A nie lepiej byłoby Caylus i ...... CaylusRyu pisze:Wczoraj Caylus i 2 x Roll
(Gliwice) Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
- magole
- Posty: 714
- Rejestracja: 12 sty 2010, 12:39
- Lokalizacja: Sosnowiec
- Has thanked: 4 times
- Been thanked: 33 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Zawsze chętnie zagram i zapraszam na naszego bloga http://www.railsonboards.com/.
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
W takiej kombinacji ciężko kontrolować czas bo Caylus może być długi
A Rollkowi nic nie brakuje. No i Grzeniu się uparł i sam drugą partię zaproponował
A Rollkowi nic nie brakuje. No i Grzeniu się uparł i sam drugą partię zaproponował
- wis
- Posty: 1231
- Rejestracja: 20 sty 2009, 18:01
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 24 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Chwilę mnie nie ma i już nagle Rollek jest szybki...pfff
-
- Posty: 836
- Rejestracja: 28 paź 2010, 12:04
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 9 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Pierwotny plan był taki, że ja miałem być o ludzkiej porze w domu, a chętnych do gry było 4. I krakowskim targiem mieliśmy ustalone, że gramy w Rolla, a potem się zobaczy. Ale w ostatniej chwili wypadł Tolis, i się okazało, że w 3 osoby możemy zagrać w cokolwiek, bo czas gry nam się skraca. No i Ryu tylko mi zadzwonił, żebym brał cokolwiek, on też weźmie cokolwiek i będziemy kombinować na miejscu. A że fartownie wziął Caylusa, to nie odmówiłem. Z założeniem, że potem gramy w Rolla. Ale że we 3 graliśmy sprawnie, to i czasy gier był sensowne. Tak więc o 0:30 stwierdziłem, że jeszcze jednego Rolla zmieścimy.
Co do przebiegu gier, to Caylus był dla Tomka nowością i pierwsze ruchy grał nieco po omacku. Więc z Ryu go odpuściliśmy i zaczęliśmy się nawzajem wyżynać, przesuwając "chudego" tam a nazod. A Tomek robił swoje i się wysforował na lidera. W trakcie 2 epoki (budowanie murów? czy jakoś tak?) miałem łaskę do zbudowania szarego budynku i miałem surowce wyłącznie na ten, gdzie można kupić złoto za kasę. Bałem się tego kafla. Bałem się jak cholera, że jak Ryu się dorwie do złota to nas pozamiata. Dopóki mamy tylko 1 pole ze złotem (i tylko 1 kostką) to go jakoś będę kontrolować. Ale co? Łaskę marnować? Budować jakiś daremny zółty budynek? Premierze, jak żyć...? ... A lać to - trza chwycić byka za rogi - wstawiam te złoto i się zobaczy. No i co zobaczyłem? Zobaczyłem jak Ryu w 1 turze zgarnia 3 kostki złota. Potem zaś odpala "niedzielę cudów" i bierze niebieskie budynki dające łaski, czyli kolejne niebieskie budynki i kolejne... Efekt? Dobił prawie do 100 punktów. Tomek ostatecznie drugi, bo już nie dałem rady go dogonić po przewadze z początku gry. Ryu dumny jak paw mówi, że to jego życiowy rekord w Caylusa. Ale go nieco ostudziłem, bo przecież w euro jak wyśrubujesz niezły wynik to tylko świadczy o tym jak przeciwnicy dali ciała i cię wypuścili A myśmy z Tomkiem ewidentnie ciała dali
W Rolla zagrałem po tygodniu przerwy i tym razem znając zasady grałem bardziej świadomie. I co? Fajnie. Wiedziałem co robię, wiedziałem po co to robię Co prawda skończyłem grę 2 razy na ostatnim miejscu, ale raz przegralem 1 punktem a raz 2. Tak więc wtopa minimalna.
Co do przebiegu gier, to Caylus był dla Tomka nowością i pierwsze ruchy grał nieco po omacku. Więc z Ryu go odpuściliśmy i zaczęliśmy się nawzajem wyżynać, przesuwając "chudego" tam a nazod. A Tomek robił swoje i się wysforował na lidera. W trakcie 2 epoki (budowanie murów? czy jakoś tak?) miałem łaskę do zbudowania szarego budynku i miałem surowce wyłącznie na ten, gdzie można kupić złoto za kasę. Bałem się tego kafla. Bałem się jak cholera, że jak Ryu się dorwie do złota to nas pozamiata. Dopóki mamy tylko 1 pole ze złotem (i tylko 1 kostką) to go jakoś będę kontrolować. Ale co? Łaskę marnować? Budować jakiś daremny zółty budynek? Premierze, jak żyć...? ... A lać to - trza chwycić byka za rogi - wstawiam te złoto i się zobaczy. No i co zobaczyłem? Zobaczyłem jak Ryu w 1 turze zgarnia 3 kostki złota. Potem zaś odpala "niedzielę cudów" i bierze niebieskie budynki dające łaski, czyli kolejne niebieskie budynki i kolejne... Efekt? Dobił prawie do 100 punktów. Tomek ostatecznie drugi, bo już nie dałem rady go dogonić po przewadze z początku gry. Ryu dumny jak paw mówi, że to jego życiowy rekord w Caylusa. Ale go nieco ostudziłem, bo przecież w euro jak wyśrubujesz niezły wynik to tylko świadczy o tym jak przeciwnicy dali ciała i cię wypuścili A myśmy z Tomkiem ewidentnie ciała dali
W Rolla zagrałem po tygodniu przerwy i tym razem znając zasady grałem bardziej świadomie. I co? Fajnie. Wiedziałem co robię, wiedziałem po co to robię Co prawda skończyłem grę 2 razy na ostatnim miejscu, ale raz przegralem 1 punktem a raz 2. Tak więc wtopa minimalna.
