Dlaczego gry się nam nużą? / Proces „ogrywania” gier
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
- Rocy7
- Posty: 5456
- Rejestracja: 05 maja 2013, 14:10
- Lokalizacja: Warszawa / Kobyłka
- Been thanked: 5 times
Dlaczego gry się nam nużą? / Proces „ogrywania” gier
Wiem, że założyłem jakiś czas temu podobny temat http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewt ... ki#p510438
Teraz jednak bardziej chce się skupić na odpowiedzi na pytanie, dlaczego?
Info: nie podaje nazw gier (negatywnych), bo chcę dyskusji bardziej ogólnej a nie flamewar od zwolenników/przeciwników danej gry.
Ostatnio zastanawiam się, dlaczego pewne gry mi się ograły, dlaczego nagle na myśl o partyjce w nie, czuje głównie zniechęcenie?
Kiedyś na forum przeczytałem tekst o „zajechaniu gry” i być może zbyt częste, zbyt intensywne granie w jakiś tytuł faktycznie jest przyczyną, jednak czy jedyną?
Przypadek 1
C była jedną z moich pierwszych gier, graną dosłownie przy każdej okazji, kupiłem nawet dodatek, lecz po jakiś 20 paru partiach nagle gra mi się odwidziała.
Zacząłem dostrzegać w niej coraz więcej wad, sztucznych ograniczeń, a przede wszystkim gra przestała być nieprzewidywalna, (choć może inaczej mimo dużej losowości, wiedziałem, czego się spodziewać, jedyną niewiadomą pozostała kolejność, w jakiej to nadejdzie).
Przypadek 2
L wydawała się grą świetną, nie za długą, lżejszą o wiele strategiach do celu, również często lądującą na stole. Dodatek również nabyłem i wprowadził więcej opcji. Mimo to w ostatnim tygodniu już przy pierwszej piątkowej partii czułem zniechęcenie, zaś w sobotniej nawet nie chciało mi się starać.
Tutaj sytuacja jest ciekawsza, bo z dodatków poznałem tylko jeden zaś drugi miał premierę w sobotę, co jednak nie zachęciło mnie do rozgrywki. Powodem było najprawdopodobniej to, iż „core” główna mechanika pozostała bez zmian, a ją w czasie tych kilkudziesięciu partii poznałem dość dobrze.
Dodatkowo właśnie ta „lekkość” też może zniechęcać, z reguły im niższy stopień skomplikowania rozgrywki, tym bardziej przewidywalna partia i mniejszy wachlarz strategii do wygranej.
Przypadek 3
Ch gra, ze świetnym potencjałem, nie tylko różniącymi się stronami, ale również stylami gry, wymagającymi innego podejścia do każdej z frakcji. Myślałem, iż spokojnie zawsze chętnie rozegram tą grę, jednak z każdą partią ta chęć maleje, drogi do wygranej są już mi znane, strategie dla każdej ze stron jasne, a wynik sam w sobie, aż tak mnie nie ekscytuje jak kiedyś.
Jaki z tego wniosek? Być może kluczem do znudzenia grą jest właśnie stopień jej znajomości, opracowanie strategii, w pewnym sensie „nauczenie się” gry? Tak jest prawdopodobnie w moim przypadku, choć też są wyjątki – Burning Suns znam dobrze, mimo to w tą grę gram chętnie od paru miesięcy.
Kluczem mogą być też indywidualne preferencje danej osoby, być może strategie z negatywną interakcją, (w które gram najczęściej) prędzej czy później mnie nudzą, bo w gruncie rzeczy nie przepadam za wymuszoną konfrontacją. Lubię gry z jasno postawioną sprawą overlord kontra bohaterowie, zombi master kontra ludzie, Dracula kontra łowcy. W tych grach jest jasne, kto kogo i dlaczego ma atakować. W strategiach z reguły do pewnego momentu jest pokój, zgoda a potem trzeba komuś napsuć krwi. Zawsze mam wtedy problem z wyborem, komu, bo wiem, że tej osobie najprawdopodobniej się to nie spodoba:P.
Jednak w grze L nie ma dużo tej negatywnej interakcji (bardziej blokowanie) a mimo to gra i tak mnie nuży, wracamy, więc do kwestii stopnia „poznania gry”.
Mimo wszystko są ludzie, którzy grają w latami Eclipse, Runewars, TI, i jakoś kontynuują rozgrywki.
Nie ma zapewne uniwersalnej recepty na znużenie grą, jedną osoba rozegra 2 partie i stwierdzi, iż to nie to inna po 20 nie będzie miała dość.
Po co więc stworzyłem ten temat? Chcę wymienić się doświadczeniami, zrozumieć, dlaczego po pewnym czasie gra się „ogrywa”.
Przypuszczam jednak, iż jedynym sposobem przeciwdziałania są częste wymiany gier, i mechanik. Ciągle gram w agresywne strategie, więc przypuszczalnie czuje się znużony rywalizacją pora, więc na Eldrith Horror dla odmiany .
Teraz jednak bardziej chce się skupić na odpowiedzi na pytanie, dlaczego?
Info: nie podaje nazw gier (negatywnych), bo chcę dyskusji bardziej ogólnej a nie flamewar od zwolenników/przeciwników danej gry.
