Dlatego dodalem, ze na dokladke
jaki deck building?
Re: jaki deck building?
Zupełnie się nie zgadzam. Klasyczny Thunderstone to taki mułowaty pasjansowanty deckbuilder gdzie Nightfall to ostre lanie się po pyskach, permanentna konfrontacja i fontanna negatywnej interakcji. Sam fakt, że tura gracza polega praktycznie na ataku innych i wtrynianiu się do ich łańcuchów wiele o tej grze mówi. Super sprawa, ale dopiero od trzech osób wzwyż (my najlepiej bawiliśmy się w piątkę). Dwójka graczy nie ma nawet po co do NF siadać. W grze sporo zmieniają poprawione zasady draftu opublikowane w którymś z kolejnych dodatków.Dwntn pisze: ↑18 cze 2017, 21:57
Thunderstone / Kamień Gromu - Klasyczny deckbuilder będący tak naprawdę portem Dominiona w kanwę fantastyki. Pierwsza edycja doczekała się nawet rodzimego wydania, jednakże tak naprawdę gra rozwinęła skrzydła w drugiej edycji jako Thunderstone Advance. Obecnie w przygotowaniu jest trzecia edycja Thunderstone Quest, jednakże jej szata graficzna została całkowicie odmieniona i celuje bardziej w klimaty gier przeglądarkowych z Facebooka, która nie wszystkim - w tym mnie - odpowiada.
Nightfall - Thunderstone dla fanów wampirów i wilkołaków. Dosłownie. Obie gry pochodzą od tego samego wydawcy a mechanicznie są do siebie tak podobne że najłatwiej podsumować je tym że wydawca celował w różne grupy demograficzne wydając oba te tytuły.
Re: jaki deck building?
Cześć,
podepnę się pod temat, bo też szukam deck buildera, ale na 5 osób.
Jeśli jest tekst na kartach, to musi mieć polskie wydanie.
Może być z dodatkiem, jeśli jest konieczny do gry w pięć osób.
podepnę się pod temat, bo też szukam deck buildera, ale na 5 osób.
Jeśli jest tekst na kartach, to musi mieć polskie wydanie.
Może być z dodatkiem, jeśli jest konieczny do gry w pięć osób.
- Jiloo
- Posty: 2496
- Rejestracja: 19 sie 2011, 14:11
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 577 times
- Been thanked: 493 times
- Kontakt:
Re: jaki deck building?
No to powiem Ci, że to dość trudne zadanie.
Z takich, które kojarzę to:
– na pewno DC Pojedynek Bohaterów, ale to dość prosty DBC
– Paperback – dla odmiany dość nietypowy – połączenie scrabble z DBC
– Eminent Domain wprowadza piątego gracza w dodatku, nie wiem czy u nas wyszła tylko podstawka czy też dodatek.
– Nightfall, ale dość trudno dostępny, tylko wtórny rynek.
Zresztą z angielsko języczbych też wcale nie ma tego tak wiele żeby się dało zagrać w 5 osób – Dark Gothic, Star Trek DBC: The Next Generation, Core Worlds, Epic Spell Wars of the Battle Wizards: ANNIHILAGEDDON Deck-Building Game. Może w Valley of the Kings była opcja z dodatkami, ale nie pamiętam dokładnie. WIęcej chyba nie kojarzę...
Re: jaki deck building?
@jiloo
Dzięki za sporą ilość propozycji.
Pytam tutaj także dlatego, że na BGG spora ilość pozycji nawet jeśli teoretycznie ma w opisie 5 graczy, to nie jest polecana np. powyżej 3.
Dlatego najbardziej interesowałyby mnie tytuły, z którymi macie osobiste doświadczenia przy większej liczbie graczy.
Dodatek do ED nie wyszedł niestety po polsku.
Zapomniałem wspomnieć, że grupa docelowa ma dość szeroki przedział wiekowy: 10-75 lat. To dość wytrawni gracze, ale odpadają gry ze zbyt mocnym tematem (np. Alien). Najchętniej historyczny, sci-fi, fantasy.
Dzięki za sporą ilość propozycji.
Pytam tutaj także dlatego, że na BGG spora ilość pozycji nawet jeśli teoretycznie ma w opisie 5 graczy, to nie jest polecana np. powyżej 3.
Dlatego najbardziej interesowałyby mnie tytuły, z którymi macie osobiste doświadczenia przy większej liczbie graczy.
Dodatek do ED nie wyszedł niestety po polsku.
Zapomniałem wspomnieć, że grupa docelowa ma dość szeroki przedział wiekowy: 10-75 lat. To dość wytrawni gracze, ale odpadają gry ze zbyt mocnym tematem (np. Alien). Najchętniej historyczny, sci-fi, fantasy.
- Jiloo
- Posty: 2496
- Rejestracja: 19 sie 2011, 14:11
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 577 times
- Been thanked: 493 times
- Kontakt:
Re: jaki deck building?
A widzisz, myśląc o tym, w które tak naprawdę gra się dobrze w więcej osób przypomniałem sobie, że zapomniałem o grze którą bardzo lubię – Arctic Scavengers. Przypomniało mi się, że Thunderstone Jest też da się do 6 osób, ale ta gra spowalnia już przy 4 osobach, więc jakoś marnie widzę granie w więcej...
Wracając do Twojego pytania, faktycznie nie we wszystkie gry grałem w taką liczbę osób, ale kilka mam przetestowane i się wypowiem.
O Alien też zapomniałem, ale dobrze, że wspominasz, bo w zasadzie wszystkie gry z serii Legendary i Legendary Encounters są do 5 graczy. Na tyle osób mam przetestowanego tylko Aliena i ogólnym problemem tej gry jest to, że im więcej graczy tym trudniej. Nie wiem dlaczego na BGG ma tak niskie staty na więcej osób, a wszyscy polecają na 3 (wszystkie gry). Z tego co pamiętam nie było jakichś problemów przy tylu graczach, a dobrze działa coordinate. Mimo, że Aliena negujesz to o nim wspominam, bo przecież masz wiele gier z serii do wyboru – w Encounters są: Predator, Firefly i X-Files, a do tego Legendary Marvel (który działa trochę inaczej niż Encounters, nie jest pełną kooperacją).
Arctic Scavengers fajnie działa na 5 osób – to gra z określoną liczbą rund, więc niezależnie od graczy trwa tyle samo (odejmując czas na decyzje poszczególnych osób).
Eminent Domain ma mechanikę, gdzie możemy w turze innych graczy robić rzeczy, więc też to się fajnie sprawdza w więcej osób. na 5 jest trochę chaosu, ale da się nad tym zapanować jak się ludzie skupią
Core World jest fajnie zbalansowany na różną liczbę graczy, bo zawsze na rynek wychodzi minimum 2 razy tyle kart co graczy + 2. Plus inne obostrzenia, które nie są teraz istotne.
Paperback gramme max 4 osoby, ta gra ma trochę problem, że im później w grze tym bardziej ludzie kminią wyrazy, więc się wydłuża. Ale jak ktoś lubi scrabble to pewnie podejdzie i 5 osób nie będzie problemem.
Jak mi coś jeszcze przyjdzie do głowy to dorzucę.
Wracając do Twojego pytania, faktycznie nie we wszystkie gry grałem w taką liczbę osób, ale kilka mam przetestowane i się wypowiem.
O Alien też zapomniałem, ale dobrze, że wspominasz, bo w zasadzie wszystkie gry z serii Legendary i Legendary Encounters są do 5 graczy. Na tyle osób mam przetestowanego tylko Aliena i ogólnym problemem tej gry jest to, że im więcej graczy tym trudniej. Nie wiem dlaczego na BGG ma tak niskie staty na więcej osób, a wszyscy polecają na 3 (wszystkie gry). Z tego co pamiętam nie było jakichś problemów przy tylu graczach, a dobrze działa coordinate. Mimo, że Aliena negujesz to o nim wspominam, bo przecież masz wiele gier z serii do wyboru – w Encounters są: Predator, Firefly i X-Files, a do tego Legendary Marvel (który działa trochę inaczej niż Encounters, nie jest pełną kooperacją).
