Legendary Encounters: Firefly

Tutaj można dyskutować o konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier.
NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SĄ INNE PODFORA
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Awatar użytkownika
Muad'Dib
Posty: 1557
Rejestracja: 01 paź 2013, 20:53
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 60 times
Been thanked: 104 times

Re: Legendary Encounters: Firefly

Post autor: Muad'Dib »

Dziś w końcu rozegrałem scenariusz - mam na myśli Pilot 1&2 + Train Job. Faktycznie, klimat jest ;) Choć albo źle grałem albo miałem szczęście albo te scenariusze nie są takie złe (przynajmniej początkowe). Pierwsze Strike'i weszły mi dopiero pod koniec Train Job a do tego miałem niezłe kombo na ostatnią walkę. Pomoc od Book'a (redukująca potrzebną siłę ataku o połowę) + talent Jayne załatwiły sprawę dosyć szybko ;) Całkiem ładne mi weszły też upragde'y po pierwszym epizodzie - każdy kosztujący 1 - zwiększenie Bridge o jedno pole, zmniejszenie siły w combat zone i coś jeszcze. Tylko, że do combat zone przez całą grę weszły mi chyba całe 2 albo 3 karty. Aż się chce grać dalej ale teraz czas będzie dopiero po weekendzie :( Nawet specjalnie na potrzeby gry odświeżyłem sobie serial + film ;)
IMustNotFear.FearIsTheMind-Killer.FearIsTheLittle-death ThatBringsTotalObliteration.IWillFaceMyFear.
IWillPermitItToPassOverMeAndThroughMe.
AndWhenItHasGonePast,IWillTurnTheInnerEyeToSeeItsPath.
WhereTheFearHasGoneThereWillBeNothing. OnlyIWillRemain.
Awatar użytkownika
Muad'Dib
Posty: 1557
Rejestracja: 01 paź 2013, 20:53
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 60 times
Been thanked: 104 times

Re: Legendary Encounters: Firefly

Post autor: Muad'Dib »

Post za postem ale przy takiej różnicy czasu do wybaczenia. Skorzystałem z choroby i dziś rozegrałem scenariusze 4-6. Już robiłem do nich podejście ale liczę go gdyż popełniłem błąd w mechanice, którym sobie utrudniłem życie. Chodzi o "Shiding" gdzie źle zrozumiałem czym można "płacić" żeby pokonać Badgera i spółkę ;) Teraz grałem już dobrze, poszło lepiej. Za to już scenariusz "Bushwhacked" dał mi się we znaki z Ocalonym w roli głównej ;) Jego uderzenia były bolesne a raz nawet udało mi się dwa na niego trafić w jednej turze. Masakra za to zaczęła się w "Safe". Jak przeczytałem co muszę zrobić w setupie to się złapałem za głowę. Cholernie ciężki scenariusz, zwłaszcza do gry solo. Do tego deck ze strike'ami zachował to co najlepsze na sam koniec. Dodatkowe Flaw, dociąganie kolejnych strike'ów. Zrobię jeszcze jedno podejście z tą samą ekipą a potem zobaczę. W każdym razie już widzę, że będę musiał budować deck od pierwszego epizodu pod kątem ostatniego. Strasznie szkoda, że się nie udało przejść, tym bardziej że upgrade'y trafiłem dobre. -2 do skanowania, -1 do walki w combat zone oraz powiększony bridge.

Super gra, bardzo klimatyczna, chyba naprawdę pierwszy raz czuję tę atmosferę filmu/serialu/książki ;) Jedyne co mnie martwi to fakt, że przy tej grze raczej nie ma co się spodziewać dodatków. Podobno prawa do fabuły "Serenity" są u kogoś innego.
IMustNotFear.FearIsTheMind-Killer.FearIsTheLittle-death ThatBringsTotalObliteration.IWillFaceMyFear.
IWillPermitItToPassOverMeAndThroughMe.
AndWhenItHasGonePast,IWillTurnTheInnerEyeToSeeItsPath.
WhereTheFearHasGoneThereWillBeNothing. OnlyIWillRemain.
Awatar użytkownika
Breżniew
Posty: 824
Rejestracja: 26 paź 2015, 12:47
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 51 times
Been thanked: 122 times

Re: Legendary Encounters: Firefly

Post autor: Breżniew »

