kmd7 pisze:Super, dzięki. To jeszcze jedno pytanie - jak wypada w porównaniu do Martwej Zimy (dla mnie świetna gra)? Nie chodzi mi o szczegóły ale o ogólne wrażenie i tzw. "klimat" (to tak w kontekście ostatnio wałkowanego wątku).
Ciężko te gry porównać - łączy je tylko tematyka postapo. Martwa Zima to jazda na emocjach - masz czuć presję mechanizmów gry. Kiedy wchodzą zagrożenia to od razu jest "o matko! nie damy rady!" i kto będzie miał najgorzej. Rzuty kością zagrożenia to trauma. Do tego to uczucie paranoi bo każdy może być sabotażystą. Ale to gra głównie ponad stołem - jakość gry zależy w dużym stopniu od graczy - nie ma tu nic do rozkminy, a w zasadzie kazda decyzja jest być albo nie być.
Outlive jest grą bardziej na zasadzie klasycznej mózgożernej rozkminy bo to jednak euro z optymalizacją - czyli decyzje: kogo i gdzie wysłać, w jakiej kolejności, żeby ewentualnie zrobić konkurencji "wjazd" i "docisnąć". Wchodzące eventy są dolegliwe kiedy pozostają nie "obsłużone" ale ich robienie daje punkty - to odciąża pozostałych graczy - bo dzięki temu unikają negatywnych konsekwencji. Więc prędzej czy później pojawia się za naszym działaniem wyrachowanie i kalkulacja - na zimno, bez emocji. I tylko czynności, które wykonujesz są w tym wszystkim elegancko osadzone. Jeśli chcesz ubić zwierza - bierzesz po uwagę jego siłę, siłę wysyłanej grupy, ilość amunicji i ekwipunku - i zwierz jest twój, a w zasadzie jego surowe mięso
nic tu nie będzie dla Ciebie niespodzianką. Jeden z niewielu randomowych elementów ale i tak do pewnego stopnia do ogarnięcia to ruiny miast - co znajdziesz jest dobierane losowo (są tam blanki) ale pula jest ta sama, więc można estymować swoje szanse na znalezisko na podstawie tego co znaleźli tam wcześniej inni.
Więc jak na euro - jest w Outlive masa klimatu, ale nadal jest to całkiem przyjemne optymalizacyjne euro.
Martwa Zima to głównie klimat ale moim zdaniem immersja i poziom emocji jest zupełnie nieporównywalny.
Outlive lepiej porównywać do gier z jej obszaru mechanicznego - np Anachrony, Scythe (nie bijcie), czy Terraformacja Marsa