Wczoraj wspólnie z GrzeLem i Ostrym miałem mini-wieczorek pod znakiem Ystari.
W
Sylli nie zostałem wystarczająco doceniony za zapobieżenie zabójstwom senatorów oraz krzyżowaniu chrześcijan. Byłem też 3-krotnie konsulem i sponsorowałem wiele prześwietnych budynków jak senat czy spichlerz. Niestety plebs wolał populistyczne łuki triumfalne i statuy a na dodatek obciążył mnie winą za rozprzestrzenianie się zarazy. Całe szczęście że zatrudniony w ostatniej chwili karczmarz naopowiadał klientom, że te czerwone plamy na ciałach ich rodzin to tylko lekkie uczulenie a nie śmiertelny dur brzuszny. To uratowało mi drugie miejsce. Pewne zwycięstwo GrzeLa.
W
Caylusie z kolei szło mi sensownie (czego wynikiem było pewne drugie miejsce
), ale gra jest tak schematyczna (z góry wiadomo, które pola, budynki, tory łaski etc. są najlepsze), że jedynym elementem, który może jeszcze wzbudzać zainteresowanie, jest to, kto się tam pierwszy wepchnie. To o wiele za mało. No i jest jeszcze przeciaganie liny z burmistrzem...wow, jak się to robi 20. raz , to już to naprawdę nie ekscytuje... Gratulacje dla GrzeLa za pewne zwycięstwo. Ja już za Caylusa jednak podziękuję.
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw