Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
Najbardziej żałuję Dominant Species. Nadal śni mi się po nocach. Niestety wymaga bardzo ogranego grona, bo mimo, że gra jest w miarę prosta jeśli chodzi o zasady to łatwo można w niej zostać kompletnie zniszczonym. Tak samo eventy potrafiły być bardzo swingowe. Liczę, że Marine to będzie dokładnie to czym chciałem, żeby był DS.
Pax Pamir 2nd. Genialny system, który w rękach bardzo dobrych graczy zamienia się w karkołomne kalkulacje, przeciąganie liny i wyczekiwanie na zagranie najlepszych kart, które się cierpliwie trzyma na ręce. Niestety emocje jak na grzybach.
FCM. To miał być ten Splotter, który nas porwie. Gra jednak jest strasznie szachowa i wymaga nauki na pamięć otwarć i strategii. Niestety system jest bardzo prosty, ale rozgrywka już zahacza dla nas o kategorię gier lifestyleowych, które wymagają ogromnego wkładu własnego i samozaparcia. Na pierwszą partię każę nowym graczom przychodzić z kartką z wydrukowanymi strategiami.
Pax Pamir 2nd. Genialny system, który w rękach bardzo dobrych graczy zamienia się w karkołomne kalkulacje, przeciąganie liny i wyczekiwanie na zagranie najlepszych kart, które się cierpliwie trzyma na ręce. Niestety emocje jak na grzybach.
FCM. To miał być ten Splotter, który nas porwie. Gra jednak jest strasznie szachowa i wymaga nauki na pamięć otwarć i strategii. Niestety system jest bardzo prosty, ale rozgrywka już zahacza dla nas o kategorię gier lifestyleowych, które wymagają ogromnego wkładu własnego i samozaparcia. Na pierwszą partię każę nowym graczom przychodzić z kartką z wydrukowanymi strategiami.
- 612
- Posty: 447
- Rejestracja: 16 mar 2015, 15:48
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 70 times
- Been thanked: 591 times
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
W zasadzie to wszystkie deckbuildery i podobne - valley of the kings, res arcana, thunderstone quest. z definicji nadal uważam je za bardzo fajne gry, ale doszedłem do bolesnego wniosku, że dla mnie deckbuilder sprawdza się jako mechanizm w grach komputerowych. na planszy to wszędzie jest pasjans, a tego bardzo nie lubię w planszówkach.
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
Ja mam dwie takie gry - Terra Mystica i Tzolkin. Obie mnie bardzo zaciekawiły w swoim czasie, obie zakupiłem i w obie wielokrotnie zagrałem. W obu przypadkach przekonywałem się jakiś czas, że je lubię. Na szczęście po jakimś czasie zrozumiałem, że cenię te gry, ale ich nie lubię. W obu grach uwiodła mnie główna mechanika, ale szybko zraziły inne kwestie. W Tzolkinie to było jedno pole na jednym z kół - targ, na którym wszystko można zamienić we wszystko. Nie ważne, czy zbierasz złoto, czy kamole, tam można wszystko cudownie przemienić. Jedne małe kółeczko, na jednego robotnika, ale dla mnie zredukowało całkowicie wagę wyborów podejmowanych w tej grze... W TM z kolei znudziły mnie tory "magii/żywiołów" i wyścigi na nich oraz niemające żadnego uzasadnienia (poza wzbogaceniem mechaniki gry) dodatkowe zmienne z rundy na rudę benefity punktujące. Dwie gry uważam za naprawdę dobre, niemniej od pewnego momentu zaczęły mnie nudzić i irytować... A ile się jeszcze potem naprzekonywałem, że je jednak lubię...
- rattkin
- Posty: 6518
- Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 382 times
- Been thanked: 931 times
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
Oj, było tego tak dużo, że nie zliczę. Najbardziej mi żal było Crossroads of Heroes, gry robionej od serca, przez bardzo miłego i poczciwego człowieka, z cudnym przwiązaniem do materiału źródłowego (wuxia). Niestety finalna gra okazała się bardzo słabiutka i niespecjalnie nawet trzymająca się kupy. Łamałem się jak cholera przy sprzedaży.
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
Oj zapomniałem o tych dwóch. TM zapowiadał się świetnie zanim nie wszedłem na dział forum Strategy na bgg żeby się dowiedzieć, że gra jest już praktycznie rozwiązana.bajbaj pisze: ↑20 gru 2020, 00:21 Ja mam dwie takie gry - Terra Mystica i Tzolkin. Obie mnie bardzo zaciekawiły w swoim czasie, obie zakupiłem i w obie wielokrotnie zagrałem. W obu przypadkach przekonywałem się jakiś czas, że je lubię. Na szczęście po jakimś czasie zrozumiałem, że cenię te gry, ale ich nie lubię. W obu grach uwiodła mnie główna mechanika, ale szybko zraziły inne kwestie. W Tzolkinie to było jedno pole na jednym z kół - targ, na którym wszystko można zamienić we wszystko. Nie ważne, czy zbierasz złoto, czy kamole, tam można wszystko cudownie przemienić. Jedne małe kółeczko, na jednego robotnika, ale dla mnie zredukowało całkowicie wagę wyborów podejmowanych w tej grze... W TM z kolei znudziły mnie tory "magii/żywiołów" i wyścigi na nich oraz niemające żadnego uzasadnienia (poza wzbogaceniem mechaniki gry) dodatkowe zmienne z rundy na rudę benefity punktujące. Dwie gry uważam za naprawdę dobre, niemniej od pewnego momentu zaczęły mnie nudzić i irytować... A ile się jeszcze potem naprzekonywałem, że je jednak lubię...
Tzolkin tak samo. Odkrywanie nowych strategii było fascynujące zanim nie doszliśmy do "big resources" i trzaskania 2x złoto 2x kamień i wymiana na cokolwiek chcemy na targu.
- Ardel12
- Posty: 3594
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1152 times
- Been thanked: 2365 times
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
Ja byłem zakochany w klimacie Unfair. Tworzenie wasnego wesołego miasteczka brzmiało świetnia. Grafika była dobrze dopasowana, ale mechanika... Te randomowe eventy tłuczące zwykle tylko część osób. Głupie zagrywki take that. Losowy rynek. Stanowczo za dużo błędnych decyzji projektowych zrobiły potworka. Starałem się to przełknąć, ale niestety z partii na partię bolączki wychodziły coraz częściej.
