Rzeczywiście, mnie też zastanawia mój upór w udowadnianiu wszystkim, że ta gra, przez swe liczne wady, skazana jest na porażkę. Ale nie zamierzałem nikomu jej obrzydzać! Dzielę się jedynie swoimi spostrzeżeniami i liczę na owocną dyskusję, zaś po kryjomu na to, że w jej toku ktoś udowodni mi, że nie mam racji i na nowo zapałam do gry uczuciem
Sorry, jeśli kogoś tym wkurzyłem - zachowuję się trochę jak samozwańczy prorok, który wieszczy rychły koniec świata i stara się wszystkich dookoła nawrócić
Ale jest to wynikiem mojego osobistego zawodu grą, do której, nie ukrywam, miałem stosunek emocjonalny i liczyłem, że będzie wspaniałą, głęboką przygodą na lata, a jest... No, czym jest, to już parę razy napisałem, a Vilk określił chyba jeszcze trafniej: "kolorową pykanką jadącą na popularnym temacie".
Czy zabrakło mi argumentów? Może i tak, ale jakich mam używać argumentów, gdy jedynymi odpowiedziami na konkretne zarzuty było "daj spokój, gra jest jaka jest, mnie się podoba". Czasem odnoszę wrażenie, że gdyby FFG wystrugało szachy w figurki z Władcy i wypuściło to jako "LOTR The Board Game", albo wydrukowało je na kartach do "Piotrusia" i nazwało toto "LOTR the Card Game", dyskusja wyglądałaby podobnie. Starałbym się wykazać, że mechanika tych gier ze Śródziemiem nie ma nic wspólnego i ktoś robi graczy w konia, starając się podpiąć pod ów temat. Odpowiedzi brzmiałyby wówczas: "ale przecież szachy są fajne, co się czepiasz, ludziom się podoba, może wypuszczą nowe figurki i będzie jeszcze fajniej..." Bo cały czas wychodzę z jednego, podstawowego założenia: mechanika gry musi odzwierciedlać tematykę. Jeżeli ktoś decyduje się tworzyć grę na licencji konkretnego świata (czy to Śródziemie, czy Star Wars, czy Gra o Tron) musi zadbać, by sytuacje, zachodzące w trakcie rozgrywki, nie były absurdalne. Aby gracze, zagrywając kolejne karty (lub przesuwając pionki/figurki) mieli wrażenie, że tworzą alternatywną historię swego ukochanego uniwersum. Nie potrafię po prostu zaakceptować podejścia, jakie proponuje
SeeM:
O to w tej grze chodzi, żeby mieć dużo kasy i dobre karty na ręce. Takimi detalami jak trylogią, Hobbitem, czy ewentualnie starszymi opowiadaniami polecam się nie przejmować, tylko złożyć sobie jak najlepszą talię i trzaskać rekordy.
I chyba właśnie w tym zasadniczym założeniu się nie zgadzamy.
Zaś jeszcze co do stwierdzenia Kulgana, że
gra się powoli rozwija, nowe scenariusze wraz z każdym dodatkiem dochodzą, nowe karty do nowych pomysłów także
to pragnę zauważyć (do sprawdzenia choćby na forum Galakty), że kolejne dodatki wywołują coraz mniejszy entuzjazm graczy...