to już wolę w salonowcaJan_1980 pisze:To odpalamy Klossa. Grasz zdradzieckim Albionem
w no retreat da się w trzech?
to już wolę w salonowcaJan_1980 pisze:To odpalamy Klossa. Grasz zdradzieckim Albionem
T&T byłoby w sprawdzonym składzie, znów Odi mógłby spróbować rush przemysłowy AliantamiJan_1980 pisze:W Churchilla zagram z fochem, ale zagram bo was lubię :p
W T&T gram z przyjemnością i to każdą stroną, ale jakby był ktoś chętniejszy ode mnie to miejsce odstąpię.
Postaram się być chwilę po 17.
Ja jeszcze nie wiem czy będę i czy zdążę na 17:01. Dam znać konkretniej dziś wieczorową porą.Odi pisze:Ewentualnie Churchill od początku, z graniem w tym samym składzie za tydzień. Muad, Lacki - chcielibyście zagrać? Wtedy Janek nie musiałby strzelać focha
Czego by nie mówić, bardzo historyczny dylemat!Odi pisze:Nie do końca wiadomo było, czy współpracować, czy rywalizować i na jakich zasadach.
Sorry jeśli tak to wyglądało. Aż tak często do drugiej planszy nie zaglądałem, może raz na dwa lata? Ja po prostu nie widziałem co więcej mógłbym robić przy naszym stole Sowietami. Odczułem że Alianci mają więcej opcji (bomba, dowodzenie teatrami, duża produkcja, cztery albo i pięć frontów, flota / lądowe, skomplikowane warunki wejścia na dane pola). A Sowieci realnie mogą (1) pożebrać o Lend-Lease (i to grając raczej reakcjami, bo karty mają słabsze od Alianckich), (2) zmontować atak na froncie wschodnim -> mechaniczny rzut K10, (3) ewentualnie wrzucić trochę wpływów tu i tam. Front dalekowschodni nie rokuje na początek. Konferencje (żebranie) zajmowały trochę czasu gry, ale żeby potem zrobić sam atak i wrzucić wpływy to tu już żadnej filozofii nie było. Rzucałem kostką, znowu nie wychodziło, i to było na tyle co mogłem zrobić, więc kusiło zobaczyć co się dzieje na planszy obok.lacki2000 pisze:(...) A za nami były już 3 godziny nieco kulawej gry (Sowieci grali myśląc wciąż o tym, co się dzieje na sąsiedniej planszy ).
Myślę, że jak się już pozna wszystkie zasady i poważnie wczuje w rolę (bo to jest gra RPG ), to można coś z tej gry wycisnąć. Paweł bardzo ładnie wczuł się w rolę, coś tam planował, negocjował, Maciek grał mechanicznie, rzucił kością, machnął ręką i wracał podpowiadać Jankowi jak grać Aliantami w T&T :]
(...)
Tak, napisał że jest to "(...) a game of ‘coopetition’ where you both cooperate and compete with your opponents". Na forum strategie pojawiła się opinia, że gra mogłaby być równie dobrze o przepychankach frakcji w jakiejś korporacji. Ogólnie poczytałem sobie fora o Churhillu i zauważyłem wiele głosów że Sowieci są najmniej ciekawą nacją do grania, co odczułem na własnej skórze.Muad pisze:btw. Churchill to nie jest gra wojenna, sam autor nawet to zaznaczył