[Warszawa] Klub ALIBI

... czyli zloty miłośników planszówek! Tu możesz także umawiać się na granie w Twoim mieście.
Awatar użytkownika
draco
Posty: 2096
Rejestracja: 05 sty 2006, 23:15
Lokalizacja: Warszawa, żona też

Post autor: draco »

dasilwa pisze:To jest bardzo możliwe gdy bedzie grał draco :)
Wypraszam sobie. Grałem pierwszy raz. Nasepnym razem pójdzie mi zdecydowanie szybciej. Ale jakby grał safari...
dasilwa pisze:.....Nie wierze też że masz aż taką pamięć
To uwierz.
Awatar użytkownika
dasilwa
Posty: 1128
Rejestracja: 18 maja 2005, 18:33
Lokalizacja: Stolica
Been thanked: 1 time

Post autor: dasilwa »

draco pisze: To uwierz.
Po tej grze pełnej wpadek nie masz szans :D i prosze nie wyrywać z kontekstu :wink:
Awatar użytkownika
Geko
Posty: 6491
Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1 time
Been thanked: 4 times

Post autor: Geko »

A teraz coś z zupełnie innej beczki...

Czy w najbliższy piątek działa główna baza na Smolnej?
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Awatar użytkownika
Pancho
Posty: 2687
Rejestracja: 18 cze 2004, 08:40
Lokalizacja: W-wa
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Pancho »

Przypominam, że dzisiaj spotykamy się o 16:00 na giercowanie. Oczywiście w klubie Alibi, namiary w pierwszym poście niniejszego topicu. Ktoś się wybiera na 100% oprócz mnie i jaxa? :)
Awatar użytkownika
Mały brzydki pędrak
Posty: 984
Rejestracja: 24 sty 2006, 19:37
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 11 times

Post autor: Mały brzydki pędrak »

Oczywiście. Dziś pogoda iście barowa w Warszawie, więc azymut na Alibi.
Będę po 16:00.
Awatar użytkownika
Geko
Posty: 6491
Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1 time
Been thanked: 4 times

Post autor: Geko »

A ja się niestety przeziębiłem. Ech życie.... Ale w piątek się pojawię, gdziekolwiek będzie spotkanie. Miłego giercowania i ciekawych home rules :wink:
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Awatar użytkownika
Mały brzydki pędrak
Posty: 984
Rejestracja: 24 sty 2006, 19:37
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 11 times

Post autor: Mały brzydki pędrak »

Geko pisze:A teraz coś z zupełnie innej beczki...

Czy w najbliższy piątek działa główna baza na Smolnej?
Odpowiedź na to pytanie zamieszczę w wątku smolnym w stosownym czasie :wink: .
Awatar użytkownika
MacDante
Posty: 346
Rejestracja: 19 mar 2006, 11:50
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: MacDante »

Mnie nie będzie, ael macie moje pełne błogosławieństwo :)

Nawet mają już wam kinkiety odkręcić, aby przywitać was blaskiem ;]
Awatar użytkownika
ragozd
Posty: 3429
Rejestracja: 09 lut 2005, 14:27
Lokalizacja: W-wa CK Tar-ho-min
Kontakt:

Post autor: ragozd »

Pancho pisze:ragozd to ty grałeś wczoraj w Power Grida i ujęty zostałeś w moim raporcie jako "nieznany komandos"? :)
Nie. Jesli sie kiedys pojawie, to na pewmo bedzie to odnotowane tutaj ;)
Awatar użytkownika
ja_n
Recenzent
Posty: 2303
Rejestracja: 28 lip 2004, 10:42
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 1 time

Post autor: ja_n »

Wczorajsze spotkanie przebiegło pod znakiem Sieny. Autor gry, Mario Papini wpadł mi w oko już dawno, przy okazji gry Feudo (o której kiedyś wspominałem na forum). Tę grę zawsze chciałem mieć i nadal chcę, jednak nie miałem okazji jej kupić. Za to gdy na ostatnim Essen pojawiła się Siena, wiedziałem że ta gra musi mieć wyższy priorytet niż Feudo. Zakupiłem ją już dosyć dawno, jednak leżała na półce nietknięta - bałem się zagłębiać w reguły, bo czytałem że skomplikowane i niezrozumiałe, a bardzo mi zależało żeby gra była dobra. Od kilku lat co roku staramy się jeździć do Włoch na wakacje i ulubione nasze zajęcie to właśnie zwiedzanie takich miast jak Siena.

Do klubu Alibi przybyliśmy jako pierwsi. Zdążyliśmy zamówić piwo i przyszedł Pancho. Otworzyłem pudełko ze Sieną i zademonstrowałem Panchowi tę niezwykłą grę. Główna część planszy składa się z reprodukcji pięknego fresku Ambrogio Lorenzettiego "Skutki dobrych rządów". Ten artysta w 1336 roku rozpoczął malowanie dwóch wielkich fresków na temat dobrych i złych rządów, które ozdabiały dwie przeciwległe ściany sali obrad Rady Dziewięciu (która rządziła w tych czasach Sieną). Fresk dotyczący dobrych rządów zachował się w całkiem dobrym stanie. Fresk dotyczący złych rządów został strasznie zdewastowany przez lata. Prawda w oczy kole. We freskach można znaleźć wiele elementów rodzącego się właśnie renesansu i zmiany podejścia do dzieł sztuki. Jedna z nich to choćby fakt powstania dzieła malarskiego dotyczącego tematu świeckiego.

