(Gliwice) Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
- wis
- Posty: 1231
- Rejestracja: 20 sty 2009, 18:01
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 24 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Drugi stolik był w odległej galaktyce. SW Rebellion przetestowane, test wypadł pomyślnie - pan Konieczka w formie:). Będzie grane.
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Tym razem piątek pod znakiem prototypu. Tym razem Cry Havoc od Portalu. Żeby nie było - mam zgodę Boga Portalu na publikację zdjęć i reckę bez przymusu pisania pozytywnych rzeczy W razie czego sam sobie jest winny
W składzie: Grzeniu, Tolis, Cierń i ja zasiadamy do stołu i wybraliśmy kolor gracza (rasę). Mam najładniejszą. Cztery ręce, maska jakaś - jest mrok. Jest okejka
Moi to Ci najbardziej po prawej. Tolis gra maszynami, Grzeniu ludźmi (nędza ) a Cierń jakimiś Trollami czy coś. Od razu powiem że fotka nie oddaje jakości figurek. Wg mnie są rewelacyjne. Bardzo szczegółowe. Super. Jakbym nie skończył malować figsów to bym wziął jednego i pomazał kilkoma kolorkami, jakiś cienie, rozjaćnienia... Oj, działoby się
No więc zaczynamy. Runda nr 1 i już 3 walki (gwiazdki na planszy to numeracja walk).
Póki co każdy z Cierniem (Cierniu grał tubylcami więc nie dziwne że tak to wyszło). Ktoś sobie powygrywał, ktoś poprzegrywał i tak to szło. Tu napiszę o rozgrywaniu walk - super sprawa. Nie ma tu porównywania siły danej jednostki do drugiej. Każda ma siłę 1 tylko wygląda to następująco. Bierzemy figurki uczestniczące w walce i przydzielamy na 3 pola (dominacja, więzienie i eliminacja - moje nazwy celem uproszczenia tłumaczenia). Najpierw atakujący rozdziela swoich żołnierzy między te 3 pola, potem obrońca. Osoba która dała więcej figurek na dominacji dominuje region (ma za to jakieś plusy z regionu + VP za wygraną walkę), osoba która wygrała na polu więzienie bierze 1 figurkę przeciwnika i daje przed siebie - od teraz to nasz jeniec za którego dostajemy VP co rundę (można jeńca wykupić). I ostatnie pole - mordujemy figurki wroga otrzymując za to VP. Ogólnie - super sprawa. Fajne rozwiązanie i działające a to najważniejsze. Co jeszcze? - deckbuilding. Fajne rozwiązanie. Nie jest to na miarę Dominiona ale mi się podobało. Mielisz karty, zagrywasz i tak w kółko. Jak"zrobisz" sobie fajnie działający deck będzie duuużo prościej w późniejszych rundach - tak to już jest No i teraz zaczynam zrzędzić... Moja rasa wg mnie była najsłabsza. Miałem beznadziejne budynki i tyle ;P Patrzę na Tolisa - a ten sobie usuwa jednostki z planszy. Ot tak! Bo może. Potem usuwa inne jednostki (pamięć zawiodła jakie) ale mógł to sobie pousuwał. Grzeniu ma jakiś budynek dający mu dominację na niezajętym polu. Jakiś żetony weteranów pomagające w walce mordować. A ja...? A ja mogłem wziąć 1 kosteczkę i wstawić do 1 obszaru (1 budynek) czy wstawić1 kosteczkę do moich zasobów (kosteczka na planszy to 1 VP o ile jest odpalona akcja punktacji). No szał. Oczywiście powiedziałem co o tym sądzę i ponoć przy pierwszych partiach ciężko się gra niebieskimi. Wyłazi nieznajomość gry i strategii/taktyki. Nie wiem. Może. Dla mnie przestrzał był ogromny. No mniejsza - to nie mój problem. Niech się Portal martwi ;P
Ogólnie walki co każda runda - nie ma czasu na odpoczynek. Walczyłem z Tolisem (chciałem mu po przyjacielsku zajumać obszar co się udało ale odbił go - szuja ;P ), Cieniem to milion razy. Tylko z Grzeniem miałem niemówiony pakt o nieagresji Tak wyszło. A tak to wygląda w pełnej krasie:
Podsumowując... Nie jest to gra dla mnie. Ja uwielbiam Dominanta (choć wg mnie ma mały feler). Bardzo lubię PLO (choć ma duży feler ) ale Cry Havok'a nie polubię na tyle żeby kupić. Wiem - ja nie jestem targetem ale się wypowiem jako rasowy eurogracz. Tak, bo mogę. I Trzewik mi nie zabronił. Jak to Tolis mi w aucie powiedział "jak lubisz Blood Rage to pewnie i Cry Havok polubisz". Ja nie grałem w BR i chyba mi już nie śpieszno. Kupię sobie jakiegoś Splottera pewnie za to - przynajmniej wiem że na 100% nie będę płakał bo niemalże każda ich gra jest genialna
Na koniec kolejność: 1.Ryu/2.Cierń/3.Grzeniu/4.Tolis
W składzie: Grzeniu, Tolis, Cierń i ja zasiadamy do stołu i wybraliśmy kolor gracza (rasę). Mam najładniejszą. Cztery ręce, maska jakaś - jest mrok. Jest okejka
Moi to Ci najbardziej po prawej. Tolis gra maszynami, Grzeniu ludźmi (nędza ) a Cierń jakimiś Trollami czy coś. Od razu powiem że fotka nie oddaje jakości figurek. Wg mnie są rewelacyjne. Bardzo szczegółowe. Super. Jakbym nie skończył malować figsów to bym wziął jednego i pomazał kilkoma kolorkami, jakiś cienie, rozjaćnienia... Oj, działoby się
No więc zaczynamy. Runda nr 1 i już 3 walki (gwiazdki na planszy to numeracja walk).
