Piątek granie, sobota granie, piękniej być nie może
A jeszcze dopowiem, że nie było eurasów (tak, tak Piotrze, euro poszło do lamusa
)! Ale samymi osiemnastkami człowiek nie żyje, dlatego pierwszy dzień to bitewniak, drugi to.. wiecie co
Więc przy stole usiadła ekipa gliwicko-sosnowiecka, bo nasi stali współgracze wyjechali.Pierwszego dnia na stół trafiła Maria - ma męża więc spokojnie moje Panie
Maria to bitewniak, ale mechanicznie oparty na kartach i tylko dla trzech graczy.Znalazł się na mojej półce, dlatego że szukałem czegoś podobnego do Sekigahary, która działa na 2 osoby (przez to jest zarezerwowana na razie dla mnie i mojej Ani). Marię prezentował Tolis, który ją oswoił (jak Mały Książę lisa) i dzięki niemu czytanie jednej instrukcji mnie ominęło
.
A odczucia po rozgrywce? Dobre, ale może dlatego, że wygrałem
? Maria jest bardzo podobna do Sekigahary, tylko dołożono do niej tak ze 150% więcej losowości. Mechanicznie obie są prawie identyczne.WSekigaharze na kartach są symbole generałów (rodzajów jednostek), symbol na zagranej karcie musi zgadzać się z symbolami na klockach (jednostkach rozstawionych na mapie). W Marii mapa jest podzielona na kwadraty określone 4 symbolami, atakując lub broniąc się, symbol na karcie musi zgadzać się z symbolem na mapie. Ot największa różnica, a co z tą losowością? Karty, karty i karty, Maria ma wspólną talię dla wszystkich graczy.Gdy jeden wylosuje same karty 10tki, drugi może dostać same 2ki, a dziesięć to bardzo dużo, bo to cała armia. Sekigahara ma dwie oddzielne, prawie identyczne talie dla każdego z graczy, więc wszystko się ładnie wyrównuje. Druga rzecz to siła kart, Sekigahara pozwala łączyć jednostki na kartach w oddziały i je wzmacniać, Maria takiego czegoś nie oferuje, za to rozstrzał wartości na kartach jest dużo większy (wartości od 2 do 10), wydaje się przez to bardziej losowa, ale wyniki bitew w obu grach są do siebie bardzo podobne. Dodatkowo Maria ma trochę akcentów politycznych, no i działa na 3 graczy.
Mi grało się bardzo przyjemnie jako Francja i Bawaria, i wydaje mi się, że moje zwycięstwo przyszło mi trochę za łatwo, bo skończyliśmy w połowie gry (aby wygrać trzeba podbić określoną ilość miast). Najgorzej miał Tolis który grając Austrią, musiał bronić się z obu stron. W pewnym momencie został skutecznie pokonany na swoim terenie i nasze wojska sobie po nim nieźle baraszkowały. Tomek kierował Saksonią i Prusami, na moje szczęście, jego wojska skutecznie uwikłały się w potyczki z Austrią, odciągając wojska Tolisa od moich oddziałów
Chętnie zagram jeszcze raz, szczególnie w roli Austrii, aby przekonać się na własne oczy, czy ma ona tak pod górkę
W sobotnią noc, dalej w gliwickim gronie, oczywiście 18xx, Sycylia się zwie, albo
1849 (dla tych co lubią numerki). Fantastyczny tytuł, który można sobie samemu poskładać(wszystkie pliki są do ściągnięcia i wydrukowania z BGG). Moim zdaniem najlepsza z poznanych przeze mnie dotychczas osiemnastek. Ta gra daje tyle możliwości, że chce się zagrać od razu po raz kolejny.
Sycylia jest tak biedna, a wszystko kosztuje taki majątek, że każda firma ma wyczyszczony do cna skarbiec, a akcje szorują dnem na giełdzie - tam gdzie od zamknięcia spółki jest jeden krok. Co więcej: bankructwo nie kończy tej gry(teoretycznie możesz wziąć pożyczkę i grać za pożyczoną kasę, wiadomo, będziesz w ten sposób ostatni ale przynajmniej możesz się dalej bawić). Ale jak Ci nie idzie i widmo bankructwa zacznie wisieć w powietrzu, to możesz, tak zdołować na giełdzie spółkę (ale musisz też uważać,by nie zrobił tego przeciwnik), że spada ona do miejsca, w którym jest ona zerowana i może na nowo być uruchomiona. To boli, bo miałeś oczywiście wobec niej inne plany.
Najlepsze cechy 1849:
- stosunkowo szybka, można zagrać w 4 godziny (wczorajsza rozgrywka trwała 5 godzin),
- pełna giełda,
- losowe ułożenie spółek na początku gry, które mogą być uruchomione jedna po drugiej, co mocno zmienia grę od samego początku,
- spółki są uruchamiane po zakupieniu pierwszego certyfikatu i od razu płacą za komplet stacji.
- masakryczny limit certyfikatów, tylko 11 przy 4 graczach, więc każdy dywersyfikuje portfel, tak aby mieć tylko te najbardziej wartościowe – przez co dużo się na giełdzie kupuje i sprzedaje,
- pożyczki, które ratują firmy przed bankructwem, ale obciążają mocno dochody - sukcesywnie trzeba z nich spłacać odsetki,
- wysokie opłaty za budowę i każdą modernizację torów przez wyspę – widzisz możliwości po drugiej stronie wyspy, mieszkańców, którzy tylko czekają na twoją kolej, ale najpierw musisz zainwestować majątek w budowę torów
- 3 rodzaje torów po których z różną prędkością jeżdżą pociągi,
- brutalny wyścig technologiczny, w ciągu jednej rundy operacyjnej dzięki pożyczce, sprzedaży akcji ze skarbca na giełdę i wstrzymaniu dywidendy, spółka może zebrać nawet na najdroższy pociąg i wyprzedzić konkurencję
,
- możliwość handlu stacjami pomiędzy spółkami (nie wiem czy jakaś inna 18xx na to pozwala?),
- możliwość zamknięcia nierentownej firmy, spółka jest resetowana i można ją uruchomić od nowa,
- bankructwa są możliwe, ale nie kończą gry,
- gra kończy się także w momencie, gdy jakaś ze spółek osiągnie maksymalną cenę na giełdzie.
To wszystko powoduje masę zależności, możliwości i dynamizmu.Grałem po raz trzeci w Sycylię i każda gra była całkowicie inna. Wczoraj mieliśmy oczywiście i przejęcia spółek, i ich zamykanie. Wygrał gospodarz, czyli Tolis, głównie dzięki zakupieniu dwóch stosunkowo tanich pociągów, specjalnie przeznaczonych na wąski rozstaw szyn. Gratulacje, końcowa punktacja:
Tolis 4605/ magole 3693/ Ryu 3504/ Elemele 3142