Sleeping Gods(+++) - świetna gra, która szturmem zdobyła mój stół. Pierwsza kampania zaliczona i jest bardzo dobrze. Proste zasady, bajeczna grafika, mroczne teksty i poczucie otwartości świata z toną misji do wykonania. Ciekawe walki oraz poczucie rozwojue ekipy dzięki kolejnym kartom rozwoju. Więcej ochów i achów w wątku z grą. Ja dziś siadam do kolejnej kampanii.
Crokinole(+++) - Gambit daje 10 to trzeba sprawdzić. Akurat Druga Runda rozstawiła się na jarmarku w okolicach mojego bloku to z rodziną wyskoczyłem sprawdzić co tam mają. Crockinole zagrałem 1v1 i bawiłem się dobrze. Proste zasady, szybka rozgrywka i możliwość kombinowania na wystarczającym poziomie by chcieć rozegrać kilka partii. Niestety gra jest ogromna i w porównaniu do KLASKa w moim odczuciu przegrywa. KLASK jest mniejszy, ma więcej opcji i jest dynamiczny.
Chicken Cha Cha Cha(++-) - kolejna gra z festynu, którą sprawdziłem, tym razem z młodym. Zasady załapał w locie i można było przyjemnie posprawdzać kto ma lepszą pamięć. Akurat starzy nie mieli szans i dość szybko ulegli młodszemu pokoleniu. Gra to memo, w którym kurczaki biegają w kole po różnych grafikach. By przejść na kolejne pole trzeba odsłonić kafelek z taką samą grafiką. Jak się uda, możemy jechać dalej, jak nie, to tura przechodzi na przeciwnika. Gramy do momentu aż jeden z graczy obskubie przeciwników z ich piórek. Proste, ale jakie powoduje emocje, gdy ktoś siedzi Ci na kuprze Znacząco ciekawsza wersja memo i chyba najlepsza jaką poznałem.
Frostpunk: The Board Game(++-) - rozpisałem się w wątku z grą. Zasady jak i rozkładanie potrafią przygnieść. Ciężki zimowy klimacik też nie pomaga. Tona faz w rundzie przytłacza i gra w sumie sprawdza się najlepiej w solo/2 graczy. No a jak już się przez to przebijemy i pogodzimy to dostajemy naprawdę ciężkiego coop, który rzuca w nas kolejnymi problemami i wydarzeniami. Na razie po 3 partiach wciąż nie udało mi się przejść pierwszego scenariusza. Gra jest długa, ale i tak lepiej zagrać kilka partii bez składania, bo reset jest bardzo szybki. Gra mi się spodobała, ale szczerze nie wiem czy będę miał tyle czasu i samozaparcia by gra lądowała na stole wystarczająco często i długo by mieć szansę przejść kolejne misje. Patrząc po wątkach sprzedażowych to wielu graczy się od tego odbija.
Stationfall(++-) - Benny Hill skrzyżowany z Czy Leci z nami pilot i kosmicznymi jajami. Tym jest ta gra. Koncertem chaosu i krzywych akcji(pies nie może uciec z bilionerem, wyrzućmy go śluzą lub w ogień xD). Gra potrafi stworzyć śmieszne sytuacje, ale gdy już zapoznamy się z zasadami i staramy się wygrać to żyłka może nam pęknąć, bo tego chaosu nie sposób ogarnąć. Sytuacja na planszy jest bardzo dynamiczna i po 2 partiach największe szanse mieli gracze, których postacie dostają PZ przy okazji(coś na Ziemię nie doleci, ktoś będzie down). Dla mnie gra jest za długa vs poziom kontroli jaki oferuje. Wejście w nią potrafi przyprawić nas o ból głowy przez tonę zasad, umiejętności postaci i ich celów, ale jak już to ogarniemy to gra dalej nie jest płynna, bo gracze potrafią przymulić xD Mi się podobało, ale nie na tyle by kupić lub nawet zaproponować kolejną partię.