Póki co każdy z Cierniem (Cierniu grał tubylcami więc nie dziwne że tak to wyszło). Ktoś sobie powygrywał, ktoś poprzegrywał i tak to szło. Tu napiszę o rozgrywaniu walk - super sprawa. Nie ma tu porównywania siły danej jednostki do drugiej. Każda ma siłę 1 tylko wygląda to następująco. Bierzemy figurki uczestniczące w walce i przydzielamy na 3 pola (dominacja, więzienie i eliminacja - moje nazwy celem uproszczenia tłumaczenia). Najpierw atakujący rozdziela swoich żołnierzy między te 3 pola, potem obrońca. Osoba która dała więcej figurek na dominacji dominuje region (ma za to jakieś plusy z regionu + VP za wygraną walkę), osoba która wygrała na polu więzienie bierze 1 figurkę przeciwnika i daje przed siebie - od teraz to nasz jeniec za którego dostajemy VP co rundę (można jeńca wykupić). I ostatnie pole - mordujemy figurki wroga otrzymując za to VP. Ogólnie - super sprawa. Fajne rozwiązanie i działające a to najważniejsze. Co jeszcze? - deckbuilding. Fajne rozwiązanie. Nie jest to na miarę Dominiona ale mi się podobało. Mielisz karty, zagrywasz i tak w kółko. Jak"zrobisz" sobie fajnie działający deck będzie duuużo prościej w późniejszych rundach - tak to już jest No i teraz zaczynam zrzędzić... Moja rasa wg mnie była najsłabsza. Miałem beznadziejne budynki i tyle ;P Patrzę na Tolisa - a ten sobie usuwa jednostki z planszy. Ot tak! Bo może. Potem usuwa inne jednostki (pamięć zawiodła jakie) ale mógł to sobie pousuwał. Grzeniu ma jakiś budynek dający mu dominację na niezajętym polu. Jakiś żetony weteranów pomagające w walce mordować. A ja...? A ja mogłem wziąć 1 kosteczkę i wstawić do 1 obszaru (1 budynek) czy wstawić1 kosteczkę do moich zasobów (kosteczka na planszy to 1 VP o ile jest odpalona akcja punktacji). No szał. Oczywiście powiedziałem co o tym sądzę i ponoć przy pierwszych partiach ciężko się gra niebieskimi. Wyłazi nieznajomość gry i strategii/taktyki. Nie wiem. Może. Dla mnie przestrzał był ogromny. No mniejsza - to nie mój problem. Niech się Portal martwi ;P
Ogólnie walki co każda runda - nie ma czasu na odpoczynek. Walczyłem z Tolisem (chciałem mu po przyjacielsku zajumać obszar co się udało ale odbił go - szuja ;P ), Cieniem to milion razy. Tylko z Grzeniem miałem niemówiony pakt o nieagresji Tak wyszło. A tak to wygląda w pełnej krasie:
Podsumowując... Nie jest to gra dla mnie. Ja uwielbiam Dominanta (choć wg mnie ma mały feler). Bardzo lubię PLO (choć ma duży feler ) ale Cry Havok'a nie polubię na tyle żeby kupić. Wiem - ja nie jestem targetem ale się wypowiem jako rasowy eurogracz. Tak, bo mogę. I Trzewik mi nie zabronił. Jak to Tolis mi w aucie powiedział "jak lubisz Blood Rage to pewnie i Cry Havok polubisz". Ja nie grałem w BR i chyba mi już nie śpieszno. Kupię sobie jakiegoś Splottera pewnie za to - przynajmniej wiem że na 100% nie będę płakał bo niemalże każda ich gra jest genialna
Na koniec kolejność: 1.Ryu/2.Cierń/3.Grzeniu/4.Tolis
-
- Posty: 2223
- Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
- Lokalizacja: Zabrze
- Has thanked: 252 times
- Been thanked: 396 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Zabierzcie tego gościa
Jęczy całą relację , że miał wszystko najgorsze , a na koniec pisze , że wygrał
Co za koleś
Jęczy całą relację , że miał wszystko najgorsze , a na koniec pisze , że wygrał
Co za koleś
Always look on the bright side of life
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
No ale co? Że nieprawda? Że marudzę? ;P
Może marudzę ale to jest prawda - budynki miałem najgorsze ;P
Może Grzeniu niech się wypowie bo Tolis czy Cierń to raczej nic nie napiszą
Może marudzę ale to jest prawda - budynki miałem najgorsze ;P
Może Grzeniu niech się wypowie bo Tolis czy Cierń to raczej nic nie napiszą
-
- Posty: 836
- Rejestracja: 28 paź 2010, 12:04
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 9 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Cierń zaprosił nas na przetestowanie prototypu Portalowego "Cry Havoc". Choć od samego początku wiedział, że to nie my jesteśmy targetem, to mimo to chciał poznać opinię zatwardziałych eurograczy na temat gry. Tak więc wchodzę do Ciernia, który przed spotkaniem zrobił setup gry i od razu dostaję strzała, a szczękę zbieram z podłogi. Na stole czeka śliczna plansza i 4 garście figurek różnych typów. Dotychczas, jak grywałem w prototypy, to zwykle plansze to był wydruk z domowej drukarki, komponenty to meeple i reszta drewna powyciągane z innych gier itp. A tu proszę, pełny profesjonalizm. Siadamy do stołu słuchamy zasad, których nie ma aż tak dużo i dzielimy się armiami - podział zrobiliśmy po kolorach jakich zwykle w naszych grach euro - Ryu niebieskie, Tolis czerwone a ja zielone. Co tam, że każda armia na unikalne cechy, co tam, że każda armia ma inny styl gry, co tam, że każda ma inny styl walki. W euro kolor to kolor i basta. Ale jednak mimo wszystko Cierń zasugerował, żebym wziął żółtych ludzi, bo zieloni to jednak inna parafia. I rzeczywiście. Zieloni to autochtoni planety, reszta armii to agresorzy. Tak więc to Cierń będzie odpierał nasze ataki. Jako armia atakująca od strony dżungli i wody zaopatrzyłem się w stosowne taktyki, co jak się potem okazało, było dobre, ale na krótką metę. W area controle grywałem mało, ale pamiętając czasy RTS-a "Dune 2" na kompie, pamiętałem, żeby zgromadzić maksymalną ilość wojska i punktowo zaatakować wroga. I działało to pięknie. Wbijałem się o obszaru, bunkrowałem artylerią i wieżyczkami i był git. Co prawda, im więcej obszarów, tym trudniej je utrzymać i co rusz zielone ludzki Putina Ciernia powodowały reakcję z mojej strony. Na szczęście Cierń nie mógł sobie pozwolić na taką koncentrację wojsk jak u mnie, bo miał problemy do rozwiązania z armiami Tolisa i Ryu. Jako, że wszyscy mieliśmy problem z Cierniem, to nikt nie miał ochoty robić wjazdu konkurentowi. Jakoś miałem wrażenie, że np. na konflikcie moim z Ryu najwięcej zyska właśnie Cierń. Ryu chyba myślał podobnie. O ile mi wiadomo, to doszło tylko do jednej epickiej bitwy między Tolisem a Ryu, gdzie chłopaki dość szybko ustalili granice i powrócili do problemu Ciernia. Gra więc toczyła się swoim tempem i gdzieś w połowie gry zorientowałem się, że mam za słabego decka. Nie mając terenów z pustynią, nie brałem tych taktyk, a przecież to pustynie umożliwiają dociąg kolejnej karty i rozbudowanie ręki. Chciałem naprawić ten błąd, ale wtedy okazało się, że stos z pustyniami jest już (nomen omen) pusty - koledzy byli szybsi. Tak więc pod koniec gry nie mogłem za bardzo poszaleć z punktami, bo moja karta okupacji dająca punkty za odrzucenie karty z ręki nie była tak często odpalana jak bym chciał - w sumie tylko 2 razy na 5 rund gry. Po prostu kart miałem mało, a potrzebowałem ich na potrzeby bieżące wojska. Udało się dotrwać więc do ostatniej rundy posiadając nawet dominację na 5 obszarach, słabych bo słabych, ale zawsze coś. Po podliczeniu punktów wyszło, że różnice nie są jakieś takie diametralne. Cierń który całą grę dominował na planszy i na torze punktacji został przeskoczony przez Ryu, który w ostatnim punktowaniu dość sporo owych punktów nastukał.