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Grzeniu niestety strzelił relację więc piszę swoją. Niedobry Grzeniu
Tym razem graliśmy u Wajwy a u Wajwy jak to u Wajwy. Z jednej strony grasz w świetne gry (i Wajwa praktycznie nie marudzi tylko godzi się na wszystko), z drugiej kończy się jakimś "plewem"
Nie inaczej było i tym razem
Na pierwszą nogę poszedł FCM Tak, dobrze czytanie. Poszedł najnowszy Splotter. Tak, Wajwa grał z nami. Tak, Wajwa łagodnie powiedziawszy za Splotterem nie przepada ale nawet specjalnie nie marudził jak Tolis zaproponował. Nie wiem czego to jest wynik. Może jest gospodarzem to się i poczuwa do grania dla naszej przyjemności...? Ja nie wiem i nie będę wnikał. Ogólnie mogę co tydzień do Wajwy jeździć i wychodzić po pierwszej grze (a dlaczego po pierwszej? O tym za chwile ). No więc Splotter i Tolis tłumaczy (ja musiałem sobie przypomnieć zasady):
W pewnym momencie słyszę" Ryu nie śpij" i popatrzcie sobie jaki ten Tolis to szczwana bestia. Nie dość że zaproponował FCM to jeszcze nie pozwala się innym w piątek rozluźnić i lekko kimnąć. Ogólnie ze swojej strony powiem, że chyba się starzeję i czasem w piątek umieram, nawet przy planszówkach. Ale mniejsza z osobistymi zwierzeniami. Gramy przecież w FCM a wiadomo - ja Splottera lubię i cenię najbardziej ze wszystkich wydawnictw planszówkowych więc do boju!
No do boju... Do boju to poszedł Cierń i Tolis. Cała reszta spała. Wajwę rozumiem bo jednak grał w Splottera. Nie musiał być zadowolony. Tomek się starał, fakt. Tylko to jest Splotter. Dobrze mieć choć jedną partię w daną grę za sobą. No i ja. Fan Splottera po dwóch partiach w FCM... I takie dno... Wstyd i tyle. Na pocieszenie powiem tylko że po ok. 30% gry było wiadomo że my się nie liczymy więc postanowiłem że będę przynajmniej trzeci. Tomek może i w tym momencie wyglądał lepiej niż ja ale ja miałem oświadczenie dwóch partii więc porobiłem co musiałem i byłem przed Tomkiem. Nie usprawiedliwia to jednak mojej gry. Zdecydowanie chcę rewanżu zaraz po partii Trickeriona
Na koniec 2 fotki:
I kolejność: 1.Tolis/2.Cierń/3.Ryu/4.Tomek/5.Wajwa
Druga gra to porażka ale nie chciałem drażnić już Wajwy i proponować Rolla. Zagrał już chłopak w Splottera to nie chciałem Go dobijać. Zagraliśmy w całkiem spoko imprezówkę (o ile ktoś imprezówki lubi - ja nie przepadam ). Cóż... I tak za dużo na ten temat napisałem. Kolejność: 1.Tolis/2.Cierń/3.Ryu/4.Tomek/5.Wajwa
Tym razem graliśmy u Wajwy a u Wajwy jak to u Wajwy. Z jednej strony grasz w świetne gry (i Wajwa praktycznie nie marudzi tylko godzi się na wszystko), z drugiej kończy się jakimś "plewem"
Nie inaczej było i tym razem
Na pierwszą nogę poszedł FCM Tak, dobrze czytanie. Poszedł najnowszy Splotter. Tak, Wajwa grał z nami. Tak, Wajwa łagodnie powiedziawszy za Splotterem nie przepada ale nawet specjalnie nie marudził jak Tolis zaproponował. Nie wiem czego to jest wynik. Może jest gospodarzem to się i poczuwa do grania dla naszej przyjemności...? Ja nie wiem i nie będę wnikał. Ogólnie mogę co tydzień do Wajwy jeździć i wychodzić po pierwszej grze (a dlaczego po pierwszej? O tym za chwile ). No więc Splotter i Tolis tłumaczy (ja musiałem sobie przypomnieć zasady):
W pewnym momencie słyszę" Ryu nie śpij" i popatrzcie sobie jaki ten Tolis to szczwana bestia. Nie dość że zaproponował FCM to jeszcze nie pozwala się innym w piątek rozluźnić i lekko kimnąć. Ogólnie ze swojej strony powiem, że chyba się starzeję i czasem w piątek umieram, nawet przy planszówkach. Ale mniejsza z osobistymi zwierzeniami. Gramy przecież w FCM a wiadomo - ja Splottera lubię i cenię najbardziej ze wszystkich wydawnictw planszówkowych więc do boju!
No do boju... Do boju to poszedł Cierń i Tolis. Cała reszta spała. Wajwę rozumiem bo jednak grał w Splottera. Nie musiał być zadowolony. Tomek się starał, fakt. Tylko to jest Splotter. Dobrze mieć choć jedną partię w daną grę za sobą. No i ja. Fan Splottera po dwóch partiach w FCM... I takie dno... Wstyd i tyle. Na pocieszenie powiem tylko że po ok. 30% gry było wiadomo że my się nie liczymy więc postanowiłem że będę przynajmniej trzeci. Tomek może i w tym momencie wyglądał lepiej niż ja ale ja miałem oświadczenie dwóch partii więc porobiłem co musiałem i byłem przed Tomkiem. Nie usprawiedliwia to jednak mojej gry. Zdecydowanie chcę rewanżu zaraz po partii Trickeriona
Na koniec 2 fotki:
I kolejność: 1.Tolis/2.Cierń/3.Ryu/4.Tomek/5.Wajwa
Druga gra to porażka ale nie chciałem drażnić już Wajwy i proponować Rolla. Zagrał już chłopak w Splottera to nie chciałem Go dobijać. Zagraliśmy w całkiem spoko imprezówkę (o ile ktoś imprezówki lubi - ja nie przepadam ). Cóż... I tak za dużo na ten temat napisałem. Kolejność: 1.Tolis/2.Cierń/3.Ryu/4.Tomek/5.Wajwa
-
- Posty: 2236
- Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
- Lokalizacja: Zabrze
- Has thanked: 269 times
- Been thanked: 418 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Hm , wczorajsze spotkanie zapowiadało się interesująco - miało być 6-7 osób , czyli 2 stoły , wstępne ustawki na ciekawe tytuły ... tymczasem za "pięć dwunasta" okazało się , że będzie nas 5ka Przeklęta liczba graczy , w tej konfiguracji zawsze było ciężko się dogadać ...
Mało tego , jak się okazało , że jest nas piątka , to wyszło jeszcze , że nie bardzo jest w co grać Owszem u mnie na stanie kilka pozycji na taką liczbę graczy , ale to raczej tytuły w które gram z moim synem ...
Nie omieszkałem oczywiście zauważyć , że Agricola jest na 5 osób , ale Ryu w imię zasad nie gra w ten tytuł , więc dupa zbita.
Pozostaje na stole Food Chain Magnate od Szplotera i w sumie w imię zasad też powinienem zdecydowanie odmówić , ale co tam , widocznie nie mam zasad ...
Gdy Tolis ( z lekkim niedowierzaniem na twarzy ) kończy robić setup , zjawia się Cierń i bynajmniej nie wygląda na zadowolonego - no ładnie się zapowiada , nie ma co ...
Dodatkowo chłopaki straszą , że 2-3 w nocy to my najwcześniej skończymy ... Masakra.
