Piontek,
23.09.2016 r.
Koniec lata… Kalendarzowy, astronomiczny, ale podobno nie klimatyczny, bo będzie jeszcze ciepło
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
A jak było w klubie? Gorrrąco
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Za sprawą jednej, nowej gry –
Terraformacji Marsa. Oczywiście to moje subiektywne odczucie, bo… Ale po kolei…
Kiedyś, gdy Monika pytała o tę grę, przekonałem ją, żeby nie brała jej do recenzji, bo to będzie taka lekka i przeciętna gra rodzinna. Mirek potwierdził i kobieta, jak to kobieta, posłuchała i przestała się grą interesować. O, jakżeż myliliśmy się z Mirkiem. Biję się w pierś i… nie wiem w co jeszcze. Ale po kolei… W zeszłą niedzielę coś mnie naszło i zacząłem sobie przeglądać listę „The Hotness BGG”. Z nudów kliknąłem w pozycję nr 1 – Terraforming Mars, czyli po naszemu - Terraformacja Marsa. Zobaczę, co ci poczciwi ludzie widzą w tej prostej i lekkiej gierce - pomyślałem sobie. Oglądam, przeglądam, czytam, słucham... I nagle jakbym dostał młotkiem w ten mój głupi, zakuty łeb
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Ale po kolei… Przejrzałem zawartość pudełka – ponad 200 kart – ciekawie. I do tego każda inna - jeszcze ciekawiej. Ocena 8.5 w skali BGG? No, nieźle. Patrzę na ciężar – 3.62 w pięciostopniowej skali BGG. Toć to cięższe niż Grand Austria Hotel – moja ulubiona ostatnio gierka. Co jest!? Gdzie ten lekki badziew, który odradzaliśmy Monice? Nie ma go i nie było. Ale po kolei… Jedna recenzja, druga recenzja, opinie na naszym forum, potem przykładowa rozgrywka na „Znad Planszy” i jeszcze jedna recenzja. Potem jeszcze instrukcja i… młotek… łeb… zakuty… i tak dalej, i tym podobne. Uderzyło i poszło! Po tych wszystkich neuronach i synapsach... Gdy jeszcze gdzieś przeczytałem, że pierwszy nakład jest na wyczerpaniu, to… Ale po kolei… W poniedziałek z rana szybki telefon do Adama, konsultacja z Moniką i grę zamówiliśmy
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Przepłacając, bo oczywiście po tym uderzeniu młotkiem nie sprawdziłem już żadnych innych ofert. Zakuty łeb…
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Ale po kolei… Po czterech nieprzespanych nocach i dniach pełnych wyczekiwania, w piątek gra wreszcie dotarła
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Po pracy odebrałem ją od Adama i skrajnie wyczerpany, ledwo doczołgałem się do klubu. Krzysiek może potwierdzić
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Ostatkiem sił grę rozpakowałem i… zagraliśmy. Ale po kolei… Po pierwszej partii rozegranej w klubie z Kacprem i Krzyśkiem jeszcze nie, ale po drugiej – z Moniką i Mirkiem – już byłem zakochany po uszy. Gra jest ZAJEFAJNA I ZARĄBISTA. Dawno żadna gra tak mnie nie zachwyciła. Ale po kolei… Nie, nic nie napiszę o samej grze i rozgrywce, bo zrobi to dużo lepiej ode mnie Monika we wtorkowym „Cotygodniku”. Mam przynajmniej taką nadzieję, bo była podobnie jak ja zakochana
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Dobra, po kolei… W klubie partii nie skończyliśmy, ale w momencie przerwania, najwięcej punktów miał Kacper, o ile dobrze pamiętam. Zaliczyłem mu to jako wygraną
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
U Moniki wygrał Mirek.
A co poza tym? Tak po kolei? W klubie jeszcze Mirek z Kubą i Wiktorem (kto pamięta Wiktora - kontrabasistę?) zagrali w
Wiertła, Skały, Minerały. Podobnie jak Mirek, zastanawiam się kto wymyślił taki tytuł. A później, gdy Wiktor wyszedł, rozegrali we dwójkę partyjkę
Blood Rage’a i na zakończenie -
Franky’ego. Mirek został krwawym, a Kuba kulanym - zwycięzcą, oczywiście
No, dobra. Ktoś tu chyba ma nie po kolei…
Pozdroofka
GROLOGIA:
GRALERIA:
GROLEKCJA * GROTEKA * GRADKI * GROPOZYCJE