Unlock!: Game Adventures(+--) - niestety dla mnie jeden ze słabszych Unlocków. Największy plus za bardzo fajne odwzorowanie gier, na których oparto kolejne sprawy. TTR za bardzo oparł się na jednej gierce przez co przez większość partii co chwilę ją odpalamy, bo może teraz to akurat znowu coś da. Mysterium totalnie nas pogubiło. Dało się przeskoczyć w jednym momencie sporo akcji i pójść dalej. Dobrze, że w instrukcji zamieścili krok po kroku co należy zrobić, bo mogliśmy wrócić i dojść prawilnie do tego. Moim zdaniem mało czytelna część względem podpowiedzi i zagadek. Męczyłem się. Ostatnia sprawa na bazie Pandemica z kolei rządzi. Naprawdę świetna sprawa, która rzuca nas po całym świecie w pościgu za pacjentem zero. Ciekawe zagadki i fajne uczucie walki z pandemią. Jakby nie ostatnia sprawa to w sumie byłaby to najgorsza część, tak jest gdzieś 3 od końca. No nie mogę polecić z czystym sumieniem, bo jednak są lepsze Unlocki dostępne w tej samej cenie.
Alicja w Krainie Czarów(---) - totalna bieda a nie gra. Losowość jak w chinczyku. Decyzyjność dna mariackiego. Nie polecam dla nikogo. Gra polega na chodzeniu w kółko postaciami z Alicji. Idziemy o tyle pól ile wskaże karta przez nas zagrana. Mamy ich trzy na ręce i możemy zagrywać wyłącznie skrajne. Pola na planszy w sumie daja nam okazję zebrać ciastka(dodatkowe PZ) powiększyć się, lub teleportować w inne miejsce(strzałka zegara, która strzelamy palcem wskaże miejsce). W sumie wygląda na coś dającego jakiekolwiek podstawy gry, ale w trakcie partii chodzi by jak najszybciej trzaskać okrążenia i liczyć, że akurat nam trafi się bardziej punktująca karta.
At the Office(+--) - totalny średniak. Wykreślanka, w której staramy się stworzyć zrównoważoną hierarchię pracowników. Rzucamy kilkoma kośćmi w różnych kolorach, kolor mówi u kogo możemy wartość wpisać. Do tego dochodzi dodatkowa kość o wartościach 1-3, którą możemy użyć by powiększyć wynik. Punktujemy jak wypełnimy rząd i suma wartości jest równa większa od wartości zaznaczonej dla danego rzędu. Do tego za hierarchię(szef musi mieć wartość równą/wyższą od podwładnych) i jeszcze za pierwsze przyznanie wartości wszystkim pracownikom w danym kolorze(kto pierwszy ten lepszy w tym wypadku). Na koniec gry punktujemy jeszcze za liczbę razy kiedy nie użyliśmy bonusowej kości z daną wartością. Tyle. Gra w sumie nudna i flakowata. W połowie partii się znudziłem. Dodatkowo oferowane wyzwanie jest niskie, nie czuć, że w kolejnej partii mogę wykręcić coś lepiej/więcej albo sprawdzić coś nowego. Rzuć na tacę królem
The Castles of Burgundy: Special Edition(+++) - w zamkii grałem wielokrotnie. Tutaj chciałbym opisać nową edycję. Wydanie jest cudowne. Kafle grube. Grafiki przejrzyste. Duży plus za tekst po drugiej stronie każdego kafla oraz drewniane kafelki produktów na sprzedaż. Figurki dla mnie całkowicie zbędne. Używaliśmy ich do połowy partii(samych zamków) i potem część odpuściła podmienianie. Popiersia świetne. Ogólnie jeśli mamy miejsce w domu i kochamy zamki to jest to złoty strzał. Z kolei jeśli nie graliśmy, mamy mało miejsca, grafika nie ma dla nas większego znaczenia to big box wystarcza(choć nie ma winnic, czyli nowego dodatku, oraz kopii każdej planszy dla każdego gracza). Same winnice bardzo przyjemne, ale jest to dodatek, w który należy iść. Świetnie współgra, ale daje bardzo dużo PZ jak i bonusów w trakcie gry. U mnie schodziły wszystkie kafle co rundę. Świetna sprawa i zacieram ręce na swój egzemplarz.
