(Gliwice) Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

... czyli zloty miłośników planszówek! Tu możesz także umawiać się na granie w Twoim mieście.
wajwa
Posty: 2222
Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
Lokalizacja: Zabrze
Has thanked: 251 times
Been thanked: 396 times
Kontakt:

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: wajwa »

Dzięki Tolisowi można sobie podarować wstęp :-)

CO2 - zupełnie ciekawy tytuł , choć dzięki instrukcji śmiechu było co nie miara , dość powiedzieć , że mieliśmy kończyć już chyba nawet w 3 rundzie , ale Tolis co rusz odnajdywał jakieś "kwiatki" w tłumaczeniu.
Cóż , nie przejmowaliśmy się zbytnio losami świata ;-) , zanieczyszczenie rosło jak szalone , nic nie robiliśmy , aby temu zapobiec. Przez to śmieszna sprawa wyszła , bo był moment , że gra nam się kończyła , a nie trwała ona dłużej niż wcześniejsze tłumaczenie :lol: To , że była jeszcze jedna runda może jedynie wyrównało czas gry z czasem tłumaczenia ...
A gra trza powiedzieć ... z klimatem ;-) , no i o klimacie , niby nie przywiązuję zbytniej wagi do jakichś fabularnych wytłumaczeń przekładania/przerabiania kostek w eurograch , ale zauważyłem , że ... doceniam to :-)
W tej grze wszystko ma swoje uzasadnienie , jest zanieczyszczenie , trzeba przeciwdziałać , tworzyć projekty , budować elektrownie , walczyć z zanieczyszczaniem środowiska , wysyłać naukowców na konferencje by dzielili się doświadczeniami z innymi , kurczę fajne to :-) Generalnie tyłka nie urwało , było trochę śmiesznie , ale dam się namówić na kolejną partię jakby co.

Hansa Teutonika - cóż , to jest kara dla Tolisa , który nie chciał grać w Orleans , bo skończy o 2 , więc zagrał w Hansę do ... w pół do 2 :lol: Fakt , te początki w tej grze to zaczyna być męka , ponoć dodatki coś tam zmieniają , ale ja nie jestem fanem wszelkich dodatków :P (czyt. dojonka) Nie wiem może by zrobić , że zaczynamy od razu z 3 akcjami , wtedy gra była by dynamiczniejsza ??? Ogólnie nigdy nie grałem w HT w domu czy z jakimiś "świeżakami" więc nie wiem czy z tą grą jest coś nie teges czy to my już mamy tak zryte berety ;-) ...

W każdym bądź razie dzięki za grę ...

P.S. Wis - plansza wymiata - piękne to.
Always look on the bright side of life
Awatar użytkownika
Ryu
Posty: 2750
Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 83 times
Been thanked: 161 times

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: Ryu »

Jutro na BGG poszukam odpowiedzi co do zakończenia.

A co do CO2 mówiłem że fajne? 8)
mawi
Posty: 47
Rejestracja: 26 maja 2014, 14:13

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: mawi »

Relacje z Eclipse:

Zabawa rozpoczęła się po 22 (po tłumaczeniu zasad i skompletowaniu flot poszczególnych frakcji). Grało w sumie aż 6 graczy wiec zapowiadała się długa noc walecznych i jak się później okazało epickich starć :twisted:

Krótki opis ras:
1. Rasa fioletowa - DEF DEF i jeszcze raz DEF. Mały spojler -> Gdy na polu walki pozostało 2 dowódców rasa posiadała tylko jeden najmniejszy myśliwiec i z racji tego nie miała najmniejszych szans na dłuższy pojedynek z dość agresywną rasą białą która w końcu wygrała jeszcze przed zakończeniem wszystkich rund.
2. Rasa biała - OFF OFF od samego początku atak na maksa. Zwycięstwa gry :)
3. Rasa żółta - niestety przez bliskie sąsiedztwo z rasą białą i dość nieoczekiwany szybki kontakt flot nie miała za bardzo szans na rozwój i tym samym po największej bitwie epickiej także spasowała karty.
4. Rasa czerwona (ponoć największy lider w gry Eclipse) -> najlepszy rozwój ekonomiczny i przyszykowanie do ekspansji na nadchodzące z dwóch strona zagrożenie ze strony białego i zielonego dowódcy
5. Rasa czarna -> najlepsza rasa wyszkolona technologicznie (niestety przy epickiej bitwie wyparowała z galaktyki)
6. I w końcu rasa Zielona :D która swoją brawurową akcją zakończyła dość niespodziewanie grę.

Krótki opis co się działo:
Po przeszkoleniu i wybraniu ras zaczęliśmy zabawę. Oczywiście jak niektóre osoby zapowiadały jak będą grały tak też toczyły się boje i rozwój poszczególnych ras. Biały generał już od drugiej rundy atakował swojego sąsiada Żółtego generała i tym samym utrudniając mu jak tylko się dało rozwój - zmuszając go do ucieczki aż do granic generała, który natomiast ekonomicznie rozwijał się najlepiej ze wszystkich ras. Ten to też czerwony generał starał się jak mógł z kolei by w końcu podpisać drugi pakt (wcześniej z żółtym graczem) z czarnym sąsiadem by w końcu móc zniszczyć nadciągające siły zielonej floty zagłady. Pierwszy pakt podczas rozgrywki został zawarty już na samym początku między zielonym a fioletowym generałem (który do samego końca brał udział biernie w całej rozgrywce, aż do momentu kiedy ostatnia flota na planszy dokonała ostatecznego zniszczenia i tym samym do wygrania boju). Wspomniany wcześniej zielony generał postanowił uderzyć z impetem na czarnego gracza widząc starania w ekspansjach do nawiązania sojuszu militarnego z czerwonym graczem. Gdy na polu walk w 4 rundzie powstawały pierwsze krążowniki u innych graczy, zielony posiadał w swoim arsenale bojowym już komplet pancerników oraz ponad połowę małych myśliwców. Był to znak na największą epicką bitwę.... (dodatkowo na drugim końcu biały non stop wyniszczał żółtego gracza)
Wielka bitwa spowodowała wymarcie rasy czarnej a atakujący od drugiej strony zielonego gracza gracz czerwony poniósł sromotną klęskę tracąc całą swoją flotę. Ostatecznie zielony generał zniszczył jedną rasę, drugą wybił do ostatniego statku. Całe epickie starcie spowodowało, że co prawda wygrana frakcja zielona (która straciła w dwóch walkach tylko 1 mały myśliwiec) zapomniała o kontroli ilości zasobu tlenu :( tym samym wielka epicka bitwa między zieloną flotą a flotami czerwonej i czarnej frakcji okazała się bitwą kamikadze :D.