W międzyczasie w klubie pojawili się Pędrak i Draco. Po zakończeniu oględzin postanowiliśmy zagrać w Sienę. Tłumaczenie reguł zajęło sporo czasu. Pokrótce gracze rozpoczynają rozgrywkę jako małorolni chłopi, produkując wino, zboże i oliwę i odkładając pieniądze na awans społeczny. Gdy uzbieramy odbpowiednią sumkę, możemy zadeklarować zerwanie z dotychczasowym trybem życia i zostać kupcami. Odtąd przestajemy parać się tym brudnym zajęciem i zaczynamy handel przyprawami i suknem. Możemy także podróżować do Florencji lub Arezzo w poszukiwaniu dochodów oraz wkupywać się w łaski Sieneńskiej arystokracji, żeby zyskać punkty prestiżu. Gdy będziemy już wystarczająco bogaci, możemy zostać bankierami. Odtąd przestaje nas interesować handel czy produkcja czegokolwiek (chociaż niewielkie dochody nadal uzyskujemy gdy inni gracze handlują), a rzucamy się w wir nocnego życia i szemranych interesów w mieście. Możemy teraz zaglądać do gospody i zabawiać się z czekającymi tam kurtyzanami (to kosztowne zajęcie niestety, choć wzbudza mnóstwo śmiechu przy grze), wynajmować artystów czekających w gospodzie na zajęcie (to przynosi prestiż), wspólnym wysiłkiem wznosić kolejne piętra reprezentacyjnej miejskiej wieży (znowu prestiż) oraz złożyć hojną ofiarę w katerze (dla prestiżu właśnie). Musimy przy tym lawirować tak, aby zarobić parę groszy spacerując po mieście, wymknąć się krążącemu w pobliżu żebrakowi oraz poczekać aż konkurenci zostaną zwabieni do gospody przez czekające tam kobiety lekkich obyczajów (wtedy oni je opłacą i my zatrzymamy kilka groszy w kieszeni).

Gra przyciąga wzrok nietypowym podejściem do realizacji. Po pierwsze - plansza to dzieło sztuki i bardzo niewiele więcej. Nie ma na niej pól czy napisów objaśniających. Gramy bezpośrednio na fresku, orientacyjne nazwy dzielnic Sieny są na obrzeżach, poza obrębem fresku. Po drugie, karty którymi gramy zawierają kilka liczb i ewentualnie nazwę dzielnicy. Poza tym zawierają odpowiednie fragmenty fresku właśnie. Brak symboli objaśniających ich działanie czy opisów. Wszystko jest nastawione na klimat i klimat gra ma rewelacyjny. Działanie kart wchodzi do głowy po kilku rundach, a klimat pozostaje - gra jest tajemnicza, skomplikowana, trudna do ogarnięcia. Trzeba dodać, że taka właśnie jest Siena jako miasto - poplątane średniowieczne uliczki, wiele schodów i pagórków, zmiany kierunku - wszystko to sprawia, że łatwo się tam zgubić.

Gra chyba wszystkich zaintrygowała i spodobała się graczom. Jej wielką wadą jest czas rozgrywki - graliśmy prawie 4 godziny. Niektórzy narzekali na brak opisów na kartach czy planszy - dla mnie to zaleta, klimat jest ważniejszy. Najgorzej miał z pewnością jax, który przyszedł na początku rozgrywki i musiał siedzieć i patrzeć jak my gramy. Wygrał Pancho, minimalną przewagą nad Pauliną. O wszystkim zaważył Draco, który w złej kolejności zagrał ostatnie akcje - zakończył przez to grę wcześniej niż chciał. Gdyby zagrał tak jak myślał że zagra, Pancho by przez to zbiedniał i miał mniej punktów prestiżu na koniec - byłby drugi.

Po Sienie na stół wkroczył Mykerinos, w który graliśmy w składzie jax, Pancho, draco i ja. Na drugim stoliku Paulina i Pędrak rozgrywali Haciendę. Mykerinos to dosyć szybka, całkiem dobra gra. Zrobiłem dwa kardynalne błędy wynikające z nieznajomości reguł (będąc po rozgrywce w Sienę byłem nieco rozkojarzony gdy Pancho tłumaczył) i przegrałem grę (trzecie miejsce). Niestety nie pamiętam kto wygrał (znowu ta Siena :D). W Haciendę wygrała Paulina.

