Descent: historia oczami MW

Relacje z pojedynczych gier, raporty z sesji oraz rozgrywki rpg na forum.
Fegat
Posty: 838
Rejestracja: 23 lut 2015, 08:22
Lokalizacja: Zabrze
Been thanked: 1 time

Descent: historia oczami MW

Post autor: Fegat »

Witam, będę tutaj umieszczał moje odczucia związane z grą descent, edycja 2. Utwór doradzili mi forumowicze, tak więc może tym wywodem pomogę innym niezdecydowanym.

Zanim zaopatrzyłem się w DESCENTa, grałem w takie gry jak Ghost Stories, Magia i Miecz, Drako i kilka innych, raczej mniej wymagających gier.
Kopiując moje słowa z innego portalu, kilka zdań o samej grze (nie rozgrywce)
Zacznę od minusów:
W grze mimo 39 figurek, nie uświadczymy 6 figurek popleczników, wymaganych prawie w każdej przygodzie. Zamiast tego mamy ich żetony... Tłumaczenie producenta jest irytujące, "nie dodaliśmy tych 6 figurek, aby obniżyć cenę". Super, tylko, że 6 figurek na 40 to kilkanaście procent udziału figurowego, tak więc cena o ile podskoczyłaby do góry? 10 dolarów ?
Oczywiście figurki popleczników można dokupić osobno, za jedyne 35zł/jedna... Książkowy przykład zdzierania pieniędzy z graczy.

Ponadto, figurki nie są dobrze zabezpieczone, z tego powodu w zakupionym egzemplarzu, kilka było uszkodzonych.

Plusy:
Porządnie wykonane pudełko, 2,5kg gry, fajne figurki i niesamowity klimat gry."tutorial".
Po zakupieniu zaopatrzyłem się w koszulki na karty oraz zacząłem malować postacie i potworki. Klimat gry z pomalowanymi stworami +10 do lansu i przyjemności z rozgrywki.

Rozgrywka:
Pierwszą grę zagrałem ze znajomym, który z planszówkami nie miał nigdy nic wspólnego. Po długim tłumaczeniu zasad rozegraliśmy dwa razy pierwszą misję: "Pierwsza krew". Kolega grał nekromantą oraz apostołem. Po wyrównanej walce 1:1. Kolejne 3 partie rozegrałem z również niedoświadczonym graczem. Pierwszą przegrałem, w drugiej ukradłem 2 snopki zboża, a w trzeciej przygodzie wygrałem ze znaczną przewagą. W jednym momencie Splig prawie umarł, ale tylko i wyłącznie z mojej głupoty.

Następnie rozegrałem z nową ekipą 3 gry, ja vs 3 graczy. Wytłumaczenie zasad na przykładzie pierwszej rozgrywki zajęło krótką chwilę. Gra wg nas jest prosta w "załapaniu bakcyla". Naprzeciw mnie stanął apostoł, rycerz oraz berserker. Pierwsza krew - sromotna przegrana przeze mnie. Podczas przygody "Gruby goblin" udało mi się ukraść tylko jeden snopek... Wybrałem merriod'a, który został zabity przez jednego gracza, gdy reszta ruszyła od razu na snopki... W drugim etapie rozgrywki (drugie spotkanie) gra była baaardzo zacięta. Po wielu turach został mi sam poplecznik + x3 gobliny. Na szczęście udało mi się przerzucić wroga blokującego przejście, zagrać kartę dodatkowego ruchu i uciec grubym goblinem. przeciwnicy niefortunnie dobrali bohaterów (x3 mele), kiedy ja wybrałem sobie smoka jako otwartą grupę. Następna przygoda "Bliźniacze Bożki" zagraliśmy w trybie "epickim", z nowym zestawem umiejętności + kart. Ja miałem do dyspozycji Etiny oraz mistrzów przemian, a przeciwnicy krasnala zerka, mówiącego do duchów, oraz nekromantę. W pewnym momencie wypracowałem sobie przewagę, ale i tak przegrałem... Mój potworek z bożkiem doszedł tylko, albo aż, do wody. Niestety ożywieniec mający 3 kości rzutu to baaaaaaaaaaaaardzo mocna jednostka. Ogólnie kolejna rozgrywka będzie pewnie kampanią, bo kupowanie nowych kart/jednostek/broni bardzo się nam spodobało.

