Łooo aż tak? Dobrze wiedzieć
Essen 2019
- AnimusAleonis
- Posty: 1775
- Rejestracja: 17 paź 2018, 17:03
- Been thanked: 251 times
Re: Essen 2019
Expat który przeprowadził się do Polski rok temu, uczy się polskiego od trochę ponad roku - z góry przepraszam za jakiekolwiek gafy ortograficzne i gramatyczne i proszę o wyrozumiałość :D
-
- Posty: 785
- Rejestracja: 10 paź 2016, 18:35
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 242 times
- Been thanked: 286 times
Re: Essen 2019
Brzmi apetycznie. Dzisiaj właśnie miałem okazję grać w GAHLothrain pisze: ↑25 paź 2019, 00:02Cięższe w bardzo dobrym sensie. Mniej więcej ciężaru Lorenzo, albo GAH, moze ciut wyżej, ale nie oczekuj Brassa Maracaibo mamy od środy, ale to dluuuga instrukcja i wejdzie na stół pewnie w sobotę. Foothills może spróbuję jak będzie wolne, ale jest mocno obłożony. Drugi Knizia jest już zbyt prosty, żeby się nim interesować
mam 3trolle-7% (S) errata do 1861/67 (K) 1882, 1817/USA
Re: Essen 2019
Foothills mam i grywamy od jakiegoś już czasu. Bardzo ciekawa mechanika wyboru akcji i obracania kart w celu odblokowania innych akcji. Niby proste, ale wybory często już wcele nie takie łatwe, do tego pilnowanie odpowiedniej kolejności, no i wyczucie dobrego momentu kiedy odkładamy karty do punktowania rezygnując do końca gry z ich akcji. Przyjemne główkowanie i interakcja wyścigu. Czuć klimat Snowdonii, nawet mechaniki w pewnym stopniu podobne bardzo, jednak odczucia zupełnie inne, choć ani to lżejsze ani cieższe od starszej siostry. Mnie się podoba, choć chyba jednak wygrywa Snowdonia, która nawet na 2 osoby jest świetna, a z dodatkami to już w ogóle.
Pozostając w tym uniwersum, czy ktoś może próbował Alubari? Wygląda na bardziej rozbudowany scenariusz Snowdonii, czy może to coś więcej?
- rattkin
- Posty: 6518
- Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 382 times
- Been thanked: 931 times
Re: Essen 2019
Ja się ostatecznie złamałem i wziąłem cały zestaw Dreamscape. To, moim zdaniem, najpiękniejsza, najbardziej estetyczna gra, jaka spotkałem na tych targach. Rozgrywka nie jest szczególnie dynamiczna, interakcji jak na lekarstwo, ale nie mogłem sobie odmówić.
Zawiódł Efemeris - wyglądał z daleka pieknie, z bliska okazał się kiepsko zaprojektowanym i nudnym łażeniem po planszy. Problemy z interfejsem (jeden zasób to gwiazdka biało czarna a drugi to czarno biała, a obydwa wyglądają podobnie do planety - itd.). Obecność przeciwnika była umowna, bo punkty styku się nie zdarzały. Raczej odradzam.
Chartae jednak wziąłem, bo pozostaję oczarowany tym, jak Knizia potrafi wycisnąć angażującą grę z kilku komponentów. Wyżyny strategii to to nie są, ale może się podobać.
Kolorowe Zamki Burgundii wyprzedały się bardzo szybko.
GF9 miało całą górkę Diun do wzięcia - i schodziło jak ciepłe bułeczki.
Above mnie zniszczył pudełkiem, jak do, nie przymierzając, pizzy. Cała plansza złożona wchodzi do niego, ale za Chiny ludowe nie potrafię usprawiedliwić stosunkowo prostej (choć sprytnej) dwuosobowej przepychanki w takim kolosie. Jeśli ktoś na to spojrzy na nowo i rozparceluje te dyski ładując wszystko do pudła o 1/4 wielkości, to wrócę do tematu.
Flotilla wyglądała niezle. Zagrałem dwie rundy. Za serce mnie nie chwyciło, ale nie czułem żeby to był stracony czas. Jeśli coś mi tam przeszkadza, to estetyka, która nie wie, czy chce być dla dorosłego, czy dla dziecka. Gra dużo by zyskała gdyby ja przemalować na bardziej surową/industrialną/steampunkową. Za taką cenę - na razie nie.
O Big Box Hansa Teutonica nie słyszał nikt i nic. To chyba tylko taka za wcześnie puszczona plota, która ma się zmaterializowac dopiero w Q1 przyszłego roku.
Sanctum jest... bardzo nijakie. Niestety jest to domena ostatnich gier CGE, które maja fajne tematy, fajne wykonanie, charakterystyczną lekkość bytu, ale sama rozgrywka ostatecznie nie doskakuje do reszty. Łażenie po abstrakcyjnym torze a’la Tokaido i manipulacja kostkami by pokonać potwory. Na końcu wielka walka. Dziękuję, wolę Runebounda i jakaś sladowosc zarówno przygody jak i decyzyjnosci.
