... ale to nie wątek o toksycznych gospodarzach!XLR8 pisze: ↑03 lip 2022, 09:20 Jeśli ta Terraformacja to była ostatnia gra wieczoru to czemu po prostu nie pozwoliliście mu odejść od gry i iść do domu? Przecież w tej grze nie ma ąż tyle interakcji żeby ta czwarta osoba była niezbędna dla reszty stołu. Nie raz kogoś kulturalnie wyprosiłem z domu widząc jego brak zaangażowania.
Toksyczni gracze
- Bruno
- Posty: 2022
- Rejestracja: 27 lip 2017, 19:13
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1496 times
- Been thanked: 1151 times
Re: Toksyczni gracze
Jesteś szczęśliwym posiadaczem np. Gloomhaven? Masz więc egzemplarz tej gry, a nie jej kopię. To znacząca różnica ;-)
Druga edycja GWT: pacholęta wznoszą domy w krainie My little pony.
Kupię kryształy many ze starej edycji Mage Knighta!
Druga edycja GWT: pacholęta wznoszą domy w krainie My little pony.
Kupię kryształy many ze starej edycji Mage Knighta!
Re: Toksyczni gracze
Rozumiem, że emotikonki sugerują ironięBruno pisze: ↑03 lip 2022, 14:34... ale to nie wątek o toksycznych gospodarzach!XLR8 pisze: ↑03 lip 2022, 09:20 Jeśli ta Terraformacja to była ostatnia gra wieczoru to czemu po prostu nie pozwoliliście mu odejść od gry i iść do domu? Przecież w tej grze nie ma ąż tyle interakcji żeby ta czwarta osoba była niezbędna dla reszty stołu. Nie raz kogoś kulturalnie wyprosiłem z domu widząc jego brak zaangażowania.
Jednak tak naprawdę to jak dla nas zdecydowanie za mało jest takich właśnie gospodarzy, którzy mają jaja kogoś wyprosić i sprawić, że spotkanie będzie jak najbardziej udane dla wszystkich. Przecież trzymanie kogoś na siłę żeby tylko dograć partię to też dla danej osoby żadna przyjemność. Oczywiście samo wyproszenie było jak najbardziej kulturalne i miłe. Po prostu spytałem grzecznie czy chce wyjść, bo widać że się słabo bawi i czy reszta stołu będzie miała z tym problem. Na co odpowiedział, że jak najbardziej tylko było mu głupio samemu to zasugerować.
-
- Posty: 531
- Rejestracja: 01 sty 2019, 17:25
- Lokalizacja: Zagranica
- Has thanked: 232 times
- Been thanked: 444 times
Re: Toksyczni gracze
W erpegach funkcjonuje coś takiego jak sesja zero - wspólne porozmawianie o tym W CO CHCEMY GRAĆ. Żeby później nie było rozczarowań, że jeden chciał bić elfy, drugi rozwiązywać zagadkę kryminalną, a trzeci liczył na wątek romansowy w drużynie.CrossSleet pisze: ↑02 lip 2022, 20:59 Generalnie mi się wydaje, że najczęstszym i największym błędem wszystkich spotkań planszówkowych jest brak rozmowy przed i brak ustalenia o jakim typie grania myślimy.
Namiastka sesji 0 funkcjonuje też przed jednostrzałami, które potrafią trwać 3-4 godziny, więc krócej niż niejedna posiadówa planszówkowa.
Jeśli ktoś jest tak bardzo nastawiony na grę, że czyjeś złe decyzje psują mu spotkanie, to może warto wprowadzić zasadę ustalania przed rozgrywką, czy na pewno gracie w to samo i tak samo - od powagi gry do homeruli. Może warto się dowiedzieć przed grą, że "słuchajcie, mieliśmy grać na serio w GoT, ale jestem tak zmęczony, że lepiej popykajmy w fasolki, bo i tak nie dam rady nic więcej wymóżdżyć".
Poza tym zauważyłam jedną ciekawą rzecz - najczęściej toksyczymi określacie graczy, którzy z jakiegoś powodu źle bawią się przy stole (i mniej lub bardziej jest to odczuwalne dla wszystkich). Może warto zapytać dlaczego? Może w ramach dbania o WSPÓLNĄ dobrą zabawę warto zaproponować przerwę, zmianę gry albo zakończenie rozgrywki? Czy MOJA dobra zabawa (wątpliwa, skoro się wkurzam na innego gracza) jest zawsze ważniejsza niż CUDZA dobra zabawa?
