SmallFighter pisze: ↑13 cze 2020, 16:20Szczerze mówiąc to za pierwszym razem to było spontaniczna akcja. Nowy tytuł, który można wypróbować. Za każdym razem w takiej sytuacji staram się podejść obiektywnie. Nie była trudna, zasady są proste. Losowość mnie nie razi, bo uwielbiam kości - trochę losowa była. Brakowało mi tego wow, tej mechaniki, która chwyciłaby mnie za serce. Dla mnie zbyt monotonna. Nie porównałabym tej gry do Hanabi. Hanabi ma trochę inną mechanikę i była śmieszna. The Crew jest nudne i męczące.
Chyba rozumiem co masz na myśli z tym nudnym i męczącym.
Osobiście miałem ostatnio przyjemność zagrania w The Crew na TTS i zgadzam się, że gra nie jest podobna do Hanabi.
Też mam mieszane uczucia co do samej gry. Podoba mi się w niej to, że jest łamigłówką - trzeba wiedzieć kiedy i jakie karty zagrać, by w odpowiednim momencie móc zgarnąć (lub oddać) ważne dla danej misji karty. Mam jednak obawy co do tego, czy jeśli wszyscy gracze nie będą na tym samym poziomie umiejętnie dedukować, to czy gra nie stanie się frustrująca dla tych, którzy dostrzegają i wysyłają mnóstwo niewerbalnych sygnałów (ten aspekt bardzo mi się podoba).
Gra mimo wszystko nadal mnie ciekawi i z chęcią ją zakupię, żeby pokazać znajomym coś nowego i sprawdzić te subtelne interakcje między kartami. Ale czuję, że szybko stanie się to wszystko monotonne. Mam nadzieję, że się mylę.
Jeszcze coś, co mi przyszło do głowy: wszyscy mówią jak innowacyjny jest to trick-taking, bo to pierwsza kooperacyjna gra tego typu, ale czy ja wiem czy to coś zmienia? W tej grze mechanika zbierania lew, grania pod kolor i atu to są tylko ograniczenia mechaniczne w które musimy się wpasować, żeby skutecznie zrealizować zadania misji. Typowe zbieranie lew polega na tym, żeby tak zagrywać karty, by wymusić (poprzez mechanikę) na przeciwniku pozbycie się dobrych kart. Tutaj natomiast, musimy tak zagrywać karty, żeby móc jak najbardziej "omijać" mechanikę, bo chodzi w 100% o współpracę. Zbieranie lew nie jest tutaj "szansą" tylko "przeszkodą"... To jest bardzo dziwaczne i pewnie dlatego czyni tę grę innowacyjną.
No bo oczywistym jest, że jak mamy na ręce czerwoną jedynkę, i taki sam moduł do zrealizowania, to musimy spowodować, by pozostali gracze pozbyli się wszystkich czerwonych kart, bo inaczej tej czerwonej jedynki nie wygramy (oczywiście pomijając wszelkie inne pomoce, takie jak satelita). I to pewnie po części czyni taką partię nieciekawą, bo od początku wiadomo co trzeba zrobić, a następnie przeczekać i zobaczyć czy się udało (i czy każdy zastosuje podobną taktykę).
I tutaj pojawia się pytanie: czy też macie wrażenie (szczególnie przy tych dalszych misjach, gdzie są po 4+ moduły do naprawy + ew. ich ustalona kolejność), że najważniejsza część gry dzieje się w trakcie przypisywania modułów do graczy - wtedy tak naprawdę formuje się kierunek, w którym wszyscy gracze powinni podążyć, żeby wygrać i jeśli ktoś nie zrozumie jakiegoś subtelnego przekazu intencji jednego z graczy, to już sama gra w zbieranie lew niewiele da (bo nie jest aż tak istotna jak samo przypisanie modułów)?
Oczywiście mogę się grubo mylić, bo testowałem tylko wariant 2 osobowy (z graczem wirtualnym) kontrolując ręce obu graczy (w stylu Rahdo Runs Through).