Ostatnio zastanawiam się, dlaczego pewne gry mi się ograły, dlaczego nagle na myśl o partyjce w nie, czuje głównie zniechęcenie?
Kiedyś na forum przeczytałem tekst o „zajechaniu gry” i być może zbyt częste, zbyt intensywne granie w jakiś tytuł faktycznie jest przyczyną, jednak czy jedyną?
Przypadek 1
C była jedną z moich pierwszych gier, graną dosłownie przy każdej okazji, kupiłem nawet dodatek, lecz po jakiś 20 paru partiach nagle gra mi się odwidziała.
Zacząłem dostrzegać w niej coraz więcej wad, sztucznych ograniczeń, a przede wszystkim gra przestała być nieprzewidywalna, (choć może inaczej mimo dużej losowości, wiedziałem, czego się spodziewać, jedyną niewiadomą pozostała kolejność, w jakiej to nadejdzie).
Przypadek 2
L wydawała się grą świetną, nie za długą, lżejszą o wiele strategiach do celu, również często lądującą na stole. Dodatek również nabyłem i wprowadził więcej opcji. Mimo to w ostatnim tygodniu już przy pierwszej piątkowej partii czułem zniechęcenie, zaś w sobotniej nawet nie chciało mi się starać.
Tutaj sytuacja jest ciekawsza, bo z dodatków poznałem tylko jeden zaś drugi miał premierę w sobotę, co jednak nie zachęciło mnie do rozgrywki. Powodem było najprawdopodobniej to, iż „core” główna mechanika pozostała bez zmian, a ją w czasie tych kilkudziesięciu partii poznałem dość dobrze.
Dodatkowo właśnie ta „lekkość” też może zniechęcać, z reguły im niższy stopień skomplikowania rozgrywki, tym bardziej przewidywalna partia i mniejszy wachlarz strategii do wygranej.
Przypadek 3
Ch gra, ze świetnym potencjałem, nie tylko różniącymi się stronami, ale również stylami gry, wymagającymi innego podejścia do każdej z frakcji. Myślałem, iż spokojnie zawsze chętnie rozegram tą grę, jednak z każdą partią ta chęć maleje, drogi do wygranej są już mi znane, strategie dla każdej ze stron jasne, a wynik sam w sobie, aż tak mnie nie ekscytuje jak kiedyś.
Jaki z tego wniosek? Być może kluczem do znudzenia grą jest właśnie stopień jej znajomości, opracowanie strategii, w pewnym sensie „nauczenie się” gry? Tak jest prawdopodobnie w moim przypadku, choć też są wyjątki – Burning Suns znam dobrze, mimo to w tą grę gram chętnie od paru miesięcy.
Kluczem mogą być też indywidualne preferencje danej osoby, być może strategie z negatywną interakcją, (w które gram najczęściej) prędzej czy później mnie nudzą, bo w gruncie rzeczy nie przepadam za wymuszoną konfrontacją. Lubię gry z jasno postawioną sprawą overlord kontra bohaterowie, zombi master kontra ludzie, Dracula kontra łowcy. W tych grach jest jasne, kto kogo i dlaczego ma atakować. W strategiach z reguły do pewnego momentu jest pokój, zgoda a potem trzeba komuś napsuć krwi. Zawsze mam wtedy problem z wyborem, komu, bo wiem, że tej osobie najprawdopodobniej się to nie spodoba:P.
Jednak w grze L nie ma dużo tej negatywnej interakcji (bardziej blokowanie) a mimo to gra i tak mnie nuży, wracamy, więc do kwestii stopnia „poznania gry”.
Mimo wszystko są ludzie, którzy grają w latami Eclipse, Runewars, TI, i jakoś kontynuują rozgrywki.
Nie ma zapewne uniwersalnej recepty na znużenie grą, jedną osoba rozegra 2 partie i stwierdzi, iż to nie to inna po 20 nie będzie miała dość.
Po co więc stworzyłem ten temat? Chcę wymienić się doświadczeniami, zrozumieć, dlaczego po pewnym czasie gra się „ogrywa”.
Przypuszczam jednak, iż jedynym sposobem przeciwdziałania są częste wymiany gier, i mechanik. Ciągle gram w agresywne strategie, więc przypuszczalnie czuje się znużony rywalizacją pora, więc na Eldrith Horror dla odmiany .
Ostatnio zmieniony 07 maja 2014, 18:58 przez Rocy7, łącznie zmieniany 1 raz.
- kwiatosz
- Posty: 7874
- Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
- Lokalizacja: Romford/Londyn
- Has thanked: 132 times
- Been thanked: 417 times
- Kontakt:
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
Dla mnie głównym problemem jest właśnie poznanie gry - kończy się przygoda, zaczyna się przygoda z Texas Instruments Dlatego Chaos rzadziej mnie odrzuca. Ja mam taki dołek "niechcenia" - wygram ze 2 razy i mi się odechciewa (lepiej odejść w chwale ).
