Gra miesiąca - sierpień 2022
: 31 sie 2022, 18:48
Właśnie skończyłem partyjkę w Zewnętrzne Rubieże i wystarczy na ten miesiąc. Czas się podsumować
Planszówkowy sierpień w tym roku był syty i obfity. Zagrałem 51 partii w 25 tytułów - sporo nowości, kilka znakomitych klasyków i stałych bywalców.
Nowości:
Alhambra (-) - uch, dla mnie to kasztan, który się źle zestarzał. Albo inaczej - zakładałem, że jest to klasyczne niemieckie euro i w sumie tak, tylko że z obrzydliwą losowością. Jak przeciwnikowi akurat wyjdzie wystawka na zrobienie pięciu akcji z rzędu, bo tak się ułożą karty i kafelki, to trudno. Już wolałbym zagrać w zwykłe Carcassonne, niż to powtarzać.
Beyond Humanity: Colonies (+/-) - więcej napisałem w wątku poświęconym grze, bo mam wobec niej bardzo mieszane uczucia. W założeniach jest naprawdę super i budowanie poparcia ukrywane przez apkę dodaje emocji dość prostemu w sumie worker placementowi, ale... karty celów są absurdalnie rozchwiane, poczucie wpływu na swój wynik dość niewielkie no i przede wszystkim - dla mnie ta gra jest zepsuta. Rozumiem ideę semi-coopa, ale jeśli dochodzi do sytuacji, w której jawnie jestem jedynym graczem, który może się poświęcić i spieprzyć grę sobie LUB nie poświęcić i spieprzyć wszystkim, to coś jest niehalo.
Chipsy (+/-) - no nie jest to nic wielce odkrywczego, raczej arcyprosty push your luck, ale też od gry w torebce nie wymagałem za wiele. Mogę zagrać bez zgrzytania zębami.
IKI (b/o) - ciasne i zaskakująco mózgożerne euro z oryginalnym tematem. Rondlowate bieganie wokół planszy jest bardzo fajne, losowe pożary są dość głupie. Nie widziałem poprzedniej wersji, ale ta jest bardzo ładna!
Królestwo Królikow - (++) bardzo spoko draft, WCALE nie jest to miła gra rodzinna, bo hate-drafting jest silny wśród królików. Po zagraniu zrozumiałem natomiast (niestety), dlaczego do tej gry była sprzedawana osobna plansza. Na tej z pudełka pod koniec gry nie widać prawie nic. Tym niemniej jeszcze wróci na stół i zastanawiam się, czy nie wypchnie któregoś innego draftu z półki, bo po co mi to, Nowy Wspaniały Świat i Pomiędzy Dwoma Zamkami...
Lucky Numbers (+/-) - prosta układanka, nawet całkiem satysfakcjonująca, gdyby nie fakt, że zbyt często nie pozwala na podjęcie żadnej decyzji - ot, wylosowany żeton nie pasuje w żadne miejsce na planszy i tracę turę lub mam dokładnie jedną opcję do wybrania.
Mille Fiori (++) - tylko jedna partia, ale bardzo mi sie podobało. Knizia w najwyższej formie: mega proste zasady i sporo decyzji do podjęcia. Podobnie jak w Królestwie Królików, tak i tutaj hate-draft jest silny.
Nidavellir (++) - kolejne miłe zaskoczenie. Gra jest sucha jak wiór i mogłaby być o robieniu pizzy, ale przekuwanie monet jest cholernie satysfakcjonujące. Do tego to taka licytacja, która podoba się nawet antyfanom licytacji. Na plus również bardzo szybka rozgrywka.
Odmęty Grozy (+) - nie grałem w Battlestara, a od Odmętów odpychała mnie tematyka Cthulhu, ale dałem się namówić i było ok. Gra jest całkiem sprytnie pomyślana i w przeciwieństwie do np. granego tego samego dnia The Thing dość wyczyszczona jeśli chodzi o zasady, ale za to odrobinę zabrakło mi faktycznego elementu social deduction i wzajemnych oskarżeń. Tym bardziej, że chyba nikt mnie nie podejrzewał, a byłem hybrydą od początku i wygrałem - ale mam poczucie, że to nie dzięki mnie, a po prostu tak się ułożyły karty.