Szploter w moim domu , toż to tak nieprawdopodobne jakby przykładowo Wis zaprosił do siebie na Agricolę
Ale zagrałem , żeby nie było i wnioski są takie:
To zdecydowanie najlepszy Szploter w jakiego grałem , poważnie , ten koleś którego wysłali swego czasu na urlop na Saharę bez dostępu do neta chyba już u nich nie pracuje , bo w tej grze wszystko jest w miarę czytelne i ma jakieś uzasadnienie , otwieramy knajpę , zatrudniamy ludzi , zamawiamy towar , robimy marketing i zarabiamy kasę ; nie ma jakichś specjalnych udziwnień , no jakby zabrakło gościa , który im zawsze te gry spier ......
Ok , bez podniety , to była moja pierwsza i ostatnia partia w ten tytuł , ale naprawdę doceniam postęp tego wydawnictwa , dodatkowo fajne komiksowe grafiki a'la lata 50te(grafika też wywalili ?!?) i kupa kolorowego drewna.
Czemu więc w to już nie zagram ? Sorry , ale nie kumam tego przewożenia z kafelka na kafelek ,tego że choć jako jedyny dzięki lodówce mam całe żarcie , od wyboru do koloru : cola proszę bardzo , pizza proszę bardzo , burger ? bardzo proszę , to nie mogę nic sprzedać ...
Może matoł jestem , lecz są niestety gry , które nie są dla mnie , nie i już , koniec kropka
Lecz nie bójta nic , gra zostanie zapamiętana , w końcu udało mi się pobić swój niechlubny rekord z Myrmesa , gdzie zdobyłem bodaj 8 punktów , wczoraj dolarów zarobiłem całe 3 (słownie:trzy ) przy czterystu ileś bodajże Tolisa ...
Tyle w tym temacie , dodam jeszcze tylko , że słuchając podczas gry dialogów pomiędzy rozentuzjazmowanymi szploterowcami , czułem się jak parę lat wcześniej przy Pretaporter , ten sam stopień ekscytacji , no mają chłopaki swój świat
Rolla na drugą nogę faktycznie nie było , bo mogłoby mnie to już całkowicie zabić , ale że była woogóle druga noga , no to jest sukces ...
Colta nie ja proponowałem , a na temat gry powiem tyle , że jak w pierwszej rundzie po strzale Ciernia odrzutem przeleciałem do wagonu szeryfa , a stamtąd prosto na dach , to wiedziałem , że nie będzie dobrze ... no i nie było.
Dzięki za grę ...
Mało tego , jak się okazało , że jest nas piątka , to wyszło jeszcze , że nie bardzo jest w co grać Owszem u mnie na stanie kilka pozycji na taką liczbę graczy , ale to raczej tytuły w które gram z moim synem ...
Nie omieszkałem oczywiście zauważyć , że Agricola jest na 5 osób , ale Ryu w imię zasad nie gra w ten tytuł , więc dupa zbita.
Pozostaje na stole Food Chain Magnate od Szplotera i w sumie w imię zasad też powinienem zdecydowanie odmówić , ale co tam , widocznie nie mam zasad ...
Gdy Tolis ( z lekkim niedowierzaniem na twarzy ) kończy robić setup , zjawia się Cierń i bynajmniej nie wygląda na zadowolonego - no ładnie się zapowiada , nie ma co ...
Dodatkowo chłopaki straszą , że 2-3 w nocy to my najwcześniej skończymy ... Masakra.
Szploter w moim domu , toż to tak nieprawdopodobne jakby przykładowo Wis zaprosił do siebie na Agricolę
Ale zagrałem , żeby nie było i wnioski są takie:
To zdecydowanie najlepszy Szploter w jakiego grałem , poważnie , ten koleś którego wysłali swego czasu na urlop na Saharę bez dostępu do neta chyba już u nich nie pracuje , bo w tej grze wszystko jest w miarę czytelne i ma jakieś uzasadnienie , otwieramy knajpę , zatrudniamy ludzi , zamawiamy towar , robimy marketing i zarabiamy kasę ; nie ma jakichś specjalnych udziwnień , no jakby zabrakło gościa , który im zawsze te gry spier ......
Ok , bez podniety , to była moja pierwsza i ostatnia partia w ten tytuł , ale naprawdę doceniam postęp tego wydawnictwa , dodatkowo fajne komiksowe grafiki a'la lata 50te(grafika też wywalili ?!?) i kupa kolorowego drewna.
Czemu więc w to już nie zagram ? Sorry , ale nie kumam tego przewożenia z kafelka na kafelek ,tego że choć jako jedyny dzięki lodówce mam całe żarcie , od wyboru do koloru : cola proszę bardzo , pizza proszę bardzo , burger ? bardzo proszę , to nie mogę nic sprzedać ...
Może matoł jestem , lecz są niestety gry , które nie są dla mnie , nie i już , koniec kropka
Lecz nie bójta nic , gra zostanie zapamiętana , w końcu udało mi się pobić swój niechlubny rekord z Myrmesa , gdzie zdobyłem bodaj 8 punktów , wczoraj dolarów zarobiłem całe 3 (słownie:trzy ) przy czterystu ileś bodajże Tolisa ...
Tyle w tym temacie , dodam jeszcze tylko , że słuchając podczas gry dialogów pomiędzy rozentuzjazmowanymi szploterowcami , czułem się jak parę lat wcześniej przy Pretaporter , ten sam stopień ekscytacji , no mają chłopaki swój świat
Rolla na drugą nogę faktycznie nie było , bo mogłoby mnie to już całkowicie zabić , ale że była woogóle druga noga , no to jest sukces ...
Colta nie ja proponowałem , a na temat gry powiem tyle , że jak w pierwszej rundzie po strzale Ciernia odrzutem przeleciałem do wagonu szeryfa , a stamtąd prosto na dach , to wiedziałem , że nie będzie dobrze ... no i nie było.
Dzięki za grę ...
Always look on the bright side of life
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Tak, cud się zdarzył graliśmy w FCM, tylko dlatego że Ryu oddawał mi tą grę po tym jak ją pożyczył w grudniu.
Był to jedyny tytuł na 5 osób
Po początkowych błędach dało się wyprzedzić Ciernia, wiec partia całkiem udana, dodatkowo gra w 5 osób zajęła 3 godziny - czas jak dla mnie rewelacja.
Był to jedyny tytuł na 5 osób
Po początkowych błędach dało się wyprzedzić Ciernia, wiec partia całkiem udana, dodatkowo gra w 5 osób zajęła 3 godziny - czas jak dla mnie rewelacja.