Arctic Scavengers fajnie działa na 5 osób – to gra z określoną liczbą rund, więc niezależnie od graczy trwa tyle samo (odejmując czas na decyzje poszczególnych osób).
Eminent Domain ma mechanikę, gdzie możemy w turze innych graczy robić rzeczy, więc też to się fajnie sprawdza w więcej osób. na 5 jest trochę chaosu, ale da się nad tym zapanować jak się ludzie skupią
Core World jest fajnie zbalansowany na różną liczbę graczy, bo zawsze na rynek wychodzi minimum 2 razy tyle kart co graczy + 2. Plus inne obostrzenia, które nie są teraz istotne.
Paperback gramme max 4 osoby, ta gra ma trochę problem, że im później w grze tym bardziej ludzie kminią wyrazy, więc się wydłuża. Ale jak ktoś lubi scrabble to pewnie podejdzie i 5 osób nie będzie problemem.
Jak mi coś jeszcze przyjdzie do głowy to dorzucę.
Re: jaki deck building?
Super, wrażenia z pierwszej ręki.
Mi najbardziej tematycznie leżą ED i AS (choć ten drugi mógłby być trochę zbyt mroczny dla syna), ale oba są tylko w wersji angielskiej :/
Z wymienionych przez Ciebie gier tylko Paperback ma wersję polską, ale temat jest trochę "drewniany" (a może lepiej - "papierowy" ).
Sam też trochę szukałem i widzę, że do Clank! właśnie ukazał się dodatek dla 5-6 osób, ale podobnie jak przy ED nie wiadomo czy i kiedy ukaże się w Polsce.
Z innej beczki: czy masz może doświadczenia z serią Realms? Przeczytałem, że można łączyć podstawki w celu zwiększenia liczby graczy, a widzę, że główne tytuły i sporo dodatków jest przetłumaczone na polski.
Mi najbardziej tematycznie leżą ED i AS (choć ten drugi mógłby być trochę zbyt mroczny dla syna), ale oba są tylko w wersji angielskiej :/
Z wymienionych przez Ciebie gier tylko Paperback ma wersję polską, ale temat jest trochę "drewniany" (a może lepiej - "papierowy" ).
Sam też trochę szukałem i widzę, że do Clank! właśnie ukazał się dodatek dla 5-6 osób, ale podobnie jak przy ED nie wiadomo czy i kiedy ukaże się w Polsce.
Z innej beczki: czy masz może doświadczenia z serią Realms? Przeczytałem, że można łączyć podstawki w celu zwiększenia liczby graczy, a widzę, że główne tytuły i sporo dodatków jest przetłumaczone na polski.
- Jiloo
- Posty: 2496
- Rejestracja: 19 sie 2011, 14:11
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 577 times
- Been thanked: 493 times
- Kontakt:
Re: jaki deck building?
O rozwój serii Clank bym się nie obawiał. Gry się bardzo dobrze przyjęły u nas i Lucrum chce wydać wszystko co wyszło. Współpraca z Renegade (albo Dire Wolf) nie jest łatwa, więc mają trochę opóźnień względem premier angielskich, ale ogólnie wydają lak leci. Najnowszy dodatek do Clanka w kosmosie wyszedł w miarę szybko po premierze angielskiego.
Tak, mam ograne wszystkie 3 – Star/Hero/Cthuhlu Realms. U nas najlepiej przyjęło się SR (mimo, że żona woli fantasy), i mam do tego wszystko co się ukazało (po angielsku). Jednak w mojej opinii to są gry dwuosobowe (przynajmniej SR i HR, nie pamiętam jak było z CR, dawno grałem). Da się pograć w więcej osób, ale tryb „każdy na każdego” strasznie wydłuża i rozwadnia rozgrywkę. W 2 osoby to jest przyjemna i szybka nawalanka, w 3-4 osoby potrafi się ciągnąć godzinę i więcej. Być może inne tryby wieloosobowe wypadają lepiej, mam jednak tyle fajnych DBC na więcej osób, że pozostawiam Star Realms w sferze pojedynkowej i nawet nie sprawdzam.Z innej beczki: czy masz może doświadczenia z serią Realms? Przeczytałem, że można łączyć podstawki w celu zwiększenia liczby graczy, a widzę, że główne tytuły i sporo dodatków jest przetłumaczone na polski.
- Leser
- Posty: 1784
- Rejestracja: 22 lut 2009, 23:38
- Lokalizacja: pod - Warszawa
- Has thanked: 589 times
- Been thanked: 1545 times
Re: jaki deck building?
Dodatek ukaże się w Polsce - to już zostało ogłoszone dawno temu. Jest spora szansa, że jeszcze w tym roku (a jeżeli nie to bardzo wcześnie w roku przyszłym).Jiloo pisze: ↑08 paź 2020, 23:48O rozwój serii Clank bym się nie obawiał. Gry się bardzo dobrze przyjęły u nas i Lucrum chce wydać wszystko co wyszło. Współpraca z Renegade (albo Dire Wolf) nie jest łatwa, więc mają trochę opóźnień względem premier angielskich, ale ogólnie wydają lak leci. Najnowszy dodatek do Clanka w kosmosie wyszedł w miarę szybko po premierze angielskiego.
Co do współpracy z Dire Wolf (to z nimi był problem) - znacznie się poprawiło. Chyba po prostu zaczęli traktować polski rynek poważnie, gdy wsysnął on kilka nakładów Nadal jednak nie mają w zwyczaju napisać czegoś w stylu: "Howdy our friends! Robimy nowy dodatek, może wzięlibyście od nas pliki robocze i zrobili u siebie premierę w tym samym czasie, co my swoją?"
I rozjarzam się na mgnienie w uśmiechu z tych, co to trzeba mieć ten polor we krwi, żeby zmieścić bez pośpiechu pozdrowienie mimo energicznego pośpiechu przecież.
Re: jaki deck building?
Wielkie dzięki za info - wygląda na to że poczekam na Clank! z dodatkiem, a na przeczekanie kupię sobie jakieś Star Realms - to jest tanie jak barszcz.
Pewnie bali się wycieku danych, w tym małym kraiku, gdzie białe niedźwiedzie noszą internet w wiadrachLeser pisze: ↑09 paź 2020, 00:30 Co do współpracy z Dire Wolf (to z nimi był problem) - znacznie się poprawiło. Chyba po prostu zaczęli traktować polski rynek poważnie, gdy wsysnął on kilka nakładów Nadal jednak nie mają w zwyczaju napisać czegoś w stylu: "Howdy our friends! Robimy nowy dodatek, może wzięlibyście od nas pliki robocze i zrobili u siebie premierę w tym samym czasie, co my swoją?"
- Jiloo
- Posty: 2496
- Rejestracja: 19 sie 2011, 14:11
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 577 times
- Been thanked: 493 times
- Kontakt:
Re: jaki deck building?
Od mojego ostatniego wpisu w tradycyjnym stylu minęło już sporo czasu, ale moja miłość do deckbuilderów nie odeszła. Pora więc wrzucić znów kilka zdań na temat ogranych DBC. Kolejność zupełnie przypadkowa (spisywałem gry ze statystyk grania na BGG).
