Ja też zagrałem, na razie tylko raz w czteroosobowym gronie. W sumie mieliśmy grać we dwóch, ale tuż przed rozgrywką niespodziewanie dołączyła jeszcze para badaczy. W związku z powyższym dla przyspieszenia sprawy badaczy wybieraliśmy kierując się "obrazkiem"
Silas Marsh, Mark Harrigan, Diana Stanley i Jim Culver zmierzyli się z Azatothem.
Instrukcje przeczytałem raz odpowiednio wcześniej (almanach to polecam czytać po pierwszej rozgrywce, ewentualnie w jej trakcie gdy coś jest niejasne), następnie drugi raz przy wszystkich. Jest napisana bardzo przystępnie, właściwie wystarczy raz przeczytać i można grać. U nas pojawiły się tylko drobne niejasności, większość rozwiały almanach i pierwsza runda gry. Do tego dochodzą błędy wynikające z nieogrania, w naszej grze pojawiło się np. kupno biletu kolejowego w mieście bez takiego połączenia czy pominięcie efektu rozrachunku na karcie stanu.
Jeśli gracze mają ochotę się wczuwać to na pewno można odczuć klimat horroru. Opisy na kartach są ciekawe i odpowiednio nakręcają fabułę. U nas średnio zadziałało, ale nikt nie czytał Lovecrafta i graliśmy bardziej rozrywkowo przy piwku
Jest bardzo dużo rzucania kostkami i są takie momenty, że naprawdę przychodzi do głowy tylko ciśnięcie nimi za okno. Myślę jednak, że przy lepszym ograniu da się spokojnie zaplanować ruchy i znacznie zmniejszyć wpływ losu. U nas nie pojawił się motyw z "balansowaniem na krawędzi" i nie było emocjonującej końcówki. Jestem jednak pewien, że po kilku grach coś takiego będzie się pojawiać - fajna sprawa. My graliśmy zbyt wolno, za późno udało się rozwiązać pierwszą tajemnicę (trochę zawaliła sprawa Diana, która za późno ruszyła na Syberię) i w pewnym momencie było wiadomo, że skończy się talia mitów.
Gorąco polecam czytanie z kart tylko tego co konieczne (nie obracajcie np. arkusza przedwiecznego dopóki to nie jest konieczne). Dobrze wypada gdy tekst karty czyta inna osoba niż badacz, który akurat rozpatruje spotkanie. Po teście czytałem tylko efekt zdania/nie zdania.
Ogólnie gra bardzo przyjemna, na razie 8/10. Mam tylko taką obawę, że kart jest za mało i bez dodatku znudzi się po kilkunastu partiach.
Pytanie to posiadaczy zarówno EH jak i AH. Często można przeczytać, że EH to w pewnym sensie II edycja AH: krótszy czas rozgrywki, lepsze rozwiązania mechaniczne, lepsza instrukcja wreszcie lepsza "fabuła" (czytałem wręcz, że AH polega tylko na zamykaniu bram, a z każdym przedwiecznym walka wygląda tak samo). Czy jeśli EH przypasuje to warto inwestować w AH i dodatki?