Eclipse, gra miała wszystko bym się w niej rozkochał, niestety grupy nie dopisały i częściej mnie męczyła tłumaczeniem zasad, wprowadzaniem kolejnych graczy, czy downtimem. W nową edycję nie wchodzę, ale z chęcią u kogoś zagram.
Eclipse, gra miała wszystko bym się w niej rozkochał, niestety grupy nie dopisały i częściej mnie męczyła tłumaczeniem zasad, wprowadzaniem kolejnych graczy, czy downtimem. W nową edycję nie wchodzę, ale z chęcią u kogoś zagram.
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
Horror w Arkham lcg. Gra ma wszystko czego chciałbym od karcianki czyli dobry deckbuilding i klimat Lovecrafta.
Ale po prostu nie siadło, troche przeszkadzała mi losowość, nie czułem aż takiej przyjemności z gry, aby ją kolekcjonować. Wciąż uważam, że to dobra gra, ale nie dla mnie.
Trzy razy chciałem ją polubić, trzy razy nie udało sie to. Kusi mnie, aby dac i kolejną szanse.
Ale po prostu nie siadło, troche przeszkadzała mi losowość, nie czułem aż takiej przyjemności z gry, aby ją kolekcjonować. Wciąż uważam, że to dobra gra, ale nie dla mnie.
Trzy razy chciałem ją polubić, trzy razy nie udało sie to. Kusi mnie, aby dac i kolejną szanse.
Top10:
1. A Song of Ice & Fire 2. Wojna o pierścień 3. Dominant Species 4. Brass: Birmingham 5. A Game of Thrones 2ed 6.Pax Renaissance 2ed 7. Tyrants of the Underdark 8. Zombicide:2nd 9. Empires: Age of Discovery
Honorowa: Lotr LCG
1. A Song of Ice & Fire 2. Wojna o pierścień 3. Dominant Species 4. Brass: Birmingham 5. A Game of Thrones 2ed 6.Pax Renaissance 2ed 7. Tyrants of the Underdark 8. Zombicide:2nd 9. Empires: Age of Discovery
Honorowa: Lotr LCG
- lotheg
- Posty: 795
- Rejestracja: 11 paź 2017, 10:25
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 270 times
- Been thanked: 276 times
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
Legendary Encounters: Alien - w sumie nie jest tak, że nie polubiłem tej gry...parę razy dobrze się bawiłem...ale jakoś nie przekonała mnie - szczególnie tym, że muszę odrzucić wszystkie karty na koniec tury. Może po prostu za bardzo jestem przyzwyczajony do Mage Knightowego wybierania tego co mi zostaje, a co nie. A może rynek kart do kupienia w koszarach był za mały, bo w Brzdęku nie przeszkadza mi, że muszę wszystkie karty odrzucić.
Odkrycia Lewisa i Clarka - koncepcja gry mi się podoba, niesamowitą frajdę sprawiają w operowaniu te drewniane, leciutkie kostki, ale jak wracam po jakimś czasie i mam przebrnąć przez ikonografię i jeszcze komuś wytłumaczyć to mi się odechciewa.
Teomachia - chciałbym polubić, bo przecież wątek pokerowy...ale niestety się nie da, za bardzo zamulona i zakręcona jest ta gra.
Brass: Birmingham - tu nie będę pisał szczegółów. Po prostu oczekiwałem, że to będzie moja gra numer 1, 10/10, top topów, a okazała się zwykłem euro i doceniam jej kunszt, ale jakoś nie chce się dla mnie wyróżnić bardziej.
Indonesia - chciałem wejść w jeszcze grubsze gry. Męczę swój mózg przy grach Lacerdy, innych ciężkich euro, a to miała być półka wyżej. I może jest i może to dla mnie już za dużo, bo liczenie tego wszystkiego mnie przerosło...albo temat nie był wystarczająco interesujący, żebym chciał się zagłębić i liczyć, liczyć, liczyć.
Odkrycia Lewisa i Clarka - koncepcja gry mi się podoba, niesamowitą frajdę sprawiają w operowaniu te drewniane, leciutkie kostki, ale jak wracam po jakimś czasie i mam przebrnąć przez ikonografię i jeszcze komuś wytłumaczyć to mi się odechciewa.
Teomachia - chciałbym polubić, bo przecież wątek pokerowy...ale niestety się nie da, za bardzo zamulona i zakręcona jest ta gra.
Brass: Birmingham - tu nie będę pisał szczegółów. Po prostu oczekiwałem, że to będzie moja gra numer 1, 10/10, top topów, a okazała się zwykłem euro i doceniam jej kunszt, ale jakoś nie chce się dla mnie wyróżnić bardziej.
Indonesia - chciałem wejść w jeszcze grubsze gry. Męczę swój mózg przy grach Lacerdy, innych ciężkich euro, a to miała być półka wyżej. I może jest i może to dla mnie już za dużo, bo liczenie tego wszystkiego mnie przerosło...albo temat nie był wystarczająco interesujący, żebym chciał się zagłębić i liczyć, liczyć, liczyć.
Kanban to najlepszy Vital, a Trajan jest lepszy od Zamków.
Wishlista
Wishlista
Spoiler:
- Gizmoo
- Posty: 4207
- Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
- Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
- Has thanked: 2847 times
- Been thanked: 2759 times
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
Takich gier, które bardzo chciałem polubić, ale z różnych względów mi nie podeszły - mógłbym liczyć w setkach. Opiszę więc tylko moje największe rozczarowania, które skończyły się albo brakiem zakupu, albo odmową rozegrania kolejnej partii, albo sprzedażą własnego egzemplarza.
Agricola - Grałem dwa razy. Za pierwszym razem całkowicie się odbiłem, ale byłem jeszcze wtedy planszówkowym świeżakiem. Później, po fascynacji grami Uwe - Kawerną, Ora et Labora, Le Havre i Agricolą Rodzinną - stwierdziłem, że dam Agricoli jeszcze jedną szansę. No i za drugim razem również nie siadło. Bardzo chciałem polubić, ale wszystko mi w tej grze uwierało.