Ostatecznie po 4 rundzie (jeszcze przed północą):
Czarna i zielona rasa wymarły.
Czerwona rasa nie miała zasobów ani floty (co spowodowało, że zawiesiła białą flagę)
Żółta rasa zbliżała się do podobnego końca jak to miało miejsce w przypadku rasy czarnej (Podobnie jak powyższe 3 frakcje zakończyła walki poddając się)
Biała rasa dobijała już rasę żółtą i zbliżała się do granic czerwonego generała.
Fioletowa rasa żyła sobie gdzieś na końcu wszechświata udając, że nie bierze udziału w całych podbojach aż do momentu kiedy to białą rasa doleciała i dokonała ostatecznego zniszczenia we wszechświecie

Grę kontynuowali Biały (Damian) i Fioletowy (Miłosz) gracz. Ostatecznie wygrał Biały generał (ko kapitulacji Fioletowego generała)

Reszta zainteresowanych siadła do drugiego tytułu -> Favor of the Pharaoh (Oczywiście kibicując obok grającym białym i filetowym jednostką)
Awatar użytkownika
Ryu
Posty: 2750
Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 83 times
Been thanked: 161 times

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: Ryu »

wajwa pisze:Dzięki Tolisowi można sobie podarować wstęp :-)
Nie szydź. To chyba pierwszy raz kiedy Tolis napisał coś po grach które nie wyszły ze stajni Splottera :mrgreen:

Fak do CO2 ściągnąłem ale wiem już że tych "kwiatków" to było więcej :evil: Kto tłumaczył tą instrukcję PL? :evil:

BTW: tyle relacji. Super. W końcu mogę coś poczytać :mrgreen:
Awatar użytkownika
Dwntn
Posty: 1151
Rejestracja: 15 cze 2013, 22:23
Lokalizacja: Chorzów
Has thanked: 14 times
Been thanked: 36 times

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: Dwntn »

Tolis pisze: Na drugą nogę była szybka Hansa Teutonica - znów sobie przypomniałem dlaczego ja tej gry nie lubię :) Rywalizacja o zwiększenie ilości akcji po prostu rozwala tą grę, Wajwa zorientuj się czy dodatek naprawia tą chorą rywalizację. Jeśli tak mogę zagrać ponownie, jeśli nie to następna rozgrywka w "szybką": HT już nie w tak szybkim czasie.
U nas Hansa jest stałym bywalcem na stole. W podstawce rywalizacja o pole akcji faktycznie stanowi trzon rozgrywki w pierwszych kilku rundach, ale z drugiej strony posiadanie 1-2 akcji więcej czasami robi komuś grę.

Posiadam dodatek Britannia i tam do pola akcji wiodą trzy drogi, zamiast dwóch. Trochę to pomaga, ale na starcie zawsze jest to najczęściej oblegana lokacja z oczywistych powodów ;)

- K.
Awatar użytkownika
Ryu
Posty: 2750
Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 83 times
Been thanked: 161 times

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: Ryu »

Dwntn pisze:W podstawce rywalizacja o pole akcji faktycznie stanowi trzon rozgrywki w pierwszych kilku rundach
Wiesz... My tu nie mówimy o kilku rundach tylko o jakimś 50-60% gry. U nas raczej nikt nie odpuszcza i z miłej gry robi się średnio bo 2 akcjami na początku nie da się uzyskać więcej jeśli "koledzy" bardzo Cię lubią ;)
Dwntn pisze:posiadanie 1-2 akcji więcej czasami robi komuś grę
Chyba każdemu. Z tak przewagą w stosunku do przeciwników w zasadzie, wg mnie, wgrałeś (OK, zależy ile tak gracie ale jeśli dłuższą chwilę to sorry... 1 czy 3 rundy jest bez problemu do przełknięcia). Kluczem jest to, żeby przynajmniej jeszcze 1 zawodnik dogonił Cię w liczbie akcji, a najlepiej wszyscy :mrgreen:
Awatar użytkownika
Dwntn
Posty: 1151
Rejestracja: 15 cze 2013, 22:23
Lokalizacja: Chorzów
Has thanked: 14 times
Been thanked: 36 times

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: Dwntn »

Dlatego bardzo rozsądne jest granie na wypychanie. Po ubieraniu pewnej puli kostek na planszy można szybko wskoczyć i zaliczyć jakieś akcje za pomocą Liber Sophiae, jeśli ktoś nie rozważenie pozostawi dane pole wolne.

Strategii jest kilka ale generalnie osoby cisnące się na pole z Actiones często gęsto nie osiągają wygrywajacego wyniku w naszych grach bo siła rzeczy nie skupiają się na innych rejonach planszy. Ogółem, u nas gracze rozwijają się w miarę równomiernie i tylko racz czy dwa zdarzy się że ktoś kończy grę posiadając mniej niż 4 akcje do wykonania.

Pozdrawiam,

- K.
Awatar użytkownika
Ryu
Posty: 2750
Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 83 times
Been thanked: 161 times

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: Ryu »

Wczoraj pisać się nie dało ale dziś znalazłem chwilkę więc...

To był jeden z tych dziwnych piątków. Przez cały tydzień okazuje się że nikt nie ma czasu grać w piątek. Każdy ma coś. Każdy wpisuje się u nas na 0%. Ale... Ale życie jak to życie - weryfikuje wszystkie plany i z rzeczy niemożliwych robi zwykłe, standardowe piątki. Dlatego też w trójkę: wajwa, Kuba i ja zagralliśmy w jakieś tam gierki. Celowo nie piszę jakie bo wstęp do planszówek być jakiś musi. Przejdzimy więc do meritum :)

Ostatnio postawiłem kolegów pod ścianą "albo gracie ze mną w CO2 albo zostaję w domu i gram z żoną". Niestety po przeczytaniu zasad muszę z kimś zagrać bo po prostu wszystko zapomnę. Wiem, że to kwestia wieku ale nic na to nie mogę poradzić. Tak mam. Oczywiście byłem ten zły bo oporni nie chcieli w CO2 zagrać ale litościwie się zgodzili. Miłe chłopaki ;)
Ten piątek i biorę 3 tytuły do torby (Lordsów, Badaczy Głębin i CO2 - a nuż ;) ). Grzecznie mówię że zagram w co chcą bo ostatnio byłem na pozycji "gracie ze mną albo się bujajcie". Kubie to bez różnicy. Wajwa, główny malkontent, ze wszystkich swoich gier i moich 3 w torbie wybiera CO2 :lol: Mam dużo lat ale świat zaskakuje mnie cały czas. Tylko się cieszyć :)