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Wajwa mówiłem już wiele razy - Wy gracie ze mną w "moje" gry - ja bez problemu gram z Wami w "Wasze" gry. Z Tobą bez problemu zagram w Agri jak będzie kiedyś okazjawajwa pisze:Nie omieszkałem oczywiście zauważyć , że Agricola jest na 5 osób , ale Ryu w imię zasad nie gra w ten tytuł , więc dupa zbita. Pozostaje na stole Food Chain Magnate od Szplotera i w sumie w imię zasad też powinienem zdecydowanie odmówić , ale co tam , widocznie nie mam zasad ...
Duża w tym moja zasługa ale wiesz... Musiałem Cię przyblokować żeby sam sprzedać i wyprzedzić Tomka. Taki lajfwajwa pisze:Sorry , ale nie kumam tego przewożenia z kafelka na kafelek ,tego że choć jako jedyny dzięki lodówce mam całe żarcie , od wyboru do koloru : cola proszę bardzo , pizza proszę bardzo , burger ? bardzo proszę , to nie mogę nic sprzedać ...
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Wiem, wiem. Piłeś - nie pisz Z tym, że jak teraz nie napiszę to nie napiszę w ogóle a wczorajszy piątek wart jest odnotowanie ze względu na gry w jakie zagraliśmy. Dlatego proszę o wybaczenie. Piję sobie piwko i piszę relację. Teraz już nic nie poradzę.
Już w ostatni piątek zgadaliśmy się z Tomkiem i Tolisem że gramy w Triceriona. Mi było na rękę. Po pierwszej partii dałem mu notkę 9 na BGG czego zwykle nie robię. Z reguły rozgrywam kilka gier i dopiero wtedy oceniam. Tym razem było inaczej bo Trickerion mi się spodobał na tyle że zaryzykowałem (nawet badge'a sobie kupiłem - a co! ). Do naszej partii dołączył Marcin i graliśmy we 4-kę. No... I do tego problemu powrócę później.
Ogólnie powiem, że wprowadziliśmy na moje życzenie pewną zmianę. Otóż pierwszy gracz przechodził zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Ja nie lubię mechanizmu proponowanego przez twórców Tricekriona. Dla mnie to "ciągnięcie" gracza ostatniego. Czyli nędza. Jak nie radzisz sobie z grą to przegrywaj z honorem człowieku. Jak wygrywasz to super - wygraj. Ja czasem przegrywam, czasem przegrywam. Bywa różnie ale irytuje mnie że "gra mi pomaga". Jak mają mnie skopać - spoko, w następnej grze się odgryzę. Ale to ja - wiadomo. Każdy może mieć inne zdanie, nawet jak jest w błędzie... Przynajmniej ma swoje zdanie Niemniej... Pierwszy gracz przechodził co rundę na kolejnego gracza. Kupowanie punktów chwały za kasę zostało po staremu. Niechaj tak będzie Graliśmy też oprócz dodatku Magician Powers i wg mnie jest zdecydowanie OK.
Tłumaczenie gry zajmuje godzinkę. Ot, takie niby nic...
Rozgrywkę zaczęliśmy ok. 22.00 więc nie za wcześnie ale swoje musiałem powiedzieć a Tolis jeszcze dopowiedzieć. No, lekko nie było.
Co do mojej strategii to coś tam wiedziałem. Może teraz mam jeszcze inne przemyślenia i kilka rzeczy wykonałbym inaczej ale nie grałem w totalne ciemno i próbowałem wykonać kilka rzeczy które sobie zaplanowałem. Wychodziło jak wychodziło bo jak w co drugiej grze byłem w przysłowiowej d... lesie... Grałem jak idiota ale na pocieszenie powiem, że kolegom umysł płatał tego samego figla co mi. Po północy myśli się ciężko po całym tygodniu pracy i niewyspania dlatego nie będę pisał jak pomieszały mi się kolory zagrywanych kart, jak zagrywałem karty z Dark Alley które nic mi nie dawały... Ogólnie taki festiwal pomyłek i kompromitacji
Tu wkleję kolejną fotkę :
Kończąc kilka słów o Tricerionie i nie tylko ...
Czas gry i liczba graczy - okazuje się że Triceriona ma błąd na pudełku Zdecydowanie jest to gra dla 2-3 graczy. My w czwórkę graliśmy do 3.30. O 4.00 położyłem się do łóżka. O 6.00 wstałem... Zdecydowanie nie polecam. Koniec z planszówkami ok. 2.00 to zdecydowanie optymalne rozwiązanie
Pierwszy gracz - tylko i wyłącznie zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Żadnych udziwnień i użalania się nad ostatnim graczem. Niech zdycha
Kolejne partie - chętnie wszędzie i z każdym ale tylko do 3 graczy. Mam nawet 1 ofiarę na myśli która dobrowolnie zgłosi się na ochotnika na wieczorne rozgrywki ale poczekam na spolszczenie kart. Tylko... Obym się doczekał
Ocena - dałem wysoko na BGG po pierwszej partii. Po drugiej nic nie zmieniam. Tricerion bardo mi się podoba.
Fotki i wrażenia - w związku z faktem, że podczas naszej partii zostałem poproszony o fotkę w danym momencie gry więc i pewnie docelowo o odpowiedni komentarz na forum odpowiadam raz a porządnie - NIE! Nie po to dbam o reputację. Nie po to moja każda recenzja jest zdecydowanie i ze wszech miar obiektywna żebym teraz wszystko zaprzepaścił. Gdy ludzie słyszą "piątkowa relacja Ryu", myślą "obiektywizm, klasa sama w sobie, porządek, ład, profesjonalizm, brak wycieczek osobistych, zdecydowany "lubię to"". Ja się pytam.. Po co to psuć? Nie Panowie, ja się na to nie piszę i tą kwestię uznaję za zakończoną. Obiektywizm to ja i tak zostanie
Ostatnie foto i wyniki - 1.Ryu/2.Tomek/3.Marcin/4.Tolis
A na drugim stole VaG:
i Roll ale nie zdążyłem pstryknąć fotki...
Już w ostatni piątek zgadaliśmy się z Tomkiem i Tolisem że gramy w Triceriona. Mi było na rękę. Po pierwszej partii dałem mu notkę 9 na BGG czego zwykle nie robię. Z reguły rozgrywam kilka gier i dopiero wtedy oceniam. Tym razem było inaczej bo Trickerion mi się spodobał na tyle że zaryzykowałem (nawet badge'a sobie kupiłem - a co! ). Do naszej partii dołączył Marcin i graliśmy we 4-kę. No... I do tego problemu powrócę później.