Re: Toksyczni gracze
Ja od trzech lat stosuję zasady, że przed spotkaniem zakładam czat grupowy że wszystkimi osobami, które się zapisały w celu ustalenia dokładnego lineupu. Dzięki temu nigdy nie ma problemów i rozczarowań. Niestety gdy wybieraliśmy gry już na spotkaniu, to często tworzyła się presja grupy pod którą ktoś w końcu ulegał i grał w coś co w ogóle go nie interesowało.ponika pisze: ↑03 lip 2022, 15:17W erpegach funkcjonuje coś takiego jak sesja zero - wspólne porozmawianie o tym W CO CHCEMY GRAĆ. Żeby później nie było rozczarowań, że jeden chciał bić elfy, drugi rozwiązywać zagadkę kryminalną, a trzeci liczył na wątek romansowy w drużynie.CrossSleet pisze: ↑02 lip 2022, 20:59 Generalnie mi się wydaje, że najczęstszym i największym błędem wszystkich spotkań planszówkowych jest brak rozmowy przed i brak ustalenia o jakim typie grania myślimy.
Namiastka sesji 0 funkcjonuje też przed jednostrzałami, które potrafią trwać 3-4 godziny, więc krócej niż niejedna posiadówa planszówkowa.
Jeśli ktoś jest tak bardzo nastawiony na grę, że czyjeś złe decyzje psują mu spotkanie, to może warto wprowadzić zasadę ustalania przed rozgrywką, czy na pewno gracie w to samo i tak samo - od powagi gry do homeruli. Może warto się dowiedzieć przed grą, że "słuchajcie, mieliśmy grać na serio w GoT, ale jestem tak zmęczony, że lepiej popykajmy w fasolki, bo i tak nie dam rady nic więcej wymóżdżyć".
Poza tym zauważyłam jedną ciekawą rzecz - najczęściej toksyczymi określacie graczy, którzy z jakiegoś powodu źle bawią się przy stole (i mniej lub bardziej jest to odczuwalne dla wszystkich). Może warto zapytać dlaczego? Może w ramach dbania o WSPÓLNĄ dobrą zabawę warto zaproponować przerwę, zmianę gry albo zakończenie rozgrywki? Czy MOJA dobra zabawa (wątpliwa, skoro się wkurzam na innego gracza) jest zawsze ważniejsza niż CUDZA dobra zabawa?
-
- Posty: 291
- Rejestracja: 17 gru 2013, 15:02
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 41 times
- Been thanked: 61 times
Re: Toksyczni gracze
W planszowkach mi się generalnie wydaje, że dużo robi po prostu charakter ludzi. Po prostu niektórzy z natury są bardziej kompetetywni, a inni mocniej wyluzowani. Jedni oczekują zabawy i rozrywki, inni wyzwania.ponika pisze: ↑03 lip 2022, 15:17W erpegach funkcjonuje coś takiego jak sesja zero - wspólne porozmawianie o tym W CO CHCEMY GRAĆ. Żeby później nie było rozczarowań, że jeden chciał bić elfy, drugi rozwiązywać zagadkę kryminalną, a trzeci liczył na wątek romansowy w drużynie.CrossSleet pisze: ↑02 lip 2022, 20:59 Generalnie mi się wydaje, że najczęstszym i największym błędem wszystkich spotkań planszówkowych jest brak rozmowy przed i brak ustalenia o jakim typie grania myślimy.
Namiastka sesji 0 funkcjonuje też przed jednostrzałami, które potrafią trwać 3-4 godziny, więc krócej niż niejedna posiadówa planszówkowa.
Jeśli ktoś jest tak bardzo nastawiony na grę, że czyjeś złe decyzje psują mu spotkanie, to może warto wprowadzić zasadę ustalania przed rozgrywką, czy na pewno gracie w to samo i tak samo - od powagi gry do homeruli. Może warto się dowiedzieć przed grą, że "słuchajcie, mieliśmy grać na serio w GoT, ale jestem tak zmęczony, że lepiej popykajmy w fasolki, bo i tak nie dam rady nic więcej wymóżdżyć".
Poza tym zauważyłam jedną ciekawą rzecz - najczęściej toksyczymi określacie graczy, którzy z jakiegoś powodu źle bawią się przy stole (i mniej lub bardziej jest to odczuwalne dla wszystkich). Może warto zapytać dlaczego? Może w ramach dbania o WSPÓLNĄ dobrą zabawę warto zaproponować przerwę, zmianę gry albo zakończenie rozgrywki? Czy MOJA dobra zabawa (wątpliwa, skoro się wkurzam na innego gracza) jest zawsze ważniejsza niż CUDZA dobra zabawa?
Raczej nie da się tego rozwiązać jednorazową rozmową - może doborem gier czy coś w tym stylu? Chociaż pewnie niektórzy to i w największy filler grają jakby od tego zależało ich życie.
Re: Toksyczni gracze
Najbardziej mnie irytuje jak ktoś nie słucha tłumaczenia reguł (ewidentnie), a potem nie ogarnia. Raz się zdarzyła taka sytuacja, że partnerka kolegi tak właśnie robiła, więc mówię jej grzecznie:
- "M. posłuchaj, bo później nie ogarniesz"
Ona dalej swoje, w komóreczce. Na co jej facet powiedział: "M, to jest brak szacunku, ktoś ci tłumaczy, a ty nie słuchasz. Albo zacznij, albo odejdź od stołu". Pomogło.