Deckscape: Dracula's Castle(++-) - ta seria u mnie nigdy nie wyskoczy ponad 6/10 w finalnym rozrachunku. Zagadki są ok. Elementy ujdą. Jest to budżetowa wręcz seria z nieciekawymi grafikami. W tej konkretnej części polujemy na Drakulę i jego paczkę. Zagadki powiązane są z otrzymanym na początku Necronomiconem i całkiem dobrze wchodzą, choć kilka zagadek totalnie do nas nie trafiło i moim zdaniem można było je opisać znacząco lepiej. W sumie ja grywam w każde ER, ale jak ktoś się w średniaki bawić nie chce, to niech zostanie przy EXIT i Unlock.
Magajaja Dinosaurs(---) - kolejna dziecięca gra do sprawdzenia i tutaj niestety całkowita porażka. Wykonanie średnie, jajka raz działają raz nie. Nazwa debilna. A mechanicznie jest losowo i prostacko. Do zapamiętania aż 4 kolory(więc w sumie 3). Nasze zadanie to zagrać karty obrazujące dane odcinki drogi by dojechać danym jajem na konkretne pole, które akurat teraz punktuje za ten kolor. Jak się uda, to dostajemy tą kartę. No i niestety tutaj często i gęsto nowa karta komuś może ustawić pięknie zagrywkę, gdy inny się męczy z dowiezieniem jajka. Nie polecam.
Night Parade of a Hundred Yokai(++-) - grę na pewnym etapie chciałem wspierać w trwającej przedsprzedaży, ale po obejrzeniu kilku filmików więcej odpuściłem i bardzo jestem sobie za to wdzięczny. Gra całkowicie nie trafia w mój gust. Rozwijamy w sumie 2 z 3 kolorów, które odpalamy naprzemiennie w celu wysłania naszych wojowników na planszę, wykonania nimi ruchu, otrzymania kasy na zakup kart i atakowania przeciwników. Zgrubsza tyle. Plansza stworzona jest z kart, kiedy na danej karcie znajduje się określona liczba naszych wojowników, to możemy je usunąć by położyć swoją bramę Tori i otrzymać też dzięki temu bonus oraz pkt na koniec gry. Wyłożenie wszystkich bram przez jednego z graczy kończy grę. No i tak gramy starając się zajmować tereny, uniemożliwiać tego przeciwnikom i rozwijając swoje tableau. Lekko, łatwo i przyjemnie. Dla mnie jednak brakuje tam ciekawych decyzji a przy większej liczbie graczy jest totalny chaos i raczej gramy na reakcje niż rozgrywamy swoją strategię. Rozumiem co się może podobać, kiedyś mógłbym jeszcze zagrać, ale do kolekcji nie wezmę.
Planet Unknown(+--) - zagrałem 1 partię w 6os i dla mnie całkowity średniak. W sumie w takiej liczbie graczy to gra robi się solo doświadczeniem z prawie zerową interakcją. Dokladamy co akurat nam wypadnie i jedziemy dalej. Na pewno gra zyskuje przy mniejszej liczbie graczy, ale dalej z takich gier to dla mnie Patchwork będzie nie do pokonania. Niezbadana Planeta oferuje ciekawe wybory, kilka torów rozwoju i spina to, punktującą na koniec gry, terraformacją planety(punktujemy za rzędy i kolumny wypełnione w całości bez meteorytów). Sporym plusem jest tortownica, która usprawnia grę, ułatwia jej spakowanie i całkiem nieźle prezentuje się na stole.
Quoridor(++-) - kolejna gra przetestowana na festiwalu Drugiej Rundy. Bardzo przyjemna i szybka logiczna potyczka pomiędzy graczami w tworzenie labiryntu przez, który musimy dojść na drugą stronę. Kto pierwszy ten wygrywa. Zasady banalne, partie szybko biegną i można spokojnie przerwać w trakcie jak już widzimy kto wygrywa. Grałem w wersję pełnowymiarową drewnianą do domu bym nie zakupił, gdyż miejsca zabiera stanowczo za dużo, ale jakąś mniejszą wersję mógłbym przygarnąć.