Moje ogólne wrażenie jest pozytywne. Dostaliśmy chyba już dość dobrze ograny tytuł, bo mechanicznie nie było do czego się doczepić. Zazwyczaj, po partii prototypów dyskusja toczy się na temat zasad, które trzeba zmienić, balansów, które trzeba poprzesuwać itp. W Cry Havoc nic takiego nie miało miejsca. Moim zdaniem, wszystko jest ok. Jako podsumowanie gry zrobiliśmy porównanie do Dominant Species i Pana Lodowego Ogrodu i czym one różnią się od Cry Havoc. Dominant Species mając 2 mechanizmy dominacji pozwala na podpinanie się pod sukcesy przeciwników i koegzystencji na jednym polu. Cry Havoc i PLO wymuszają czyszczenie obszaru z wroga. Z tym, że Cry Havoc ma figurek więcej, zagęszczenie ich jest większe, więc i bitwy są częstsze i krwawsze. I sama mechanika bitwy o wiele ciekawsza - sam decydujesz, czy wolisz punktować zasobne obszary, czy wyrzynać przeciwnika i szykować się do przejęcia obszaru turę póżniej.
Jako ciekawostkę, podam fakt, że najwięcej przy planszy jęczał i marudził Ryu. Ja natomiast siedziałem cicho, aż to podpadło kolegom - chyba słynna maść Ryu podziałała Jedynie pod koniec gry zacząłem odczuwać pewne znużenie. Area controle to nie moja bajka, a krótki deck powodował, że wiele do kombinowania pod koniec gry nie miałem. Więcej czekałem ma kolegów, niż grałem samemu a i pora nocy też nie pomagała. Mimo to, ogólna ocena bardzo dobra. Na pewno do "zagrania u kolegi" - na mojej półce między Agricolą a Navegadorem może zabraknąć miejsca
Moje ogólne wrażenie jest pozytywne. Dostaliśmy chyba już dość dobrze ograny tytuł, bo mechanicznie nie było do czego się doczepić. Zazwyczaj, po partii prototypów dyskusja toczy się na temat zasad, które trzeba zmienić, balansów, które trzeba poprzesuwać itp. W Cry Havoc nic takiego nie miało miejsca. Moim zdaniem, wszystko jest ok. Jako podsumowanie gry zrobiliśmy porównanie do Dominant Species i Pana Lodowego Ogrodu i czym one różnią się od Cry Havoc. Dominant Species mając 2 mechanizmy dominacji pozwala na podpinanie się pod sukcesy przeciwników i koegzystencji na jednym polu. Cry Havoc i PLO wymuszają czyszczenie obszaru z wroga. Z tym, że Cry Havoc ma figurek więcej, zagęszczenie ich jest większe, więc i bitwy są częstsze i krwawsze. I sama mechanika bitwy o wiele ciekawsza - sam decydujesz, czy wolisz punktować zasobne obszary, czy wyrzynać przeciwnika i szykować się do przejęcia obszaru turę póżniej.
Jako ciekawostkę, podam fakt, że najwięcej przy planszy jęczał i marudził Ryu. Ja natomiast siedziałem cicho, aż to podpadło kolegom - chyba słynna maść Ryu podziałała Jedynie pod koniec gry zacząłem odczuwać pewne znużenie. Area controle to nie moja bajka, a krótki deck powodował, że wiele do kombinowania pod koniec gry nie miałem. Więcej czekałem ma kolegów, niż grałem samemu a i pora nocy też nie pomagała. Mimo to, ogólna ocena bardzo dobra. Na pewno do "zagrania u kolegi" - na mojej półce między Agricolą a Navegadorem może zabraknąć miejsca
- wis
- Posty: 1231
- Rejestracja: 20 sty 2009, 18:01
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 24 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Drugi stolik był dla odważnych, którzy nie bali się wirusów przy stole i rebelii na planszy. Dwie partyjki za nami, zaczyna się home-rulowanie
- wis
- Posty: 1231
- Rejestracja: 20 sty 2009, 18:01
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 24 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Panie Ryu - piwo się skończyło, weny nie ma?
W piątek na tej bardziej agresywnej połowie stołu testowaliśmy Cry Havoc na 3. Było luźniej, więc i walk chyba mniej, niż w 4(5?) osób. Maszyny Damiana nie przebiły się przez neutrali, wspieranych moim lotnictwem i dobrym słowem. Cierń wbił się w moje tereny, no i trochę sobie powalczyliśmy. Po tej partii ludzie mają już nie mieć tak z górki-kontrolowanie terenów z neutralnymi Trogami (i punktowanie ich co turę) wygrało grę. No, ale to są testy - nie ma co się rozpisywać o balansie, bo właśnie go szlifujemy.
Na drugie danie miał być VaG, skończyło się szybszym Small Worldem (na sterydach, jak zwykle). Damian wygrał drugi raz z rzędu - jest dobry w te klocki:). Jak kiedyś zobaczycie dostępnych faunów z najemnikami - bierzcie i rozmnażajcie się:).
Na drugiej połowie głód, łzy i brak kupy kamieni - czyli Patchistory. Za daleko siedziałem, żeby śledzić akcję.
W piątek na tej bardziej agresywnej połowie stołu testowaliśmy Cry Havoc na 3. Było luźniej, więc i walk chyba mniej, niż w 4(5?) osób. Maszyny Damiana nie przebiły się przez neutrali, wspieranych moim lotnictwem i dobrym słowem. Cierń wbił się w moje tereny, no i trochę sobie powalczyliśmy. Po tej partii ludzie mają już nie mieć tak z górki-kontrolowanie terenów z neutralnymi Trogami (i punktowanie ich co turę) wygrało grę. No, ale to są testy - nie ma co się rozpisywać o balansie, bo właśnie go szlifujemy.
Na drugie danie miał być VaG, skończyło się szybszym Small Worldem (na sterydach, jak zwykle). Damian wygrał drugi raz z rzędu - jest dobry w te klocki:). Jak kiedyś zobaczycie dostępnych faunów z najemnikami - bierzcie i rozmnażajcie się:).
Na drugiej połowie głód, łzy i brak kupy kamieni - czyli Patchistory. Za daleko siedziałem, żeby śledzić akcję.
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
I tak i nie. Myślałem że się skończyło ale w piwnicy znalazłem jeszcze 4 Ok, dwóch już nie ma, trzecie poszło do Ciernia. Ostatniego nie oddamwis pisze:Panie Ryu - piwo się skończyło, weny nie ma?
A co do piątku - wiedziałem że nie będzie czasu na pisanie relacji bo jechałem na majówkę więc i aparatu nie brałem. Zresztą nic by się nie stało jakbym zobaczył wpis o Patchistory. Wszak nie grałem sam
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Witam, szukam ludzi do gry w Heroes Of Normandy, mam podstawową grę w wersji PL jestem z Gliwic.
Pozdrawiam Marcin
Pozdrawiam Marcin
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Siemka Marcin
Ale to tylko w HoN chcesz grać? O grę mógłbyś się nie martwić - na korytarzu trochę tego leży
My ogólnie gramy sporo i we wszystko - od ameri do euro.
Chętny?
Ale to tylko w HoN chcesz grać? O grę mógłbyś się nie martwić - na korytarzu trochę tego leży
My ogólnie gramy sporo i we wszystko - od ameri do euro.
Chętny?
