[Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszówkowe

... czyli zloty miłośników planszówek! Tu możesz także umawiać się na granie w Twoim mieście.
Awatar użytkownika
magole
Posty: 713
Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 4 times
Been thanked: 33 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: magole »

Piątek za nami, a wczoraj gościliśmy obcokrajowca ;), na granie przyjechał sam Ryu (Paweł) z Gliwic, który stęsknił się za Kohle & Kolonie :) . Skład jak zawsze mieszał się do samego końca i z planowanych 10 osób, na granie stawiło się 5, przy czym aktywnych graczy było 4, bo moja Ania zasnęła w trakcie i nie zdążyła w nic zagrać ;).

Nie będę narzekał, tak jest zawsze, nie zniechęcajcie się więc tym, że będzie ciasno, że będą tłumy i nie będzie widać planszy, połowa i tak się zwykle wykrusza, więc śmiało wbijajcie na granie ;)
Wczorajszy skład też był trochę wyjątkowy, bo w takim zestawie chcemy w przyszłym roku odwiedzić Essen, juhuu :)

Oczywiście wczoraj grało się dużo i szybko (tak stwierdził Ryu), wiem o czym mówi, bo nie raz grałem w MDK w Gliwicach i znam tempo obcokrajowców ;)
Więc na rozgrzewkę (zanim przyjechał Ryu), na stół trafiła Assyria, którą na MatHandlu wypatrzył Jarek. No i grało się bardzo przyjemnie, powiem, że to bardzo fajny, szybki i średnio skomplikowany tytuł. Można go wytłumaczyć w 10-15 minut, a po pierwszej rundzie, pomimo braku jakiś dodatkowych pomocy, wszystko jest jasne.
Wydaje się że w grze są dwie, może trzy główne strategie: budowlana - gdzie stawiamy na mapie zigguraty, bogów - gdzie m.in. punktujemy za karty w bieżącej rundzie oraz budowy studni - chyba najtrudniejsza. Do tego dochodzi konieczność wyżywienia naszych osad i potop, który regularnie czyści planszę. Ogólnie jest nad czym pomyśleć, a to wszystko w jakieś 60 minut. Super :)

Następny tytuł to gra, na którą przyjechał Ryu, czyli Kohle & Kolonie. Niektórzy byli lekko przerażeni, bo zasad w K&K jest sporo, do tego jakieś konsolidacje, katastrofy i spora mapa Niemiec. Ale wszyscy dali radę i punktacja końcowa była bardzo wyrównana.
W zeszłym tygodniu już w to graliśmy, więc tylko dodam, że katastrofy są przereklamowane ;), Ryu wygrał pomimo tego, że regularnie zaniedbywał zabezpieczenia i jego górnicy co rundę truli się metanem, w sumie dostał 12 pkt ujemnych. Jak to zrobił? Nie wiem, chyba kolonie + silniki napędziły jego punktację. Na drugim miejscu był Michał, który poszedł w kolej, a potem jednym punktem mniej Jarek. Ja na szarym końcu, co zwalam na klątwę tłumaczącego zasady ;)

Deserem wczorajszego grania było Great Zimbabwe, bardzo chciałem ten tytuł poznać, a Ryu miał go w swojej kolekcji. Grę wydał Splotter Spellen, czyli ten sam wydawca do Food Chain Magnate. Słyszałem, że obie gra mają dużo podobieństw, FCM uwielbiam, więc GZ było na mojej wish liście.
I co? I dzisiaj z niej wypadło :P
W GZ mamy Afrykę i wioskę, którą rozbudowujemy poprzez surowce, które pozyskujemy z planszy, a w FCM mamy współczesne miasteczko i sieć restauracji, które żywią mieszkańców. Więc mechanizm transportu surowców jest odwrócony. W obu grach mamy karty, które pozwalają nam na zbieranie/dostarczanie zasobów i można powiedzieć, że na tym podobieństwa się kończą. Bo FCM jest dużo bardziej rozbudowanym tytułem, a pomimo tego jest łatwiejsze do ogarnięcia przy pierwszym podejściu.
Więc pod względem finezji i klarowności wygrywa FMC :)
Dla jasności dodam, że bez problemu wygrał Ryu, więc generalnie to był jego wieczór i pokazał co umieją Gliwice ;)

A w przyszłym tygodniu zaczną nadchodzić gry z Essen :D
Będzie kilka nowości, nowy Feld wygląda wyśmienicie i będziemy go mogli poznać dzięki Piotrkowi, poza tym ja zamówiłem nowe wydanie Indonesii oraz karciankę Tallin. A jak się uda to przyjdzie jeszcze coś specjalnego :).

Assyria
https://www.boardgamegeek.com/boardgame/43152/assyria
Ocena : 6,9 na 10
Waga: 3,02 na 5

Kohle & Kolonie:
https://boardgamegeek.com/boardgame/141 ... le-kolonie
Ocena : 7,4 na 10
Waga: 3,8 na 5

The Great Zimbabwe
https://www.boardgamegeek.com/boardgame ... t-zimbabwe
Ocena : 7,4 na 10
Waga: 3,74 na 5

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Ryu
Posty: 2750
Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 83 times
Been thanked: 161 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: Ryu »

magole pisze:na granie przyjechał sam Ryu (Paweł) z Gliwic
:oops: :oops: :oops: Bez przesady... Ryu wystarczy :P

Ogólnie chłopaki wielkie dzięki za miłe granie. Chętnie z Wami jeszcze zagram jak mnie zaprosicie :wink: Co tydzień na pewno nie ale raz na jakiś czas chętnie wpadnę i oczywiście zapraszam do nas jeśli macie czas/ochotę :)

Poniżej llink do mojej relacji. Proszę nie brać do siebie ;)
http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewt ... 10#p848810
Awatar użytkownika
magole
Posty: 713
Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 4 times
Been thanked: 33 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: magole »

Ryu pisze:Ogólnie chłopaki wielkie dzięki za miłe granie. Chętnie z Wami jeszcze zagram jak mnie zaprosicie :wink: Co tydzień na pewno nie ale raz na jakiś czas chętnie wpadnę i oczywiście zapraszam do nas jeśli macie czas/ochotę :)
Poniżej llink do mojej relacji. Proszę nie brać do siebie ;)
Świetna relacja, trochę strach teraz do was jechać, bo a nuż trafimy do laboratorium :D
My zapraszamy nawet co tydzień, a pewnie prędzej czy później nabierzemy odwagi i też was odwiedzimy :wink:
Awatar użytkownika
magole
Posty: 713
Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 4 times
Been thanked: 33 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: magole »

Bardzo fajne graniowe spotkanie za nami, tym razem w sobotę spotkaliśmy się w składzie: Ania, Adam, Jarek + ja. Na początek Assyria, tytuł już opisany poprzednio. Dopowiem tylko, że jestem pod wrażeniem, jak autorowi udało się okiełznać losowość. Praktycznie na końcu każdej z III epok plansza była prawie całkiem czyszczona z naszych namiotów, albo zabierał je Nil albo brak żywności. Bardzo fajny mechanizm i zmyślna gra. Adam zdecydowanie postawił na jedną strategię, poszedł w urzędników i na tym wygrał, końcowy wynik był bardzo wyrównany: Adam 133/Ania 123/Jarek 121/Marcin 116.
Skończyliśmy po 22 i Adam stwierdził, że teraz musi być coś na max 2 godziny, bo o północy musi być w domu. Inaczej jego karoca zmieni się w dynię ;)

Wybieraliśmy z 5 minut i stwierdziliśmy, że zagramy szybko w ZhanGuo, które przywiózł Jarek. Tak, my,którzy gramy szybko,zrobimy to jeszcze szybciej ;) hehe, więc zagraliśmy, po bardzo szybkim przypomnieniu. Niektórym ono nie wystarczyło - Ania przez cały czas grała pod górkę, nie wiedziała, że aby odpalić daną akcję, można rzucić dowolną kartę, rezygnując z bonusów ;)
Sama gra jest świetna, to tytuł, w którym czuć przepalone szare komórki.Zaplanowanie akcji w danej rundzie to mega móżdżenie i granie na szybko, to tak jakby rajd pijanych mechaników ;)
W każdym razie, nie na darmo wydawnictwo WhatisYour Game?, jest jednym z moich ulubionych i każdą z ich gier trzeba koniecznie poznać, a nie grałem jeszcze w Nippona i najnowszy tytuł Railroad Revolution. Ktoś ma i chce pokazać?
Z ZhanGuo skończyliśmy 30 minut po północy.Końcowa punktacja:
Marcin 162/Ania 132/Jarek 126/Adam 110

Granie w stresie i na szybko, chyba mi służy, bo po raz pierwszy w tej grze, wszystkie cele zostały przeze mnie zrealizowane(co wcześniej uważałem za niemożliwe) :)
Na koniec, już w trójkę, zagraliśmy w nowość z Spielworxa, grę North American Railways. Trochę się wahałem z kupieniem tego tytułu, bo za pudełeczko, w którym jest 70 małych kart, 11 drewnianych znaczników i talia papierowych pieniędzy płacimy ponad 100 zł. Chyba tylko Splotter podobnie się ceni. No ale cóż, jest to wydawnictwo rodzinne, a tytuły, które wydają mają bardzo małe nakłady (North American Railways ma nakład 600 sztuk) i jak zapowiada wydawnictwo, nigdy więcej nie będą przez nich wznowione. Co nie oznacza, że nie może ich wydać ktoś inny. Jak pokazuje historia, każdy chętny może kupić od nich licencję na wydanie danej gry. Tak było np. z La Granją.