Złamałem się i po Alienie i Predatorze zakupiłem Firefly. Kilka wrażeń wstępnych po otwarciu pudła, posegregowaniu kart (jak zwykle) i zakoszulkowaniu:
Byłem świadomy faktu, że graficy niezbyt przykładali się podczas tworzenia niektórych ilustracji (to tak delikatnie mówiąc) i z tą świadomością przeglądałem wszystkie karty (niektóre wnikliwie a niektóre bardzo pobieżnie, żeby sobie nie zdradzać fabuły serialu, który kiedyś obejrzałem, ale obecnie niewiele z niego pamiętam i jestem w trakcie ponownego zapoznawania się ze wszystkimi epizodami). Nie jest tak strasznie źle, jak to opisują różni recenzenci na bgg i ogólnie w internecie! :D
Karty ran to faktycznie w większości straszna bieda, ale na niektóre z nich naprawdę da się patrzeć bez zgrzytania zębami (Treatable Wound, Terrified, Electrocuted). Większy problem z nimi jest taki, że ilustracje na większości z nich w ogóle albo prawie w ogóle nie wskazują na to, że to karta rany. Jak potrafię zrozumieć tą lekko surrealistyczną i kanciatą kreskę, to doboru niektórych ilustracji do nazwy karty już ni w ząb nie kumam.
Karty z decków poszczególnych członków załogi trochę bolą, chociaż ilustrację z nich są w większości przypadków o klasę lepsze, niż te z kart ran. W tym decku najbardziej boli niepodobieństwo postaci do aktorów z serialu - Zoe, cóż oni z tobą zrobili...? :( Jakość tych grafik mimo wszystko też nie powala, ale z tym jest różnie w zależności od postaci. Z jednej strony są kompletne niewypały, jak talia Simona, Mala czy Booka, a z drugiej strony Innara, Kaylee i Jayne, których talie są wg. mnie całkiem ok ("ok" w tym przypadku oznacza, że daleko im do doskonałości, ale przynajmniej nie wypalają gałek ocznych).
Karty z talii scenariuszy, Awatary, Sidejobs mają już dużo lepsze grafiki i naprawdę nie mogę się do nich przyczepić.

Może uda mi się wkrótce zagrać, to wtedy wypowiem się o samej rozgrywce i nowościach w stosunku do dwóch poprzednich odsłon LE. Póki co intryguje mnie bardzo ta gra i zastanawiam się, czy będzie w stanie poziomem dostarczanej rozrywki zbliżyć się do LE:Alien lub LE:Predator. Ten drugi był dla mnie początkowo rozczarowujący. Po solidnym ograniu LE:Alien (to nadal mój absolutny no.1 wśród gier) chyba trochę na ślepo wmawiałem sobie, że Predator będzie równie dobry i grywalny na 1/2 osoby. Kilka pierwszych rozgrywek mnie sprowadziły na ziemię. Gra przeleżała kilka miesięcy na półce i w końcu niedawno zdecydowałem się rozegrać obydwa scenariusze ludzi na 3 łapy i o rany... jaka ta gra jest dobra! Grając solo jednym Awatarem traci się MNÓSTWO smaczków i nie wykorzystuje się w pełni potencjału tej gry. Dopiero na 2, a jeszcze lepiej na 3 Awatary, LE:Predator pokazuje prawdziwe kły.
Coś mi mówi, że LE: Firefly może mieć podobny problem dla gracza solo, co Predator.
Ostatnio zmieniony 28 mar 2018, 15:10 przez Breżniew, łącznie zmieniany 1 raz.
longmen76
Posty: 661
Rejestracja: 28 lut 2017, 08:15
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 53 times
Been thanked: 81 times
Kontakt:

Re: Legendary Encounters: Firefly

Post autor: longmen76 »

Breżniew pisze: 28 mar 2018, 10:07 Złamałem się i po Alienie i Predatorze zakupiłem Firefly.
Ja się złamałem a w zasadzie to żona i tez kupiłem ale tylko po Alienie (Predatora nie mamy) i po obejrzeniu serialu. Serial jak dla mnie świetny i bardzo nas wciągnął. Szkoda, że miał słabą oglądalność. Warto obejrzeć film Sernity, bo jest on domknięciem serialu.
Gra leży i czeka od Świąt Bożego Narodzenia na swoją kolej. Mam nadzieję że uda się pograć niebawem.