Ogólnie powiem, że wprowadziliśmy na moje życzenie pewną zmianę. Otóż pierwszy gracz przechodził zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Ja nie lubię mechanizmu proponowanego przez twórców Tricekriona. Dla mnie to "ciągnięcie" gracza ostatniego. Czyli nędza. Jak nie radzisz sobie z grą to przegrywaj z honorem człowieku. Jak wygrywasz to super - wygraj. Ja czasem przegrywam, czasem przegrywam. Bywa różnie ale irytuje mnie że "gra mi pomaga". Jak mają mnie skopać - spoko, w następnej grze się odgryzę. Ale to ja - wiadomo. Każdy może mieć inne zdanie, nawet jak jest w błędzie... Przynajmniej ma swoje zdanie Niemniej... Pierwszy gracz przechodził co rundę na kolejnego gracza. Kupowanie punktów chwały za kasę zostało po staremu. Niechaj tak będzie Graliśmy też oprócz dodatku Magician Powers i wg mnie jest zdecydowanie OK.
Tłumaczenie gry zajmuje godzinkę. Ot, takie niby nic...
Rozgrywkę zaczęliśmy ok. 22.00 więc nie za wcześnie ale swoje musiałem powiedzieć a Tolis jeszcze dopowiedzieć. No, lekko nie było.
Co do mojej strategii to coś tam wiedziałem. Może teraz mam jeszcze inne przemyślenia i kilka rzeczy wykonałbym inaczej ale nie grałem w totalne ciemno i próbowałem wykonać kilka rzeczy które sobie zaplanowałem. Wychodziło jak wychodziło bo jak w co drugiej grze byłem w przysłowiowej d... lesie... Grałem jak idiota ale na pocieszenie powiem, że kolegom umysł płatał tego samego figla co mi. Po północy myśli się ciężko po całym tygodniu pracy i niewyspania dlatego nie będę pisał jak pomieszały mi się kolory zagrywanych kart, jak zagrywałem karty z Dark Alley które nic mi nie dawały... Ogólnie taki festiwal pomyłek i kompromitacji
Tu wkleję kolejną fotkę :
Kończąc kilka słów o Tricerionie i nie tylko ...
Czas gry i liczba graczy - okazuje się że Triceriona ma błąd na pudełku Zdecydowanie jest to gra dla 2-3 graczy. My w czwórkę graliśmy do 3.30. O 4.00 położyłem się do łóżka. O 6.00 wstałem... Zdecydowanie nie polecam. Koniec z planszówkami ok. 2.00 to zdecydowanie optymalne rozwiązanie
Pierwszy gracz - tylko i wyłącznie zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Żadnych udziwnień i użalania się nad ostatnim graczem. Niech zdycha
Kolejne partie - chętnie wszędzie i z każdym ale tylko do 3 graczy. Mam nawet 1 ofiarę na myśli która dobrowolnie zgłosi się na ochotnika na wieczorne rozgrywki ale poczekam na spolszczenie kart. Tylko... Obym się doczekał
Ocena - dałem wysoko na BGG po pierwszej partii. Po drugiej nic nie zmieniam. Tricerion bardo mi się podoba.
Fotki i wrażenia - w związku z faktem, że podczas naszej partii zostałem poproszony o fotkę w danym momencie gry więc i pewnie docelowo o odpowiedni komentarz na forum odpowiadam raz a porządnie - NIE! Nie po to dbam o reputację. Nie po to moja każda recenzja jest zdecydowanie i ze wszech miar obiektywna żebym teraz wszystko zaprzepaścił. Gdy ludzie słyszą "piątkowa relacja Ryu", myślą "obiektywizm, klasa sama w sobie, porządek, ład, profesjonalizm, brak wycieczek osobistych, zdecydowany "lubię to"". Ja się pytam.. Po co to psuć? Nie Panowie, ja się na to nie piszę i tą kwestię uznaję za zakończoną. Obiektywizm to ja i tak zostanie
Ostatnie foto i wyniki - 1.Ryu/2.Tomek/3.Marcin/4.Tolis
A na drugim stole VaG:
i Roll ale nie zdążyłem pstryknąć fotki...
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Po tygodniu pracy, gdzie śpi się średnio 4-5 godzin a pracuje od 9-16 a później od 18-2 ciężko się myśli. Od 3 tury poddałem się z planowaniem akcji - po prostu chciałem dograć jak najszybciej grę.
Więc bez planowania - z 2 trikami ciężko zająć inne miejsce niż ostatnie. Moim błędem było dociąganie inżyniera zamiast wzięcie triku którego później mi podebrano.
Więc bez planowania - z 2 trikami ciężko zająć inne miejsce niż ostatnie. Moim błędem było dociąganie inżyniera zamiast wzięcie triku którego później mi podebrano.
-
- Posty: 602
- Rejestracja: 15 gru 2008, 11:53
- Lokalizacja: Gliwice/Sośnica
- Has thanked: 4 times
- Been thanked: 1 time
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Cóż nie było mnie wczoraj w Gliwicach, ale dopiszę tutaj z braku lepszego pomysłu:).
Po ćmoku wczoraj grałem w Zimną Wojnę - aura wzięła sobie nazwę do serca - ciągłe opady śniegu mocno uatrakcyjniły wyprawę do Rybnika:).
W losowaniu mnie przypadli Rosjanie, Marianowi US. Etap wczesnej wojny był mocno zacięty, Dwa punktowania u mnie na ręku i średnie karty sprawiły, że zamiast wyjść z przewagą, musiałem odrabiać straty. Niemniej odpuszczając nieco Europę udało się przejąć Kubę (Fidel!) i powoli przejmować kontrolę w Afryce. Miłą niespodzianką była militarna wygrana Korei Północnej z jej sąsiadką (16% szans wystarczyło ). Marian dzięki Tajwanowi miał więcej battlegroundów, ale musiał poświęcić punkty na odbicie Korei, co wyrównać stan posiadania w ogólnej liczbie kontrolowanych państw i obronić się przed dominacją. W międzyczasie komuniści niemal zmonopolizowali Amerykę Południową - US obecne tylko w Kolumbii, jednocześnie niestety tracąc niemal wszystkie wpływy w Ameryce Centralnej. Koniec końców mimo przewagi US w Azji Południowej dwukrotne punktowanie Afryki (w tym killing blow za 9 punktów gdy po umiejętnie zagranej dekolonizacji w fazie wydarzeń - US nie miało choćby 1 kontrolowanego kraju w Afryce) gra skończyła się wygraną USSR w 8 turze.
Nadal 10 w skali BGG .