Więc kupiłem i zagraliśmy. Gra jest, hmmm, można by powiedzieć, że ‘zmyślna’. W grze inwestujemy w udziały w spółkach kolejowych, które uruchamiają połączenia do określonych miast, z tych połączeń spółki otrzymują profity. Następnie te profity dzielą się między akcjonariuszy. Wygrywa gracz z największą ilością gotówki na koniec gry. Udziały, które mamy dają jeszcze jednorazowy bonus za ilość ikonek wybrzeża w posiadaniu danej firmy.
Brzmi prosto, bo instrukcja ma tylko kilka stron, ale wybory, jakie stawia gra już takie nie są ;)

Każda runda ma III fazy: kupna udziałów, kupna połączeń i wypłaty dywidendy.
W fazie I (kupna udziałów) możemy :
- założyć spółkę, jeśli jest jeszcze dostępna, płacimy kwotę od 100$ do 1000$, połowa idzie do skarbca spółki, a połowa do banku;
- kupić udział w spółce, w której jesteśmy już prezesem (mamy najwięcej udziałów), ale płacimy wtedy 1000$, połowa idzie do skarbca spółki, a połowa do banku;
- kupić udział w spółce, w której inny gracz jest prezesem, wtedy deklarujemy kwotę (od 100$ do 1000$), ale prezes danej spółki ma pierwszeństwo w zakupie tego udziału za kwotę, którą my zaproponowaliśmy, jeśli go kupi to płaci nam połowę, a druga połowa idzie do skarbca spółki, następnie możemy (spróbować) kupić udział w innej spółce. Jeśli natomiast spasuje, to my go kupujemy, kasa dzielona jest między spółkę a bank.
W fazie II z kasy, która trafia do spółki, możemy danej firmie, w której mamy udziały kupić jedno połączenie.
W fazie III połączenia przynoszą dochody, które dzielimy równo pomiędzy akcjonariuszy.

To tyle odnośnie mechaniki, jest prosto? Jest, a przynajmniej tak się wydaje ;) Dla nas największym wyzwaniem był zakup udziałów w spółkach: Czy kupować udziały swoje czy innego gracza? Ile zaoferować? Czy dać taką kwotę, aby przeciwnik kupił tanio czy drogo, czy próbować przejąć spółkę innego gracza?
Wydaje mi się, że trudność dotyczy celu, który nie jest widoczny. W typowym euro wiemy, że jeśli pójdziemy robotnikiem tam czy tam, to dostajemy za to określone surowce. W NAR kupujemy natomiast akcje, które (szczególnie na początku bądź nawet w połowie gry) dadzą nam profity nie wiadomo jakie. Podobny mechanizm, z tym, że na mniejszą skalę, został wykorzystany w Mombasie czy Panamaxie, ale tam udziały są tylko jedną z kilku mechanik, tutaj jest to podstawa i tylko akcje dadzą nam punkty zwycięstwa.
Jest więc trochę pytań, na które nie wiem jeszcze jak odpowiedzieć? Gra stawia ciekawe dylematy i koniecznie jeszcze zagramy. Nam zajęła około 80 minut, ale na pudełku jest 45 minut i spokojnie będzie można zejść do takiego czasu. Wtedy byłby to bardzo ciekawy ekonomiczny filer.
Ja grałem trochę na czuja, Ania mówiła, że w ogóle nie wie co ma robić, tylko Jarek mówił że widzi plan ;)
I chyba widział rzeczywiście, bo wygrał z kasą 8700, ja z Anią na drugim miejscu, bo mieliśmy równo po 7100.

Assyria
https://www.boardgamegeek.com/boardgame/43152/assyria
Ocena : 6,9 na 10
Waga: 3,02 na 5

ZhanGuo
https://www.boardgamegeek.com/boardgame/160495/zhanguo
Ocena : 7,7 na 10
Waga: 3,75 na 5

North American Railways
https://www.boardgamegeek.com/boardgame ... n-railways
Ocena : 7,7 na 10
Waga: 2 na 5(niemiarodajne bo za mało ocen)

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
magole
Posty: 713
Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 4 times
Been thanked: 33 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: magole »

Sobotnie wielkie planszogranie za nami, w sumie 14 godzin grania non stop , to prawie jak cały Pionek :)

W takim czasie można zagrać praktycznie we WSZYSTKO, chyba nawet w każdą osiemnastkę, bo te najdłuższe trwają 10-12 godzin. Ale po kolei….

Była nas siódemka, zjechaliśmy się z Dąbrowy Górniczej, Krakowa, Sosnowca i Wolbromia, a wszyscy graliśmy u Michała w Olkuszu. Od początku w dwóch grupach i w duuuuży przekrój gier, na stole wylądowały(alfabetycznie): Blood Rage, Cywilizacja Poprzez Wieki, Grifters,K2, Madeira, North American Railways, Rosyjskie Koleje, Rycerze Pustkowi, Trajan, ZhanGuo. DUŻO tego, co nie?
W każdą grę ktoś grał po raz pierwszy, więc wszystkie gry były z tłumaczeniem zasad.

Na sam początek grupa: Michał + Michał(Wolbrom) + Mateusz + Maciek rozłożyli Rycerzy Pustkowi. Reszta (Ja + Piotrek + Jarek) wybraliśmy ZhanGuo. Tytuł dobrze znany, moim zdaniem bardzo Feldowski (wszystko punktuje, jest trochę losowości ,ale nie za dużo i jest krótka kołderka).
Wiem, wiem, miałem kiedyś ZhanGuo, chyba wymieniłem na MatHandlu, a teraz ma Jarek i znowu gra mi się bardzo podoba, ale cóż począć, gry mają wzloty i upadki, a rada na to taka, aby nie oddawać za szybko, jeśli kiedyś grę się lubiło :). Odnośnie upadku będzie za chwilę… bo w czasie gdy my zagraliśmy w ZhanGuo (punktacja Jarek/Piotrek/Marcin), to druga grupa skończyła tłumaczyć zasady Rycerzy Pustkowi i ktoś wykonał PIERWSZĄ AKCJĘ!!! No więc oni zaczynali grać w to … coś a my rozłożyliśmy :

Rosyjskie Koleje
Gra ma strasznie wysoką oceną i zaczynam ją doceniać. Za pierwszym razem, gdy w nią zagrałem na którymś tam Pionku, ktoś mnie w ten tytuł dosłownie zmiażdżył. Efekt był taki, że nic nie zaiskrzyło i gra dostała średnią ocenę. Przy drugim podejściu, chyba 2 lata później, było dużo lepiej, wiadomo, rany sie zagoiły i dałem grze drugą szansę. I było spoko, nie było szału, ale gra pokazała, że jest warta zainteresowania. Po wczorajszej rozgrywce tytuł znowu rośnie i hmmm, gra ma potencjał, ma smaczek i jest warta swojej oceny. Wygrał oczywiście Piotrek, który pokonał nas doświadczeniem, a potem Jarek i w ogonie zaraz za nim ja.
Druga grupa, równo z nami skończyła przygodę w Rycerzy Pustkowi, z tego co mówili pamiętam, że gra pójdzie na MatHandel lub sprzedaż, zdecyduje właściciel. Zachwytów i achów i echów nie było.
Nastąpiło przegrupowanie i Michał(Wolbrom) + Maciek + Mateusz zasiedli do gry gier, czyli Cywilizacji Poprzez Wieki. Reszta postanowiła, że musi spróbować Madeiry. To drugi po ZhanGuo tytuł tego wieczora z wydawnictwa What Is Your Game?. Madeira to NAJCIĘŻSZY tytuł 2013 roku. I myślę, że właśnie ciężar tej gry tym razem ją dobił i nie zdobyła ona sympatii u Jarka, Piotrka i Michała. Ja natomiast tą grę uwielbiam, ale tak jak ją uwielbiam, tak mi tym razem nie szło, całkiem olałem miasto i przez to co chwilę zbierałem piratów. Do końca gry się ich pozbyłem, ale przez to moje cele zostały zaniedbane i dostałem po łapkach. Punktacja Michał/Piotrek/Jarek/Marcin.