Jeszcze była kiedy sytuacja w Pociągi, że najpierw ja zablokowałem koleżance trasę (nieświadomie), a potem kolega ją dobił. No to się koleżanka rozpłakała (lat 30) i powiedziała "nie gram z wami". Aczkolwiek była wtedy w ciąży i miała wahania nastrojów )
- "M. posłuchaj, bo później nie ogarniesz"
Ona dalej swoje, w komóreczce. Na co jej facet powiedział: "M, to jest brak szacunku, ktoś ci tłumaczy, a ty nie słuchasz. Albo zacznij, albo odejdź od stołu". Pomogło.
Jeszcze była kiedy sytuacja w Pociągi, że najpierw ja zablokowałem koleżance trasę (nieświadomie), a potem kolega ją dobił. No to się koleżanka rozpłakała (lat 30) i powiedziała "nie gram z wami". Aczkolwiek była wtedy w ciąży i miała wahania nastrojów )
- MichalStajszczak
- Posty: 9453
- Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 506 times
- Been thanked: 1444 times
- Kontakt:
-
- Posty: 1438
- Rejestracja: 19 maja 2010, 21:19
- Has thanked: 100 times
- Been thanked: 142 times
Re: Toksyczni gracze
Typ z Terraformacji dostał dwie bomby, które go realnie skresliły. Może miał gorszy dzień i nie miał ochoty na zemstę, uznał, że nie może już wygrać. Zamiast podziękować i pójść do domu (to zapewne nie byłoby toksyczne)[ grał do końca. Toksyczny-turobo-max ... "Pokaże mu jakim jestem pro-graczem i go nie zaproszę następnym razem, niech wie, że strzeliłem focha"
Feminizm, sreminizm. Kobiety lubią dostac jasny przekaz Próbowałeś, na grzecznie, bez mikroagresji a to trzeba było walnąć prosto z mostu.Pixa pisze: ↑03 lip 2022, 22:09 Najbardziej mnie irytuje jak ktoś nie słucha tłumaczenia reguł (ewidentnie), a potem nie ogarnia. Raz się zdarzyła taka sytuacja, że partnerka kolegi tak właśnie robiła, więc mówię jej grzecznie:
- "M. posłuchaj, bo później nie ogarniesz"
Ona dalej swoje, w komóreczce. Na co jej facet powiedział: "M, to jest brak szacunku, ktoś ci tłumaczy, a ty nie słuchasz. Albo zacznij, albo odejdź od stołu". Pomogło.
Ostatnio zmieniony 04 lip 2022, 08:58 przez szczudel, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: Toksyczni gracze
Osoby, które w pewnym momencie gry zorientowały się, że nie mają szans nawet na przedostatnie miejsce i pomimo tego grają do końca, aby nie psuć innym rozgrywki - wrzucić na nich miano toksycznych graczy, to jest jakieś novum. Jest ciekaw toku myślenia autora owej historii. Jak do możliwe, że osoba która nie miała szans na wygraną jest toksyczna ?
Gdyba stwierdziła, że nie ma szans i opuściła miejsce gry to bym się zastanowił nad takim mianem.
Gdyba stwierdziła, że nie ma szans i opuściła miejsce gry to bym się zastanowił nad takim mianem.
Zachęcam do poznania skali ocen BGG
- Mortinista
- Posty: 362
- Rejestracja: 17 wrz 2019, 23:57
- Has thanked: 243 times
- Been thanked: 158 times
Re: Toksyczni gracze
To ciekawe jak temat, który założyłym potrafi "żyć własnym życiem" - dobrze się to czyta
-
- Posty: 531
- Rejestracja: 01 sty 2019, 17:25
- Lokalizacja: Zagranica
- Has thanked: 232 times
- Been thanked: 444 times
Re: Toksyczni gracze
Znów wracamy do - dość zaskakującego - faktu, że część graczy uważa, że jeśli ktoś nie dbał o ich wspaniałą zabawę kosztem własnej, to jest toksyczny. Powiedziałabym, że to oznaka toksyczności...
Zastanawiam się, ile kobiet odważyłoby się ustawić do pionu męża robiącego heheszki lub lekceważącego ich spotkania lub koleżanki. Publicznie, poniżając partnera w towarzystwie. I czy taki ustawiony facet byłby zadowolony. I czy padałyby podobne komentarze o "facetach, co to lubią prosto z mostu".
Bo chyba nie powiesz mi, że tylko kobiety są znudzone czyimś tłumaczeniem i tylko kobiety lekceważą współgraczy?
Feminizm, sreminizm, ehhhh...