- wis
- Posty: 1231
- Rejestracja: 20 sty 2009, 18:01
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 24 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Ja chętnie poznam HoN, a czy będę chciał do niej wrócić - to już po poznaniu powiem. Dwa następne piątki mam zajęte, ale może później lub w tygodniu? Zapraszam na priv - to dwuosobówka, nie ma co spamować
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
No więc jeśli ktoś myśli że miniony piątek był przełomowy to się myli. Przynajmniej jeśli weźmiemy pod uwagę moją wczorajszą grę. Otóż... Miałem najgorzej ;P
A dlaczego? Bo miałem grać w Kanbana a grałem w Cavernę, bo w Cavernie w losowaniu kolejności graczy byłem ostatni, bo nie zdążyliśmy zagrać w Roll'a. Niezła lista, co?
Niestety nie mogę zacząć od gry bo muszę poruszyć jedną kwestię. Marcin relacji nie pisze, Tolis z reguły relacji nie pisze (chyba że to Splotter), Tomek po jednej relacji już też nie pisze. Pojawią się więc dwie relacje - moja i Wajwy zapewne. Czyli mamy "słowo przeciw słowu". Cokolwiek Wajwa napisze dzielcie przez 2 To moje relacje są najobiektywniejsze z obiektywnych ;P
A skoro to już wiemy to przechodzimy do meritum.
Caverna w składzie: Wajwa, Tolis, Marcin, Tomek i ja.
Losujemy pierwszego gracza i wiem, że to ja mam nie losować bo kiedyś ciążyło nade mną fatum. Może jednak coś się zmieniło po takim czasie? Otóż nie, fatum trwa dalej i ma się całkiem nieźle. Z losowania wychodzi że jestem ostatni No... Widzę że mam najgorzej i tu zaczyna się komedia bo "koledzy" udowadniają mi że mam super i nie mam co płakać bo oni mają gorzej bo mają 1 czy 2 żarcia mniej Na szczęście Tolis wspomniał mi o akcji "daj 2 żarcia i zdubluj akcję którą zagrał przeciwnik" co poniekąd ratuje sytuację. Wiadomo - i tak mam najgorzej ale pojawiła się jakaś perpektywa. Wiadomo że inni gacze mogli też wziąć tą akcję ale... Oczywiście wziąłem ją ja na przekór Wajwie ;P Wajwa chciał fajny budynek dlatego będąc drugim zagrał gracza rozpoczynającego (żarcie + rubin) bo nie chciał wydawać 2 żarcia żeby ten budynek mieć. A skoro On nie chce... To sobie go wziąłem i 7 drewienek miałem (fakt, że 1 co rundę ale zawsze ). Potem dokupiłem taki ze zniżką na kamień i dopiero wtedy wziąłem się za grę.
Poniżej fotka na poletko Tomka - ten to siał, zbierał, siał, zbierał i tak do końca gry
A co do mojej gry to grałem przez cały czas 4 krasnalami. Chciałem się bardziej rozmnożyć ale bałem się żywienia. Wiem, tu można żreć wszystko ale to wszystko to punkty na koniec. Zdecydowanie mi się to nie podoba. I tak sobie zostałem do końca, Wajwa (o dziwo ) 6 krasnali, reszta 3-4 o ile pamięć mnie nie myli. A co do wojowników to wyprzedzili mnie wszyscy z wyjątkiem Tolisa, z tym, że Tolis nie miał żadnego wojownika Mi udało się zrobić 1 ale za to prawdziwego championa. Polował, zabijał, plądrował - ot, rasowy zabijaka
A to fotka mojego poletka w przedostatniej rundzie. W ostatniej doszły dziki (przetopiłem na VP i żarcie), krowy, owce, osły, żółty budynek, (chyba) jakieś kamienie. No, fatalnie nie było:
Niemniej byłem przekonany że Wajwa wygra. Chłopak miał 6 krasnali więc nie dość że czas partii wydłużył o min. 1h to z bogactwa jakie miał to żarł rubiny. A co! Kto bogatemu zagroni
A tak sobie graliśmy:
Kolejność: 1.Ryu/2.Wajwa/3.Tolis/4.Tomek/5.Marcin
BTW. Tomek przegrał przez owce. To warto podkreślić
A dlaczego? Bo miałem grać w Kanbana a grałem w Cavernę, bo w Cavernie w losowaniu kolejności graczy byłem ostatni, bo nie zdążyliśmy zagrać w Roll'a. Niezła lista, co?
Niestety nie mogę zacząć od gry bo muszę poruszyć jedną kwestię. Marcin relacji nie pisze, Tolis z reguły relacji nie pisze (chyba że to Splotter), Tomek po jednej relacji już też nie pisze. Pojawią się więc dwie relacje - moja i Wajwy zapewne. Czyli mamy "słowo przeciw słowu". Cokolwiek Wajwa napisze dzielcie przez 2 To moje relacje są najobiektywniejsze z obiektywnych ;P
A skoro to już wiemy to przechodzimy do meritum.
Caverna w składzie: Wajwa, Tolis, Marcin, Tomek i ja.
Losujemy pierwszego gracza i wiem, że to ja mam nie losować bo kiedyś ciążyło nade mną fatum. Może jednak coś się zmieniło po takim czasie? Otóż nie, fatum trwa dalej i ma się całkiem nieźle. Z losowania wychodzi że jestem ostatni No... Widzę że mam najgorzej i tu zaczyna się komedia bo "koledzy" udowadniają mi że mam super i nie mam co płakać bo oni mają gorzej bo mają 1 czy 2 żarcia mniej Na szczęście Tolis wspomniał mi o akcji "daj 2 żarcia i zdubluj akcję którą zagrał przeciwnik" co poniekąd ratuje sytuację. Wiadomo - i tak mam najgorzej ale pojawiła się jakaś perpektywa. Wiadomo że inni gacze mogli też wziąć tą akcję ale... Oczywiście wziąłem ją ja na przekór Wajwie ;P Wajwa chciał fajny budynek dlatego będąc drugim zagrał gracza rozpoczynającego (żarcie + rubin) bo nie chciał wydawać 2 żarcia żeby ten budynek mieć. A skoro On nie chce... To sobie go wziąłem i 7 drewienek miałem (fakt, że 1 co rundę ale zawsze ). Potem dokupiłem taki ze zniżką na kamień i dopiero wtedy wziąłem się za grę.
Poniżej fotka na poletko Tomka - ten to siał, zbierał, siał, zbierał i tak do końca gry
A co do mojej gry to grałem przez cały czas 4 krasnalami. Chciałem się bardziej rozmnożyć ale bałem się żywienia. Wiem, tu można żreć wszystko ale to wszystko to punkty na koniec. Zdecydowanie mi się to nie podoba. I tak sobie zostałem do końca, Wajwa (o dziwo ) 6 krasnali, reszta 3-4 o ile pamięć mnie nie myli. A co do wojowników to wyprzedzili mnie wszyscy z wyjątkiem Tolisa, z tym, że Tolis nie miał żadnego wojownika Mi udało się zrobić 1 ale za to prawdziwego championa. Polował, zabijał, plądrował - ot, rasowy zabijaka
A to fotka mojego poletka w przedostatniej rundzie. W ostatniej doszły dziki (przetopiłem na VP i żarcie), krowy, owce, osły, żółty budynek, (chyba) jakieś kamienie. No, fatalnie nie było:
Niemniej byłem przekonany że Wajwa wygra. Chłopak miał 6 krasnali więc nie dość że czas partii wydłużył o min. 1h to z bogactwa jakie miał to żarł rubiny. A co! Kto bogatemu zagroni
A tak sobie graliśmy:
Kolejność: 1.Ryu/2.Wajwa/3.Tolis/4.Tomek/5.Marcin
BTW. Tomek przegrał przez owce. To warto podkreślić
-
- Posty: 2223
- Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
- Lokalizacja: Zabrze
- Has thanked: 252 times
- Been thanked: 396 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Wczoraj na stole Caverna w pięcioosobowym składzie.