Zanim druga grupa skończyła grać w Cywilizację, to my jeszcze zagraliśmy w K2 i North American Railways. Co do K2 to warty odnotowania jest tylko fakt, że obaj himalaiści Jarka zginęli śmiercią tragiczną, a punktacja była taka: Potrek/Michał/Marcin i czy liczyć Jarka jeśli miał 0 pkt ;) ?
North American Railways było fajnym, trochę innym przerywnikiem, jak na grę 45-cio minutową, to moim zdaniem spisuje się na medal :) Punktacja Michał/Jarek/Marcin/Piotrek.

Ostatnie tytuły to Blood Rage (Jarek/Maciek/Michał) i Trajan (Marcin/Piotrek/Michał(Wolbrom)) oraz Grifters (Piotrek/Marcin).

Z ciekawostek dowiedziałem się ostatnio, że autor Rosyjskich Kolei, Helmut Ohley, jest uwaga, uwaga, autorem kilkunastu osiemnastek!! Rosyjskie Koleje zresztą też w pierwowzorze miały być grą z serii 18xx ;)

No i kilka zdjęć:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
magole
Posty: 713
Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 4 times
Been thanked: 33 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: magole »

Czas na podsumowanie piątkowego grania :)
Emocje z targów w Essen za nami, przyszła pora ogrywania nowych tytułów, ale najpierw w szóstkę klasyk z gatunku euro, czyli Filary Ziemi z dodatkiem. Tytuł już bardzo zakurzony i nawet właściciel musiał posługiwać się, co jakiś czas, instrukcją. Ktoś mówił, że gra będzie trwać godzinę ;), a zajęła (razem z tłumaczeniem) 3x dłużej. I to przy naszej słynnej już prędkości zagrywania akcji ;)
Więc było dłuuuugo, a miała to być przystawka przed daniem głównym. Zrobiły się z tego ziemniaki z kotletem. Gra jest spoko, no może trochę trąci myszką losowanie robotników z worka, ale gdy zaczynaliśmy przygodę z planszówkami to taka losowość była całkiem spoko.
O strategii w tej grze nie ma co mówić. Wiadomo, że kolejne karty punktują coraz lepiej. Mi udało się zbudować całkiem ładną drużynę, punktującą za piaskowiec, którego nikt inny nie używał. Więc punktowałem dużo i tanio. Z kasą też problemów nie miałem więc gra wydawała się raczej lekka i przyjemna, ale widziałem, że niektórzy trochę się pocili na myśl o podatkach i systematycznie się bronili przed ich egzekucją ;)
Na przyszłość reguła (3): Filary Ziemi grać w najwyżej 4 osoby.
Punktacja: Marcin/Jarek/Maciek/Michał/Paulina/Grzesiek

Gdy skończyliśmy Filary, do grania dołączyła już nieco znużona oczekiwaniem Ania.
Na stół trafiły: odgrzewana w tym roku Indonesia (Ania,Marcin,Michał,Maciek) i jeden z ulubionych tytułów Jarka - Blood Rage(Paulina,Grzesiek,Jarek).

No i teraz kilka słów o nowym wydaniu Indonesii.
1) Znaczniki towarów miały być zamienione w piękne drewniane żetony, i owszem są takowe, piękne, kolorowe i DUŻE, DUŻEEEE, bardzo DUŻE, są tak duże, że bezużyteczne. Nie można ich wykorzystać na mapie, bo jeden żeton potrafi zasłonić kilka obszarów. Autorzy gry stwierdzili, że można je w takim razie wykorzystać do oznaczania ilości towarów sprzedawanych przez daną firmę. Ale tego tak naprawdę w czasie gry nie trzeba robić, bo nie jest to do niczego potrzebne. Tylko wydłuża czas, no chyba że coś pokręciłem w zasadach?
Na szczęście jest komplet znaczników tekturowych i wydawnictwo zaleca, aby ich używać zamiast drewienek.
2) Pieniądze, owszem jest plik banknotów, ale nominały 1 i 5 są tekturkami, są tak małe i tak paskudnie wycięte, że nawet Magnum Sal miało lepsze monetki. Rozwiązanie jest tylko jedno: żetony pokerowe albo inne monety (typu tych z Scythe). My używamy od jakiegoś czasu do wszystkich gier ekonomicznych, w których jest dużo liczenia i obracania gotówki (18xx, Arkwright, Food Chain Magnate) żetonów pokerowych i jest to naprawdę bardzo dobre rozwiązanie. Wszystko widać jak na dłoni, szybciutko się liczy, rozmienia itp…
3) Żetony statków, z tego co zauważyłem w poprzednim wydaniu były drewniane znaczniki. W nowym wydaniu są tekturki, dużo za DUŻE tekturki i na niektórych obszarach trzeba położyć jeden statek na drugim aby było wiadomo którą część akwenu obsługują. Więc generalnie jest lipa i już myślę nad ich zamianą na jakieś miłe dla oka drewno.
4) Mapa – nie ma co narzekać, mapa została poprawiona i jest podobno bardziej czytelna, podobnie karty korporacji.
Tyle odnośnie wykonania.

Natomiast sama gra broni się mechaniką, jest to ekonomia jakiej brakowało na mojej półce, zażarta walka o dominację i sprzedaż, w połączeniu z możliwościami łączenia spółek w grupy, i tor rozwoju poszczególnych graczy. W tej grze nie ma litości, można powiedzieć, że to ekonomia wojenna. Gracz który ma więcej kasy może odkupić spółki przeciwników i połączyć je w jedną firmę, którą od tej pory będzie sam kontrolował. Do czasu oczywiście, bo taka firma może być połączona z kolejnymi…. dlatego gra daje masę możliwości i strategii.
Liczbę spółek też mamy ograniczoną, zaczynamy z 1 wolnym slotem (miejscem na 1 spółkę) i w czasie gdy możemy rozwinąć się maksymalnie do max 5 spółek. Połączone firmy działają jako jedna, co automatycznie wymusza łączenie ;)

Nie zagraliśmy całej gry, bo zabrakło czasu, Indonesia stała się więc deserem do dania głównego. Ale doszliśmy do końca II epoki (z trzech). Kolejna pełna gra mam nadzieję że wkrótce :)

W Blood Rage podobno wygrał Jarek, mówi że mu się należy bo w tej grze bącki to już dostał :wink:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Znaczniki starego typu:
Obrazek

I nowe DUŻE:
Obrazek

Pieniążki:
Obrazek

I nowe statki:
Obrazek

A mogły być takie piękne jak z Madeiry:
Obrazek
Awatar użytkownika
magole
Posty: 713
Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 4 times
Been thanked: 33 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: magole »

Granie czwartkowe zakończone, bardzo, bardzo udane, bo gracze dopisali – była nas siódemka. Szybki podział na 2 tytuły i na stole wylądował nowy Feld czyli Oracle of Delphi oraz stary, ale jary, Tzolkin.
A co tam u Felda? Hmmm, gra zupełnie inna od jego pozostałych. Z ciekawostek - nie ma toru punktacji, bo każdy z graczy ma 12 podobnych celów do zrealizowania, gdy ktoś je zrobi, to gra się kończy, a gracz który je wykonał wygrywa.
Cele są natomiast stosunkowo proste. Połowa z nich to pick and deliver, czyli poruszamy się po mapie i przewozimy towary lub postacie do określonych miejsc. Kolejna połowa to odkrywanie celów na mapie i walka z potworami (także na mapie).
Wszystko opiera się więc o mapę i sprawne po niej poruszanie. Jest to jednocześnie wyzwanie: stosunkowo duża mapa jest złożona z heksów w 6 kolorach, poruszamy się po max 3 polach, a ruch możemy skończyć tylko na polu, który pasuje do jednej z naszych dostępnych kości - mamy ich w rundzie tylko 3.
Nierzadko zdarzały się rzuty gdy mieliśmy 2-3 takie same kości, ułożenie mapy może nam więc pasować albo wręcz odwrotnie. Inne akcje (zabieranie i przekazywanie na pokład naszego statku postaci/towarów, walkę bądź odkrywanie) także robimy poprzez dopasowanie kolorem kości do danej akcji.
Największym wyzwaniem jest takie dopasowanie kolorów kości, abyśmy mogli jak najwięcej zrobić na mapie w miejscu, w którym jesteśmy, albo też jak najszybciej się przemieścić do miejsca docelowego.
Jak to u Felda bywa, kolory kości możemy oczywiście modyfikować, a jak już nie mamy naprawdę nic do zrobienia (czyli gdy losowość całkiem pokrzyżuje nam plany) to możemy jeszcze dobrać kartę ‘wirtualnej’ kości, która daje nam dodatkową kość do wykorzystania w późniejszych rundach. Wtedy ciągniemy kartę losowo, więc kolor nie zawsze nam spasuje. Możemy też dobrać znaczniki zmiany kości na inny kolor. No i dochodzą różne usprawnienia i utrudnienia, które pomagają nam w losowości i realizacji celów.

