Nie jestem jakimś wielkim recenzentem, potraktujcie to jako garść spostrzeżeń i tyle.
Postaram się również przybliżyć pewne szczegóły rozgrywek, aby była większa świadomość z czego wynikają moje przemyślenia.
Zagraliśmy w grę 5 razy:
Quest 1 - 3 osoby, ELias, Sibyl i Owen
Quest 2 - 2 osoby, Elias i Sibyl
Quest 3 - 2 osoby, Siegfried i Lil' Ned
Quest 4 - 2 osoby, Whisper i Bjorn
Quest 4 - 2 osoby, Whisper i Bjorn
Graliśmy w podstawkę plus wszyscy bohaterowie oraz potwory z szarego pudła z SG
Dla ludzi, którzy nie lubią dużo czytać od razu zaznaczę, że gra mi się podoba - mimo, że widzę kilka niedociągnięć nie będę tutaj histeryzował
Pierwszy Quest
Wydał nam się najłatwiejszy - może to sama jego konstrukcja, a może fakt, że była to pierwsza gra i niestety nie ustrzegliśmy się kilku, mających wpływ na przebieg rozgrywki błędów.
Kolejne questy graliśmy już kolejnego dnia po ponownej lekturze instrukcji. Graliśmy kilka godzin, ale było dużo doczytywania zasad i zastanawiania się co trzeba robić.
Na pewno graliśmy ostrożnie, wzmacniając postaci zarówno zabijaniem mobów, jak i eksploracją pomieszczeń i znajdowanymi w nich skarbów. Trochę doświadczenie z Zombicide BP.
W trakcie scenariusza udało mi się zginąć (grałem Sibyl) i druga postać też była blisko.
Trochę brakowało nam wrogów.
Drugi Quest
Zabić Pająka zanim wyjdzie z lochu. I tu już było lepiej! Presja czasu to jest to. Dodatkowo na pierwszym kaflu przyszedł do nas Agent z wydarzenia i po 3 rundach szły za nami 3 grupy potworów
Scenariusz nam się bardzo podobał.
Graliśmy bez osoby do walki wręcz czy bunkrowania, więc tym bardziej wskazana była ostrożność. Trzeba było z jednej strony się wzmacniać szukając skrzynek i lepszego ekwipunku, z drugiej strony zabijać potwory, aby łapać ekspa na skille, a z trzeciej kontrolować, ile mamy rund zanim pająk nam ucieknie i przegramy. Nie dość, że sam w sobie był mocny to doszła mu dobra karta dodająca zarówno do melee, jak i do defense.
Sama walka z pająkiem zaczęła się na dopiero na długiej prostej. Było to trochę hit and run, z próbami ogłuszania potwora, aby nie robił kontrataku dystansowego (3 czerwone kostki!!!). W sumie w zwycięstwie trochę pomógł nam sam pająk - w połowie prostej był token levelu i w efekcie wydarzenia pojawił się tam kolejny Guard, a pająk robiąc kontratak najpierw na Tomka, a potem na mnie ogłuszał nas i przyciągał na swoje pole. Dzięki temu wylądowaliśmy u niego na podstawce, a jako, że był już osłabiony to byłem w kolejnej rundzie (oczywiście po przetrwaniu jego ataku w fazie wrogów) wstać jedną akcją a w dwie kolejne go zabić, dzięki temu, że już miałem mocniejszy atak, a na dodatek miałem skill odbierający kostki obrony.
Trzeci Quest
Zbieranie 3 części artefaktu i osłanianie członka ekipy, którego nominowaliśmy do bycia wybranym ("The Chosen One"). U nas byłem to ja i moja postać - jedyna figurka bohatera bez podstawki tj. Lil' Ned.
Tutaj mieliśmy znów odczucie, że jest łatwiej. Nie na zasadzie, że to była bułka z masłem, ale lubię mieć poczucie istotności decyzji i czuć oddech wroga na plecach - innymi słowy, jakoś ciężko było nam zadać obrażenia a grając ostrożnie (osłona wybrańca), do ruchów podchodziliśmy bardzo taktycznie i to wystarczyło, że stwory nam mocniej nie zagroziły zanim nie zaczęliśmy ich kosić.
Tak, aby być zupełnie szczerym, w tym scenariuszu zdecydowanie pomógł nam też dobór kart - miksturki leczenia rulez! W każdym razie wrogowie nawet jak mogli nam zagrozić to mieliśmy fartowne rzuty
Czwarty Quest cz.1
Bębny biją, gobliny szaleją - dzieje się ! Znowu upływ czasu. Jest jaskinia składająca się z 4 części i każda część jest zasypywana po jakimś czasie (odpowiednio 4,2,2,2 rundy, czyli co przekazania First Player Token). Na wstępie powiem krótko - zabardziarzyliśmy w niektórych miejscach zbyt długo oraz otworzyliśmy o jedne drzwi za dużo...
