Spartakus: Krew i Zdrada / Spartacus: A Game of Blood & Treachery (A. Dill, J. Kovaleski, S. Sweigart)

Tutaj można dyskutować o konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier.
NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SĄ INNE PODFORA
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Awatar użytkownika
Yavi
Posty: 3186
Rejestracja: 08 lut 2013, 11:34
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 24 times
Been thanked: 40 times
Kontakt:

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: Yavi »

mikelo75 pisze:A gdzie można zanabyc Shadow of Death za polskie złotówki ?
http://i-szop.pl/szukaj2/1/Shadow+of+Death
wajdzik83
Posty: 345
Rejestracja: 11 lis 2012, 07:53
Has thanked: 1 time
Been thanked: 4 times

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: wajdzik83 »

miszcz pisze:Wrzuciłem na BGG tłumaczenie instrukcji. https://boardgamegeek.com/filepage/1196 ... cja-do-gry
Super! Dzięki ;)
Awatar użytkownika
Kornellious
Posty: 103
Rejestracja: 25 sie 2011, 23:06
Lokalizacja: Szczecin

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: Kornellious »

Wczoraj zagraliśmy pierwszy raz partię trzyosobową, no i delikatnie rzecz ujmując nie pykło. Czytałem wcześniej cały ten wątek i napaliłem się na Spartacusa jak szczerbaty na suchary, a tu bolesne rozczarowanie. Proszę ogranych już o ewentualne wytknięcie, co robiliśmy źle, bo szkoda byłoby mi pozbyć się gry bez odkrycia jej miodności.

Na wstępie zaznaczę, że żaden z nas serialu nie widział i, pomimo ładnej oprawy, klimatu w grze za dużo nie uświadczyliśmy. Ja grałem Glaberem, w grze do tego Batiatus (który wygrał) oraz Solonius. W pierwszej kolejce Batiatus za kupę hajsu kupuje Theokelesa. Może najpierw opiszę swoje zarzuty odnośnie rozgrywki, a później odniosę się do tej nieszczęsnej walki...

Gra wyglądała tak, że Batiatus co turę opychał wszystkie karty (chyba że miał na nich dużo kasy, wtedy grał ew z pomocą i zapłaceniem komuś), mi dochodziły głównie branie kasy i guardowie, co ze 2 razy wykorzystałem Glaberem do dociągnięcia karty. Generalnie z kart mało było zmian influence'a, na minus to już wgl nie wiem, czy choć jedna... Solonius cały czas był bez kasy, Batiatus sprzedawał karty i obaj zarabialiśmy sporo na walkach, które były chyba najgorszym elementem. Powiedzcie mi jeszcze proszę, czym Wy handlujecie w open market?
Bo u nas było:
- sprzedasz mi slave'a za 3?
- nie
- 4?
- ok/nie
I dużo więcej się nie działo tam... Aukcje były spoko, pozytywna rzecz. Bid for hosting też ok. No i potem arena.
Z uwagi na kupę kasy jaką dysponował, Batiatus był dość często hostem, ze trzy razy Solonius, ja chyba dwa. Były próby przekupowania hosta o zaproszenia (głównie gdy nie był nim B), ale chyba tylko dwie walki odbyły się bez psychola zwanego dalej Theokelesem :D, który tak się nakoksił, że został czempionem i wygrał de facto całą grę dla swojego Dominusa. Pierwsza walka: on vs mój syryjczyk z javelinem. Tutaj pierwsza wątpliwość: czy range javelina ma zastosowanie tylko w tym jednym spd ataku, czy przy każdym jednym. Z uwagi na obecność karty axe z analogicznym zapisem, uznaliśmy, że to dwie osobne zdolności, ale to i tak nie uratowało mojego leszcza, który nawet nie drasnął Theo i został pokonany. W kolejnych walkach oglądaliśmy m.in. dekapitację w dwóch turach. Przypomniało mi się - Solonius nie miał chyba za dużo kasy, bo nie mógł obstawiać zwycięstw przeciwko sobie, a często walczył przeciwko wspomnianemu Theo. Ogólnie może to wina tego, że graliśmy w 3 osoby, ale zapraszanie było dość nudne, odmawiać się nie opłacało, bo to by dało w kość odmawiającemu...

Ale pomijając, że pewnie zaraz powiecie, że źle graliśmy, bo po prostu pozwoliliśmy Batiatusowi wyhodować sobie koksa poprzez dopuszczanie go do walk itp - możliwe, może mało negocjowaliśmy, nie wiem. Ale mam inny problem, na który nie widzę rozwiązania - walka jest po prostu słaba. Tzn nie ma w niej wyborów, albo wybierasz jedyne sensowne wyjście w danej sytuacji albo robisz błąd... Miało się po prostu wrażenie, że wybieramy gladiatorów, obstawiamy i potem nasz wpływ się kończy - zaczyna się algorytm i dice fest. Nie było u nas też walki, gdzie różnica spd byłaby większa niż 1 - więc poza sytuacjami z javelinem, gdzie trzeba było brykać jak najdalej przez możliwie długi czas, poruszanie się właściwie nie miało znaczenia dla walki... Było też wrażenie, mniej obecne przy mocniejszych gladiatorach, ale przeraźliwie bolesne przy startowych - wrażenie totalnej losowości przez kostki.

