BOLLO pisze: ↑09 sty 2022, 14:39
Kiedyś było sobie forum MTG News (już niestety nie istnieje). Pamiętasz Gizmo jak się tam poznaliśmy?
Odchodziłem od medżika dwukrotnie. Obecnie gram nadal (EDH), ale nie mam już ciśnienia na granie, bo... Mam planszówki. Medżik jednak to trochę styl życia, absorbuje zdecydowanie za dużo czasu i bez ciągłego treningu i bycia na bieżąco - nie ma szans, by coś w organizowanej rywalizacji znaczyć.
Odkąd przeszedłem na totalnie grę na "kuchennym stole" jest mi zdecydowanie lepiej, bo nie mam żadnej PRESJI. A w życiu jest zdecydowanie lepiej, jak się nic "nie musi". Dopóki kieruje tobą pasja, a nie uzależnienie - to wszystko się spina.
BOLLO pisze: ↑09 sty 2022, 14:39
Chociaż nie powiem że szał zakupowy przez pierwsze 2 lata wskazywał że idę w złym kierunku i znowu coś mogę spaprać.
Na początku tego hobby tak już jest. Człowiek chce się wszystkim zachłysnąć i chce wszystko posiadać. Rozmiar mojej kolekcji też świadczy o tym, że chcę POSIADAĆ. A wzięło się to z bardzo prostego powodu. Zacząłem zadawać sobie pytanie, czy jak "Iks" sprzeda tą grę ze swojej kolekcji, a z "Igrekiem" urwie się kontakt, a ja będę miał ochotę zagrać akurat w TEN tytuł, to czy będzie taka możliwość? Kupowałem więc grę, żeby zwyczajnie mieć MOŻLIWOŚĆ w nią zagrania. Mam zresztą kilku takich znajomych, którzy kupują bardzo dużo, ale zanim się spotkamy, to gry, które chciałem poznać - oni już mają dawno sprzedane.
Przy okazji, to zabawne, że kiedyś największym problem był brak dostępności jakiegoś tytułu. Dzisiaj, w moim (naszym?) wieku, największym problemem jest brak zebrania ekipy. Nikt nie ma czasu na granie - bo: albo obowiązki zawodowe (np. ja), albo rodzina, albo problemy osobiste.
BOLLO pisze: ↑09 sty 2022, 14:39
Ale zdaję sobie sprawę z tego że na pewno się osoby które planszówki porzuciły.
Mam bardzo wielu planszówkowych znajomych, ale nie znam absolutnie nikogo, kto by planszówki porzucił na stałe. Są momenty 'WYCISZENIA", są momenty "WYPRZEDAŻY KOLEKCJI", ale nikt nigdy nie skończył z hobby na stałe. Nie znam nikogo, kto by z czystym sumieniem powiedział: "Skończyłem z tym i nigdy do tego nie wrócę". To nie jest wyniszczające hobby, choć może drenować portfel i absorbować czas/uwagę.
trance-atlantic pisze: ↑09 sty 2022, 15:06
Więc może zapytam w imieniu autora wątku - co Was (jeszcze) przy planszówkach trzyma?
Gram od dziecka w różne gry, więc ciężko odpowiedzieć mi na to pytanie. Dla mnie to część życia. Rywalizacja, współpraca, wyzwanie, rozrywka intelektualna, a przede wszystkim - TOWARZYSTWO, pochłonięte wspólną pasją i temat, o którym można dyskutować godzinami.
mineralen pisze: ↑09 sty 2022, 16:20
Pamiętam, jak kiedyś byłem na forum gry-online.pl* tam było trochę osób, które już w gry nie grały, ale udzielały się w najróżniejszych innych tematach gier niedotyczących.
Ok. Przyznaję. Byłem też na tym forum, zaglądałem, ale było to dawno temu. Do elektronicznej zabawy wróciłem niedawno (Switch), ale nawet do głowy mi nie przyszło, żeby zaglądać na jakieś fora. Zabawa na kompie/konsoli to nigdy nie była moja pasja. Powód jest bardzo prosty - nigdy nie byłem częścią żadnego comunity. Grałem sam, nawet nie on-line. A w każdej pasji najważniejsi są ludzie. Społeczność. Właśnie dlatego kiedyś wkręciłem się w RPG, a później w Medżika, a od wielu lat w planszówki. Nie ma nic przyjemniejszego jak wspólny wieczór z ludźmi, których łączy jedna pasja.
Z tego samego powodu uwielbiam wyjazdy nurkowe. Bo spotykam na nich ludzi podobnie wkręconych, którzy godzinami potrafią opowiadać o nowym gatunku rybki/kraba/krewetki, którego nie widzieli wcześniej, czy o nowym sprzęcie który kupili. Wśród ludzi, którzy są nakręceni pasją, przyjemniej spędza się czas...
Więc wracając do tematu - jeżeli z czymś definitywnie skończyłeś, to albo nie była to pasja, albo oszukiwałeś sam siebie. Jeżeli nie była to pasja - to po co wracać? To tak jak z nieudanym związkiem. Czy rozmawiamy ze swoimi byłymi? Czy wchodzimy na Facebooka, żeby stalkować jakich nowych partnerów ma nasza/nasz EX? Jeżeli odpowiedź jest twierdząca, to jest to pierwszy krok do samoświadomości. Żeby udać się do specjalisty.