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
Kupujemy nową grę - ŁA ŁA ŁI ŁA nowa gra! trzeba grać! dziś! jutro! pojutrze?OK! i tak po 15 partiach w miesiąc każda gra jest bleee na najbliższe miesiące
- rattkin
- Posty: 6518
- Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 382 times
- Been thanked: 930 times
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
Odpowiedź jest prosta i raczej bez zaskoczeń :
- gry planszowe oferują skończoną różnorodność rozgrywki. Po zapoznaniu się ze wszystkim w pudełku i ograniu kilkunastu/kilkudziesięciu partii, jest duża szansa, że poznaliśmy przeważający procent gry (bądź całą). Od natury gry i naszych gustów zależeć będzie czy chcemy do niej (i wszystkich innych gier bardzo do niej podobnych) wracać. Przy całej fajności gier planszowych, oferują one jednak zamknięty pakiet rozrywkowy, który (wbrew popularnym zapewnieniom) musi się kiedyś przejeść. Niekiedy (nie zawsze) sprawę ratują dodatki albo model LCG.
- gry planszowe łaczą się zwykle z skonczoną różnorodnością przeciwników/współgraczy. Gramy albo z tą samą osobą, z tą samą grupą, rzadko z innymi osobami. W danych rozstawieniach i przy danych charakterach, sposób rozgrywki może męczyć (a, bo on zawsze atakuje, a tamten zawsze się chowa, a ten nic nie mówi, itd.).
- duża część gier planszowych jest słabo zaprojektowana. Ma albo wspomnianie "bugi" w gameplayu albo są po prostu nudne (czy. nie oferują emocji). Po pierwszej fascynacji, zwraca się większą uwagę na wady i zalety i wartościuje je kontra poświęcony czas. Android: Netrunner - bardzo dużo emocji. Osadnicy z Catanu - obudźcie mnie jak ktoś wygra.
- duża część gier planszowych jest zaprojektowana z pewnym celem. Nie są to złe gry, ale oferują po prostu okazjonalnie miłą rozgrywkę. Przy natężeniu fascynacji grami planszowymi i częstszym graniu, te gry po prostu ujawniają ten fakt - są na "raz na jakiś czas, dla odmiany". Gier przeznaczonych "na życie" jest niewiele, jeśli w ogóle takie są.
- szachy, go i ogólnie gry abstrakcyjno-logiczne, o których mówi się, że są niby na całe życie, padają niestety ofiarą znaku czasów: są spoko, ale dziś mamy ogromnie duży wybór pudełek, kolorowych takich owakich, z kostkami, figurkami i bez. Takie gry nie dotrzymują specjalnie konkurencji tym właśnie - no chyba, że ktoś faktycznie jest ponadto i cieszy go ciągłe doskonalenie strategii wewnątrz jednej gry.
- gry planszowe oferują skończoną różnorodność rozgrywki. Po zapoznaniu się ze wszystkim w pudełku i ograniu kilkunastu/kilkudziesięciu partii, jest duża szansa, że poznaliśmy przeważający procent gry (bądź całą). Od natury gry i naszych gustów zależeć będzie czy chcemy do niej (i wszystkich innych gier bardzo do niej podobnych) wracać. Przy całej fajności gier planszowych, oferują one jednak zamknięty pakiet rozrywkowy, który (wbrew popularnym zapewnieniom) musi się kiedyś przejeść. Niekiedy (nie zawsze) sprawę ratują dodatki albo model LCG.
- gry planszowe łaczą się zwykle z skonczoną różnorodnością przeciwników/współgraczy. Gramy albo z tą samą osobą, z tą samą grupą, rzadko z innymi osobami. W danych rozstawieniach i przy danych charakterach, sposób rozgrywki może męczyć (a, bo on zawsze atakuje, a tamten zawsze się chowa, a ten nic nie mówi, itd.).
- duża część gier planszowych jest słabo zaprojektowana. Ma albo wspomnianie "bugi" w gameplayu albo są po prostu nudne (czy. nie oferują emocji). Po pierwszej fascynacji, zwraca się większą uwagę na wady i zalety i wartościuje je kontra poświęcony czas. Android: Netrunner - bardzo dużo emocji. Osadnicy z Catanu - obudźcie mnie jak ktoś wygra.
- duża część gier planszowych jest zaprojektowana z pewnym celem. Nie są to złe gry, ale oferują po prostu okazjonalnie miłą rozgrywkę. Przy natężeniu fascynacji grami planszowymi i częstszym graniu, te gry po prostu ujawniają ten fakt - są na "raz na jakiś czas, dla odmiany". Gier przeznaczonych "na życie" jest niewiele, jeśli w ogóle takie są.
- szachy, go i ogólnie gry abstrakcyjno-logiczne, o których mówi się, że są niby na całe życie, padają niestety ofiarą znaku czasów: są spoko, ale dziś mamy ogromnie duży wybór pudełek, kolorowych takich owakich, z kostkami, figurkami i bez. Takie gry nie dotrzymują specjalnie konkurencji tym właśnie - no chyba, że ktoś faktycznie jest ponadto i cieszy go ciągłe doskonalenie strategii wewnątrz jednej gry.