Czy to lepiej czy gorzej ? Nie wiem , moim zdaniem gra ani nie zyskuje , ani nie traci - dalej jest tak samo dobrze.
We wszystkich dotychczasowych moich partiach w Cavernę zawsze szedłem mocno w ludków , powiększenie rodziny to podstawa , nie inaczej było wczoraj.
Do tego (i tu nowość) poszedłem w zbrojenia , troszkę z przypadku , a to dlatego , że Tolis z Ryu wyhaczyli fajne budynki na starcie i pewnie myśleli , że sobie zaraz będą chopków na wyprawy wysyłać , a tu zonk
Widziałem , że długo nie było im z tym dobrze , zwłaszcza Tolis nie mógł się odnaleźć w nowej sytuacji
Cóż dla mnie wyprawy to też było pewne novum , no ale tak ułożyła się sytuacja na planszy ...
Co zrobiłem źle , że nie wygrałem ?
Wieloosobowa rodzina potrzebuje żarcia , ja od połowy gry miałem 6 ludzi , pozostali w tym momencie operowali 3-4 ludźmi , nie jestem pewny czy Marcin nie miał wtedy jeszcze dwóch chopków.
12 żarcia trzeba mieć , a z sześciu ruchów 3-4 idą właśnie na to , żeby żarcie zdobyć , jadło się różne kryształy , a co , jak się bawić to się bawić Niestety po raz kolejny nie udało się stworzyć maszynki żywieniowej , ciągle tylko wszamanie na bieżąco tego co się naprodukuje w danej rundzie. Szare życie szarego obywatela Jaskinii: do roboty , nażreć się i znów do roboty ...
Zrobiłem też chyba błąd nie wystawiając budynku z dodatku dającego miejsce na 6 chopka , niepotrzebnie potem tracąc akcje na surowce i budowę jeszcze jednego budynku ...
Chętnie zagrało by się na świeżo ponownie , ażeby poprawić pewne rzeczy , niestety kolejna partia pewnie za rok , znów wcześniej pewnie trzeba będzie przypomnieć zasady
Przy Cavernie nie sposób uniknąć porównań do Agricoli - wczoraj wyszedł mi jeszcze jeden detal na korzyść tej drugiej.
W Agricoli widzę od razu , kto ma ile izb , kto ma ilu ludzi , czy jest gotów na powiększenie rodziny i czy muszę się spieszyć , by ubiec rywala z taką akcją ...
W Cavernie kompletnie nie "widzę" izb , ludzi itd. stąd co rusz musiałem dopytywać jaka u kogo sytuacja , niestety kontrolować tego przy pięciu graczach nie sposób.
Słowo jeszcze o minidodatkach: był moment , że zastanawiałem się nad dwoma budynkami , ale generalnie dla mnie d*** te kafelki nie urywały , typowe dojonko Ale Tolis , fan gry , dodatki kupił - szacunek
Na koniec mała dygresja: u mnie w ten weekend tylko Uwe na stole , właśnie skończyłem grać w Patchwork , a wcześniej na stole Agricola , którą tłumaczyłem świeżakom i tak jak lubię gry Rosenberga tak zmęczyła mnie ta partia Agricoli niezmiernie Tłumaczenie po 10 razy wciąż tych samych rzeczy w najprostszym wariancie rodzinnym bez kart przecież , sprawiło , że mając w pamięci wczorajszą partię Caverny , doceniłem bardzo te nasze piątki ...
Panowie , dzięki , że jesteście
Czy to lepiej czy gorzej ? Nie wiem , moim zdaniem gra ani nie zyskuje , ani nie traci - dalej jest tak samo dobrze.
We wszystkich dotychczasowych moich partiach w Cavernę zawsze szedłem mocno w ludków , powiększenie rodziny to podstawa , nie inaczej było wczoraj.
Do tego (i tu nowość) poszedłem w zbrojenia , troszkę z przypadku , a to dlatego , że Tolis z Ryu wyhaczyli fajne budynki na starcie i pewnie myśleli , że sobie zaraz będą chopków na wyprawy wysyłać , a tu zonk
Widziałem , że długo nie było im z tym dobrze , zwłaszcza Tolis nie mógł się odnaleźć w nowej sytuacji
Cóż dla mnie wyprawy to też było pewne novum , no ale tak ułożyła się sytuacja na planszy ...
Co zrobiłem źle , że nie wygrałem ?
Wieloosobowa rodzina potrzebuje żarcia , ja od połowy gry miałem 6 ludzi , pozostali w tym momencie operowali 3-4 ludźmi , nie jestem pewny czy Marcin nie miał wtedy jeszcze dwóch chopków.
12 żarcia trzeba mieć , a z sześciu ruchów 3-4 idą właśnie na to , żeby żarcie zdobyć , jadło się różne kryształy , a co , jak się bawić to się bawić Niestety po raz kolejny nie udało się stworzyć maszynki żywieniowej , ciągle tylko wszamanie na bieżąco tego co się naprodukuje w danej rundzie. Szare życie szarego obywatela Jaskinii: do roboty , nażreć się i znów do roboty ...
Zrobiłem też chyba błąd nie wystawiając budynku z dodatku dającego miejsce na 6 chopka , niepotrzebnie potem tracąc akcje na surowce i budowę jeszcze jednego budynku ...
Chętnie zagrało by się na świeżo ponownie , ażeby poprawić pewne rzeczy , niestety kolejna partia pewnie za rok , znów wcześniej pewnie trzeba będzie przypomnieć zasady
Przy Cavernie nie sposób uniknąć porównań do Agricoli - wczoraj wyszedł mi jeszcze jeden detal na korzyść tej drugiej.
W Agricoli widzę od razu , kto ma ile izb , kto ma ilu ludzi , czy jest gotów na powiększenie rodziny i czy muszę się spieszyć , by ubiec rywala z taką akcją ...
W Cavernie kompletnie nie "widzę" izb , ludzi itd. stąd co rusz musiałem dopytywać jaka u kogo sytuacja , niestety kontrolować tego przy pięciu graczach nie sposób.
Słowo jeszcze o minidodatkach: był moment , że zastanawiałem się nad dwoma budynkami , ale generalnie dla mnie d*** te kafelki nie urywały , typowe dojonko Ale Tolis , fan gry , dodatki kupił - szacunek
Na koniec mała dygresja: u mnie w ten weekend tylko Uwe na stole , właśnie skończyłem grać w Patchwork , a wcześniej na stole Agricola , którą tłumaczyłem świeżakom i tak jak lubię gry Rosenberga tak zmęczyła mnie ta partia Agricoli niezmiernie Tłumaczenie po 10 razy wciąż tych samych rzeczy w najprostszym wariancie rodzinnym bez kart przecież , sprawiło , że mając w pamięci wczorajszą partię Caverny , doceniłem bardzo te nasze piątki ...