Czekam z niecierpliwością na Twoje wrażenia. Mam nadzieję, że będzie dobrze działała na dwie osoby.
Awatar użytkownika
Pastorkris
Posty: 901
Rejestracja: 10 lis 2009, 07:30
Lokalizacja: Katowice
Has thanked: 1 time
Been thanked: 3 times

Re: Legendary Encounters: Firefly

Post autor: Pastorkris »

Czytam sobie wątek, czytam i cholera, podoba mi się pomysł kampanii :) Aliena z Dodatkiem uwielbiamy. Cały czas myślę, czy by poszerzyć kolekcję o jeszcze jakiś tytuł: Predator ładnie pasuje do dwóch poprzednich, a z drugiej strony Firefly broni się sam no i te połączone misje... ;)
Awatar użytkownika
Breżniew
Posty: 824
Rejestracja: 26 paź 2015, 12:47
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 51 times
Been thanked: 122 times

Re: Legendary Encounters: Firefly

Post autor: Breżniew »

Czekam z niecierpliwością na Twoje wrażenia. Mam nadzieję, że będzie dobrze działała na dwie osoby.
Minęło trochę czasu od kupna gry, miałem okazję trochę w nią pograć i w związku z tym mogę już podzielić się jakimiś wrażeniami i spostrzeżeniami.
Jestem po raz kolejny urzeczony dbałością projektantów z UDC o odwzorowanie fabuły filmu (a w tym przypadku: serialu) w poszczególnych scenariuszach. Naprawdę świetna robota.
Niektóre przerażająco brzydkie grafiki na kartach przestały mieć dla mnie znaczenie. Tak dobrze mi się gra w LE:Firefly, że nawet te graficzne abominacje nie mogą mi popsuć przyjemności z gry:)
Rozegrałem już wszystkie scenariusze i muszę przyznać, że poziom trudności jest bardzo zadowalający, chociaż w rozrywce solo zdarzają się bardzo łatwe momenty (czasami zbyt łatwe) i na odwrót: są chwile, kiedy dzieje się naprawdę bardzo źle i choćby się stawało na głowie, to układ kart po prostu nie puści... To akurat jest cechą charakterystyczną wszystkich 3 gier z serii LE. Niemniej jednak pierwsze kilka rozgrywek w Firefly to były masakryczne porażki i przegrane z kretesem.
Chwilę zajęło mi przestawienie się na system zarządzania kartami Talentów i na "licznik czasu" jakim jest każda karta Inevitable - w Firefly nie da się kombinować jak w Obcym i przeciągać trwanie danego objective w celu uniknięcia późniejszych, bardziej bolesnych efektów eventów.
Udało mi się solo przejść scenariusze 1, 2 i 4. Trójkę przeszedłem, ale przy rozdzielaniu kart na koniec zorientowałem się, że do Crew deck wtasowałem talię Innary, która była jednym z Main Characters, więc ta próba nie liczy się. W ogóle 4 scenariusz (na który składają się odcinki Ariel, War Stories i Trash) poszedł mi tak łatwo, że przez chwilę pomyślałem sobie, że granie solo i w dodatku sugerowanymi w instrukcji załogami to przesada i że jest zdecydowanie za łatwo. Po rozegraniu 5 scenariusza (The Message, Hearts of Gold, Objects in Space) cwaniacki i zawadiacki uśmieszek zniknął z mojej twarzy zupełnie. Nie będę zdradzał szczegółów, ale naprawdę dostałem bardzo w kość.
Odnośnie skalowalności, to solo gra się świetnie, ale jednak kilka smaczków się wtedy traci. Niektóre postacie mają efekty flaw, które przy grze solo są zupełnie nieszkodliwe. Niektóre karty z Crew deck przy grze solo nie mogą zostać odpalone i tracą przy tym na wartości. Decki niektórych postaci mają karty common z cechą coordinate, które przy solo są niemalże bezwartościowe, bo z 1 /// albo 1 * - zdarzyło mi się kilka razy, że miałem cały Mostek zawalony takimi kartami i jedynym wyjściem było kupienie 1-2 takich cienizn z nadzieją, że na ich miejsce wejdzie coś lepszego. Przy grze w 2-3 osoby (czy tam ręce) ten problem znika, wtedy każda karta z coordinate jest cenna, a jak jeszcze ma dodatkowy efekt, to już w ogóle złoto ;)
Wybór załogi i jej wpływ na trudność i pewne efekty w scenariuszach to jest prawdziwa bomba. Zmienia się Crew deck, zmieniają się efekty flaw/talent, ale co najlepsze - scenariusz działa inaczej ;) I tu znów rozgrywka na 2-3 osoby zapowiada się ciekawiej, bo są w scenariuszach momenty, w których bardzo klimatyczne i fabularne efekty tracą na jakości przy solo.
O samych scenariuszach nie chcę za dużo mówić, bo mi osobiście sprawiło ogromną frajdę odkrywanie ich efektów i mechanik, więc nie chcę odbierać tej przyjemności komuś, kto jeszcze nie miał przyjemności w Firefly zagrać. Powiem tylko tyle, że znając i uwielbiając serial i będąc wielkim fanem serii LE, po zagraniu we wszystkie scenariusze Firefly, miałem dolną szczękę między stopami dobre kilka jak nie kilkanaście razy.
Ta gra jest świetna! Nie jest tak znakomita jak LE:Alien, podczas skanowania nie czuję mrówek na plecach i nie odczuwam podczas gry takiego napięcia, jak grając talią z Chestbursterem na discardzie, wiedząc już, że zostało mi bardzo niewiele czasu, a szanse na przeżycie mam mniej niż mizerne. Firefly jednak kładzie nacisk na inne aspekty: fabułę, relacje między postaciami i ich wpływ na to, jak można poradzić sobie z danym scenariuszem i mówię to z pełną odpowiedzialnością - robi to lepiej niż Alien.
Jeszcze jedna i ostatnia już rzecz, o której muszę wspomnieć, to podatność gry na mieszanie ze sobą odcinków i układanie własnych scenariuszy. Ilość kombinacji jest spora, bo pozwala na 5x5x5 kombinacji przy założeniu, że trzymamy się schematu A -> B -> C. Pod tym względem Alien zostaje w tyle, bo chociaż ma więcej możliwości (szczególnie, jak jeszcze doda się Hard Mode z dodatku), to jednak mieszanie ze sobą misji z Nostromo, Fioriny czy Aurigi wpływa ujemnie na klimat. W Firefly nie ma tego problemu - można rozegrać najpierw Bushwacked, potem dajmy na to Jaynestown, żeby ma koniec spróbować szczęścia w Train Job. Takie mieszanie ze sobą odcinków (czy dobieranie losowo załogi) nie zabija klimatu. Wszystko jest nadal na swoim miejscu i wspaniałe ze sobą współgra.
Kończę już tego posta, bo mógłbym gadać i gadać, a tu trzeba iść spać :)
Czytam sobie wątek, czytam i cholera, podoba mi się pomysł kampanii :) Aliena z Dodatkiem uwielbiamy. Cały czas myślę, czy by poszerzyć kolekcję o jeszcze jakiś tytuł: Predator ładnie pasuje do dwóch poprzednich, a z drugiej strony Firefly broni się sam no i te połączone misje... ;)
O kampanii jeszcze nie wspomniałem! Ale to najwyżej innym razem, bo nie ukrywam, że jeszcze nie zdążyłem spróbować zagrać wszystkich 5 scenariuszy ciągiem i tą samą załogą.
Awatar użytkownika
Muad'Dib
Posty: 1557
Rejestracja: 01 paź 2013, 20:53
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 60 times
Been thanked: 104 times

