Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Zaginione Miasta na plus. Kiedyś nienawidziłem tej gry i uważałem ją za swój najgorszy zakup a obecnie uważam, że jest zupełnie w porządku.
- kwiatosz
- Posty: 7874
- Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
- Lokalizacja: Romford/Londyn
- Has thanked: 132 times
- Been thanked: 417 times
- Kontakt:
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Blood Bowl: menedżer drużyny przy pierwszej partii mnie nudził, ale z każdą kolejną podoba mi się coraz bardziej
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Osadnicy zdecydowanie na minus. Po pierwszej partii wydała się fajna. Po kolejnych 4 nie miałam ochoty więcej w nią zagrać. Już przy Archeology mam lepszą zabawę niż przy Osadnikach. Ale może tak już jest jak przez pół gry nie można dostać nawet jednej karty. Spróbuję ponownie z dodatkami i zobaczymy co z tego wyjdzie.
Drugą grą, która spadła i to bardzo jest Dominion. Po pierwszej partii od razu następnego dnia chciałam kupić. Dobrze, że tego nie zrobiłam. Zagrałam jeszcze dwa razy, ale zapał zdecydowanie ostygł. Dla mnie suche wykładnie kart.
http://www.youtube.com/watch?v=YeeMhk-B ... re=related
Drugą grą, która spadła i to bardzo jest Dominion. Po pierwszej partii od razu następnego dnia chciałam kupić. Dobrze, że tego nie zrobiłam. Zagrałam jeszcze dwa razy, ale zapał zdecydowanie ostygł. Dla mnie suche wykładnie kart.
http://www.youtube.com/watch?v=YeeMhk-B ... re=related
- FortArt
- Posty: 2334
- Rejestracja: 28 lis 2010, 21:20
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 45 times
- Been thanked: 23 times
- Kontakt:
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Wczoraj wieczorem gdy wróciłem do domu, patrzę, a z szafy z grami coś ubyło, bo jak nic dziura jest, a nie było. Ktoś coś pożyczył. Siedziałem i myślałem co i ... nie wymyśliłem.
W każdym razie zgłaszam tę grę lub te gry w kategorii "straciły w moich oczach".
W każdym razie zgłaszam tę grę lub te gry w kategorii "straciły w moich oczach".
Tak, to prawda, że w planszówkach najważniejszy jest klimat - klimat planszy, pionków, żetonów, kart i kostek.
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
jesli masz telefon na androidzie, to androminion jest wysmienita wersja tej gry, usuwa zdecydowanie najdurniejsza i najdluzsza czesc 'grania', czyli tasowanie, a wtedy juz mozna w dominiona pogracFuria pisze: Drugą grą, która spadła i to bardzo jest Dominion. Po pierwszej partii od razu następnego dnia chciałam kupić. Dobrze, że tego nie zrobiłam. Zagrałam jeszcze dwa razy, ale zapał zdecydowanie ostygł. Dla mnie suche wykładnie kart.
Sepelite me facie versa in terram, osculetur me mortuum mundus in culum... | In omnia pericula tasta testicula
BGG | Piwo i Planszówki Blog | Fanpage na FB
BGG | Piwo i Planszówki Blog | Fanpage na FB
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Straciły:
Wysokie Napięcie: czasem wystarczy rzut okna na planszę i wiadomo co się dzieje i co robić. Czasem trzeba liczyć. Pół biedy jak to kafelki. Gorzej, jeżeli są to wartości z zakresu 7-24, występujące wielokrotnie, w różnych kombinacjach. A o wygranej decydują niewielkie różnice.
Eufrat i Tygrys: każdy ma 6 losowych kafelków za zasłonką. Worek jest pełen i ciężko oszacować przy 4 graczach jaką kto może mieć rękę. Nie wiem, 10 konfliktów później stwierdzam, że albo strategiczność tej gry jest na wyrost, albo jej nie ogarniam. Mam nadzieję, że to drugie - ale do tej pory, mimo gier online i na żywo - nie mogę tej grze dać żadnej oceny.
Beowulf: The Movie Boardgame: niby fajna, ale jak się nie zna piękna Kingdoms. Złota statuetka, zdrada i 100 żetonów specjalnych zaczynają bardziej uwierać. Chociaż, statystyka wskazuje na to, że lepszy gracz wygra, a mam za sobą sporo gier.