Na koniec rozegraliśmy partyjkę Senatora. Pędrak musiał znikać a Paulina wolała popatrzeć z boku. Senator sprawił na mnie wrażenie gry, w której wiele się dzieje, ale nic z tego nie wynika. Rzadko po rundzie ktoś ma większy stan posiadania niż przed rundą, a często ma mniej niż miał. Generalnie Senator wypadł bardzo słabo. Wygrał Jax, który uzyskał przewagę dosyć wcześnie i skutecznie jej bronił, co w tej grze nie jest takie trudne.

Wieczór zakończył się krótko przed północą i należał do bardzo udanych.
Awatar użytkownika
Pancho
Posty: 2687
Rejestracja: 18 cze 2004, 08:40
Lokalizacja: W-wa
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Pancho »

Niedzielne spotkania, w odróżnieniu od piątkowych, stały się bardziej kameralne. Przybywają najbardziej zdeterminowani do planszówkowania :) Tym razem pojawiło się 6 osób: Paulina, ja_n, pędrak, jax, draco i ja.

Wszystko zaczęło się od Sieny i trwało, trwało, trwało, bardzo długo (4 godziny rozgrywki). Włoska gra, którą sprowadził ja_n z Niemiec. Trudno mi wyciągnąć ostateczne wnioski z gry, bo tą grę można nazwać tylko jednym słowem - zjawisko. Mam tak ambiwalentne po niej uczucia i takie zamieszanie w głowie, że trudno powiedzieć coś czego nie można by później podważyć. Gra ma mnóstwo rewelacyjnych, genialnych, szokujących elementów i jednocześnie tak irytujących, że głowa boli. Najgorsza niestety wada to długość rozgrywki. Do takich gier rzadko się sięga i później leżą na półce. Druga sprawa to zero opisów na kartach i przede wszystkim planszy. Zasad jest mnóstwo, gra jest dość złożona, występują niuanse, a na elementach gry prawie nic nie jest napisane, null. Utrudnia to niesamowicie pierwszy kontakt z grą i wydaje mi się, że może być też przeszkodą dla każdego kto już kiedyś grał, ale po pewnej przerwie będzie chciał rozegrać nową partie. O cześci reguł się najzwyklej w świecie zapomni. Z drugiej strony mechanika jest niezwykła, liczba możliwości spora i sama rozgrywka sprawia strasznie dużo przyjemności. W Sienie masz w rzeczywistości jakby dwie różne gry. Gdy jesteś chłopem i kupcem rozgrywka wygląda podobnie, ale jak w końcu awansujesz na bankiera to wpadasz w zupełnie inną część planszy, dochodzi sporo nowych reguł i możliwości. Czyli połowę rozgrywki toczysz w jedną grę, a połowę w inną. Boże, czego w niej nie można robić. Można zbierać plony chłopem, jeździć na targowiska, aby je drożej sprzedawać, kupcem wyruszać na wyprawy do miast albo sprzedawać własne towary, zdobywać wpływy w prominentej włoskiej rodzinie, wysyłać dziwki do gospody, nasyłać na innych graczy żebraka, dawać ofiary na kościół, budować wieże, najmować artystów itd. itd. itd. Mnóstwo. Do tego fajnie zrobiono powiązania między poszczególnymi klasami społecznymi. Jeżeli jesteś kupcem to innym graczom chłopom nabijasz plony, a za to jeżeli coś sprzedaż to zarobi na tym inny gracz - bankier. Trzeba, więc uważać na swoje czynności, bo nie tylko ty na nich zarabiasz, ale jednocześnie i inni gracze.

Generalnie wydaje mi się, że gdyby wzięli w swe łapska Siene Niemcy to stworzyliby dwie dobre gry, o umiarkowanym czasie rozgrywki i dobrze opisanej planszy. Ale z drugiej strony czy przy okazji nie zatracilibyśmy czegoś? Nie powstałyby pozycje podobne do mnóstwa innych na rynku. A tak mamy coś niezwykle oryginalnego. Wielu ciekawym grom niemieckim zarzuca się na przykład, że zbyt szybko się kończą. Chciałbyś jeszcze coś porobić, porozwijać się, a tu koniec. Tak bywa z Caylusem, Puerto Rico czy Goa. W Sienie własnie coś takiego się nie dzieje. Może zajmuje to kupę czasu, ale jesteś usatysfakcjonowany. W miarę wszystko wykorzystałeś, skorzystałeś z możliwości chłopa, kupca i bankiera. Porozwijałeś się, pozarabiałeś, pomęczyłeś innych. Nie ma niedosytu.

Cóż. Gra jest niezwykła to trzeba jej przyznać. Jeżeli kiedyś będziecie mieli okazję ją wypróbować - nie wahajcie się. Takie pozycje zdarzają się niezwykle rzadko i wyrózniają się wśród przeważnie niemieckich produkcji na rynku. Z drugiej strony czy to jest hicior? Czy będę do niej często wracał? Czy nie ma w niej taktyki wygrywającej? Czy każda gra nie będzie wyglądać podobnie? Na to nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć. Aż tak dobrze jej jeszcze nie ogarniam.