Thunderstone Quest – o grze już co prawda było, ale bardziej w kontekście dwóch pierwszych edycji. Tymczasem Quest jest już z nami 2 lata, 4 kampanie na KS. A ja się w grze zakochałem. Tak jak kiedyś po ograniu Thunderstone Advance powiedziałem, że nigdy więcej to na nową edycję na KS nawet nie zerkałem. Do czasu, aż przypadkiem trafiłem na recenzję na YT. Obejrzałem, zapragnąłem, zakupiłem i oszalałem. Żona też uwielbia, mamy już prawie 40 rozgrywek za sobą. To nie jest ten tym deckbuildera gdzie w pełni jesteś w stanie kontrolować swoją talię. Wpadają CI czasem jakieś losowe karty do talii, wydarzenia z kart mogą CI usunąć losową albo konkretną kartę. Ale jest fajny klimat, jakoś mi się to spina tematycznie, a mechanizm schodzenia do lochów został rewelacyjnie naprawiony względem poprzednich edycji. Właśnie wsparłem na KS dwa kolejne dodatki.
Core Connection: Rise of the Atlantis – ok, przyznaję się – jestem łasy na wszystko co ma wielkie kroczące maszyny bojowe. A trzeba przyznać, że na naszym runku takich deckbuilderów brak – są w Japonii, bo tam jest na to rynek. Zresztą Core Connection to również japońska gra trochę poprawiona graficznie w wydaniu angielskim. Gra ma fajną mechanikę budowania swojego mecha. Zaczynamy z słabą maszyną, jako nieznany pilot. Do maszyny podłączamy karty z bronią, tarczami, akcesoriami które podnoszą nam statystyki, dają specjalne umiejętności. Trochę to przypomina mechanizm ze Start Trek DBC, ale tutaj raz podpięte akcesoria nie wracają do talii. Specyficznie rozwiązano kwestię waluty – każda karta zagrana rewersem daje jedną „walutę” więc 4 karty dają nam 4 zasoby. I co ciekawe nie wydajemy jej tylko mamy te zasoby na różne czynności, kupujemy kartę za 4 lub mniej, doczepiamy akcesorium, zagrywamy karty. W trakcie gry zyskamy także tożsamość i mecha z lepszymi statystykami. Podobnie jak w Star Trek czy Resident Evil walczymy z wrogami z talii i zdobywamy za to punkty. Powiem w prost – to nie jest świetna gra, ST wypada tu o wiele lepiej, ale w the grze są MECHY!
Cowboy Bebop: Space Serenade – najczęściej dość sceptycznie podchodzę do gier na licencji, tym bardziej na licencji lubianego IP. Cowboya więc trochę omijałem mało się nim interesując, ale udało mi się ostatnio zagrać. Czy wystarczy, że powiem, że po jednej grze od razu zamówiłem swoją kopię? Trzon DBC jest podobny do tego znanego z Ascension i wszystkich Realmsów. Cztery kolory kart, każdy kolor w czymś się tam specjalizuje, czasem jedne karty odpalają specjalne zdolności na innych – znamy to. Ale jest więcej – postaci są niesymetryczne i mają swoje umiejętności. Poruszamy się po lokacjach i tam próbujemy łapać zbirów (dla punktów), ale przy okazji będąc z innym graczem w lokacji możemy użyć jego specjalnej zdolności. Po pierwszej grze miałem wrażenie, że gra jest trochę za szybka, że skończyła się zanim się rozkręciłem, ale było na tyle fajnie, że chcę to mieć. Leci już do mnie z UK, mam nadzieję ogrywać więcej w przyszłym tygodniu.
Chronicles of Frost – szał na Mistfall mnie ominął (może i dobrze, choć podobno też ma deckbuilding) ale na Kroniki mrozu skusiłem się przy jakiejś fajnej promocji. No i było warto. To dość szybka gra oparta na samych kartach. Budujemy w trakcie gry mapę lokacji z kart, eksplorujemy, ubijamy potwory, każdy ma dwie kilkuczęściowe misje do wykonania. Podobnie jak w Tyrants of the Underdark, karty wyrzucone z talii dają na koniec więcej punktów. Czuć presję czasu i trochę rywalizacji, choć tak naprawdę za bardzo sobie nie przeszkadzamy. Przyjemny szybki tytuł i nawet fajnie wypada solo.
Subatomic: An Atom Building Game – deck builder od wydawnictwa genius Games które wydaje gry z naukowym sznytem. Zaczynamy grę z kilkoma kartami kwarków i fotonów. Za nie możemy zdobyć lepsze karty protonów, neutronów i elektronów. A wszystko sprowadza się do tego żeby tworzyć atomy, które będą nam punktować na koniec gry. Raczej lżejsza pozycja, ale samych kart jest dość mało rodzajów i jest wyścig do atomów. Przyjemna.
Tramways – dość ciężkie euro z mechaniką pick-up and deliver oraz budowaniem linii tramwajowych. Wszystkie akcie wykonujemy z kart, a w trakcie gry oczywiście budujemy talię, ale do niej nie zawsze trafią karty które chcielibyśmy mieć. Rusza zwojami mocno.
The Quest for El Dorado – u nas wydany jako Wyprawa do El Dorado. Kolejna lżejsza pozycja z budowaniem talii i modularną planszą, ale tym razem z wyścigiem. Gra ma pewien problem, bo w prostszych układach plansz tak naprawdę nie trzeba budować talii żeby dotrzeć w miarę szybko do mety i wygrać. Na szczęście na wyższych poziomach trudności już tak się nie da.
Undaunted: Normandy i Undaunted: North Africa – mam obie, ale niestety pierwsza ograna raptem 3 razy, druga nie ograna jeszcze wcale. ciekawe podejście do walki na planszy sterowanej talią kart. Niesymetryczne misje dla różnych stron konfliktu, ciekawa mechanika. Niestety do walki dodano kości, więc jest element losowy, ale gra jest na tyle szybka, że przegrana przez złe rzuty szybko idzie w zapomnienie i można zagrać kolejną walkę. Uwaga, nie należy się zrażać pierwszą misją, która ma nas tylko nauczyć mechaniki.
Rocketmen – grałem tylko raz w prototyp. Gra chyba się jeszcze nie ukazała, była fundowana na KS. Nietypowy DBC Martina Wallesa, gdzie wykonujemy misje latów kosmicznych (graliśmy wariant uproszczony). Jest element push-your-luck podczas lotu, ale można go dość dobrze wyhelominować budując odpowiednią talię. Gra miała w sobie coś co mi się podobało, ale nie zaintrygowała mnie na tyle, żeby wesprzeć na KS (ale ja ogólnie unikam wspieraczek). Jak się pojawi w sklepach pewnie jeszcze o niej pomyślę.
The Taverns of Tiefenthal czyli Karczma pod pękatym kuflem – DBC + wolter placement kośćmi. Fajnie bo kości są draftiowane, wysyłamy workerów, zapraszamy gości. Gra ma wariant podstawowy i kilka modułów. W wariancie podstawowym jest dość prosta, ale dodanie wszystkich modułów robi z niej grę dla bardziej zaawansowanych graczy.
Może warto tu przy okazji podać grę wcześniejszą grę tego samego autora The Quacks of Quedlinburg czyli Szarlatani z Pasikurowic. To właściwie nie deck builder, a dag builder. W grze ważymy eliksiry, z woreczka wyciągamy składniki i wrzucamy do garnka. Oczywiście kupujemy nowe lepsze składniki, które pomogą nam uważyć lepszy wywar, wrzucamy je do woreczka. Ale uwaga, jak nas poniesie to garnek wybuchnie. Przyjemna, lekka w zasadzie rodzinna gra z elementem push your Puck (za którym nie przepadam).
