mineralen pisze: ↑10 maja 2023, 15:40
Nie wiem czy chcesz mi powiedzieć, że ludzie którzy zajmują się recenzowaniem gier po pracy, ci sami ludzie, którzy mają poświęcać X godzin, żeby dobrze ograć grę do recenzji, ci sami ludzie, którzy nie mają za bardzo czasu pograć w gry, które im się kiedyś spodobały, bo wydawcy im podsyłają kolejne nowości mają teraz poświęcać X godzin na grę w CRAPY (bo muszę je dobrze ograć, żeby nikt im nie zarzucił, że dają słabą ocenę po jednej rozgrywce) i zmuszać do tego swoich współgraczy, bo gawiedź chce igrzysk?
No nie, nie o to mi chodzi. Może wytłumaczę to na własnym przykładzie. Zagrałem już w ok. 200 tytułów będąc w planszowym hobby, które były dla mnie lepsze czy gorsze, a zwykle podchodziłem do nich z ochotą.
Promowane gloomhaven to dla mnie gra słaba, w której robisz ciągle to samo, ani to euro ani to przygodówka dla mnie. Azul letni pawilon po 5tej rozgrywce stał się grą, w której robiłem dokładnie to samo i dokładnie ten sam efekt uzyskiwałem na koniec rozgrywki, co spowodowało, że wypadł z kolekcji, bo nie potrzebna mi gra, która nie wywołuje u mnie żadnych emocji i chęci kombinowania. SW: Rebelia zachwalany przez wszystkich był dla mnie zbyt losowy i irytował kiedy po 3 godzinnym planowaniu o zwycięstwie decydował rzut kością lub fart w odnalezieniu bazy rebelii.
Żadna z tych gier nie jest crapem obiektywnie, bo mechanicznie i tematycznie wszystko w tych grach się spina (opinie na BGG również są w dużej większości pozytywne), ale to na końcu mi się ma podobać i to jest moje zdanie czy siądę do gry chętnie czy nie. Recenzenci też często wspominają te słowa, że to ich subiektywna opinia.
Recenzent ogrywa X tytułów w ciągu roku i co chwile ma nowe gierki, a każda z nich jest dobra i warta kupienia to coś co do mnie w ogóle nie przemawia i nie jest w mych oczach wiarygodne, bo jeżeli ja zwykły zjadacz chleba widzę w grach wady i nie każdy dobry tytuł mi pasuje, to recenzent z o wiele większymi możliwościami ogrania powinien je tym bardziej dostrzegać i mieć swój gust. Często wady i problemy są pomijane/przemilczanie a delikwent skupia się na samych zaletach, a jak ma być słaba ocena to wchodzą teksty typu "ciężko mi ocenić ten tytuł".
Dla widza, który trochę tytułów ma już na koncie wygląda to na to, że recenzent nie ma wyrobionego gustu i łyka wszystko jak pelikan. Nikt nie oczekuje znęcania się nad tytułem czy zmuszenia do ogrywania słabych gier żeby być wiarygodnym, punktowanie wad czy patologii tytułu to nie jest zdrada żony.
Bestia - standeesy to jest kompletna porażka i nie powinno to nigdy trafić w takiej wersji do sprzedaży, wg tego czytam "standeesy mają bardzo ładne grafiki, niekiedy nie są dobrze spasowane, ale za to mepelki mają cudowny grawer".
Ostatnio nawet jeden z influencerów planszowych stwierdził najpierw, że poleca gry wojenne i są spoko do grania solo, a następnie mówi, że najmniej lubi gry wojenne. Następnie uznał, że nie lubi gier z dużą ilością zasad, a chwilę później pochwalił się, że ma 12 pudeł too many bones i bardzo sobie to ceni. To wszystko było zawarte w jednym materiale, bo wiadomo, na przestrzeni czasu podejście może się zmienić.
Jeden z recenzentów planszowych grze którą lubię dał słabą ocenę, bo mu taki typ rozgrywki nie pasuje, wypunktował plusy, wypunktował minusy, on zagrał 5 razy, ja ok. 30. Każdy jego minus, który czuć, że starał się zrobić tak żeby to było bardziej obiektywne niż wtedy kiedy mi się gra nie spodoba, występował w tej grze częściej lub rzadziej. Tu również, gra jest w top100 bgg, ale gust nie pozwalał temu człowiekowi udawać, że to jest fajne i dobre, kupujcie.
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.