Re: Legendary Encounters: Firefly

Post autor: Muad'Dib »

Po prawie 1,5 roku przerwy znowu siadłem do rozgrywki, z dawna obiecanej znajomym. Nie uniknąłem kilku wpadek, z racji tego, że do tej pory grywałem solo i jednak jest różnica między tym trybem a koopem. Ale przejdźmy do samej partii.

Naopowiadałem jaka ta gra jest dobra, trudna itd. Tymczasem, grając w czwórkę, pierwszy scenariusz przeszliśmy bez żadnej rany, gładko, na luzie. Towarzystwo zaczęło się rozpraszać, gadać o wszystkim a ja zacząłem się martwić, że gra nie zrobi takiego wrażenia jak powinna. Na szczęścia Train Job pokazał pazur :) Niewiele brakowało, żebyśmy go przeszli ale jednak bęcki były okrutne. Zdobyliśmy medykamenty ale Crow był nie do ruszenia. Kiedy Serenity obrywało ostatni strike to z 4-osobowej załogi na nogach stał już tylko Jayne :) A ja się cieszyłem, ze gra nam pokazała :D Chyba nie było tury w trakcie Train Job, żebyśmy do talii nie dostali Flaw :) Masakra, raz Mal zaczął turę z 3x Flaw na ręku.
IMustNotFear.FearIsTheMind-Killer.FearIsTheLittle-death ThatBringsTotalObliteration.IWillFaceMyFear.
IWillPermitItToPassOverMeAndThroughMe.
AndWhenItHasGonePast,IWillTurnTheInnerEyeToSeeItsPath.
WhereTheFearHasGoneThereWillBeNothing. OnlyIWillRemain.
wirusman
Posty: 1972
Rejestracja: 08 sty 2014, 19:18
Lokalizacja: Jaworzno
Has thanked: 83 times
Been thanked: 28 times