Swoją droga, to nowe Tokaido (zapomniałem nazwy, ale teraz się pływa łódeczką - Namiji?) wyglądało bardzo ładnie na stole. Nie grałem, ale sprawię sobie dla samej estetyki.
Skytopię kupiłem bo/choć była podejrzanie tania - sprawdzę w domu. Na minus maciupkie kosteczki.
So, You’ve Been Eaten - była tylko prezentacja. I... uch. Słowami znanego kabareciarza: „nic-cie-ka-we-go”. Z jednej strony górnik, khm, penetruje bestię w poszukiwaniu kryształów, z drugiej bestia zaraża go zarazkami i rzuca mu kłody pod nogi. Miałem wrażenie, ze to taka gra, w której często będzie efekt „fizzle”, spadku napięcia - bo od jakiegoś tam miejsca będzie wiadomo, ze dana strona uzyskała przewagę nie do odbicia. Gimmick z tym że może grać 0 graczy to po prostu chłyt materkingowy - ok, zautomatyzowano (i to nawet nie jakos spektakularnie) dwie strony, nie jedną. Świat o tym raczej szybko zapomni - a jeszcze nawet nie wydane.
Paris: La Cité de la Lumière - bardzo miła, ciepła dwuoosboweczka w układanie kafelków i area control - wewnątrz pudełka. Takie gry bardzo szanuję - one nie mają ambicji cudownie ozdrawiać, krew oczyszczać, mocz puszczać, ale to co robią, robią z wdziękiem i klasą. Świetny stosunek gry do ceny.
King’s Dilemma - ja myślał ze to jakaś prosta imprezowka z wyborami legacy, a tam, panie, od zatrzęsienia jakichś komponentów, tabelek, arkuszy. Bardzo mnie to zniechęciło - jak ja mam to sprzedać znajomym, którzy chcieli wielosesyjną party game?
Mignęła mi ta sci fi Tortuga, wyglądało ciekawie. Niewiele się dowiedziałem bo gracze ślimaczyli się jak ślimaki.
Bardzo żałuję, że nie zagrałem w Pangeę. Patrząc na to z bliska i daleka wciąż nie wiem co o tej grze myśleć. Z jednej strony wydaje mi się dość proceduralna i przeliczalna, z drugiej, jest tam fajnie zintegrowany temat i prezentuje się to spójnie.
Wayfinders - kolejkowanie się po zasoby (swego rodzaju draft), by potem latać samolocikiem i budować po kafelkach. Estetyczne, ale bardzo abstrakcyjne (lecę na ten kafelek płacąc zasobami trzech rodzajów.... bo?) i za mało w tym gry jak na 40 eur.
—
Coraz więcej wkurzających (mnie) zagrywek „mamy tylko demo a i to niepełne”, „sorry nie dojechało, pytaj jutro”, aż po bezczelne zmyłki, jak wielkie bannery Iello reklamujące dodatek do Big Book of Madness... którego nie ma. [Pohamuj wulgaryzmy! - Odi] A banner wielki jak sto pięćdziesiąt! Trochę jakby na ścianie restauracji napisać „MEGAPYSZNE STEKI”, a w menu drobnym druczkiem „chcielibyśmy mieć”.
Znów wrażenie, ze niektóre wydawnictwa nie miały co pokazać za bardzo i robiły dobra minę do złej gry. Para od kilku lat schodzi z CGE, Artipia flaczeje, Blue Orange miało jakieś tam śmieci, Bezier, gdyby nie nowa (stara) Suburbia, to opychalby chyba tylko kolejne Wilkołaki. Wyjdzie, że znowu narzekam, ale cóż. Ja tam jednak trend widzę.
Coraz lepsza organizacja, wejście od południa tylko z biletami online (mniej tłumów), u-bahn elegancko pogina co parę minut, niemieckie ziomeczki z obsługi sprawnie pakują tłuszczę w wagony. Coraz więcej możliwości płacenia kartą. Wypieprzenie tych legendarnych śmierdzących rogali z styku hal 1 i 2 wreszcie do Galerii. Więcej miejsc do kupienia czegoś do picia i jedzenia. Stoisko Portalu powoli robi się jednym z największych na targach (wyłączając jointy Asmodee). David Turczi jak zwykle „musisz zagrać w moja nową grę!”, Sam Healey w dobrym humorze (wiec chyba jakos tam lepiej z jego sprawami), Tom Vasel zmęczony ale wciąż profesjonalnie uśmiechnięty. Bauza znów przemykający „incognito” po dalszych halach, uśmiechając się do siebie. Ludzie pozbawieni resztek godności dalej tatuują sobie Klask (szkoda ze nie „kupa”) na czole w zamian za darmowa grę. Fajnie jest!