- detrytusek
- Posty: 7333
- Rejestracja: 04 maja 2015, 12:00
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 460 times
- Been thanked: 1106 times
Re: Toksyczni gracze
Teraz to nagle ludzie, którzy umówili się na granie są toksyczni bo narzekają na kogoś kto nie robi tego na co się umówił? Toż to potrójny umysłowy toe loop bez telemarku. Jeszcze raz przypominam, w przykładzie od którego się to wszystko zaczęło gość miał chwilowego pecha (nie przegrał gry) i postanowił strzelić focha i olać współgraczy. Do tego miał skłonności do takiego zachowania, więc to nie pierwszyzna. Ciekawe czy równie świetnie byście się bawili jeśli by te rzucane na odlew karty komuś robiły nieustannie prezenty przez co gra stałaby się bez sensu. W takiej sytuacji wypadałoby złożyć grę w połowie bo jedna maruda przestała się dobrze bawić, więc 3 pozostałe powinny się dostosować. Na drugi raz trzeba grać tylko tak, żeby wygrywał bo znów strzeli focha. Najlepiej w gry dla 7 latków bo to mniej więcej ten poziom. Całkiem normalna sytuacja, nic toksycznego w tym nie ma.
"Nie ma sensu wiara w rzeczy, które istnieją."
Do sprzedania: Obsession + dodatki, Gaia Project, Roll Camera
Wątek sprzedażowy
Do sprzedania: Obsession + dodatki, Gaia Project, Roll Camera
Wątek sprzedażowy
-
- Posty: 531
- Rejestracja: 01 sty 2019, 17:25
- Lokalizacja: Zagranica
- Has thanked: 232 times
- Been thanked: 444 times
Re: Toksyczni gracze
Tym się różni życie od kontraktów, że nie wszystko da się przewidzieć i zapisać na papierze.detrytusek pisze: ↑04 lip 2022, 10:31Teraz to nagle ludzie, którzy umówili się na granie są toksyczni bo narzekają na kogoś kto nie robi tego na co się umówił?
Poza tym, niepisana umowa najczęściej brzmi "razem miło spędzimy czas grając w...". Jeśli ktoś przestaje "miło spędzać czas" to chyba już nie jest to, na co się umówiliście?
Widzę, że dla niektórych gra to śmiertelnie poważna rzecz i "moja gra" jest ważniejsza od "wspólnego grania". Oczywiście, tak też można, ale warto zadbać, żeby wszyscy mieli takie podejście. Jeśli ktoś słabo się bawi będąc automą dla graczy to może warto rozładować sytuację - nie wiem - rozmową na przykład?
- detrytusek
- Posty: 7333
- Rejestracja: 04 maja 2015, 12:00
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 460 times
- Been thanked: 1106 times
Re: Toksyczni gracze
On też się nie umawiał z nikim, że "psuje zabawę reszcie chyba, że spełnicie określone warunki".ponika pisze: ↑04 lip 2022, 10:46 Tym się różni życie od kontraktów, że nie wszystko da się przewidzieć i zapisać na papierze.
Poza tym, niepisana umowa najczęściej brzmi "razem miło spędzimy czas grając w...". Jeśli ktoś przestaje "miło spędzać czas" to chyba już nie jest to, na co się umówiliście?
Widzę, że dla niektórych gra to śmiertelnie poważna rzecz i "moja gra" jest ważniejsza od "wspólnego grania". Oczywiście, tak też można, ale warto zadbać, żeby wszyscy mieli takie podejście. Jeśli ktoś słabo się bawi będąc automą dla graczy to może warto rozładować sytuację - nie wiem - rozmową na przykład?
Najczęściej taki foch powstaje na skutek własnych błędów czyli sam popsułem to popsuję też innym. Zalatuje lekkim egoistą. Nawet jeśli to inni źli współgracze popsuli mi grę bo ktoś mi wbił nóż w plecy to warto przemyśleć czy aby na pewno powinienem grać w tego typu gry skoro reaguję fochem. Przegram, trudno. W następnej mi lepiej pójdzie.
Oczywiście można próbować ratować sytuację w przeróżny sposób i dowartościować dzieciaka "whatever works" ale na drugi raz trzeba się liczyć, że bez tego w życiu nie skończymy żadnej gry no chyba, że damy mu wygrać. Jak ktoś lubi się tak męczyć to czemu nie? Ja to bym jednak z kogoś takiego zrezygnował, a na rozmowy umówił się z nim do knajpy.
"Nie ma sensu wiara w rzeczy, które istnieją."
Do sprzedania: Obsession + dodatki, Gaia Project, Roll Camera
Wątek sprzedażowy
Do sprzedania: Obsession + dodatki, Gaia Project, Roll Camera
Wątek sprzedażowy
-
- Posty: 291
- Rejestracja: 17 gru 2013, 15:02
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 41 times
- Been thanked: 61 times
Re: Toksyczni gracze
Mi sie generalnie trudno wypowiedzieć, bo ja jestem z tych osób, które serio nie potrafią grać dobrze w planszówki. 90% gier przegrywam, a pozostałe 10% udaje mi się cudem wejść na przedostatnie miejsce. Także dla mnie sama przegrana nie jest niczym złym i nadal mam przyjemność z rozgrywki. Także aż tak nie potrafię się wczuć w osobę, którą przegrywanie wkurza.