Legendary Encounters: Alien - Kupiłem swój egzemplarz i zagrałem 10 razy. W jedenasty nie miałem już ochoty. Od gry odrzuciły mnie ilustracje, oraz fakt, że gra się "na autopilocie". Decyzje są tak oczywiste, że gra nie stanowiła żadnego wyzwania intelektualnego. Najgorsze, że znajomi "złamali" grę i tak od piątej rozgrywki wygrywaliśmy wszystkie partie. No i nie mogłem patrzeć się na koślawy ryj rysunkowej Ripley.
Crisis at Steamfall - Uwielbiam Steampunk. Dałbym się pokroić za jakąś dobrą planszówkę w steampunkowym klimacie. Na papierze ta gra wyglądała genialnie. Niestety tylko tam. Kupiłem i po trzech partiach sprzedałem. Genialna oprawa i nudna, statyczna, pozbawiona ikry rozgrywka.
Kaosball - Tom Vasel strasznie jarał się tym w swojej recenzji. Miała być to uproszczona, mniej losowa wersja Blood Bowla. Bardzo długo szukałem własnego egzemplarza. Wreszcie się udało. Dodatkowe drużyny ściągnąłem z jakiegoś obskurnego sklepu z UK. Jak rozegrałem pierwszą grę, to nie mogłem uwierzyć, że jest to aż tak niedobre. Rozegrałem jeszcze trzy kolejne partie, żeby utwierdzić się w przekonaniu, że jest to jedna z najgorszych gier w jakie dane było mi zagrać. A na pewno - najgorsza gra jaką posiadałem w kolekcji. Wystawiłem na sprzedaż i nie mogłem sprzedać tego przez półtora roku. Wreszcie ktoś się ulitował, ale sprzedałem to za pół ceny, którą wydałem na tą grą. Także straciłem nie tylko marzenia, ale też sporo kasy.
Architects of the West Kingdoms - Gdy tylko pojawiły się pierwsze sygnały o wydaniu tej gry na KS - od razu chciałem wesprzeć. Uwielbiam Raidersów, więc liczyłem na jeszcze coś lepszego. Wsparłem, odebrałem, zagrałem i totalna załamka. Nie siadło kompletnie. Bawiłem się fatalnie. Zagrałem drugi raz i... Bawiłem się jeszcze gorzej. Z bólem rozczarowanego serca - sprzedałem.
Ninjato - Absolutnie prześliczna gra. Niestety nudna, stanowczo za długa rozgrywka, w której o zwycięstwie decydował element push your luck. Dodam - fatalnie zrobiony. Klimat nieziemski, uwielbiam klimaty samurajskie, ale tutaj gra mi bardzo nie podeszła. Długo wahałem się, czy sprzedać, bo wykonanie tej gry to majstersztyk, ale nie chciało mi się w to więcej grać.
Blood Rage - Grałem prawdopodobnie na jednym z pierwszych egzemplarzy z kickstartera, który pojawił się w Polsce. Nie podobało mi się, ale nie mogłem uwierzyć, że ta gra mi się nie podoba! Więc jak została wydana polska edycja - kupiłem prywatny egzemplarz. Zagrałem jeszcze trzy razy, za każdym razem upewniając się, że coś mi tu cholernie nie pasuje. Bardzo chciałem BR polubić. Nie udało się. Wikingowie wyszli z kolekcji.
Nemesis - O mamo! Jako totalny fan Aliena - z braku laku - miałem mega ochotę na "podróbę". Grałem w Nemesis na różnych etapach jej powstawania. Kilka razy w prototyp, w tym jeszcze taki, zrobiony w paincie, a następnie zagrałem dwa razy na gotowym już produkcie. No nie siadło. Gra wydawała mi się koszmarnie mechaniczna, losowa do bólu, nie widziałem większego celu w tym, co robię. Może jeszcze raz zagram. Dam jeszcze jedną szansę. Ale ileż można!?
Arkham Horror: The Card Game - Ech... Uwielbiam karcianki, uwielbiam Cthulhu. Gra miała straszny hype i u nas na forum i wśród recenzentów. Zagrałem i nie siadło kompletnie. Za bardzo mechaniczne, za dużo obsługi gry, zero emocji. Statyczne to wszystko i nudnawe było bardzo. Bałem się w to zagrać, bo byłem przekonany, że zagram i od razu będę chciał kupić całość. Zagrałem i drugi raz, na szczęście, już nie zagram. Chyba, że ktoś mnie zamknie w ciemnej piwnicy i przymusi.
7th Continent - Ech... Po tylu entuzjastycznych opiniach miałem nadzieję na genialną grę. Niestety dla mnie 7th Continent to nudna paragrafówka, ze słabo napisaną fabułą i koszmarnym wręcz zarządzaniem grą. Wyszukiwanie kart, wystawianie, upierdliwa obsługa pochłania więcej czasu niż samo granie. Koszmar.
Terramara - moje największe rozczarowanie planszówkowe ever. Uznani i ulubieni autorzy, Michael Menzel jako ilustrator, absolutnie ulubiona tematyka początków ludzkości. Jak tylko pojawiły się pierwsze zapowiedzi - chciałem pędzić do sklepu. Całe szczęście, że zagrałem na egzemplarzu kolegi. I nie siadło kompletnie. Jedne z najgorzej spędzonych czterech godzin przy planszy. Kląłem, wkurzałem się na znajomych i nie miałem po tym ochoty grać w cokolwiek innego. Koszmarnie mi się nie podobało! Miałem złamane serce, bo jak siadałem do stołu, to miałem nadzieję, że to będzie mój planszówkowy Graal.
Agricola - Grałem dwa razy. Za pierwszym razem całkowicie się odbiłem, ale byłem jeszcze wtedy planszówkowym świeżakiem. Później, po fascynacji grami Uwe - Kawerną, Ora et Labora, Le Havre i Agricolą Rodzinną - stwierdziłem, że dam Agricoli jeszcze jedną szansę. No i za drugim razem również nie siadło. Bardzo chciałem polubić, ale wszystko mi w tej grze uwierało.
Legendary Encounters: Alien - Kupiłem swój egzemplarz i zagrałem 10 razy. W jedenasty nie miałem już ochoty. Od gry odrzuciły mnie ilustracje, oraz fakt, że gra się "na autopilocie". Decyzje są tak oczywiste, że gra nie stanowiła żadnego wyzwania intelektualnego. Najgorsze, że znajomi "złamali" grę i tak od piątej rozgrywki wygrywaliśmy wszystkie partie. No i nie mogłem patrzeć się na koślawy ryj rysunkowej Ripley.