BGG geekbuzz jak zwykle żałośnie wypaczony. Moim zdaniem powinni zrezygnować ze stoisk do głosowania na miejscu. Nie to żeby to było jakos szczególnie ważne, no ale.
Propsy dla Galakty za promkę EN do prawdopodobnie ich najlepszej, a już chyba zapomnianej, gry. Propsy dla Horrible Games za bycie super jak zawsze i ogarnięcie w nawale targowej pracy moich upierdliwych próśb. Nie-propsy dla creepy gościa, najwyraźniej z tego forum, który mnie przy ich stoisku „elokwentnie zaczepił”.
Zawiódł Efemeris - wyglądał z daleka pieknie, z bliska okazał się kiepsko zaprojektowanym i nudnym łażeniem po planszy. Problemy z interfejsem (jeden zasób to gwiazdka biało czarna a drugi to czarno biała, a obydwa wyglądają podobnie do planety - itd.). Obecność przeciwnika była umowna, bo punkty styku się nie zdarzały. Raczej odradzam.
Chartae jednak wziąłem, bo pozostaję oczarowany tym, jak Knizia potrafi wycisnąć angażującą grę z kilku komponentów. Wyżyny strategii to to nie są, ale może się podobać.
Kolorowe Zamki Burgundii wyprzedały się bardzo szybko.
GF9 miało całą górkę Diun do wzięcia - i schodziło jak ciepłe bułeczki.
Above mnie zniszczył pudełkiem, jak do, nie przymierzając, pizzy. Cała plansza złożona wchodzi do niego, ale za Chiny ludowe nie potrafię usprawiedliwić stosunkowo prostej (choć sprytnej) dwuosobowej przepychanki w takim kolosie. Jeśli ktoś na to spojrzy na nowo i rozparceluje te dyski ładując wszystko do pudła o 1/4 wielkości, to wrócę do tematu.
Flotilla wyglądała niezle. Zagrałem dwie rundy. Za serce mnie nie chwyciło, ale nie czułem żeby to był stracony czas. Jeśli coś mi tam przeszkadza, to estetyka, która nie wie, czy chce być dla dorosłego, czy dla dziecka. Gra dużo by zyskała gdyby ja przemalować na bardziej surową/industrialną/steampunkową. Za taką cenę - na razie nie.
O Big Box Hansa Teutonica nie słyszał nikt i nic. To chyba tylko taka za wcześnie puszczona plota, która ma się zmaterializowac dopiero w Q1 przyszłego roku.
Sanctum jest... bardzo nijakie. Niestety jest to domena ostatnich gier CGE, które maja fajne tematy, fajne wykonanie, charakterystyczną lekkość bytu, ale sama rozgrywka ostatecznie nie doskakuje do reszty. Łażenie po abstrakcyjnym torze a’la Tokaido i manipulacja kostkami by pokonać potwory. Na końcu wielka walka. Dziękuję, wolę Runebounda i jakaś sladowosc zarówno przygody jak i decyzyjnosci.
Swoją droga, to nowe Tokaido (zapomniałem nazwy, ale teraz się pływa łódeczką - Namiji?) wyglądało bardzo ładnie na stole. Nie grałem, ale sprawię sobie dla samej estetyki.
Skytopię kupiłem bo/choć była podejrzanie tania - sprawdzę w domu. Na minus maciupkie kosteczki.
So, You’ve Been Eaten - była tylko prezentacja. I... uch. Słowami znanego kabareciarza: „nic-cie-ka-we-go”. Z jednej strony górnik, khm, penetruje bestię w poszukiwaniu kryształów, z drugiej bestia zaraża go zarazkami i rzuca mu kłody pod nogi. Miałem wrażenie, ze to taka gra, w której często będzie efekt „fizzle”, spadku napięcia - bo od jakiegoś tam miejsca będzie wiadomo, ze dana strona uzyskała przewagę nie do odbicia. Gimmick z tym że może grać 0 graczy to po prostu chłyt materkingowy - ok, zautomatyzowano (i to nawet nie jakos spektakularnie) dwie strony, nie jedną. Świat o tym raczej szybko zapomni - a jeszcze nawet nie wydane.
Paris: La Cité de la Lumière - bardzo miła, ciepła dwuoosboweczka w układanie kafelków i area control - wewnątrz pudełka. Takie gry bardzo szanuję - one nie mają ambicji cudownie ozdrawiać, krew oczyszczać, mocz puszczać, ale to co robią, robią z wdziękiem i klasą. Świetny stosunek gry do ceny.
King’s Dilemma - ja myślał ze to jakaś prosta imprezowka z wyborami legacy, a tam, panie, od zatrzęsienia jakichś komponentów, tabelek, arkuszy. Bardzo mnie to zniechęciło - jak ja mam to sprzedać znajomym, którzy chcieli wielosesyjną party game?
Mignęła mi ta sci fi Tortuga, wyglądało ciekawie. Niewiele się dowiedziałem bo gracze ślimaczyli się jak ślimaki.