Tajniacy Duet (++) - baaardzo miłe zaskoczenie, zważywszy na fakt, że zwykłych Tajniaków niespecjalnie lubię. Duet jest o WIELE bardziej dynamiczny i genialny w swojej prostocie, a co najważniejsze - "kampania" spodobała się narzeczonej i gramy ostatnio prawie codziennie chociaż po partyjce.
Tapestry (-) - mogę zrozumieć, co ludzie lubią w tej grze, ale mi kompletnie nie siadła. Skoro akcje są super proste, to i sama gra powinna być łatwiejsza do wytłumaczenia, a mnóstwo ikonek, asymetryczne frakcje, przekombinowana faza dochodu i to wszystko okraszone bizantyjskim wydaniem - no nie, to nie dla mnie. Na dodatek graliśmy chyba niecałe 2h, a dłużyło mi się o wiele bardziej, niż niejedna kilkugodzinna partia w CoC, Ark Nova czy Brassa. Cieszę się że poznałem, miałem na liście "want to play", ale niniejszym z niej spadło.
The Thing (+) - bardzo lubię gry z ukrytym zdrajcą, zwłaszcza jak sam nim jestem 3:) The Thing jest dość ciekawe w założeniach, motyw rozprzestrzeniania się Obcego jest cłakiem ok i co najważniejsze - faza oskarżeń i poderzeń faktycznie wzbudziła sensowną dyskusję. Mój problem z tą grą jest taki, że ma fatalną instrukcję, jest przeładowana mikrozasadami i bardzo potrzebuje dobrego FAQ. Zagrałbym w drugą edycję albo pod czujnym okiem kogoś, kto zna grę na wylot.
Zwierzęcy Front (b/o) - w zasadzie niezbyt nowość, bo grałem już w Air, Land and Sea, ale teoretycznie jest to osobny wpis na BGG. Ja dalej bardzo doceniam, niestety w przeciwieństwie do Tajniaków Duet kompletnie nie siadło mojej partnerce. Ale ona w ogóle jest dość wybredna w kwestii gier...
Nienowości godne wzmianki:
Brass: Birmingham (++) - druga partia po dwuletniej przerwie i jestem w szoku, ale wygrałem i to z ludźmi, którzy grali już chyba kilkanaście razy. Odwróciła się zła passa, bo wcześniej z kolei przegrałem z nowymi osobami w sporo gier, które to ja znałem wracając jednak do Brassa, grałem o WIELE bardziej świadomie niż poprzednio, a mimo to miałem poczucie, że mógłbym zagrać o wiele sensowniej. Bardzo mi się podoba mechanizm ustalania kolejności graczy i oczywiście silna interakcja na planszy. Zastanawiam się tylko, czy ta gra jest aż tak regrywalna, żebym chciał w nią grać często (częściej niż, dajmy na to, raz na 1-2 miesiące) - w końcu setup i mapa zawsze wyglądają tak samo - ale z całą pewnością do Brassa jeszcze wrócę. Teraz z kolei mnie kusi, żeby ponowić podejście do Barrage.
Chaos w Starym Świecie (++) - uch, jaka to jest głupia, LOSOWA gra. Bawię się jednak przy niej znakomicie i mam nadzieję, że po długiej przerwie w końcu zacznie znowu trafiać częśćiej na stół. Tym bardziej, że na 30tkę dostałem Rogatego Szczura
Clash of Cultures (+++) - kolejne cztery partie i ugruntowana pozycja nr 4 na mojej osobistej topce. Za każdym razem bawię się znakomicie, mam już rozpisany pomysł na nowe fanowskie frakcje, polecam wszędzie gdzie się da.
Pan Am (+) - zagrałem tym razem już w pełnym, czteroosobowym składzie i zgodnie z oczekiwaniami było dużo lepiej. Bardzo elegancka i tematyczna gra rodzinna+.
Oprócz tego grane były jeszcze Ark Nova, Burgle Bros, Gorączka Podziemnej Mocy, Kartografowie, List Miłosny, Star Wars: Zewnętrzne Rubieże, Świat Dysku: Wiedźmy i Time's Up.
