Cyel pisze:Btw - z innymi grami występuje ten sam problem? Co w Super Fantasy Brawl czy Skytear, gdzie każdy gracz prowadzi kilka postaci? Co z Imperialem, gdzie gracze czasem startują kontrolując nierówną liczbę państw albo ten stan się tworzy w trakcie rozgrywki (czasem nawet jakiś gracz nie kontroluje żadnego państwa a inni po kilka)? Co z DC z overlordem, czy to lenistwo designera, że prowadzi on więcej niż jednego potwora i ma więcej zabawy niż gracze?
Granie grupą postaci (zwłaszcza jak mechanika gry "wychodzi z założenia" że gracz prowadzi grupę postaci) to zupełnie co innego co granie dwiema niezależnymi postaciami. Podobnie jak w kooperacjach granych na x-postaci to odczucie nie jest zero-jedynkowe. Stosunkowo duże poczucie, że gramy jednak grupą jest choćby w Robinsonie granego na kilka postaci. Mamy wszystkie piony i karty postaci przed sobą w zasięgu wzroku, większość faz się odnosi do całej grupy, jedna postać zbiera jedzenie dla całej grupy, buduje przedmioty dla całej grupy itp, kara za niespełnianie czegoś tyczy się całej grupy. Gorzej jest już w Zombicide czy dowolnym DC gdzie postać nie ma osobnej talii kart czy czegoś takiego - dalej mamy wszystkie elementy na stole, że patrzymy na nasze obie postacie i myślimy o nich jednocześnie, dalej jest to łatwo wszystko ogarnąć, ale jeśli gramy na 2 graczy 2 postaciami to już odczuwalne jest pod względem mechaniki, że "moja lewa ręka jest dla mojej prawej ręki takim samym innym graczem jak postać 2giej osoby". Jeszcze gorzej to wygląda w karciankach i wystarczy obejrzeć dowolną rozgrywkę na YT aeon's enda czy arkham horror lcg gdzie osoba komentuje co robi i zaraz usłyszymy coś w stylu "to była postać x, teraz zobaczmy co ma postać y". Dalej grając tak oczywiście mamy jeden plan na grupę, dalej powinniśmy kojarzyć jakie karty ma kto, ale przez to, że mamy osobną rękę, osobną talie, osobny discard - trudno patrzeć na grę cały czas z perspektywy "nas" i dalej raz patrzymy na grę bardziej z perspektywy postaci A, a raz bardziej z perspektywy postaci B i tu już takie odczucie, że "gramy solo w grę 2 osobową" jest bardzo duże.
Mocno nie podobają mi się argumenty obrońców, że de facto, autor może sobie wpisać na pudełku co chcę, a to po stronie gracza ciąży odpowiedzialność i za udowodnienie, że jednak to jest słabe i za upewnienie się, że jest to faktycznie słabe przed zakupem. Myślę, że dobrym (chociaż w drugą stronę) przykładem jest przytaczany tu TWOM. Tam mamy na pudełku 1-6 graczy pomimo tego, że autor nie dał
ŻADNEGO mechanizmu sprawiającego, że rozgrywka na 6 graczy ma sens i zgodzę się z Siepu na tej zasadzie każdą grę można uznać za grę na dowolną ilość graczy traktując gry rywalizacyjne jako gry drużynowe.
I teraz co? Ja nie mogę powiedzieć, że tryb na 6 osób w TWOM jest bezsensu dopóki go w praktyce w 6 osób nie przetestuje, osoba co kupiła go myśląc, że jest dobra na 6 osób, jest zwyczajnie głupia, bo nie zrobiła doktoratu w internetach, ale autor mógł sobie wpisać co chciał i tu już nie ma problemu? To w idealnym waszym świecie jak się właściwie powinno w ogóle kupować gry, skoro na pudełko (i tym samym na zdanie beta-testerów z którego ten zapis na pudełku powinien wynikać) nie ma co patrzeć, recenzenci grają po łebkach i nie zawsze w każdym trybie, a
wszyscy pozostali gracze powinni czekać na rzetelne informacje ogranych osób (których w tym modelu nie ma) i na tej podstawie dopiero podjąć decyzje o zakupie?