Co innego jak gra jest "niefair" i logicznie nawet nie ma szans na wygraną - wtedy też mi przechodzi ochota. Ostatnio miałem tak w Res Arcana. Grałem pierwszy raz, inni już ograni. Ostatnia gra spotkania. To gra bardzo trudna przy 1 rozgrywce, bo nie ma się pojęcia co można zrobić i jakie są karty. Także już na startowym doborze kart jest się w kropce. Jak po godzinie miałem 0 punktów, gdzie inni mieli po 8-10 to po prostu nie czułem sensu. Bez jakichś negatywnych uczuć czy coś - po prostu nie widziałem sensu przedłużania innym poprzez "udawane" dobieranie surowców jak i tak nie miało to wpływu na grę.
Jednak tutaj ewidentnie zawiniła sama gra jako tytuł trudny dla nowego gracza.
Co innego jak gra jest "niefair" i logicznie nawet nie ma szans na wygraną - wtedy też mi przechodzi ochota. Ostatnio miałem tak w Res Arcana. Grałem pierwszy raz, inni już ograni. Ostatnia gra spotkania. To gra bardzo trudna przy 1 rozgrywce, bo nie ma się pojęcia co można zrobić i jakie są karty. Także już na startowym doborze kart jest się w kropce. Jak po godzinie miałem 0 punktów, gdzie inni mieli po 8-10 to po prostu nie czułem sensu. Bez jakichś negatywnych uczuć czy coś - po prostu nie widziałem sensu przedłużania innym poprzez "udawane" dobieranie surowców jak i tak nie miało to wpływu na grę.
Jednak tutaj ewidentnie zawiniła sama gra jako tytuł trudny dla nowego gracza.
-
- Posty: 291
- Rejestracja: 17 gru 2013, 15:02
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 41 times
- Been thanked: 61 times
Re: Toksyczni gracze
Ciekawe spostrzeżenie z tymi kobietami. Zazwyczaj to one właśnie są pasywno-agresywne. Natomiast generalnie każdemu (bez względu na płeć) przydaje się czasami ustawienie do pionu. Może nie jest to przyjemne, ale do niektórych inaczej się nie da.ponika pisze: ↑04 lip 2022, 10:03Znów wracamy do - dość zaskakującego - faktu, że część graczy uważa, że jeśli ktoś nie dbał o ich wspaniałą zabawę kosztem własnej, to jest toksyczny. Powiedziałabym, że to oznaka toksyczności...
Zastanawiam się, ile kobiet odważyłoby się ustawić do pionu męża robiącego heheszki lub lekceważącego ich spotkania lub koleżanki. Publicznie, poniżając partnera w towarzystwie. I czy taki ustawiony facet byłby zadowolony. I czy padałyby podobne komentarze o "facetach, co to lubią prosto z mostu".
Bo chyba nie powiesz mi, że tylko kobiety są znudzone czyimś tłumaczeniem i tylko kobiety lekceważą współgraczy?
Feminizm, sreminizm, ehhhh...
Z drugiej strony jak ktoś bierze partnera na spotkanie, które go nie interesuje (może stąd znudzenie tłumaczeniem zasad) to też nie jest fajne.
Zauważyłem też, że mężczyźni częściej od takich spotkań oczekują wyzwania i rywalizacji, a kobiety raczej socjalnych interakcji.
-
- Posty: 1438
- Rejestracja: 19 maja 2010, 21:19
- Has thanked: 100 times
- Been thanked: 142 times
Re: Toksyczni gracze
Nie wiem ile odważyłoby się, ale uważam, że zdecydowana większość powinna. Lepiej tak niż fochy strzelać, dramy na uboczu kręcić.ponika pisze: ↑04 lip 2022, 10:03 Zastanawiam się, ile kobiet odważyłoby się ustawić do pionu męża robiącego heheszki lub lekceważącego ich spotkania lub koleżanki. Publicznie, poniżając partnera w towarzystwie. I czy taki ustawiony facet byłby zadowolony. I czy padałyby podobne komentarze o "facetach, co to lubią prosto z mostu".
Bo chyba nie powiesz mi, że tylko kobiety są znudzone czyimś tłumaczeniem i tylko kobiety lekceważą współgraczy?
Feminizm, sreminizm, ehhhh...
Gwarantuje Ci, że gdyby tak kobieta spacyfikowała faceta to by były komentarze w stylu "dobrze mu tak, niech zna swoje miejsce, pantofel, jazda z nim". Nie wiem jak to w anegdotycznej sytuacji było, ale na pewno nie dostała jazd od pozostałych przy stole. Także albo feminizm i równość, albo sreminizm i użalanie się nad niegodziwością tego swiata z obowiązkowym obwinianiem o wszystko mitycznego patriarchatu.