Pojawiały się na tym forum głosy, że nie powinno się oceniać gry po jednej rozgrywce, ale ta pierwsza naprawdę mnie zniechęciła, a dobra gra nie powinna tego robić... Na pewno dam jej jeszcze szansę w 4 osoby, macie pomysł co można naprawić w naszym podejściu do gry? Nie zjedzcie mnie, może to po prostu nie dla mnie gierka :D
Ostatnio zmieniony 18 lip 2015, 17:01 przez Kornellious, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Gambit
Posty: 5244
Rejestracja: 28 cze 2006, 12:50
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 528 times
Been thanked: 1852 times
Kontakt:

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: Gambit »

Ciężko po opisie rozgrywki stwierdzić co nie siadło, ale spróbuję zabawić się w "psychologa" :)

1. Od ilu punktów Influence zaczynaliście rozgrywkę?
2. W Open Market rzadko kiedy handlujemy. Każdy ma swój pomysł na to co trzyma w swoim Ludus i zwykle nie sprzedajemy nic innym graczom, chyba że jesteśmy zmuszeni okolicznościami.
3. Niewolników się nie sprzedaje :) Niewolnik to kasa co turę.
4. Trochę dziwi ta kupa kasy Batiatusa wydana na Teoklesa i co rusz na Hosta. Batiatus ma na dzień dobry problem z utrzymaniem gladiatorów, bo zarabia mniej niż wydaje. Jeśli mimo wszystko miał kasę, to "obwiniam" kiepskie blokowanie go przez resztę graczy.
5. Zasięg oszczepu liczy się tylko w tym jednym ataku tą bronią.
6. Jeśli w grze jest Teokles, a inni gracze mają startowych gladiatorów, to odmówienie walki jest bardzo dobrym wyjściem. Inaczej po prostu dajecie kasę i punkty właścicielowi Teoklesa.
7. Teokles z podstawki jest do położenia. Wystarczy szybki gladiator z trójzębem. Istnieje duża szanasa, że Teokles nawet go nie dotknie.
8. Wbrew pozorom poruszanie się na arenie ma duże znaczenie i niekiedy może być kluczowe dla wyniku walki. Nawet jeśli różnica szybkości gladiatorów nie jest duża (albo są równie szybcy)

Według mnie zbyt mało razy mówiliście w tej grze NIE. Batiatus sprzedający karty aż się prosi o Otwarcie Bram, zatrute wino i inne takie. Jeśli zagrywał tylko karty z dużą kasą, to trzeba to było bez serca wykorzystywać biorąc co najmniej połowę jego zarobku. Jakby nie dał...sorry, nie zagrywa.

Spartacus jest bardziej brutalny moim zdaniem niż A Game of Thrones. Jeśli zaczynasz za dużo się zgadzać i za mało żądać, to prosisz się o porażkę i hodujesz zwycięzcę.
Awatar użytkownika
janekbossko
Posty: 2614
Rejestracja: 09 lut 2006, 21:44
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 26 times
Been thanked: 27 times

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: janekbossko »

gra jest świetna ale:
- od 4 osób
- do inicjatywy powinien być home rule z porównywaniem kości a nie z liczeniem sumy
- towarzystwo lubiące intrygi, przekupstwa itd
- grałem kilka razy i rzadko sprzedawałem komuś coś, bardzo rzadko pozbywałem się kart za pieniądze

O ilu punktów graliście? ja polecam od 4(?)
Awatar użytkownika
kwiatosz
Posty: 7874
Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
Lokalizacja: Romford/Londyn
Has thanked: 132 times
Been thanked: 417 times
Kontakt:

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: kwiatosz »

Kornellious pisze: Przypomniało mi się - Solonius nie miał chyba za dużo kasy, bo nie mógł obstawiać zwycięstw przeciwko sobie, a często walczył przeciwko wspomnianemu Theo. Ogólnie może to wina tego, że graliśmy w 3 osoby, ale zapraszanie było dość nudne, odmawiać się nie opłacało, bo to by dało w kość odmawiającemu...
Moim zdaniem na 3 osoby gra jest wyraźnie słabsza. Druga rzecz - Solonius powinien był obstawiać dekapitację albo ranę (da się to ogarnąć walcząc z Kotletasem ;) ) - to są lepsze wypłaty, wtedy ten zarobek trzech monet mniej to nie aż taka różnica.
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b

ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Awatar użytkownika
Kornellious
Posty: 103
Rejestracja: 25 sie 2011, 23:06
Lokalizacja: Szczecin