Przegraliśmy, bo nie mogliśmy się przedostać na kolejny kafel przez zbyt dużą ilość mobów wokół nas i na kaflach z nami(znowu efekt agenta) plus jako Bjorn nie mogłem dobrać dobrej broni i kończyłem scenariusz ze startowym toporem dwuręcznym i jedną czerwoną kostką oraz 2 mieczami ze skilla
Przegraliśmy, ale nam się podobało - niefart z doborem itemów dla nas albo dobór fajnego itemu przez potwora, który ginie po chwili zasypany w części jaskini za nami (cudowny topór dwuręczny
) albo na tyle wzmacnia, że nie możesz zabić stwora i przez to jesteś zbyt wolny. Porażka na 3 kaflu z 4 dostępnych.
Czwarty Quest cz.2
Ta porażka tylko rozbudziła apetyt. Nie zmieniliśmy drużyny (jedynie Tomek powiedział, że stawia na Melee zamiast Ranged na Whisper).
Teraz od samego początku ustaliśmy najbardziej rozsądną marszrutę. Ten scenariusz to niestety kwestia dokonywania wyborów - nie możesz zwiedzać wszystkich pomieszczeń aby zabijać moby czy łapać skrzynki, bo potem nie starczy Ci czasu (szczególnie przy dodatkowych spawnach z eventów), aby zabić scenariuszowego bossa i uciec z jaskini zanim się zawali. Nawet itemy nam podeszły, ale niestety potworom też. Gwoździem do naszej trumny okazał się Dwarf Defender z dwuręcznym toporem, który dodawał mu dwie czerwone kostki ataku i chyba jeszcze coś do obrony - a kości obrony miał od razu 2 zielone. Zabrakło mi szczęścia, aby go zabić - dokładnie 1 hit więcej i miałbym zarówno lepszą broń, jak i on nie zabiłby mnie w kontrataku, a potem Tomka w normalnym ataku
W jednej rundzie straciliśmy oba wskrzeszenia, więc gra stała się już wybitnie trudna
Niemniej jednak mieliśmy zapas czasu (w końcu 3 kafel, a dopiero 5 runda minęła). Niestety na starcie 4 kafla Tomek spotkał Roaming Monstera 4 levelu (Greater) w osobie Cun-Ha, który ma 3 zielone kości obrony i na bamach i diamentach rani atakującego... Tomek najpierw oberwał 2 x po 2 rany w dwóch atakach, a potem w fazie kontrataku dostał kolejne dwie i gra nas pokonała
Mieliśmy ochotę na 3 podejście, ale po 6 godzinach gry na czysto czas było wracać do domu.
PLUSY/CO MI SIĘ PODOBA
1) Wykonanie - jak zwykle pierwsza klasa. Jakość tektury jest tak znakomita, że tym razem mocno żałuję, że wziąłem plastikowe tokeny i chyba je sprzedam
Kości świetne i na szczęście przez cap na ilości kości danego rodzaju nie potrzeba ich więcej niż dostarczone 12 sztuk.
2) Przygotowanie rozgrywki - najdłużej przed pierwszym scenariuszem. Potem wszystko na stole, więc kolejne scenariusze to już błyskawiczny setup. Jak jeszcze będę miał chęć i dorobię pojemniczki na karty to wyjęcie gry z pudełka i rozstawienie na stole będzie błyskawiczne - tokeny i plastikowe elementy już mam w plastikowym pojemniczku. Wszystko trwa dla mnie na ten moment dużo szybciej niż analogiczne przygotowania do Zombicide BP.
3) Wrogowie połączeni z kartami przedmiotów - czasami tworzy to naprawdę potężne kombinacje oraz zapewnia na dłuższą metę większą nieprzewidywalność.
4) Walki oparte na rzutach kości, które modyfikowane mogą być poprzez skille z umagicznieniami albo modyfikatorami do podstawowej, wynikającej z kart puli kości.
5) Skille danej klasy same w sobie - na razie mogę wypowiedzieć się tylko o postaciach, którymi grałem, ale każdą przyjmowałem taktykę zależną od klasy postaci. Bardzo mi się podobał barbarzyńca, który może zrezygnować ze zbroi, a za to dostaje kostki obrony i dodatkowe miecze, ale też Ranger (Sibil), gdzie ujmowałem kości wrogom, wymykałem się i operowałem na dystansie zabójczym łukiem albo oszczepami.
