Quetzalcoatl pisze:Dlatego oczywiste jest dla mnie wykonanie wpierw zadania złożenia ofiary, a potem dopiero wystawienia posągu, a to zaburza mechanikę dowolnego wyboru wykonywania zadań.
To nie jest wcale takie oczywiste, bo:
A) nie tylko położenie posągu jest ważne, ale i położenie placu budowy w tym samym kolorze. Jeżeli obok danego z miasta z posągami jest tylko jeden plac w tym kolorze, a pozostałe są daleko, to szybszy gracz ma oczywistą przewagę;
B) nagroda za postawienie posągu jest dużo potężniejsza niż za złożenie ofiary, bo sobie mogę wziąć np. stworzenie, które daje +3 do ruchu, a to w tej grze dużo. Złożenie daru daje tylko kilka żetonów łaski, mogę zdobyć to samo, po prostu odrzucając kość.
EDIT:
Garść wrażeń ode mnie po pierwszej partyjce.
Nie jest wcale tak łatwo, jak mówi Rahdo. Tzn. jeżeli płynę na pałę - wypadły mi zielone kostki, więc płynę na zielone pole - to tak, ale nie widzę szans takiej strategii. Chodzi o to, że przez losowy setup pewne cele trzeba realizować szybciej, z innymi można poczekać. Np. trzeba dostarczyć żółty dar do żółtej świątyni, gdzieś na uboczu planszy. Jedna żółta kostka leży tuż obok, pozostałe dwie daleko. Trzeba się śpieszyć.
Na pewno nie czuć tu tak jak w innych grach Felda "genialnych zagrań" - nie ma kombosów za pierdylion punktów, takich, że się pęka z dumy. Ale jeśli jeden z graczy dostrzeże okazję i szybko zrealizuje cele, które potem z różnych powodów będzie trudno zrealizować (bo dużo pływania itd.), to prawdopodobnie wygra. Tylko nie ma przy tym tego efektu "jebut" - ostateczna wygrana często jest efektem drobnych, lecz przemyślanych ruchów.
My graliśmy partię trzyosobową, dwie osoby (ja i żona) skończyły w tej samej rundzie, o wygranej zdecydował jeden żeton łaski. Koleżanka, która rzadziej gra w eurogry, miała wciąż do zrobienia 4 albo 5 zadań, już nie pamiętam. Czyli optymalizacja jak najbardziej istnieje, tylko jest to optymalizacja nieco innego rodzaju. Jedna osoba wykona zadanie za pomocą dwóch ruchów statkami, a inna za pomocą trzech. Na pierwszy rzut oka nic takiego, przecież to tylko jeden ruch! W rzeczywistości te pojedyncze ruchy mogą być przyczyną zwycięstwa lub porażki.
Natomiast gra rzeczywiście jest przystępna - w tym sensie, że nie pali zwojów, nie powoduje poczucia zagubienia z rodzaju "o rany, co ja mam właściwie robić?". Już od pierwszych tur wiadomo, co trzeba zrobić i jak to się robi, nawet osoba nieograna wszystko w mig skuma (ale moim zdaniem na pewno nie wygra).
Losowość? Jest, ale ja bym ją uznał raczej za element "push your luck". Nie było u nas sytuacji, że ktoś coś stracił nagle, z zaskoczenia; były natomiast sytuacje, że ktoś MÓGŁ stracić, bo miał np. dwie karty ran w tym samym kolorze. Jeżeli w takiej sytuacji ich nie odrzucę, to ryzykuję stratę tury. Wszyscy graliśmy ostrożnie i w efekcie przez całą grę nikt tej tury nie stracił. Czy moglibyśmy ryzykować? Jasne. Ja sam zaryzykowałem, ale dopiero w sytuacji, gdy zauważyłem, że mój przeciwnik w następnej rundzie kończy. Opłacało się, tytan nie zrobił mi krzywdy - ale gdyby na kostce wypadło więcej, to po zawodach
Mnie się ten dreszczyk emocji podobał, wiedziałem, na co się skazuję.
Ogólnie rzecz biorąc, po pierwszej partii, bardzo fajna gra, inna, a jednak czuć, że Felda. Przystępna, płynna, bez przestojów. Niegłupia, choć tym razem - trochę nietypowo jak na tego autora - trudności nie tworzą wzajemne powiązania pierdyliona zębatek, tylko stan planszy i ruchy graczy. Myślę, że wyjątkowo spodoba się tym, którzy nie lubią znanych z innych gier Felda sytuacji (np.
Bora Bora), pt. "muszę zrobić to, żeby zrobić to, żeby zrobić to, żeby zrobić to, co właściwie chciałem zrobić od początku, ale ze stu powodów nie mogłem". Tu robię to, co chcę, od razu, mechanika gry żadnych kłód nie rzuca mi pod nogi. To chyba najbardziej nie podobało się Rahdo - że gra niczego sama z siebie nie utrudnia. Dla mnie to akurat miła odmiana, bo momentami zapędzał się już Feld za daleko z tym ograniczaniem możliwości, jak chociażby w
Badaczach, gdzie czasem pewnych rzeczy nie mogłem zrobić, bo nie - bo kolejność programowania nie taka, bo nie mam kryształu, bo coś tam.
Reasumując: to wciąż jest świetny Feld, ale na te okazje, gdy mam ochotę bardziej się wyluzować (do tej samej kategorii należą dla mnie
Zamki Burgundii). Jeżeli mam ochotę zmęczyć się przy planszy, to na pewno wybiorę coś innego.