Crisis at Steamfall - Uwielbiam Steampunk. Dałbym się pokroić za jakąś dobrą planszówkę w steampunkowym klimacie. Na papierze ta gra wyglądała genialnie. Niestety tylko tam. Kupiłem i po trzech partiach sprzedałem. Genialna oprawa i nudna, statyczna, pozbawiona ikry rozgrywka.
Kaosball - Tom Vasel strasznie jarał się tym w swojej recenzji. Miała być to uproszczona, mniej losowa wersja Blood Bowla. Bardzo długo szukałem własnego egzemplarza. Wreszcie się udało. Dodatkowe drużyny ściągnąłem z jakiegoś obskurnego sklepu z UK. Jak rozegrałem pierwszą grę, to nie mogłem uwierzyć, że jest to aż tak niedobre. Rozegrałem jeszcze trzy kolejne partie, żeby utwierdzić się w przekonaniu, że jest to jedna z najgorszych gier w jakie dane było mi zagrać. A na pewno - najgorsza gra jaką posiadałem w kolekcji. Wystawiłem na sprzedaż i nie mogłem sprzedać tego przez półtora roku. Wreszcie ktoś się ulitował, ale sprzedałem to za pół ceny, którą wydałem na tą grą. Także straciłem nie tylko marzenia, ale też sporo kasy.
Architects of the West Kingdoms - Gdy tylko pojawiły się pierwsze sygnały o wydaniu tej gry na KS - od razu chciałem wesprzeć. Uwielbiam Raidersów, więc liczyłem na jeszcze coś lepszego. Wsparłem, odebrałem, zagrałem i totalna załamka. Nie siadło kompletnie. Bawiłem się fatalnie. Zagrałem drugi raz i... Bawiłem się jeszcze gorzej. Z bólem rozczarowanego serca - sprzedałem.
Ninjato - Absolutnie prześliczna gra. Niestety nudna, stanowczo za długa rozgrywka, w której o zwycięstwie decydował element push your luck. Dodam - fatalnie zrobiony. Klimat nieziemski, uwielbiam klimaty samurajskie, ale tutaj gra mi bardzo nie podeszła. Długo wahałem się, czy sprzedać, bo wykonanie tej gry to majstersztyk, ale nie chciało mi się w to więcej grać.
Blood Rage - Grałem prawdopodobnie na jednym z pierwszych egzemplarzy z kickstartera, który pojawił się w Polsce. Nie podobało mi się, ale nie mogłem uwierzyć, że ta gra mi się nie podoba! Więc jak została wydana polska edycja - kupiłem prywatny egzemplarz. Zagrałem jeszcze trzy razy, za każdym razem upewniając się, że coś mi tu cholernie nie pasuje. Bardzo chciałem BR polubić. Nie udało się. Wikingowie wyszli z kolekcji.
Nemesis - O mamo! Jako totalny fan Aliena - z braku laku - miałem mega ochotę na "podróbę". Grałem w Nemesis na różnych etapach jej powstawania. Kilka razy w prototyp, w tym jeszcze taki, zrobiony w paincie, a następnie zagrałem dwa razy na gotowym już produkcie. No nie siadło. Gra wydawała mi się koszmarnie mechaniczna, losowa do bólu, nie widziałem większego celu w tym, co robię. Może jeszcze raz zagram. Dam jeszcze jedną szansę. Ale ileż można!?
Arkham Horror: The Card Game - Ech... Uwielbiam karcianki, uwielbiam Cthulhu. Gra miała straszny hype i u nas na forum i wśród recenzentów. Zagrałem i nie siadło kompletnie. Za bardzo mechaniczne, za dużo obsługi gry, zero emocji. Statyczne to wszystko i nudnawe było bardzo. Bałem się w to zagrać, bo byłem przekonany, że zagram i od razu będę chciał kupić całość. Zagrałem i drugi raz, na szczęście, już nie zagram. Chyba, że ktoś mnie zamknie w ciemnej piwnicy i przymusi.
7th Continent - Ech... Po tylu entuzjastycznych opiniach miałem nadzieję na genialną grę. Niestety dla mnie 7th Continent to nudna paragrafówka, ze słabo napisaną fabułą i koszmarnym wręcz zarządzaniem grą. Wyszukiwanie kart, wystawianie, upierdliwa obsługa pochłania więcej czasu niż samo granie. Koszmar.
Terramara - moje największe rozczarowanie planszówkowe ever. Uznani i ulubieni autorzy, Michael Menzel jako ilustrator, absolutnie ulubiona tematyka początków ludzkości. Jak tylko pojawiły się pierwsze zapowiedzi - chciałem pędzić do sklepu. Całe szczęście, że zagrałem na egzemplarzu kolegi. I nie siadło kompletnie. Jedne z najgorzej spędzonych czterech godzin przy planszy. Kląłem, wkurzałem się na znajomych i nie miałem po tym ochoty grać w cokolwiek innego. Koszmarnie mi się nie podobało! Miałem złamane serce, bo jak siadałem do stołu, to miałem nadzieję, że to będzie mój planszówkowy Graal.
- Curiosity
- Administrator
- Posty: 8918
- Rejestracja: 03 wrz 2012, 14:08
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 2812 times
- Been thanked: 2501 times
- Kontakt:
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
@Gizmoo, zapomniałeś o Etherfields
Jesteś tu od niedawna? Masz pytania co do funkcjonowania forum? Pisz.
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
-
- Posty: 1533
- Rejestracja: 29 wrz 2018, 20:27
- Lokalizacja: Szczecin/Tanowo
- Has thanked: 101 times
- Been thanked: 348 times
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
A co nie siadło w Terramarze? Wedlug mnie gra jest genialna dałem 9 na bgg. To samo z BR jakie masz zarzuty?