Offtop^2
-
- Posty: 790
- Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
- Has thanked: 1561 times
- Been thanked: 252 times
Re: Toksyczni gracze
a nie pomyślałeś przez chwilę, że ta większość, która "powinna" zbyt dobrze wie jaką cenę za to zapłaci i woli tego najzwyczajniej w świecie uniknąć?szczudel pisze: ↑04 lip 2022, 11:48Nie wiem ile odważyłoby się, ale uważam, że zdecydowana większość powinna. Lepiej tak niż fochy strzelać, dramy na uboczu kręcić.ponika pisze: ↑04 lip 2022, 10:03 Zastanawiam się, ile kobiet odważyłoby się ustawić do pionu męża robiącego heheszki lub lekceważącego ich spotkania lub koleżanki. Publicznie, poniżając partnera w towarzystwie. I czy taki ustawiony facet byłby zadowolony. I czy padałyby podobne komentarze o "facetach, co to lubią prosto z mostu".
Bo chyba nie powiesz mi, że tylko kobiety są znudzone czyimś tłumaczeniem i tylko kobiety lekceważą współgraczy?
Feminizm, sreminizm, ehhhh...
przez co często później muszą odpokutować za to, by wbić sobie do tych feministycznych łebków, że "ogon nie będzie kręcił psem", jak to mawiał domowy potwór z którym miałem nieprzyjemność rozmawiać. Bo widzisz mityczny patriarchat w wielu domach stoi mocną nogą i broni się tradycją i wiarą.
- BartP
- Administrator
- Posty: 4720
- Rejestracja: 09 lis 2010, 12:34
- Lokalizacja: Gdynia
- Has thanked: 383 times
- Been thanked: 885 times
Re: Toksyczni gracze
Wracając jeszcze do:
Ale gdyby się to powtarzało, to porozmawiałbym po spotkaniu. Bo to najczęściej oznaka czego innego. Najczęściej po prostu faktu, że ta osoba nie ma ochoty grać. W najlepszym w tę konkretną grę i trochę się zmuszała. A najgorszym w planszówki w ogóle.
Załóżmy, że to dosłowny cytat. W takim wypadku brzmi trochę nieładnie i ja bym tak do żony lub znajomego nie powiedział, bo tak, brzmi to trochę upokarzająco. Prędzej bym powiedział: "hej, jak będziesz poświęcał(a) uwagę na komórkę, to ominą cię zasady i nie będziesz wiedział(a), jak grać". A od tego momentu musiałbym założyć, że osoba jest dorosła i nie trzeba powtarzać ;].M, to jest brak szacunku, ktoś ci tłumaczy, a ty nie słuchasz. Albo zacznij, albo odejdź od stołu
Ale gdyby się to powtarzało, to porozmawiałbym po spotkaniu. Bo to najczęściej oznaka czego innego. Najczęściej po prostu faktu, że ta osoba nie ma ochoty grać. W najlepszym w tę konkretną grę i trochę się zmuszała. A najgorszym w planszówki w ogóle.
Sprzedam nic
- Gizmoo
- Posty: 4107
- Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
- Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
- Has thanked: 2648 times
- Been thanked: 2560 times
Re: Toksyczni gracze
1. Toksyczność nie ma płci.
2. Kobiety są zazwyczaj bardziej wyrozumiałe od mężczyzn i zdecydowanie mniej jest w nich agresji.
3. Większość problemów można rozwiązać rozmową.
Sam bywam toksycznym graczem, bo marudzę, jak gra mi się nie podoba. Wiem, jestem w tym nieznośny, dlatego staram się umawiać na konkretne gry, by zminimalizować ryzyko własnego marudzenia, jak również, by pozostali gracze również przy moim marudzeniu nie ucierpieli.
Nawet najlepszą grę można popsuć przez źle dobrane towarzystwo. Większość moich partii w ameri, była popsuta przez graczy grających wyłącznie w euro, których jedynym celem było zwycięstwo a nie zabawa. Przeżyłem w ten sposób najgorszą partię Martwej Zimy. Gry, którą serio uwielbiam, ale jest to też gra, która wymaga wczuwania się w klimat i grania dla samej zabawy i dyskusji. No i grałem z eurograczami, którzy kompletnie tego nie mogli zrozumieć. Już na samym początku koleżanka zaprotestowała, bo dostała kartę zdrajcy, a ona nie chciała być zdrajcą, więc publicznie się przyznała i poprosiła o zmianę roli. Ręce mi opadły. Musiałem jeszcze raz rozdać karty, no ale już wszyscy wiedzieli, że na pewno ona nie jest "po ciemnej stronie mocy". Dalej było tylko gorzej, bo wszyscy grali totalnie mechanicznie, w milczeniu, marudząc strasznie, że "to nudna, głupia gra". Miałem też partię w drugą stronę, gdy gracz ameri usiadł do euro i bawił się fatalnie, co chwila komunikując, że gra mu się nie podoba, a on nie ma siły wszystkiego przeliczać. A całkiem niedawno miałem taką przygodę przy grze Tortuga 2199, gdy jeden z graczy od samego początku źle zbudował talię i strasznie mu nie szło. Narzekał potwornie przez całą rozgrywkę, mówił, że mu się koszmarnie nie podoba, nigdy więcej w to nie zagra, a na koniec przyznał, że jakby wiedział, że to jest deckbuilder - to nawet by nie usiadł do tej gry. (a mógł zapytać przed)
Także rada, by umawiać się z konkretnymi ludźmi na konkretne gry, jest bardzo dobra. U mnie niestety parę grup się przez to rozpadło, gram trochę mniej niż kiedyś, ale atmosfera przy stole jest lepsza, gdy wszyscy wiemy czego się mniej więcej spodziewać.
