Vester pisze:Doprawdy, tak trudno zrozumieć, ze czesc forumowiczow nie zyczy sobie bycia eurodziewczynką? Nie musicie nas rozumieć, po prostu zastanówcie sie dwa razy, zanim cos napiszecie, bo Was o to prosimy. Kwestia szacunku. I zapewniam Was, znam wielu facetów (nie dresow), ktorzy za nazwanie ich dziewczynkami raz warkną, a za drugim dadzą Wam w zęby. Doprawdy, Wasz Luz nie jest wartością uniwersalną.
To wybacz, ale ci Twoi znajomi są gorsi od wielu dresów, którzy wcale nie są z definicji skorzy do walenia w zęby. Cywilizacja polega na niedawaniu od razu w zęby, jak coś ci się nie spodoba (ani za drugim razem).
Bawi mnie, jak AT jest uznawane za nieobelżywe bo usankcjonowane czasem, ale już drobna szpila, nie nazywająca wprost domeny ich zainteresowań śmieciem, a powstała w reakcji na takie zachowanie, jest już be. I nie udawajmy, że eurograczom nie zdarza się traktować ATowców z góry, bo, mimo, że sam się za takiego nie uważam, zetknąłem się z tym kilkakrotnie - zarówno na forum jak i na cotygodniowych spotkaniach.
Bawi mnie, że nazywacie mówiących o euro-dziewczynkach szowinistami, jednocześnie uważając ową 'dziewczynkę' - nota bene zdrobnienie, którego pierwszą funkcją jest nadanie pieszczotliwego wydźwięku - czy, w domyśle, 'grę dla dziewczynek' , za określenia pejoratywne - to jest dopiero szowinizm. Dlatego też porównanie takiego określenia do idioty czy innych, które padły, uważam za grubą przesadę.
Zgodzę się z jaxem, że negatywna interakcja w euro-grach potrafi wywoływać nie mniejsze emocje niż w grze wojennej - ba, nawet większe, gdy specjalnie zadasz sobie trud, by pozbawić kogoś zysku, kosztem własnej straty (czy mniejszego zysku, to samo), gdy bezpośrednie ataki nie są możliwe, a więc oczekiwane przez współgraczy. Niemniej, nie jest to konfrontacja (wedle wątku leguna), która w większości euro gier jest bardzo ograniczona, przez co możliwe jest kompetytywne granie bez celowego nadkładania starań, by zaszkodzić innym. A, że taka sytuacja jest preferowana przez wiele kobiet, nie lubiących 'gier w wojnę' - nie udawajmy, że tak nie jest - łatwo o ową grę dla dziewczynek. Nie w sensie 'tylko dla nich', ale te konkretne tytuły, w które stereotypowa Kasia będzie bardziej skłonna zagrać niż Axis & Allies czy Grę o Tron. Ile razy spotykałem się z parami, w których była niepisana zasada - nie atakujesz mnie, albo śpisz na kanapie.
Na koniec pojednawczo powiem, że rozumiem, że kogoś to może drażnić, choć dowiedziałem się o tym dopiero teraz, i mogę postarać się tak na was nie mówić (choć zgodnie z szkolną zasadą, sami się teraz prosicie
Jak będzie trzeba, będę was wołał 'Budowniczymi Katedr', ok?