Po ćmoku wczoraj grałem w Zimną Wojnę - aura wzięła sobie nazwę do serca - ciągłe opady śniegu mocno uatrakcyjniły wyprawę do Rybnika:).
W losowaniu mnie przypadli Rosjanie, Marianowi US. Etap wczesnej wojny był mocno zacięty, Dwa punktowania u mnie na ręku i średnie karty sprawiły, że zamiast wyjść z przewagą, musiałem odrabiać straty. Niemniej odpuszczając nieco Europę udało się przejąć Kubę (Fidel!) i powoli przejmować kontrolę w Afryce. Miłą niespodzianką była militarna wygrana Korei Północnej z jej sąsiadką (16% szans wystarczyło ). Marian dzięki Tajwanowi miał więcej battlegroundów, ale musiał poświęcić punkty na odbicie Korei, co wyrównać stan posiadania w ogólnej liczbie kontrolowanych państw i obronić się przed dominacją. W międzyczasie komuniści niemal zmonopolizowali Amerykę Południową - US obecne tylko w Kolumbii, jednocześnie niestety tracąc niemal wszystkie wpływy w Ameryce Centralnej. Koniec końców mimo przewagi US w Azji Południowej dwukrotne punktowanie Afryki (w tym killing blow za 9 punktów gdy po umiejętnie zagranej dekolonizacji w fazie wydarzeń - US nie miało choćby 1 kontrolowanego kraju w Afryce) gra skończyła się wygraną USSR w 8 turze.
Nadal 10 w skali BGG .
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Cóż... Dziś się leczę wiec relacji nie będzie.
Jednakże powiem ze zagraliśmy w:
1. Tzolkin z dodatkiem - 1.Ryu 2.Wis 3.Yiannis 4. Tolis
2. VaG - 1.Wis 2.Yiannis 3/4.Ryu/Tolis
Jednakże powiem ze zagraliśmy w:
1. Tzolkin z dodatkiem - 1.Ryu 2.Wis 3.Yiannis 4. Tolis
2. VaG - 1.Wis 2.Yiannis 3/4.Ryu/Tolis
-
- Posty: 2236
- Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
- Lokalizacja: Zabrze
- Has thanked: 269 times
- Been thanked: 418 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Heh , a ja po ćmoku zagrałem z synem w nowego Wallace'a
Młody dostał od wujka na urodziny Star Wars:Star Battle z Trefla , pacze na pudełko a tam autor gry: Martin Wallace
Cóż wstęp mamy za sobą , teraz pora na Brassa
Młody dostał od wujka na urodziny Star Wars:Star Battle z Trefla , pacze na pudełko a tam autor gry: Martin Wallace
Cóż wstęp mamy za sobą , teraz pora na Brassa
Always look on the bright side of life
- asiok
- Posty: 1423
- Rejestracja: 09 paź 2008, 17:29
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 331 times
- Been thanked: 76 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
No chłopaki.... Macie nowych kandydatów do spotkań!
Nie wiem jak grają ale czas partii co najmniej jak u Was:
http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewt ... 75#p758957
Nie wiem jak grają ale czas partii co najmniej jak u Was:
http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewt ... 75#p758957
- wis
- Posty: 1231
- Rejestracja: 20 sty 2009, 18:01
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 24 times
- Kontakt:
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
No więc cieszę się, że piszę pierwszy po wczorajszym piątku. Tak, wyjaśnię dlaczego choć nie w 100%. Wstydzę się opowiedzieć wszystko. Przykro mi ale kto wie... Może część z Was się nawet domyśli całości
Niemniej miałem nie pić jak piszę relację. Otóż tym razem nie mam wyjścia. Po prostu na trzeźwo nie da się wszystkiego opisać. Wybaczcie
My, w sensie: ja, Tolis i Cierń zagraliśmy w Mage Knight z dodatkami. Drugi stolik w składzie który przemilczę zagrał w gry które również przemilczę (nie będę kompromitował każdego z Was Panowie (jak chcecie się skompromitować to sami ;P ).
No więc setup i tłumaczenie i mamy 22.00 Mi kazano wybrać postać z podstawki bo karty były PL, chłopaki wybrali postaci z dodatków. No więc ja wybrałem smoka bo kiedyś miałem rycerza jakiegoś. Tolis Krang. Cierń jakiegoś ludka choć nie mam zielonego pojęcia jak się zwał. W związku z faktem że moje doświadczenie opierało się na 1 partii na kilkanaście kolegów pozwolono mi zacząć żebym "nie płakał" Oczywiście nie płakałem, wybrałem gracza pierwszego, podziękowałem serdecznie i przystąpiliśmy do gry:
Wiadomo miałem smoka a więc szacunek i strach +1. Wygląd +1 dla Tolisa (sam chciałem grać tym Krangiem ale ten EN... Może to motywacja będzie żebym się za siebie wziął...? ). Cierń nie wzbudzał żadnego strachu. No, może litość współgraczy że mieliśmy fajniejsze figurki
Ogólnie przypominałem sobie grę po kolei. Grało się miło i sympatycznie. A to poszedłem tam, zabiłem stworka, śmignąłem w inne miejsce, wziąłem manę, zabiłem wieżę magów. Ot, takie zaspokajanie przyziemnych instynktów i pragnień: siać strach, pożogę i przerażenie
Chłopaki jednakże sięgali po instrukcję bo niby wszystko jasne, niby każdy (nie ja) wszystko wie ale... warto czasem sprawdzić
I w zasadzie tak sobie graliśmy cały czas. W ostatniej rundzie (graliśmy 4: 2 dni i 2 noce) się lekko przyblokowałem - miałem obok siebie 2 miasta i 3 smoki. A, że sam byłem smokiem to tak głupio uciekać prawda? W końcu "can be only one" No więc zabiłem 1 smoka i splądrowałem 1 miasto. Niestety nie dane mi było pokazać swojej potęgi raz jeszcze, a szkoda. Gra się skończyła przed 3.00... Stanowczo za długo. Chętnie jeszcze zagram w najbliższym czasie ale nie będzie to tytuł który będę chętnie proponował co chwilę choć gra jest naprawdę fajna i super mi się grało. Wszystko w zasadzie było super. Poza czasem ;P
Finalnie skończyło się tak: 1.Cierń/2.Ryu/3.Tolis
I teraz sprawa ważna o ile nie ważniejsza... Drugi stolik.