Misje i wyniki:
Pierwsza krew - 2vs1 1:2 dla bohaterów, 3vs1 0:1 dla bohaterów
Gruby goblin v1 - 2vs1 2:2 (ukradzone snopki), 3vs1 1:3 dla bohaterów
Gruby goblin v2 - 2vs1 1:0 dla Mrocznego Władcy, 3vs1 1:0 dla mrocznego władcy
Bliźniacze Bożki v1 - 1:0 Bohaterowie tryb epicki

Wnioski:
-często nie opłaca się używać leczenia bohaterem (szczególnie tego za koszt akcji), bo zamiast tego można wstać i się podleczyć za więcej :P
-ożywieniec nekrusa jest bardzo dobry
-berserker ma POTĘŻNY dmg. Jest wolny, ale jak uderzy to "ino roz"


Jak na razie każdemu gra się bardzo podobała. Dodam tylko, że grając 3vs1 przeciwnicy bardzo skrupulatnie planowali ruchy, myśleli o wszystkim i grali bardzo taktycznie. Gruby goblin v2 został przegrany tylko i wyłącznie przez to, że nie mieli dystansowej jednostki. Smok Cienia dla postaci bijących z bliska to nie lada wyzwanie. Wydaje nam się, że gra dla trzech graczy jest bardzo dobrze zbalansowana, przynajmniej na początku.
www.przystole.org <<=== Ameri, ameri i więcej ameri! :D
Fegat
Posty: 838
Rejestracja: 23 lut 2015, 08:22
Lokalizacja: Zabrze
Been thanked: 1 time

Re: Descent: historia oczami MW

Post autor: Fegat »

Relacja ciąg dalszy.

Nowa kampania, tym razem na 4 graczy.
Przeciwnik grał Mówiącym do Duchów, Berserkerem, Nekromantą, oraz Łuczniczką Jakąśtam (nie ten złodziej tylko druga profesja) (2 mele, 2 dystans)
Ja MW.

Pierwsza krew, oczywiście sromotna porażka do 0 dla bohaterów. Tego spotkania nie da się wygrać MW, no-way i tyle w temacie.
Przygoda pierwsza, Gruby Goblin. Jako otwartą grupę wybrałem pieski i skutecznie blokowałem przejście. Niestety ten bohater z obszarowym stunem, zdołał przejść. Skosił mi gobliny, że aż miło, ale udało mi się ukraść 2 snopki i byłem kratkę od oddania trzeciego. Czyli spotkanie pierwsze zakończone remisem, ale wrogowie "poobijani" bardzo mocno. Większość miała po 2-3 pkt życia.
Spotkanie drugie. 5 goblinów + Splig + x2 Smoki cienia :lol: + "pałkarze" (te duże dwugłowe olbrzymy). Niechętnie ale zachowawczo, bohaterowie ruszyli do przodu tak, aby x2 dystansowe jednostki obijały mi Olbrzymów. Potrzebowałem 3 tury aby odkryć Fredricka, a potem ruszyłem wszystkim co natura dała do boju :roll: . Ettiny, ale zadały spoooore obrażenia, następnie puściłem mocniejszego smoka cienia do przodu. Smok padł, bohaterowie resztóki HP. Pkratycznie wstawali + padali non-stop. Ostatecznie ruszyłem Spligiem + gobliny asekurowały. Przeciwnik sprytnie zastawił przejście i skupił się na goblinach... Mój drugi smok cienia był z tyłu, bo jego gruba dupa nie mieściła się w korytarzu :D
Ostatecznie mój ostatni goblin zabił jednego z bohaterów, zagrałem kartę podwójnego ruchu i Splig uciekł, tracąc tylko 4pkt życia po drodze.