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: Kornellious »

Gambit pisze:Ciężko po opisie rozgrywki stwierdzić co nie siadło, ale spróbuję zabawić się w "psychologa" :)

1. Od ilu punktów Influence zaczynaliście rozgrywkę?
2. W Open Market rzadko kiedy handlujemy. Każdy ma swój pomysł na to co trzyma w swoim Ludus i zwykle nie sprzedajemy nic innym graczom, chyba że jesteśmy zmuszeni okolicznościami.
3. Niewolników się nie sprzedaje :) Niewolnik to kasa co turę.
4. Trochę dziwi ta kupa kasy Batiatusa wydana na Teoklesa i co rusz na Hosta. Batiatus ma na dzień dobry problem z utrzymaniem gladiatorów, bo zarabia mniej niż wydaje. Jeśli mimo wszystko miał kasę, to "obwiniam" kiepskie blokowanie go przez resztę graczy.
5. Zasięg oszczepu liczy się tylko w tym jednym ataku tą bronią.
6. Jeśli w grze jest Teokles, a inni gracze mają startowych gladiatorów, to odmówienie walki jest bardzo dobrym wyjściem. Inaczej po prostu dajecie kasę i punkty właścicielowi Teoklesa.
7. Teokles z podstawki jest do położenia. Wystarczy szybki gladiator z trójzębem. Istnieje duża szanasa, że Teokles nawet go nie dotknie.
8. Wbrew pozorom poruszanie się na arenie ma duże znaczenie i niekiedy może być kluczowe dla wyniku walki. Nawet jeśli różnica szybkości gladiatorów nie jest duża (albo są równie szybcy)

Według mnie zbyt mało razy mówiliście w tej grze NIE. Batiatus sprzedający karty aż się prosi o Otwarcie Bram, zatrute wino i inne takie. Jeśli zagrywał tylko karty z dużą kasą, to trzeba to było bez serca wykorzystywać biorąc co najmniej połowę jego zarobku. Jakby nie dał...sorry, nie zagrywa.

Spartacus jest bardziej brutalny moim zdaniem niż A Game of Thrones. Jeśli zaczynasz za dużo się zgadzać i za mało żądać, to prosisz się o porażkę i hodujesz zwycięzcę.
1. Graliśmy od 4
2. Ten przykład miał tylko pokazać, że tam się nic nie działo. Ogólnie w naszej partii może dwie karty zmieniły właściciela w OM.
3. True, slave był tylko na potrzeby przykładu :D
4. Kasy miał multum, ja prawie tyle samo, Solonius klepał biedę. No właśnie to mnie najbardziej bolało - może nam nie podeszły karty, ale szkodzenie sobie ograniczyło się do dwóch zatrutych win, więcej walki na noży nie było...
5. A tutaj trochę karta w błąd wprowadza wdg mnie.
6. No ale on i tak dostaje wtedy 1 za hosta a ja 1 w plecy - 2 rozjazdu... oczywiście jeśli wygra to też mnie wyprzedzi o 2, ale wtedy nie jestem 1 do tyłu względem trzeciego gracza.
7. Możliwe
8. Może... jeszcze sprawdzimy


Na inicjatywę znałem homerule'a, ale stwierdziłem że sprawdzimy normalną zasadę, a w kolejnej partii może ją podpicujemy.

U nas mało było handlu, ale discardowanie intryg za hajs to był chyba główny zarobek Batiatusa. Miałem też wrażenie, że te 3 karty na rundę to strasznie mało i dużo się nimi nie zrobi, szczególnie jeśli się wciągnie guardów.

Solonius poza może trzema rundami nie bardzo miał czym obstawiać :D
To dość spolegliwy gracz, może dlatego nam nie siadła partia.

A ja np przy walkach masakratora z jakimś barszczakiem obstawiałem po równo na decapa i injury i byłem na plus :D
Awatar użytkownika
arturpe
Posty: 469
Rejestracja: 12 lis 2014, 21:11
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: arturpe »

Z opisu wynika, że bawił się lepiej niż świetnie, tylko tego nie poczuł :)
Awatar użytkownika
Rocy7
Posty: 5456
Rejestracja: 05 maja 2013, 14:10
Lokalizacja: Warszawa / Kobyłka
Been thanked: 5 times

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: Rocy7 »

Czy majac
Obrazek
moge grac w 5 osob na samej podstawce, czy innych elementow zabraknie?

Oba dodatki zwiekszaja liczbe graczy, powyzej 4? Który dodatek jest ciekawszy? Pierwszy dodaje ekwipunek, drugi intrygi i festiwale.
Awatar użytkownika
Padre
Posty: 209
Rejestracja: 17 cze 2009, 10:52
Has thanked: 16 times
Been thanked: 123 times

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: Padre »

Ostatecznie sprzedałem swoją kopię Spartacusa. Moje dwa główne zarzuty:

1. Większość gry "siedzi" w fazie licytacji. Faza intrygi - losowa, kto ma lepsze karty ten więcej ugra, a w razie czego wszyscy zaszkodzą liderowi. Faza walki - losowa, lepszy gladiator wygra, chyba że bardzo słabo poturla kostkami.