Gorzej, jak ktoś na takim spotkaniu wyciągnie znienacka tytuł, którego nie znam. Pozostali gracze chcą zagrać "bo nowość", a ja już po wytłumaczeniu zasad wiem, że będę się bawił źle. Więc obiecałem sobie, po ostatniej koszmarnej partii w taką grę-zaskoczkę (Scout), że podziękuję i wstanę od stołu, by nie psuć innym zabawy.
2. Kobiety są zazwyczaj bardziej wyrozumiałe od mężczyzn i zdecydowanie mniej jest w nich agresji.
3. Większość problemów można rozwiązać rozmową.
Sam bywam toksycznym graczem, bo marudzę, jak gra mi się nie podoba. Wiem, jestem w tym nieznośny, dlatego staram się umawiać na konkretne gry, by zminimalizować ryzyko własnego marudzenia, jak również, by pozostali gracze również przy moim marudzeniu nie ucierpieli.
Nawet najlepszą grę można popsuć przez źle dobrane towarzystwo. Większość moich partii w ameri, była popsuta przez graczy grających wyłącznie w euro, których jedynym celem było zwycięstwo a nie zabawa. Przeżyłem w ten sposób najgorszą partię Martwej Zimy. Gry, którą serio uwielbiam, ale jest to też gra, która wymaga wczuwania się w klimat i grania dla samej zabawy i dyskusji. No i grałem z eurograczami, którzy kompletnie tego nie mogli zrozumieć. Już na samym początku koleżanka zaprotestowała, bo dostała kartę zdrajcy, a ona nie chciała być zdrajcą, więc publicznie się przyznała i poprosiła o zmianę roli. Ręce mi opadły. Musiałem jeszcze raz rozdać karty, no ale już wszyscy wiedzieli, że na pewno ona nie jest "po ciemnej stronie mocy". Dalej było tylko gorzej, bo wszyscy grali totalnie mechanicznie, w milczeniu, marudząc strasznie, że "to nudna, głupia gra". Miałem też partię w drugą stronę, gdy gracz ameri usiadł do euro i bawił się fatalnie, co chwila komunikując, że gra mu się nie podoba, a on nie ma siły wszystkiego przeliczać. A całkiem niedawno miałem taką przygodę przy grze Tortuga 2199, gdy jeden z graczy od samego początku źle zbudował talię i strasznie mu nie szło. Narzekał potwornie przez całą rozgrywkę, mówił, że mu się koszmarnie nie podoba, nigdy więcej w to nie zagra, a na koniec przyznał, że jakby wiedział, że to jest deckbuilder - to nawet by nie usiadł do tej gry. (a mógł zapytać przed)
Także rada, by umawiać się z konkretnymi ludźmi na konkretne gry, jest bardzo dobra. U mnie niestety parę grup się przez to rozpadło, gram trochę mniej niż kiedyś, ale atmosfera przy stole jest lepsza, gdy wszyscy wiemy czego się mniej więcej spodziewać.
Gorzej, jak ktoś na takim spotkaniu wyciągnie znienacka tytuł, którego nie znam. Pozostali gracze chcą zagrać "bo nowość", a ja już po wytłumaczeniu zasad wiem, że będę się bawił źle. Więc obiecałem sobie, po ostatniej koszmarnej partii w taką grę-zaskoczkę (Scout), że podziękuję i wstanę od stołu, by nie psuć innym zabawy.
Ostatnio zmieniony 04 lip 2022, 21:40 przez Gizmoo, łącznie zmieniany 1 raz.
- kaszkiet
- Posty: 2808
- Rejestracja: 03 maja 2013, 13:06
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 309 times
- Been thanked: 525 times
Re: Toksyczni gracze
I właśnie dlatego nie lubię Terraformacji.
Gra ciągnie się jak flaki z olejem i raz na 100 kart jest złośliwa karta interakcyjna, na którą nie można za wiele poradzić.
Gry z negatywną interakcją są wspaniałe, ale zdecydujmy, czy się naparzamy się po gębach, czy grzebiemy motyką w ogródeczku, co 10 tur wrzucając granat w truskawki sąsiada.
Gra ciągnie się jak flaki z olejem i raz na 100 kart jest złośliwa karta interakcyjna, na którą nie można za wiele poradzić.
Gry z negatywną interakcją są wspaniałe, ale zdecydujmy, czy się naparzamy się po gębach, czy grzebiemy motyką w ogródeczku, co 10 tur wrzucając granat w truskawki sąsiada.