No więc zaczęliśmy z kilkoma korektami ostatniego tłumaczenia. Tym razem było lepiej bo każdy zasady znał. Generowało to może i większe zwiechy ale czas na pudełku zrównał się z naszym. 2h to 2h i tyle. Nawet z wajwą i wiem, że dla wielu z Was jest to dziwne. Dla mnie też było. Ot, dzień cudów :mrgreen:
Obrazek
Na powyżej fotce chłopaki myślą bo myśleć już było nad czym. I o ile na początku nie było prolemu z "odwracaniem projektów" to potem już tak kolorowo nie było. Nikt nie chciał odwrócić bo przeciwnik miał zasoby i może sobie wybować elektrownię naszym kosztem. Na koniec już w ogóle pat się lekko zrobił ale wajwa go przerwał kończąc grę w 4 rundzie.
Na koniec jeszcze 1 fotka i krótkie przemyślenia:
Obrazek
Jest to jedna z najładniejszych gier jakie mam. Mega mi się podoba. Mam w poważaniu argumenty że u mnie każda gra przystawiona do Splottera jest śliczna :P CO2 graficznie wymiata. A co do samej gry to jest dobrze. Nawet bardzo. Może nie jest tak ciężko i fajnie jak w Vinhos, Kanban'ie czy Galleriście ale jest zdecydowanie przyjemnie. Fajnie się kombinuje i wymyśla jak "ukraść" komuś elektrownię (tj. zrobić z odwrócoego przez kogoś projektu przy założeniu że nikt inny nie ma surowców ale zmiana gracza startowago pozwala wbić nóż w plecy - pozdrawiam Kuba :twisted: ). Jedna rzecz mi przeszkadza - pat w końcówce. Zdecydowanie do sprawdzenia przy kolejnych grach. Wajwa, piszesz się? ;)
Kolejność: 1.Ryu/2.Kuba/3.Wajwa

A druga gra na 0,5h i O mój zboże. Nie znałem a chciałem poznać co to za mądrości wymyślił Uwe.
Obrazek
Od razu powiem, że jeśli ktoś marudzi na tą grę, że losowe, że chaotyczne, że mało strategiczne to polecam aspirynę na głowę (albo młotek, żeby tak zdrowo uderzyć (znam lepsze słowo ;) ) się w głowę). O mój zboże zdecydowanie trafia tam gdzie powinna. Jest prosto, losowo (dziwne jakby nie było losowo przy samych kartach :roll: ) i fajnie. Za ok. 25-30 zł dostajemy fajną grę dla nowych, nie znających planszówek ludzi która sprawdzi się też na wyjeździe (szybka rozgrywka). Dla mnie super choć ocena tylko po 1 partii.
Kolejność: 1.Wajwa/2.Ryu/3.Kuba

edit: miejscówka u wajwy to najlepsza miejscówka i to wcale nie dlatego że znów było ciasto. Po prostu jest tak fajnie że mogę tam grać co tydzień (jak będzie ciasto). Dzięki i pozdrawiam :) ;)
Awatar użytkownika
magole
Posty: 714
Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 4 times
Been thanked: 33 times

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: magole »

Ryu pisze:A druga gra na 0,5h i O mój zboże. Nie znałem a chciałem poznać co to za mądrości wymyślił Uwe.
To was od razu oświecę że to nie gra Uwe'go :wink:
Ale działa, szybka jest i też uważam że spoko :)
Awatar użytkownika
Ryu
Posty: 2750
Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 83 times
Been thanked: 161 times

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: Ryu »

magole pisze:To was od razu oświecę że to nie gra Uwe'go
Ranisz me serce ale zdecydowanie przynaję rację. Sprawdziłem...
Ale byłem mega przekonany że to koleś od Agri - pewnie przez grafiki :?
wajwa
Posty: 2222
Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
Lokalizacja: Zabrze
Has thanked: 251 times
Been thanked: 396 times
Kontakt:

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: wajwa »

Ryu ostatnio narzekał , że nikt się nie udziela w tym wątku , nawet "zastrajkował" w związku z tym ;-) tymczasem ruch się tu nagle zrobił , że ho ho :shock:
Faktycznie , zapowiadało się cały tydzień , że grania nie będzie , a tu jednak udało sie spotkać i coś pograć ...
Cóż , szczerze to nie wiedziałem za bardzo w co chcę grać , ale wiedziałem , że ubiegłotygodniowe CO2 pozostawiło niedosyt.
Tzn. pomimo baboli w instrukcji , potknięć w tłumaczeniu gra i tak oferowała bardzo dużo , byłem więc ciekaw jak to wszystko hula na właściwych zasadach. No i zawodu nie było , powiem więcej jest bardzo dobrze. Tematyka fajna , grafiki też są bardzo ok (karty trochę mało czytelne/zrozumiałe tylko) , no i jest w tej grze ten myk :-)
To nie jest takie hop , zgłaszam projekt , realizuję i siup buduję elektrownię. O nie , już jakaś kanalia się czai , żeby wykorzystać Twój projekt i wysiudać na całego. Ponadto wciąż czegoś brakuje , a to kasy , a to dysków , a to białej kostki. Nawet jak już masz komplet potrzebny na swoją realizację , jesteś pierwszy w następnej rundzie , to nagle się okazuje , że musisz zapłacić karę za dopuszczenie do zanieczyszczenia kontynentu i zabulić karę w postaci białej kostki (taa z tych co do sztuki wyliczonych) , innym razem znowu wszystko niby gotowe , kasa , kostki , a tu trza dziadowi jakiemuś ;-) zabulić za skorzystanie z projektu (taa z tych wyliczonych co do grosza pieniędzy) ...
I tak bez przerwy ... Realizowanie projektów to takie "brassowe" wystawianie kopalni w Manchesterze ;-) niby fajna rzecz , bo dochód itd. , ale zara Ci ktoś wbije i obróci hutę :evil: czyli już nie tak fajnie ...
Naprawdę dobra giera , ja tam chętnie pogram znowu , a co do zakończenia w naszej partii: mogłem to przeciągnąć o kolejną rundę , ale ... wiedziałem , że nie dogonię już Ryu i po cichu liczyłem , że nie dogoni mnie Kuba , stąd poświęciłem kartę , która dałaby mi 9 , a może i 12 punktów na koniec , nie udało się trudno.
Inna rzecz , że chciałem żebyśmy jeszcze zmieścili te OMZ , tak więc (powiedzmy to raz jeszcze wyraźnie ;-) ) POŚWIĘCIŁEM SIĘ ;-)

A O mój Zboże to faktycznie fajna mała rzecz , przyznam szczerze , że za ten piniondz (jakieś 25 zeta) to naprawdę kawał fajnej gierki jest i pomimo losowości , która jest , nie ma co się oszukiwać , to gra daje radochę z tworzenia małych kombosików i odpalania łańcuchów produkcyjnych.
Autorem oczywiście nie jest Uwe , ale skłamałbym mówiąc , że nie skłoniły mnie do zakupu grafiki Klemensa Franza.
Agricola , Ora , Orleans - facet macza palce tylko przy dobrych grach :P
Ryu pisze: edit: miejscówka u wajwy to najlepsza miejscówka i to wcale nie dlatego że znów było ciasto. Po prostu jest tak fajnie że mogę tam grać co tydzień (jak będzie ciasto). Dzięki i pozdrawiam :) ;)
Dzięki za miłe słowo , dałem żonie przeczytać i pyta czy za tydzień może być ze śliwką ;-)
Są też niefajne rzeczy z tym związane "chcesz kolegów zaprosić to posprzątaj" ;-) , ale czego się nie robi aby pograć 8)
Dwntn pisze:Dlatego bardzo rozsądne jest granie na wypychanie. Po ubieraniu pewnej puli kostek na planszy można szybko wskoczyć i zaliczyć jakieś akcje za pomocą Liber Sophiae, jeśli ktoś nie rozważenie pozostawi dane pole wolne.