2. Ta gra mocno korzysta z mechanizmu pomijania tury gracza. Ok, żadna karta nie mówi "pomiń turę", ale mnóstwo kart odbiera Punkty Wpływów. To. Jest. To. Samo. Ugrałeś trzy punkty diabelskim fortelem? Za moment inni ci te punkty odbiorą i jest spora szansa, że nic z tym nie zrobisz. Nie podoba mi się to przeciąganie liny, więcej niż raz łapałem się na myśleniu "ja pier...., mogliśmy to skończyć a teraz zejdzie nam jeszcze z godzinę". To słabo świadzy o Spartacusie a szkoda, bo dłuższy czas sam siebie przekonywałem, że to wspaniała gra. Chyba nie jest taka świetna.
- Ilu użytkowników forum potrzeba, aby wymienić żarówkę?
- Wiadomo coś o polskiej wersji?
Awatar użytkownika
Yavi
Posty: 3186
Rejestracja: 08 lut 2013, 11:34
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 24 times
Been thanked: 40 times
Kontakt:

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: Yavi »

Padre pisze:Ostatecznie sprzedałem swoją kopię Spartacusa. Moje dwa główne zarzuty:

1. Większość gry "siedzi" w fazie licytacji. Faza intrygi - losowa, kto ma lepsze karty ten więcej ugra, a w razie czego wszyscy zaszkodzą liderowi. Faza walki - losowa, lepszy gladiator wygra, chyba że bardzo słabo poturla kostkami.

2. Ta gra mocno korzysta z mechanizmu pomijania tury gracza. Ok, żadna karta nie mówi "pomiń turę", ale mnóstwo kart odbiera Punkty Wpływów. To. Jest. To. Samo. Ugrałeś trzy punkty diabelskim fortelem? Za moment inni ci te punkty odbiorą i jest spora szansa, że nic z tym nie zrobisz. Nie podoba mi się to przeciąganie liny, więcej niż raz łapałem się na myśleniu "ja pier...., mogliśmy to skończyć a teraz zejdzie nam jeszcze z godzinę". To słabo świadzy o Spartacusie a szkoda, bo dłuższy czas sam siebie przekonywałem, że to wspaniała gra. Chyba nie jest taka świetna.
Dla równowagi napiszę, że mam kompletnie różne odczucia, a Spartacus to jedna z moich ulubionych gier.
Od początku grywam z dodatkiem The Serpents and the Wolf i nie wyobrażam sobie Spartacusa bez niego, więc chyba mogę polecić ;). Wiem, że Gambit ma oba dodatki - możesz spróbować odezwać się do niego i podpytać, który lepszy.
Awatar użytkownika
Padre
Posty: 209
Rejestracja: 17 cze 2009, 10:52
Has thanked: 16 times
Been thanked: 123 times

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: Padre »

Nie twierdzę, że jestem alfą i romeo Spartacusa. Ale wszystkie moje wygrane opierały się na dobrym dociągu kart Intrygi w późnych fazach gry. Nigdy nie czułem, że to ja wszystkich przechytrzyłem. Moim zdaniem za dużo tu losowości i za dużo mechanik "dwa kroki do przodu, krok do tyłu".
- Ilu użytkowników forum potrzeba, aby wymienić żarówkę?
- Wiadomo coś o polskiej wersji?
Awatar użytkownika
Yavi
Posty: 3186
Rejestracja: 08 lut 2013, 11:34
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 24 times
Been thanked: 40 times
Kontakt:

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: Yavi »

Padre pisze:Nie twierdzę, że jestem alfą i romeo Spartacusa. Ale wszystkie moje wygrane opierały się na dobrym dociągu kart Intrygi w późnych fazach gry. Nigdy nie czułem, że to ja wszystkich przechytrzyłem. Moim zdaniem za dużo tu losowości i za dużo mechanik "dwa kroki do przodu, krok do tyłu".
Może to zależy od ekipy i stylu gry? W Spartacusie bardzo często udaje mi się wygrać poprzez kłamanie, oszukiwanie i podpuszczanie współgraczy ;). Chyba żadnego swojego zwycięstwa nie przypisałbym przypadkowi, czy szczęśliwemu rzutowi kośćmi. No ale co gracz, to opinia :).
Awatar użytkownika
Gambit
Posty: 5244
Rejestracja: 28 cze 2006, 12:50
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 528 times
Been thanked: 1852 times
Kontakt:

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: Gambit »

Padre pisze:Ostatecznie sprzedałem swoją kopię Spartacusa. Moje dwa główne zarzuty:

1. Większość gry "siedzi" w fazie licytacji. Faza intrygi - losowa, kto ma lepsze karty ten więcej ugra, a w razie czego wszyscy zaszkodzą liderowi. Faza walki - losowa, lepszy gladiator wygra, chyba że bardzo słabo poturla kostkami.