- Rocy7
- Posty: 5456
- Rejestracja: 05 maja 2013, 14:10
- Lokalizacja: Warszawa / Kobyłka
- Been thanked: 5 times
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
w sumie się zgodzę, bo w niektóre gry nie gram z częścią graczy, bo ich sposób rozgrywki zawsze się powtarza. Wiem, że X będzie grał agresywnie, Y będzie zawsze wspierał Z a K myślał 20 minut nad ruchem.rattkin pisze:- gry planszowe oferują skończoną różnorodność rozgrywki. Po zapoznaniu się ze wszystkim w pudełku i ograniu kilkunastu/kilkudziesięciu partii, jest duża szansa, że poznaliśmy przeważający procent gry (bądź całą). Od natury gry i naszych gustów zależeć będzie czy chcemy do niej (i wszystkich innych gier bardzo do niej podobnych) wracać. Przy całej fajności gier planszowych, oferują one jednak zamknięty pakiet rozrywkowy, który (wbrew popularnym zapewnieniom) musi się kiedyś przejeść. Niekiedy (nie zawsze) sprawę ratują dodatki albo model LCG.
- gry planszowe łaczą się zwykle z skonczoną różnorodnością przeciwników/współgraczy. Gramy albo z tą samą osobą, z tą samą grupą, rzadko z innymi osobami. W danych rozstawieniach i przy danych charakterach, sposób rozgrywki może męczyć (a, bo on zawsze atakuje, a tamten zawsze się chowa, a ten nic nie mówi, itd.).
Przykrym wnioskiem, który nasuwa się z dyskusji jest to, iż chcąc w pełni cieszyć się tym hobby trzeba pogodzić się z rozwojem bądź stałą wymianą choć części kolekcji, bo każda gra prędzej czy później się "ogra".
- kwiatosz
- Posty: 7874
- Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
- Lokalizacja: Romford/Londyn
- Has thanked: 132 times
- Been thanked: 417 times
- Kontakt:
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
Nie zgadzam się że jest to przykry wniosek - hobby to "gry planszowe", a nie jedna konkretna gra planszowa. Można mieć hobby "Go" i wtedy tego problemu nie ma.Rocy7 pisze: Przykrym wnioskiem, który nasuwa się z dyskusji jest to, iż chcąc w pełni cieszyć się tym hobby trzeba pogodzić się z rozwojem bądź stałą wymianą choć części kolekcji, bo każda gra prędzej czy później się "ogra".
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
Ciekawe pytanie, które łączy mi się z określeniem "regrywalność".
Otóż w mojej opinii jest to termin, którego znaczenie jest mocno dyskusyjne. Często (zawsze?) pojawia się on w recenzjach i ja traktuję go jako określenie stopnia zróżnicowania rozgrywek, tzn. recenzent próbuje oszacować jakie jest prawdopodobieństwo, że rozegramy w daną grę dwie bardzo podobne/identyczne partie - i to podobne w sensie dosłownym: z tymi samymi decyzjami, wydarzeniami w grze itd. itp.
Wysoka regrywalność - dobrze, niska regrywalność - bardzo źle.
Ilekroć czytam o regrywalności to przypominają mi się wszyscy zapaleni karciarze, szachiści, goiści, którzy całe życie łupią w te same gry i nic im się nie nudzi. To skąd założenie, że trzeba mieć w grze planszowej namieszane (różne wydarzenia, możliwości startowe frakcje, warianty, dodatki), żeby przykuła gracza na kilkaset partii?
No, właśnie - ile to jest dużo partii? I czy gry dzielimy na te, co nużą się szybciej lub wolniej, czy tez problemem jest to, że w ogóle się nużą? I czy wszystkie się w końcu znudzą?
Według mnie odpowiedź brzmi - gry dla nas nie nudzą się wcale. Wszystkie pozostałe nie są dla nas, tzn. podobają się nam, bawią nas, ale powinniśmy traktować je jako bajer, gadżet, niezobowiązującą rozrywkę. Wtedy należy sobie taką przyjemność dawkować rozsądnie i czerpać z każdego kontaktu maksimum radości, albo też - jeśli ktoś woli - eksploatować na maksa, wyssać, ile się da i przerzucić się na coś nowego, poszukać nowych doznań.
Gry planszowe jako hobby można rozumieć jako w powyższym sensie jako poszukiwanie "gry dla mnie" - tej, która się nie nudzi. Dla której regrywalność to cecha nieistniejąca, bo radość płynie zarówno z poznawania, odkrywania gry, ale i ze znania gry na wylot i czerpania satysfakcji z pełni świadomej rozgrywki.
Gra nam się nuży, bo mamy z nią przelotny romansik. Bo jest ok, ale chemii brak.
Są tacy co szukają czegoś głębszego, są też tacy, którym wystarczają krótkie spięcia i skakanie na nowy kwiatek. Z grami już tak po prostu jest, ale to nie ich wina, tylko nasza.
Otóż w mojej opinii jest to termin, którego znaczenie jest mocno dyskusyjne. Często (zawsze?) pojawia się on w recenzjach i ja traktuję go jako określenie stopnia zróżnicowania rozgrywek, tzn. recenzent próbuje oszacować jakie jest prawdopodobieństwo, że rozegramy w daną grę dwie bardzo podobne/identyczne partie - i to podobne w sensie dosłownym: z tymi samymi decyzjami, wydarzeniami w grze itd. itp.
Wysoka regrywalność - dobrze, niska regrywalność - bardzo źle.
Ilekroć czytam o regrywalności to przypominają mi się wszyscy zapaleni karciarze, szachiści, goiści, którzy całe życie łupią w te same gry i nic im się nie nudzi. To skąd założenie, że trzeba mieć w grze planszowej namieszane (różne wydarzenia, możliwości startowe frakcje, warianty, dodatki), żeby przykuła gracza na kilkaset partii?
No, właśnie - ile to jest dużo partii? I czy gry dzielimy na te, co nużą się szybciej lub wolniej, czy tez problemem jest to, że w ogóle się nużą? I czy wszystkie się w końcu znudzą?
Według mnie odpowiedź brzmi - gry dla nas nie nudzą się wcale. Wszystkie pozostałe nie są dla nas, tzn. podobają się nam, bawią nas, ale powinniśmy traktować je jako bajer, gadżet, niezobowiązującą rozrywkę. Wtedy należy sobie taką przyjemność dawkować rozsądnie i czerpać z każdego kontaktu maksimum radości, albo też - jeśli ktoś woli - eksploatować na maksa, wyssać, ile się da i przerzucić się na coś nowego, poszukać nowych doznań.
Gry planszowe jako hobby można rozumieć jako w powyższym sensie jako poszukiwanie "gry dla mnie" - tej, która się nie nudzi. Dla której regrywalność to cecha nieistniejąca, bo radość płynie zarówno z poznawania, odkrywania gry, ale i ze znania gry na wylot i czerpania satysfakcji z pełni świadomej rozgrywki.
Gra nam się nuży, bo mamy z nią przelotny romansik. Bo jest ok, ale chemii brak.
Są tacy co szukają czegoś głębszego, są też tacy, którym wystarczają krótkie spięcia i skakanie na nowy kwiatek. Z grami już tak po prostu jest, ale to nie ich wina, tylko nasza.
Ostatnio zmieniony 06 maja 2014, 19:05 przez tomb, łącznie zmieniany 1 raz.
- rastula
- Posty: 10023
- Rejestracja: 04 sty 2012, 01:02
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 1277 times
- Been thanked: 1309 times
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
pocieszę
jak masz 200 gier i normalną ilość czasu jakim dysponuje przeciętny , dzieciaty , pracujący XXI-wieczny mieszkaniec Europy Środkowej - to nie ma ch.... bata we wsi żebyś się jakąś grą znudził ... jedyne co ci może zagrozić to dylemat "zagrać w to jeszcze raz, gdy kolejne pozycje czekają ?" - ale ja się cieszę, że w ogóle czasem znajdę czas + partnerów do gry - nawet jeśli chcą zagrać w coś czego ja bym akurat nie wybrał... choć czasem muszę stuknąć nóżką i powiedzieć - NIE!
oczywiście ten sposób na walkę z problemem "znudzenia grą" może być nieco frustrujący i kosztowny ...
jak masz 200 gier i normalną ilość czasu jakim dysponuje przeciętny , dzieciaty , pracujący XXI-wieczny mieszkaniec Europy Środkowej - to nie ma ch.... bata we wsi żebyś się jakąś grą znudził ... jedyne co ci może zagrozić to dylemat "zagrać w to jeszcze raz, gdy kolejne pozycje czekają ?" - ale ja się cieszę, że w ogóle czasem znajdę czas + partnerów do gry - nawet jeśli chcą zagrać w coś czego ja bym akurat nie wybrał... choć czasem muszę stuknąć nóżką i powiedzieć - NIE!
oczywiście ten sposób na walkę z problemem "znudzenia grą" może być nieco frustrujący i kosztowny ...
- rastula
- Posty: 10023
- Rejestracja: 04 sty 2012, 01:02
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 1277 times
- Been thanked: 1309 times
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
TomB pisze:
Są tacy co szukają czegoś głębszego, są też tacy, którym wystarczają krótkie spięcia i skakanie na nowy kwiatek. Z grami już tak po prostu jest, ale to nie ich wina, tylko nasza.
tu mogę się podpisać...
"
beauty is in the eye of the beholder
"
- vinnichi
- Posty: 2391
- Rejestracja: 17 sty 2014, 00:16
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 1304 times
- Been thanked: 790 times
- Kontakt:
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
Zwróćcie uwagę, że gry komputerowe mimo dużo większej możliwości komplikacji, wariantów itp, wcale nie mają większej regrywalności. Komu się zdażyło przechodzić drugi raz ten sam tytuł? A trzeci, czwarty? Nawet najbardziej złożona strategia nie jest w stanie równać się z grą z żywymi graczami, którzy zawsze są w stanie nas zaskoczyć. Więc pewnie duży wpływ na regrywalność gier planszowych ma też różnorodność graczy z którymi siadamy od stołu. Oczywiście nasze hobby to też takie ciągłe poszukiwanie świętego Grala, każda nowa gra nim jest przynajmniej przez chwilę A później gdy emocje opadną na radarze pojawia się kolejny, ten prawdziwy, jedyny...
- Ardel12
- Posty: 3388
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1055 times
- Been thanked: 2063 times
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
Ja problemu raczej nie mam. Gram rzadko, więc jak jest okazja, a pula gier dość spora (jeśli dodam jeszcze pule kumpla) to zawsze jest w co zagrać. Jeśli jakaś gra po kwartale budzi dalej mój wstręt to po prostu ją wymieniam/sprzedaję.