Ogólnie fajnie się bawiłem, losowość trochę doskwierała i nierzadko musiałem spasować, bo nie miałem już jak wykorzystać danego koloru. Z drugiej strony grałem pierwszy raz i za drugim razem pewnie byłoby mi łatwiej.
Nasuwa mi się także skojarzenie z Five Tribes. Gdy na początku gry wszystko jest odkryte i musimy zdecydować, w którą stronę i co pierwsze będziemy realizować. Można się więc zawiesić na pół godziny i analizować każdą ścieżkę.
Punktacja: Piotrek/Maciek/Marcin/Paulina

W drugiej grupie Tzolkin. Klątwa tłumaczącego dosięgła Jarka, który przegrał w swoją grę :P
Na pierwszym miejscu była Karolina, potem Grzesiek. Na ostatnim miejscu, daleko, daleko w tyle Jarek - tak naprawdę nie wiem czy był tak daleko ;)

Po przemieszaniu składów na stołach lądują ZhanGuo i Food Chain Magnate.
W to pierwsze bardzo chciał zagrać Piotrek z Karoliną, to drugie Maciek i Ja, a Paulina nie miała nic przeciwko.
Co się działo w ZhanGuo to nie wiem, podobno ktoś przymulał, zresztą w FCM też nie było inaczej ;)
Paulina grała po raz pierwszy i w zasadzie tylko się przyglądała naszej walce o klientów. A było tak, że chciałem zdominować rynek pyszną pizzą, gdy Maciek wyskoczył z kampanią promocyjną swoich burgerów w radiu, praktycznie w całym mieście. Wszyscy mieszkańcy słuchali ciągle o burgerach i chcieli burgerów, dużo, dużo burgerów.
I tutaj warto nadmienić kolejność, która może mieć bardzo duże znaczenie, ja byłem ostatni więc szybko obniżyłem ceny w swoich restauracjach (z uwagi na kolejność Maciek nie zdążył zareagować), a że miałem kilka burgerów w menu to wszyscy przyszli do mnie i tak przez 2-3 kolejki udało mi się zdominować rynek wygrywając lepszą ceną, co zdecydowało o zwycięstwie :).
Paulina natomiast próbowała szczęścia z kelnerkami, których zatrudniła tyle, że na każdej ulicy naszego miasteczka mogła posadzić kelnerkę. Niestety cenowo przegrywała z konkurencją i mieszkańcy tylko czasami wstępowali do niej na wyżerkę.
Punktacja Marcin/Maciek/Paulina

W drugiej grupie zwycięstwo święcił Jarek potem Karolina/Piotrek/Grzeciek
W szybkiej dogrywce zapodali jeszcze sobie Grifters .

Skończyliśmy po 2-giej, a niektórzy jeszcze mieli ochotę na granie ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
magole
Posty: 713
Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 4 times
Been thanked: 33 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: magole »

A w piątek grania ciąg dalszy, tym razem ja odwiedziłem Gliwice aby poznać The Colonists. I co?
I spoko, kolejny tytuł z ostatniego Essen który działa, można zagrać ale ‘d.. nie urywa’.
Na tłumaczenie zeszło 45 minut, gdy zagraliśmy pierwszą z IV epok i zabrała nam ona 90 minut, to wydawało się że będzie z górki i pójdzie tylko szybciej, ale druga epoka trwała jakieś 120 minut!!! Kolejne nie byłyby wcale szybciej bo dochodziło coraz więcej i więcej możliwości. Więc cała gra zabrałaby nam jakieś 8 godzin :O

Pamiętajcie że grałem w Gliwicach które słyną raczej z zamulania, więc u nas byłoby trochę szybciej. Niemniej na całą grę trzeba liczyć przynajmniej z godzinę na gracza.

Gdybym nie znał autora to obstawiałbym że to nowa gra Uwe Rosenberga. Mechanicznie i graficznie idealnie wpasowuje się w jego klimaty, zbieramy, zbieramy i przetwarzamy, przetwarzamy na kolejne coraz fajniejsze rzeczy/budynki/postacie. Jak ktoś lubi te klimaty i ma dużo czasu to powinien być zachwycony.

Nie zagraliśmy całej gry więc nie wiem jak wygląda III i IV epoka, ale w dwóch pierwszych warto było mieć wszystko co w grze się pojawiło, tzn. każdy z dostępnych budynków które dają ułatwienia, produkują surowce bądź ludzi do obsadzenia w budynkach. I można to było zrobić, nie wiem więc czy kolejne gry nie będą tylko walką o jak najlepszą optymalizację tego całego silniczka/łańcucha produkcji?

Kawy nie było a ja starałem się nie zamulać więc moja punktacja wypadła słabo ;)
Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
magole
Posty: 713
Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 4 times
Been thanked: 33 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: magole »

W ostatni poniedziałek i wtorek odwiedził nas Wojtek (wc) :)
Spotkania były bardzo 'intensywne' i w sumie poznaliśmy kilka nowości, szybkich imprezówek: Duplik, Tajniacy Obrazkowi, Ptaszki Cwierkają, oraz kilka euro: First Class, Lorenzo il Magnifico.
Ania prosiła o Bruges, które także trafiło na stół. Dla mnie wygrywa Lorenzo il Magnifico, niedaleko w tyle za nim First Class. A dzieciom kupimy jak będzie okazja Duplik'a :)
Dzięki i zapraszamy ponownie :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
magole
Posty: 713
Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 4 times
Been thanked: 33 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: magole »

Tym razem trochę nietypowo bo sobota była graniowa, co przepowiedziała nasza Wyrocznia (moja Ania) gdy spytałem się jej w okolicach ubiegłej środy ‘kiedy gramy?’. Sprawdziło się bo w piątek wieczorem trafiła na pogotowie dentystyczne ;)
Granie zaczęło się już po 16tej, w składzie Karolina i Piotrek, Grzesiek , Jarek. Najpierw podobno wszystkich w ZhanGuo pobił Piotrek i Jarek więcej tej gry już nie przyniesie ;).

Potem w okolicach 19tej wylądowały na stole krowy i koleje czyli Great Western Trail. Ja miałem wbić się na granie na trzecią grę. Jarek przepowiedział że GWT skończą w okolicach 21ej która przedłużyła się o 2 godziny :|
Więc 2 godziny spędziłem na kanapie, uzupełniając moje statystyki na BGG :)
Chłopaki i dziewczyna paśli więc krowy, paśli i paśli i gdy skończyli (wygrał Piotrek bo Jarek dobrze grę wytłumaczył ;), potem Jarek/Grzesiek/Karolina), to zaczęło się tłumaczenie Scythe (Karolina grała po raz pierwszy), a ja zacząłem przysypiać ;)

A Scythe jest jakie jest, ot łatwiejsze euro, aby wygrać trzeba jak najlepiej zoptymalizować ruchy i najlepiej w pewnym momencie zaskoczyć przeciwników i co rundę wystawiać po 1-2 gwiazdki aby nie zdążyli zareagować. Mi się ten plan udał doskonale :D, Jarek który na Scythe zjadł już zęby, trochę pomarudził że ‘tak nie można’ :P
Karolinie próbował pomagać Piotrek którego zmęczyły wirusy i już z Scythe zrezygnował, ale zasnąć nie potrafił i przyszedł pod koniec gry. Ale udało mu się średnio albo Karolina go nie słuchała i końcowa punktacja wyglądała tak:
Marcin/Jarek/Karolina/Grzesiek

Z ciekawostek: pizza przygotowana przez gospodarzy była przepyszna, warto była przyjść na samą taką kolację :) , chorym życzymy zdrowia i do zobaczenia wkrótce.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Ryu
Posty: 2750
Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 83 times
Been thanked: 161 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: Ryu »

Ja swoich wpółgraczy próbuję namówić na Great Western Trail ale się nie da... No żal jak nic ;P
Awatar użytkownika
magole
Posty: 713
Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 4 times
Been thanked: 33 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: magole »

Ryu pisze:Ja swoich wpółgraczy próbuję namówić na Great Western Trail ale się nie da... No żal jak nic ;P
Pewnie domyślają się co w pudle siedzi ;)
Albo powiedz że nie będziesz robił klimatu i puszczał muzyki country to może się skuszą ;)
Awatar użytkownika
Ryu
Posty: 2750
Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 83 times
Been thanked: 161 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: Ryu »

Nie no grali raz ale pojawiły się głosy że to dość losowe jest i zdecydowanie chciałbym to sprawdzić bo mi w pierwszej grze aż tak bardzo to nie doskwierało (dochodzące karty krów). Tylko żeby o sprawdzić to musiałbym zagrać. Pomysł na grę mam już. Fakt, że jak koledzy nie zechcą to ochotniczkę mam tylko najpierw prosiła o Terraformację Marsa ;)