DC Comics Deck-Building Game – Gra ma już swoje lata, ale u nas przechodzi swój renesans dzięki wydaniu gry przez Egmont. Dość prosty DBC gdzie jest tylko jedna waluta – możemy za nią zarówno kupować karty jak i walczyć z wrogami. Grałem kilka razy, nie zapragnąłem posiadać w kolekcji. Ale za to nabyłem niedawno Epic Spell Wars of the Battle Wizards: ANNIHILAGEDDON Deck-Building Game, który podobno robi wszystko to samo co DC Comics DBC tylko lepiej. Jeszcze nie grałem (naprawdę świeży zakup), ale znajomi polecali, a tym znajomym wierzę. Jakby się okazało, że jest inaczej to nie omieszkam coś na ten temat napisać
Deck Building: The Deck Building Game – żart w tytule i trochę w ogóle żart. Gra o budowaniu tarasów. Prosta, momentami wręcz prostacka. Próbowaliśmy znaleźć w niej głębię, ale na próżno. Raczej do sprawdzenia z samej ciekawości.
Fort – tytuł łączy w sobie coś z Glory to Rome, coś z Eminent Domain, trochę budowania talii. Do tego surowce i fajnie dopasowany temat. Akurat jestem fanem EmDo, GtR i DBC więc gra ma wszystko co lubię, choć ujęte w inny sposób, bo rozgrywka jest nieco inna. Zagrywamy kartę, robimy rzeczy, są takie które inni mogą zrobić w swojej turze, a są takie dostępne tylko dla nas. Na koniec tury musimy dobrać kartę z rynku lub podwórka innego gracza, ale po naszej turze nasze niezagrane karty trafią na nasze podwórze i inni będą mogli je nam podebrać. Zagrane dopiero 5 razy, ale na razie jest fajnie.
Paperback – połączenie scrabble i budowania talii. No może nie scrabble, ale tworzenia wyrazów z kart które mamy aktualnie na ręce. Oczywiście budujemy talię kupując więcej liter, które dodatkowo mają jakieś umiejętności. Specyficzny tytuł, który wielu chwali więc bardzo cieszyłem się na polską edycję. Normalnie wolę wydania angielskojęzyczne, jednak tu potrzebna jest polska żeby tworzyć polskie słowa, i mieć wszystkie polskie litery. Gra pod koniec potrafi nieźle prostować zwoje mózgowe i może się ciągnąć. Niby powinna być bardziej dostępna dla nowicjuszy, ale mam wrażenie, że jest dużo cięższa od wspomnianego scrabble.
Na koniec chciałbym wspomnieć o grach których jeszcze w rękach nie mam, ale…
APEX: Theropod – poluję na ten tytuł od długiego czasu, ale przez jego niedostępnosć ceny poszybowały ostro w górę i były mocno przesadzone. Oryginalny wydawca miał chyba jakieś problemy z grą, ale po latach znalazła się dobra dusza która przejęła tytuł i postanowiła wydać edycję kolekcjonerską ze wszystkimi dodatkami (oczywiście KS). Gra powinna dotrzeć jeszcze w tym roku (choć psychicznie nastawiam się na początek 2021. W grze wcielamy się w jakiś gatunek dinozaurów które polują na inne dinozaury (życie). Każdy gracz ma swoją talię z której zdobywa nowe karty, wspólne są tylko karty na które polujemy. Z tego co pamiętam jest 11 gatunków do wyboru, fajnie chodzi solo. Chyba dawno nie czekalem tak na grę
Terrors of London – ciężko dostępny po angielsku tytuł – udało mi się ostatnio zdobyć z UK podstawkę z oboma dodatkami. Niby nic nowego, bo mechaniki znane z SR/HR, ale do tego trochę łączenia postaci w łańcuchy (coś podobnego do Nighfall). Typowo pojedynkowy deckbuilder gdzie walczymy z drugim graczem, postaci są niesymetryczne i mają swoje zdolności. Do tego wiktoriańska Anglia i fajna oprawa graficzna. Muszę sprawdzić, powinna być niedługo. A ci którym nie przeszkadzają polskie wersje mogą nabyć wersję od Portalu, która chyba też będzie jakoś niedługo. Na pewno jeszcze w tym roku.
Thunderstone Quest – o grze już co prawda było, ale bardziej w kontekście dwóch pierwszych edycji. Tymczasem Quest jest już z nami 2 lata, 4 kampanie na KS. A ja się w grze zakochałem. Tak jak kiedyś po ograniu Thunderstone Advance powiedziałem, że nigdy więcej to na nową edycję na KS nawet nie zerkałem. Do czasu, aż przypadkiem trafiłem na recenzję na YT. Obejrzałem, zapragnąłem, zakupiłem i oszalałem. Żona też uwielbia, mamy już prawie 40 rozgrywek za sobą. To nie jest ten tym deckbuildera gdzie w pełni jesteś w stanie kontrolować swoją talię. Wpadają CI czasem jakieś losowe karty do talii, wydarzenia z kart mogą CI usunąć losową albo konkretną kartę. Ale jest fajny klimat, jakoś mi się to spina tematycznie, a mechanizm schodzenia do lochów został rewelacyjnie naprawiony względem poprzednich edycji. Właśnie wsparłem na KS dwa kolejne dodatki.
Core Connection: Rise of the Atlantis – ok, przyznaję się – jestem łasy na wszystko co ma wielkie kroczące maszyny bojowe. A trzeba przyznać, że na naszym runku takich deckbuilderów brak – są w Japonii, bo tam jest na to rynek. Zresztą Core Connection to również japońska gra trochę poprawiona graficznie w wydaniu angielskim. Gra ma fajną mechanikę budowania swojego mecha. Zaczynamy z słabą maszyną, jako nieznany pilot. Do maszyny podłączamy karty z bronią, tarczami, akcesoriami które podnoszą nam statystyki, dają specjalne umiejętności. Trochę to przypomina mechanizm ze Start Trek DBC, ale tutaj raz podpięte akcesoria nie wracają do talii. Specyficznie rozwiązano kwestię waluty – każda karta zagrana rewersem daje jedną „walutę” więc 4 karty dają nam 4 zasoby. I co ciekawe nie wydajemy jej tylko mamy te zasoby na różne czynności, kupujemy kartę za 4 lub mniej, doczepiamy akcesorium, zagrywamy karty. W trakcie gry zyskamy także tożsamość i mecha z lepszymi statystykami. Podobnie jak w Star Trek czy Resident Evil walczymy z wrogami z talii i zdobywamy za to punkty. Powiem w prost – to nie jest świetna gra, ST wypada tu o wiele lepiej, ale w the grze są MECHY!
Cowboy Bebop: Space Serenade – najczęściej dość sceptycznie podchodzę do gier na licencji, tym bardziej na licencji lubianego IP. Cowboya więc trochę omijałem mało się nim interesując, ale udało mi się ostatnio zagrać. Czy wystarczy, że powiem, że po jednej grze od razu zamówiłem swoją kopię? Trzon DBC jest podobny do tego znanego z Ascension i wszystkich Realmsów. Cztery kolory kart, każdy kolor w czymś się tam specjalizuje, czasem jedne karty odpalają specjalne zdolności na innych – znamy to. Ale jest więcej – postaci są niesymetryczne i mają swoje umiejętności. Poruszamy się po lokacjach i tam próbujemy łapać zbirów (dla punktów), ale przy okazji będąc z innym graczem w lokacji możemy użyć jego specjalnej zdolności. Po pierwszej grze miałem wrażenie, że gra jest trochę za szybka, że skończyła się zanim się rozkręciłem, ale było na tyle fajnie, że chcę to mieć. Leci już do mnie z UK, mam nadzieję ogrywać więcej w przyszłym tygodniu.