Co do samej rozgrywki udało mi się wygrać dosłownie o włos, jednym punktem przewagi nad Pauliną. Później był pędrak i na końcu razem ja_n i draco.

Później usiedliśmy do Mykerinosa w składzie: ja, ja_n, jax i draco, a Paulina i pędrak odpalili Haciende. Krótko o Mykerinosie. Tak jak się zapowiadało bardzo fajna gra. Nawet przy długim zastanawianiu się nad rozgrywką udało nam się rozegrać partie w około godzinę. Jednak jeżeli tylko gracze podejdą do niej bardziej luźno to i w 30 minut spokojnie można ją rozegrać. Jest i taktyka i strategia. Krótkoterminowa taktyka gdy staramy się zdobyć przewagi w strefach i długosiężna strategia, gdy trzeba się zastanawiać jakie parcele wybierać i do których części muzeum wysyłac naszych pracowników. Fajne są możliwości mecenasów i w zależności od sytuacji jeden nam się przyda bardziej, a drugi mniej. Ogólnie Caylus to nie jest, bo zasady są bardzo proste, ale i tak wydawnictwo Ystari podtrzymuje trend wypuszczania na rynek dobrych gierek. Wkrótce w serwisie szczegółowa recenzja. Naszą rozgrywkę wygrał draco.

Na koniec wieczoru rozegraliśmy partyjkę Senatora. Dziwna była. Ja ciągle zapominałem co dany symbol oznacza i bez przerwy się pytałem. Mogłoby to być irytujące dla innych, gdyby nie to, że inne osoby też ciągle zapominały :) Sama rozgrywka potoczyła się jakoś bez werwy i gra nie przypadła mi specjalnie do gustu. Takie, nic specjalnego. Tylko elementy ładnie wykonane graficznie. A zwycięzcą został jax.
Ostatnio zmieniony 29 maja 2006, 11:33 przez Pancho, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
dasilwa
Posty: 1128
Rejestracja: 18 maja 2005, 18:33
Lokalizacja: Stolica
Been thanked: 1 time

Post autor: dasilwa »

Pancho pisze:Niedzielne spotkania, w odróżnieniu od piątkowych, stały się bardziej kameralne. Przybywają najbardziej zdeterminowani do planszówkowania :) Tym razem pojawiło się 6 osób: Paulina, ja_n, pędrak, jax, draco i ja.
To wcale nie oznacza, że inni gracze nic nie robią, nie tylko Alibi było miejscem grania :wink:
Ja w cztero-osobowym składzie grałem w Warrior Knights. Gra zrobiła na mnie duże wrażenie. Nieuniknione zostaje porównanie do GoTa i WK wydaje się o niebo lepszy.Ale to dyskusja do innego tematu :)
Awatar użytkownika
Don Simon
Moderator
Posty: 5623
Rejestracja: 10 wrz 2005, 16:28
Lokalizacja: Warszawa, sercem w Jozefowie ;-)
Been thanked: 1 time

Post autor: Don Simon »

A ja chciałem zapytać, czy Alibi staje się naszym nowym miejscem grania?

Bo z tego co widziałem chyba ogólne wrażenie jest lepsze niż Paradox? Czy wszystkie niedzielne spotkania będą się teraz odbywały tutaj?

A co z piątkowymi? Zostaje Smolna, czy Alibi?

To ostatnie jest o tyle lepsze, że można posiedzieć dłużej (choć ostatnio zwinąłem się o 23 - ale to i tak o pół godziny dłużej niż Smolna), jest alkohol i jedzenie...no i dla mnie jest bliżej domu :-).

Jakie jest Wasze zdanie?

Pozdrawiam
Szymon
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
Awatar użytkownika
Pancho
Posty: 2687
Rejestracja: 18 cze 2004, 08:40
Lokalizacja: W-wa
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Pancho »

Ja jestem za tym, żeby piątek - Smolna. Niedziela lub piątek gdy szkoła na Smolnej będzie zamknięta - Alibi. Od czasu do czasu też Paradox, żeby było różnorodnie.
Awatar użytkownika
ja_n
Recenzent
Posty: 2303
Rejestracja: 28 lip 2004, 10:42
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 1 time

Post autor: ja_n »

Pancho pisze:Ja jestem za tym, żeby piątek - Smolna. Niedziela lub piątek gdy szkoła na Smolnej będzie zamknięta - Alibi. Od czasu do czasu też Paradox, żeby było różnorodnie.
Podpisuję się. Na Smolnej są lepsze jednak warunki niż w Alibi. Więcej miejsca i bardziej różnorodne towarzystwo, znacznie jaśniej, duże stoły, cisza (automat do gry i TV jednak może nieco przeszkadzać w rozgrywce w trudniejsze gry a w takie też warto grywać). Będę przychodził na Smolną w piątki. W niedzielę - Alibi albo Paradox - obojętne mi. W Alibi są wygodniejsze krzesła i stoły, w Paradoxie jest jaśniej i lepsze jedzenie. Może zresztą Alibi się z czasem poprawi w kwestii jedzenia, a co do światła, to pan z obsługi proponował nam dodatkową lampę wczoraj. Dymu więcej w Paradoxie, z drugiej strony w Paradoxie jest ogródek - świetnie się nadaje na grę w na powietrzu (osłonięty od wiatru).
Awatar użytkownika
draco
Posty: 2096
Rejestracja: 05 sty 2006, 23:15
Lokalizacja: Warszawa, żona też