2. Ta gra mocno korzysta z mechanizmu pomijania tury gracza. Ok, żadna karta nie mówi "pomiń turę", ale mnóstwo kart odbiera Punkty Wpływów. To. Jest. To. Samo. Ugrałeś trzy punkty diabelskim fortelem? Za moment inni ci te punkty odbiorą i jest spora szansa, że nic z tym nie zrobisz. Nie podoba mi się to przeciąganie liny, więcej niż raz łapałem się na myśleniu "ja pier...., mogliśmy to skończyć a teraz zejdzie nam jeszcze z godzinę". To słabo świadzy o Spartacusie a szkoda, bo dłuższy czas sam siebie przekonywałem, że to wspaniała gra. Chyba nie jest taka świetna.
Mogę się zgodzić z tymi zarzutami...ALE...

Ale tylko wtedy, kiedy nie planujesz, nie przygotowujesz się, nie myślisz o kolejnych fazach/turach. Jeśli każdą fazę traktujesz jako osobny byt, który nie wpływa na pozostałe, to wtedy dzieje się tak jak napisałeś. Natomiast jeśli przygotowujesz się do kombosa, czy diabelskiego tricku, jeśli starasz się przewidzieć, czym mogą Ci zaszkodzić gracze, wtedy rozmowa jest zupełnie inna. Nie ma wtedy sytuacji "odbierają mi punkty, a ja z tym nic nie zrobię". Są raczej momenty w stylu "dostaję zwycięskie punkty w momencie, w którym oni nic nie mogą zrobić".

Fakt, walka bywa losowa, wszak mówimy tu o turlaniu toną kostek, a jak wiadomo losowość to suka. Ale czasem da się coś pokombinować na arenie. Nawet z pozoru durny ruch o jedno pole potrafi wpłynąć na końcowy wynik walki.

No i tak jak napisał Yavi. Ta gra, to ciągła rozmowa i wpływanie na innych graczy. Umawianie się, zdrady, kłamstwa, napuszczanie jednych na drugich. Trzeba patrzeć i słuchać. Inaczej leżysz i kwiczysz :)
Dabi
Posty: 1256
Rejestracja: 24 wrz 2005, 01:08
Lokalizacja: Lublin
Been thanked: 1 time

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: Dabi »

Jak ktoś zdobywa kilka punktów i jest bliski zwycięstwa a nie ma środków do ochrony tego zwycięstwa w fazie Intrygi to znaczy, że źle zaplanował zwycięstwo i widocznie na nie mało zasłużył. Natomiast faktycznie czasami dochodzi do klinczu który rzadko ale potrafi się przedłużyć.

U Nas grę wygrywa się na kilku polach i większość gier to jest zarówno zarządzenie licytacjami oraz posiadanymi zasobami jak i podejmowanie ryzyka. Oczywiście spektakularne wredne zagrania również są nawet jak nie przyjmują ściśle formy zdrady to i tak bolą.
Co do zwycięstwa w fazie intrygi to robi się to w dwóch przypadkach tak naprawdę.
- mam przewagę i przed decyzją o ataku mam do tego "zaplecze" - czyli ze 2 karty blokujące intrygę na ręce a dodatkowo np. 4-5 Guardów. I jestem gotowy do ataku na zwycięstwo.
- mam karty do wzrostu wpływu i jestem jednym z ostatnich w fazie Intrygi a więc nie mają możliwości zabrania wpływu

Jak nie chcemy wygrywać w fazie Intrygi to trzeba spróbować wygrać w fazie Areny gdzie nikt nie ma jak mi odebrać zwycięstwa.
Zwycięstwo jest też np. w tie breakerze jest nie do zablokowania.

Grę najczęściej wygrywa osoba która jest sprytna w kilku momentach gry i gra po prostu dobrze a ostateczne zwycięstwo jest ukorononaniem sumy wcześniejszych starań.
Charakterystyczna rzecz - im dłużej w to gramy tym bardziej doceniana jest rola Areny oraz dbania o gladiatorów. W pierwszych grach kilku z graczy zachwyciło się taktyką bez gladiatorów i tak próbowano grać ale jak się okazało tylko jednym z pomysłów na grę.
Awatar użytkownika
Deem
Posty: 1222
Rejestracja: 23 mar 2005, 01:50
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 401 times
Been thanked: 270 times

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: Deem »

Spartacus na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie losowej gry - czy dojdą dobre karty, jak potoczą się kości itd.

