Mogłem zagrać w Mabra… Mahrab… hinduskie startata (koniecznie następnym razem poproszę!) ale wybrałem grę, która, jak mi się wydawało znam, a jednak ciągle coś w niej odkrywam:
oopsiak pisze:Życie. Nie rozumiem, czemu tak marudzicie na liczbę żetonów, z tego co pamiętam nie miałam z tym problemów. Wczoraj przypatrując się ogarniałam też bez problemu żetony wszystkich grających. Czepiata się, Panowie! Pomysł z interakcją - super, ALE: nie pamiętam, jaki target wymyślił Filip dla tej gry, ale wydaje mi się, że interakcja powinna być jako wariant dodatkowy. Wnuczek blokujący babci żetonik pieniędzy... Oj nie…
Hm ja już tak dobrze nie pamiętam wszystkiego, co powiedziałem imć dizjenerowi, ale na pewno trzeba dobrze wyjaśnić, jak działają żetony, bo i dla mnie w pierwszych partiach żeotny wydawały się rodzajem waluty, a nie li tylko pomocą, żeby mi się łatwiej dopasowywało kostki do kart "na ladzie". Downtime jest, chyba z tym nic się nie da zrobić bez zupełnego przerabiania gry; drobne interakcje (pożycz symbol od innego gracza) mogłyby być — sugerowałem grupę kart "dla zaawansowancyh", które zaawansowani gracze mogliby dołączyć do podstawowych — bo zdaje się, zostało trochę miejsca na jakieś dodatkowe karty. No i oznaczyć karty do trzymania na ręku jakimś symbolem ręki tudzież obrazkiem paluchów na krawędzi karty
A potem zagrałem w
Śmieci — zupełnie się pogubiłem po zmianach, zainwestowałem w spalarnię, która się okazała kompletną stratą pieniędzy i nikt z niej nie korzystał poza mną (może gdybym kupował prawie wyłącznie spalarnie, to bym coś zarobił, bo chyba w tej wersji prawie do końca jakieś śmieci zostawały, ale jako dodatek do podstawowej strategii spalarnia nie działa). Potem, na skutek wyliczania kolejności graczy na podstawie inwestycji w sortownie i narzuconej gminy zostałem ostatnim graczem i to zaszczytne miejsce utrzymałem do końca gry
pomijają niespecjalne przemyślaną grę — zupełnie nie wiedziałem, na co się zdecydować po tym, jak utknąłem w pierwszych rundach — ostatnie miejsce skazuje nas na kompletne
śmieci. Nie można zbudować sortowni na dobrym miejscu, będąc ostatnim, nie można wyjść z dołka nie mając sortowni… aaargh!
Kiedyś, pamiętam, można było trochę pojechać bez sortowni i to dawało jakąś możliwość taktycznego manewru i wbicia się z sortownią na lepsze miejsce po kilku rundach ciułania, tym razem bez sortowni żyć się nie dało. Nie wiem, jak zmienił się rozkład kart, ale tym razem czułem się tak, jakbym nie mógł trafić na papier, a na plastik rzadko i w ogóle wszystkiego było jakby mniej. W ogóle nie warto kupować na początku żadnych przetwórni poza żywnością, Filip i Grzesiek mieli przetwórnie biomasy i byli pierwsi. Fioletowe żetony bałagan i tyle.
Nie marudzę, że przegrałem, bo gra od zawsze mi się podoba i w ogóle to bardzo fajny i temat, i świetna koncepcja, ale ostatnia wersja wydała mi się lekko przekombinowana. Z nowy zmian spodobał mi się rozwój sortowni, nie podobały szczególnie punkty za rozwój silnika, niejasna listwa kolejności/punktacji bieżącej, słabe spalarnie i zawartość talii
oopsiak pisze:Na pewno trzeba też zmienić spalarnie. Co z takim pomysłem: wstawiasz domek za 3 powiedzmy i wszystkie karty, które spadają są warte 1. Przy czym całkowity zysk z kart jest dzielony między wszystkie domki. Czyli jeśli stoi tam domek A i spada 9 kart, to gościu jest super szczęśliwy, ale już jak stoją tam domki A, B, C, to dostają po 1/3, czyli już nie jest tak różowo. Ale jeśli domki są A, A, B, C, to A dostaje połowę ze spalania, a B i C po 1/4.
A to ciekawy pomysł!
Dziękujemy Wam wszystkim za udział w testach! Było super! bardzo miłe spotkanie! Do zobaczenia za tydzień! No i ogromne gratulacje dla Lothara
Życzę Ci mądrych i udanych gier!