jax pisze:ja się do tej gry nie zbliżam bo nie jestem targetem i to właśnie don_simon ma na myśli pisząc 'specyficzne grono',
Przypuszczam, że „specyficzne/określone (!) grono” jest pojęciem węższym niż „docelowa grupa odbiorców”.
jax pisze:będąc obecny na tych konwentach bym nie próbował do gry się zbliżać
To, że nie widzisz się wśród odbiorców gry, nie powinno chyba przeszkadzać ci w przejrzeniu wesołych kart w albumie i pogadaniu chwilkę z wydawcą (też człowiek, choć dwumetrowy).
Chez Geek jest niepoważną grą imprezową, symulującą życie grupki sąsiadów skazanych na siebie. Funkcjonuje też jako sympatyczny przerywnik (filler) i fajnie się sprawdza jako sposób na wprowadzenie nowych osób do naszego hobby. Nie ma tam wulgaryzmów, ani przemocy (chociaż jest karta Obrona konieczna). Jeśli będziesz miał okazję, serdecznie zapraszam na nasze stoisko na następnym konwencie, bo wydaje mi się, że nie zbliżamy się raczej do osób lub rzeczy, których się boimy lub którymi się brzydzimy.
jax pisze:(i jeśli moich kilku znajomych też by do tej gry się nie zbliżało, nie uogólniałbym że 'cały konwent w to nie gra')
ta gra ma target, Kapitan Bomba ma target i chyba nie ma tego co się wstydzić/ukrywać
każda gra ma target
Jeśli twierdzisz, że każda gra ma „docelową grupę odbiorców”, to się zgodzę bez większych trudności. Każdy wydawca próbuje określić, komu dany produkt może się spodobać. Niestety, biorąc pod uwagę szaloną różnorodność odbiorców i zastosowań (
Chez Geek jako 30 minutowy filler pomiędzy poważniejszymi tytułami,
Chez Geek jako danie główne na spotkaniu w pubie lub
Chez Geek jako szybka gra turniejowa) grupa docelowa jest pojęciem tak płynnym, że poza wiekiem graczy (większość z nich ma pomiędzy 18 a 37 lat) trudno powiedzieć cokolwiek konkretnego.
Nie mam natomiast pojęcia na jakiej podstawie sugerujesz, że możemy chcieć ukrywać docelową grupę odbiorców lub wstydzić się jej. Na Pionku (5 i 6.12.2009), w Brzegu (2009 i 2010), w Warszawie i na wielu spotkaniach testowych i prezentacjach spotkaliśmy kilkadziesiąt (kilkaset?) fantastycznych osób, od graczy „niedzielnych”, szukających szybkiej, prostej gry na spotkania z „niezrzeszonymi” znajomymi aż po prawdziwych zapaleńców gier towarzyskich, którzy szukają wesołego przerywnika między jedną grą wagi ciężkiej a drugą. Niektórym gra się spodobała, innym mniej lub wcale. I wśród tych, którym się spodobała są też aktywni miłośnicy planszówek i karcianek. Czy możemy wstydzić się, że szanowane i lubiane osoby grają w
Chez Geek?
Ciekawi mnie również to, że w twoim przykładzie pojawił się akurat bardzo kontrowersyjny
Kapitan Bomba, a nie
Puerto Rico,
Wysokie Napięcie,
Palce w pralce czy
Munchkin. Zapewniam, że ani pod kątem tematu, humoru czy rozwiązań mechanicznych,
Chez Geek nie ma nic wspólnego z „egranizacją” popularnej kreskówki.