Tyle tylko, że po kilkunastu partiach bardzo wyraźnie widzę, że gra premiuje doświadczenie i rozsądne zagrywanie kart oraz wydawanie pieniędzy. Nowi gracze często rzucają wszystko na jedną szalę i w ciągu jednej rundy (a nawet fazy) zdobywają ostatnie 3-4 punkty, a wtedy błyskawiczine są sprowadzani przez pozostałych do punktu wyjścia. Ci, którzy mają za sobą kilka rozgrywek częściej wyczekują na właściwy moment, nie wyhylają się tak mocno, a szybkie skoki do zwycięstwa robią zwykle gdy: a) jako ostatni zagrywają karty w fazie intryg b) pozostali gracze powyrzucali się z kart zdejmujących Wpływy na kogoś innego w danej fazie (co też trzeba robić z odpowiednim wyważeniem).

Zgadzam się, że końcówka często przypomina przeciąganie liny - czasami bywa to męczące, ale zwykle stanowi najbardziej emocjonujący moment naszych rozgrywek.

Btw zarzut, że faza walki jest losowa, bo lepszy gladiator wygra, chyba że źle potoczą się kości jest jakiś podejrzanie niespójny... To jak w każdym sporcie - faworyt wygra, chyba że pojawią się nieprzewidywalne zdarzenia losowe/fart słabszej strony.
Immanentnie abstrahując od transcendentalnych dywagacji, w kierunku pejoratywnych aczkolwiek konstruktywnych rekapitulacji, dochodzimy do konkluzji, że ewenement jest ewidentnym paradoksem.
Awatar użytkownika
janekbossko
Posty: 2614
Rejestracja: 09 lut 2006, 21:44
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 26 times
Been thanked: 27 times

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: janekbossko »

A inicjatywę podczas walk ustalacie dodając czy porównujac kosci?


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Awatar użytkownika
Gambit
Posty: 5244
Rejestracja: 28 cze 2006, 12:50
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 528 times
Been thanked: 1852 times
Kontakt:

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: Gambit »

janekbossko pisze:A inicjatywę podczas walk ustalacie dodając czy porównujac kosci?
U nas jest różnie. Zależy na co mamy ochotę.
Awatar użytkownika
Yavi
Posty: 3186
Rejestracja: 08 lut 2013, 11:34
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 24 times
Been thanked: 40 times
Kontakt:

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: Yavi »

janekbossko pisze:A inicjatywę podczas walk ustalacie dodając czy porównujac kosci?


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Porównując, czyli jak? Sprawdzając kto ma więcej kostek?
Do tej pory zawsze dodawałem oczka :).
Awatar użytkownika
janekbossko
Posty: 2614
Rejestracja: 09 lut 2006, 21:44
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 26 times
Been thanked: 27 times

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: janekbossko »

Porównujac tak samo jak kosci ataku i obrony


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Awatar użytkownika
Rocy7
Posty: 5456
Rejestracja: 05 maja 2013, 14:10
Lokalizacja: Warszawa / Kobyłka
Been thanked: 5 times

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: Rocy7 »

Deem pisze:Spartacus na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie losowej gry - czy dojdą dobre karty, jak potoczą się kości itd.

bardzo wyraźnie widzę, że gra premiuje doświadczenie i rozsądne zagrywanie kart oraz wydawanie pieniędzy. Nowi gracze często rzucają wszystko na jedną szalę i w ciągu jednej rundy (a nawet fazy) zdobywają ostatnie 3-4 punkty, a wtedy błyskawiczine są sprowadzani przez pozostałych do punktu wyjścia. Ci, którzy mają za sobą kilka rozgrywek częściej wyczekują na właściwy moment, nie wyhylają się tak mocno, a szybkie skoki do zwycięstwa robią zwykle gdy: a) jako ostatni zagrywają karty w fazie intryg b) pozostali gracze powyrzucali się z kart zdejmujących Wpływy na kogoś innego w danej fazie (co też trzeba robić z odpowiednim wyważeniem).

Zgadzam się, że końcówka często przypomina przeciąganie liny - czasami bywa to męczące, ale zwykle stanowi najbardziej emocjonujący moment naszych rozgrywek.

Btw zarzut, że faza walki jest losowa, bo lepszy gladiator wygra, chyba że źle potoczą się kości jest jakiś podejrzanie niespójny... To jak w każdym sporcie - faworyt wygra, chyba że pojawią się nieprzewidywalne zdarzenia losowe/fart słabszej strony.
gralem tylko raz, ale zgodze sie ze spostrzezeniami.
Awatar użytkownika
Padre
Posty: 209
Rejestracja: 17 cze 2009, 10:52
Has thanked: 16 times
Been thanked: 123 times

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: Padre »

Ależ głupotę palnąłem z walką. Miałem na myśli niewielki wpływ decyzji gracza na przebieg walki. Zgaduję, że się nie zgodzicie :D

Przy okazji, poczyniliście złe założenia: graliśmy jakieś dwadzieścia partii, a planowanie na X tur do przodu nas nie przerasta. Dlatego źródła moich przemyśleń nie doszukiwałbym się w tym, że jesteśmy bandą matołów, którzy grali pierwszy raz*