Kooperacyjne gry: nie ma, nie ma, nie ma gry kooperacyjnej, gdzie całość jest tak naprawdę w pewnym momencie nie jest grana solo. Bez względu na stopień złożenia, różnorodność i los, w końcu będzie to gra solo + wykonawcy.
Hive: jak obaj gracze naprawdę chcą wygrać, to trwa to 90 minut i kończy się impasem.
Pentago: kto dłużej paczy ten wygra
Wysokie Napięcie: czasem wystarczy rzut okna na planszę i wiadomo co się dzieje i co robić. Czasem trzeba liczyć. Pół biedy jak to kafelki. Gorzej, jeżeli są to wartości z zakresu 7-24, występujące wielokrotnie, w różnych kombinacjach. A o wygranej decydują niewielkie różnice.
Eufrat i Tygrys: każdy ma 6 losowych kafelków za zasłonką. Worek jest pełen i ciężko oszacować przy 4 graczach jaką kto może mieć rękę. Nie wiem, 10 konfliktów później stwierdzam, że albo strategiczność tej gry jest na wyrost, albo jej nie ogarniam. Mam nadzieję, że to drugie - ale do tej pory, mimo gier online i na żywo - nie mogę tej grze dać żadnej oceny.
Beowulf: The Movie Boardgame: niby fajna, ale jak się nie zna piękna Kingdoms. Złota statuetka, zdrada i 100 żetonów specjalnych zaczynają bardziej uwierać. Chociaż, statystyka wskazuje na to, że lepszy gracz wygra, a mam za sobą sporo gier.
Kooperacyjne gry: nie ma, nie ma, nie ma gry kooperacyjnej, gdzie całość jest tak naprawdę w pewnym momencie nie jest grana solo. Bez względu na stopień złożenia, różnorodność i los, w końcu będzie to gra solo + wykonawcy.
Hive: jak obaj gracze naprawdę chcą wygrać, to trwa to 90 minut i kończy się impasem.
Pentago: kto dłużej paczy ten wygra
Kupię:Dark World: Dragon's Gate / Schwarze Auge Tal des Drachens (stary dungeon-crawler)
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Opinia o grze składa się u mnie z reguły z dwóch części - najpierw jest hype po pierwszych partiach a później jest prawda, która zazwyczaj znacząco różni się od wrażeń na gorąco (choć nie zawsze, wtedy jest hit). Przeważnie ten drugi stan już się u mnie nie zmienia (co najwyżej na gorsze), jednak Dominion jest jednym z wyjątków. Najpierw grę chwaliłem, później narzekałem, że jest powtarzalna i sucha ale teraz, po przerwie, znowu ją lubię i doceniam. Uważam, że jest bardzo przyjemna i elegancka.Furia pisze: Drugą grą, która spadła i to bardzo jest Dominion. Po pierwszej partii od razu następnego dnia chciałam kupić. Dobrze, że tego nie zrobiłam. Zagrałam jeszcze dwa razy, ale zapał zdecydowanie ostygł. Dla mnie suche wykładnie kart.
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
U mnie Dominion zyskał, gdy były już dodatki. Samą podstawkę oceniłem surowo
Na minus: Wysokie Napięcie, Reef Encounter (bardzo fajny pomysł, który nie działa przy odpowiedniej grze)
Na minus: Wysokie Napięcie, Reef Encounter (bardzo fajny pomysł, który nie działa przy odpowiedniej grze)
- charlie
- Posty: 1001
- Rejestracja: 14 wrz 2011, 13:05
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 54 times
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
W dół: Modern Art, Wysokie Napięcie i przede wszystkim Arkham Horror. Kiedyś mógłbym grać non stop, ale zniechęca mnie teraz kilka niedociągnięć. Dwóm pierwszym dam jeszcze nie raz szansę. Ten ostatni - może kiedyś...
W górę: Wikingowie, podobnie jak inni. Grę oddałem znajomym, ale ostatnio zagrałem kilka razy, zatęskniłem i kupiłem sobie egzemplarz ponownie Oprócz tego Książęta Florencji i Munchkin.
W górę: Wikingowie, podobnie jak inni. Grę oddałem znajomym, ale ostatnio zagrałem kilka razy, zatęskniłem i kupiłem sobie egzemplarz ponownie Oprócz tego Książęta Florencji i Munchkin.
