Arena Maximus
: 28 lip 2007, 13:12
Zakupiłem ostatnio Arenę Maximus, a po rozegraniu 20 wyścigów rzuciłem okiem na recenzje. Tam stoi, że gra jest przewidywalna, że zbyt skomplikowana, że raczej dla młodych niż starych, że elfy zawsze wygrywają.
Otóż mniej więcej po pięciu rozgrywkach instrukcję przeczytała druga osoba, by odkryć kilka ważnych nowych zasad - z których recenzenci, jak i ja, nie zdawali sobie sprawy. Otóż aby oddać dynamikę wyścigu wystarczy, aby w każdej turze to nie pierwszy (jak mi się wydawało, że jest), a ostatni rydwan rusza pierwszy. Dzięki temu rydwany co i rusz wpadają na siebie, batożą, blokują i wpadają na skały. Elfi rydwan nagle okazuje się nad miarę delikatny, gobliny atakują z wrodzoną im zawziętością, krasnoludy pędzą jak czołg, a nieumarli namiętnie czarują.
Recenzje są złe, bo recenzenci (tak jak i ja) nie potrafią czytać. Gra jest bardzo dynamiczna, trwa nie dłużej jak godzinę (gdy już nie trzeba czytać instrukcji podczas rozgrywki), wszystkie elementy zazębiają się i trzeba naprawdę dużego skupienia, aby odpowiednio wyważyć: czy atakować, czy przeskoczyć przeciwnika, czy odsadzić wszystkich pędząc na złamanie karku, czy może zwolnić i w następnej turze ze zdwojoną mocą pokazać innym, gdzie raki zimują. Albo można nie rozważać i nierozważnie mieć ubaw po pachy w blitzgonitwie.
A gdy jest dwu graczy, każdy z nich może kontrolować po dwa rydwany - jak w żużlowych ligowych rozgrywkach, nie?
Otóż mniej więcej po pięciu rozgrywkach instrukcję przeczytała druga osoba, by odkryć kilka ważnych nowych zasad - z których recenzenci, jak i ja, nie zdawali sobie sprawy. Otóż aby oddać dynamikę wyścigu wystarczy, aby w każdej turze to nie pierwszy (jak mi się wydawało, że jest), a ostatni rydwan rusza pierwszy. Dzięki temu rydwany co i rusz wpadają na siebie, batożą, blokują i wpadają na skały. Elfi rydwan nagle okazuje się nad miarę delikatny, gobliny atakują z wrodzoną im zawziętością, krasnoludy pędzą jak czołg, a nieumarli namiętnie czarują.
Recenzje są złe, bo recenzenci (tak jak i ja) nie potrafią czytać. Gra jest bardzo dynamiczna, trwa nie dłużej jak godzinę (gdy już nie trzeba czytać instrukcji podczas rozgrywki), wszystkie elementy zazębiają się i trzeba naprawdę dużego skupienia, aby odpowiednio wyważyć: czy atakować, czy przeskoczyć przeciwnika, czy odsadzić wszystkich pędząc na złamanie karku, czy może zwolnić i w następnej turze ze zdwojoną mocą pokazać innym, gdzie raki zimują. Albo można nie rozważać i nierozważnie mieć ubaw po pachy w blitzgonitwie.
A gdy jest dwu graczy, każdy z nich może kontrolować po dwa rydwany - jak w żużlowych ligowych rozgrywkach, nie?