Przyjrzyjmy się fazom gry:
- Intryga - typowe "take that", czy po naszemu "a masz". Dodaj złoto, zabierz złoto, dodaj punkty, zabierz punkty. Kto pociągnie lepsze karty ten więcej ugra, nie ma tu wielkiej filozofii mimo wymaganych punktów Influence
- Market - tutaj gracz ma kontrolę i tutaj można się ustawić na całą grę. Licytacja wpływa na dwie kluczowe kwestie - ekonomię i gladiatorów, dlatego uważam, że to jest sedno Spartacusa
- Arena - lepszy wygra, porównywalni rzucą kostkami i zobaczą kto zwyciężył. IMHO mało tu głębi, miejsca na kombinowanie. Mechanika niewiele by straciła gdyby całą walkę zastąpić rzutem kostką z jakimś modyfikatorem

Wszystko ma spinać dyplomacja, knucie, noże w plecach. Nie do końca to kupuję. Zaryzykuję nawet przypuszczenie, że wiele osób wyolbrzymia wpływ zakulisowych zagrywek na końcowy rezultat. W moim odczuciu gra za słabo wspiera dyplomację i kończy się głównie na biciu lidera. A jeśli okazało się, że lider zachomikował najlepsze karty, wygrywa i może myśleć, że wszystkich przechytrzył.


* Wiem, nie taka była intencja, tak sobie dworuję :P
- Ilu użytkowników forum potrzeba, aby wymienić żarówkę?
- Wiadomo coś o polskiej wersji?
Awatar użytkownika
Yavi
Posty: 3186
Rejestracja: 08 lut 2013, 11:34
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 24 times
Been thanked: 40 times
Kontakt:

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: Yavi »

Padre pisze:Ależ głupotę palnąłem z walką. Miałem na myśli niewielki wpływ decyzji gracza na przebieg walki. Zgaduję, że się nie zgodzicie :D

Przy okazji, poczyniliście złe założenia: graliśmy jakieś dwadzieścia partii, a planowanie na X tur do przodu nas nie przerasta. Dlatego źródła moich przemyśleń nie doszukiwałbym się w tym, że jesteśmy bandą matołów, którzy grali pierwszy raz*

Przyjrzyjmy się fazom gry:
- Intryga - typowe "take that", czy po naszemu "a masz". Dodaj złoto, zabierz złoto, dodaj punkty, zabierz punkty. Kto pociągnie lepsze karty ten więcej ugra, nie ma tu wielkiej filozofii mimo wymaganych punktów Influence
- Market - tutaj gracz ma kontrolę i tutaj można się ustawić na całą grę. Licytacja wpływa na dwie kluczowe kwestie - ekonomię i gladiatorów, dlatego uważam, że to jest sedno Spartacusa
- Arena - lepszy wygra, porównywalni rzucą kostkami i zobaczą kto zwyciężył. IMHO mało tu głębi, miejsca na kombinowanie. Mechanika niewiele by straciła gdyby całą walkę zastąpić rzutem kostką z jakimś modyfikatorem

Wszystko ma spinać dyplomacja, knucie, noże w plecach. Nie do końca to kupuję. Zaryzykuję nawet przypuszczenie, że wiele osób wyolbrzymia wpływ zakulisowych zagrywek na końcowy rezultat. W moim odczuciu gra za słabo wspiera dyplomację i kończy się głównie na biciu lidera. A jeśli okazało się, że lider zachomikował najlepsze karty, wygrywa i może myśleć, że wszystkich przechytrzył.


* Wiem, nie taka była intencja, tak sobie dworuję :P
Chciałem Cię przekonywać, nie zgadzać się i udowadniać, że nie masz racji, ale... To przecież nie ma sensu, bo nie wmówię Ci, że Spartacus jest fajny, skoro się Tobie nie podoba. Grałem w tę grę z różnymi ludźmi i zależnie od współgraczy miewałem lepsze i gorsze odczucia. Dużo zależy od stylu gry ekipy, zdarzały się osoby, z którymi Spartacus był mordęgą, ciągnął się niemiłosiernie i nie było w nim nic fajnego, jednak z właściwymi ludźmi mógłbym grać w niego codziennie :).

e:
O, co za obsługa - Gambit napisał wszytko to, czego mi się nie chciało :D ;).

e2: Pan Gambit*
Ostatnio zmieniony 16 gru 2015, 20:45 przez Yavi, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Gambit
Posty: 5244
Rejestracja: 28 cze 2006, 12:50
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 528 times
Been thanked: 1852 times
Kontakt:

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: Gambit »

Padre pisze:Ależ głupotę palnąłem z walką. Miałem na myśli niewielki wpływ decyzji gracza na przebieg walki. Zgaduję, że się nie zgodzicie :D