Chronicles of Frost – szał na Mistfall mnie ominął (może i dobrze, choć podobno też ma deckbuilding) ale na Kroniki mrozu skusiłem się przy jakiejś fajnej promocji. No i było warto. To dość szybka gra oparta na samych kartach. Budujemy w trakcie gry mapę lokacji z kart, eksplorujemy, ubijamy potwory, każdy ma dwie kilkuczęściowe misje do wykonania. Podobnie jak w Tyrants of the Underdark, karty wyrzucone z talii dają na koniec więcej punktów. Czuć presję czasu i trochę rywalizacji, choć tak naprawdę za bardzo sobie nie przeszkadzamy. Przyjemny szybki tytuł i nawet fajnie wypada solo.
Subatomic: An Atom Building Game – deck builder od wydawnictwa genius Games które wydaje gry z naukowym sznytem. Zaczynamy grę z kilkoma kartami kwarków i fotonów. Za nie możemy zdobyć lepsze karty protonów, neutronów i elektronów. A wszystko sprowadza się do tego żeby tworzyć atomy, które będą nam punktować na koniec gry. Raczej lżejsza pozycja, ale samych kart jest dość mało rodzajów i jest wyścig do atomów. Przyjemna.
Tramways – dość ciężkie euro z mechaniką pick-up and deliver oraz budowaniem linii tramwajowych. Wszystkie akcie wykonujemy z kart, a w trakcie gry oczywiście budujemy talię, ale do niej nie zawsze trafią karty które chcielibyśmy mieć. Rusza zwojami mocno.
The Quest for El Dorado – u nas wydany jako Wyprawa do El Dorado. Kolejna lżejsza pozycja z budowaniem talii i modularną planszą, ale tym razem z wyścigiem. Gra ma pewien problem, bo w prostszych układach plansz tak naprawdę nie trzeba budować talii żeby dotrzeć w miarę szybko do mety i wygrać. Na szczęście na wyższych poziomach trudności już tak się nie da.
Undaunted: Normandy i Undaunted: North Africa – mam obie, ale niestety pierwsza ograna raptem 3 razy, druga nie ograna jeszcze wcale. ciekawe podejście do walki na planszy sterowanej talią kart. Niesymetryczne misje dla różnych stron konfliktu, ciekawa mechanika. Niestety do walki dodano kości, więc jest element losowy, ale gra jest na tyle szybka, że przegrana przez złe rzuty szybko idzie w zapomnienie i można zagrać kolejną walkę. Uwaga, nie należy się zrażać pierwszą misją, która ma nas tylko nauczyć mechaniki.
Rocketmen – grałem tylko raz w prototyp. Gra chyba się jeszcze nie ukazała, była fundowana na KS. Nietypowy DBC Martina Wallesa, gdzie wykonujemy misje latów kosmicznych (graliśmy wariant uproszczony). Jest element push-your-luck podczas lotu, ale można go dość dobrze wyhelominować budując odpowiednią talię. Gra miała w sobie coś co mi się podobało, ale nie zaintrygowała mnie na tyle, żeby wesprzeć na KS (ale ja ogólnie unikam wspieraczek). Jak się pojawi w sklepach pewnie jeszcze o niej pomyślę.
The Taverns of Tiefenthal czyli Karczma pod pękatym kuflem – DBC + wolter placement kośćmi. Fajnie bo kości są draftiowane, wysyłamy workerów, zapraszamy gości. Gra ma wariant podstawowy i kilka modułów. W wariancie podstawowym jest dość prosta, ale dodanie wszystkich modułów robi z niej grę dla bardziej zaawansowanych graczy.
Może warto tu przy okazji podać grę wcześniejszą grę tego samego autora The Quacks of Quedlinburg czyli Szarlatani z Pasikurowic. To właściwie nie deck builder, a dag builder. W grze ważymy eliksiry, z woreczka wyciągamy składniki i wrzucamy do garnka. Oczywiście kupujemy nowe lepsze składniki, które pomogą nam uważyć lepszy wywar, wrzucamy je do woreczka. Ale uwaga, jak nas poniesie to garnek wybuchnie. Przyjemna, lekka w zasadzie rodzinna gra z elementem push your Puck (za którym nie przepadam).
DC Comics Deck-Building Game – Gra ma już swoje lata, ale u nas przechodzi swój renesans dzięki wydaniu gry przez Egmont. Dość prosty DBC gdzie jest tylko jedna waluta – możemy za nią zarówno kupować karty jak i walczyć z wrogami. Grałem kilka razy, nie zapragnąłem posiadać w kolekcji. Ale za to nabyłem niedawno Epic Spell Wars of the Battle Wizards: ANNIHILAGEDDON Deck-Building Game, który podobno robi wszystko to samo co DC Comics DBC tylko lepiej. Jeszcze nie grałem (naprawdę świeży zakup), ale znajomi polecali, a tym znajomym wierzę. Jakby się okazało, że jest inaczej to nie omieszkam coś na ten temat napisać
Deck Building: The Deck Building Game – żart w tytule i trochę w ogóle żart. Gra o budowaniu tarasów. Prosta, momentami wręcz prostacka. Próbowaliśmy znaleźć w niej głębię, ale na próżno. Raczej do sprawdzenia z samej ciekawości.
Fort – tytuł łączy w sobie coś z Glory to Rome, coś z Eminent Domain, trochę budowania talii. Do tego surowce i fajnie dopasowany temat. Akurat jestem fanem EmDo, GtR i DBC więc gra ma wszystko co lubię, choć ujęte w inny sposób, bo rozgrywka jest nieco inna. Zagrywamy kartę, robimy rzeczy, są takie które inni mogą zrobić w swojej turze, a są takie dostępne tylko dla nas. Na koniec tury musimy dobrać kartę z rynku lub podwórka innego gracza, ale po naszej turze nasze niezagrane karty trafią na nasze podwórze i inni będą mogli je nam podebrać. Zagrane dopiero 5 razy, ale na razie jest fajnie.
Paperback – połączenie scrabble i budowania talii. No może nie scrabble, ale tworzenia wyrazów z kart które mamy aktualnie na ręce. Oczywiście budujemy talię kupując więcej liter, które dodatkowo mają jakieś umiejętności. Specyficzny tytuł, który wielu chwali więc bardzo cieszyłem się na polską edycję. Normalnie wolę wydania angielskojęzyczne, jednak tu potrzebna jest polska żeby tworzyć polskie słowa, i mieć wszystkie polskie litery. Gra pod koniec potrafi nieźle prostować zwoje mózgowe i może się ciągnąć. Niby powinna być bardziej dostępna dla nowicjuszy, ale mam wrażenie, że jest dużo cięższa od wspomnianego scrabble.
Na koniec chciałbym wspomnieć o grach których jeszcze w rękach nie mam, ale…
APEX: Theropod – poluję na ten tytuł od długiego czasu, ale przez jego niedostępnosć ceny poszybowały ostro w górę i były mocno przesadzone. Oryginalny wydawca miał chyba jakieś problemy z grą, ale po latach znalazła się dobra dusza która przejęła tytuł i postanowiła wydać edycję kolekcjonerską ze wszystkimi dodatkami (oczywiście KS). Gra powinna dotrzeć jeszcze w tym roku (choć psychicznie nastawiam się na początek 2021. W grze wcielamy się w jakiś gatunek dinozaurów które polują na inne dinozaury (życie). Każdy gracz ma swoją talię z której zdobywa nowe karty, wspólne są tylko karty na które polujemy. Z tego co pamiętam jest 11 gatunków do wyboru, fajnie chodzi solo. Chyba dawno nie czekalem tak na grę
Terrors of London – ciężko dostępny po angielsku tytuł – udało mi się ostatnio zdobyć z UK podstawkę z oboma dodatkami. Niby nic nowego, bo mechaniki znane z SR/HR, ale do tego trochę łączenia postaci w łańcuchy (coś podobnego do Nighfall). Typowo pojedynkowy deckbuilder gdzie walczymy z drugim graczem, postaci są niesymetryczne i mają swoje zdolności. Do tego wiktoriańska Anglia i fajna oprawa graficzna. Muszę sprawdzić, powinna być niedługo. A ci którym nie przeszkadzają polskie wersje mogą nabyć wersję od Portalu, która chyba też będzie jakoś niedługo. Na pewno jeszcze w tym roku.
