Po kilkudziesięciu rozgrywkach mogę śmiało stwierdzić, że Robinson to moja ulubiona gra.
Przerabiałem już kilka razy podstawowe scenariusze, większość fanowskich i dwukrotnie przechodziłem kampanię HMS.
Oto moje spostrzeżenia:
Gra się zupełnie inaczej w wariant solo niż w kilka osób. Samemu praktycznie nie trzeba chodzić na polowanie, chyba że potrzebujemy akurat skór do fabularnego przedmiotu.
W grupie wyrywamy sobie ostatnie świeże banany na wyspie;) polujemy, żeby nie głodować i ogólnie rozkminka jest dużo większa.
Obecnie skończyłem podstawowe scenariusze zabójczym kombo - Marynarz i Misjonarka
razem niestety średnio współgrają, ale da się przeżyć.
Sam dodatek dodaję masy zabawy, ale mam mieszane uczucia:
- pierwszy scenariusz jest kluczowy, pójdzie nam kiepsko, to w następnych nie poprawimy znacznie wyniku całej kampanii, za to duży minus
- każdy scenariusz jest inny, ciekawy, ale każdego trzeba się nauczyć, ma zbyt dużo dodatkowych zasad do opanowania.
Niemniej, HMS to także świetna pozycja, chociaż wolę grać w samą podstawkę. Czekam na kolejny dodatek, ponoć z Chtulu:-)