Panowie , dzięki , że jesteście
Always look on the bright side of life
-
- Posty: 2223
- Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
- Lokalizacja: Zabrze
- Has thanked: 252 times
- Been thanked: 396 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Eno , każdego dopada czasem chwila zadumy i refleksjiRyu pisze:Wajwa tak bez złośliwości? Tylko "dziękuję że jesteście"?
Wajwa, wróć!!!! Ten stary Wajwa oczywiście
Może i bez złośliwości , ale z przymrużeniem oka na pewno tak
Zresztą do Ciebie marudo już nie mam siły , co tydzień to samo : "miałem najgorzej , wygrałem"
Always look on the bright side of life
-
- Posty: 2223
- Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
- Lokalizacja: Zabrze
- Has thanked: 252 times
- Been thanked: 396 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Cóż , jestem dzisiaj nieco smutny , ale skrobnąć parę zdań trzeba , bo jak nie ja to kto ?
W piątkowy wieczór zameldowaliśmy się u Ciernia w składzie : Marcin , Tolis , wajwa.
Po szybkim wyborze tytułu , jedyna słuszna decyzja: Le Havre na stole - przy okazji dobry uczynek z naszej strony , Cierń kupił swój egzemplarz pewnie ze dwa lata temu , pomogliśmy wczoraj powypychać żetony z wyprasek
Ta gra potrafi zaskoczyć , to wiadoma sprawa , u mnie wczoraj rekordowa liczba wysyłek , bo aż 4(!!!) , przy czym tylko jedna na statkach
Wszystko za sprawą budynków specjalnych , jakie wczoraj wyszły i tak: dwa razy "wysłałem" 7 krów u Tolisa za 21 franków i raz u Ciernia zestaw drewno/glina za 18 franków , do tego na statku popłynął koks za 40 kasy i jako , że na bodaj pięć rund przed końcem spłaciłem jedyne dwie pożyczki jakie miałem , a koledzy grzęźli w kredytach udało się wygrać.
Kluczowe budynki powychodziły późno , ja sam za wiele nie pobudowałem , ale ponieważ ciągle trwała blokada na węglu , koksie i stali to tak naprawdę nikt z nas nie mógł rozwinąć do końca skrzydeł ...
Świetna giera ten Le Havre , łapię się na tym , że ten tytuł rozbił w zasadzie mój TOP FIVE , zresztą za sprawą kilku innych tytułów moja czołówka to niedługo będzie chyba TOP TEN
Na drugą nogę "szybka" Krwawa Oberża. Intrygujący tytuł , w który niestety dotąd zbyt mało grałem , ażeby wiedzieć jak grać ... Niby chodzi o to , żeby zaciukać i zakopać , ale jak pokazała wczorajsza partia , nie do końca ...
Otóż Marcin wczoraj zabił i zakopał przez całą partię tylko jednego gościa i wygrał grę
Mam wrażenie , że nawet gdyby tego nie uczynił to też by wygrał. Chłopak od pierwszego sezonu wystawiał aneksy , które przyniosły mu kupę punktów na koniec gry , a pieniądze wyhaczał z jednorazowych bonusów za wystawienie.
Miałem moment zawahania w pierwszym sezonie czy wystawiać budynki punktujące na koniec , stwierdziłem że zrobię to w drugiej rundzie , tyle , że wtedy nie było już co wystawiać Wszyscy zabici , albo sekundujący w zbrodniczym procederze
Ech , do zagrania jeszcze ...
Tyle ode mnie w ten smutny sobotni wieczór ...
W piątkowy wieczór zameldowaliśmy się u Ciernia w składzie : Marcin , Tolis , wajwa.
Po szybkim wyborze tytułu , jedyna słuszna decyzja: Le Havre na stole - przy okazji dobry uczynek z naszej strony , Cierń kupił swój egzemplarz pewnie ze dwa lata temu , pomogliśmy wczoraj powypychać żetony z wyprasek
Ta gra potrafi zaskoczyć , to wiadoma sprawa , u mnie wczoraj rekordowa liczba wysyłek , bo aż 4(!!!) , przy czym tylko jedna na statkach
Wszystko za sprawą budynków specjalnych , jakie wczoraj wyszły i tak: dwa razy "wysłałem" 7 krów u Tolisa za 21 franków i raz u Ciernia zestaw drewno/glina za 18 franków , do tego na statku popłynął koks za 40 kasy i jako , że na bodaj pięć rund przed końcem spłaciłem jedyne dwie pożyczki jakie miałem , a koledzy grzęźli w kredytach udało się wygrać.
Kluczowe budynki powychodziły późno , ja sam za wiele nie pobudowałem , ale ponieważ ciągle trwała blokada na węglu , koksie i stali to tak naprawdę nikt z nas nie mógł rozwinąć do końca skrzydeł ...
Świetna giera ten Le Havre , łapię się na tym , że ten tytuł rozbił w zasadzie mój TOP FIVE , zresztą za sprawą kilku innych tytułów moja czołówka to niedługo będzie chyba TOP TEN
Na drugą nogę "szybka" Krwawa Oberża. Intrygujący tytuł , w który niestety dotąd zbyt mało grałem , ażeby wiedzieć jak grać ... Niby chodzi o to , żeby zaciukać i zakopać , ale jak pokazała wczorajsza partia , nie do końca ...
Otóż Marcin wczoraj zabił i zakopał przez całą partię tylko jednego gościa i wygrał grę
Mam wrażenie , że nawet gdyby tego nie uczynił to też by wygrał. Chłopak od pierwszego sezonu wystawiał aneksy , które przyniosły mu kupę punktów na koniec gry , a pieniądze wyhaczał z jednorazowych bonusów za wystawienie.
Miałem moment zawahania w pierwszym sezonie czy wystawiać budynki punktujące na koniec , stwierdziłem że zrobię to w drugiej rundzie , tyle , że wtedy nie było już co wystawiać Wszyscy zabici , albo sekundujący w zbrodniczym procederze
Ech , do zagrania jeszcze ...
Tyle ode mnie w ten smutny sobotni wieczór ...
Always look on the bright side of life
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
To nie kryzys, to spadek...
Ryu pisze:Ostatnio melancholijny. Teraz smutny. Hm... Stawiam na kryzys wieku średniego
-
- Posty: 2223
- Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
- Lokalizacja: Zabrze
- Has thanked: 252 times
- Been thanked: 396 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Wczoraj tłumy u Wisa , dwa stoły po czterech ludzi , normalnie szał
Nie wiem czy wczoraj był jakiś wieczór tematyczny , ale po 21 cofnęliśmy się do mrocznych wieków , na jednej części stołu turnieje rycerskie w VaGu , a na drugiej Orleans (losowanie mnichów z wora czy nie wiem jak to określić , był z nami jeden klimaciarz , który co rusz doszukiwał się jakichś analogii odnośnie kolorów , ale mniejsza o to ) ...
Drugi raz zagrałem w Orleans , znowu dobre wrażenie , ale niestety gra dołącza u mnie do kategorii " lubię bardzo , ale nie umiem w to grać"
Megaprzyjemna rozgrywka (Ryu , czy to prawda że wychodzi wersja PL ? ) i na świeżo powiem , że dla mnie tytuł do ponownego zagrania jak najszybciej , zanim znów zapomnę o co kaman ...