Post autor: draco »

Całkowicie zgadzam się z Pancho w sprawie miejsc, gdzie gramy. Dla przypomnienia napiszę, że zaletą Smolnej są ciasteczka, które Leo rozdaje i brak dymu tytoniowego, który wielu przeszkadza.

Wracając do wczorajszego spotkania. Trzy wady Sieny, o których nie napisali ja_n i pancho - niska jakość kart powoduje, że trzeba je zafoliować, co zwiększa cenę gry. Może istnieć zwycięska strategia (byle szybiej zostać kupcem i nie spieszyć się do miasta). Poza tym od mojej decyzji w ostatniej kolejce zależało, kto wygra. Generalnie gra osobliwa i godna polecenia. Tor dookoła służy nie tylko do podliczenia punktów prestiżu na koniec, ale także do liczenia pieniędzy - florenów.

Mykerinos oceniam bardzo dobrze. Prosta strategiczno-logiczno-taktyczna gra doskonale łacząca się z przedstawionym tłem. Wygrałem parię, bo chyba jako jedyny przyjąłem na początku i konsekwentnie realizowałem swoją strategię. Do tego wyszły mi zagrania taktyczne.

O Senatorze nie wspomnę, bo niewarto.
Awatar użytkownika
ja_n
Recenzent
Posty: 2303
Rejestracja: 28 lip 2004, 10:42
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 1 time

Post autor: ja_n »

draco pisze:Trzy wady Sieny, o których nie napisali ja_n i pancho - niska jakość kart powoduje, że trzeba je zafoliować, co zwiększa cenę gry. Może istnieć zwycięska strategia (byle szybiej zostać kupcem i nie spieszyć się do miasta). Poza tym od mojej decyzji w ostatniej kolejce zależało, kto wygra.
Co do pierwszej wady - to całkowita prawda. Karty w dotyku sprawiają wrażenie jak wydrukowane na bloku technicznym i ładnie wycięte. Design graficzny jest moim zdaniem świetny, rewersy są utrzymane w czarno białej tonacji - to właśnie barwy Sieny, w takich kolorach jest też utrzymana przepiękna sieneńska katedra. Do kart pasują koszulki Yu-Gi-Oh, a więc te drogie (w grze jest dokładnie 100 kart).

Co do drugiej - zapewne nawet najwięksi eksperci planszówkowi nie podjęli by się stwierdzić, że strategia wygrywająca istnieje lub nie istnieje już po pierwszej rozgrywce w tak skomplikowaną grę. Zresztą nawet nasza rozgrywka zaprzecza tej tezie - Pancho został kupcem dosyć późno o ile pamiętam, a do miasta wcale nie wchodził jako ostatni. Najszybciej kupcem została Paulina i ostatnia została bankierem. Nie wygrała gry. Tak więc rzeczywiście może istnieć strategia wygrywająca, ale nie wiadomo czy istnieje (taki wniosek można wyciągnąć po pierwszej rozgrywce w dowolną niemal grę). Wiadomo za to, że w grze jest sporo istotnych decyzji, które muszą podjąć gracze i ich decyzje wzajemnie wpływają na ich wyniki.

Trzeci "zarzut" - oczywiście od decyzji draco zależało zwycięstwo. Draco mógł przed zakończeniem gry jeszcze nasłać żebraka na wszystkich graczy. Wtedy Pancho skończyłby grę jako najbiedniejszy. Najbiedniejszy dostaje dwa punkty prestiżu mniej niż pozostali (najbogatszy dostaje dwa więcej). Draco tego nie zrobił i w efekcie to on był najbiedniejszy. Tak więc Pancho miałby dwa punkty mniej w stosunku do Pauliny niż miał w rzeczywistości. Sęk jednak w tym, że draco nie mógł mieć pojęcia, że taki będzie skutek tej akcji. Punkty zwycięstwa są w większości ukryte i nikt nie wie kto ile zebrał. Nie jest to więc "kingmaker syndrom". Draco opłacało się ruszyć żebrakiem, bo wtedy zamieniłby się z Panchem na pozycji ukaranego dwupunktową karą za bycie najbiedniejszym. (na końcu gry zwycięzcy mieli ponad 20 punktów, więc ta kara jest bardzo mała). I tylko tyle można było ocenić przed tym ruchem - jak to wpłynie na kolejność okazało się dopiero po grze. Napisanie, że wadą gry jest to, że nasze decyzje wpływają na wynik innych graczy jest nonsensem - tak jest w każdej dobrej grze i to jest raczej zaleta.
Awatar użytkownika
Don Simon
Moderator
Posty: 5623
Rejestracja: 10 wrz 2005, 16:28
Lokalizacja: Warszawa, sercem w Jozefowie ;-)
Been thanked: 1 time

