Lim-Dul pisze:Ja natomiast kompletnie nie zgadzam się z Szymonem - to znaczy uważam, że Cuba nie jest złą grą - znajduje się na granicy tego, co bym kupił, gdybym nie miał innych BARDZO PODOBNYCH gier w kolekcji.
Czekalem na Twoj post
Nie wiem jednak, czy mam o czym dyskutować z Szymonem, kiedy na zarzuty a la "w Cubie ładuje się towary na statki za punkty zupełnie jak w Puerto Rico" tekstem typu "nie no - mechanizm jest ZUPEŁNIE inny - na statkach są narysowane towary, które trzeba na nie załadować" - tak, faktycznie, zupełnie inny. -.-
Tak jak mowilem - na pewnym poziomie ogolnosci to wszystko jest podobne, bo jest gra planszowa. W
PR i
C towary laduje sie na statki, ale w INNY sposob. Przeciez w
C statki dochodza losowo, daja rozna ilosc punktow, zawieraja rozne kombinacje towarow narzucone z gory, nie musza ladowac wszyscy na raz, nie wystepuja blokowanie danego RODZAJU towaru, punkty nie zaleza od rodzaju towaru, ale od miejsca statku - roznic jest cala masa. Nie watpie, ze
C byla inspirowana
PR, ale twierdzenie, ze "laduje sie towary na statki za punkty jak w
PR" jest BARDZO na wyrost.
- totalna wtórność; jeżeli ktoś nigdy nie grał w Puerto Rico i Filary Ziemi, to będzie zachwycony tym tytułem - jeżeli już grał lub wręcz ma je w swojej kolekcji, to nie ma po co siadać do Cuby - chyba że chce wymienić jeden z tych tytułów na Cubę...
Czyli ma wymienic
PR na
C, ktora oceniasz na 6.5/10? Wlasnie do tego mam zarzut. Dajesz grze niska ocene, nie dlatego, ze jest zla, ale ze widzisz w niej kombinacje dwoch innych (dodajmy, ze dobrych) gier.
Ja mam wszystkie trzy gry i z przyjemnoscia zagram w kazda z nich.
- downtime połączony z niemal zerową interakcją; przez to, że gracze mają znikome szanse wpływania na przeciwników turę można zaplanować już na samym początku i potem czeka się tylko aż wolniejsi gracze lub ci, którzy nie lubią planować, wykonają swoje ruchy - tak, to zależy od graczy, ale downtime ZAWSZE zależy od graczy - niemniej jednak niektóre gry dają ku temu okazję, a inne nie. W teorii można się blokować zajmując miejsca na statkach, używając alternatywnych umiejętności postaci i podbierając sobie budynki - W TEORII. W praktyce graliśmy w Cubę w pełnej obsadzie i przypadki zblokowania się można policzyć na dwóch palcach - zresztą było to zblokowanie nieświadome. Ktoś właduje się na jakiś statek? Kombinacji w porcie jest zawsze tak dużo, że najwyżej dostanie się parę punkt zwycięstwa mniej za towar... O budynki też kompletnie nie walczyliśmy...
Gdybym byl zlosliwy to bym powiedzial, ze przez to, ze planowales ruchy bez patrzenia na innych graczy miales wynik gdzies w srodku stawki. Gralismy w C raz, kazdy z nas zastosowal inna strategie, kazdy probowal czegos innego, wiec wiadomo, ze za wiele walki o to samo nie bylo. Ale jednak byla. Budynki podkupiliscie mi (ten dajacy pieniadze), czasem nie mozna bylo nic zrobic Handlarka, bo juz czarny rynek byl zajety, a akurat nie mialem pieniedzy lub nie mialem co sprzedac. Podobnie sytuacja z miejscem na statkach - te marne kilka punktow przekladalo sie na pierwsze lub ostatnie miejsce. Integracja nie jest tutaj baaardzo widoczna, ale zdecydowanie jest i to nieco inna niz w
PR i nieco inna niz w
FZ.
- mechanizm plantacji i robotników jest dość oryginalny, ale mam wrażenie, że ogranicza mnogość strategii, zamiast ją powiększać. Jest to takim sztucznym wymuszaniem decyzji na graczach - które pole przykryję, gdzie postawię robotnika, bo już go stamtąd nie ruszę, nawet do aktywacji budynków itp. Moim zdaniem można to było lepiej zaprojektować, tak by np. strategia "budowniczego" była bardziej sensowna - w Cubie niespecjalnie działa, bo najwyraźniej główną drogą do zwycięstwa jest najzwyczajniej zrobienie ciągu produkcyjnego przynajmniej jednego towaru - tak jak Browarion, który wygrał z dwoma budynkami (destylarnią i jakąś taką chałupą, gdzie sprzedaje się rum/tabakę).
Ja bym poczekal z ferowaniem wyrokow, ktora strategia jest wygrywajaca zanim nie zgramy. Przypominam, ze wygralem ja, a nie Browarion, mimo ze nie mialem ciagu produkcyjnego. Uwazam, ze strategia budowniczego moze przyniesc profity - wystarczy miec budynek, ktory daje Ci pieniadze, przerabia cukier na rum i tem, ktory pozwala wkladac towar na statek. Cukier bys kupowal na rynku, przeabial go na rum i wkladal na statek. Ale to teoria - musimy ja sprawdzic.
- system praw jest niby OK (przypomina Twilight Imperium
), ale mam wrażenie, że ma mniejszy wpływ na grę, niż by się zdawało. Losowa kolejność wychodzenia kart powoduje, że niektóre strategie, które wydawałyby się sensowne, mogą kompletnie nie wypalić, bo karta wyjdzie za wcześnie/za późno - przypomina mi to moje główne zarzuty wobec Zagłady Atlantydy. Przez całą grę (oprócz ostatniej tury) kontrolowałem ustawy i chociaż popełniłem ze dwa błędy w wyborze, to i tak sam fakt, że trzeba wybrać dokładnie dwie ustawy oznacza, że mimo wygranych wyborów można wybierać najwyżej pomiędzy mniejszym złem... Znów: jeżeli mechanizm wyglądałby trochę inaczej, to pójście we "władzę" mogłoby być sensowną strategią, tutaj nią nie jest.
Wladza to dodatek. Musisz wybrac takie ustawy, ktore sie Tobie przydadza bardziej, niz innym. A Ty sie nastwailes TYLKO na wladze i niespecjalnie zyskiwales wiecej niz inni na ustalonych przez siebie prawach. Chociaz akt o ograniczeniu zuzycia wody bardzo dokopal Browarionowi, wiec nie mozna ten element calkowicie ignorowac. Za to ten system daje troche urozmaicenia i sprawia, ze wg mnie nie bedzie jednej strategii zawsze skutczenej - ale to sie znowu okaze w kolejnych rozgrywkach.
Jak dla mnie coś w stylu 6,5/10... Szczególnie uwzględniając to, że Cuba pojawiła się po Filarach, nawet jeżeli może być trochę lepszą grą.
Ja nie mam nic przeciw grom, ktore rozwijaja i lacza pewne idee. Nie lubie gier totalnie wtornych (jak np. na poletku komputerowym, o ktorym mowiles - tylko grafika lepsza, a reszta to samo) i
Cuba taka nie jest.
Pozdrawiam
Szymon
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.