Ok , losowanie chłopków bywa irytujące , bo dlaczego jest tak , że jak potrzebujesz niebieskich to wychodzą brązowi , jak potrzebni biali to wyskoczy czerwony , nic to nie zmienia jednak do ogólnej oceny , gra jest fajna i basta , chcem jeszcze
Z kronikarskiego obowiązku nadmienię , że wygrał Ryu , który skombował jakieś przegięte budynki i , żeby nie było , mówił ...
Wszystko mówił niestety Ale nie każdy mógł słyszeć , to trzeba wybaczyć , no i jakiś niesmak mógł jednak pozostać
Na drugą nogę , ku rozpaczy Ryu , który przytaszczył Rolla , Krwawa Oberża - najczęściej grany tytuł ostatnio , tak że Grzeniu - serdecznie polecamy , jest ciągle grane
Tyle ode mnie , sorry o KO już mi się nie chce pisać , ot taka popierdółka , przy Orleans to już woogóle nie ma o czym mówić
Nie wiem czy wczoraj był jakiś wieczór tematyczny , ale po 21 cofnęliśmy się do mrocznych wieków , na jednej części stołu turnieje rycerskie w VaGu , a na drugiej Orleans (losowanie mnichów z wora czy nie wiem jak to określić , był z nami jeden klimaciarz , który co rusz doszukiwał się jakichś analogii odnośnie kolorów , ale mniejsza o to ) ...
Drugi raz zagrałem w Orleans , znowu dobre wrażenie , ale niestety gra dołącza u mnie do kategorii " lubię bardzo , ale nie umiem w to grać"
Megaprzyjemna rozgrywka (Ryu , czy to prawda że wychodzi wersja PL ? ) i na świeżo powiem , że dla mnie tytuł do ponownego zagrania jak najszybciej , zanim znów zapomnę o co kaman ...
Ok , losowanie chłopków bywa irytujące , bo dlaczego jest tak , że jak potrzebujesz niebieskich to wychodzą brązowi , jak potrzebni biali to wyskoczy czerwony , nic to nie zmienia jednak do ogólnej oceny , gra jest fajna i basta , chcem jeszcze
Z kronikarskiego obowiązku nadmienię , że wygrał Ryu , który skombował jakieś przegięte budynki i , żeby nie było , mówił ...
Wszystko mówił niestety Ale nie każdy mógł słyszeć , to trzeba wybaczyć , no i jakiś niesmak mógł jednak pozostać
Na drugą nogę , ku rozpaczy Ryu , który przytaszczył Rolla , Krwawa Oberża - najczęściej grany tytuł ostatnio , tak że Grzeniu - serdecznie polecamy , jest ciągle grane
Tyle ode mnie , sorry o KO już mi się nie chce pisać , ot taka popierdółka , przy Orleans to już woogóle nie ma o czym mówić
Always look on the bright side of life
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Dziś zacznę jak za starych dobrych czasów
Byłem dziś w Krakowie na wycieczce z rodziną i znajomymi. Idąc po obiedzie na Rynek patrzę a tu festiwal piwa Tak, dobrze czytanie. W Katowicach był ostatnio ale zapomniałem a tu proszę. Nawet opcja "mówisz - masz" się uprościła do "masz" Czyż życie nie jest cudowne? Oczywiście zatrzymaliśmy się na chwilę. Dłuższą chwilę bo musiałem coś kupić. Niestety zgodnie z zasadą - "kupujesz - niesiesz" moje zachłanne i pijackie "ja" ograniczyło się tylko do kilku butelek a w tym 'Kacper Ryx' które właśnie piję. Nie wiem czy gra planszowa powstała na podstawie piwa czy odwrotnie ale... Czy to ważne? Niemniej IBU na poziomie 35 mogliby podwyższyć na moje potrzeby
Teraz już o planszówkach. W zasadzie mógłbym wkleić fotki i powiedzieć - przeczytajcie wpis Wajwy ale coś tam skrobnę skoro reszta chłopaków ma to gdzieś. A wiem... Oni lubią czytać
Zaczęliśmy w składzie: Tomek, Miłosz, Wajwa i ja w Orleans. Gra fajna, miła i przyjemna. Tomek chciał poznać więc niech ma choć następnym razem ja gram w coś cięższego na pierwszą nogę. Piszę oficjalnie żeby nie było nie było No więc tłumaczymy zasady... Nie wiem ile to trwało - 1h? 1,5h? Wiem, wiem, długo, co? Ale... Mieliśmy Miłosza - człowieka klimaciarza. Otóż każdy ludzik na planszy miał swoją historię. Akcje dostępne też je miały. Wybór gier okazało się że również nie był przypadkowy... Ogólnie? Dużo śmiechu i strachu czy jednak w końcu skończymy... Na szczęście się udało choć 1 budynek przetłumaczył nam Miłosz - tak, taki przegięty, z dodatku.
A Miłosz to ten po prawej - człowiek- klimaciarz
Pamiętacie o tym budynku? Bo leżał przez pół gry i nikt go nie chciał Taaaki był przegięty A coż... Skoro nikt nie chce to sięw końcu zlitowałem. Co tak będzie sobie leżał bezużyteczny. Oczywiście po skończonej partii okazało się, że ten budynek wygrał mi grę Takie to rzeczy się u nas działy. Duuuuużo śmiechu i radości a pewne (istotne nawiązania) zwalały mnie z nóg. Wiem, że nikt z forum nie będzie wiedział o czym piszę ale...
Kolejność: 1.Ryu/2.Miłosz/3.Tomek/4.Wajwa
Co do oceny gry niech wyznacznikiem będzie gest Miłosza:
BTW: tak Miłosz, będzie wersja PL. I tak, dalej nie wiem kiedy
Potem Krwawa Oberża. Cóż... Wolałem Roll'a. Porównajmy Krwawą Oberżę o czasie 1-1,5h a Roll'em o czasie 0,5h... Nie... Jednak nie. Po co porównywać Tico do Porsche. Tak, wiem. Można. Tylko po co? W Krwawą Oberżę jeszcze z raz zagram. Potem jednak pasuję. W tym czasie wolę WRS'a, ND, Egizię i ZDECYDOWANIE 0,5h Roll'a (resztę czasu z Oberży przeznaczę na sen )
Kolejność: 1.Wajwa/2.Tomek/3.Miłosz/4.Ryu
Mam wrażenie że podczas gier w KO za bardzo staram się szukać jakiejś dalekosiężnej strategii. Muszę sprawdzić czy działając przeciwnie będzie lepiej bo jeśli tak - to tym bardziej wolę cokolwiek w/w pozycji
Na stole obok VaG:
I Small World:
Byłem dziś w Krakowie na wycieczce z rodziną i znajomymi. Idąc po obiedzie na Rynek patrzę a tu festiwal piwa Tak, dobrze czytanie. W Katowicach był ostatnio ale zapomniałem a tu proszę. Nawet opcja "mówisz - masz" się uprościła do "masz" Czyż życie nie jest cudowne? Oczywiście zatrzymaliśmy się na chwilę. Dłuższą chwilę bo musiałem coś kupić. Niestety zgodnie z zasadą - "kupujesz - niesiesz" moje zachłanne i pijackie "ja" ograniczyło się tylko do kilku butelek a w tym 'Kacper Ryx' które właśnie piję. Nie wiem czy gra planszowa powstała na podstawie piwa czy odwrotnie ale... Czy to ważne? Niemniej IBU na poziomie 35 mogliby podwyższyć na moje potrzeby
Teraz już o planszówkach. W zasadzie mógłbym wkleić fotki i powiedzieć - przeczytajcie wpis Wajwy ale coś tam skrobnę skoro reszta chłopaków ma to gdzieś. A wiem... Oni lubią czytać
Zaczęliśmy w składzie: Tomek, Miłosz, Wajwa i ja w Orleans. Gra fajna, miła i przyjemna. Tomek chciał poznać więc niech ma choć następnym razem ja gram w coś cięższego na pierwszą nogę. Piszę oficjalnie żeby nie było nie było No więc tłumaczymy zasady... Nie wiem ile to trwało - 1h? 1,5h? Wiem, wiem, długo, co? Ale... Mieliśmy Miłosza - człowieka klimaciarza. Otóż każdy ludzik na planszy miał swoją historię. Akcje dostępne też je miały. Wybór gier okazało się że również nie był przypadkowy... Ogólnie? Dużo śmiechu i strachu czy jednak w końcu skończymy... Na szczęście się udało choć 1 budynek przetłumaczył nam Miłosz - tak, taki przegięty, z dodatku.