Post autor: Don Simon »

draco pisze:Całkowicie zgadzam się z Pancho w sprawie miejsc, gdzie gramy. Dla przypomnienia napiszę, że zaletą Smolnej są ciasteczka, które Leo rozdaje i brak dymu tytoniowego, który wielu przeszkadza.
A ja tutaj Cię poprawię, że Leo nie rozdaje ciasteczek, ale jest na tyle miły, że je nam kupuje za nasze składkowe pieniądze. Czyżbyć ostatnim razem się nie składał :-P?

W kwestii dymu pełna zgoda.

Smolna tez mi się podoba :-).

Pozdrawiam
Szymon
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
Awatar użytkownika
jax
Posty: 8128
Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 79 times
Been thanked: 252 times

Post autor: jax »

Tez sie zdecydowanie sklaniam do wariantu:
- piatek - Smolna (niemal idealne miejsce - tylko ten absolutnie koszmarny(!) dojazd w zakorkowanej Warszawie)
- niedziela - Alibi, czasem Paradox (Chlodna w zasadzie ma tylko jedna przewage nad nimi: wygodne kanapy i fotele (oj, brakuje mi tego w Alibi))

===

Dorzuce 3 grosze na temat ostatnich spotkan w Alibi:

PIATEK (kapitalny raport Pancho w serwisie, tak trzymac :) )

Swietna frekwencja - 15 zidentyfikowanych osob + kilka nierozpoznanych

* Land Unter - potwierdzil klase - bardzo przyjemna i wesola gra; kombinowac tym niemniej nalezy mocno; wykorzystywanie psychologii tez sie przydaje (nieco Cytadele w tym przypomina)

* Warrior Knights - dobra a moze nawet bardzo dobra a moze nawet znakomita gra. Jedyne zastrzezenie ktore widze, to ze sytuacja na planszy byla mocno statyczna, krolestwa nie zmienialy granic, nie upadaly, bitew bylo malo. Mam nadzieje ze to tylko dlatego ze wszyscy grali pierwszy raz i dlatego mocno zachowawczo i konserwatywnie.
NA SZCZESCIE czas gry nie przeraza. Poza tym MOCNO daje do myslenia fakt ze wiekszosc osob uwaza ze jest WK jest znacznie lepsze od tak chwalonego GoTa (sa wyjatki, np. Orzech).
Zdaje sie ze zrobilismy pare bledow w grze: m.in. papiez blogoslawil ekspedycje za darmo; gdy wygralem z pedrakiem, to niepotrzebnie jego armia zeszla z planszy (odnioslem male zwyciestwo wiec powinno byc tylko wycofanie sie i sprawdzenie dezerterow) a gdy odparlem atak Grzegorza to z kolei chyba wtedy nie zrobilismy sprawdzenia na dezerterow z uciekajacej armii itd. Ale wiadomo, pierwsza gra w tak zlozony tytul zawsze jest to rozpoznanie bojem i bledy sa.

* Modern Art - jeszcze nie mam zdania co do tej gry. Moi rywale mocno przeplacali za obrazy wiec udalo mi sie wygrac grajac spokojnie.

===

NIEDZIELA

* Siena - moi przedmowcy napisali wszystko. Polecam w te gre zagrac, bo ma potencjal i warto, ale niekoniecznie kupowac. Poza tym skomplikowalnosc (czy raczej ilosc) przepisow jest faktycznie duza, ale bardzo szybko wchodza one w krew i tury przebiegaja bardzo szybko. Po kilku turach w kazdej roli (kupca, chlopa, bankiera) mozna czuc sie z przepiosami zupelnie komfortowo. Tak wiec nie ma co sie bac :)

* Mykerinos - no wreszcie cos co mnie przekonalo w pelni; kwintesencja german-style: elegancka mechanika, niezbyt trudne reguly, mocne kombinowanie. W stosunku do Caylusa z tej samej firmy jest to co najmniej o 2-3 klasy prostsze. Trzeba o tym pamietac rozwazajac zakup tej gry. Gra jest szybka, przyjemna i bardzo udanie laczy lekkosc z koniecznoscia planowania i taktycznego myslenia.