BTW:
ja nie robię klimatu nigdy - szkoda czasu ;)
A jeśli chodzi o muzykę to power-metal puszczony cicho pasuje zdecydowanie do każdej gry w którą gramy u mnie. Tj. nie bardzo jest inne wyjście bo ja puszczam ale co tam :mrgreen:
Awatar użytkownika
magole
Posty: 713
Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 4 times
Been thanked: 33 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: magole »

Piątek za nami, wygrani ściskają swoje puchary a przegrali zastanawiają się gdzie zrobili błędy ;)
Ale na serio: dwa razy przegrałem i jakoś trzeba z tym żyć ;), przynajmniej mogę sobie napisać co nieco, ściemniać nie będę i czytelnikom od razu mówię jak było, aby nikt przez całą relację nie musiał się zastanawiać: czy magole znowu wygrał, jak on to zrobił? ;)

Na początek na stole trafiła po raz drugi nowość: Great Western Trail, czyli krowy na wybiegu. I nawet przekąski wpasowały się w ten klimat - jak ktoś nie wie o co chodzi to zapraszam do galerii ;)
Miałem wielki plan, wymienić całą talię kart startowych na nowe, dzięki czemu mógłbym poskromić losowość w tej grze. W sumie plan się udał ale do zwycięstwa nie wystarczył, nie pomógł nawet pociąg który dobił do końca trasy. Wygrał Adam który najbardziej zapunktował za karty celów.
Gra podobała mi się dużo bardziej niż za pierwszym razem, jedyny minus że zabrała 4 godziny i mogłaby się trochę szybciej toczyć ;)
Punktacja: Adam/Jarek/Marcin/Grzesiek

Skończyliśmy przed północą, została nas trójka i hmmm, Jarek zaproponował Pana Lodowego Ogrodu. Grałem już kilka razy, ale zawsze nad grą czuwał ktoś inny, nigdy nie tłumaczyłem zasad, ale Jarkowi się nie odmawia(bez politycznych odniesień proszę), tym bardziej takiej gry ;)
Więc zaczęliśmy rozkładać, pamięć powoli wracała że to było tak, a to działało tak. Jarek nawet w pewnym momencie stwierdził że gramy, choćby nie wiem co, nawet do 4 nad ranem, bo on tę grę musi poznać ;)
I ….. zeszło nam do 4 nad ranem, grrr, gdybym wiedział to bym się nigdy nie zgodził. Drugą czy trzecią grę można by pyknąć w 2-3 godziny. Ale przy pierwszej rozgrywce po pół roku, pytań było od groma, więc często wertowaliśmy instrukcję.
A sama gra, rewelacja :). Każdy pilnował aby nikt inny nie zrealizował swojego celu, czyli wygrał samodzielnie. Na koniec największe szanse na to miał Grzesiek, któremu ja przeszkodziłem, z kolei mi przeszkodził Jarek. Skończyliśmy więc grę poprzez zwycięstwo na punkty: Jarek/Marcin/Grzesiek

Po rozgrywce w PLO nasuwa się refleksja: jak często grać w dany tytuł aby pozostał on świeży w naszej pamięci i nie było problemu z pamiętaniem zasad? Samo granie w moim przypadku także nie wystarcza, bo jeśli ktoś inny tłumaczy i pilnuje zasad to widzę że słabiej sam je pamiętam.
To tak jak z jazdą autem, mogę jechać x razy daną trasą będąc pasażerem, ale gdy będę miał kierować to okazuje się że nie pamiętam jak jechaliśmy ;)
Z drugiej strony fajnie jak ktoś przyjdzie z grą, nam ją wytłumaczy i pokaże jak grać. Ja tak lubię, ale są i tacy co wolą sami wszystko poznać, nawet na sucho, ale to dla mnie za duże wezwanie i na sucho mogę co najwyżej zrobić sobie przypomnienie po jakimś czasie.
Może więc przydałaby się jakaś apka która pomogłaby w tym temacie? Taki przypominacz planszocholika ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
magole
Posty: 713
Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 4 times
Been thanked: 33 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: magole »

Podsumowanie: 3 grudnia czyli sobotnie planszogranie w Olkuszu
Tym razem graliśmy w Olkuszu u Michała. Miało być krócej, a wyszło jak zawsze, czyli bite 14 godzin siedzenia przy …. zgadniecie ilu grach? Założę się, że będą różne propozycje, ale nikt nie powie, że były to 3 gry ;), tak, tak, przy trzech grach. Daje to średnią równą prawie 5 godzin na jedną grę! A to wszystko przez osiemnastkę, czyli 1830, które zagraliśmy po raz pierwszy DO KOŃCA! Mówi się że „do trzech razy sztuka” i nam się to za trzecim razem w końcu udało. Próbowaliśmy w kwietniu (wtedy nie myśleliśmy nad swoimi ruchami zawczasu i gra szła strasznie mozolnie, przerwaliśmy po 6 godzinach, gdzieś w połowie), próbowaliśmy drugi raz we wrześniu (było lepiej, ale ciągle za długo).
No i ponownie wczoraj i udało się :D

Mechaniki nie ma co opisywać, bo już o tej grze pisałem wcześniej, skrobnę tylko parę słów o tym co może spotkać nowicjusza, w naszym przypadku był nim Jarek, który widząc nasze podjarane mordy na myśl o grze w 1830 powiedział TAK i usiadł z nami do stołu. No więc tak się poskładało, że gdzieś w połowie gry, Jarek jako jedyny zarządzał jedną spółką, której w pewnym momencie cały tabor kolejowy (pociągi) stały się przestarzałe i musiały być wycofane z gry. W takim momencie spółka MUSI zakupić jeden z pociągów dostępnych na wolnym rynku (bądź od innej spółki). Jeśli taka spółka nie ma na to środków (pieniędzy) , to jej właściciel z własnej kasy musi pokryć wszystkie koszty takiego zakupu. Jeśli by mu się to nie udało to ogłasza bankructwo i następuje koniec gry.
Przez moment nawet wychodziło przy wyliczeniu, że takie bankructwo spotka Jarka, ale upłynnił on prawie wszystkie swoje udziały w spółkach innych graczy i dopłacił firmie do zakupu pociągu.
Udziały które musiał sprzedać, oddaliły go od możliwości wygranej o lata świetlne i wiadomo było, że nie miał już szans na dogonienie przeciwników. Pewnie z jego punktu widzenia najlepsze byłoby więc bankructwo, i tutaj zastanawiam się, tak na przyszłość, żeby wprowadzić zasadę, że gdy gracz musi dopłacić więcej niż np. 50% kwoty do wartości pociągu z własnej kasy, to kończymy grę jego bankructwem. Pozostawiam dla wtajemniczonych do przemyślenia ;)

Myślę, że jeśli jeszcze zagramy, to następny raz będzie jeszcze szybszy i dałoby się zmieścić w 5 godzinach. Warunek - nie kombinować w nieskończoność przy torach i wcześniej myśleć nad swoimi akcjami.
Punktacja: Michał 3855/Marcin 3201/Mateusz 2950/Jarek 1572

Drugi tytuł wieczoru to Pan Lodowego Ogrodu, piękna strategia z mechaniką area control. W ostatniej rudzie ja, Mateusz i Jarek mieliśmy prawie, prawie wykonane cele naszych postaci, które dałyby tylko nam wygraną. Ale Mateusz zablokował moją postać zabierając mi dominację w regionie z Cierniem, ja z kolei zablokowałem Mateusza niszcząc jego Lodowe Drakkary, oraz pomogłem Michałowi w zablokowaniu Jarka (oj ten to się wkurzył ;) ), zabijając jednego z jego Mnichów.
Gra skończyła się więc punktowaniem za regiony, nieskromnie powiem że wygrałem ;) a punktacja była taka: Marcin 63/Michał 48/Mateusz 43/Jarek 40

Na deser Ad Astra, graliśmy poprzednio pół roku wcześniej, fajny tytuł gdy już nie ma czasu na nic dłuższego i cięższego.
Punktacja: Jarek 59/Marcin 58/Michał 52/Mateusz 42

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Saw11
Posty: 21
Rejestracja: 06 paź 2011, 00:05

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: Saw11 »

Wow, macie 1830 z serii 18xx! :)

Będziecie jeszcze w to grać w okolicach Sosnowca/Będzina? Jeżeli tak to jestem chętny ;)

Ja czekam na dostawę II edycji 1846: Race to the midwest (wydawnictwo GMT).