- Jiloo
- Posty: 2496
- Rejestracja: 19 sie 2011, 14:11
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 577 times
- Been thanked: 493 times
- Kontakt:
Re: jaki deck building?
Dzięki. Dwntn zaczął ideę swoim pierwszym wpisem, a ja podłapałem pomysł. A że mam trochę fioła na punkcie deckbuilderów i staram się ogrywać co tylko uda mi się dorwać, to chętnie się dzielę.
Na drugiej stronie wątku są moje wcześniejsze zestawienia, a lista Dwntn na pierwszej.
Są, ale grałem w dwie, trzy i cztery osoby, i szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie gry w więcej osób niż 4. Z dwóch powodów.
W grze jest sporo ogarniania kart i łączenia ich w kombosy. Karty wpływają na siebie, wrogowie i pomieszczenia wpływają na naszą talię, w późniejszej części gry tury już trochę potrafią trwać. Na 4 osoby jest trochę czekania, nie wyobrażam sobie co by się działo na 6.
Dwa – rynek jest taki sam dla każdej liczy graczy – 8 kart (po 8 sztuk) na markecie i 4 postaci (8 kart na poziomie pierwszym, 4 na drugim, 2 na trzecim i jedna na czwartym). Na cztery osoby karty potrafią się szybko kończyć zarówno na markecie jak i w gildii. Jeśli na więcej osób nie ma więcej kart to słabo to widzę, Nie czytałem czy są jakieś zmiany w tej kwestii, bo z powodu punktu pierwsze nie pali mi się do grania w tyle osób.
Gra jest w moim top 5, a biorąc pod uwagę jak mi nie podeszła wersja Advance to aż dla mnie szok. Jest też wariant kooperacyjny i solo. Kooperację graliśmy dwa razy – trudne jak cholera, dwie sromotne przegrane. Solo nie mam szans zagrać, bo żona uwielbia i jak zacznę rozkładać to będzie chciała grać. Może jak kiedyś wyjedzie gdzieś w delegację
- Jiloo
- Posty: 2496
- Rejestracja: 19 sie 2011, 14:11
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 577 times
- Been thanked: 493 times
- Kontakt:
Re: jaki deck building?
Trochę kart przetasowałem do ostatniego wpisu, więc pora na moje kolejne deckbuildingowe odkrycia. Myślałem, że trochę mniej nowych deckbuilderów zagrałem
Heroes of Tenefyr – kooperacja, gdzie budowanie talii jest trochę nietypowe. Karty zdobywamy po zabiciu potwora i trafia do naszej talii, więc nie mamy pełnej kontroli nad tym co zdobywamy, ale są sposoby na wymianę kart pomiędzy graczami. Wymaga fajnej współpracy z innymi. Do tego wszystkiego trochę push your luck. Gra należy do tych lżejszych, ale jest bardzo przyjemna, fajny pomysł na wariant solo.
Tortuga 2199 – grałem co prawda tylko raz, na dodatek z osobami ogranymi, więc nie mam pełnego obrazu gry. Pierwsze wrażenia dobre, choć znając grę chyba łatwiej coś planować. Połączenie DBC z area control, kilka dróg do zwycięstwa, nieco niesymetryczne talie. Chętnie sprawdzę kolejny raz.
Cthulhu: A Deck Building Game i Cthulhu: The Horror in Dunwich – kooperacja w świecie Lovecrafta. Dwie niezależne gry, można grać osobno, można łączyć. Dodatek wprowadza trochę utrudnień i nowych kart. Na szybko można przyrównać mechanicznie do Legendary Encounters, choć nie kopiuje, ma swoje rozwiązania. Podoba mi się styl graficzny. W pudełku do dodatku brakowało trzech kart, jedną mam uszkodzoną, ale od pól roku nie mogę się dogadać z wydawcą. Nidy odpisują, potem cisza… Na szczęście te braki nie dyskwalifikują gry.
Path of Light and Shadow – deck builder z mapą I area control. Często stawiany obok Tyrants of the Underdark. Ciekawe rozwiązanie budowania talii – zamiast kupowania, karty dobieramy i zależnie od regionu mamy większe szanse na karty konkretnego rodu. Następnie te karty możemy upgradenować. Jest mało wzorów kart i są powtarzalne, ale w tej grze ma to sens. 12 rund na zdobycie największej liczby punktów za podbijane regiony, ale walka to nie jedynie sposób na punkty i są inne drogi do zwycięstwa. Nie mogę się już doczekać dodatku Path of Light and Shadow: Solstice z KS.
Renegade – kooperacja w klimatach cyperpunkowych. Dość trudna i wymagająca ścisłej współpracy. Fajne jest to, że kupując kartę musimy jednej użytej do zakupu wyrzucić, więc nasz deck ma zawsze 15 kart, ale staje się silniejszy. Dość ciężka nomenklatura, która na początku mnie odstraszała, ale gra okazała się mechanicznie prosta.
The Few and Cursed – Fajny pomysł i fajny klimat. Natomiast budowanie talii na zasadzie dobierania dwóch losowych kart wypada średnio. Na dodatek gra jest stanowczo za długa na to co oferuje. Nasz 4 osobowa rozgrywka trwała 3h, gdyby to trwało połowę tego czasu to nawet moglibyśmy się polubić.
War of the Worlds: The New Wave – niesymetryczny DBC gdzie jako obcy prowadzimy inwazję na ziemię albo jako Brytyjczycy bronimy się przed kosmicznymi najeźdźcami. Obie strony mechanicznie działają nieco inaczej, mają zupełnie inne warunki zwycięstwa, ale w obu przypadkach zagrywamy karty z ręki i budujemy talie (każdy ma swój market). Ciekawe, ale zagrałem tylko dwa razy. Gra typowo dwuosobową, a nie sądzę, żeby żonie siadło, więc zagrałem w pożyczoną.
Imperium: Classics (grałem) i Imperium: Legends – deckbuilder cywilizacyjny od którego trochę się odbiłem. Zagraliśmy w 4 osoby, gra jak na swoją prostotę trwała zbyt długo i miała za mało interakcji. Czekanie na swoją kolej to mordęga. Wydaje mi się, że jako gra dwuosobowa może być szybsza i ogólnie lepsza, ale nie sprawdzałem. Niby ludzie chwalą, ale czy wszystko musi mi się podobać?
Volfyirion – lżejsza, w miarę szybka gra pojedynkowa. Trochę w stylu Star/Hero Realms z rozwiązaniami znanymi z Brass Empire. Generalnie walczymy z przeciwnikiem i by wygrać musimy zniszczyć jego 3 miasta. Do miast można zagrywać budynki i żołnierzy aby się lepiej bronić. Do pomocy można też przywołać tytułowego smoka. Mnie się podobała, ale żona uważała, że trochę za dużo kupowania kart na później, planowania i strategii. Co mnie się podoba to zupełny brak tekstów na kartach, same ikony, a wszystko przejrzyste. Na KS fundowała się kolejna odsłona Volfyirion Guilds.
Dark Souls: The Card Game – kooperacja, trochę DC, trochę deckbuilder, nieco tower defence. Pierwsze wrażenia dość ciekawe, walki na specjalnych planszach, gdzie nasza pozycja ma znaczenie. Na pewno lepsza niż planszowa.
