wszystkim o zabawę, a nie bezwzględną wygraną. Poza tym nauka na błędach i porażkach jest najskuteczniejszą formą poznawania gry.
Całe szczęście mam bardzo fajną grupę, w której nawet jak ruch jest dla wszystkich oczywisty, to nie zmuszamy do niego (chyba, że powoduje on pewną przegraną, to już zdecydowanie nakłaniamy do zmiany zdania ). Chodzi w końcu przede wszystkim o zabawę, a nie bezwzględną wygraną. Poza tym nauka na błędach i porażkach jest najskuteczniejszą formą poznawania gry.
- Yavi
- Posty: 3186
- Rejestracja: 08 lut 2013, 11:34
- Lokalizacja: Gdańsk
- Has thanked: 24 times
- Been thanked: 40 times
- Kontakt:
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
Ale przecież kooperacje polegają na dyskutowaniu i wspólnym planowaniu. Dlatego nie nazwałbym gracza alfa toksycznym. Nie chodzi nawet o zmuszanie, ale gdy słyszę "to jest najlepsza opcja" i po sprawdzeniu okazuje się, że faktycznie tak jest, to dziwnym rozwiązaniem jest zrobić coś innego Dobitnie czułem to w Horrorze w Arkham - największą frajdę sprawiało mi zbieranie sprzętu, przeszukiwanie i ogólnie łażenie po mieście w różnych celach, a jednak trzeba było zamykać bramy. Mogłem oczywiście to zignorować, ale byłoby to niefajne wobec współgraczy - jednak koop wymusza pewne zachowania. Dlatego też tak lubię kooperacje z ukrytym zdrajcą, nawet gdy go faktycznie nie ma, gry z overlordem też dają radę.Olgierdd pisze:To głównie problem z graczami. Niestety kooperacje cierpią na zwiększoną szansę wystąpienia toksycznego gracza (gracza alfa), dlatego spotykają się z takim rodzajem zniechęcenia. Gdybym grał np. w euro z ludźmi, którzy mówią mi cały czas jaki ruch jest najlepszy i krytykowali słabsze posunięcia (np. kingmaking), to też bym nie chciał więcej w to grać.
Całe szczęście mam bardzo fajną grupę, w której nawet jak ruch jest dla wszystkich oczywisty, to nie zmuszamy do niego (chyba, że powoduje on pewną przegraną, to już zdecydowanie nakłaniamy do zmiany zdania ). Chodzi w końcu przede wszystkim o zabawę, a nie bezwzględną wygraną. Poza tym nauka na błędach i porażkach jest najskuteczniejszą formą poznawania gry.
W euro z rywalizacją o punkty wygląda to jednak inaczej, ale też nie przepadam za pomaganiem komuś (chyba że to jego pierwsza partia i dopiero poznaje grę). Czasami zdarza mi się wskazanie najlepszego ruchu żonie, gdy gramy we dwójkę, ale zawsze później za to obrywam
Może powiem więc tak: rozumiem zalety kooperacji (ba, są osoby, dla których nawet najmniejszy element rywalizacji psuje zabawę), ale to nie mój typ gry.
Planszówki we dwoje - blog o grach planszowych nie tylko dla dwojga!
Pytania o zasady - grupa na Facebooku
Pytania o zasady - grupa na Facebooku
- warlock
- Posty: 4599
- Rejestracja: 22 wrz 2013, 19:19
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 1008 times
- Been thanked: 1880 times
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
W kooperacjach graczem alfa najczęściej jest gracz, który jako jedyny ogarnia zasady całej gry. Trudno komuś przejmować inicjatywę i sugerować różne rozwiązania np. w takim Robinsonie, jeśli ma się niepełną wiedzę dotyczącą mechaniki. Przez grę prowadzi i najwięcej gada ten, kto ma wszystko w jednym palcu . Dlatego zupełnie inaczej gra się w składzie: "właściciel gry + nowicjusze", a "właściciel gry + sami wyjadacze".
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
Ja uważam kooperacje za nudne gry, takie granie my vs komputer (raz, dwa można zagrać i dziękuję, na pewno bym nie kupił takiego czegoś), chyba, że jest to kooperacja z motywem zdrajcy(Martwa Zima) lub 1 gracz vs reszta(Listy z Whitechapel). Takie gry, gdzie wszyscy są w jednej drużynie to poleciłbym tylko osobom, które unikają rywalizacji i nie czują się w niej dobrze, bo jednak kombinowanie jak przechytrzyć drugą osobę i współzawodnictwo dają największą satysfakcję.
- Curiosity
- Administrator
- Posty: 8721
- Rejestracja: 03 wrz 2012, 14:08
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 2627 times
- Been thanked: 2319 times
Re: Kooperacje - jak ja ich nie lubię.../ jak ja je kocham .
Nie wiem w jakie kooperacje grywacie, ale z moich doświadczeń wynika, że rzadko zdarza się sytuacja, że jest "tylko jedna, najlepsza opcja". Jak można jednoznacznie stwierdzić, że gra obdarzona losowością (np. w z kartami wydarzeń) ma jakiś najlepszy możliwy ruch?
Jesteś tu od niedawna? Masz pytania co do funkcjonowania forum? Pisz.
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego