szczudel pisze: ↑06 maja 2024, 00:10
Grał tu ktoś w scenariusz z Sabretoothem w 4 osoby? Jakieś przemyślenia?
Generalnie, niestety, muszę się zgodzić z Twoim punktem widzenia tego scenariusza. Piszę
niestety, ponieważ sam pomysł na scenariusz wydaje się być bardzo klimatyczny. Jest senator Kelly, gdzieś tam się chowa, musimy do niego dotrzeć i odnaleźć, zanim zrobi to Szablozęby i reszta mutantów Magneto. Następnie agenda postępuje, trochę jak w innych eLCeGach FFG, przedstawiając dalszy ciąg historii. Musimy ochraniać typa, jednocześnie tłukąc się z chamami.
Tylko, że zabawa według powyższego skryptu to prosta droga do przegranej.
Mechaniczne Sabertooth został tak pomyślany, że totalnie nie opłaca się z nim walczyć i jednocześnie bawić się w ratowanie senatora. A przecież o to chyba chodziło prawda?
Tymczasem chyba jeden z najlepszych sposobów na ten scenariusz to full wjazd w Szablozębnego na pełnej kierwie, niczym Konrado Moreno w studio TVP! Olać thwarta, olać sajd skimy. Tylko dps, damage, atak, wszyscy na hurra. Graliśmy to z Cyklopem, który ma ten fajny attachment +1dmg za każdy atak. Robi robotę.
Plan na ten scenariusz był prosty. Speedrun. Udawało się na jedną, dwie i trzy osoby. Idea była zawsze taka, żeby w ogóle nie brać się za senatora. Tylko jak najszybciej skopać Złola.
Tyle, że po przejściu w ten sposób satysfakcja średnia. Bo przecież tak bardzo byliśmy zależni od farta w dobraniu najmocniejszych plomb na rękę, że bardziej liczyło się szczęście, niż nasze ogarnięcie i dobra gra.
Trochę jak grając Hulkiem solo.
Jak wejdzie mi na rękę Hulk Smasz + nie będzie kart tafness w grze + nie będę wyczerpany + nie będzie minionów guard to hehe mu szczele i wygram hehe, ale jak mi nie wejdzie Hulk Smasz, to hehe nie wygram
I podobnie jakt Ty, uważam że problemem tego scenariusza nie jest przegrywanie. Wszak można się dobrze bawić, kiedy jest trudno. Tylko raczej rozminięcie się mechaniki z klimatem i fabułą.
Senator Kelly? A kto to w ogóle jest? My typa nie widzieliśmy....
Tak sobie myślę, że mogli np dać Sabertoothowi heala kiedy atakował, a nie kiedy się aktywował. Dzięki temu gracze mieliby szersze pole manewru, nie na wygrywanie, tylko na dobrą zabawę
Ps. A wyście to grali w 4 osoby? Potrafię sobie wyobrazić, że nie było łatwo. Rozumiem niesmak, jaki mógł zostawić ten scenariusz.