Friday czyli Piętaszek – dość późno trafiłem na tę grę, bo wcześniej nie interesowałem się zbytnio grami solo. Nie jest to czysty deckbuilder w formie jakie znamy, ale jest budowanie talii i działa. Pokonujemy karty i zwyciężając odwracamy o 180 dodając do swojej talii. SPoro sposobów na wyrzucanie kart, dużo optymalizacji. Ciekawe doświadczenie solo.
Nawiązując jeszcze do mojego wcześniejszego wpisu gdzie wspominałem o tym, że czekam na dwie gry.
APEX Theropod trafił do mojego top. To świetna gra solo, trochę gorsza na więcej graczy, ale jest mega klimatyczna.
Terrors of London może rewelacyjne nie jest ale u nas się przyjęło jako alternatywa do Star Realms. Trochę za dużo słów kluczowych zamiast ikon, niepotrzebne udziwnienia, za dużo kombinowania z łączeniem kart dla bonusów, ale mimo tych wad na stół czasem trafia.
Na koniec bonus – nie DBC, ale bliźniacza mechanika – bag builder.
Warp's Edge – gra tylko i wyłącznie solo, u mnie ścisły top gier True Solo. Wiem, że żetony to nie to samo co miętoszenie kart w ręku, ale jest budowanie, jest wyrzucanie z „worka” czyli esencja budowania talii.
P.S.
WIem już jaka kolejna gra na pewno dołączy do mojej kolekcji
P.P.S.
Podsumowując listę zauważyłem, że zagrałem już w prawie 70 różnych deck builderów. Pomyślałem, że może następny wpis poświęcę swojej aktualnej kolekcji DBC i dlaczego właśnie te gry u mnie zostały?
Heroes of Tenefyr – kooperacja, gdzie budowanie talii jest trochę nietypowe. Karty zdobywamy po zabiciu potwora i trafia do naszej talii, więc nie mamy pełnej kontroli nad tym co zdobywamy, ale są sposoby na wymianę kart pomiędzy graczami. Wymaga fajnej współpracy z innymi. Do tego wszystkiego trochę push your luck. Gra należy do tych lżejszych, ale jest bardzo przyjemna, fajny pomysł na wariant solo.
Tortuga 2199 – grałem co prawda tylko raz, na dodatek z osobami ogranymi, więc nie mam pełnego obrazu gry. Pierwsze wrażenia dobre, choć znając grę chyba łatwiej coś planować. Połączenie DBC z area control, kilka dróg do zwycięstwa, nieco niesymetryczne talie. Chętnie sprawdzę kolejny raz.
Cthulhu: A Deck Building Game i Cthulhu: The Horror in Dunwich – kooperacja w świecie Lovecrafta. Dwie niezależne gry, można grać osobno, można łączyć. Dodatek wprowadza trochę utrudnień i nowych kart. Na szybko można przyrównać mechanicznie do Legendary Encounters, choć nie kopiuje, ma swoje rozwiązania. Podoba mi się styl graficzny. W pudełku do dodatku brakowało trzech kart, jedną mam uszkodzoną, ale od pól roku nie mogę się dogadać z wydawcą. Nidy odpisują, potem cisza… Na szczęście te braki nie dyskwalifikują gry.
Path of Light and Shadow – deck builder z mapą I area control. Często stawiany obok Tyrants of the Underdark. Ciekawe rozwiązanie budowania talii – zamiast kupowania, karty dobieramy i zależnie od regionu mamy większe szanse na karty konkretnego rodu. Następnie te karty możemy upgradenować. Jest mało wzorów kart i są powtarzalne, ale w tej grze ma to sens. 12 rund na zdobycie największej liczby punktów za podbijane regiony, ale walka to nie jedynie sposób na punkty i są inne drogi do zwycięstwa. Nie mogę się już doczekać dodatku Path of Light and Shadow: Solstice z KS.
Renegade – kooperacja w klimatach cyperpunkowych. Dość trudna i wymagająca ścisłej współpracy. Fajne jest to, że kupując kartę musimy jednej użytej do zakupu wyrzucić, więc nasz deck ma zawsze 15 kart, ale staje się silniejszy. Dość ciężka nomenklatura, która na początku mnie odstraszała, ale gra okazała się mechanicznie prosta.
The Few and Cursed – Fajny pomysł i fajny klimat. Natomiast budowanie talii na zasadzie dobierania dwóch losowych kart wypada średnio. Na dodatek gra jest stanowczo za długa na to co oferuje. Nasz 4 osobowa rozgrywka trwała 3h, gdyby to trwało połowę tego czasu to nawet moglibyśmy się polubić.
War of the Worlds: The New Wave – niesymetryczny DBC gdzie jako obcy prowadzimy inwazję na ziemię albo jako Brytyjczycy bronimy się przed kosmicznymi najeźdźcami. Obie strony mechanicznie działają nieco inaczej, mają zupełnie inne warunki zwycięstwa, ale w obu przypadkach zagrywamy karty z ręki i budujemy talie (każdy ma swój market). Ciekawe, ale zagrałem tylko dwa razy. Gra typowo dwuosobową, a nie sądzę, żeby żonie siadło, więc zagrałem w pożyczoną.
Imperium: Classics (grałem) i Imperium: Legends – deckbuilder cywilizacyjny od którego trochę się odbiłem. Zagraliśmy w 4 osoby, gra jak na swoją prostotę trwała zbyt długo i miała za mało interakcji. Czekanie na swoją kolej to mordęga. Wydaje mi się, że jako gra dwuosobowa może być szybsza i ogólnie lepsza, ale nie sprawdzałem. Niby ludzie chwalą, ale czy wszystko musi mi się podobać?
Volfyirion – lżejsza, w miarę szybka gra pojedynkowa. Trochę w stylu Star/Hero Realms z rozwiązaniami znanymi z Brass Empire. Generalnie walczymy z przeciwnikiem i by wygrać musimy zniszczyć jego 3 miasta. Do miast można zagrywać budynki i żołnierzy aby się lepiej bronić. Do pomocy można też przywołać tytułowego smoka. Mnie się podobała, ale żona uważała, że trochę za dużo kupowania kart na później, planowania i strategii. Co mnie się podoba to zupełny brak tekstów na kartach, same ikony, a wszystko przejrzyste. Na KS fundowała się kolejna odsłona Volfyirion Guilds.
Dark Souls: The Card Game – kooperacja, trochę DC, trochę deckbuilder, nieco tower defence. Pierwsze wrażenia dość ciekawe, walki na specjalnych planszach, gdzie nasza pozycja ma znaczenie. Na pewno lepsza niż planszowa.
Friday czyli Piętaszek – dość późno trafiłem na tę grę, bo wcześniej nie interesowałem się zbytnio grami solo. Nie jest to czysty deckbuilder w formie jakie znamy, ale jest budowanie talii i działa. Pokonujemy karty i zwyciężając odwracamy o 180 dodając do swojej talii. SPoro sposobów na wyrzucanie kart, dużo optymalizacji. Ciekawe doświadczenie solo.
Nawiązując jeszcze do mojego wcześniejszego wpisu gdzie wspominałem o tym, że czekam na dwie gry.
APEX Theropod trafił do mojego top. To świetna gra solo, trochę gorsza na więcej graczy, ale jest mega klimatyczna.
Terrors of London może rewelacyjne nie jest ale u nas się przyjęło jako alternatywa do Star Realms. Trochę za dużo słów kluczowych zamiast ikon, niepotrzebne udziwnienia, za dużo kombinowania z łączeniem kart dla bonusów, ale mimo tych wad na stół czasem trafia.
Na koniec bonus – nie DBC, ale bliźniacza mechanika – bag builder.
Warp's Edge – gra tylko i wyłącznie solo, u mnie ścisły top gier True Solo. Wiem, że żetony to nie to samo co miętoszenie kart w ręku, ale jest budowanie, jest wyrzucanie z „worka” czyli esencja budowania talii.