Gra miesiąca: Tajniacy Duet łamane przez Clash of Cultures
Planszówkowy sierpień w tym roku był syty i obfity. Zagrałem 51 partii w 25 tytułów - sporo nowości, kilka znakomitych klasyków i stałych bywalców.
Nowości:
Alhambra (-) - uch, dla mnie to kasztan, który się źle zestarzał. Albo inaczej - zakładałem, że jest to klasyczne niemieckie euro i w sumie tak, tylko że z obrzydliwą losowością. Jak przeciwnikowi akurat wyjdzie wystawka na zrobienie pięciu akcji z rzędu, bo tak się ułożą karty i kafelki, to trudno. Już wolałbym zagrać w zwykłe Carcassonne, niż to powtarzać.
Beyond Humanity: Colonies (+/-) - więcej napisałem w wątku poświęconym grze, bo mam wobec niej bardzo mieszane uczucia. W założeniach jest naprawdę super i budowanie poparcia ukrywane przez apkę dodaje emocji dość prostemu w sumie worker placementowi, ale... karty celów są absurdalnie rozchwiane, poczucie wpływu na swój wynik dość niewielkie no i przede wszystkim - dla mnie ta gra jest zepsuta. Rozumiem ideę semi-coopa, ale jeśli dochodzi do sytuacji, w której jawnie jestem jedynym graczem, który może się poświęcić i spieprzyć grę sobie LUB nie poświęcić i spieprzyć wszystkim, to coś jest niehalo.
Chipsy (+/-) - no nie jest to nic wielce odkrywczego, raczej arcyprosty push your luck, ale też od gry w torebce nie wymagałem za wiele. Mogę zagrać bez zgrzytania zębami.
IKI (b/o) - ciasne i zaskakująco mózgożerne euro z oryginalnym tematem. Rondlowate bieganie wokół planszy jest bardzo fajne, losowe pożary są dość głupie. Nie widziałem poprzedniej wersji, ale ta jest bardzo ładna!
Królestwo Królikow - (++) bardzo spoko draft, WCALE nie jest to miła gra rodzinna, bo hate-drafting jest silny wśród królików. Po zagraniu zrozumiałem natomiast (niestety), dlaczego do tej gry była sprzedawana osobna plansza. Na tej z pudełka pod koniec gry nie widać prawie nic. Tym niemniej jeszcze wróci na stół i zastanawiam się, czy nie wypchnie któregoś innego draftu z półki, bo po co mi to, Nowy Wspaniały Świat i Pomiędzy Dwoma Zamkami...
Lucky Numbers (+/-) - prosta układanka, nawet całkiem satysfakcjonująca, gdyby nie fakt, że zbyt często nie pozwala na podjęcie żadnej decyzji - ot, wylosowany żeton nie pasuje w żadne miejsce na planszy i tracę turę lub mam dokładnie jedną opcję do wybrania.
Mille Fiori (++) - tylko jedna partia, ale bardzo mi sie podobało. Knizia w najwyższej formie: mega proste zasady i sporo decyzji do podjęcia. Podobnie jak w Królestwie Królików, tak i tutaj hate-draft jest silny.
Nidavellir (++) - kolejne miłe zaskoczenie. Gra jest sucha jak wiór i mogłaby być o robieniu pizzy, ale przekuwanie monet jest cholernie satysfakcjonujące. Do tego to taka licytacja, która podoba się nawet antyfanom licytacji. Na plus również bardzo szybka rozgrywka.
Odmęty Grozy (+) - nie grałem w Battlestara, a od Odmętów odpychała mnie tematyka Cthulhu, ale dałem się namówić i było ok. Gra jest całkiem sprytnie pomyślana i w przeciwieństwie do np. granego tego samego dnia The Thing dość wyczyszczona jeśli chodzi o zasady, ale za to odrobinę zabrakło mi faktycznego elementu social deduction i wzajemnych oskarżeń. Tym bardziej, że chyba nikt mnie nie podejrzewał, a byłem hybrydą od początku i wygrałem - ale mam poczucie, że to nie dzięki mnie, a po prostu tak się ułożyły karty.