Przy okazji, poczyniliście złe założenia: graliśmy jakieś dwadzieścia partii, a planowanie na X tur do przodu nas nie przerasta. Dlatego źródła moich przemyśleń nie doszukiwałbym się w tym, że jesteśmy bandą matołów, którzy grali pierwszy raz*

Przyjrzyjmy się fazom gry:
- Intryga - typowe "take that", czy po naszemu "a masz". Dodaj złoto, zabierz złoto, dodaj punkty, zabierz punkty. Kto pociągnie lepsze karty ten więcej ugra, nie ma tu wielkiej filozofii mimo wymaganych punktów Influence
A co z zagrywaniem kart o wyższym wymaganym Influence, które wymaga dogadania się z innym graczem, albo kilkoma? To już jest pewna filozofia. Lepsze karty są "droższe", więc na dzień dobry nic na nich nie ugrasz. Tylko sprzedasz.
Padre pisze:- Market - tutaj gracz ma kontrolę i tutaj można się ustawić na całą grę. Licytacja wpływa na dwie kluczowe kwestie - ekonomię i gladiatorów, dlatego uważam, że to jest sedno Spartacusa
Prawie masz rację. Prawie, bo kupienie super gladiatorów nie wpływa na nic. Tylko na to, że masz super gladiatorów i sprzęt i jeśli może kiedyś trafisz na Arenę, to wygrasz walkę. O ile nie będzie Primusa, albo ustawionej walki. Fakt, kupowanie niewolników, robi robotę dla ekonomii, tu nie ma wątpliwości.
Padre pisze:- Arena - lepszy wygra, porównywalni rzucą kostkami i zobaczą kto zwyciężył. IMHO mało tu głębi, miejsca na kombinowanie. Mechanika niewiele by straciła gdyby całą walkę zastąpić rzutem kostką z jakimś modyfikatorem
Nope, nope, nope. Niby wszystko sprowadza się do tego, że dwóch kolesi będzie stało obok siebie i się tłukło. Faktycznie jednak, czasem warto się zastanowić nad ruchem, czy kolejnością,
Padre pisze:Wszystko ma spinać dyplomacja, knucie, noże w plecach. Nie do końca to kupuję. Zaryzykuję nawet przypuszczenie, że wiele osób wyolbrzymia wpływ zakulisowych zagrywek na końcowy rezultat. W moim odczuciu gra za słabo wspiera dyplomację i kończy się głównie na biciu lidera. A jeśli okazało się, że lider zachomikował najlepsze karty, wygrywa i może myśleć, że wszystkich przechytrzył.
Z mojego doświadczenia wyniesionego z trzech różnych grup przy Spartacusie, dyplomacja, knucie i noże w plecach nie mają spinać tego wszystkiego. One to faktycznie spinają. Fakt, jest bicie lidera, ale ktoś, kto sprawnie knuje, może się sam na tym wybić. Rozmowy, przekupstwo, kłamstwa są w tej grze na porządku dziennym (fazowym). Zagraj w Spartacusa bez układania się między graczami i bez dogadywania się. Zobaczysz różnicę.
Awatar użytkownika
Padre
Posty: 209
Rejestracja: 17 cze 2009, 10:52
Has thanked: 16 times
Been thanked: 123 times

Re: Spartacus: A Game of Blood & Treachery

Post autor: Padre »

Gambit pisze: A co z zagrywaniem kart o wyższym wymaganym Influence, które wymaga dogadania się z innym graczem, albo kilkoma? To już jest pewna filozofia. Lepsze karty są "droższe", więc na dzień dobry nic na nich nie ugrasz. Tylko sprzedasz.
U mnie wyglądało to dość prosto. We wczesnych fazach gry układamy się do woli. Potem sojusze zawieramy tylko po to żeby dać liderowi w czapę. A jak już jesteś w zasięgu wygranej to zapomnij o układach, nikt nie chce robić za frajera.

A jak odniesiecie się do zakamuflowanego mechanizmu tracenia tury? Tak właśnie widzę odbieranie punktów - zapracowałeś, zainwestowałeś, narobiłeś się i nagle się cofasz. Nie zawsze masz karty do obrony, a nawet jeśli masz, chomikujesz je na ostatnie tury. Czasem zostanie ci z tego dodatkowy niewolnik albo kalesony dla gladiatora, ale mi trudno było nie myśleć, że właśnie wyrzuciłem do kosza X poprzednich tur. Niefajne, można to było zrobić bardziej finezyjnie.

I na koniec wyjaśnienie: moje pozbycie się Spartacusa z kolekcji nie oznacza, że nie lubię tej gry. Jak ktoś zaproponuje, zawsze zagram. Ale nie jestem kolekcjonerem, mam na półce miejsce na gry absolutnie zajebiste albo takie, do których mam sentyment (np. prezenty od żony). Spartacus jest dla mnie "tylko" dobry. :D
- Ilu użytkowników forum potrzeba, aby wymienić żarówkę?
- Wiadomo coś o polskiej wersji?
ODPOWIEDZ