- farmer
- Posty: 1769
- Rejestracja: 08 gru 2007, 10:27
- Lokalizacja: Oleśnica
- Has thanked: 394 times
- Been thanked: 94 times
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
Robinson Crusoe
Mage Knight
Agricola
Arkham Horror
Żadnej z tych gier nie uważam za złą, jednak nie potrafiłem znaleźć radości w graniu w nie.
pozdr,
farm
Mage Knight
Agricola
Arkham Horror
Żadnej z tych gier nie uważam za złą, jednak nie potrafiłem znaleźć radości w graniu w nie.
pozdr,
farm
- hipcio_stg
- Posty: 1812
- Rejestracja: 07 gru 2016, 16:30
- Has thanked: 79 times
- Been thanked: 343 times
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
Ja nie zaprzyjaźniłem się z Puerto Rico. Jestem rasowym euro graczem. Wysoka pozycja w rankingu i opinie potwierdzały, że to pozycja dla mnie. Rzeczywistość jednak mnie rozczarowała i gra poszła pod młotek. Być może za dużo ograłem lepszych eurasow i ten klasyk był już dla mnie za stary. Nie zaprzyjaźniłem się tez z cthulami ani aldritch, ani arkham do mnie nie zagadały, ale i jakoś specjalnie nie chciałem Się z nimi zaprzyjaźniać.
- lotheg
- Posty: 795
- Rejestracja: 11 paź 2017, 10:25
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 270 times
- Been thanked: 276 times
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
Miałem dokładnie to samo. Uwielbiam różnej maści eurasy, a Puerto Rico zagrałem raz i więcej nie chcę.hipcio_stg pisze: ↑20 gru 2020, 22:13 Ja nie zaprzyjaźniłem się z Puerto Rico. Jestem rasowym euro graczem. Wysoka pozycja w rankingu i opinie potwierdzały, że to pozycja dla mnie. Rzeczywistość jednak mnie rozczarowała i gra poszła pod młotek. Być może za dużo ograłem lepszych eurasow i ten klasyk był już dla mnie za stary. Nie zaprzyjaźniłem się tez z cthulami ani aldritch, ani arkham do mnie nie zagadały, ale i jakoś specjalnie nie chciałem Się z nimi zaprzyjaźniać.
Kanban to najlepszy Vital, a Trajan jest lepszy od Zamków.
Wishlista
Wishlista
Spoiler:
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
U mnie w tej kategorii mogę wymienić przede wszystkim:
Viticulture - Uprzedzam, grałem z Toskanią. Nie potrafię precyzyjnie określić, co nie zażarło. W trakcie rozgrywki brakowało mi trochę złożoności i głębi, a jednocześnie zaskakująco często wstawałem o stołu zmęczony. Żałuje, bo miał to być idealny tytuł do wprowadzania nowych graczy w nieco bardziej wymagające gry (po Pociągach i grach Knizii na przykład).
Dochodzenie - Podobnie, tytuł kupiony z myślą o niegrających znajomych. Testowałem na trzech grupach, ze średnim rezultatem. Bawiliśmy się nieźle, ale gra rozłaziła się na wszystkie strony. Za bardzo szliśmy chyba w budowanie spójnych historii, zamiast skupić się na wzajemnych oskarżeniach i czytaniu emocji. Aż obejrzałem kilka pełnoprawnych gejmplejów, żeby się przekonać, jak to naprawdę powinno wyglądać. Zagraliśmy jeszcze kilka razy, a potem bez żalu sprzedałem.
Posiadłość Szaleństwa II ed. - Z innej beczki, moje widowiskowe odbicie się od ameri i gier przygodowych. Teoretycznie wszystkie powinno mi w tym tytule pasować, ale w praktyce nie przypasowało nic. Zostałem z przekonaniem, że akurat tego typu rozgrywka dla mnie osobiście lepiej sprawdza się w formie gier komputerowych.
Exodus: Proxima Centauri - Myślałem o kosmicznym 4x, szukałem, czytałem. Trafiłem na Exodusa i myślałem, że znalazłem idealny kompromis (nie widzę szans na zebranie ekipy do TI na cały dzieńJ). No i prawie nie dotrwaliśmy do końca pierwszej partii Gra nie jest zła, ale kilka rzeczy (np. "programowanie" ruchu floty w końcowej fazie gry, kiedy wszyscy gracze mają już komplet statków) sprawiło, że nie mam ochoty do niej wracać.
To z większych gier, takich, na które faktycznie byłem mocno nakręcony. Sporo innych tytułów nie siadło, ale były to zwykle gry na próbę, bez większych oczekiwań. Te powyżej miały być pewniakami, a wyszło inaczej. Z mniejszych tytułów nie udało mi się zaprzyjaźnić takimi grami, jak: Gejsze, O mój zboże!,Załoga.
Viticulture - Uprzedzam, grałem z Toskanią. Nie potrafię precyzyjnie określić, co nie zażarło. W trakcie rozgrywki brakowało mi trochę złożoności i głębi, a jednocześnie zaskakująco często wstawałem o stołu zmęczony. Żałuje, bo miał to być idealny tytuł do wprowadzania nowych graczy w nieco bardziej wymagające gry (po Pociągach i grach Knizii na przykład).
Dochodzenie - Podobnie, tytuł kupiony z myślą o niegrających znajomych. Testowałem na trzech grupach, ze średnim rezultatem. Bawiliśmy się nieźle, ale gra rozłaziła się na wszystkie strony. Za bardzo szliśmy chyba w budowanie spójnych historii, zamiast skupić się na wzajemnych oskarżeniach i czytaniu emocji. Aż obejrzałem kilka pełnoprawnych gejmplejów, żeby się przekonać, jak to naprawdę powinno wyglądać. Zagraliśmy jeszcze kilka razy, a potem bez żalu sprzedałem.
Posiadłość Szaleństwa II ed. - Z innej beczki, moje widowiskowe odbicie się od ameri i gier przygodowych. Teoretycznie wszystkie powinno mi w tym tytule pasować, ale w praktyce nie przypasowało nic. Zostałem z przekonaniem, że akurat tego typu rozgrywka dla mnie osobiście lepiej sprawdza się w formie gier komputerowych.
Exodus: Proxima Centauri - Myślałem o kosmicznym 4x, szukałem, czytałem. Trafiłem na Exodusa i myślałem, że znalazłem idealny kompromis (nie widzę szans na zebranie ekipy do TI na cały dzieńJ). No i prawie nie dotrwaliśmy do końca pierwszej partii Gra nie jest zła, ale kilka rzeczy (np. "programowanie" ruchu floty w końcowej fazie gry, kiedy wszyscy gracze mają już komplet statków) sprawiło, że nie mam ochoty do niej wracać.