Kolejna przygoda, wykruszył nam się jeden przeciwnik (łuczniczka), więc zeskanowaliśmy grę na 3, przygoda: Zamek. Nekromanta kupił umiejętność rzucania trzecią kością ataku dla przywołańca... Wg mnie to najsilniejszy bohater w grze. Nawet berserker nie zadaje tylu obrażeń, co Nekro + szkielet.
Po drodze nie zdarzyło się nic ciekawego. Do pierwszego spotkania wybrałem te wodne potwory z mackami + pieski zombie. Nie wiem czy to ultra pech, czy mega szczęście przeciwnika, czy źle dobrałem stwory, ale pierwsze spotkanie przegrałem w trzech rundach (3 tury bohaterów, dwie moje)! Nie zdążyłem zabić nawet jednego chłopa...
Drugie spotkanie od początku faworyzowało bohaterów... Ja 0 zombie, jeden czerwony Ettin + mistrzowie przemian + poplecznik. Przeciwnik: x4 osobników straży wieśniaczej + 3 bohaterów + ten ich Sir, cośtam.
6 rund, 6 testów i przegrana... Zadałem jedynie, albo i aż 11 pkt obrażeń temu gościowi, którego miałem zabić...

Tutaj wykonany "save" i czekamy do kolejnego spotkania. Jak będziemy znowu grać we 4 + MW, to osoba która doszła dostanie tyle pkt doświadczenia, ile mają inni bohaterowie. Jeżeli nie, to problemu nie ma. Podsumowanie, ja 4 pkt doświadczenia, bohaterowie po 3 + 100 sztuk złota, tylko 100 8) .


Podsumowanie: gra jest najtrudniejsza dla 2 bohaterów, najłatwiejsza dla 3, dla 4 wydaje mi się, że trudna, ale nie tak jak dla 2.
Najsilniejszy potworek: Ettin. Ten czerwony potrafi skosić bohatera na jeden atak... (8 pkt obrażeń + atak dalekosiężny). Najsłabsze są gobliny... Jednostka ultranieopłacalna, szczególnie, że w większości przygód można przyzywać po jednym potworze jako wsparcie (czy to na koniec czy początek rundy)... No to mam wybór, Goblin Łucznik z 2 pkt życia vs Ettin z 6 :? Smoki są całkiem, całkiem, szczególnie na postacie bijące z bliska, ale są o sporo za duże dlatego łatwo je przyblokować.


ps. bohaterowie to gracze niedoświadczeni w planszówkach, natomiast dobzi strategowie... Każdy ich ruch przemyślany od początku do końca, z uwzględnieniem mojej następnej tury a nawet dwóch... Przez 4 godziny gry popełnili chyba tylko jeden znaczący błąd w ustawieniu, dzięki któremu zabiłem jednego gracza i uciekłem Spligiem. Od zawsze myślałem, że to MW "rozdaje karty" a tak naprawdę w każdej grze to ja się głowiłem i trudziłem co zrobić, aby jeszcze nie przegrać spotkania :D
www.przystole.org <<=== Ameri, ameri i więcej ameri! :D
ddmkr
Posty: 16
Rejestracja: 18 lut 2015, 18:13
Lokalizacja: Wrocław

Re: Descent: historia oczami MW

Post autor: ddmkr »

