Oczywiście, że kupiłeś utwór. Nośnik, jak sama nazwa wskazuje, tylko przenosi utwór. Dlatego czysta płyta kosztuje 90gr a płyta z muzyką 40pln.
Zakupujesz prawo do nośnika z zapisem utworu a nie utwór który jest pojęciem ustawowym - dlatego to kosztuje ile kosztuje. Praw do odtwarzania poza użytkiem prywatnym nie obejmuje.
Jak słusznie zauważył Borek, każdy samochód, stół czy czajnik został przez kogoś zaprojektowany. Producent może oczywiście zastrzegać sobie prawo do nazwy, posiadać patenty na konkretne rozwiązania. Niemniej jednak po zakupie samochodu staję się jego właścicielem i mam pełne prawo do odpłatnego wypożyczenia. Mercedes - tak jak Monopoly - ma instrukcję, komponenty, elementy graficzne i może być użytkowany przez różne osoby, nie ma mowy o naruszaniu praw autorskich designerów.
To jest zupełnie co innego i dotyczy kwestii tego co jest kwestią dozwolonego użytku i jakie jest przeznaczenie danej rzeczy - zresztą to czy samochód został zaprojektowany to inna materia bo on nie jest utworem a są nim jakieś tam szkice koncepcyjne itp.
Zastrzeżenie prawa do nazwy, znaku czy patenty to jest coś zupełnie odmiennego i podlegają ochronie na innym gruncie.
Niektórzy są tak zafiksowani na punkcie prawa autorskiego, że dzwoniliby do tatuażysty z prośbą o pozwolenie na rozebranie się na plaży (i odsłonięcie swoich motylków na plecach). Następnie płaciliby mu tantiemy, gdyby robili karierę w modelingu. Nie popadajmy w absurd.
Zgadzam się zazwyczaj właśnie artyści
Są absurdy ale to co kiedyś było nie do pomyślenia teraz często jest faktem. I stąd takie a nie inne rozważania.
Pomimo tego, że grafika na asie pik została wykonana przez artystę (i sama w sobie jest chroniona prawnie), mogę bez obaw ten turniej streamować i zarabiać na tym pieniądze. Zauważcie ważną rzecz - kupno filmu czy płyty CD wiąże się z zawarciem pewnej umowy licencyjnej między wydawcą a odbiorcą. Takie umowy nie istnieją w branży gier planszowych i nie ma żadnego powodu aby porównywać ze sobą w tym aspekcie planszówki i np. gry komputerowe.
Oczywiście, że nie trzeba płacić za to bo to wszystko jest kwestia tego do czego używasz tej rzeczy. Prawo do grafiki najpewniej należy do producenta tej talii kart a te jak wiadomo służą do grania. Natomiast wykorzystanie już tej grafiki w implementacji komputerowej wersji gry (jeśli jest to faktycznie takie charakterystyczne) i czerpanie z tego zysków już takie oczywiste nie jest.
Prawo to nie matematyka tu nie da się oceniać zero jedynkowo i każdy przypadek musi być traktowany indywidualnie.
gry nie mogą być objęte ochroną bo to są procedury/zasady działania, więc zostają tylko "projekt graficzny" i/lub fizyczne komponenty.
Dokładnie o tym wcześniej pisałem - sama istota gry nie może być przedmiotem ochrony. Chroni się to co można a więc to co jest ewentualnie utworami. Młodzi twórcy zaś jak zauważyłem bardzo chętnie by wszystko co wymyślą chronili a im bardziej to jest klon Monopoly czy MiM tym bardziej chcą to chronić
Z biblioteką to też ciekawa sprawa bo ostatnio spotkałem w biblio (biblioteka raczynskich w poznaniu)panią, która pytała czy można wypożyczyć jakieś gry planszowe bo u niej w mieście w biblio można. Spotkaliście się z czymś takim u siebie?
W bibliotekach ponoć są faktycznie dostępne ale to jest zapewne temat traktowany przez analogię do książek - skoro literatura jest objęta ochroną ale ustawa dopuszcza tutaj ich wypożyczanie ze względu na inne cenniejsze wartości niż prawo autorskie to może i gry. Tylko jest różnica między nieodpłatnym wypożyczaniem a robieniem z tego formy działalności zarobkowej. Nie jestem tutaj jednak na tyle w temacie ot tak podejrzewam.
Poruszono też kwestię praw w kontekście zaprzestania wydawania niektórych gier są takie przypadki ale to już materia innego typu ochrony niż to prawo autorskie o którym tu mówimy.
Tak pokrótce najbardziej koronnym przykładem jest Starcraft wydawany przez FFG. Stracili prawa do znaku i świata i gra jest zarzucona. Podobnie było z Diuną którą to przerobili na uniwersum Twilight Imperium. Gra istnieje i to jest ta gra ale licencji nie ma. Tak więc wpływ takich czynników jest czasami całkiem dobrze widoczny.
Natomiast raz jeszcze - jak coś funkcjonuje i nie ma z tym problemów ani wydawca ani twórca to te rozważania pozostaną w sferze czysto hipotetycznej. To jest troszkę inaczej funkcjonujący rynek.
Swoją drogą temat mnie zainspirował do odświeżenia wiadomości z tej dziedziny - może z pożytkiem to będzie w niedalekiej przyszłości.
Jeśli ktoś ma bardzo poważne wątpliwości lub chciałby się bliżej tematem zainteresować to zawsze warto rozważyć skorzystanie z usług specjalisty. To trochę jak z leczeniem - wcześnie zidentyfikowany problem pozwala na lepsze działanie.