Re: Legendary Encounters: Firefly

Post autor: wirusman »

Jak ja polubilem ten serial, jak ja znienawidzilem grafikę na kartach. Chyba nue dane będzie mi w nią zagrać:(
Awatar użytkownika
Muad'Dib
Posty: 1557
Rejestracja: 01 paź 2013, 20:53
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 60 times
Been thanked: 104 times

Re: Legendary Encounters: Firefly

Post autor: Muad'Dib »

Ja się tylko śmieję przed grą, jaka jest brzydka a potem wsiąkam bo mechanicznie rekompensuje graficzne niedorobienie.
IMustNotFear.FearIsTheMind-Killer.FearIsTheLittle-death ThatBringsTotalObliteration.IWillFaceMyFear.
IWillPermitItToPassOverMeAndThroughMe.
AndWhenItHasGonePast,IWillTurnTheInnerEyeToSeeItsPath.
WhereTheFearHasGoneThereWillBeNothing. OnlyIWillRemain.
Awatar użytkownika
Breżniew
Posty: 824
Rejestracja: 26 paź 2015, 12:47
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 51 times
Been thanked: 122 times

Re: Legendary Encounters: Firefly

Post autor: Breżniew »

wirusman pisze: 13 wrz 2018, 11:07 Jak ja polubilem ten serial, jak ja znienawidzilem grafikę na kartach. Chyba nue dane będzie mi w nią zagrać:(
Miałem podobne odczucia na początku. W ogóle zanim kupiłem grę widziałem wszystkie grafiki na bgg i obiecałem sobie, że nie dam się skusić na zakup. Przeszło mi - kupiłem grę, zagrałem jeden, drugi, dziesiąty, dwudziesty raz i nie mam już z tymi grafikami problemu. Jest dokładnie tak, jak napisał przede mną Muad'Dib:
Muad'Dib pisze: 13 wrz 2018, 11:16 Ja się tylko śmieję przed grą, jaka jest brzydka a potem wsiąkam bo mechanicznie rekompensuje graficzne niedorobienie.
Tyle w temacie. Pod względem klimatu Firefly na pewno jest poniżej poziomu wyśrubowanego przez LE:Alien. Pod względem miodności niewiele ustępuje Obcemu. Pod względem wpływu wybranych do składu postaci na trudność i fabularność scenariusza Obcy zostaje w tyle. Podoba mi się ten kierunek rozwoju serii LE. UD nie robi po prostu następnej tej samej gry ale w innej franczyzie, tylko naprawdę dostosowuje drobne mechaniczne szczegóły do nowego tematu. Muszę przyznać, że robi to naprawdę świetnie.
longmen76
Posty: 661
Rejestracja: 28 lut 2017, 08:15
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 53 times
Been thanked: 81 times
Kontakt:

Re: Legendary Encounters: Firefly

Post autor: longmen76 »

Bardzo mnie cieszą Wasze a zwłaszcza Breżniewa opinie. Jestem w trakcie tłumaczenia instrukcji na własne potrzeby mam nadzieję że w ciągu 2-3 tygodni dokończę tłumaczenie i będę mógł zagrać. W serialu zakochaliśmy się razem z żoną i gra czeka od zeszłych świąt na rozgrywkę. Po takich opiniach coraz bardziej przebieram nogami.
Awatar użytkownika
Propi
Posty: 1146
Rejestracja: 04 sty 2019, 19:06
Has thanked: 501 times
Been thanked: 331 times

Re: Legendary Encounters: Firefly

Post autor: Propi »

Czy sześć lat później ktoś ma, nadal grywa i potrafi powiedzieć, czy warto jest kupić to pudełko za 500zł, importując zza dalekich mórz? :-)
c08mk
Posty: 2462
Rejestracja: 02 sie 2013, 16:24
Lokalizacja: Rzeszów
Has thanked: 100 times
Been thanked: 285 times

Re: Legendary Encounters: Firefly

Post autor: c08mk »

Jeżeli chodzi o sam system Legendary to Firefly u mnie nie jest w czołówce ale są forumowi koledzy, którzy akurat ten tytuł mają w topce systemu. Dlatego może wymienię parę konkretnych plusów/minusów z mojej perspektywy.

