Błysk pisze:Dokładnie to samo myślę w sprawie statków i ekspansji odległych nacji. Statki same w sobie nie mają niskiego priorytetu, wy im taki nadaliście. Potem nie ma co się dziwić, że nie możecie przeszkodzić komuś za morzem
Mogłeś też przeszkodzić Kartaginie zawierając rozejm z Egiptem, a nie robić mu ostatecznego rozbioru
A to, że daliście Kartaginie Nabuchodonozora i Ramzesa to już zupełnie inna sprawa...
o to, to - no dokładnie kolega mi to z ust wyjął
jak tak czytam te dość płaczliwe w tonie relacje - to jakaś inna gra musiała być - wersja dla o(d)pornych czy co? Zastanawiam się na ile to efekt przyzwyczajeń z innych gier - zbyt pasywna gra, bunkrowanie, zafiksowana na jeden kierunek, "każdy sobie". Jakiś eurasek tu pośmierduje...
Bardzo zachęcam do dynamicznego grania - nie fiksować się na jednej strategii, tylko elastycznie dopasowywać się do tego co się dzieje na planszy. Czasami wystarczy, że gdzieś obok jakaś bitwa skończy się innym niż przewidywanym wynikiem i warto zmienić plany - to może być ta brakująca do zwycięstwa runda. Grajcie ponad stołem - sojusz choćby, krótkotrwały może dać tę czasami kluczową rundę luzu, albo osłabi czujność przeciwnika.
Dobrze ustawione triremy robią na prawdę wiele w tej grze. to pozwala mięć wpływ na całkiem odległe rejony mapy.
Każda faza handlu to swoista w zasadzie deterministyczna bitwa - i nie wiem dlaczego miałaby sie przeciągać - stan posiadania jest oczywisty już na początku rundy. Jeśli udało Wam się zamulić nawet ten moment w grze to przyznaję - macie ewidentnie pecha do ekipy przy stole
Kingmaking? to nie ma prawa się zdarzyć kiedy każdy w grze do samego końca widzi się zwycięzcą.