Wątek gry przed jej ukazaniem się - 20 stron hajpu lub hejtu, po jej ukazaniu - max 5 dodatkowych. Może jednak grają... a może jednak wolą dyskutować o czymś, czego jeszcze na rynku nie ma. One never knows.
![Mr. Green :mrgreen:](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
Wątek gry przed jej ukazaniem się - 20 stron hajpu lub hejtu, po jej ukazaniu - max 5 dodatkowych. Może jednak grają... a może jednak wolą dyskutować o czymś, czego jeszcze na rynku nie ma. One never knows.
Powiem więcej. Żeby grac trzeba kupić. No chyba że liczysz na leszcza....
Biblioteki są, kluby planwszowkowe, puby z planszowkaki, konwenty i inne takie, zdecydowanie nie trzeba kupić jak ktoś się uprze
W sumie racja ...sam z takiej biblioteki korzystałem jak zaczynałem swoją przygodę.
Kolekcjonować dla samego kolekcjonowania to tak, ale jeśli ma być to forma spekulacji, to trzeba jeszcze znaleźć chętnego do odkupienia tego od nas.
W dużych miastach oferta gier do wypożyczenia w bibliotekach jest naprawdę szeroka. Nie trzeba koniecznie kupować aby grać.
Nie. Bo i czemu mialby tu sie pojawic skoro planszowki przestaly byc dla niego pasja czy hobby?
Gry w większości są przeciez na wiecej niz jedną osobę. Problemem jest raczej rosnący materializm i coraz wieksze migracje ludzi i rotacje znajomych. W takich warunkach kazdy chce miec swoj egzemplarz jesli gra sie podoba.
No tak ale pomysl .....wycofalem sie calkowicie z hobby ale i tak slecze na forum i stalkinguje wątki na forum w poszukiwaniu czego? Bardziej racjonalne jest stwierdzenie. Wycofalem sie calkowicie ale powrocilem do hobby i opisanie przyczyny pierwotnego porzucenia tego hobby.
Serio są tacy....? Zazdroszczę sporo wolnego czasu by takie praktyki móc uprawiać.Cyel pisze: ↑26 sty 2022, 12:26 W moim doświadczeniu na forach wcale nie brakuje osób, które porzuciły omawiane na nich sprawy czy zainteresowania. Nadal na nich ślęczą, hejtując i szukając społecznego dowodu słuszności dla swojej decyzji o odejściu (np pastwiąc się nad grą w którą już nie grają by usłyszeć walidację od sobie podobnych i moc wyśmiewać odwrotną opinię "zaślepionych fanbojów")
Byli tacy, ale nie koniecznie z hobby planszówkowego.
Czyli podsumowując, nie ma nikogo takiego na tym forum kto wycofałby się z hobby planszowego.
Ja mam plan się wycofać. Nie w 100% oczywiście ale na tyle mocno żeby być casualem. Bo skoro moje zainteresowanie około 2008 to było 80/100 punktów a teraz jest 25, podczas gdy ekspozycje na planszówki mam zamiar dalej redukować to chyba można to zdefiniowac jako wycofanie.
Oczywiście, że czasami złość bierze i tęsknię. Ale wtedy zawsze mogę wydać ze 2 stówy na nową grę i już mi przechodzitrance-atlantic pisze: ↑08 lut 2022, 11:17 Fajna sprawa - jeśli nie tęsknisz zbyt mocno za tym, co miałeś (a czego już nie masz), to aż Ci zazdroszczę zdrowego podejścia.
Najważniejsze zresztą jest to, że rodzina złapała bakcyla i nie patrzy na hobby jak na dziwactwa "starego". Jak to zresztą życie pięknie weryfikuje, że bez hajpu też istnieje świat gier planszowych i ma się całkiem nieźle.
Trafione w punkt, ja często wracałem do przeszłości z młodzieńczych lat kiedy by czas na to i tamto. Życie było pełniejsze, spokojniejsze i takie bezproblemowe. Organizowałem sobie sam czas tak jak tego chciałem.....kiedy pojawiło się pierwsze dziecko było ciężko się przestawić na właściwe inne i kręte tory, czasem z wielkimi wybojami. Ale właśnie sztuka polega na tym by umieć się przestawić i nie oglądać się wstecz co było...bo właśnie BYŁO. Czas przeszły. Teraz mam 4ke dzieci więc moje tory są tak pozawijane że czasem pociąg się nawet wykolei ale potem stawiam go z powrotem na tory i jadę dalej.trance-atlantic pisze: ↑08 lut 2022, 11:17 Fajna sprawa - jeśli nie tęsknisz zbyt mocno za tym, co miałeś (a czego już nie masz), to aż Ci zazdroszczę zdrowego podejścia.
Najważniejsze zresztą jest to, że rodzina złapała bakcyla i nie patrzy na hobby jak na dziwactwa "starego". Jak to zresztą życie pięknie weryfikuje, że bez hajpu też istnieje świat gier planszowych i ma się całkiem nieźle.![]()
U mnie granie z żoną to swoista celebracja wspólnie spędzonego czasu przy tylu obowiązkach życia codziennego. Oboje czerpiemy z tego wiele frajdy i potrafimy się nią dzielić czasem z innymi. Kiedyś bardzo naciskałem na statystyki ze "trzeba grać" bo przecież na forum chłopaki mają po 40+ partii w tygodniu a ja....? Zapominałem jednak o tym że oni (nie wszyscy, piszę raczej o tych co znam osobiście) nie mają dzieci, żon, pracy do 20:00, chorych rodziców itd.... Wyleczyłem się z patrzenia na innych i chęci dogonienia was z ilością rozgrywek w miesiącu. Grałem 20-40 partii aktualnie jest ich może 6. Mało, chciałbym więcej i owszem ale zrozumiałem że to się nie liczy. Liczy się jakość która daje wszystkim frajdę a nie frustrację że coś muszę. Dlatego tak ważne jest wspomniane zdrowe podejście.W każdym razie - każda partia którą rozgrywamy we 2 z żoną to swoiste święto - co jest bardzo fajne i urozmaica codziennośćZ dziećmi też czasem zagramy - i to też jest fajne, dla wszystkich. Wspólnie spędzony czas, rozmowy, itd. Dlatego gry to fajne hobby - nie trzeba być mega geekiem żeby móc czerpać frajdę z casualowego grania. Doceniam co mam
Piękne napisane. Chciałem coś dodać, ale chyba oddałeś wszystko to co sam myślę na ten temat. I na niektóre rzeczy pozwoliło mi to spojrzeć z jeszcze większym dystansem .BOLLO pisze: ↑08 lut 2022, 12:30Trafione w punkt, ja często wracałem do przeszłości z młodzieńczych lat kiedy by czas na to i tamto. Życie było pełniejsze, spokojniejsze i takie bezproblemowe. Organizowałem sobie sam czas tak jak tego chciałem.....kiedy pojawiło się pierwsze dziecko było ciężko się przestawić na właściwe inne i kręte tory, czasem z wielkimi wybojami. Ale właśnie sztuka polega na tym by umieć się przestawić i nie oglądać się wstecz co było...bo właśnie BYŁO. Czas przeszły. Teraz mam 4ke dzieci więc moje tory są tak pozawijane że czasem pociąg się nawet wykolei ale potem stawiam go z powrotem na tory i jadę dalej.trance-atlantic pisze: ↑08 lut 2022, 11:17 Fajna sprawa - jeśli nie tęsknisz zbyt mocno za tym, co miałeś (a czego już nie masz), to aż Ci zazdroszczę zdrowego podejścia.
Najważniejsze zresztą jest to, że rodzina złapała bakcyla i nie patrzy na hobby jak na dziwactwa "starego". Jak to zresztą życie pięknie weryfikuje, że bez hajpu też istnieje świat gier planszowych i ma się całkiem nieźle.![]()
Buntuję się czasem na to że nie ma już czegoś że inni "mają lepiej" i nie potrafię doceniać wielu rzeczy pozornie małych a tak naprawdę wielkich. Dlatego wciąż walczę ze swoim egonizmem którego jest coraz mniej i cieszę się z tego co mam. A mam naprawdę wiele, począwszy od pary rąk, nóg, oczu i jeszcze zdrowej głowy....a skończywszy na możliwości zagraniu w grę ze swoimi dziećmi (pomimo tego że w głowie mam oczywiście wizje grania z kumplami w jakieś kobyły).
U mnie granie z żoną to swoista celebracja wspólnie spędzonego czasu przy tylu obowiązkach życia codziennego. Oboje czerpiemy z tego wiele frajdy i potrafimy się nią dzielić czasem z innymi. Kiedyś bardzo naciskałem na statystyki ze "trzeba grać" bo przecież na forum chłopaki mają po 40+ partii w tygodniu a ja....? Zapominałem jednak o tym że oni (nie wszyscy, piszę raczej o tych co znam osobiście) nie mają dzieci, żon, pracy do 20:00, chorych rodziców itd.... Wyleczyłem się z patrzenia na innych i chęci dogonienia was z ilością rozgrywek w miesiącu. Grałem 20-40 partii aktualnie jest ich może 6. Mało, chciałbym więcej i owszem ale zrozumiałem że to się nie liczy. Liczy się jakość która daje wszystkim frajdę a nie frustrację że coś muszę. Dlatego tak ważne jest wspomniane zdrowe podejście.W każdym razie - każda partia którą rozgrywamy we 2 z żoną to swoiste święto - co jest bardzo fajne i urozmaica codziennośćZ dziećmi też czasem zagramy - i to też jest fajne, dla wszystkich. Wspólnie spędzony czas, rozmowy, itd. Dlatego gry to fajne hobby - nie trzeba być mega geekiem żeby móc czerpać frajdę z casualowego grania. Doceniam co mam
Tak więc w punkt, życzę wszystkim tego zdrowego podejścia i skupieniu się na własnym życiu. Kubuś Puchatek zapytany jaki jest jego najlepszy dzień odpowiadał "Moim najlepszym dniem jest DZIŚ". Bądzmy Kubusiami i róbmy tak by dziś było zawsze najlepszym dniem!