Strategii jest kilka ale generalnie osoby cisnące się na pole z Actiones często gęsto nie osiągają wygrywajacego wyniku w naszych grach bo siła rzeczy nie skupiają się na innych rejonach planszy. Ogółem, u nas gracze rozwijają się w miarę równomiernie i tylko racz czy dwa zdarzy się że ktoś kończy grę posiadając mniej niż 4 akcje do wykonania.

Pozdrawiam,

- K.
Panie my to wszystko wiemy , ino u nas pierwsza godzina w Hansie wygląda mniej więcej tak: "no chyba go nie puścisz !?!"
I nie puszczają :wink:
Always look on the bright side of life
Awatar użytkownika
wis
Posty: 1231
Rejestracja: 20 sty 2009, 18:01
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 59 times
Been thanked: 24 times
Kontakt:

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: wis »

wajwa pisze:
Ryu pisze: edit: miejscówka u wajwy to najlepsza miejscówka i to wcale nie dlatego że znów było ciasto. Po prostu jest tak fajnie że mogę tam grać co tydzień (jak będzie ciasto). Dzięki i pozdrawiam :) ;)
Dzięki za miłe słowo , dałem żonie przeczytać i pyta czy za tydzień może być ze śliwką ;-)
Chyba przejdę na ciemną (euro)stronę - mają ciasteczka!
Glory: A Game of Knights - nasza pierwsza gra Kickstarter / FB / Gamefound
Awatar użytkownika
Ryu
Posty: 2750
Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 83 times
Been thanked: 161 times

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: Ryu »

wajwa pisze:Dzięki za miłe słowo , dałem żonie przeczytać i pyta czy za tydzień może być ze śliwką ;-)
Jeśli to nie rabarbar i borówka amerykańska to wciągam wszystko :mrgreen:
wajwa
Posty: 2222
Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
Lokalizacja: Zabrze
Has thanked: 251 times
Been thanked: 396 times
Kontakt:

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: wajwa »

Wczoraj Tzolkin z dodatkiem przy stole. Milion lat nie grane przy stole , za to online owszem :-)
Bardzo dobra giera , ja zagrałem tak jak potrafię czyli "na świątynie" , wiem po wieeelu partiach , że Tzolkin (choć ubogi , bo tylko dwie rzeczy idzie zrobić ;-) położyć albo wyciągnąć) , daje kuuupęę mozliwości ... , ale ja prosty człowiek jestem i lubię proste rozwiązania , wiem że jak bym zaczął kombinować jak Ryu , który kombował nieprawdopodobnie przy budowie budynków (aż się sam zagubił chyba w pewnym momencie ;-) ) to bym poległ z kretesem.
Niby jest chęć spróbowania innych strategii , ale jak siadam do stołu to zawsze gram to samo.
Co zrobić , raz wyjdzie lepiej , raz gorzej , wczoraj wyszło nienajgorzej :D
Zdziwiła mnie jednak wczoraj opinia Marcina , że ten dodatek to taki sobie :?
Hm , moim zdaniem to najlepszy dodatek w planszówkowym świecie ever.
Generalnie nie przepadam/nie popieram dodatków , wiadomo dojonko :P , ale ten akurat jest mega i zasadny jak najbardziej ...
Cóż , ilu ludzi , tyle opinii ...
Dzieki za grę 8)

P.S. Aha , graliśmy prawie 3 godziny , masakra , a Ryu mulił jak nikt :lol:
Aż kilka razy straciłem wątek , kto ma ruch , no ale jak czekasz 25 minut na swoją turę :P
Always look on the bright side of life
Awatar użytkownika
Ryu
Posty: 2750
Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 83 times
Been thanked: 161 times

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: Ryu »

Najpierw odniosę się do słów wajwy bo nie wiem czy się śmiać czy płakać ;)
wajwa pisze:Zdziwiła mnie jednak wczoraj opinia Marcina , że ten dodatek to taki sobie
Hm , moim zdaniem to najlepszy dodatek w planszówkowym świecie ever.
Tutaj się zgadzam w 100% :)

Ale tu:
wajwa pisze:P.S. Aha , graliśmy prawie 3 godziny , masakra , a Ryu mulił jak nikt
Aż kilka razy straciłem wątek , kto ma ruch , no ale jak czekasz 25 minut na swoją turę
???? :shock: ???? Tak zamulałem przy szybkogrających przeciwnikach że czytałem forum i grałem w Kanbana on-line :lol: Oj, wajwa, wajwa. Ty demonie prędkości ;)

No a skoro mamy już część załatwioną to przejdźmy do samych gier.
Najpierw pojedynek z Marcinem w Ruhr bla, bla, bla. Otóż nauczyłem się to wymawiać więc nie żądajcie jeszcze żebym nauczył się to pisać. Każdy powinien znać swoje granice. Ja znam ;)
Obrazek
Co do gry - wspominałem że jest to jedyna gra która nie mieści się w pudełku? Wiem jak to brzmi ale czytałem na BGG - nie jestem jedyny. Ciekawe jakby taka sytuacja była u nas. A najciekawsze jakby to zrobił Portal :mrgreen: :lol:
No dobra a sama gra? Ja oceniam ogólnie wysoko. Lubię Ruhr (na potrzeby relacji będą skróty;) ) choć wolę K&K. 3 część to dno i nie będę o tym wspominał. Ogólnie to poszedłem w jak najszybsze odblokowanie jasnej strony planszy. Marcin w domki w porcie. Różnice między nami to kilka punktów więc niewiele. Wersja na 2 graczy działa i jest spoko, niemniej wolę 3 osobówki (w 4 chyba jeszcze nie grałem). Większy ścisk, blokowanie to jest to co tygrysy lubią najbardziej. Niemniej fajnie się grało i mega się cieszę że udało się zetrzeć kurz z pudełka ;) Oby na kolejną partię nie trzeba było tak długo czekać bo zacna to gra jest :)
Kolejność: 1.Ryu/2.Marcin