* Senator - w jednym zdaniu: gra niewykorzystanych mozliwosci. Tam sie nie daje nic zrobic, ta gra sie po prostu dusi. Co z tego ze mamy szereg typow agend, veto i znaczniki przechodzenia agend, BARDZO fajna mechanike i potencjalne mozliwosci, jak na koniec gry kazdy ma 2-3 zdobyte agendy i to wszystko. Wszystko paralizuja zabojcy ktorzy tlamsza te gre. Oczywiscie absolutnie powinni oni byc, natomiast najprostszym sposobem uzdrowieniem tej gry (pomysl draco) byloby ZWIEKSZENIE ILOSCI GLOSOW, ktore kazdy ma do dyspozycji (teraz kazdy ma 13). Wtedy zabojca nie bylby tak karcacy (ale wciaz grozny!), mozna by zdobywac czesciej agendy, brac je, dawac, przenosic je, cos planowac krotko, dlugoterminowo, cos by zaczelo sie dziac, ta gra nabralaby po prostu rozmachu. Szkoda ze taki pomysl na gre sie marnuje. Gdybym mial swoj egzemplarz Senatora takiego home rula z wieksza iloscia glosow na garcza z pewnoscia bym wprowadzil.
Ostatnio zmieniony 29 maja 2006, 13:59 przez jax, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Pancho
Posty: 2687
Rejestracja: 18 cze 2004, 08:40
Lokalizacja: W-wa
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Pancho »

ja_n pisze:Zresztą nawet nasza rozgrywka zaprzecza tej tezie - Pancho został kupcem dosyć późno o ile pamiętam, a do miasta wcale nie wchodził jako ostatni. Najszybciej kupcem została Paulina i ostatnia została bankierem. Nie wygrała gry.

No właśnie ja_nie nie do końca zaprzecza tej tezie. Paulina była pierwsza kupcem, a ja niedługo po niej. Oboje zarobiliśmy dużo cennych kart zwycięstwa, choć Paulina więcej. Bankierem zostałem jako trzeci, a Paulina ostatnia. Różnice jaka była w punktacji między mną a Pauliną nadrobiłem tym, że kupiłem prawie najdroższego artystę i jednocześnie zbiedniałem. Stając się przy okazji pierwszym graczem do wyboru kart. Co pozwoliło mi wybierać tak fajne karty jak antydziwki i tańsza budowa wieży. Dzięki temu nadrobiłem punktacje. I na koniec gry okazało się, że ja i Paulina mieliśmy najwięcej punktów. Ty natomiast sprawdziłeś scenariusz, że byłeś najdłużej chłopem i zarobiłeś na tym niezły majątek. Ale nie dało ci to punktów zwycięstwa. Stąd wydaje mi się dość oczywiste, że bardzo szybko warto zostać kupcem. Sprzedawać towary lub wybierać się na wyprawy i zgarniać karty zwycięstwa. Później już może być różnie.
ja_n pisze:Sęk jednak w tym, że draco nie mógł mieć pojęcia, że taki będzie skutek tej akcji
Dokładnie.
Awatar użytkownika
ja_n
Recenzent
Posty: 2303
Rejestracja: 28 lip 2004, 10:42
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 1 time

Post autor: ja_n »

Pancho pisze:Różnice jaka była w punktacji między mną a Pauliną nadrobiłem tym, że kupiłem prawie najdroższego artystę i jednocześnie zbiedniałem.
Tak, jednak dzięki temu, że stałeś się bankierem wcześniej miałeś licytację artysty ułatwioną - Paulina musiała każdą ofertę przebijać o 3 floreny jako kupiec i w ogóle do licytacji nie weszła (chociaż wiadomo było, że licytujemy coś bardzo dobrego). W ogóle mało artystów licytowaliśmy w tej grze. A oni przecież przynoszą dużo puktów. Licytacja artystów to może być sposób na zneutralizowanie zatwardziałych kupców.
Awatar użytkownika
Pancho
Posty: 2687
Rejestracja: 18 cze 2004, 08:40
Lokalizacja: W-wa
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Pancho »

Nawet jakby mogła o jeden przebijać i podejrzeć kartę to jak dobrze pamiętam, w tamtym momencie nie miała bardzo dużych funduszy. Jedyną osobą, która miała więcej kasy odemnie byłeś ty. Ale ty w końcu wymiękłeś w licytacji :D

Na dzień dzisiejszy widzę taką taktykę:
1. Szybko kupiec
2. Zabawa kupcem aż zostanie tylko parę kart zwycięstwa i już nie opłaca ich się brać, bo są same jedynki.
3. Zostanie bankierem i to niezbyt bogatym (najlepiej w okolicach 20-30 florenów). I dobierać najlepsze karty.

Oczywiście gra jest na tyle rozbudowana, że może się okazać, że przy pewnych sytuacjach powyższa taktyka to kula w płot.
Awatar użytkownika
Don Simon
Moderator
Posty: 5623
Rejestracja: 10 wrz 2005, 16:28
Lokalizacja: Warszawa, sercem w Jozefowie ;-)
Been thanked: 1 time

Post autor: Don Simon »

jax pisze:Tez sie zdecydowanie sklaniam do wariantu:
- piatek - Smolna (niemal idealne miejsce - tylko ten absolutnie koszmarny(!) dojazd w zakorkowanej Warszawie)
- niedziela - Alibi, czasem Paradox (Chlodna w zasadzie ma tylko jedna przewage nad nimi: wygodne kanapy i fotele (oj, brakuje mi tego w Alibi))
Jacek, a skąd jedziesz?? Bylebyś się dostał jakoś do lini tramwajowej to już zawsze można potem tramwajem dojechać...