P.S.
WIem już jaka kolejna gra na pewno dołączy do mojej kolekcji
Spoiler:
Podsumowując listę zauważyłem, że zagrałem już w prawie 70 różnych deck builderów. Pomyślałem, że może następny wpis poświęcę swojej aktualnej kolekcji DBC i dlaczego właśnie te gry u mnie zostały?
-
- Posty: 182
- Rejestracja: 11 paź 2013, 23:49
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 12 times
- Been thanked: 17 times
-
- Posty: 31
- Rejestracja: 28 lis 2018, 21:36
- Has thanked: 1332 times
Re: jaki deck building?
Wątek się urwał ponad rok temu, a był bardzo merytoryczny. Wyszło coś ciekawego od tego czasu? A może ktoś coś odkrył i podzieliłby się wrażeniami?
Ja mam w ogóle odczucie, że w związku z tym, że czyste deckbuildery mają zazwyczaj bardzo proste zasady można jeszcze zrobić w tym gatunku coś innowacyjnego, kosztem ich większej komplikacji.
Ja osobiscie szukam czegoś, co by stanowiło ekwiwalent gier ccg i lcg dla tych którzy nie mają czasu na budowanie talii PRZED grą. Coś, z rozbudowaną asymetrią frakcyjną, która ma wpływ na obraną drogę do zwycięstwa. Na ten moment, dla mnie, najbliższe temu jest Star realms gdzie zdarza się, że można powiedzieć po partii np: "zrushowałem go Blobami". Ale jednak zazwyczaj zwycięska talia zawiera karty wszystkich frakcji, nie chodzi mi o to, żeby to było niemożliwe, ale żeby móc częściej szukać synergi między kartami w ramach jednej lub dwóch frakcji tylko - tak jak w ccg-ach, gdzie ma znaczenie jaką grasz frakcją.
Ja mam w ogóle odczucie, że w związku z tym, że czyste deckbuildery mają zazwyczaj bardzo proste zasady można jeszcze zrobić w tym gatunku coś innowacyjnego, kosztem ich większej komplikacji.
Ja osobiscie szukam czegoś, co by stanowiło ekwiwalent gier ccg i lcg dla tych którzy nie mają czasu na budowanie talii PRZED grą. Coś, z rozbudowaną asymetrią frakcyjną, która ma wpływ na obraną drogę do zwycięstwa. Na ten moment, dla mnie, najbliższe temu jest Star realms gdzie zdarza się, że można powiedzieć po partii np: "zrushowałem go Blobami". Ale jednak zazwyczaj zwycięska talia zawiera karty wszystkich frakcji, nie chodzi mi o to, żeby to było niemożliwe, ale żeby móc częściej szukać synergi między kartami w ramach jednej lub dwóch frakcji tylko - tak jak w ccg-ach, gdzie ma znaczenie jaką grasz frakcją.
- Jiloo
- Posty: 2496
- Rejestracja: 19 sie 2011, 14:11
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 577 times
- Been thanked: 493 times
- Kontakt:
Re: jaki deck building?
Nie powiedziałbym że się urwał. Na pewno nie z mojej strony.
Pomiędzy moimi wpisami są dwuletnie przerwy. U mnie jest tak, że co jakiś czas nachodzi mnie refleksja, że to czas popełnić kolejny wpis o ogranych DBC i wtedy siadam, i robię podsumowanie. Ostatnio obiecałem refleksję nad moją kolekcją, ale jeszcze nie dojrzałem do wpisu. Będzie chwila wolnego to na pewno napiszę.
Natomiast jeśli ma być gra DBC to trzeba by poszukać czegoś co ma możliwość kupowania kart z prywatnego marketu. Myślę, że coś się w tym temacie znajdzie. Raczej nie uda mi się siąść do tego w tym tygodniu, ale w kolejnym postaram się napisać co mi się udało wykopać w tym temacie.
Pomiędzy moimi wpisami są dwuletnie przerwy. U mnie jest tak, że co jakiś czas nachodzi mnie refleksja, że to czas popełnić kolejny wpis o ogranych DBC i wtedy siadam, i robię podsumowanie. Ostatnio obiecałem refleksję nad moją kolekcją, ale jeszcze nie dojrzałem do wpisu. Będzie chwila wolnego to na pewno napiszę.
Rozumiem, że szukasz decbuildera z takimi możliwościami? Bo z tego co kojarzę (ale nie grałem) odpowiedzią dla tych, którzy nie chcą budować talii przed grą miał być Keyforge.fat1s pisze: ↑17 paź 2023, 10:31 Ja osobiscie szukam czegoś, co by stanowiło ekwiwalent gier ccg i lcg dla tych którzy nie mają czasu na budowanie talii PRZED grą. Coś, z rozbudowaną asymetrią frakcyjną, która ma wpływ na obraną drogę do zwycięstwa. Na ten moment, dla mnie, najbliższe temu jest Star realms gdzie zdarza się, że można powiedzieć po partii np: "zrushowałem go Blobami". Ale jednak zazwyczaj zwycięska talia zawiera karty wszystkich frakcji, nie chodzi mi o to, żeby to było niemożliwe, ale żeby móc częściej szukać synergi między kartami w ramach jednej lub dwóch frakcji tylko - tak jak w ccg-ach, gdzie ma znaczenie jaką grasz frakcją.
Natomiast jeśli ma być gra DBC to trzeba by poszukać czegoś co ma możliwość kupowania kart z prywatnego marketu. Myślę, że coś się w tym temacie znajdzie. Raczej nie uda mi się siąść do tego w tym tygodniu, ale w kolejnym postaram się napisać co mi się udało wykopać w tym temacie.
-
- Posty: 625
- Rejestracja: 23 cze 2023, 22:11
- Lokalizacja: Białystok
- Has thanked: 256 times
- Been thanked: 251 times
Re: jaki deck building?
A próbowałeś Star Realms z Taliami dowódców? To mogłaby być namiastka takiego DCB.fat1s pisze: ↑17 paź 2023, 10:31 Ja osobiscie szukam czegoś, co by stanowiło ekwiwalent gier ccg i lcg dla tych którzy nie mają czasu na budowanie talii PRZED grą. Coś, z rozbudowaną asymetrią frakcyjną, która ma wpływ na obraną drogę do zwycięstwa. Na ten moment, dla mnie, najbliższe temu jest Star realms gdzie zdarza się, że można powiedzieć po partii np: "zrushowałem go Blobami". Ale jednak zazwyczaj zwycięska talia zawiera karty wszystkich frakcji, nie chodzi mi o to, żeby to było niemożliwe, ale żeby móc częściej szukać synergi między kartami w ramach jednej lub dwóch frakcji tylko - tak jak w ccg-ach, gdzie ma znaczenie jaką grasz frakcją.
-
- Posty: 25
- Rejestracja: 23 gru 2016, 09:15
- Lokalizacja: Rio
- Has thanked: 21 times
- Been thanked: 6 times
Re: jaki deck building?
Witam,
Czy Shadowrun: Crossfire - Prime Runner to jakas nowa ulepszona wersja gry? Zachęcony pozytywna opinią jednego z was postanowiłem się bliżej przyjrzeć gierce. Grind mi nie przeszkadza,w DBG zazwyczaj gram we 2 osoby, także powinno podejść. Dodatki jak i samą grę można jeszcze gdzieś dostać w "ludzkich" cenach?
Czy Shadowrun: Crossfire - Prime Runner to jakas nowa ulepszona wersja gry? Zachęcony pozytywna opinią jednego z was postanowiłem się bliżej przyjrzeć gierce. Grind mi nie przeszkadza,w DBG zazwyczaj gram we 2 osoby, także powinno podejść. Dodatki jak i samą grę można jeszcze gdzieś dostać w "ludzkich" cenach?