6) Scenariusze z upływem czasu - presja utrudnia grę, nie ma szwendania się w celu dopakowywania postaci na maxa.
7) Różnorodność wrogów i potworów wynikająca zarówno z kombinacji różnych kości, akcji walki, jak i umagicznień.
Genialne w swej prostocie LOS, a także zasady poruszania potworów.
9) System eventów i drzwi - przemyślane i bardzo sprawne.
10) Ginie jeden, przegrywamy wszyscy - bardzo jednoczy
11) system zbierania punktów jako drużyna ( z wyłączeniem minionów) - pozwala unikać przepychanek nad potencjalnymi trupami
Chyba tyle, może Tomek coś dopisze.
MINUSY/CO MI SIĘ NIE PODOBAŁO
1) Ilość potworów na planszy - Nie wiem czy można traktować to jako minus, bo z jednej strony to nie jest Zombicide i walka z hordami wrogów, ale z drugiej strony przy takiej ilości wrogów w pudełku, aż się prosi o ich większą obecność. Tutaj duża zależność od eventów oraz od pojawiania się agentów (oraz szybkości ich zabijania). Mogłoby być ich więcej w każdym scenariusz, ale też nie chciałbym powtórki ZBP. Dlatego tu mam mieszane uczucia.
2) Gra jest nierówna pod względem łatwości - moim zdaniem dużo zależy od:
a) czy w scenariuszu występuje presja czasu (tutaj pojawiają się sytuacje podbramkowe i zwiększa się istotność pojedynczych decyzji, a także ogranicza się powolne przeszukiwanie wszystkich
pomieszczeń, aby bardziej się dopakować)
b) dociąg mobów i to jakie te moby z kolei wyciągną karty ekwipunku - mogą się pojawić naprawdę zabójcze kombinacje
c) to jakie nam karty uda się zdobyć na mobach oraz ze skrzynek
d) kostki - cóż to gra losowa, wiele zależy od rzutów. Czasem nawet z wielu dobrych kostek wypadną mydła, a nie każda postać ma przerzuty.
Mieszane uczucia mam również co do:
e) modyfikatorów zabierających wrogom kostki - ja z instrukcji zrozumiałem, że zabieramy im dowolne kostki. Musimy jeszcze pograć, ale nie wiem, czy nie powinno się zabierać słabszej kostki, bo
mieliśmy sytuacje, gdzie potwór miał np. 2 niebieskie kości obrony i 1 zieloną (mocniejszą) - przecież wiadomo, że wywalę mu mocniejszą kostkę i tak samo zrobię jeśli mogę mu wywalić kostkę
ataku
f) ilości zdobywanego ekspa - to jak bardzo rozbudujemy nasze drzewko umiejętności bardzo determinuje łatwość przebijania się dalej w głąb scenariusza
g) ilości skrzynek ze skarbami - jedyny element, który nie skaluje się do liczby osób. Bardzo dziwne. Wygląda na niedoróbkę.
Myśl końcowa
Jak przy każdej grze, oprócz tego co niesie w sobie, wiele zależy od tego z kim się gra i z jakimi oczekiwaniami.
Ja czekając na tą grę chciałem otrzymać coś lepszego niż Zombicide BP:
1) Zombiaki nie będą motywem przewodnim, bo mnie to zupełnie nie kręci. Wziąłem BP, bo to klimat fantasy.
2) Dungeon crawlera, czyli bardziej taktycznej rozgrywki z grupami potworów niż walki z hordami germańskich oprawców
3) Rozwój postaci
4) Kampanię, która ma ręce i nogi (tego jeszcze nie oceniam, bo nie próbowałem)
5) Różnorodności wrogów
6) Większej różnorodności ekwipunku i poczucia, że z każdą bronią coś da się osiągnąć
Po tych 5 partiach uważam, że otrzymałem to co chciałem. Nawet jeśli zarzuty o łatwości się potwierdzą, jak zagram kolejne partię to już teraz widzę kilka opcji prostych modyfikacji, którymi to usprawnię (nie będę skreślał tytułu, tylko dlatego, że chce być całkowicie koszerny). Podobnie może być z ilością mobów. Obaj z Tomkiem świetnie się bawiliśmy i na pewno tytuł wróci wkrótce na stół jak czas pozwoli. Czuliśmy klimat postaci - dobieraliśmy ekwipunek i taktykę gry pod wybranych bohaterów.