Bardzo żałuję, że nie zagrałem w Pangeę. Patrząc na to z bliska i daleka wciąż nie wiem co o tej grze myśleć. Z jednej strony wydaje mi się dość proceduralna i przeliczalna, z drugiej, jest tam fajnie zintegrowany temat i prezentuje się to spójnie.
Wayfinders - kolejkowanie się po zasoby (swego rodzaju draft), by potem latać samolocikiem i budować po kafelkach. Estetyczne, ale bardzo abstrakcyjne (lecę na ten kafelek płacąc zasobami trzech rodzajów.... bo?) i za mało w tym gry jak na 40 eur.
—
Coraz więcej wkurzających (mnie) zagrywek „mamy tylko demo a i to niepełne”, „sorry nie dojechało, pytaj jutro”, aż po bezczelne zmyłki, jak wielkie bannery Iello reklamujące dodatek do Big Book of Madness... którego nie ma. [Pohamuj wulgaryzmy! - Odi] A banner wielki jak sto pięćdziesiąt! Trochę jakby na ścianie restauracji napisać „MEGAPYSZNE STEKI”, a w menu drobnym druczkiem „chcielibyśmy mieć”.
Znów wrażenie, ze niektóre wydawnictwa nie miały co pokazać za bardzo i robiły dobra minę do złej gry. Para od kilku lat schodzi z CGE, Artipia flaczeje, Blue Orange miało jakieś tam śmieci, Bezier, gdyby nie nowa (stara) Suburbia, to opychalby chyba tylko kolejne Wilkołaki. Wyjdzie, że znowu narzekam, ale cóż. Ja tam jednak trend widzę.
Coraz lepsza organizacja, wejście od południa tylko z biletami online (mniej tłumów), u-bahn elegancko pogina co parę minut, niemieckie ziomeczki z obsługi sprawnie pakują tłuszczę w wagony. Coraz więcej możliwości płacenia kartą. Wypieprzenie tych legendarnych śmierdzących rogali z styku hal 1 i 2 wreszcie do Galerii. Więcej miejsc do kupienia czegoś do picia i jedzenia. Stoisko Portalu powoli robi się jednym z największych na targach (wyłączając jointy Asmodee). David Turczi jak zwykle „musisz zagrać w moja nową grę!”, Sam Healey w dobrym humorze (wiec chyba jakos tam lepiej z jego sprawami), Tom Vasel zmęczony ale wciąż profesjonalnie uśmiechnięty. Bauza znów przemykający „incognito” po dalszych halach, uśmiechając się do siebie. Ludzie pozbawieni resztek godności dalej tatuują sobie Klask (szkoda ze nie „kupa”) na czole w zamian za darmowa grę. Fajnie jest!
BGG geekbuzz jak zwykle żałośnie wypaczony. Moim zdaniem powinni zrezygnować ze stoisk do głosowania na miejscu. Nie to żeby to było jakos szczególnie ważne, no ale.
Propsy dla Galakty za promkę EN do prawdopodobnie ich najlepszej, a już chyba zapomnianej, gry. Propsy dla Horrible Games za bycie super jak zawsze i ogarnięcie w nawale targowej pracy moich upierdliwych próśb. Nie-propsy dla creepy gościa, najwyraźniej z tego forum, który mnie przy ich stoisku „elokwentnie zaczepił”.
- 612
- Posty: 447
- Rejestracja: 16 mar 2015, 15:48
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 70 times
- Been thanked: 591 times
Re: Essen 2019
Dziękuję za opinię. Zaoszczędziłeś mi 200 zł na Sanctum, wyrażając wprost moje obawy co do tego tytułu, których nie chciałem do siebie dopuścić, oszukując sam siebie walorami wykonania i diablo-klimatem. Racjonalne podejście do tego hobby jest niezwykle trudne.
- Blue
- Posty: 2323
- Rejestracja: 09 gru 2006, 22:42
- Has thanked: 196 times
- Been thanked: 255 times
- Kontakt:
Re: Essen 2019
Ja tam czekam na wrażenia z nowego Caylusa , a jak popatrzyłem na Dreamscape, to tak ta gra jest bardzo ładna, ale postaci ludzkie(czyli twarz głownie twarz na okładce i na kartach ... ekhem. Gusta i guściki .
-
- Posty: 2344
- Rejestracja: 09 lut 2018, 11:14
- Has thanked: 1655 times
- Been thanked: 991 times
Re: Essen 2019
Tja... może w końcu go dostanę w listopadzie... a mieli w styczniu rozsyłać do wspierających. :/ No nic, jeszcze sobie chwilę poczekam, ale dobrze wiedzieć, że przynajmniej dobrze wygląda.