Alibi mi się spodobało, choć rzeczywiście troszkę za ciemno było.

A mój opis będzie krótki:
- graliśmy w Power grida i gra bardzo mi się spodobała, choć problemem był początek i ustalenie wszystkich zasad. Sam grałem w to tylko raz i musiałem ciągle prosić o jakieś wyjaśnienie dodatkowych zasad przeszkadzając Dasilwie (czyżby w Taj Mahal?) i wprowadzając niepotrzebny zamęt. Ale instrukcja była po niemiecku, wszyscy już grali i tak wyszło. Ale grunt, że udało się ustalić wszystkie zasady, choc graliśmy prawie 3 godziny - zdecydowanie za długo. Mimo, iż byłem ostatni grę zaliczam do bardzo udanych (koneicznie trzeba łapać elektrownie "6" i "7", gdy tylko sie pojawią, bo później może już nie być czasu na ich zakup), mam nadzieję, że współgraczom się spodobała (w tym koledze, którego zaprosiłem - Sławkowi aka "Mort"). Sam się utwierdziłem w przekonaniu, że to bardzo dobra gra i chciałbym ją mieć w swojej kolekcji...
- potem zagraliśmy w Bohnanze, choć nie do końca, bo Dasilwa musiał lecieć - fasolki, jak fasolki - fajne, ale zaczynają mnie nudzić...

A potem nie mogłem się zdecydować, czy jechać, czy zostać - chłopaki ciągle męczyli WK, a drugi stół kończył Tikala. W końcu poszedłem do domu i ostatnim tramwajem dojechałem do domu (w 10 minut - kolejna zaleta Alibi :-) ).

Ogólnie było bardzo miło, fajnie było sobie pogadać o pierdołach, grach itp. Tutaj przewaga lekko luźniejszych gier - i tego brakuje mi w janowym wariancie Taj Mahal - rozumiem Twój argument o większym skupieniu, ale lepiej trochę się powygłupiać, pośmiać zamiast powtarzać w myślach ile kto ma słoni :wink: .

W przyszły piątek mam nadzieję, że przyjdę i popróbujem trochę więcej gier niż 1,5 :-).

Otwierając listę życzeń: chętnie zagram w Caylusa (wezmę go ze sobą), Power grida (jeszcze się nie nasyciłem), Niagare lub Manile lub Pirates's Cove (coś szybkiego, lekkiego i z wodą :-) ), Amun-Re (jeśli Jacek masz ochotę)... no i oczywiście War of the Ring, do którego nie mogę nikogo namówić :-).

Pozdrawiam
Szymon
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
Awatar użytkownika
ja_n
Recenzent
Posty: 2303
Rejestracja: 28 lip 2004, 10:42
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 1 time

Post autor: ja_n »

Pancho pisze:Nawet jakby mogła o jeden przebijać i podejrzeć kartę to jak dobrze pamiętam, w tamtym momencie nie miała bardzo dużych funduszy. Jedyną osobą, która miała więcej kasy odemnie byłeś ty. Ale ty w końcu wymiękłeś w licytacji :D
Tak, to był stanowczo błąd. Miałem w planie zarobienie punktów na budowie wieży i na innych aukcjach artystów (liczyłem, że pozostali bankierzy będą je uruchamiać). Generalnie bogatemu bankierowi opłaca się zajrzeć do gospody w nadzieji na spotkanie uzdolnionego artysty a biednemu bankierowi opłaca się budować wieżę lub łożyć na katedrę. Wygrać może i bogaty i biedny.

Właśnie cenną uwagę dorzuciła Paulina - gdyby będąc kupcem wygrała tego artystę za 7 punktów to musiałaby potem bardzo długo pracować na zostanie bankierem. Została samotnym, ostatnim kupcem i całą produkcję musiała napędzać tylko ona. Zostanie długo kupcem ma sporo wad.

Warto jeszcze dodać, że ja najdłużej byłem chłopem i najszybciej zostałem bankierem - a więc całkowita odwrotność "wygrywającej" strategii. Gdybym jednak wygrał licytację o artystę (miałem na to kasę) albo gdyby w ostatniej rundzie nie zabrakło mi jednego florena z 60 potrzebnych na zbudowanie ostatniego piętra wieży, byłbym w czołówce (choć może nie wygrałbym gry).

P.S. Gra, która wzbudza takie dyskusje jeszcze następnego dnia musi być dobra :D
Awatar użytkownika
ja_n
Recenzent
Posty: 2303
Rejestracja: 28 lip 2004, 10:42
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 1 time

Post autor: ja_n »

Don Simon pisze:no i oczywiście War of the Ring, do którego nie mogę nikogo namówić :-)
Ja chcę grać w WotR. Jeśli wyjaśnisz mi zasady, zagram bardzo chętnie. Nawet jeśli wtedy żadna inna gra już się w programie nie zmieści.
ODPOWIEDZ