- tajemniczy_padalec
- Posty: 469
- Rejestracja: 16 paź 2009, 01:18
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Odzywałem się już ze dwa razy w wątku, ale znów minęło trochę czasu i znów pojawiła się gra, która zyskała.
Tym razem, w górę poszła gra, której raz już się pozbyłem, a w której posiadanie wszedłem ponownie. Jest nią Dwarf King's Hold. Doceniłem z czasem dziwny, jak na taki dice-fest poziom "szachowości" i to, że mimo wszystko, jest sporo klimatu i ogólne poczucie zabawy w dungeon-crawl, który można rozłożyć, rozegrać i schować w godzinkę - i po fakcie czuć, że się naprawdę w coś zagrało. Plus, gra nabrała dla mnie dodatkowego blasku, bo zabrałem się do malowania figurek i wyszło na to, że w formie dopieszczonej wygląda na stole naprawdę fajnie.
A, właśnie - skoro o stole mowa - to dodatkowy wielki plus: wrażenia podobne jak w Space Hulku, ale miejsca potrzeba tak z pięć razy mniej...
Tym razem, w górę poszła gra, której raz już się pozbyłem, a w której posiadanie wszedłem ponownie. Jest nią Dwarf King's Hold. Doceniłem z czasem dziwny, jak na taki dice-fest poziom "szachowości" i to, że mimo wszystko, jest sporo klimatu i ogólne poczucie zabawy w dungeon-crawl, który można rozłożyć, rozegrać i schować w godzinkę - i po fakcie czuć, że się naprawdę w coś zagrało. Plus, gra nabrała dla mnie dodatkowego blasku, bo zabrałem się do malowania figurek i wyszło na to, że w formie dopieszczonej wygląda na stole naprawdę fajnie.
A, właśnie - skoro o stole mowa - to dodatkowy wielki plus: wrażenia podobne jak w Space Hulku, ale miejsca potrzeba tak z pięć razy mniej...
- Pierzasty
- Posty: 2719
- Rejestracja: 25 wrz 2011, 11:58
- Lokalizacja: Otwock
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 20 times
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Czy to jest to coś wydawane przez Mantic Games? Myślałem, że to tylko taka "podkładka pod figurki"...tajemniczy_padalec pisze: Tym razem, w górę poszła gra, której raz już się pozbyłem, a w której posiadanie wszedłem ponownie. Jest nią Dwarf King's Hold. Doceniłem z czasem dziwny, jak na taki dice-fest poziom "szachowości" i to, że mimo wszystko, jest sporo klimatu i ogólne poczucie zabawy w dungeon-crawl, który można rozłożyć, rozegrać i schować w godzinkę - i po fakcie czuć, że się naprawdę w coś zagrało. Plus, gra nabrała dla mnie dodatkowego blasku, bo zabrałem się do malowania figurek i wyszło na to, że w formie dopieszczonej wygląda na stole naprawdę fajnie.
Co rozumiesz przez "szachowość"?
Moje typy w dół:
Arkham Horror - kiedyś było ciekawe, wiało nowością jako mój pierwszy co-op, teraz twierdzę, że jest to zdecydowanie zbyt chaotyczne/losowe jak na porządną dłuższą grę, a za dużo chrzanienia się z rozkładaniem i zasadami jak na lekką grę do piwka.
Munchkin - wiadomo. Munchkin jest zajebisty pierwsze parę razy, dopóki się nie widziało wszystkich kart, potem humor przechodzi i zostaje kiepska gierka. Zacytuję jeszcze kolegę: "Munchkin jest zajebisty na początek wieczoru, bo tworzy irracjonalne głębokie wrogości między graczami, oparte na czystej losowości i przenoszone później do innych gier." Z tego samego powodu odradzam. Pożyczyć, sprawdzić, oddać i tyle.
- macike
- Posty: 2308
- Rejestracja: 07 cze 2007, 18:24
- Lokalizacja: Wrocław
- Been thanked: 1 time
- Kontakt:
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Sankt Petersburg - doceniłem po tym, jak Browarion złoił mi ..., wygrał masakryczną przewagą punktową 3 razy pod rząd. Historię gry w SP dzielę na 2 epoki:
1) przed 1. wygraną z Browarionem,
2) po 1. wygranej z Browarionem.