A Miłosz to ten po prawej - człowiek- klimaciarz
Pamiętacie o tym budynku? Bo leżał przez pół gry i nikt go nie chciał Taaaki był przegięty A coż... Skoro nikt nie chce to sięw końcu zlitowałem. Co tak będzie sobie leżał bezużyteczny. Oczywiście po skończonej partii okazało się, że ten budynek wygrał mi grę Takie to rzeczy się u nas działy. Duuuuużo śmiechu i radości a pewne (istotne nawiązania) zwalały mnie z nóg. Wiem, że nikt z forum nie będzie wiedział o czym piszę ale...
wajwa pisze:(Ryu , czy to prawda że wychodzi wersja PL ? )
DZIĘKUJĘ!!!! A to i tak nie wszystko ale zostawmy to jużwajwa pisze: że wygrał Ryu , który skombował jakieś przegięte budynki i , żeby nie było , mówił ... Wszystko mówił niestety
Kolejność: 1.Ryu/2.Miłosz/3.Tomek/4.Wajwa
Co do oceny gry niech wyznacznikiem będzie gest Miłosza:
BTW: tak Miłosz, będzie wersja PL. I tak, dalej nie wiem kiedy
Potem Krwawa Oberża. Cóż... Wolałem Roll'a. Porównajmy Krwawą Oberżę o czasie 1-1,5h a Roll'em o czasie 0,5h... Nie... Jednak nie. Po co porównywać Tico do Porsche. Tak, wiem. Można. Tylko po co? W Krwawą Oberżę jeszcze z raz zagram. Potem jednak pasuję. W tym czasie wolę WRS'a, ND, Egizię i ZDECYDOWANIE 0,5h Roll'a (resztę czasu z Oberży przeznaczę na sen )
Kolejność: 1.Wajwa/2.Tomek/3.Miłosz/4.Ryu
Mam wrażenie że podczas gier w KO za bardzo staram się szukać jakiejś dalekosiężnej strategii. Muszę sprawdzić czy działając przeciwnie będzie lepiej bo jeśli tak - to tym bardziej wolę cokolwiek w/w pozycji
Na stole obok VaG:
I Small World:
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Dziś inne plany dlatego brak foto a relacja skrócona do minimum
Z Tolisem zagralem w Wir sind das volk! I powiem że to fajna gra jest. Nie do kupienia dla mnie bo Ania przez tematykę raczej nie zagra ale mi się całkiem podobało. Może dlatego że grałem RFN?
Z Tolisem zagralem w Wir sind das volk! I powiem że to fajna gra jest. Nie do kupienia dla mnie bo Ania przez tematykę raczej nie zagra ale mi się całkiem podobało. Może dlatego że grałem RFN?
-
- Posty: 2223
- Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
- Lokalizacja: Zabrze
- Has thanked: 252 times
- Been thanked: 396 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
A na drugim stole w składzie: Grzeniu , Cierń , wajwa zagraliśmy w Agricolę z Talią Graczy i trzeba powiedzieć , że nowe karty miały wpływ na przebieg i wynik rozgrywki. Wyszydzany Cierń (wypiekał jakieś ciasta z mięsem ) pojechał nas dość wyraźnie.
Genaralnie wylosowaliśmy w moim odczuciu słabe karty , ale trzeba im oddać , że są z pewnością ciekawe i ja chętnie będę eksplorował Talię Graczy w kolejnych rozgrywkach.
Na drugą nogę zagraliśmy w Mombasę , zupełnie ciekawy tytuł , może jakoś szczególnie d... nie urwało , ale grało się to całkiem przyjemnie. Fajny system zagrywania kart (i zbierania w nastepnej rundzie) , no i ten przewrotny system rozwijania kampanii (no bo wzmacniając jedną osłabiasz inną , w której też na ogół masz udziały - nie mylić z akcjami ).
Podsumowując można by napisać: "do zagrania jeszcze" , ale zawsze jak tak piszę , to już potem nie gram
Stąd się wstrzymam przed taką opinią Z kronikarskiego obowiązku nadmienię , że wygrał Grzeniu , który pomimo , że grał w nowość , to jakoś specjalnie nie jęczał , woogóle jakiś grzeczny był
Genaralnie wylosowaliśmy w moim odczuciu słabe karty , ale trzeba im oddać , że są z pewnością ciekawe i ja chętnie będę eksplorował Talię Graczy w kolejnych rozgrywkach.
Na drugą nogę zagraliśmy w Mombasę , zupełnie ciekawy tytuł , może jakoś szczególnie d... nie urwało , ale grało się to całkiem przyjemnie. Fajny system zagrywania kart (i zbierania w nastepnej rundzie) , no i ten przewrotny system rozwijania kampanii (no bo wzmacniając jedną osłabiasz inną , w której też na ogół masz udziały - nie mylić z akcjami ).
Podsumowując można by napisać: "do zagrania jeszcze" , ale zawsze jak tak piszę , to już potem nie gram
Stąd się wstrzymam przed taką opinią Z kronikarskiego obowiązku nadmienię , że wygrał Grzeniu , który pomimo , że grał w nowość , to jakoś specjalnie nie jęczał , woogóle jakiś grzeczny był
Always look on the bright side of life
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Może ktoś z Was szturchnąć Ciernia żeby wykonał ruch w Kanbanie.wajwa pisze:A na drugim stole w składzie: Grzeniu , Cierń , wajwa zagraliśmy w Agricolę z Talią Graczy i trzeba powiedzieć , że nowe karty miały wpływ na przebieg i wynik rozgrywki. Wyszydzany Cierń (wypiekał jakieś ciasta z mięsem ) pojechał nas dość wyraźnie.
Genaralnie wylosowaliśmy w moim odczuciu słabe karty , ale trzeba im oddać , że są z pewnością ciekawe i ja chętnie będę eksplorował Talię Graczy w kolejnych rozgrywkach.