Pozdrawiam!
Awatar użytkownika
magole
Posty: 713
Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 4 times
Been thanked: 33 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: magole »

Saw11 pisze:Wow, macie 1830 z serii 18xx! :)
Będziecie jeszcze w to grać w okolicach Sosnowca/Będzina? Jeżeli tak to jestem chętny ;)
Ja czekam na dostawę II edycji 1846: Race to the midwest (wydawnictwo GMT).
Pozdrawiam!
Napewno :)
Chociaż pewnie najpierw będzie 1846 bo też jest zamówione i czekam z niecierpliwością :wink:
Zgadamy się, napiszę PW jutro i wymienimy się kontaktami.
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
magole
Posty: 713
Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 4 times
Been thanked: 33 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: magole »

Pionka nie było, ale w graniu nam to nie przeszkodziło i w dobrym składzie graliśmy w sobotni wieczór. A część składu przybyła na granie aż z Krakowa (Mateusz), wow, tak działa magia Zagłębia ;)

Na początek Aqua Sphere (ja z Anią i Mateuszem) oraz Lancaster (Adam z Michałem i Grześkiem). Aqua Sphere (w polskim wydaniu Badacze Głębin) to trochę niedoceniony tytuł Felda, i chyba przeskoczy w kolejności moich ulubionych nad Trajana. Bardzo zgrabna mechanika, bo widać co i kto może w następnym ruchu wykonać - najpierw musimy zaprogramować bota na wykonanie danej akcji, a dopiero potem możemy ją faktycznie wykonać. Widzimy, więc gdzie pójdzie przeciwnik i co nam może popsuć w planach ;) To jedyny tytuł ze znanych mi, który to tak ewidentnie pokazuje. Jest to moim zdaniem mechanicznie super wymyślone. Poza tym punktacja też jest ciekawa, bo na torze punktacji są linie, które możemy przekroczyć tylko, gdy wydamy kryształ (albo odprogramujemy bota), ale już po jej przekroczeniu nie spadniemy za linię, jeśli przyjdzie nam zapłacić punktami zwycięstwa za niezłapane ośmiornice. A ośmiornice to chyba jedyny element, który psuje tą grę pod względem tematycznym, no bo skąd ośmiornice biorą się na podwodnej stacji badawczej? Nie lepiej było zamiast ośmiornic zrobić jakiegoś znacznika usterek? Byłoby bardziej tematycznie i klimatycznie ;)
Ale i tak gra jest super i można ją kupić w super cenie bo za 70 zł!! A punktacja była taka: Ania/Marcin/Mateusz

Drugi tytuł wieczoru to Nations albo Wojna Narodów (znowu super tłumaczenie tytułu z angielskiego na polski). Czyli taktyczna cywilizacja, która jest trochę szybsza od króla gier cywilizacyjnych czyli Cywilizacji Poprzez Wieki. Graliśmy, jak to zwykle bywa z tłumaczeniem zasad, bo Michał, Mateusz i Grzesiek grali po raz pierwszy. A sama gra jest świetna. Nie jest to gra, w której czekamy z niecierpliwością na jakąś kartę, bo ta może nigdy nie wyjść. Raczej trzeba dostosowywać się do obecnej sytuacji i sposobu gry reszty graczy, gdy zagrywają wojnę i musimy przed nią jakoś się obronić albo gdy wychodzi wydarzenie, które pozbawi najsłabszego jego lidera czy kolonii.
Poza tym to jedyna cywilizacja działająca na 5 graczy!! To jest jej duży plus, no i jest w prawie każdej konfiguracji krótsza niż Cywilizacja Poprzez Wieki.

Najlepsza jest natomiast końcowa punktacja, bo 4 graczy miało 37-35 pkt. Wygrał Michał 37 pkt głównie na punktach ciułanych w czasie gry, następnie ja 37 pkt głównie za budynki i jednostki, potem Mateusz i Grzesiek po 35 pkt. I tylko Ania miała normalny wynik który odstawał trochę od reszty ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Ostatnio zmieniony 11 gru 2016, 23:14 przez magole, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Ryu
Posty: 2750
Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 83 times
Been thanked: 161 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: Ryu »

Absolutnie zgadzam się że Badacze to jedna z najlepszych gier Felda (gorsza niż Trajan jednak :) ).
Nations mnie właśnie nie zachwyciło. TtA zdecydowanie tak postatnim piątku :)

Po Nowym Roku wpraszam się z Leaving Earth kiedyś i może Bios: genesis :) Ale to się zgadamy :)
Awatar użytkownika
magole
Posty: 713
Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 4 times
Been thanked: 33 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: magole »

Ostatnie granie było pod znakiem odświeżanych kotletów i to raczej takich paroletnich. Ale za to kotlety nie były byle jakie, bo były to same solidne kotleciska i jeden pasztecik dla psa ;)

Na początek Great Western Trail (Jarek,Piotrek,Grzesiek) oraz Trajan (ja,Karolina,Michał).
Stary Trajan trochę dla mnie błysnął magią, ale może to choinka się odbijała? ;) – w każdym razie spróbowałem czegoś nowego i praktycznie wszystkich ludzi wysłałem na budowę, dzięki temu na koniec gry zdobyłem 40 pkt z samych budynków. Michał za to zdominował militarnie prawie wszystkie obszary. Plan przeciwników był jednak dużo lepszy bo wygrani ustawili się w takiej kolejności: Michał/Karolina/Marcin.

W GWT najlepsze krowy w mieście miał Grzesiek (podobno, nie widziałem), może się pochwali co i jak?

Gdy chłopaki kończyli GWT, to nasza trójka pyknęła szybkie Arboretum. Czyli karciankę która stawia TAKIE dylematy że w głowie czujesz to iskrzenie ;)
To najlepszy filler jaki kiedykolwiek trafił w moje ręce :)
Punktacja: Karolina/Michał/Marcin

Po szybkim przegrupowaniu wybór padł na: Pana Lodowego Ogrodu i Rosyjskie Koleje.
Co do PLO to Jarek złapał bakcyla i już kupił swoją kopię :), ale nie wiem czy jej szybko nie sprzeda? ;)
Bo PLO to taki rodzaj gry gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. Mój plan był tym razem prosty bo miałem wygrać na punkty za obszary, ale za bardzo skupiłem się na laniu Jarka - któremu to się bardzo, ale to bardzo nie podobało ;). I gdy tak chodziłem i przeszkadzałem Jarkowi w realizacji jego celów, to niepostrzeżenie Grzesiek zrealizował cel swojej postaci, czyli zamknął drugi obszar z koszmarami i wygrał samodzielnie.
Rosyjskie Koleje natomiast Michałowi (który zagrał po raz pierwszy), nie przypadły za bardzo do gustu, i to pomimo wygranej ;) – ale ta gra tak często ma, że po drugim razie zaczyna się w niej dostrzegać jakiś smaczek :)

Na koniec już w piątkę zagraliśmy w Puerto Rico – stary, bardzo stary tytuł który ciągle błyszczy.
Punktacja Michał 54/Marcin 51/Grzesiek 45/Karolina i Jarek po 44

Skończyliśmy dużo później niż to było planowane i niektórych żony dzwoniły już z pytaniami o to kto wygrał ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Saw11
Posty: 21
Rejestracja: 06 paź 2011, 00:05

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: Saw11 »

Witam,

Czy ma może ktoś wolne w piątek i chciałby zagrać o dowolnej porze między 9:00 a 16:00 ? :)

Przyszła mi już gra 1846: The Race for the Midwest i chętnie bym wypróbował.

Mam wolne mieszkanie w Katowicach, także w razie czego jest gdzie zagrać. Mogę też podjechać do innego miasta.
Awatar użytkownika
magole
Posty: 713
Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 4 times
Been thanked: 33 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: magole »

Saw11 pisze:Witam,

Czy ma może ktoś wolne w piątek i chciałby zagrać o dowolnej porze między 9:00 a 16:00 ? :)

Przyszła mi już gra 1846: The Race for the Midwest i chętnie bym wypróbował.

Mam wolne mieszkanie w Katowicach, także w razie czego jest gdzie zagrać. Mogę też podjechać do innego miasta.
Chętnie ale w piątek pracuję. Nasze najbliższe spotkania planszówkowe to 30 grudnia (piątek od około 19:30) i sobota 7 stycznia (cały dzień grania w Olkuszu).
Jakieś małe granie szykuje kolega w najbliższy czwartek. Ale to będzie raczej krótkie granie i na 18xx za mało czasu.
Awatar użytkownika
magole
Posty: 713
Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 4 times
Been thanked: 33 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: magole »

Podsumowanie ostatni piątek 2016 roku.

