Właśnie wróciłem z Essen. Cała wyprawa była 3 dniowa z czego na samych targach byliśmy 5 godzin w sobotę...
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
Krótki czas pobytu na samym Spiel wynikał z tego, że planowo mieliśmy tam być tylko 1 dzień, jednak problemy z samochodem spowodowały że zamiast 9 godzin (10-19 tak trwają targi) zostało nam tylko 5. W wyniku tak małej ilości czasu trzeba było niezłego speeda aby oblecieć większość (bo wszystkich się nie dało) stanowisk, zobaczyć na żywo znanych twórców gier, odwiedzić znajomych z rebela i z planszomanii, zerknąć bez grania na nowości (chyba na jakość komponentów:) oraz znaleźć wyprzedaże i coś kupić. Założenia udało się zrobić w 100% a ja podzielę się swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami.
Spiel odbywa się w wielkim budynku, który jest podzielony na kilkanaście mniejszych bądź większych hal. Nam udało się odwiedzić prawie wszystkie. Pomimo dużych przestrzeni w środku było duszno, ale na szczęście nie było czuć potu:p Bogatsze wydawnictwa jak Queen Games posiadały po 2 i to rozległe stanowiska, mniej znane były upchane gdzieś w rogu. Żeby móc w góle w cokolwiek zagrać trzeba by było przyjść bardzo rano albo pod koniec bo przeważnie wszystko było zajęte. Autorzy gier wmieszywali się w tłum i stanowili jego integralną cześć - nie wozili się siedząc z boku i czekając na pochwały. Stanowiska były podzielone na kilka rodzajów, które nie były od siebie oddzielone tylko wymieszane:
1) Wydawnictwa, które pokazywały i sprzedawały swoje 2-3 nowe tytuły oraz kilka starszych, w większości z autorami mieszającymi się wśród tłumu będącego przy danym stanowisku.
2) Sklepy pośrednicy, które posiadały mnustwo gier starszych (ale nie starych, czyli takich sprzed 1-2 lat) oraz większość nowości z tego Essen.
3) Punkty wyprzedaży które posiadały gry starsze, gry źle się sprzedające lub gry zlikwidowanych wydawnict.
4) Stoiska z grami używanymi.
5) Budki z żarciem na słodko i słono
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Na szczęście daleko od gier planszowych lub w przejściach pomiędzy halami
Ceny
Ceny w większości wypadków były horendalne, nawet używek których stan często był dyskusyjny a cena jak za egzemplarz kolekcjonerski. Z resztą większość tych używek była tak stara lub mało znana że nawet nie chciało nam się ich dokładnie przeglądać (możliwe że były tam perełki ale z braku czasu nie było możliwośc analizy). Jak wspominał kolega z rebela, kiedyś na Essen (Spiel) ceny nowości były niższe niż te późniejsze w sklepach aby promować gry. W końcu najlepszą reklamą są dobre opinie. Obecnie ceny są wręcz wyższe niż te później w sklepach on-line gdyż w wyniku hypu i tak wszystko schodzi (poza mega gniotami lub mało znanymi tytułami). Ceny żarcia były takie, że odechciewało się jeść i woleliśmy za to kupić planszówki (5euro za marnego hot-doga? really?). Jak na razie wszystko wydawało się na nie ale w końcu udało się nam trafić na wyprzedaże...
Wyprzedaże to było coś pięknego...pod warunkiem że znalazło się tytuły na które się kiedyś polowało i jeszcze nie miało. Dla przykładu podam kilka cen gier, które zapadły mi w pamięci i zrobiły na mnie mniejsze lub większe pozytywne wrażenie:
Dakota angielska 5 euro (szok, kupiłem i...odstąpiłem koledze który też był na Essen:), Calisto 6 euro, Magestorm angielski 10 euro itd. Tylko brać i na handel do Polski
Poza odebraniem pre-orderów stwierdziliśmy z jankiembossko, że raczej nic nie kupimy ale i nam udzielił się essenowski hype
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Wzieliśmy po jednej nowości: ja Myrmes (nie znając nawet zasad, ale bazując na dobrych zasłyszanych opiniach i ciekawej tematyce) a on po moich namowach Spartacusa (wiemy że będzie po polsku ale dobiero w grudniu, a na tą chwilę raczej żaden polski sklep tego nie sprowadzi) po 35 euro każdy, czyli na pewno przepłaciliśmy ale pamiątka jest
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Drugi kolega (mamut) nakupił tyle na wyprzedażach, że musieliśmy mu nosić gry we 3
Cała podróż udała się nam jedynie dzięki uprzejmości kolegi z Hamburga, który nas przenocował. Darmowy nocleg i jazda jedynie 800km z Hamburga do Essen i z powrotem (ze Szczecina musielibyśmy zrobić 1600km w obie strony) jednego dnia były jedyną szansą na zobaczenie mekki gier planszowych
Największy żal że w tym pośpiechu człowiek nie miał nawet czasu zatrzymać się na chwilę, aby zamienić zdanie z jakimś autorem albo zagrać w choćby jedną nowość na którą się czaił. Na pewno targi Spiel robią duże wrażenie pod względem ogromu ale nie warto raczej na nie jechać od tak, tylko z konkretnym celem (zakupowym, graniowym czy poznania jakiegoś autora). Na koniec dodam, że ekipa bgg na żywo wygląda jak banda hipisów i bezdomnych w jerseyach bgg
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)