uśmiechnąłem się jak Mr_Fisq skomentował, że proponowanie mi [amatorowi WH] D&D jest kontrowersyjne, ale nie skomentowałem, choć dwukrotnie palce mnie świerzbiły
.
Prawda jest taka, że każdy z nas jest w jakiśtam sposób ukształtowany i ma swoje upodobania RPGowe (i wszelkie inne). Przy tej dyskusji nasunął mi się pewien wniosek. Nikomu w metrykę nie zaglądam, ale mam wrażenie, poparte wieloma rozmowami, że chyba im starszy gracz tym bliżej mu do WH niż do tych "nowoczesniejszych" systemów. Pomijam tu dedeki, bo w końcu też są stare, ale kiedyś nie były tak dostępne jak teraz.
Mimo sporej tolerancji jakoś odrzucają mnie już same tytuły np...."Dzieciaki na rowerach". Zerknąłem na proponowane przez ponikę [Na kozi ryj] i określone, za najlepszy
RPG jaki powstał, i też odrzuca mnie taka konwencja. Za to pewnie mojemu synowi by się spodobała. Zwłaszcza, że zaczytywał się w te wszystkie cykle Riordana, które też mnie odrzucają przez dziwne mieszanie mitologii ze współczesnością i absurdalności zakrawające mi czasami na kicz. Takie pewnie prawo młodości
. Chciałbym tylko wspomnieć, że za wapniaka się nie uważam i w "Stwory do obory" zagram jak mnie Młody namówi usilnie
.
Żeby nie było tak zupełnie offtopowo...i też nie chcę się zbytnio rozpisywać, dlatego tylko dotknąłem pewnie szerokiego tematu i niekoniecznie na ten wątek forum.
MiM czytałem od pierwszych numerów i Jesienną Gawendę kojarzę jako tako, ale... nigdy nie była traktowana przez graczy i MG z naszego otoczenia jako jakiś wyznacznik. Ignacy T. chyba lubi być kontrowersyjny chyba i taka już Jego natura
. Lubię Go czasem posłuchać, ale niektóre wypowiedzi to mnie bardzo irytują. Nie miałem też bladego pojęcia np. o jakiejś walce jaka była ponoć kiedyś miedzy MAGowcami a Portalowcami. [uświadomił mi to kilka lat temu właśnie Trzewik, jak chwilę pogadaliśmy na Gratislavi]. Jasne, On osobiście był w to zaangażowany, ale ja nawet jakbym wiedział o takich animozjach to miałbym to gdzieś. Chodzi chyba o to, że zawsze znajdą się jacyś fanatycy....i to Oni powodują niepotrzebne dramy
. Mi zawsze było daleko od zbytniego i emocjonalnego angażowania się w różnego typy sprzeczki...
Każdemu jego RPG i wyciąganie to co w danej chwili pasuje....byle nie z klapkami na oczach i byle nie upierać się przy bezspornej wyższości jednego systemu nad innymi.
Ale po co strzępić ryja...wolę jednak trochę błota niż rowery w kosmosie i cukierki
.