1) przed 1. wygraną z Browarionem,
2) po 1. wygranej z Browarionem.
Si vis pacem, para bellum.
Gratislavia - wrocławski festiwal gier planszowych
Gratislavia - wrocławski festiwal gier planszowych
- tajemniczy_padalec
- Posty: 469
- Rejestracja: 16 paź 2009, 01:18
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Wychodzi na to, że nie jest to tylko "podkładka". Gra wydaje się naprawdę solidna. Nie ma mowy, żeby swoją nowatroskością "urwała d...", ale wszystko działa jak powinno. Jeśli natomiast chodzi o "szachowość" - niektóre mapy doczekały się już "standardowych otwarć" i specyficznych strategii, które w zasadzie działają bez względu na losowość. Doświadczony gracz, znający dobrze konkretne zagrywki, mające wystawić mu przeciwnika powinien zatem w 9 na 10 przypadków wygrać z graczem nowym. No, chyba że przez pół partii będzie rzucał same jedynkiPierzasty pisze:Czy to jest to coś wydawane przez Mantic Games? Myślałem, że to tylko taka "podkładka pod figurki"...
Co rozumiesz przez "szachowość"?
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Dominion - na początku pełna fascynacja i granie, granie i jeszcze raz granie. Niestety po pewnym czasie przyszła rutyna, nuda i nawet dodatki nic nie pomogły. Ale co się nagrałem to moje I wcale nie uważam tego czasu za stracony.
Małpa nie żyje. Przedstawienie skończone.
Moja skromna kolekcja: matoozik
Moja skromna kolekcja: matoozik
- trance-atlantic
- Posty: 686
- Rejestracja: 02 sty 2012, 11:41
- Lokalizacja: Wlkp
- Has thanked: 47 times
- Been thanked: 225 times
- Kontakt:
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Po dłuższej (kilkuletniej wręcz) przerwie na stole wylądował Scotland Yard.
Po początkowej fascynacji tytułem, jeszcze chyba w samej końcówce ubiegłego tysiąclecia, coś mi zaczęło w nim przeszkadzać. Jako że grę tę otrzymał ktoś z domowników na prezent i nie była ona stricte moją własnością, toteż leżała "gdzieś tam w jakimś pokoju" i z każdym kolejnym dniem coraz rzadziej była wystawiana na działanie promieni słonecznych. Dopiero gdy stosunkowo niedawno wróciła chęć do wspólnego zasiadania przy planszy postanowiłem ją wygrzebać i zaproponować w gronie znajomych. "Byle tylko nie grać w Scrabble, byle tylko nie grać w Scrabble..." - powtarzałem sobie w myślach, przeliczając jednocześnie komponenty SY, które o dziwo były w komplecie i tym samym grę można było zabrać na wspólną posiadówkę.
Co się okazało? Tytuł trafiony w dziesiątkę. Z pięciu osób znały tę grę tylko dwie, wliczając w to mnie. Zasady są banalne, współgracze od razu chwycili temat i nawet nie wiem czy większą frajdę sprawiło mi odgadywanie lokalizacji tajemniczego uciekiniera, czy obserwowanie reakcji znajomych, którzy albo gorączkowo poszukiwali jak najlepszych i najszybszych dróg dojścia do Mr. X, albo dla przeciwwagi wcielali się w rolę tegoż i w milczeniu analizowali i nasze ruchy, i swoje przyszłe, jednocześnie dając do zrozumienia, że dawno takiej pozytywnej adrenaliny i nerwówki nie uświadczyli (w sensie - przy planszy).
Gra przetrwała próbę czasu. Kilka partii pod rząd, co dawniej wydawało mi się niemożliwe, zupełnie nikogo nie znużyło (a był to środek nocy), chociaż zapewne po kilku takich sesjach ktoś wreszcie powie stanowcze "pas". Nie zmienia to faktu, że owo odświeżenie wyszło zdecydowanie in plus i na ten moment uważam, że odpowiednio dawkowany SY może zapewnić nam frajdę jeszcze przez długi czas.