Czy ktokolwiek z Was oglądał kiedyś film/teleturniej/cokolwiek i wstydził się za kogoś kto właśnie występował/mówił? Mi się zdarzyło. Pech chciał że dziś poczułem to ponownie (znak " " piszę żeby chłopaki z drugiego stolika myśleli że żartuję, a tak naprawdę to najszczersza prawda co piszę dalej ale ciiiiiii......) Jak się dowiedziałem w co chłopaki grali to ręce mi opadły. Nie napiszę w co bo każde miasto w Polsce się będzie z naszego śmiało. I o ile jakąś Warszawkę, Kraków czy Białystok przeboleję ale np. taki Sosnowiec? Ludzie, jak zaczną się z nas za granicą śmiać to dopiero będzie obciach i to wszystko przez Was... W zasadzie mógłbym powiedzieć że na kolejne spotkanie wezmę Wam "O, rety krety" ale boję się że te 2 zasady mogą Was zabić. Ludzie... Wy zagraliście w gry które i może są fajne w gronie rodzinnym. Tj. ja gram w to w moją starszą córką ale, na Boga, ona ma 3 lata!!!
Kończę z apelem: BOGAS, SALOU, MST wracajcie!!!!!! A Ty Boże, widzisz i nie grzmisz... ! Dlaczego????
Niemniej miałem nie pić jak piszę relację. Otóż tym razem nie mam wyjścia. Po prostu na trzeźwo nie da się wszystkiego opisać. Wybaczcie
My, w sensie: ja, Tolis i Cierń zagraliśmy w Mage Knight z dodatkami. Drugi stolik w składzie który przemilczę zagrał w gry które również przemilczę (nie będę kompromitował każdego z Was Panowie (jak chcecie się skompromitować to sami ;P ).
No więc setup i tłumaczenie i mamy 22.00 Mi kazano wybrać postać z podstawki bo karty były PL, chłopaki wybrali postaci z dodatków. No więc ja wybrałem smoka bo kiedyś miałem rycerza jakiegoś. Tolis Krang. Cierń jakiegoś ludka choć nie mam zielonego pojęcia jak się zwał. W związku z faktem że moje doświadczenie opierało się na 1 partii na kilkanaście kolegów pozwolono mi zacząć żebym "nie płakał" Oczywiście nie płakałem, wybrałem gracza pierwszego, podziękowałem serdecznie i przystąpiliśmy do gry:
Wiadomo miałem smoka a więc szacunek i strach +1. Wygląd +1 dla Tolisa (sam chciałem grać tym Krangiem ale ten EN... Może to motywacja będzie żebym się za siebie wziął...? ). Cierń nie wzbudzał żadnego strachu. No, może litość współgraczy że mieliśmy fajniejsze figurki
Ogólnie przypominałem sobie grę po kolei. Grało się miło i sympatycznie. A to poszedłem tam, zabiłem stworka, śmignąłem w inne miejsce, wziąłem manę, zabiłem wieżę magów. Ot, takie zaspokajanie przyziemnych instynktów i pragnień: siać strach, pożogę i przerażenie
Chłopaki jednakże sięgali po instrukcję bo niby wszystko jasne, niby każdy (nie ja) wszystko wie ale... warto czasem sprawdzić
I w zasadzie tak sobie graliśmy cały czas. W ostatniej rundzie (graliśmy 4: 2 dni i 2 noce) się lekko przyblokowałem - miałem obok siebie 2 miasta i 3 smoki. A, że sam byłem smokiem to tak głupio uciekać prawda? W końcu "can be only one" No więc zabiłem 1 smoka i splądrowałem 1 miasto. Niestety nie dane mi było pokazać swojej potęgi raz jeszcze, a szkoda. Gra się skończyła przed 3.00... Stanowczo za długo. Chętnie jeszcze zagram w najbliższym czasie ale nie będzie to tytuł który będę chętnie proponował co chwilę choć gra jest naprawdę fajna i super mi się grało. Wszystko w zasadzie było super. Poza czasem ;P
Finalnie skończyło się tak: 1.Cierń/2.Ryu/3.Tolis
I teraz sprawa ważna o ile nie ważniejsza... Drugi stolik.
Czy ktokolwiek z Was oglądał kiedyś film/teleturniej/cokolwiek i wstydził się za kogoś kto właśnie występował/mówił? Mi się zdarzyło. Pech chciał że dziś poczułem to ponownie (znak " " piszę żeby chłopaki z drugiego stolika myśleli że żartuję, a tak naprawdę to najszczersza prawda co piszę dalej ale ciiiiiii......) Jak się dowiedziałem w co chłopaki grali to ręce mi opadły. Nie napiszę w co bo każde miasto w Polsce się będzie z naszego śmiało. I o ile jakąś Warszawkę, Kraków czy Białystok przeboleję ale np. taki Sosnowiec? Ludzie, jak zaczną się z nas za granicą śmiać to dopiero będzie obciach i to wszystko przez Was... W zasadzie mógłbym powiedzieć że na kolejne spotkanie wezmę Wam "O, rety krety" ale boję się że te 2 zasady mogą Was zabić. Ludzie... Wy zagraliście w gry które i może są fajne w gronie rodzinnym. Tj. ja gram w to w moją starszą córką ale, na Boga, ona ma 3 lata!!!
Kończę z apelem: BOGAS, SALOU, MST wracajcie!!!!!! A Ty Boże, widzisz i nie grzmisz... ! Dlaczego????
- wis
- Posty: 1231
- Rejestracja: 20 sty 2009, 18:01
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 24 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Widzisz Ryu - niektórzy nie muszą niczego udowadniać . Jak mi Wajwa wyśle zdjęcia, to będzie relacja z drugiego stołu
No chyba, że zbiera natchnienie i sam opisze swoje przewagi
No chyba, że zbiera natchnienie i sam opisze swoje przewagi
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Pewnie za niedługo poznam swoje drugie ja ale... Co próbuję udowodnić uważając granie z Wami w gry imprezowo-rodzinne w piątek za stratę czasu?
Żeby nie było bo pisałem o tym wiele razy. Dla mnie możecie grać w cokolwiek. Nie wiedziałam że faktycznie tak zrobicie
Żeby nie było bo pisałem o tym wiele razy. Dla mnie możecie grać w cokolwiek. Nie wiedziałam że faktycznie tak zrobicie
-
- Posty: 2236
- Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
- Lokalizacja: Zabrze
- Has thanked: 269 times
- Been thanked: 418 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
powiedział Ryu , który w piątek grał SmokiemRyu pisze:Żeby nie było bo pisałem o tym wiele razy. Dla mnie możecie grać w cokolwiek. Nie wiedziałam że faktycznie tak zrobicie
Czy to nie była przypadkiem ta gra przy której śmialiśmy się parę lat temu z chłopaków tarzając się razem po ziemi , gdy salou rzucił hasło :"zabij mu smoka !" ?