Co do regrywalności to moim zdaniem gry ogromnie zyskują przy zmianie grupy graczy lub nawet wymianie paru zawodników. Np. moi znajomi znienawidzili list miłosny grając z jednym ziomkiem. Ich opis był całkowicie przeciwny reakcjom moich współgraczy. Okazało się, że ich kolega grał w to na poważnie (długie kminy, obliczenia itp.)gdy moja ekipa śmiała się do rozpuku jak ktoś odpadał w pierwszej rundzie przy pierwszym strzale. Z kolei muszę przyznać, że gra, którą kocham GoT przy ostatniej partii całkowicie mnie zawiodła i teraz czuję pewien wstręt do niej.
Podsumowując wywód, regrywalność tytułów czy ich zużycie ma wiele wspólnego z ekipą z jaką się gra a także ratacjami w tejże.
Co do regrywalności to moim zdaniem gry ogromnie zyskują przy zmianie grupy graczy lub nawet wymianie paru zawodników. Np. moi znajomi znienawidzili list miłosny grając z jednym ziomkiem. Ich opis był całkowicie przeciwny reakcjom moich współgraczy. Okazało się, że ich kolega grał w to na poważnie (długie kminy, obliczenia itp.)gdy moja ekipa śmiała się do rozpuku jak ktoś odpadał w pierwszej rundzie przy pierwszym strzale. Z kolei muszę przyznać, że gra, którą kocham GoT przy ostatniej partii całkowicie mnie zawiodła i teraz czuję pewien wstręt do niej.
Podsumowując wywód, regrywalność tytułów czy ich zużycie ma wiele wspólnego z ekipą z jaką się gra a także ratacjami w tejże.
- mckil
- Posty: 598
- Rejestracja: 13 cze 2008, 18:44
- Lokalizacja: Ostrołęka
- Has thanked: 49 times
- Been thanked: 57 times
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
Co najmniej cztery razy przeszedłem Jeanne d'Arc. Na święta oddałem chrześniakowi PSP a teraz czuję że mam ochotę jeszcze raz przejść tę grę. Chociaż mam świadomość że to nie jest najlepsza gra w swojej kategorii. A ogólnie gier które zaliczyłem "więcej niż raz" jest kilka.vinnichi pisze:Zwróćcie uwagę, że gry komputerowe mimo dużo większej możliwości komplikacji, wariantów itp, wcale nie mają większej regrywalności. Komu się zdażyło przechodzić drugi raz ten sam tytuł? A trzeci, czwarty?
I pod tym się podpisuję!Ardel12 pisze: Co do regrywalności to moim zdaniem gry ogromnie zyskują przy zmianie grupy graczy lub nawet wymianie paru zawodników.
- lacki2000
- Posty: 4091
- Rejestracja: 30 maja 2012, 00:09
- Lokalizacja: Gdynia
- Has thanked: 299 times
- Been thanked: 177 times
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
Dobrze, że zamiast "przeszedłem" nie napisałeś "zaliczyłem"mckil pisze:Co najmniej cztery razy przeszedłem Jeanne d'Arc.vinnichi pisze:Zwróćcie uwagę, że gry komputerowe mimo dużo większej możliwości komplikacji, wariantów itp, wcale nie mają większej regrywalności. Komu się zdażyło przechodzić drugi raz ten sam tytuł? A trzeci, czwarty?
Ja mam kilka gier które przeszedłem kilkanaście a może i kilkadziesiąt razy. Są to pierwsze Civilizacje Sida oraz gry Paradoxu (od początków średniowiecza po koniec II w.ś). No i w serię Total War też pogrywałem ale nie tak zawzięcie.
A co do planszówek to popieram, że warto poznawać nowych ludzi i im prezentować stare gry, dzięki czemu nam się odświeżają i czasem znajdziemy w nich coś nowego. No i ja jestem z tych co w Go grać lubią i grają i grają i za każdym razem jest ciekawie i niepowtarzalnie (zwłaszcza, że w necie łatwo o różnorodność graczy).
Nie dajcie gnuśnieć umysłom, grajcie w Go! - Konfucjusz (Kǒng Fūzǐ, 551-479 p.n.e.)
:: Moja kolekcja (BGG) :: Chciałbym do kolekcji (BGG) :: Chętnie kupię (BGG) ::
:: Moja kolekcja (BGG) :: Chciałbym do kolekcji (BGG) :: Chętnie kupię (BGG) ::
- Rocy7
- Posty: 5456
- Rejestracja: 05 maja 2013, 14:10
- Lokalizacja: Warszawa / Kobyłka
- Been thanked: 5 times
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
tak serię Mass Effect by uzyskać "idealnego save" oraz Kotora.vinnichi pisze:Zwróćcie uwagę, że gry komputerowe mimo dużo większej możliwości komplikacji, wariantów itp, wcale nie mają większej regrywalności. Komu się zdażyło przechodzić drugi raz ten sam tytuł? A trzeci, czwarty?