Trzeba jednakże uważać na odpowiedni dobór uczestników. Gdy gramy 5:1 to może się okazać, że dwóch-trzech detektywów zdominuje całkowicie (swoją gadułowatością) przebieg rozgrywki a pozostali będą tylko grzecznie przesuwali pionki we wskazaną im lokalizację. Gdy jednak zbierze się odpowiednia ekipa to nie ma że boli, gra musi (a przynajmniej powinna) podejść. Zamiast dokładać kafelki w C albo zbierać surowce w SoC, lepiej wciągnąć znajomych czy domowników w tropienie Iksa i dać im trochę pogłówkować przy kolejnych ruchach. Zabawa pierwszorzędna!
Po początkowej fascynacji tytułem, jeszcze chyba w samej końcówce ubiegłego tysiąclecia, coś mi zaczęło w nim przeszkadzać. Jako że grę tę otrzymał ktoś z domowników na prezent i nie była ona stricte moją własnością, toteż leżała "gdzieś tam w jakimś pokoju" i z każdym kolejnym dniem coraz rzadziej była wystawiana na działanie promieni słonecznych. Dopiero gdy stosunkowo niedawno wróciła chęć do wspólnego zasiadania przy planszy postanowiłem ją wygrzebać i zaproponować w gronie znajomych. "Byle tylko nie grać w Scrabble, byle tylko nie grać w Scrabble..." - powtarzałem sobie w myślach, przeliczając jednocześnie komponenty SY, które o dziwo były w komplecie i tym samym grę można było zabrać na wspólną posiadówkę.
Co się okazało? Tytuł trafiony w dziesiątkę. Z pięciu osób znały tę grę tylko dwie, wliczając w to mnie. Zasady są banalne, współgracze od razu chwycili temat i nawet nie wiem czy większą frajdę sprawiło mi odgadywanie lokalizacji tajemniczego uciekiniera, czy obserwowanie reakcji znajomych, którzy albo gorączkowo poszukiwali jak najlepszych i najszybszych dróg dojścia do Mr. X, albo dla przeciwwagi wcielali się w rolę tegoż i w milczeniu analizowali i nasze ruchy, i swoje przyszłe, jednocześnie dając do zrozumienia, że dawno takiej pozytywnej adrenaliny i nerwówki nie uświadczyli (w sensie - przy planszy).
Gra przetrwała próbę czasu. Kilka partii pod rząd, co dawniej wydawało mi się niemożliwe, zupełnie nikogo nie znużyło (a był to środek nocy), chociaż zapewne po kilku takich sesjach ktoś wreszcie powie stanowcze "pas". Nie zmienia to faktu, że owo odświeżenie wyszło zdecydowanie in plus i na ten moment uważam, że odpowiednio dawkowany SY może zapewnić nam frajdę jeszcze przez długi czas.
Trzeba jednakże uważać na odpowiedni dobór uczestników. Gdy gramy 5:1 to może się okazać, że dwóch-trzech detektywów zdominuje całkowicie (swoją gadułowatością) przebieg rozgrywki a pozostali będą tylko grzecznie przesuwali pionki we wskazaną im lokalizację. Gdy jednak zbierze się odpowiednia ekipa to nie ma że boli, gra musi (a przynajmniej powinna) podejść. Zamiast dokładać kafelki w C albo zbierać surowce w SoC, lepiej wciągnąć znajomych czy domowników w tropienie Iksa i dać im trochę pogłówkować przy kolejnych ruchach. Zabawa pierwszorzędna!
Around The Board - videoinstrukcje i przykładowe rozgrywki :)
Planszostrefa - 10%, Planszomania - 10%, 3trolle - 7%.|
Planszostrefa - 10%, Planszomania - 10%, 3trolle - 7%.|
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Zyskały i cały czas zyskują:
-Horus Heresy: każda kolejna rozgrywka jest jeszcze bardziej epic, ciągle pojawiają się nowe opcje. Najlepsza strategia dla 2 osób, War of The Ring może się schować i tyle.
-Dust Tactics: mimo że ostatnio ciągle dostaję lanie, to w każdej partii widzę nowe możliwości i głupie błędy, których następnym razem (oby) nie popełnię.
-Hybrid: brak mi słów, bo każda partia jest na żyletkę i każdy kolejny scenariusz wydaje się lepszy od poprzedniego.