- vinnichi
- Posty: 2415
- Rejestracja: 17 sty 2014, 00:16
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 1344 times
- Been thanked: 819 times
- Kontakt:
- rattkin
- Posty: 6518
- Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 382 times
- Been thanked: 931 times
Re: Essen 2019
A jest możliwość pozyskać dodatki w wersji EN? Na targach kupiłem tylko FR. Niby są niezależne językowo (poza tekstami na kartach), ale osobiste poczucie spójności cierpi ;)feniks_ciapek pisze: ↑25 paź 2019, 13:32Tja... może w końcu go dostanę w listopadzie... a mieli w styczniu rozsyłać do wspierających. :/ No nic, jeszcze sobie chwilę poczekam, ale dobrze wiedzieć, że przynajmniej dobrze wygląda.
-
- Posty: 2344
- Rejestracja: 09 lut 2018, 11:14
- Has thanked: 1655 times
- Been thanked: 991 times
Re: Essen 2019
No mam nadzieję, bo jak nie... ale na pewno nic sam już na tym etapie nie domówię, bo wszystko już w fulfillment center i czeka tylko na przepakowanie.
- maciejo
- Posty: 3374
- Rejestracja: 01 lut 2009, 14:20
- Lokalizacja: Gliwice-Bielefeld
- Has thanked: 129 times
- Been thanked: 131 times
Re: Essen 2019
Zaginęli w akcji
Z innej beczki,dla samotników polecam
Lux Aeterna ,no miodzio kapitalna gra.
15 € .
I 1942 USS Yorktown.
22€
Planszówkowym skrytożercom mówię stanowcze NIE !!!
- idha
- Posty: 405
- Rejestracja: 04 sty 2009, 00:17
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 36 times
Re: Essen 2019
Kurcze, naprawdę? Ja tej gry nie odebrałam zupełnie jako czegoś skomplikowanego, za to byłam bardzo zadowolona z mechanizmu, który zmusza w pewnym momencie każdego do włączenia się w negocjacje (różne karty punktacji) i nie pozwala na płynięcie z prądem, jeśli chcemy ugrać jakieś punkty. Dla mnie to była nieco bardziej skomplikowana gra "w gadanie" (określenie imprezowa kojarzy mi się jednak z czymś innym) - negocjacje + opowiadanie historii. Czułam się naprawdę bardzo przyjemnie, kiedy pomagałam tworzyć coś na kszałt inkwizycji, a następnie pomogłam uwolnić z więzienia człowieka, który zabił własnego brata za to, że ten był heretykiem Wielki plus dla wydawnictwa, że przygotowało demo-scenariusz, nie psując gry (jeśli jest to demo do nauki dostępne w każdym pudełku, to jeszcze większy plus). Nie wiem, może to kwestia towarzystwa (graliśmy z 3 wygadanymi Włochami), ale ja do tej pory zastanawiam się czy tego przypadkiem nie kupić (o ile jeszcze dostępne, bo do sali 4 dziś nie zawitałam).rattkin pisze:King’s Dilemma - ja myślał ze to jakaś prosta imprezowka z wyborami legacy, a tam, panie, od zatrzęsienia jakichś komponentów, tabelek, arkuszy. Bardzo mnie to zniechęciło - jak ja mam to sprzedać znajomym, którzy chcieli wielosesyjną party game?
- AnimusAleonis
- Posty: 1775
- Rejestracja: 17 paź 2018, 17:03
- Been thanked: 251 times
Re: Essen 2019
Chartae planowałem złapać, i wygląda fajnie... może nie €10 fajnie, ale fanie i tak... choć mam wrażenie że w Chartrae może zagrać kaflami od Zamku
No i super mieć potwierdzenie przeczucia.. bo głównym "wow" tej gry od tygodni było "ta gra jest od 0 - 2 graczy" i hajp może to i wygenerowało ale widać gry już nie poratowało...
Mając advance copy powiem że no tak można powiedzieć że gra jest "prosta jak drut": wychodzi karta, jakieś tam zagadnienie zapisane, dyskutujemy nad nim, podejmujemy decyzję i zapisujemy ją.
Ale też i nie jest w ogóle. Kampania, jeśli można ją tak nazwać, trwa epoki w świecie gry, i decyzje wcześniejsze wracają w późniejszych (co przy okazji jest fenomenalne), każdy ród ma różne cele co w zależności od epoki, wszystko w stylu legacy... ale prawda że ogólne zasady są proste... choć moim zdaniem gra nie.