Secret Identity(+++) - świetnie wykonana gra imprezowa. Byłem pod wrażeniem planszy graczy z magnetycznymi zamknięciami oraz gumową nakładką. Gra jest bardzo prosta, ale przez ograniczoną liczbę grafik jakie otrzymujemy musimy decydować ile pozostali gracze faktycznie potrzebują do odgadnięcia naszej postaci. Dodatkowo nie opłaca robić się zbyt prostych skojarzeń, gdyż wtedy wszyscy zyskują tyle samo. Polecam sprawdzić.
Shikoku 1889(+--) - wielu poleca grę na start z system 18XX, ale jak dla mnie 30 zjada ten twór na śniadanie. Gra ogólnie mnie nie porwała. Nie widziałem wielu ciekawych decyzji i partia po prostu się toczyła aż rozbiliśmy bank. Jak ktoś zagrał w 30, to nie ma w sumie czego tu szukać. Jak ktoś zaczyna to moim zdaniem 30 jest lepsza. Odhaczyłem i starczy, więcej raczej nie zagram.
Turing Machine(++-) - przyjemna łamigłówka dla testerów/programistów. Łamiemy kod na bazie otrzymanych metod testowania. Kto pierwszy dowie się jaki on jest ten wygra. Gra jest w sumie doświadczeniem solo. Coop to granie solo w grupie. Mi się podobało, ale wolałbym mieć pod to apkę na telefonie niż partolić się z kartami. Planeta X oferuje znacząco ciekawsze doświadczenie jak i walkę między graczami.
Ubongo Shimo(+--) - grałem już w większosć gier z serii Ubongo i jednak to co zaoferowali w pierwszej iteracji było najlepsze. Reszta to już niepotrzebna kombinacja, która nic nie wnosi do tej serii. Naprawdę nie wiem komu bym polecił tą iterację. Dlaczego ją zamiast podstawki? Może jak ograliście wiele wiele partii to warto przeskoczyć, ale dla reszty nie widzę sensu. Przy czym najlepszą grą z serii pozostaje dla mnie wersja Duel.
POWROTY
The Hunters A.D. 2114(++-) - rozgrałem drugą kampanię i zakończyłem swoje doświadczenie z tą częścią. Bardzo dobry tytuł, który niestety można łatwo złamać prowadząc do zbyt prostych walk i zbyt wykoksanych postaci. Na szczęście sandboxowość i wielość misji daje radę i można poczuć się jak w prawdziwym świecie postapo. Mam nadzieję, że twórca w kolejnej części naprawi te błędy i dostaniemy doskonały twór. Już przy Hybrids było widać znaczący postęp historii jak i misji.
Nowość miesiąca: Uśpieni Bogowie - świetna gra kampanijna z otwartym światem. Dopiero skończyłem pierwszą kampanię i zabieram się za kolejną.
Powrót miesiąca: The Great Zimbabwe - świetna partia, w której czarny koń partii otarł się o zwycięstwo(zrównał się ze swoim żetonem), ale brakło mu 3PZ do wygranej. Tym razem grałem bogiem dającym zakup za 1, dorwałem też budowniczego i poszedłem w budowle. Wywaliło mi to limit na ponad 30, ale mogłem w każdej rundzie zdobywać kolejne PZ.
Gra miesiąca: 1849: The Game of Sicilian Railways - bardzo fajna partia, gdzie z niczego udało mi się wyjść na pierwszą pozycję. Udało się też sprawdzić nowe zagrywki i w paru miejscach zblokować wrogów w bezlitosny sposób. Obecnie jedna z ulubionych 18XX.
Kasztan miesiąca: Alicja w Krainie Czarów oraz Magajaja - oba beznadziejne. Obraz antygier w nich zobaczyłem.
Wydarzenia: Planszówki w Spodku - podobało mi się bardziej niż w zeszłym roku. Byłem wyłącznie w sobotę, ale udało się ograć sporo, porozmawiać z wieloma osobami i wziąć udział nawet w prelekcjach
Postanowienia: Rozegrać drugą kampanię w Uśpionych Bogów. Wziąć się za bary z Stars of Akarios. Sprzedać kolejne gry, by zrobić miejsca na nowości. Pojechać na 18kon.