Druga gra i Tzolkin z dodatkiem.
Obrazek
Od razu powiem, że wiedziałem że będzie ciężko bo gracz neutralny w ilości 4 pionki stanął sobie na kole żółtym (chyba Uxmal). Czyli koło, które grając na budynki, najbardziej mnie interesuje. Wiadomo, że mam zawsze pod górę, prawda? ;)
Ale to wszystko nic - oczywiście Marcin i wajwa stwierdzili że koło żółte to najlepsze koło pod Słońcem i tam trzeba być. To nic, że mieli inne, lepsze opcje - za punkt honoru postawili sobie być na żółtym i blokować mnie. Żenada, chamstwo i drobnomieszczaństwo ;) Oczywiście znam wiele innych epitetów ale z racji szacunku do czytających (a wiem że kilku jest nawet tych przekupionych ;) ) powstrzymam się. Ogólnie wyszła kicha bo mnie tak blokowali że nic nie mogłem. Tyle. Nic więcej nie napiszę. Ogólnie sprawę stawiam jednoznacznie - wajwa i Marcin nie są moimi kolegami ;) Ok, nigdy nie byli ale teraz jeszcze bardziej nie są niż nie byli wcześniej ;) Tak, musicie z tym żyć Panowie :twisted: :wink:
Kolejność: 1.wajwa/2.Ryu/3.Marcin
wajwa
Posty: 2222
Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
Lokalizacja: Zabrze
Has thanked: 251 times
Been thanked: 396 times
Kontakt:

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: wajwa »

Heh , typowa utrata kontaktu z rzeczywistością :lol:

Moja taktyka: dojechać w odpowiednie miejsce na kole , zapłacić 1 surowiec , zrobić rozwój w 2 świątyniach.
Taktyka Ryu: maksymalnie rozwinięte wszystkie tory technologii czy jak to się tam nazywa :wink: i w związku z tym budowanie budynków minus surowiec , plus punkty za zbudowanie , plus kukurydza itd. itp. często w akcji zbuduj 2 budynki , z których nieraz budowa monumentu czy wykonanie dowolnej akcji na kole (czyli kolejnych budynków ;-) ) ...

Tak z samego opisu moje akcje trwały zdecydowanie dłużej :lol: :wink:
Always look on the bright side of life
Awatar użytkownika
Ryu
Posty: 2750
Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 83 times
Been thanked: 161 times

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: Ryu »

Powiedział człowiek który z Egizii zrobił mózgożera :wink:
Tolis
Posty: 1079
Rejestracja: 05 maja 2010, 09:02
Been thanked: 6 times

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: Tolis »

Reszta zagrała w piątek w Mare Monstrum: Empires. Gra ciekawa, ale sporo obaw i uwag do rozgrywki po grze było. Do następnej partii pewnie siądę, gra zasługuje tak na 7,5-8 w skali BGG.
Awatar użytkownika
Ryu
Posty: 2750
Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 83 times
Been thanked: 161 times

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: Ryu »

Ogólnie nie wiem na ile i czy w ogóle chce mi się pisać. Najchętniej napisałbym "zagraliśmy" i skończył temat, ale... Ale to moja pierwsza gra historyczna więc tak trochę głupio. Szczególnie że uśmiałem się całkiem nieźle (nie będę w relacji tego opisywał ale rzuty kostami były epickie :mrgreen: ).

Otóż w skłądzie: Tolis, Marcin i ja zargaliśmy w Genesis. Czas gry 450–600 min wg BGG. I to nie jest kłamstwo. Od razu powiedziałem Tolisowi że jak nie wytrzymam to wstaję od stołu i mam gdzieś wynik/współgraczy i cały świat. Dlatego Tolis wybrał wariant krótki czyli 4 pierwsze ery (po 1h każda wg wskazań BGG). Ogólnie - da się przeboleć. W Dominanta bywało że graliśmy dłużej ;)
No dobra - tłumaczenie zasad... Tu było ciężko. Wstyd się przyznać ale przysypiałem. Tolis raz na jakiś czas prosił żebym się ruszył/wypił coś bo jeszcze zacznę chrapać. A mój początek taki jak i tłumaczenie. Nic nie wiedziałem. Modliłem się żeby tylko nie być pierwszym graczem bo tłumaczenie byłoby na nowo a tak zawsze można trochę skopiować z graczy którzy grają przed Tobą ;) Niezbyt to fajne ale jak się nie ma co się lubi... Więc zaczęliśmy - Tolis pierwszy :mrgreen: Jest dobrze...Tj. dobrze nie było bo Tolis od razu zaczął leźć w moją stronę. Ja, jak mówiłem, kopiowałem Jego ruchy i poszedłem w Jego stronę i już w 1 rundzie I ery zaczęliśmy walczyć 8) Bo ustalmy sobie jedną rzecz - Tolis mógł iść w każdą stronę ale nie... On będzie szedł w moją i mnie straszył. Ja ogólnie jestem miły i sympatyczny ale powyższe zachowanie uznałem za karygodne i postanowiłem wymierzyć koledze karę (szczególnie że miałem 2 jednostki do walki więcej :twisted: ). I tu proszę:
Obrazek
(fioletowy - Tolis; niebieski - ja)
I runda i wygrałem ale miasta nie zdobyłem więc dawaj i kolejna walka. Nie ma lekko ;) Tolis poturbowany się wycofał a mi brakło ruchów żeby Go pogonić :twisted: 2 runda I ery i ja jestem pierwszy (jakby ktoś nie wiedział to kolejność się losuje :lol: ). Jestem pierwszy :twisted: :twisted: :twisted: Poczułem krew...
Obrazek
To zostało z Tolisa - 1 żołnierz 8) Następnym razem polecam koledze inne kierunki a nie ten w moją stronę - jakby co mogę wskazać które ;)
No i zaczynamy II erę. Tolis: "królowie umierają" :shock: :shock: :shock: Tak, tak, moi drodzy. Mój król padł i nie od miecza. Padł ze starości... Nowy się urodził ale w stolicy daleko od stoich wojsk. Tolis zaczął :evil: Oczywiście kontra. Oczywiście się obroniłem. Oczywiście powstał fantastyczny pat. Na moje nieszczęście Tolis pod koniec II ery zajął inne moje miasto okrążając mnie. Mój błąd - byłem totalnie ślepy a Tolis jeszcze uśpił moją czujność. Ech... I moje wojska zostały bez żarcia, bez wsparcia, bez internetu ;) Ogólnie kicha. Na szczęście Marcinowi wylosowałem ludzi morza:
Obrazek
z którymi się męczył przez całą erę :D (w innym przypadku by nas zmiótł).
III era to zabawa w blokowanie więc nic fajnego. IV... :twisted: :twisted: :twisted: Zastosowałem ten sam manewr co Tolis i wróciłem do gry.
Obrazek
Kolejność: 1.Ryu/2.Marcin/3.Tolis