Gra jest fenomenalna, coś w stylu wysublimowanego D&D który prowadzi cię za rękę, ale podzielam to co rattkin powiedział: wyciągnąć to na stół to jak wyciągnąć na stół bardzo ambitny scenariusz D&D, tak są grupy które z wielka przyjemnością i sukcesem tą grę rozegrają, ale podejrzewam że jest co najmniej tyle same, jeśli nie więcej, które ja w połowię drogi porzucą. Gra jest super moim zdaniem... tylko u mnie na stół nigdy nie trafi
Expat który przeprowadził się do Polski rok temu, uczy się polskiego od trochę ponad roku - z góry przepraszam za jakiekolwiek gafy ortograficzne i gramatyczne i proszę o wyrozumiałość :D
- rattkin
- Posty: 6518
- Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 382 times
- Been thanked: 931 times
Re: Essen 2019
Ja od razu się przyznaję, że nie grałem, więc powyższe jest tylko z oglądania jak grali inni i jak wyglądało porozkładane na stole. Chodziło mi o to, że gra balansuje niebezpiecznie ponad granicą gry imprezowej. Dla nas, graczy-graczy, oczywiście, wszelkie widełki decyzyjne, obliczanie, wpływ itd. - są atrakcyjne, ale graczy party-games mogą już onieśmielać. Z drugiej strony, to jest gra na wiele sesji, więc już na starcie zakłada jakiś tam "commitment"...idha pisze: ↑25 paź 2019, 22:20Kurcze, naprawdę? Ja tej gry nie odebrałam zupełnie jako czegoś skomplikowanego (...)rattkin pisze:King’s Dilemma - ja myślał ze to jakaś prosta imprezowka z wyborami legacy, a tam, panie, od zatrzęsienia jakichś komponentów, tabelek, arkuszy. Bardzo mnie to zniechęciło - jak ja mam to sprzedać znajomym, którzy chcieli wielosesyjną party game?
- maciejo
- Posty: 3374
- Rejestracja: 01 lut 2009, 14:20
- Lokalizacja: Gliwice-Bielefeld
- Has thanked: 129 times
- Been thanked: 131 times
Re: Essen 2019
Byłeś, widziałeś ?
Na tym miejscu od lat zakotwiczony jest mocno Ares i chyba nie zamierza odpuścić.
Planszówkowym skrytożercom mówię stanowcze NIE !!!
-
- Posty: 785
- Rejestracja: 10 paź 2016, 18:35
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 242 times
- Been thanked: 286 times
Re: Essen 2019
A legacy objawia się nieodwracalnymi zmianami jak w GH lub Chatterstone czy można przyjanuszować i nie niszczyć?
mam 3trolle-7% (S) errata do 1861/67 (K) 1882, 1817/USA
- AnimusAleonis
- Posty: 1775
- Rejestracja: 17 paź 2018, 17:03
- Been thanked: 251 times
Re: Essen 2019
Mnie tam nie ma na miejscu, ale nawet od osób z którymi mam kontakt wiem że tam Squad. 303 nie ma
Ewidentnie latają i trzeba ich łapać
Jako osoba która grała, od razu powiem: to nie jest gra imprezowa.
Albo jeśli to mnie więcej tak samo jak D&D jest "grą imprezową"
Ostatnio zmieniony 25 paź 2019, 23:28 przez AnimusAleonis, łącznie zmieniany 1 raz.
Expat który przeprowadził się do Polski rok temu, uczy się polskiego od trochę ponad roku - z góry przepraszam za jakiekolwiek gafy ortograficzne i gramatyczne i proszę o wyrozumiałość :D
- Pan_K
- Posty: 2514
- Rejestracja: 24 wrz 2014, 19:16
- Lokalizacja: Wrocław
- Has thanked: 193 times
- Been thanked: 171 times
Re: Essen 2019
Ale że rozgrywka 12 minut?
„Rzekł głupi w swoim sercu: nie ma Boga.”
Ryba bez roweru, to tylko ryba...
Ryba bez roweru, to tylko ryba...
- maciejo
- Posty: 3374
- Rejestracja: 01 lut 2009, 14:20
- Lokalizacja: Gliwice-Bielefeld
- Has thanked: 129 times
- Been thanked: 131 times
Re: Essen 2019
Od 15 min ,to poziom dla początkujących ale uwierz mi czacha dymi.
To wyścig z czasem jak nie dasz rady będziesz w czarnej dziurze
To wyścig z czasem jak nie dasz rady będziesz w czarnej dziurze
Planszówkowym skrytożercom mówię stanowcze NIE !!!
Re: Essen 2019
Byłem, widziałem.
Skoro Ares ma być dystrybutorem angielskiej wersji (źródło:facebook), to chyba nie musi niczego "odpuszczać".
W sobotę mają być po graniu w "Battlestara".
- Lothrain
- Posty: 3420
- Rejestracja: 18 sty 2011, 12:45
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 142 times
- Been thanked: 300 times
Re: Essen 2019
Co tam dziś dobrego?
On the Underground - stara gra Bleasdale'a (czyli gościa od Keyflower) w nowej odsłonie. Oprócz mapy Londynu dostajemy na odwrocie mapę Berlina z nieco zmienionymi zasadami punktacji, ale pozostawiona mechanika. Budujemy linie metra w dwu kolorach (przy 4 graczach) i staramy się punktować za łączenie odpowiednich destynacji, dojeżdżanie do konkretnych punktów, a przede wszystkim zaspokajać potrzeby leniwego pasażera. Trasy budować można zasadniczo tylko od koncow trasy, a na rozgałęzienia trzeba poświęcać dodatkowe akcje. Sporo blokowania i taktycznych zagran, ciasno i w sumie bardzo przyjemnie. Proste zasady, a duża głębia. Bardzo na plus.