To z większych gier, takich, na które faktycznie byłem mocno nakręcony. Sporo innych tytułów nie siadło, ale były to zwykle gry na próbę, bez większych oczekiwań. Te powyżej miały być pewniakami, a wyszło inaczej. Z mniejszych tytułów nie udało mi się zaprzyjaźnić takimi grami, jak: Gejsze, O mój zboże!,Załoga.
- EsperanzaDMV
- Posty: 1614
- Rejestracja: 17 lut 2017, 14:40
- Has thanked: 331 times
- Been thanked: 678 times
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
Star Wars: Imperium Atakuje / Descent 2 ed.
Uwielbiam zarówno Gwiezdne Wojny, jak i fantasy, jak i dungeon crawlery. Naprawdę chciałem wejść "all-in" w Imperium Atakuje (i wtedy nie byłoby już sensu zaczynać z Descentem) - wszystkie duże i małe dodatki, figurki do malowania, ładne wykonanie, spróbujemy. Ale przez ten ciągły wyścig odbiłem się od tej gry, odrzuciła mnie swoja mechaniką. Chciałem na każdej planszy nie wyścigu "kto pierwszy" i optymalizacji ruchów co zrobić, by wygrać jak w jakimś euro - chciałem klimatycznego ameritrasha, gdzie możemy sobie powalczyć w stylu deathmatcha, w myśl zasady "last man standing". W tej grze jest to niestety niemożliwe i naprawdę mega mnie ten wyścig zniechęcił...
Uwielbiam zarówno Gwiezdne Wojny, jak i fantasy, jak i dungeon crawlery. Naprawdę chciałem wejść "all-in" w Imperium Atakuje (i wtedy nie byłoby już sensu zaczynać z Descentem) - wszystkie duże i małe dodatki, figurki do malowania, ładne wykonanie, spróbujemy. Ale przez ten ciągły wyścig odbiłem się od tej gry, odrzuciła mnie swoja mechaniką. Chciałem na każdej planszy nie wyścigu "kto pierwszy" i optymalizacji ruchów co zrobić, by wygrać jak w jakimś euro - chciałem klimatycznego ameritrasha, gdzie możemy sobie powalczyć w stylu deathmatcha, w myśl zasady "last man standing". W tej grze jest to niestety niemożliwe i naprawdę mega mnie ten wyścig zniechęcił...
-
- Posty: 2349
- Rejestracja: 09 lut 2018, 11:14
- Has thanked: 1653 times
- Been thanked: 992 times
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
Sporo tego było, nie będę wszystkiego wymieniał, bo nie ma sensu.
- Azul - bo się podoba lepszej połowie. Niestety, mnie pozostawia w zasadzie całkowicie obojętnym. W każdym z trzech wydań.
- Gloomhaven: Jaws of the Lion - bo ciekawy podstawowy mechanizm i miało być super oryginalne, ale koszmarnie sztampowa fabuła i rozgrywka jednak rozczarowująca i wyprana z emocji
- Kosmiczne Spotkania - bo klasyka, wielka asymetria i w ogóle, a tymczasem to taka nudnawa zabawa w negocjacje do precli i piwa
- Podróże przez Śródziemie - bo Tolkien. Tylko mechanicznie tak słabe, że aż strach.
- Mezo - bo figurki i temat. Ale zbyt prostolinijne, monotonne i za długie.
- Robinson Crusoe - bo kooperacja i przygoda. A tymczasem nudne i długie.
- Time Stories - bo przygoda, opowieści i podróże w czasie. Niestety mechaniczna i fabularna porażka.
- Zombicide: Invader - bo pastisz chyba wszystkich serii S-F ze świetnymi figurkami, ale rozgrywka prościutka jak to u CMON.
- Azul - bo się podoba lepszej połowie. Niestety, mnie pozostawia w zasadzie całkowicie obojętnym. W każdym z trzech wydań.
- Gloomhaven: Jaws of the Lion - bo ciekawy podstawowy mechanizm i miało być super oryginalne, ale koszmarnie sztampowa fabuła i rozgrywka jednak rozczarowująca i wyprana z emocji
- Kosmiczne Spotkania - bo klasyka, wielka asymetria i w ogóle, a tymczasem to taka nudnawa zabawa w negocjacje do precli i piwa
- Podróże przez Śródziemie - bo Tolkien. Tylko mechanicznie tak słabe, że aż strach.
- Mezo - bo figurki i temat. Ale zbyt prostolinijne, monotonne i za długie.
- Robinson Crusoe - bo kooperacja i przygoda. A tymczasem nudne i długie.
- Time Stories - bo przygoda, opowieści i podróże w czasie. Niestety mechaniczna i fabularna porażka.
- Zombicide: Invader - bo pastisz chyba wszystkich serii S-F ze świetnymi figurkami, ale rozgrywka prościutka jak to u CMON.
-
- Posty: 1998
- Rejestracja: 10 wrz 2018, 21:47
- Lokalizacja: Będzin
- Has thanked: 237 times
- Been thanked: 314 times
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
Mega porażką dla mnie był Zombicide Czarna Plaga. Bardzo chciałem aby ta gra była fajna. Pomalowałem figurki wraz z Hero Boxem - zajęło mi to sporo czasu bo malowałem około 2 tygodni. Nie grałem tylko czekałem aż skończę malowanie. Po rozłożeniu okazało się, że ta gra nie wiele oferuje poza ładnymi figurkami.W sumie rozegrałem sam na kilka postaci 1 scenariusz + 2 scenariusze w 3 osoby. Sprzedałem! Kompletnie nie zaiskrzyło, a szkoda.
Inny przykład to Legendary Alien. Kupiłem, przeczytał, zagrałem... i jakoś tak mnie, nie wciągnęło. Zirytował mnie już pierwszy scenariusz, gdzie jeśli nie zabijesz potwora w odpowiednim miejscu, tylko gdzie indziej, to on wraca... i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu.... No znudziło mnie to tak, że na razie ta gra leży na półce już od roku i czeka (a dokupiłem do niej insert oraz dodatki - trochę szkoda tych pieniędzy). Nie odrzuciła mnie tak bardzo jak Zombicide. Może dam jej jeszcze szansę, ale na razie czeka w kolejce.