Granie było bardzo udane, a przez większą część spotkania rządził Richard Breese. Jak ktoś jeszcze nie kojarzy tego autora to powiem tylko, że Keyflower wyszedł spod jego, hmmm, dłoni albo raczej mózgu ;)
A Keyflowera trzeba znać, a jak ktoś nie zna a jest euro graczem to gapa i powinien odstać swoje w kącie, tak przynajmniej z pół godziny ;)
Ale Keyflower tym razem został w domu, a my zagraliśmy na początek w jego najnowszy tytuł czyli Key to the City – London. W 6 osobowym składzie, bo Keyflower działa (i to doskonale) nawet na sześciu graczy! Podobnie zresztą Key to the City – London. Mechanika dużo czerpnie z Keyflowera, czyli: jest licytacja kafli, jest podobne uruchamianie ich działania i ulepszanie. Brak kilku rzeczy, które moim zdaniem były za mocne w starym tytule, czyli: zielonych ludzi i ogólnie możliwości powiększania ilości meepli, jaką dysponuje dany gracz. Z nowości to m.in. kolorowe połączenia pomiędzy kaflami(które traktujemy jak surowce) i brak konieczności transportu surowców.
Wszystko to sprawia, że mamy zupełnie nową układankę, z która musimy się zmierzyć. Tworzy ona naprawdę ciekawie połączenie i ma się wrażenia, że to całkiem nowy tytuł, który tylko czerpie kilka rzeczy z poprzednika.
Keyflowera pozbyłem się właśnie z powodu kafli, które ‘produkowały’ meepli. Była to najlepsza strategia na zwycięstwo, a nowy tytuł jest pozbawiony tego niuansu. Dzięki temu zdecydowanie trafi on do mojego top 10 gier poznanych w tym roku.
A co jeszcze? Przede wszystkim planowanie, które tak w tej grze uwielbiam. Czyli co i w jakiej kolejności muszę zrobić, aby nikt mi tego nie sprzątnął sprzed nosa albo nie zajął kolorem, którego nie mam w wystarczającej ilości. Ta mechanika jest fantastycznie wymyślona i tutaj działa tak samo dobrze jak w pierwowzorze :)
Reasumując: gdybym miał teraz kupić coś z Key w nazwie, to wybrałbym to z Londynem.
Wyniki były takie: Marcin 86/Ania Studentka 69/Adam 67/Ania Moja 59/Jarek 56/Maciek 48.
W moim przypadku o zwycięstwie zdecydowało głównie doświadczenie, jakie mam już zdobyte w Keyflowerze ;), czyli wiedziałem, że nie ma co się rzucać w I epoce do szalonej licytacji, lepiej sobie odpuścić i zostawić ludzi na kolejną epokę :).

Po tym tytule podzieliliśmy się, jak komórka, na dwie równe grupy i na stół trafiły:
- dalej Richard Breese :) i jego gra sprzed 13 lat (wow, właśnie dzisiaj, kiedy to piszę, czyli 1 stycznia, doszedł kolejny rok), czyli Reef Encounter. Prawdziwy rarytas, mechanika mocno powiązana z tematem, czyli mamy euro które jest bardzo, bardzo klimatyczne i osadzone w realnym świecie. Autor przyznał, że gra powstała po oglądnięciu programu przyrodniczego o życiu na rafie koralowej.
Każdy z graczy próbuje tworzyć swoją rafę koralową (próbuje bo inni gracze systematycznie mu ją podskubują w zależności od siły danego rodzaju koralu, broni jej krewetka, ale ta ma ograniczone pole działania). W pewnym momencie, gdy rafa osiągnie pożądany rozmiar, jest zjadana przez papugorybę danego gracza, co przynosi punkty na koniec gry. Ilość punktów zależy od siły danego koralowca, która w trakcie gry może być przez graczy modyfikowana i ewentualnie blokowana.
Bardzo fajny klimat, bardzo fajna mechanika, chociaż przegrałem, to uwielbiam tą grę i fajnie było ją sobie przypomnieć. Punktacja: Ania Studentka 53/Adam 43/Marcin 35

W tym czasie druga grupa skończyła Ninjato, dużo młodszy tytuł, bardzo zgrabny i także mocno klimatyczny. Lubię ten tytuł i fajnie że mojej Ani też ta gra się spodobała.
Punktacja: Ania 118/Maciek 91/Jarek 66

Na koniec już w trójkę nowość od TMG: Ponzi Scheme. Tematem gry budowa piramidy finansowej :). Wcielamy się w rolę oszustów, których celem jest nakłonienie inwestorów, by wsparli finansowo nasze inwestycje, obiecując im złote góry. W grze wymagane są wysokie umiejętności handlowe, by utrzymać swoją działalność tak długo jak to możliwe, a z każdą turą dywidendy które musimy spłacić, rosną! Cel gry jest prosty: nie zbankrutować jako pierwszym!
Grałem po raz drugi i powiem tak: temat bardzo fajny, ale sama gra się trochę dłuży, ciągle robimy to samo, nie ma zbyt dużo do pomyślenia, a emocji też nie jest za wiele. Gdyby był to filer to byłaby dużo wyższa ocena, ale gra trwa ponad godzinę i od takiej gry wymagam dużo więcej mózgożerności.
Wyniki: Ania 25/Marcin 7/Jarek 0 (zbankrutował)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
magole
Posty: 713
Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 4 times
Been thanked: 33 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: magole »

A teraz coś nowego, bo relacja z grania rodzinnego, ale w taki tytuł że trzeba to opisać :wink:

Więc Ania i ja przywitaliśmy Nowy Rok planszówkowo :)

Nie bez obaw zasiedliśmy do całkiem dla nas nowej mechaniki i nowego typu gry czyli prawdziwego bitewniaka z krwi i kości, czyli Sekigahary. W kilku miejscach słyszałem/czytałem, że to dobre wprowadzenie do gier bitewnych dla euro graczy. Ale wiadomo, piszą jedno a może być całkiem inaczej, tym bardziej, że bitewniak to bitewniak czyli bez walki się nie obejdzie.

Już samo ustawienie startowe sprzyja pierwszym potyczkom, bo gra dużo czerpie z historii i niektóre oddziały mają do siebie naprawdę niedaleko. Więc naszą pierwszą bitwę rozegraliśmy krótko po starcie, i było, hmmm, naprawdę fajnie, ja napadłem i dostałem od Ani łupnia. Krótko potem straciłem jeden z zamków. A zamki to potęga, bo tylko one i kilka większych miast dają punkty na koniec gry, pod warunkiem, że gra nie skończy się utratą przez jednego z graczy jego lidera. Wtedy kończy się automatycznie zwycięstwem drugiej strony. Inaczej trwa 7 tygodni, w czasie których każdy z graczy ma w sumie 14 tur.

Taka tura jest bardzo prosta, bo tylko poruszamy naszymi oddziałami, ewentualnie rekrutujemy armię, po takim ruchu rozstrzygamy ewentualne konflikty, jeśli jedno wojsko spotka się z drugim. Walka natomiast jest moim zdaniem mistrzowsko rozwiązana, bo na zmianę odkrywamy nasze oddziały, dopóki jedna strona nie przegoni drugiej w sile ataku. Oddział to bloczek, który widzi tylko jedna strona (to co jest na bloczku), ma on symbol danego dowódcy i siłę od 1 do 4, plus ewentualne dodatkowe cechy ataku, np. kawalerię. Więc odkrywamy bloczek, ale musimy go powiązać z kartą danego dowódcy, inaczej bloczek jest bezużyteczny.

Ważne jest więc w każdej walce, to co mamy na ręce (jakie karty i ewentualnie o jakich zdolnościach dodatkowych). Każdy gracz ma swoją talię i wystarcza ona na prawie całą grę, losowość jest, ale prędzej czy później wszystkie karty wyjdą nam na rękę. Karty których nie potrzebujemy możemy zagrać do dodatkowego ruchu, więc to osłabia losowość. Dociąg kart jest także duży: dobieramy je co tydzień i po każdej bitwie w takiej samej ilości jaką zagraliśmy + rekompensatę za stracone jednostki.

Oczywiście mechanicznie to nie wszystko, ale taki jest generalnie szybki skrót zasad. Euro graczom do gustu przypadnie mała losowość. Nie ma kostek, które tak często potrafią popsuć najlepszy plan. Jak atakujemy to wiemy co mamy na ręku, możemy więc dokładnie obliczyć siłę naszego ataku (prawie dokładnie, bo jest ryzyko zdrady części naszego wojska, jeśli przeciwnik zagra odpowiednią kartę, a my się przed nią nie obronimy). Wiemy także ile bloczków ma przeciwnik, ale co ma na ręce jest już jego tajemnicą. Jest więc dużo emocji, jest ciągła obserwacja tego co robi przeciwnik – to chyba jest najważniejsze i dostosowywanie naszego planu do jego zachowania.
I jest jeszcze licytacja kolejności w danym tygodniu, czyli gdy mi nie przyjdzie karta a widzę, że przeciwnik idzie na oddział, który nie będzie miał się jak obronić, to mogę wylicytować pierwszeństwo i uciec nim przed atakiem.