Ecos - niby nie spodziewałem się niczego wyjątkowego, a to najlepsza gra z elementem bingo w jaką przyszlo mi zagrać. Ciągnięcie z worka kafelków z różnymi symbolami pozwala dokładać je na karty, które zapełnione odpowiednimi znakami odpalaja mniejsze lub większe akcje. Dokładamy kafelki terenu, kładziemy i przesuwamy zwierzęta, kładziemy góry i drzewa, czasem zjadamy słabszych i punktujemy, punktujemy, punktujemy. Grać można z predefiniowanymi taliami startowymi, albo draftem i raczej polecam to drugie. Wydawało się takie byle co, a myślenia i kombinowania było naprawdę sporo. Czekam na polską wersje.
Expeditions of the New Dale - kolejna gra Pfistera oparta na silniku z kart z O mój zboże. Dochodzi jednak planszetka gracza umożliwiająca zróżnicowanie siły kupowanych budynków produkcyjnych i plansza po której podróżujemy realizując cele i zbierając bonusy. A właściwe sześć różnych plansz, bo w pudle jest 8 scenariuszy, które można rozgrywać niezależnie lub w trybie kampanii. Losowość dociągu kart jest nieco zniwelowana poprzez wspólny market, który pojawia się wraz z rozwojem rozgrywki. Fajne jest też rozwiązanie robotników, którzy konieczni są do spełnienie obowiazku produkcyjnego (a więc symbole na kartach już temu nie służą, jedynie dotyczą łańcuchów produkcyjnych). Na pewno ciekawe doświadczenie, znacznie głębsza gra niż karciane maleństwo i dużą regrywalnosc. Jeśli komuś podobał się pierwowzór, powinien spróbować. Na pewno lepsza w większym składzie.
Entity Piotrka Piechowiaka - zagraliśmy najdłuższa partie testowa, bo się rozkminiacze trafili Ale rozkminili i zabili moja obca istotę, a właściwie rozwalili mi leża, co na jedno wyszło. Nie grałem w gry typu hidden movement za wyjątkiem Wampira sto lat temu i nie jestem jakimś wielkim ich miłośnikiem. Na pewno obecny jest tu odczuwalny klimat, gra działa bardzo sprawnie, choć jest jeszcze trochę rzeczy do poprawienia. Mojej istocie było bardzo ciężko spełniać wymagane warunki, żeby zwiększać poziom strachu żołnierzy, ale myślę, że znajomość kart Istoty znacząco zwiększa szanse ich realizacji w kolejnych grach. Tytuł nie w moim klimacie, ale doceniam.
Ishtar: Garden of Babylon od Iello i Cathali, słodko i cukierkowo wygląda, ale rozgrywka jest na noże. Dużo blokowania przy wykładaniu kafli, bitwa o większości orzy fontannach, zbieranie zasobów, sadzenie drzewek i ciągle kombinowanie jak sprytnym użyciem bonusów wykolegowac przeciwnika. W tym ogrodzie leje się krew. Tytuł dość szybki, nieco podatny na paraliż decyzyjny, gdzie co i jak dołożyć, ale dla mnie na plus. Wygląd cukierkowy, ale z dzieckiem raczej grać nie polecam, bo albo się popłacze, albo powie o słowo za dużo Właściwie nie do końca wiadomo dla kogo ten tytuł, bo jak na grę rodzinna zbyt dużo tam potencjalnych brutalnych zagrań.
Plunderbund - wszyscy dokoła zachwyceni, więc postanowiliśmy spróbować. Dramat. Zero kontroli, ocean losowości, deck building z nazwy, koszmar. Nikt tego chyba nie developowal i powstał niegrywalny gniot. Aż dziwne, że niektórzy się przy tym emocjonowali.
The Magnificent - kawał porządnego i ciężkiego euraska. Niby tylko cztery kostki na rundę na gracza, ale ilość akcji i kombinacji, które można z nimi robić potrafi przytłoczyć. Dwie partie 4-osobowe trwały 1h40 i 2h30. Mimo ciemnej i dla mnie nieatrakcyjnej oprawy graficznej oraz całkowicie doklejonego tematu muszę przyznać, że czytelność jest bez zarzutu, podobnie jak ikonografia. Interakcja zerowa, bo to wieloosobowy pasjans. Ale udany pasjans. Ogólnie na plus.