Ja zagrałem całą kampanię z podstawki Descenta + kilka one-offów z dodatków jako MW.
Pierwszą część kampanii wygrałem prawie w całości, za to od pierwszego interludium bohaterowie zaczęli wygrywać wszystko jak leci. ;) Głównie z mojej winy (zły dobór potworów) lub z tego powodu, że im po prostu na to pozwalałem (moim celem gry nigdy nie jest wygrana, tylko dobra zabawa, więc czasem nie zagrywałem pewnych kart lub wykonywałem mniej oczywiste ruchy potworami, jeśli dzięki temu quest sprawiał wszystkim więcej frajdy).
Niedługo zaczynamy drugą kampanię z pierwszego dużego dodatku, tym razem odpuszczam sobie już MrocznoWładcowanie, bo fajnie byłoby choć raz zagrać jako bohater. ;)
Fegat
Posty: 838
Rejestracja: 23 lut 2015, 08:22
Lokalizacja: Zabrze
Been thanked: 1 time

Re: Descent: historia oczami MW

Post autor: Fegat »

Jak gram z nowymi graczami, też daję fory, ale to w pierwszym spotkaniu bo sam jestem newbie:D

Gra bohaterami na 100% jest ciekawsza, bardziej taktyczna, bo to ONI rozpoczynają ruch.
Gra MW ogranicza się do dobrego doboru potworków, dobrego przygotowania talli + ustalenie strategii na wygranie.

W pon zamówię jakiś dodatek, albo mały: Legowisko Jaszczura (relatywnie tani, fajni nowi bohaterowie, fajne klasy, fajne potworki) + mini kampania, albo jakiś duży (nie mam pojęcia który) + z 2 figurki popleczników.


Problem DESCENT'a wg mnie leży w systemie odradzania się bohaterów. Często gęsto lepiej paść, stracić 1 akcję na odrodzenie się (rzut dwoma czerwonymi kośćmi) + akcja ataku albo ruchu, aniżeli wykonać leczenie...
Wczoraj była taka absurdalna sytuacja, w której to gracz chciał umrzeć bo było to bohaterom bardziej na rękę...
Gdyby podczas odradzania się rzucać 1 czerwoną kością, to byłoby znacznie ciekawej, albo, zrobić tak aby odrodzenie się marnowało całą turę - 2 akcje.
www.przystole.org <<=== Ameri, ameri i więcej ameri! :D
ddmkr
Posty: 16
Rejestracja: 18 lut 2015, 18:13
Lokalizacja: Wrocław

Re: Descent: historia oczami MW

Post autor: ddmkr »

Ale właśnie odradzanie się samemu marnuje dwie akcje ;) Ktoś inny może cię podnieść i wtedy możesz normalnie wykonywać akcję, ale jeśli chcesz uleczyć się samemu to tracisz obie akcje.
Cytując instrukcję:
Jeśli bohater jest nieprzytomny, może wykonać tylko akcję podniesienia się (patrz „Nieprzytomność” na stronie 15). Tę akcję może wykonać tylko gracz, którego bohater jest nieprzytomny. Aby podnieść się z ziemi, gracz rzuca dwiema czerwonymi kośćmi mocy. Gracz odrzuca tyle obrażeń, ile uzyskał i tyle punktów zmęczenia, ile uzyskał. Następnie zamienia żeton bohatera na swoją figurkę bohatera i zakrywa kartę aktywacji, aby zaznaczyć, że jego tura dobiegła końca (nie może już wykonać drugiej akcji)
Fegat
Posty: 838
Rejestracja: 23 lut 2015, 08:22
Lokalizacja: Zabrze
Been thanked: 1 time

Re: Descent: historia oczami MW

Post autor: Fegat »

O cholercia :?
Tak czy inaczej zawsze zabijałem zerka, a reszta go cuciła :D
www.przystole.org <<=== Ameri, ameri i więcej ameri! :D
Fegat
Posty: 838
Rejestracja: 23 lut 2015, 08:22
Lokalizacja: Zabrze
Been thanked: 1 time

Re: Descent: historia oczami MW

Post autor: Fegat »

Nowa kampania zrobiona do połowy, wynik 1:1 i aktualnie będziemy grać drugie spotkanie Balu Przebierańców.

