To odpowiadam
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Łatwiej zlokalizować grę zagraniczną niż wydać polską, bo:
1. lokalizowana gra została już przetestowana przez graczy; ma recenzję i całą masę opinii różnych graczy; sprowadza się "bezpieczny", w sensie ryzyka ekonomicznego, produkt
2. lokalizowana gra ma zrobiony już marketing - piszą o niej serwisy, powstają podcasty itd.
3. gry z zagranicy są lepiej oceniane niż krajowe, trochę na zasadzie: "A Niemieckie samochody to..."- dygresja: IMHO ma to swoje głębsze psychologiczne podłoże, a nie jest cechą zarezerwowaną tylko dla branży planszówek. Polacy generalnie nie cenią samych siebie, swoich wyrobów, kompetencji, historii itd. (Przyznam, że nawet ostatnio na seminarium doktoranckim widziałem badaniach, w których Polacy uznawali siebie i swój naród za dużo mniej...komponenty niż Niemców, Włochów, Hiszpanów).
4. lokalizowany produkt ma wsparcie wielkich wydawców - błyszczysz światłem odbitym od FFG, Z-man-a itd.
5. lokalizowany produkt jest często (nie zawsze) łatwiejszy produkcyjnie (jest zrobiona cała specyfikacja produkcji)
Trudniej wydać (tylko)polskojęzyczną grę ponieważ w Polsce rynek gier planszowych (przynajmniej ten dla graczy 16+) wcale nie jest jakiś superduży - inaczej mówiąc istnieje duże prawdopodobieństwo, że Wydawca nie sprzeda gry, którą wyprodukował (i nie jest to tylko zależne od jakości gry). Jeśli gra ma więcej niż jedną wersję językową to ów nadmiar może zostać wyeksportowany za granicę. Mogę powiedzieć, że np. Alcatraz sprzedaje się w nieporównywalnie większym nakładach zagranicą niż w Polsce (jeśli chodzi o skalę zjawiska to tak 1:10).
Osobiście marzę aby w Polsce środowisko boardgamerów się rozwijało i rosło - wydaje mi się, że spędzanie wspólnie czasu przy planszy jest okazją i do rozumów i do zabawy i do wysiłku intelektualnego - IMO idealny mix
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)