On the Underground - stara gra Bleasdale'a (czyli gościa od Keyflower) w nowej odsłonie. Oprócz mapy Londynu dostajemy na odwrocie mapę Berlina z nieco zmienionymi zasadami punktacji, ale pozostawiona mechanika. Budujemy linie metra w dwu kolorach (przy 4 graczach) i staramy się punktować za łączenie odpowiednich destynacji, dojeżdżanie do konkretnych punktów, a przede wszystkim zaspokajać potrzeby leniwego pasażera. Trasy budować można zasadniczo tylko od koncow trasy, a na rozgałęzienia trzeba poświęcać dodatkowe akcje. Sporo blokowania i taktycznych zagran, ciasno i w sumie bardzo przyjemnie. Proste zasady, a duża głębia. Bardzo na plus.
Ecos - niby nie spodziewałem się niczego wyjątkowego, a to najlepsza gra z elementem bingo w jaką przyszlo mi zagrać. Ciągnięcie z worka kafelków z różnymi symbolami pozwala dokładać je na karty, które zapełnione odpowiednimi znakami odpalaja mniejsze lub większe akcje. Dokładamy kafelki terenu, kładziemy i przesuwamy zwierzęta, kładziemy góry i drzewa, czasem zjadamy słabszych i punktujemy, punktujemy, punktujemy. Grać można z predefiniowanymi taliami startowymi, albo draftem i raczej polecam to drugie. Wydawało się takie byle co, a myślenia i kombinowania było naprawdę sporo. Czekam na polską wersje.
Expeditions of the New Dale - kolejna gra Pfistera oparta na silniku z kart z O mój zboże. Dochodzi jednak planszetka gracza umożliwiająca zróżnicowanie siły kupowanych budynków produkcyjnych i plansza po której podróżujemy realizując cele i zbierając bonusy. A właściwe sześć różnych plansz, bo w pudle jest 8 scenariuszy, które można rozgrywać niezależnie lub w trybie kampanii. Losowość dociągu kart jest nieco zniwelowana poprzez wspólny market, który pojawia się wraz z rozwojem rozgrywki. Fajne jest też rozwiązanie robotników, którzy konieczni są do spełnienie obowiazku produkcyjnego (a więc symbole na kartach już temu nie służą, jedynie dotyczą łańcuchów produkcyjnych). Na pewno ciekawe doświadczenie, znacznie głębsza gra niż karciane maleństwo i dużą regrywalnosc. Jeśli komuś podobał się pierwowzór, powinien spróbować. Na pewno lepsza w większym składzie.
Entity Piotrka Piechowiaka - zagraliśmy najdłuższa partie testowa, bo się rozkminiacze trafili Ale rozkminili i zabili moja obca istotę, a właściwie rozwalili mi leża, co na jedno wyszło. Nie grałem w gry typu hidden movement za wyjątkiem Wampira sto lat temu i nie jestem jakimś wielkim ich miłośnikiem. Na pewno obecny jest tu odczuwalny klimat, gra działa bardzo sprawnie, choć jest jeszcze trochę rzeczy do poprawienia. Mojej istocie było bardzo ciężko spełniać wymagane warunki, żeby zwiększać poziom strachu żołnierzy, ale myślę, że znajomość kart Istoty znacząco zwiększa szanse ich realizacji w kolejnych grach. Tytuł nie w moim klimacie, ale doceniam.
Ishtar: Garden of Babylon od Iello i Cathali, słodko i cukierkowo wygląda, ale rozgrywka jest na noże. Dużo blokowania przy wykładaniu kafli, bitwa o większości orzy fontannach, zbieranie zasobów, sadzenie drzewek i ciągle kombinowanie jak sprytnym użyciem bonusów wykolegowac przeciwnika. W tym ogrodzie leje się krew. Tytuł dość szybki, nieco podatny na paraliż decyzyjny, gdzie co i jak dołożyć, ale dla mnie na plus. Wygląd cukierkowy, ale z dzieckiem raczej grać nie polecam, bo albo się popłacze, albo powie o słowo za dużo Właściwie nie do końca wiadomo dla kogo ten tytuł, bo jak na grę rodzinna zbyt dużo tam potencjalnych brutalnych zagrań.
Plunderbund - wszyscy dokoła zachwyceni, więc postanowiliśmy spróbować. Dramat. Zero kontroli, ocean losowości, deck building z nazwy, koszmar. Nikt tego chyba nie developowal i powstał niegrywalny gniot. Aż dziwne, że niektórzy się przy tym emocjonowali.
The Magnificent - kawał porządnego i ciężkiego euraska. Niby tylko cztery kostki na rundę na gracza, ale ilość akcji i kombinacji, które można z nimi robić potrafi przytłoczyć. Dwie partie 4-osobowe trwały 1h40 i 2h30. Mimo ciemnej i dla mnie nieatrakcyjnej oprawy graficznej oraz całkowicie doklejonego tematu muszę przyznać, że czytelność jest bez zarzutu, podobnie jak ikonografia. Interakcja zerowa, bo to wieloosobowy pasjans. Ale udany pasjans. Ogólnie na plus.
Ostatnio zmieniony 08 lis 2019, 12:20 przez Lothrain, łącznie zmieniany 1 raz.