Cóż , piątkowe kontrowersje to poniekąd Twoja Ryu wina , bo mieliśmy grać na drugą nogę w Rolla ...
A Ty co ? Wziąłeś , a wiedziałeś , że i tak nie zagrasz Kolega ...
Przez to udało się odpalić w sumie 6 partii (!!!) W Gliwicach . Z zamulaczami z byłej GLP . W piątek .
Można ? Można
Na dzień dobry (a raczej wieczór) Brass. Marcin się uczył , Yanis przypominał , a Wis (ukryta opcja euro ) zapragnął sobie odświeżyć. Wis jak to Wis , zwolennik gry obok gry wywarł już przed grą dodatkową presję na mnie , że niby ja wygrywam , reszta walczy o drugie itd. itp. Dobra , dobra znamy takie numery , ostatnio rzadko gramy przy stole , ale pamiętam , że pomimo awersji do euro nie przeszkadzało nigdy Wisowi być dobrym graczem.
I faktycznie to właśnie my w dwójkę powalczyliśmy o pierwsze miejsce , udało się wytrzymać presję (uff) , a z ciekawych sytuacji : niezła pogoń Wisa i jednorazowa , niezagrożona wysyłka 5 przędzalni (2x3ki i 3x4ki) , co robili wtedy rywale ?!? , no mi kompletnie nie siadły karty i wysłałem bawełnę z jednej tylko przędzalni , musiałem przez to podgonić z torami ; druga ciekawa i niespotykana do tej pory zdaje się sytuacja: niewypłacalny Yanis zmuszony do zniszczenia przemysłu z planszy ...
Good game generalnie ...
Potem było za późno więc odpuściliśmy VaGa , nie było pod ręką Rolla (zły Ryu ) więc odpuściliśmy Rolla , trza było zagrać w co innego , albo spadać do domu ...
Gdyby się ktoś zapytał co robiłem o pierwszej w nocy w piątek to mógłbym odpowiedzieć , że "kładłem kafelki"
Pomimo hołm rula w tej grze nic nie zależało ode mnie ... Tyle w tym temacie ...
Była jeszcze chwila więc wyjęliśmy kolejną gierkę , w którą poszły 4 partie
Powód prozaiczny : Wis stwierdził , że żółta rasa jest przegięta i faktycznie , kto nią grał ten wygrywał
Postanowiliśmy grać aż do obalenia tego mitu - zeszło na to 4 partie ...
Fotek nie będzie , bo nie umiem tutaj wrzucać zdjęć Jakby ktoś chciał podrasować w ten sposób swoją relację to mogę podesłać ...
Dzięki za grę , jedno jest pewne , było śmiesznie
P.S. Na koniec jeszcze taka refleksja , zwłaszcza dla Ryu , bo straszny się zrobił z niego sztywniak
W to nie zagra , w to nie wypada , z tego się będą śmiali , w to nie gram , bo gram po sieci ...
Czasem trzeba zrobić krok , albo nawet kilka wstecz , żeby odnaleźć w sobie pierwotną radość z grania ...
Się ktoś zgodzi ze mną ?
Always look on the bright side of life
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Dokładnie tak, dlatego pisałem na Skype że kolejna partia w MK koniecznie z Salou w tlewajwa pisze:powiedział Ryu , który w piątek grał Smokiem Czy to nie była przypadkiem ta gra przy której śmialiśmy się parę lat temu z chłopaków tarzając się razem po ziemi , gdy salou rzucił hasło :"zabij mu smoka !" ?
Mieliście grać w Brass'a i VaG z tego co pamiętam. Takie było ostateczne założenie. Nie potrzymaliście opcji z Roll'em i Caylusem to Wam nie wziąłem ;Pwajwa pisze:Cóż , piątkowe kontrowersje to poniekąd Twoja Ryu wina , bo mieliśmy grać na drugą nogę w Rolla ...A Ty co ? Wziąłeś , a wiedziałeś , że i tak nie zagrasz Kolega ...
Bla, bla, bla Cofajcie się ile chcecie. Ja do Looping Louie nie muszę. Nie w piątki I żeby nie było gram w jakieś roszpunki czasem (Medieval coś tam) nawet na lidze ale LL... Wasz wybór, nie mój. Na szczęściewajwa pisze:Czasem trzeba zrobić krok , albo nawet kilka wstecz , żeby odnaleźć w sobie pierwotną radość z grania ...Się ktoś zgodzi ze mną ?
"W Splottera nie gram (ostatnio wyjątek )", "w Arkwrighta nie gram", " w K&K nie gram", "ogólnie w cięższe euro nie gram... W Agicolę gram, w Brass'a gram..." - każdy wajwa ma swoje preferencjewajwa pisze:W to nie zagra , w to nie wypada , z tego się będą śmiali , w to nie gram , bo gram po sieci...
Zresztą kończę to przekomarzanie bo się okazuje że jestem zły i niedobry bo się śmieję że gracie w Looping Louie. Grajcie. Nawet Wam egzemplarz pożyczę. Dominika jakoś przeżyje jak czasem nie zagra
-
- Posty: 2236
- Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
- Lokalizacja: Zabrze
- Has thanked: 269 times
- Been thanked: 418 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Śmieszne było by zrobienie zestawienia powiedzonek , przyzwyczajeń , preferencji każdego z nas ...
Kiedyś , jeszcze w czasach GLP chodziło mi po głowie stworzenie czegoś na kształt Alfabetu Graczy GLP , kto wie może trzeba będzie wrócić do tego pomysłu
Jakby Ryu wsparł to fotkami z tych wszystkich lat to by można wydać w formie książki
Jacyś chętni ? Portal ?
Kiedyś , jeszcze w czasach GLP chodziło mi po głowie stworzenie czegoś na kształt Alfabetu Graczy GLP , kto wie może trzeba będzie wrócić do tego pomysłu
Jakby Ryu wsparł to fotkami z tych wszystkich lat to by można wydać w formie książki
Jacyś chętni ? Portal ?
Always look on the bright side of life
- wis
- Posty: 1231
- Rejestracja: 20 sty 2009, 18:01
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 24 times
- Kontakt:
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Ryu, weź kup sobie maść jakąś albo co . Marcin spytał o dwie gry - Carcassone dobrze spełniał założenia (poniżej godziny), a LL - o którym tyle czytał na czacie - prościej pokazać niż wytłumaczyć.
Ot i cała historia.
Ot i cała historia.
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
Pomyśleć że wydawało mi się ze forma i treść mojej relacji będzie zartobliwa. No nie udało się
Maść kupię. Jak na głowę nie pomoże to może na łokieć albo co
Maść kupię. Jak na głowę nie pomoże to może na łokieć albo co