Ostatnia moja rozgrywka z żoną. Małe dziecko nie pomaga żeby zagrać w cokolwiek ale poszła grzecznie spać więc wpadliśmy na pomysł a może uda się zagrać. Po 20min settingu usiedliśmy do rozgrywki. Ja grałem żołnierzem a żona zwiadowcą (losowe postacie). Już w pierwszej rundzie miałem 2 głębokie rany i 2 powierzchowne. Myślałem że po 10min gry będzie po mnie kiedy to w 2giej turze weszła królowa i machnęla mnie ogoniskiem (ja bez kart na ręce) a potem dobiła mnie w fazie ataku intruzów. Potem chciałem jej uciec bo miała coś koło 10hp ale oczywiście znowu mnie ugryzła......serio miałem pietra że po raz pierwszy skończę jednak tak szybko. Jednak jakimś cudem wykaraskałem się i uciekłem się uleczyć w gabinecie zabiegowym. Udało się rozegrać pełną partię. Żona zrobiła swój cel i uciekła kapsułą....ja zginałem w pożarze statku wraz z goniącą mnie królową.Hardkor pisze: ↑04 paź 2022, 11:06To jest gra, w której po śmierci z powodu losowości masz syndrom osła ze shreka zamiast "głupia losowa gra"BOLLO pisze: ↑04 paź 2022, 10:23 Tak samo odbieram tę grę . W sumie to nawet nie gra a pisany świetny scenariusz podczas przygody na statku. Za każdym razem się dobrze bawię a jak jeszcze leci muzyczka w tle i ekipa jest mocno zaangażowana to już petarda. Nemesis to dziwny twój. ta gra jest losowa w każdym jej aspekcie a mimo to ta losowość nie przeszkadza. Trzeba szyć nową strategię każdej tury....każdy ruch tutaj ma znaczenie. Wielu rzeczy i wypadkowych nie jesteś w stanie przewidzieć.
Przegrałem. I co z tego bawiłem się przy tym mega.