Mam na koncie 7 rozgrywek, czyli po razie w każdy przygotowany w instrukcji wariant. Co za tym idzie, każdego "kostkoluda" widziałem w grze dokładnie raz. Cubitos to ciekawa gra wyścigowa, promująca budowanie puli kości oraz aktywne zarządzanie nimi, z wręcz wymuszonymi synergiami pomiędzy kostkami. Karty często mówią coś w stylu "jak masz aktywną kostkę zieloną, to tutaj masz bonus" czym zmuszają do ryzyka w postaci kolejnych przerzutów kości. Oczywiście jest tutaj spora losowość, jak to w kościach, jednak w połączeniu z możliwością ograniczania jej za pomocą kostek koloru zielonego oraz całkiem pokaźnym wachlarzem zarządzania ich pulą, ta losowość nie jest decydującym czynnikiem podczas rozgrywek. Owszem, mieliśmy sytuacje, gdy w ostatniej turze inna ścianka wyrzucona na fioletowej kostce mogła zmienić wynik całej gry, ale nie towarzyszyło nam poczucie niesprawiedliwości. Co jakiś czas ktoś się delikatnie frustrował nie wyrzucając sukcesu na żadnej z kości, ale takie doznania były rozdzielone w miarę równo pomiędzy biegaczy. Dało się zauważyć rozwój potencjału kostek - końcowe tury zazwyczaj kończyły się bardzo dużą liczbą akcji ruchu.
Gra wpada w typowy dla wielu gier schemat - najpierw kupujesz kostki, które dają Ci kasę, żeby potem kupować za nie lepsze kostki, dające więcej kasy, ruch lub... inne kostki. Niektóre zestawy kart dawały zdecydowanie mniejszy potencjał do kupowania kolejnych kostek, przez co etap "early game" mocno się wydłużał. Są zestawy, które po prostu wydają się być mało interesujące, a inne mają duży przeskok pomiędzy ceną kart tanich, a ceną drogich i bardziej użytecznych. Jeżeli te drugie mogły być jednorazowymi (gdy wyrzucenie konkretnej ścianki daje mocny efekt i każe wyrzucić kostkę), to zakup takiej drogiej kości potrafił się nie zwrócić. Docenić trzeba natomiast kreatywność przy wymyślaniu nazw. Co prawda, nadal mam wrażenie, że polskie nazwy dosyć mocno odbiegają od angielskich, ale są perełki typu kostko-bobra o nazwie "Bobert Cubica".
Zdecydowanie nie podoba mi się rozmiar pudełka. Kostki są małe, plansza nie zajmuje powierzchni całej okładki (ale plansza promo już tak) i był tutaj potencjał na zmniejszenie gabarytów. Mamy za to, paradoksalnie, pomysłowy i jednocześnie niezbyt przemyślany zbiór tekturowych pudełek. Pudełka przechowują kostki, do czego są po prostu zdecydowanie za duże, a dodatkowo służą za wystawkę na kości. Mogłyby być spokojnie 2/3 mniejsze i nadal wszystko byłoby ok. Nie do końca też rozumiem zamysł z pudełkiem na karty, które nie spełnia swej roli ani trochę. Mogłaby to być niewielkich wymiarów lekka gra rodzinna, do zagrania także z geekami, a tymczasem lekkość gry nie idzie w parze ze standardowym rozmiarem pudełka (ok. 30x30 cm). Jestem przekonany, że gdyby pudełko było 1/3 lub nawet 1/2 mniejsze, to zdecydowanie więcej osób zostawiłoby Cubitos na swojej półce. A tak, jak reprezentant lżejszych gier, jest zapewne bliżej wylotu z kolekcji, niż gry które są czymś więcej niż takie 7/10. Tak właśnie oceniam Cubitos - fajne, chętnie zagram, ale nie wiem, czy utrzyma mi się w kolekcji. Chyba, że ostatecznie któryś dodatek będzie dawcą pudełka dla tej gry, a ja sprzedam planszę promo i wydrukuję sobie jakieś mniejsze pudełeczka na kości.