Jako gra solo (mój główny tryb grania) chodzi słabo. Jest mało combosów za to dużo Coordinate, które działa tym lepiej im więcej jest graczy.
Jako jedyny system udział w grze bierze wszystkie 9 postaci. Część jako karty do zagrywania, a część jako avatary (w tym gracze). Dzięki temu Serenity zawsze ma pełną załogę.
Można grać kampanię i upgradeować Serenity pomiędzy epizodami. Także jest możliwość zrobienia sobie całodniowej sesji przez weekend.
Tak jak i w innych Encounters można mieszać epizody ale tutaj w przeciwieństwie do filmowych Encounters ma to sens (seriale lepiej wychodzą na mieszaniu scenariuszy niż filmy).
Artwork jest najgorszy całej serii gier.

Jako fan Legendary bym kupił. Jako fan Firefly zastanowiłbym się czy inna gra z tego tematu nie byłaby lepsza. Jeżeli tylko szukasz coś z serii Encounters to raczej celowałbym w Aliena z dodatkami, ewentualnie Matrixa (chociaż ten się trochę szybciej mi się ograł niż Alien). Jeżeli zależy ci na sensownej kampanii to Firefly i X-Files najlepiej tu wychodzą (Matrix ma tryb kampanii ale taki doszyty, a Alien nie ma w ogóle). Firefly i X-Files są najlepsze do mieszania epizodów, Alien jeszcze ujdzie, Matix tematycznie i mechnicznie wypada tu najgorzej.
Awatar użytkownika
Curiosity
Administrator
Posty: 8735
Rejestracja: 03 wrz 2012, 14:08
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 2643 times
Been thanked: 2331 times

Re: Legendary Encounters: Firefly

Post autor: Curiosity »

Propi pisze: 20 mar 2024, 18:41 Czy sześć lat później ktoś ma, nadal grywa i potrafi powiedzieć, czy warto jest kupić to pudełko za 500zł, importując zza dalekich mórz? :-)
Ło panie, co za przypadek, akurat wczoraj miałem rozgrywkę 8)

Zagraliśmy jakiś 3 epizody (z 5 dostępnych zestawów), grały 4 osoby. I każdy, ale to absolutnie każdy epizod wygraliśmy "na styk". W połowie drugiego mieliśmy jeden "zgon", a pod koniec trzeciego - 3 zgony 8) Wygraliśmy, wygraną okupiliśmy wysoką ceną (przez całą grę nie zdołaliśmy wykupić żadnego rozwinięcie Serenity), ale jakie to było "filmowe" i miodne!

Bawiliśmy się super i jakże to było inne niż zwycięstwa w Alienie, gdzie już pod koniec rozgrywki każdy ma pełno mocnych kart i czuje się "napakowany"...

Karty do gry mają najbrzydsze grafiki z całej serii (Inara wygląda na niektórych jak młody krasnolud), ale jak to zwykle bywa, w ferworze rozgrywki nie zwracasz na to uwagi. Jako, że serial nie był długi (14 odcinków), większość postaci na kartach coś graczom mówi (chociaż jak ktoś jest hardcore`owym fanem serialu to na pewno każda będzie znajoma) i to też jest spoko. Dużą bolączką X-Files jest to, że w tej grze każda karta próbuje przedstawić jeden ODCINEK serialu (a nie konkretną postać czy wydarzenie).

W grze jest "nowa" mechanika: jak walczysz ze statkami kosmicznymi to strike`i dostaje Serenity a nie ludzie (ale jak statek oberwie 5 razy i nie będzie naprawiany, to gra się kończy). Jest interesująca mechanika Side Jobów, to zamiast Drone Decka, bo epizody poza tym nie są w ogóle zróżnicowane pomiędzy rozgrywkami. Mechanika Talent/Flow tez chyba po raz pierwszy pojawiła się w Firefly i potrafi to też dać graczom w kość. Dość intuicyjne jest dobieranie talii do zakupu bohaterów: Masz 9 avatarów postaci, do rozgrywki wchodzi zawsze 5, a pozostałe 4 odkładasz do pudełka, ale to ich taliami się gra.

Polecam, gra jest TRUDNA i jeśli Cię to nie odstraszy to powinieneś się dobrze bawić.
Jesteś tu od niedawna? Masz pytania co do funkcjonowania forum? Pisz.
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
ODPOWIEDZ