Wydaje nam się, że gra ma problem z balansem. Grając MW vs 4 bohaterów gra jest baaardzo trudna dla bohaterów, a grając 3 vs MW gra jest najbardziej zbalansowana. Pod koniec pierwszego aktu, zombie/goblińscy łucznicy i pająki są praktycznie bezużyteczne... x4 zombie nie potrafi pokonać jednego krasnoluda berserkera, który ma 18 pkt życia i kontratak. Dobrze, że reszta klas jest nadal na strzała albo dwa od Ettina ;)


Grając w 5 (4vs1) po kolejnej porażce bohaterów było czuć zirytowanie i negatywne nastawienie graczy. Po zeskalowaniu na 3vs1 humory powróciły... W przygodzie z pierwszego aktu, ta w której najpierw trzeba zablokować bohaterów (tunel z paljąkami) a potem zabić x4 strażników, przegrałem praktycznie do zera. W pierwszym spotkaniu moje potworki wyparowały w pierwszych dwóch rundach. W drugim, nie udało mi się zabić ani jednego strażnika :)

Bal przebierańców grając 3vs1 wydawał się dobrze zbalansowany, każda ze stron miała szansę na wygraną. Ostatecznie pojmałem 2 gości i rzut kością zadecydował o moim wygraniu.
www.przystole.org <<=== Ameri, ameri i więcej ameri! :D
Fegat
Posty: 838
Rejestracja: 23 lut 2015, 08:22
Lokalizacja: Zabrze
Been thanked: 1 time

Re: Descent: historia oczami MW

Post autor: Fegat »

Rozegrany cały 1 akt na 4 graczy, MW + 3 bohaterów. Wydaje mi się, że w większości spotkań nie miałem najmniejszych szans.
Śmierć na skrzydłach, jakimś cudem wygrałem pierwsze spotkanie, ale mimo tego w drugim moja Jaszczurka wytrzymała całe 3 rundy...

Interludium (te z wodą) mimo dobrej taktyki przegrałem też szybko. Wycofałem Merrida, Ettina i Smoka Cienia do pola "z plażą", przez 2 tury skutecznie blokowałem bohaterów, natomiast w 1 turze zrobił się prześwit i bohater ze szkatułką, dostając darmowy ruch postaci od innego bohatera (umiejętność tej babki z tarczą) wskoczył do wody, pojawił się w rzecze, skoczył z wodospadu i tyle go widziałem... :(
"
www.przystole.org <<=== Ameri, ameri i więcej ameri! :D
Fegat
Posty: 838
Rejestracja: 23 lut 2015, 08:22
Lokalizacja: Zabrze
Been thanked: 1 time

Re: Descent: historia oczami MW

Post autor: Fegat »

Po rozegraniu kilku partii dodatku Legowisko Jaszczura, stwierdziliśmy, że są one dużo bardziej zbalansowane niż podstawka. Dotyczy podstawowej rozgrywki, jak i epickiej.
www.przystole.org <<=== Ameri, ameri i więcej ameri! :D
Miszon
Posty: 2491
Rejestracja: 22 sie 2015, 13:48
Has thanked: 1001 times
Been thanked: 490 times

Re: Descent: historia oczami MW

Post autor: Miszon »

Fegat pisze:Pierwsza krew, oczywiście sromotna porażka do 0 dla bohaterów. Tego spotkania nie da się wygrać MW, no-way i tyle w temacie.
To ciekawe co piszesz. na d2etracker.com , gdzie ludzie wrzucają wyniki swoich gier, ta przygoda ma wynik Heroes: 759 Win(s)
Overlord: 93 Win(s)
Czyli co prawda to zaledwie 11%, ale jednak komuś się udało wygrać ;-) (ale faktycznie, ta przygoda ma chyba największą różnicę procentową na korzyść herosów).
planszomania.pl - 10%
(rabat nie działa na pozycje już zrabatowane!)
ODPOWIEDZ