Straciły:
-Arkham Horror: najpierw totalna fascynacja, potem naciski współgraczy żeby ciągle w niego grać, aż w końcu znużenie i totalny wstręt. Nie mogę już na tę grę patrzeć, mierzi mnie i odrzuca.
-Warhammer: Invasion: kiedyś rąbałem w to partię za partią i kupowałem wszystko co wyszło, ale w pewnym momencie się skończyło i nawet w sumie nie wiem czemu. Chyba po prostu mi przeszło i tyle.
-Tide of Iron: w sumie nie stracił u mnie nigdy jako gra, ale sam temat lekko się już przejadł. W końcu ile można tej drugiej wojny? Nie bez znaczenia było też pojawienie się Dust Tactics, który dumnie zajął jego miejsce (choć to zupełnie różne gry).
Straciły, ale potem wróciły w chwale:
-Blue Moon: kiedyś go sobie odpuściłem, ale ostatnio wrócił i teraz szarpiemy z narzeczoną nawet po 4-5 partii dziennie. Prosty, lekki, fajny - na szybki fight w sam raz.
-Claustrophobia: tu podobnie, bo w pewnym momencie miałem już dość, ale powrót po dłuższej przerwie wraz z dodatkiem (oraz opcją gry na trzech) tchnął sporo życia w lekko już zakurzoną grę. Obecnie łatam w to regularnie, przeważnie we własne scenariusze w 3-osobowym składzie.
-Horus Heresy: każda kolejna rozgrywka jest jeszcze bardziej epic, ciągle pojawiają się nowe opcje. Najlepsza strategia dla 2 osób, War of The Ring może się schować i tyle.
-Dust Tactics: mimo że ostatnio ciągle dostaję lanie, to w każdej partii widzę nowe możliwości i głupie błędy, których następnym razem (oby) nie popełnię.
-Hybrid: brak mi słów, bo każda partia jest na żyletkę i każdy kolejny scenariusz wydaje się lepszy od poprzedniego.
Straciły:
-Arkham Horror: najpierw totalna fascynacja, potem naciski współgraczy żeby ciągle w niego grać, aż w końcu znużenie i totalny wstręt. Nie mogę już na tę grę patrzeć, mierzi mnie i odrzuca.
-Warhammer: Invasion: kiedyś rąbałem w to partię za partią i kupowałem wszystko co wyszło, ale w pewnym momencie się skończyło i nawet w sumie nie wiem czemu. Chyba po prostu mi przeszło i tyle.
-Tide of Iron: w sumie nie stracił u mnie nigdy jako gra, ale sam temat lekko się już przejadł. W końcu ile można tej drugiej wojny? Nie bez znaczenia było też pojawienie się Dust Tactics, który dumnie zajął jego miejsce (choć to zupełnie różne gry).
Straciły, ale potem wróciły w chwale:
-Blue Moon: kiedyś go sobie odpuściłem, ale ostatnio wrócił i teraz szarpiemy z narzeczoną nawet po 4-5 partii dziennie. Prosty, lekki, fajny - na szybki fight w sam raz.
-Claustrophobia: tu podobnie, bo w pewnym momencie miałem już dość, ale powrót po dłuższej przerwie wraz z dodatkiem (oraz opcją gry na trzech) tchnął sporo życia w lekko już zakurzoną grę. Obecnie łatam w to regularnie, przeważnie we własne scenariusze w 3-osobowym składzie.
- lintu
- Posty: 244
- Rejestracja: 26 lut 2011, 21:57
- Lokalizacja: Katowice
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 13 times
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Chaos in the Old World. Grę od pierwszej partii uważałem za solidną, ale bez rewelacji. Tymczasem z każdą kolejną partią wkręcam się coraz bardziej i chcę jeszcze.
- maciejo
- Posty: 3370
- Rejestracja: 01 lut 2009, 14:20
- Lokalizacja: Gliwice-Bielefeld
- Has thanked: 124 times
- Been thanked: 131 times
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
W stu procentach potwierdzamGabriel pisze:Kooperacyjne gry: nie ma, nie ma, nie ma gry kooperacyjnej, gdzie całość jest tak naprawdę w pewnym momencie nie jest grana solo. Bez względu na stopień złożenia, różnorodność i los, w końcu będzie to gra solo + wykonawcy.
Planszówkowym skrytożercom mówię stanowcze NIE !!!