Po grze mówię Tolisowi że przecież balans poszczególnych armii leży i kwiczy ale okazało się że to gra historyczna i tutaj tak jest bo w owych czasach Egipt był silniejszy i bla, bla, bla :shock: :shock: :shock: No i przynajmniej wiem jedno - nie będę fanem gier historycznych. Ja wolę żeby każdy miał szansę wygrać i każdy miał nację która na równych warunkach może wygrać i przegrać z każdym. Ważne że to już wiem. Zawsze to człowiek mądrzejdzy o nowe doświadczenia ;)
Grzeniu
Posty: 836
Rejestracja: 28 paź 2010, 12:04
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 1 time
Been thanked: 9 times

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: Grzeniu »

W piątek długo oczekiwany i umawiany Eclipse na stole. Miało być epicko, bo ustawionych było 6 osób, ale prawdziwe życie (ta część tygodnia od soboty rano do piątkowego popołudnia, kiedy chodzimy do pracy i nie mamy czasu na granie) pokonało 2 z nas i ostatecznie zagraliśmy w składzie Cierń, Miłosz, Tomek i ja. Graliśmy ponoć ze wszystkimi dodatkami, ale tylko Cierń ogarniał, które technologie i rasy są z którego :-). Układ na stole, zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara był następujący: Cierń - jacyś mutanci, Miłosz - jakaś nowa rasa mająca 1 wspólny znacznik surowca łącząca kasę, naukę i kamienie (taki moje skrzywienie z TTA ;-) ), potem ja z Mechanemą i ostatni Tomek z roślinami. Zaczęło się od standardowej eksploracji, na której dobrze wypadł Tomek i jego bonus do kolonistów. Odnalazł fajne bajery do statków - działko dające +3 inicjatywy i silniki teleportujące o 1 dowolne pole. W ten sposób ze stanu wegetatywnego stał się rasą dość agresywną na którą trzeba było uważać. Ja trafiłem na kafle z obcymi, które na początku zastopowały moją kolonizację, ale tylko do 3 rundy, kiedy wreszcie mogłem wystawić flotę i wysłać ich tam gdzie Ripley ksenomorfy. Dodatkowo borykałem się z problemem braku kafli z produkcją, ale pod zwłokami obcego czaił się kafel +6 kamienia, który fuksiarsko uratował mnie od mozolnego ciułania na kolejny statek. Cierń stękał, że ma dupiate kafle, bo odciął się od całej galaktyki, choć jak się okazało na końcu, było to całkiem niezłą taktyką. Bez wormhole'a do Ciernia nie było wjazdu, a jak wiadomo, to dość droga technologia. Miłosz musiał kombinować, bo z jednej strony miał ścianę z Cierniowych kafli, a z drugiej strony byłem ja, oddzielony kaflem z obcym. Więc zanim Miłosz uzbierał na odpowiedni do walki statek, ja już mojego też miałem i po dynamicznym pojedynku ustaliliśmy granicę pomiędzy naszymi cywilizacjami. Dodatkowo, po walce z Miłoszem pokonałem obcego i zainkasowałem wspomnianą premię 6 kamieni. Oczywiście, surowce te przeznaczyłam na kolejny statek, dzięki czemu stałem się niekwestionowanym panem mojej części planszy, podbijając po drodze nawet centrum galaktyki.
W międzyczasie, Tomek ze swoimi "lwimi paszczami" podbijał swój narożnik, pogonił "drecha" - obcego z anomalii, strzelającym 3 fioletowymi kostkami, będącymi na tyle niestabilną bronią, że mógł uszkodzić samego siebie. Gdy dotarł do granicy z Cierniem, skorzystał ze swojego supernapędu i wjechał Cierniowi na chatę, który wówczas miał na planszy wyłącznie 1 myśliwiec. Ale Cierń nie dał sobie w kaszę dmuchać, uzbroił myśliwce w rakiety i wystawił do walki wszystkie 8. Taktyka polegała na oddaniu salwy i ucieczki z pola bitwy. Taktyka o tyle skuteczna, że ostatecznie po 2 albo 3 rundach Tomek został odparty.
Ostatnią rundę rozpoczynaliśmy z moją dominacją, więc Tomek z Miłoszem postanowili mnie utemperować i dogadali się na wspólny atak na mnie. Ale i tak ich połączone floty były za słabe aby mi zagrozić. Po upgradzie do działek antymaterii i napędu tachionowego, obroniłem moje 3 zaatakowane układy, tracąc tylko 2 myśliwce. Jedna bitwa była szczególnie krwawa, bo rzucając 3 kostkami zaliczyłem 3 trafienia, ściągając Tomkowi wszystkie 3 statki - Tomek nawet sobie nie rzucił kostkami, biedaczysko. I na tej awanturze najwięcej zyskał Cierń - niezagrożony przez nikogo wymyślił wormhole, wjechał na plecy Miłosza, którego flota była przecież u mnie, zajął mu 1 układ i dociągnął brakujące tarczki za udział w dziwnych bitwach (myśliwiec vs. myśliwiec, samobójczy atak pojedynczym myśliwcem). Jakby tego było mało, to za niezużyte surowce wstawił 4 monolity za 12 punktów i ostatecznie wygrał grę, wyprzedzając mnie o 3 punkty (42 do 39). Co ciekawe, ja rownież miałem żarówki i surowce na monolity (tylko na 2, ale by starczyło do zwycięstwa), ale zabrakło akcji na ich wystawienie - robiłem upgrade'y floty i akcje ruchu, aby ocalić moje 3 układy za 8 punktów.
Ostateczny wynik: Cierń 42, Grzeniu 39, Tomek 27, Miłosz 23.
Awatar użytkownika
Ryu
Posty: 2750
Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 83 times
Been thanked: 161 times

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: Ryu »

Po 3 dniach szkolenia (jak ktoś z branży instalacyjnej to wie jak takie szkolenia wyglądają ;) ) pojechałem od razu grać w planszówki wieczorem. Cudem nie usnąłem...
Na relację dziś siły nie mam dlatego:
Terraforming Mars: 1.Cierń/2.Marcin/3.Ryu/4.Tomek - kiedy gramy ponownie? Bardzo lubię grać w dobre gry których (jak widać) muszę się uczyć :)
O mój zboże!: 1.Cierń/2.Ryu/Tomek/3.Marcin - dalej uważam że za 25zł spoko gierka :)
Awatar użytkownika
Ryu
Posty: 2750
Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 83 times
Been thanked: 161 times

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: Ryu »