Inny przykład to Legendary Alien. Kupiłem, przeczytał, zagrałem... i jakoś tak mnie, nie wciągnęło. Zirytował mnie już pierwszy scenariusz, gdzie jeśli nie zabijesz potwora w odpowiednim miejscu, tylko gdzie indziej, to on wraca... i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu.... No znudziło mnie to tak, że na razie ta gra leży na półce już od roku i czeka (a dokupiłem do niej insert oraz dodatki - trochę szkoda tych pieniędzy). Nie odrzuciła mnie tak bardzo jak Zombicide. Może dam jej jeszcze szansę, ale na razie czeka w kolejce.
----------------
10% flamberg.com.pl
10% flamberg.com.pl
-
- Posty: 824
- Rejestracja: 02 maja 2006, 22:55
- Lokalizacja: Świecie nad Wisłą
- Has thanked: 582 times
- Been thanked: 186 times
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
Podróże przez Śródziemie - wyścig w generycznym świecie fantasy. Teraz jest ten tryb fabularny gdzie nie ma ograniczenia czasowego ale ja już grę sprzedałem. W to miejsce kupiłem Imperium Atakuje i bawię się o wiele lepiej:)
Marvel Champions - mój najwiekszy zawód 2020 roku. Wiem, że wielu graczy lubi ta grę i jej mechanikę ale dla mnie była to droga przez mękę. Okazało się, ze nienawidzę prebuild decks oraz płacenia kartami za akcje wykonywane przez inne karty. Sprzedałem bez większych oporów i portfel też mi podziękował za to.
Marvel Champions - mój najwiekszy zawód 2020 roku. Wiem, że wielu graczy lubi ta grę i jej mechanikę ale dla mnie była to droga przez mękę. Okazało się, ze nienawidzę prebuild decks oraz płacenia kartami za akcje wykonywane przez inne karty. Sprzedałem bez większych oporów i portfel też mi podziękował za to.
Jestem tak stary, że pamiętam internet do którego sie dzwoniło...
- rastula
- Posty: 10023
- Rejestracja: 04 sty 2012, 01:02
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 1276 times
- Been thanked: 1311 times
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
widzę, że alien tu się przewiaja ... nie jest to watek o obronie , bo każdy ma gust swój - ale takie rzeczy w tej grze mnie np. się mega podobają... bo przecież idealnie oddają, to co działo się w filmach, dla mnie te scenariuszowe smaczki to sól tej gry. Poza tym to oczywiście "tylko" fajne połączenie tower defence z deck buildingiem ... pewnie dlatego w zyciu bym nie sięgnął po wersję z superbohaterami ( dla dzieci ;D)...a ta gra ma stałe miejsce w kolekcji ...Golfang pisze: ↑21 gru 2020, 07:20
Inny przykład to Legendary Alien. Kupiłem, przeczytał, zagrałem... i jakoś tak mnie, nie wciągnęło. Zirytował mnie już pierwszy scenariusz, gdzie jeśli nie zabijesz potwora w odpowiednim miejscu, tylko gdzie indziej, to on wraca... i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu i znowu....
-
- Posty: 457
- Rejestracja: 22 mar 2016, 12:57
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 1761 times
- Been thanked: 543 times
- Kontakt:
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
<3 hejt 4 MPS612 pisze: ↑20 gru 2020, 00:05 W zasadzie to wszystkie deckbuildery i podobne - valley of the kings, res arcana, thunderstone quest. z definicji nadal uważam je za bardzo fajne gry, ale doszedłem do bolesnego wniosku, że dla mnie deckbuilder sprawdza się jako mechanizm w grach komputerowych. na planszy to wszędzie jest pasjans, a tego bardzo nie lubię w planszówkach.
BTW zapraszam kolege do sprobowania: Hands in the Sea lub A Few Acres of Snow. To de facto jedyne deckbuildery z interakcja. Natomiast tam juz WSZYSTKO jest interakcja
Pozdrawiam!
Podcast dżentelmeni przy stole:
- kdsz
- Posty: 1403
- Rejestracja: 17 gru 2010, 13:06
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 459 times
- Been thanked: 303 times
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
Hanabi - tragedia, nie rozumiem fenomenu tej gry. Sto razy bardziej lubię The Mind, czyli grę w jakimś sensie podobną do Hanabi, ale dużo fajniejszą (pomimo braku mechaniki).
Santiago de Cuba - może czegoś nie załapałem, ale moim zdaniem w SdC cała uwaga graczy skupia się na blokowaniu punktowania przeciwników. Totalna defensywa prowadząca co chwilę do klinczu. A także ciułanie pojedynczych punkcików. To nie są cechy fajnej gry. Poza tym losowy setup prowadzi do beznadziejnych sytuacji, gdy pewne zestawy akcji są tak słabe, że nikt z nich nie korzysta przez całą rozgrywkę. To jeszcze bardziej ogranicza (i tak małe) pole do popisu dla graczy.
Wielka księga szaleństwa i Dolina kupców - nie potrafię jednoznacznie wskazać czynników, które mi się nie podobały. Ale wynudziłem się przy tych grach straszliwie i nigdy nie dam się namówić na powtórną partię.
Star Wars: Zewnętrzne Rubieże - ta gra przypomina obieranie ziemniaków. Biorę ziemniaka, obieram go i wrzucam do wody. Biorę kontrakt, lecę, realizuję kontrakt. I tak w kółko przez 1,5-2 godziny. Monotonia rozgrywki wręcz mnie obezwładnia. A muszę czasem grać, bo córka bardzo lubi tego żenującego gniota.
Agricola - nie lubię za brak swobody (chyba). Trzeba się szybko rozmnażać, trzeba wyżywić rodzinę, nie można się specjalizować w owcach itd. Nie sprawia mi to frajdy. Oczywiście nie powiem, że Agricola to słaba gra (tak nie jest), ale nie chcę mieć z nią nic wspólnego.
Santiago de Cuba - może czegoś nie załapałem, ale moim zdaniem w SdC cała uwaga graczy skupia się na blokowaniu punktowania przeciwników. Totalna defensywa prowadząca co chwilę do klinczu. A także ciułanie pojedynczych punkcików. To nie są cechy fajnej gry. Poza tym losowy setup prowadzi do beznadziejnych sytuacji, gdy pewne zestawy akcji są tak słabe, że nikt z nich nie korzysta przez całą rozgrywkę. To jeszcze bardziej ogranicza (i tak małe) pole do popisu dla graczy.