- kwiatosz
- Posty: 7874
- Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
- Lokalizacja: Romford/Londyn
- Has thanked: 132 times
- Been thanked: 417 times
- Kontakt:
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
Metal Gear Solid po japońsku pękł 8 razy, po angielsku jeszcze 4. Final Fantasy VII ze 4 razy (trzy robione na full), Suikoden 1 i 2 pewnie też po 4-5 razy. W podstawówce i liceum człowiek nie miał co z tym czasem robić
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
- Ardel12
- Posty: 3388
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1055 times
- Been thanked: 2063 times
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
The Walking dead, chyba z 5 razy każdy odcinek jak do tej pory. Dark souls 4 razy. I to tylko z ostatnich tytułów. Oczywiście są gry, które przejście raz to wyczyn i więcej się nie ma ochoty, ale to jak z grami planszowymi.
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
Przeciętna gra na PC/X360/PSX kosztuje w granicach 100-150 zł i dostarcza około 30 godzin rozgrywki. Niewiele osób narzeka, że gry video są super drogie. Stąd też moja konkluzja, że gra planszowa powinna również dawać około 30 godzin funu. Co przy założeniu, że partia trwa średnio godzinę-półtora powinno nam dać około 20 gier w dany tytuł. Muszę powiedzieć, że mam tytuły, które spokojnie przekroczyły tę granicę (nawet wielokrotnie), ale też takie, które poległy po zaledwie kilku partiach.
Co mnie zniechęca po pewnym czasie?
1) Długi setup - z chęcią pyknąłbym w Robinsona, ale jak mam go rozkładać 20 minut to mi się nie chce.
2) Przewidywalność strategii współgraczy
3) Przewidywalność gry a tym samym dużo mniejsze emocje.
4) "Zgranie" - jak tytuł ląduje dzień w dzień na stole, to po 3 tygodniach mam już dość
Co mnie zniechęca po pewnym czasie?
1) Długi setup - z chęcią pyknąłbym w Robinsona, ale jak mam go rozkładać 20 minut to mi się nie chce.
2) Przewidywalność strategii współgraczy
3) Przewidywalność gry a tym samym dużo mniejsze emocje.
4) "Zgranie" - jak tytuł ląduje dzień w dzień na stole, to po 3 tygodniach mam już dość
- charlie
- Posty: 1001
- Rejestracja: 14 wrz 2011, 13:05
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 54 times
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
Pełna zgoda z powyższym, zmieniłbym 1 punkt na: "Długi setup i obsługa gry, czyli czynności poboczne podczas rozgrywki".Pixa pisze: 1) Długi setup - z chęcią pyknąłbym w Robinsona, ale jak mam go rozkładać 20 minut to mi się nie chce.
2) Przewidywalność strategii współgraczy
3) Przewidywalność gry a tym samym dużo mniejsze emocje.
4) "Zgranie" - jak tytuł ląduje dzień w dzień na stole, to po 3 tygodniach mam już dość
W zależności od charakteru gracza jeden punkt będzie ważniejszy, a inny mniej. Osobiście unikam punktu 4 zmieniając często gry, na punkty 1 i 3 zazwyczaj nie ma się wpływu (ewentualnie usprawnienia typu segregacja elementów).
Co do punktu nr 1 i 2 - pomagają planszówki online. Można popierać lub nie, ale wiele upierdliwości z uzbieraniem ekipy oraz rozstawianiem i obsługą gry jest np. na BGA wyeliminowanych, dzięki czemu można skupić się na grze, a nie na pobocznych czynnościach. Podając przykład - Seasons - setup, otrzymywanie kryształów, żetonów, liczenie punktów na koniec, stałe działanie kart. Na BGA jest sporo takich, którzy grali w tę grę ponad 1000 partii, a zdarzają się tacy co grali i 4000. Jeżeli przyjmiemy 30 minut na grę, oznacza to że ci ludzie spędzili około 500-2000 godzin. Pokażcie mi kogoś, kto zagrał 1000 partii w planszówkową wersję gry.
Na półce mam wiele gier, w które zagrałem kilkadziesiąt partii i ciągle po nie sięgam. Okazuje się często, że gry są regrywalne, tylko przeszkadzają nam inne czynniki - czas, setup i obsługa gry, ekipa lub jej brak. Są też gry, w które zagrałem raz i więcej nie usiądę.
Z drugiej strony, gry komputerowe/konsolowe mnie jakoś nie wciągnęły, czasem tzn. raz w roku/na kilka lat pogram w sentymentalne dla mnie gry (Heroes of Might and Magic, World of Warcraft). To nie dla mnie.