Piszę tutaj choć wiele wskazywałoby że powinienem gdzie indziej. Tak, moi Drodzy, byłem za granicą 8)
Wiem, że już tutaj pojawia się wiele pytań i niekoniecznie planszówkowych: jacy oni są? Czy są do nas podobni? Jakim językiem władają? Jak w ogóle się z nimi porozumiewać? Czy mają 1 czy 2 pary rąk? A może jakiś odwłok? ;)
Od razu odpowiem, żeby nie było nieporozumień - są tacy jak my. Normalni ludzie. Nic więcej, nic mniej. I tak, ja też oglądałem "Facetów w czerni" i wiem, że na 100% tego nie potwierdzę dlatego... Zagranica wygląda jak my. Zachowuje się jak my. Pewność co do reszty dopiero po sekcji jakiejś może ;)

A teraz na poważnie bo graliśmy w poważne gry. W składzie: Magole, Michał, Jarek i ja zagraliśmy najpierw w Kohle&Kolonie. A potem bez Michała w Great Zimbabwe.
Zanim zacznę od gier powiem tylko jak grają chłopaki z Sosnowca. Otóż wbiłem się do nich jak jeszcze kończyli Assyrię i wyglądało to tak: robię to; ok, ja to; ok, ja to. Koniec rundy. Potem: ja robię to; ja to; a ja to :shock: :shock: :shock: Jak maszyny jakieś. U nas to wygląda tak: robię to, 5min później, a ja to, 10 minut później (bo to wajwa ;) ), a ja to.... Itd. Różnica diametralna. Dlatego musiałem się dopasować żeby zechcieli mnie jeszcze kiedyś zaprosić. Rozwiązanie znalazłem jedno - patrzyłem tylko na swoje podwórko olewając i nie analizując innych graczy. Jak się bawić to się bawić 8)

No ale koniec bzdur. Kohle&Kolonie. NARESZCIE!!! Uwielbiam tą grę a ciężko u nas zegrać ludzi żeby w to zagrać i pojęcia nie mam czemu. Fajny temat, fajna oprawa graficzna, mechanicznie też niczego nie brakuje... Nie wiem. Naprawdę nie wiem. No spórzcie sami:
Obrazek
Dla mnie: cud, miód i rzeszki 8)
Co do mojej strategii bo daaaawno temu zagrałem w to chyba kilka razy i coś tam mi świtało ;) Olewałem kopalnie zupełnie. W końcu to tylko -12pkt (w sumie) jak Cię wylosują co turę a przecież nie za każdym razem muszą, prawda? No... No właśnie mnie Jarek losował co rundę. Nie wiem - może mnie polubił ;)
Obrazek
(niebieski to ja)
Ale to tylko -12pkt. Miałem w planach nadrobić za silniki (6szt = 23VP na koniec) co udało sięzrealizować i nastukać resztę punktów w trakcie gry. Kolej olałem z wyjątkiem 2 kosteczek czyli takie - żeby nie było że mnie tam nie ma ;) Plan w sumie wyszedł nienajgorzej jak się potem okazało bo skończyło się tak:
1.Ryu/2.Michał/3.Jarek/4.Magole
I na koniec fotka z końca gry. Dla mnie super to wygląda. Czyż nie?
Obrazek

Druga gra i Great Zimbabwe. Było późno. Ja myślałem że GZ to jest najprostsza gra Splottera. Już tak nie uważam. Widziałem miny jak tłumaczyłem zasady. Tragedii nie było. I wprowadziłem hub'y. Od tego momentu było tylko gorzej. Teraz wiem, że Antiquity, R&B czy FCM mają bardziej intuicyjne zasady. GZ to abstrakcja i ciężko coś wymyślić. No ale zagraliśmy :)
Obrazek
Jeśli chodzi o bogów to Magole wziął boga pozwalającego upgrade'ować świątynie (czy jak to zwać) tym samym zasobem, Jarek kupował wszystko za 1 krowę. Ja mogłem korzystać ze źródeł nawet jak były raz wykorzystane. Każdy Bóg fajny i każdym da się wygrać. Ja w ostatniej rundzie zwaliłem co mogło mnie kosztować zwycięstwo ale przed 3.00 już się słabo myśli o ile w ogóle ;)
Kolejność: 1.Ryu/2.Magole/3.Jarek i sweet focia na koniec:
Obrazek
Awatar użytkownika
magole
Posty: 714
Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 4 times
Been thanked: 33 times

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: magole »

Dzięki za odwiedziny, bardzo fajnie się grało.
A faktycznie gramy szybko, to jest plus, bo niektórych z nas ciągnie w kierunku osiemnastek. W naszym tempie próbowaliśmy już 2 razy z 1830 i za każdym razem po około 6 godzinach pasowaliśmy a mieliśmy jeszcze trochę do końca :roll:
No i pilnowanie tylko własnego podwórka na dobre Ci wyszło, jak widać po punktacji :wink:

A moja relacja tutaj: http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewt ... 30#p848790
wajwa
Posty: 2222
Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
Lokalizacja: Zabrze
Has thanked: 251 times
Been thanked: 396 times
Kontakt:

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: wajwa »

Cóż , jak widać sytuacja kadrowa była trudna ...
Zagraniczne wojaże stałych bywalców spotkań GpĆ (Essen , tudzież Sosnowiec ;-)) zrobiły swoje.
W Gliwicach i okolicach ostałem się jedynie ja i Tomek ;-) , cóż było robić , musieliśmy się jakoś dogadać.
Na szczęście Sam Ryu (cały czas myślałem , że ma na imię Paweł :P , okazało się że Sam :wink: ) zarekomendował , polecił i pożyczył nam Pola Arle Uwe Rosenberga ( wytłumaczyć już nie chciał :P ) ...
Wstyd to przyznać , choć od premiery minęły chyba z dobre 2 lata , nie grałem jeszcze :oops:
Podszedłem do tej gry na zasadzie: ok Uwe , ale kolejna wariacja w znanych klimatach , do tego 2osobówka , z kim w to grać ?
Po piątkowej partii wiem , że choćby sam (nie , nie Ryu ;-) ) ze sobą.
Jestem absolutnie zauroczony Polami , biję się w piersi , jak mogłem nawet nie zerknąć w stronę tej gry :?

Co do gry , Tomek instrukcję przeleciał trochę na szybciora chyba ;-) , ja obejrzałem jedynie jakieś filmiki z rozgrywką i trochę poknociliśmy z zasadami , ale zrobiliśmy poprawki i było ok.
Za wcześnie po jednej partii mówić o taktykach i strategiach , bardziej poznawaliśmy możliwości jakie daje ten tytuł.
A tych jak wiadomo jest ogrom , uzmysłowiłem to sobie w kolejnych partiach , bo grałem w to przez cały weekend 8)
Naszą partię wygrał Tomek , wyniki 104:97,5.