Wielka księga szaleństwa i Dolina kupców - nie potrafię jednoznacznie wskazać czynników, które mi się nie podobały. Ale wynudziłem się przy tych grach straszliwie i nigdy nie dam się namówić na powtórną partię.
Star Wars: Zewnętrzne Rubieże - ta gra przypomina obieranie ziemniaków. Biorę ziemniaka, obieram go i wrzucam do wody. Biorę kontrakt, lecę, realizuję kontrakt. I tak w kółko przez 1,5-2 godziny. Monotonia rozgrywki wręcz mnie obezwładnia. A muszę czasem grać, bo córka bardzo lubi tego żenującego gniota.
Agricola - nie lubię za brak swobody (chyba). Trzeba się szybko rozmnażać, trzeba wyżywić rodzinę, nie można się specjalizować w owcach itd. Nie sprawia mi to frajdy. Oczywiście nie powiem, że Agricola to słaba gra (tak nie jest), ale nie chcę mieć z nią nic wspólnego.
- warlock
- Posty: 4829
- Rejestracja: 22 wrz 2013, 19:19
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 1144 times
- Been thanked: 2179 times
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
Władca Pierścieni: Podróże przez Środziemie - kocham uniwersum Władcy, moje dwie ulubione gry to Władca Pierścieni LCG i Wojna o Pierścień (tak wyszło ), natomiast WP:PpŚ to taka absolutna statyczna nuda, że aż strach. Mało ciekawych decyzji, mało angażująca przygoda i piekielnie męcząca mechanika testów. Nie jestem jakimś wielkim fanem Posiadłości Szaleństwa, ale jest ona O WIELE lepszą i klimatyczniejszą grą. Nie rozumiem, co ludzi bawi w tym tytule, ale gra ma rzesze oddanych fanów, więc czegoś najwyraźniej tu nie dostrzegam .
Archipelago - miało być pięknie, temat i sama koncepcja tej gry strasznie mi odpowiadały, natomiast Archipelago to jeden z największych kasztanów, w jakie grałem w życiu. Autentycznie NIENAWIDZĘ tej gry (2/10 na BGG, z pełnym przekonaniem), a liczyłem na materiał na topową planszówkę. Podrzucam swój komentarz z BGG, bo za dużo by tu pisać :
Archipelago - miało być pięknie, temat i sama koncepcja tej gry strasznie mi odpowiadały, natomiast Archipelago to jeden z największych kasztanów, w jakie grałem w życiu. Autentycznie NIENAWIDZĘ tej gry (2/10 na BGG, z pełnym przekonaniem), a liczyłem na materiał na topową planszówkę. Podrzucam swój komentarz z BGG, bo za dużo by tu pisać :
Spoiler:
- 612
- Posty: 447
- Rejestracja: 16 mar 2015, 15:48
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 70 times
- Been thanked: 591 times
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
grałem w hands in the sea i sprzedałem. faktycznie nie sposób odmówić jej interakcji, ale sprzedałem z innych powodów:)pwoloszun pisze: ↑21 gru 2020, 11:48<3 hejt 4 MPS612 pisze: ↑20 gru 2020, 00:05 W zasadzie to wszystkie deckbuildery i podobne - valley of the kings, res arcana, thunderstone quest. z definicji nadal uważam je za bardzo fajne gry, ale doszedłem do bolesnego wniosku, że dla mnie deckbuilder sprawdza się jako mechanizm w grach komputerowych. na planszy to wszędzie jest pasjans, a tego bardzo nie lubię w planszówkach.
BTW zapraszam kolege do sprobowania: Hands in the Sea lub A Few Acres of Snow. To de facto jedyne deckbuildery z interakcja. Natomiast tam juz WSZYSTKO jest interakcja
Pozdrawiam!
- Neoptolemos
- Posty: 2035
- Rejestracja: 09 sty 2014, 18:30
- Has thanked: 197 times
- Been thanked: 974 times
Re: Gry, które bardzo chcieliście polubić, ale nie potrafiliście [*]
Ile tu gier, które lubię </3
U mnie takimi tytułami są:
Wiarusi/Hanabi - liczyłem na prawdziwą kooperację, dostałem prawdziwe gnioty.
Dochodzenie - miała być rewelacja, a nikt się dobrze nie bawił.
Jak Wściekłe Psy - jak wyżej.
Charterstone - wytrwaliśmy do 8 scenariusza. Gdzieś tak o 7 za długo. Może i fajne legacy, ale marna gra.
Inis - zagrałem w 2 osoby, zostałem zniszczony, kolega obiecał że na więcej będzie lepiej. Ehm... nie było.
Ciężarówką przez Galaktykę - myślałem, że jestem dobry w grach z presją czasu, ale moje statki się tak rozpadały, że straciłem chęć do gry.
W sumie przeglądam swoje BGG i więcej było takich zawodów (Tajemnicze Domostwo, Tajemnica Whitehall, Fudżi, Sonar, Owocowe Opowieści, La Cosa Nostra, Vikings Gone Wild, Górą i Dołem, Szeryf z Nottingham...), ale te MIAŁY BYĆ IDEALNE...
U mnie takimi tytułami są:
Wiarusi/Hanabi - liczyłem na prawdziwą kooperację, dostałem prawdziwe gnioty.
Dochodzenie - miała być rewelacja, a nikt się dobrze nie bawił.
Jak Wściekłe Psy - jak wyżej.
Charterstone - wytrwaliśmy do 8 scenariusza. Gdzieś tak o 7 za długo. Może i fajne legacy, ale marna gra.
Inis - zagrałem w 2 osoby, zostałem zniszczony, kolega obiecał że na więcej będzie lepiej. Ehm... nie było.
Ciężarówką przez Galaktykę - myślałem, że jestem dobry w grach z presją czasu, ale moje statki się tak rozpadały, że straciłem chęć do gry.
W sumie przeglądam swoje BGG i więcej było takich zawodów (Tajemnicze Domostwo, Tajemnica Whitehall, Fudżi, Sonar, Owocowe Opowieści, La Cosa Nostra, Vikings Gone Wild, Górą i Dołem, Szeryf z Nottingham...), ale te MIAŁY BYĆ IDEALNE...