EDIT: Zgadzam się z wypowiedzią kolegi TomB
- Munchhausen
- Posty: 729
- Rejestracja: 01 sty 2013, 22:29
- Lokalizacja: Poznań/ Wągrowiec
- Has thanked: 148 times
- Been thanked: 129 times
- Kontakt:
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
U mnie rzadko zdarza się takie ogranie, ale dziś z siostrą mniej chętnie sięgamy po "Ticket to Ride" - jest ciut za długi i stosunkowo mało się w nim dzieje. A przecież to jeden z klasyków, w który kiedyś potrafiliśmy grać i grać. Podejrzewam, że ta niechęć bierze się nie tyle z samego ogrania TtR, ale raczej z powodu poznania krótszych, acz bardziej dynamicznych i zabawnych tytułów: Listu Miłosnego, Escape etc. Dla nas planszówki to przede wszystkim dobra zabawa, a tego typu gry dostarczają jej sporo w krótkim czasie :)
Seasons rzeczywiście sporo zyskuje dzięki wersji na BGA: przede wszystkim nie ma wątpliwości przy interpretowaniu niektórych sytuacji i zasad, a komputer pamięta za nas o działaniu wszystkich kart, dzięki czemu nikt nie przegra przez własne gapiostwo. Sam lubię tam grywać, choć co chwilę dostaję bęcki od lepszych graczy.charlie pisze:Co do punktu nr 1 i 2 - pomagają planszówki online. Można popierać lub nie, ale wiele upierdliwości z uzbieraniem ekipy oraz rozstawianiem i obsługą gry jest np. na BGA wyeliminowanych, dzięki czemu można skupić się na grze, a nie na pobocznych czynnościach. Podając przykład - Seasons - setup, otrzymywanie kryształów, żetonów, liczenie punktów na koniec, stałe działanie kart. Na BGA jest sporo takich, którzy grali w tę grę ponad 1000 partii, a zdarzają się tacy co grali i 4000. Jeżeli przyjmiemy 30 minut na grę, oznacza to że ci ludzie spędzili około 500-2000 godzin. Pokażcie mi kogoś, kto zagrał 1000 partii w planszówkową wersję gry.
Lokowanie produktu: https://www.facebook.com/sekretariathogwartu
- farmer
- Posty: 1768
- Rejestracja: 08 gru 2007, 10:27
- Lokalizacja: Oleśnica
- Has thanked: 381 times
- Been thanked: 94 times
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
Szczerze mówiąc, jestem mile zaskoczony tym, jak długa dyskusja się tu wywiązała .
Oznacza to, że o wszystkim potrafimy sobie pogadać.
A odnosząc się bardziej do tematu,
to dlaczego cokolwiek/wszystko nas z czasem nuży?
Planszówki niczym się nie różnią od całości świata, jaki nas otacza.
Nawet największa przyjemność (wszak o nieprzyjemnościach typu sprzątanie kibelka czy koszenie trawy) z czasem nam się nudzi. Tak już jest "zbudowany" człowiek.
Co jest minusem dodatnim, gdyż dzięki temu osiągnęliśmy wszystko co mamy (wciąż poznając i tworząc nowe zamiast ciągle tkwić w tym samym).
Ot, taki luźny komentarz .
pozdr,
farm
Oznacza to, że o wszystkim potrafimy sobie pogadać.
A odnosząc się bardziej do tematu,
to dlaczego cokolwiek/wszystko nas z czasem nuży?
Planszówki niczym się nie różnią od całości świata, jaki nas otacza.
Nawet największa przyjemność (wszak o nieprzyjemnościach typu sprzątanie kibelka czy koszenie trawy) z czasem nam się nudzi. Tak już jest "zbudowany" człowiek.
Co jest minusem dodatnim, gdyż dzięki temu osiągnęliśmy wszystko co mamy (wciąż poznając i tworząc nowe zamiast ciągle tkwić w tym samym).
Ot, taki luźny komentarz .
pozdr,
farm
- romeck
- Posty: 2875
- Rejestracja: 20 sie 2009, 22:22
- Lokalizacja: Warszawa / Łódź
- Has thanked: 8 times
- Been thanked: 5 times
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
Ja tam lubię koszenie trawy. Chyba, że mi krety kopców narobią, wtedy trafia mnie szlag.farmer pisze:wszak o nieprzyjemnościach typu [...] koszenie trawy
Właśnie czytasz kompletnie bezużyteczne zdanie.
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
Jakbyś chciał zgłębić się w to hobby to mam ogród do koszenia; udostępnię za darmoromeck pisze:
Ja tam lubię koszenie trawy. Chyba, że mi krety kopców narobią, wtedy trafia mnie szlag.
- romeck
- Posty: 2875
- Rejestracja: 20 sie 2009, 22:22
- Lokalizacja: Warszawa / Łódź
- Has thanked: 8 times
- Been thanked: 5 times
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
Wiedziałem. Czy ja nie napisałem aby, że chodzi o mój trawnik, a nie dowolny trawnik?Pixa pisze:Jakbyś chciał zgłębić się w to hobby to mam ogród do koszenia; udostępnię za darmoromeck pisze:
Ja tam lubię koszenie trawy. Chyba, że mi krety kopców narobią, wtedy trafia mnie szlag.
Właśnie czytasz kompletnie bezużyteczne zdanie.
- kwiatosz
- Posty: 7874
- Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
- Lokalizacja: Romford/Londyn
- Has thanked: 132 times
- Been thanked: 417 times
- Kontakt:
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
Lubienie koszenia trawy od nielubienia koszenia trawy dzieli jeden zakup słuchawek tłumiących otoczenie (studyjne się chyba nazywają?)
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
- idha
- Posty: 405
- Rejestracja: 04 sty 2009, 00:17
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 36 times
Re: Dlaczego gry się nużą? / Proces „ogrywania” gier
Ja też kiedyś lubiłam koszenie trawy - póki trawnik rodziców nie urósł do 25 arów. W takim przypadku nawet słuchawki nie pomagają Przepraszam za oftop, ale nie mogłam się powstrzymać.romeck pisze:Ja tam lubię koszenie trawy. Chyba, że mi krety kopców narobią, wtedy trafia mnie szlag.