Świetny tytuł , Uwe to geniusz.
Dziękuję za uwagę ...
Always look on the bright side of life
Awatar użytkownika
Ryu
Posty: 2750
Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 83 times
Been thanked: 161 times

Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko

Post autor: Ryu »

Wiecie kto jest najbardziej lubianym graczem u nas? Bo ja już wiem 8) Dlatego bez ogródek, owijania w bawełnę powiem tak żeby przeczytali to wszyscy, nawet Ci z poważniejszą wadą wzroku. Otóż najulubieńszym graczem piątkowym jest (skromny jak zawsze) Ryu :mrgreen: Tak, ja. Nie wydaje mi się żeby ktokowiek czytający moje relacje miał wątpliwości ale warto czasem powiedzieć że czarne jest czarne a białe białe. I już. Fakty. Suche ale niezaprzeczalnie prawdziwe i warte chwili uwagi, szczególnie że dotyczą mojej skromnej osoby ;) Teraz nie napiszę nic więcej. Wszystko wyjaśnię w poniższej fotorelacji.

W składzie: Cierń, Tolis, Marcin, wajwa i skromny Ryu przystąpiliśmy do ogrywania Essen. Kilka gier jest ale ustaliliśmy że zaczniemy od Andrenaline w 5 a potem się podzielimy na 2 stoliki (jeden do Pola Arle - Marcin, wajwa, drugi do Railroad Revolution - ja, Cierń i Tolis).

Andrenaline. Jakaś naparzanka od CGE. Gra zdecydowanie nie w moim stylu ale co tam. Essen rządzi się swoimi prawami ;)
Obrazek
Oczywiście miałem najfajniejszą figurkę i nie dlatego że była niebieska. Dlatego że była najfajniejsza a że przy okazji niebieska to już trudno ;) (nie wiem czy ktoś z Was zauważył, że z reguły niebieskie nacje/figurki są najfajniejsze? Dziwnie robią wydawcy ale pal licho - skoro taka ich wola ;) ).
O strategii nie napiszę nic. Dla mnie jej tam nie ma. Dla mnie to gra taktyczna. Żadna to wada ale fakt. Ukłąd na planszy zmienia się tak że trudno powiedzieć czy przy mojej turze gracze będą porozmieszczani po różnych kątach czy przypadkiem będę w jednym czekać na jakiś granat ;) Różnie może być.
Wykonanie - super. Może figurki minimalnie za mało szczegółowe ale to już czepianie się. Wg mnie jest super. Po 1 partii nie mam żadnych zastrzeżeń.
I to tyle tytułem wstępu. Czas na rzeź :twisted:
Byłem ostatnim graczem. Wiem, żadne odkrycie ale tym razem to akurat fajne :twisted: Wszyscy na planszy porozstawiani więc moje 2 pierwsze akcje to wzięcie broni i wypalenie w 2 graczy (kurde no, nie umiałem się powstrzymać :lol: ). Wiem, że się naraziłem. Tak, dwóm graczom. No ale taka gra, tak? Co się dzieje dalej? No, niefajnie. Słyszę od Ciernia: "Ryu to mój wróg nr 1". Dlaczego? Nie wiem. Ani chłopaka nie tknąłem. Ani nic. Rozumiecie? Moim zdaniem Cierń ma jakieś uprzedzenie do mnie. Nie do końca wiem o co chodzi ale może kiedyś sobie to wyjaśnimy ;) No ale kolejni gracze się do Niego przyłączyli. Nie żeby nikogo nie było na planszy. Każdy miał tam po kilka obrażeń ale jak mnie Cierń potraktował to się rzucili na biednego mnie i zabili... :shock: :shock: :shock: Dziady... To dowód:
Obrazek
Widać że mnie koledzy lubią? Bardzo prawda? Skąd to się bierze? Ja nie wiem... Może i ja zaczałem od przelewania krwi na planszy ale ja nie chciałem nikogo zabijać... No, może nie tak od razu :twisted: :wink: Dlatego od tej pory skończyły się dla mnie sentymenty :wink: Jak mnie tak lubią to nawet mój ludek będzie ociekał klimatem. I krwią. I... I już. Tak to wyglądało:
Obrazek
(ten fioletowy to Tolis który zadał mi najwięcej obrażeń przy mojej agonii)
Teraz rozumiecie że żarty się skończyły. Zostałem zabójcą. Takim jakby predatorem :twisted: :twisted: :twisted:
Obrazek
Nawet strzeliłem overkill'a. Nie pamiętam nawet na kim. Mięso to mięso ;)
Koniec gry i liczymy punkty. Cierń: "a tego Wam nie powiedziałem że na koniec liczą się jeszcze rany zadane przeciwnikom którzy normalnie żyją. Dlatego wygrałem ja a zresztą, nieważne."
Kolejność: 1.Cierń/2-5 "nieważne" ;)

Druga gra i nareszcie coś normalnego i sensownego. Choć koleje (nie wiem ale nie lubię, nie trawię, nie, nie , nie...). Railroad Revolution od WYG.
Z WYG miałem ostatnio problem. Podobała mi się Madeira, świetny był Vinhos, nijaki Nippon, takie sobie Signorie... Zdecydowanie się bałem bo tendencja raczej nie napawała optymizmem. Ale Essen to Essen ;)
Obrazek
Na szczęście z typowych kolejówek "weż kosteczkę i przewieźć z pkt. A do B) nie ma tu nic 8) To ważne bo gra może mi się wtedy spodobać. No dobra, nie będę przedłużał - spodobała mi się. Nie na tyle żeby kupić ale na tyle żeby powiedzieć że chętnie jeszcze zagram. Zdecydowanie punktowań jest wiele - domki na trasie, domki na Western Union, cele, punkty z planszy. Sporo tego jest. A ja lubię takie rzeczy. Muszę kombinować czy lepiej postawić budynek, a może tory które w przyszłości dadzą mi większą możliwość rozwoju. A może czym prędzej zrobić cel i brać kolejny. Naprawdę srporo kombinowania czyli to co tygrysy lubią najbardziej. Nie będę opisywał strategii bo to moja pierwsza gra. Tym razem zapoznawaliśmy się z mechaniką i wykonaniem. Więc:
- mechanicznie wszystko gra;
- wykonanie spoko. Nie oszałamia kolorystycznie jak Andrenaline ale jest przyjemne dla oka;
Kolejność: 1.Ryu/2.Cierń/3.Tolis

Reasumując: zarówno Andrenaline jak i Railroad Revolution warto poznać. Żadnej nie kupię ale RR nie odmówię partii. Andrenaline nie moja bajka ale zakładam że będzie się podobać :)

A drugi stolik:
Obrazek
ODPOWIEDZ