Obawy że gra nie ‘podejdzie’ zostały rozwiane, Ani i mi BARDZO gra się spodobała. Jej chyba nawet bardziej, pomimo przegranej. Ale zwaliła to na zamroczenie winem ;)
Gra ma przed nami jeszcze wiele tajemnic, bo ‘podobno’ przeważnie kończy się około 5 tygodnia, śmiercią jednego z przywódców. Przywódcy, jak to przywódcy, są otoczeni masą wojska, które wydaje się nie do ruszenia, jest więc jeszcze co odkrywać.
My skończyliśmy po 7 tygodniu, punktując zamki i miasta, wygrałem jednym punktem 9 do 8, tylko dlatego, że byłem ostatni i mogłem pozajmować część odsłoniętych obszarów, a Ania wcześniej (zamroczona winem;) ) zrobiła błąd i nie przejęła mojego pustego zamku :)

Jeszcze tylko kilka słów odnośnie mechaniki: karty w połączeniu z odpowiednimi bloczkami, pozwalają tworzyć bardzo fajnie kombosy w trakcie walki, to też zaważyło na wysokiej ocenie gry po pierwszej rozgrywce :)

I po raz pierwszy opisałem kilka zdjęć ;)

Tutaj przykład rozegranej bitwy, ja wystawiłem do walki 4 bloczki żółte, w tym dwa z kawalerią, wszystkie pod wodzą jednego dajmio. Ania 6 bloczków (czarne), dwóch wodzów. Oczywiście wiadomo kto wygrał:
Obrazek

Obrazek

Ja grałem żółtymi (Ishidą), Ania czarnymi(Tokugawą). Tutaj jednostki poległe w bitwach w czasie całej gry, Ishida generalnie mocno oberwał, najbardziej w walce o stolicę przeciwnika, wtedy stracił 6 bloczków. Ale przynajmniej była jedna próba takiego ataku ;)
Obrazek
Awatar użytkownika
magole
Posty: 713
Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 4 times
Been thanked: 33 times

Re: [Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza] Spotkania planszów

Post autor: magole »

Podsumowanie graniowego piątku
Miała być graniowa sobota, ale z uwagi na kolędę u naszych organizatorów zrobiliśmy graniowy piątek ;). Plany były wielkie i udało się je w dużej części zrealizować, jupii :)

Tym razem wybór gry na rozgrzewkę padł na Indonesie (ja, Maciek, Michał) i Great Western Trail (Ania, Jarek, Mateusz). Co do Indonesi to miałem WIELKIE nadzieje, które pękły jak balonik. Na początku było fajnie, każdy mówił: „Wow, ale mechanika”, „Super gra”, „Rewelacja, to jest to”. Pod koniec miny wszystkim zrzedły, gdy plansza była zawalona żetonami, nie wiadomo było co do czego i z czym powiązać, niektóre części mapy były takie małe, że przypadkiem ginęły, gdy położyliśmy na nich żetony! Mechanika jest faktycznie dobra, ale ostatnia epoka dobija tą grę. Szczególnie przy wysyłce towarów do miast, np. gdy trzeba wysłać 15 produktów, do 8 miast różnej wielkości, przy pomocy statków 3 graczy. I tu nie chodzi o to, że mamy problem z matematyką ;)
Tylko o czytelność planszy i tego, że przeliczenie takiego działania i rozliczenie się ze wszystkimi graczami, trwało chwilkę.
Więc, hmmm, przeważnie końcówka każdej innej gry, wygląda tak, że chcielibyśmy, aby gra trwała jeszcze chwilkę, bo jeszcze tutaj i tutaj moglibyśmy coś zrobić, jeszcze tych kilka punktów nabić. Bo dopiero nasz silniczek zaczął działać. W naszym przypadku, końcówka była długa i wszyscy chcieliśmy aby gra się już skończyła :(, jeśli chodzi o mnie, to miałem nawet cichą nadzieję, że ktoś zaproponuje wcześniejszy koniec.
Gry nie skreślam jeszcze całkowicie, podobno najlepiej działa na 5 graczy, my graliśmy w trójkę, wtedy gra trwa dłużej i przedsiębiorstwa są większe, więc jest więcej do liczenia. Poszukam na BGG jakiś pomysłów jak nadać grze trochę płynności, może sam coś wymyślę ;)
Wyniki: Marcin/Michał/Maciek

Więc po takiej, trochę przydługiej rozgrywce (gra w Indonesie trwała jakieś 4 godziny, może trochę więcej), kolejnym tytułem była 1846, jeee, aha-aha ;)
Cały tydzień czytałem instrukcje, przygotowałem skrót zasad dla graczy i szkoda było to zmarnować. Mieliśmy 4 osoby, które chciały spróbować tego tytułu, więc stwierdziliśmy, że całej gry nie rozegramy, tylko kilka rund, aby poznać zmiany w mechanice, w stosunku do 1830, którą graliśmy już 3 razy. A gra błyszczy, lśni i w ogóle jest fantastyczna. Najważniejsza zmiana dotyczy działania giełdy, gdy akcje spadają tylko wtedy, gdy sprzedaje je prezes. Więc przestaliśmy grać na ‘udupianie’ innych, a zaczęliśmy skupiać się na rozwoju własnych firm. Z kolei firmy, którymi zarządzamy mają możliwość kupna i sprzedaży własnych akcji, to stwarza dodatkowe możliwości i nadaje dodatkowej głębokości (albo wymiaru który trzeba przeliczyć). Plansza też jest inna, podobnie jak spółki prywatne, które też dają kopa ich właścicielowi. Wydaje mi się, że gra lepiej odzwierciedla faktyczne mechanizmy (giełdy, finansowania spółek, wypłacania dywidendy i zachowania kursu akcji). Jest więc dużo zmian, poza tym jest szybsza i bardziej czytelna niż 1830, więc polecałbym ją nowym graczom, szczególnie tym którzy nie lubią ‘wrednych’ zagrywek ;)
My skończyliśmy w połowie, ale wszyscy jednogłośnie stwierdziliśmy, że do 1846 wrócimy bardzo szybko :).
Wyniki: Michał/Mateusz/Marcin/Maciek

W międzyczasie, gdy my zagraliśmy te dwie gry, druga grupa(Ania,Adam,Jarek) rozegrała:
Great Western Trail (wygrała Ania)
Ad Astra (Adam)
Zamki Króla Ludwika (Ania)
ZhanGuo (Adam)
Ale szczegółów punktacji nie znam.

Ostatni tytuł Olkuszogrania to stary tytuł Vitala Lacerdy czyli CO2, bo inną opcją gry na 5 osób był Blood Rage, który odpadł przy wyborze.
Czyli ratujemy świat przez przegrzaniem, ratowaliśmy trochę błądząc w zasadach, bo niestety ja dawno nie grałem. I tak błądziliśmy, że po pierwszej rundzie zaczęliśmy od nowa, bo niestety skopałem zasady (już nie pamiętam gdzie) i wszyscy stwierdziliśmy, że jedyne wyjście to restart gry. Zatem przepraszam wszystkich grających, zdarza się najlepszym ;).
Przy drugim rozdaniu nie szło nam wcale lepiej i niestety dotarliśmy do punktu, w którym przegrywamy z grą (poziom CO2 osiągnął 500 ppm), przynajmniej tak mi się wydaje, bo na chwilę zamknąłem oczy i wskaźnik CO2 jakimś ‘cudem’ wrócił do ‘punktu’ 490 ;).
A gra fajna jest, ot co, ja wystawiam projekt, ktoś inny go aktywuje a trzeci gracz buduje za jego pomocą elektrownię. Czyli najważniejsza zasada w tej grze: nie przyzwyczajaj się do tego co zrobiłeś na planszy, bo i tak ktoś Ci to sprzątnie sprzed nosa. Kolega przez to stwierdził, że jest mega losowa i w ogóle głupia, bo projekt był jego, a teraz jest w dupie ;)
Dlatego właśnie tą grę lubię, bo jest inna, to taki trochę euro bitewniak, bitewniak naukowców na projekty ;)
Wyniki: Marcin czyli ja 90/Mateusz 79/Jarek 71/Michał 69/Maciek 48.

Byłbym zapomniał, że ostatnim punktem programu była gra ‘Czy wrócimy do domu?’, czyli: czy zapali?, uff, zapalił, to teraz oskrobać, ale przymarzło, …..hmmm, to pewnie wewnątrz, a jednak nie, trzeba skrobać na zewnątrz, …. ale wewnątrz też jest warstwa szronu, grrr, a na koniec: czy nie zgaśnie przy ruszaniu? uff, udało się, jedziemy, jupiii :)
Takie przygody są niezapomniane, czyli powrót do domu o 2 w nocy przy temperaturze -30 ;)
Na szczęście stara Mazda zdała egzamin na medal :)

Obrazek<BR>
Obrazek<BR>
Obrazek<BR>
Obrazek<BR>
Obrazek<BR>
ODPOWIEDZ