Tajniacy Duet (++) - baaardzo miłe zaskoczenie, zważywszy na fakt, że zwykłych Tajniaków niespecjalnie lubię. Duet jest o WIELE bardziej dynamiczny i genialny w swojej prostocie, a co najważniejsze - "kampania" spodobała się narzeczonej i gramy ostatnio prawie codziennie chociaż po partyjce.
Tapestry (-) - mogę zrozumieć, co ludzie lubią w tej grze, ale mi kompletnie nie siadła. Skoro akcje są super proste, to i sama gra powinna być łatwiejsza do wytłumaczenia, a mnóstwo ikonek, asymetryczne frakcje, przekombinowana faza dochodu i to wszystko okraszone bizantyjskim wydaniem - no nie, to nie dla mnie. Na dodatek graliśmy chyba niecałe 2h, a dłużyło mi się o wiele bardziej, niż niejedna kilkugodzinna partia w CoC, Ark Nova czy Brassa. Cieszę się że poznałem, miałem na liście "want to play", ale niniejszym z niej spadło.
The Thing (+) - bardzo lubię gry z ukrytym zdrajcą, zwłaszcza jak sam nim jestem 3:) The Thing jest dość ciekawe w założeniach, motyw rozprzestrzeniania się Obcego jest cłakiem ok i co najważniejsze - faza oskarżeń i poderzeń faktycznie wzbudziła sensowną dyskusję. Mój problem z tą grą jest taki, że ma fatalną instrukcję, jest przeładowana mikrozasadami i bardzo potrzebuje dobrego FAQ. Zagrałbym w drugą edycję albo pod czujnym okiem kogoś, kto zna grę na wylot.
Zwierzęcy Front (b/o) - w zasadzie niezbyt nowość, bo grałem już w Air, Land and Sea, ale teoretycznie jest to osobny wpis na BGG. Ja dalej bardzo doceniam, niestety w przeciwieństwie do Tajniaków Duet kompletnie nie siadło mojej partnerce. Ale ona w ogóle jest dość wybredna w kwestii gier...
Nienowości godne wzmianki:
Brass: Birmingham (++) - druga partia po dwuletniej przerwie i jestem w szoku, ale wygrałem i to z ludźmi, którzy grali już chyba kilkanaście razy. Odwróciła się zła passa, bo wcześniej z kolei przegrałem z nowymi osobami w sporo gier, które to ja znałem wracając jednak do Brassa, grałem o WIELE bardziej świadomie niż poprzednio, a mimo to miałem poczucie, że mógłbym zagrać o wiele sensowniej. Bardzo mi się podoba mechanizm ustalania kolejności graczy i oczywiście silna interakcja na planszy. Zastanawiam się tylko, czy ta gra jest aż tak regrywalna, żebym chciał w nią grać często (częściej niż, dajmy na to, raz na 1-2 miesiące) - w końcu setup i mapa zawsze wyglądają tak samo - ale z całą pewnością do Brassa jeszcze wrócę. Teraz z kolei mnie kusi, żeby ponowić podejście do Barrage.
Chaos w Starym Świecie (++) - uch, jaka to jest głupia, LOSOWA gra. Bawię się jednak przy niej znakomicie i mam nadzieję, że po długiej przerwie w końcu zacznie znowu trafiać częśćiej na stół. Tym bardziej, że na 30tkę dostałem Rogatego Szczura
Clash of Cultures (+++) - kolejne cztery partie i ugruntowana pozycja nr 4 na mojej osobistej topce. Za każdym razem bawię się znakomicie, mam już rozpisany pomysł na nowe fanowskie frakcje, polecam wszędzie gdzie się da.
Pan Am (+) - zagrałem tym razem już w pełnym, czteroosobowym składzie i zgodnie z oczekiwaniami było dużo lepiej. Bardzo elegancka i tematyczna gra rodzinna+.
Oprócz tego grane były jeszcze Ark Nova, Burgle Bros, Gorączka Podziemnej Mocy, Kartografowie, List Miłosny, Star Wars: Zewnętrzne Rubieże, Świat Dysku: Wiedźmy i Time's Up.
Gra miesiąca: Tajniacy Duet łamane przez Clash of Cultures