Re: Toksyczni gracze
Mam wrażenie dodatkowo, że mieszamy w wątku dwa różne rodzaje spotkań. Czym innym jest wieczór stricte planszówkowy, wtedy faktycznie czaty grupowe czy 'sesje zerowe' mają sens (planowanie i wybór tytułu). Ale kompletnie czym innym jest 'spotkajmy się towarzysko, coś zjemy, a potem może zagramy'. Tu nadmiar planowania prowadzi tylko do rozczarowań (3h przy przekąskach i winie, i nie starczyło czasu na Twilight Imperium!).
Re: Toksyczni gracze
Ostatnio ze znajomymi regularnie widujemy się raz w tygodniu i przyjęliśmy system losowania gracza, który wybiera w co gramy na danym spotkaniu. Grając w czwórkę gwarantujemy, że w każdym miesiącu wszyscy będą mogli zdecydować co wyląduje na stole, ale nie trzymamy się tego bardzo sztywno i mimo wszystko wybierająca osoba zwraca uwagę na preferencje współgraczy. No i czasami jest jakiś fillerek do ogrania, albo nowość, którą trzeba wrzucić na stół i zrecenzować, to wtedy za zgodą wszystkich obecnych gramy dodatkowo System działa, nikt nie marudzi.
- Hardkor
- Posty: 4492
- Rejestracja: 15 paź 2019, 11:20
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 1354 times
- Been thanked: 858 times
- Kontakt:
Re: Toksyczni gracze
Proponuję pewne usprawnienie systemu. Grajcie 4 razy w tygodniu to każdy będzie raz w tygodniu decydował!!! Nie no a poważniej to spoko, ale u mnie się sprawdza lepiej na zasadzie ile mamy osób i jaki stół i propozycja paru gier do wyboru. No chyba, że akurat dostałem coś nowego to stawiam przed faktem dokonanym w co gramy xdNiewodnik pisze: ↑04 lip 2022, 12:48 Ostatnio ze znajomymi regularnie widujemy się raz w tygodniu i przyjęliśmy system losowania gracza, który wybiera w co gramy na danym spotkaniu. Grając w czwórkę gwarantujemy, że w każdym miesiącu wszyscy będą mogli zdecydować co wyląduje na stole, ale nie trzymamy się tego bardzo sztywno i mimo wszystko wybierająca osoba zwraca uwagę na preferencje współgraczy. No i czasami jest jakiś fillerek do ogrania, albo nowość, którą trzeba wrzucić na stół i zrecenzować, to wtedy za zgodą wszystkich obecnych gramy dodatkowo System działa, nikt nie marudzi.
Posiadam najwyższy (3%) rabat w aleplanszowki - jeśli chce skorzystać to daj znać. Jestem prawie ciągle przy komputerze (praca zdalna), więc szybko odpiszę :)
-
- Posty: 531
- Rejestracja: 01 sty 2019, 17:25
- Lokalizacja: Zagranica
- Has thanked: 232 times
- Been thanked: 444 times
Re: Toksyczni gracze
[kontynuując offtop, chociaż kierowanie się stereotypami to też rodzaj toksyczności]CrossSleet pisze: ↑04 lip 2022, 11:30 Ciekawe spostrzeżenie z tymi kobietami. Zazwyczaj to one właśnie są pasywno-agresywne.
Za Caroline Criado-Perez, Niewidzialne kobiety:
"Analiza 248 ocen pracowników zebranych w różnych amerykańskich przedsiębiorstwach technologicznych wykazała, że kobiety są krytykowane za cechy osobowości, mężczyźni zaś nie. Kobietom nakazuje się, by spuściły z tonu, by dały spokój. Nazywa się je apodyktycznymi, konfliktowymi, wyszczekanymi, agresywnymi, rozhisteryzowanymi, irracjonalnymi. Ze wszystkich tych określeń w ocenach mężczyzn pojawiło się tylko słowo „agresywny” – dwukrotnie, w formie zachęty do rozwijania tej cechy"
To tak a propos "kobiety są... każdy to wie"
Polecam całą książkę, bardzo merytoryczna. Rozprawia się ze stereotypami na temat kobiet punkt po punkcie, podparta badaniami, artykułami naukowymi (i popularnonaukowymi) i raportami.
(Nie mogę znaleźć wyników badania a nie pamiętam proporcji i dokładnych procentów, postaram się doszukać).
Zrobiono też badanie w którym kolejno dwójka aktorów, mężczyzna i kobieta, odgrywali scenę rozmowy rekrutacyjnej, którą potem oceniali badani. Facet był oceniany głównie jako silny, zdecydowany, z autorytetem, panujący nad sytuacją. Kobieta jako agresywna, histeryczna, niestabilna emocjonalnie. Problem tylko w tym, że odrywali tę samą scenę, co do gestu i tonu głosu.
Także uważałabym z tym "bo baby to agresywne są"