Trolliszcze pisze:Wyrażam negatywne opinie o wielu rzeczach, nie tylko grach planszowych, ale uważam, że negatywna opinia powinna się opierać na przemyślanej argumentacji i dotyczyć tylko ocenianego dzieła. Porównanie takie jak to wyżej szanownego kolegi jest płytkie, nieuprawnione i prawdopodobnie fałszywe, bo oprócz autora gry Assault on Doomrock nikt nie wie, jaką grę autor chciał zrobić i czy mu się to udało. Może nawet autor gry Assault on Doomrock chciał sobie zrobić kiepską grę, a i tak wyszła mu nadspodziewanie dobra. Skąd kolega może to wiedzieć? No właśnie, nie może.
Jest drobna różnica między powiedzeniem "Gra A, chciałaby być grą B", a "Autor gry A, chciał zrobić grę B". Może ta różnica to niuans, ale jednak jest. Zwłaszcza, że podobne określenie słyszałem wiele razy w odniesieniu do planszówek, gier wideo, czy innych rzeczy. I jakoś nikt nie jeździł w ten sposób po autorze danego "obiektu". Nie wiem dlaczego porównanie dwóch podobnych gier planszowych jest "płytkie, nieuprawnione i prawdopodobnie fałszywe"? Moją opinię oparłem o więcej danych, niż Ty swoją pierwszą z tego wątku.
Trolliszcze pisze:Ja mógłbym rozgłaszać wszem i wobec, że Gambit w swoich videorecenzjach chce być jak John Malkov... jak Tom Vasel, ale jest na to za cienki w uszach i wychodzi kiepska podróbka. Czy koledze byłoby miło? Zakładam, że nie.
Nie byłoby mi miło, ale nie dlatego, że takie porównanie od razu mówi, że moje materiały są gorsze. Bo z tego zdaję sobie sprawę.
Nie byłoby mi miło, ponieważ porównanie, które podałeś zawiera docinek ad personam (czy jakoś tak), a te nigdy nie są miłe.
Trolliszcze pisze:Negatywną ocenę Assault on Doomrock kolegi znam, bo czytałem właściwy wątek, ale tam nie protestowałem, bo każdy ma prawo do swojej opinii. Tyle że ten komentarz powyżej wydał mi się niemiły. Każdy twórca musi zakładać, że znajdą się ludzie, którzy jego dzieł kochać nie będą - i musi się z tym pogodzić i to zaakceptować, na podstawie prostego faktu, że nie da się zadowolić każdego. To tak zwana oczywista oczywistość. Ale nie jest miło dowiadywać się, że się chciało zrobić coś innego, niż się zrobiło, więc się zrobiło źle. Założę się, że autor Assault on Doomrock zrobił dokładnie to, co miał ochotę.
I znowu moja uwaga, którą dałem pod pierwszym cytatem. Moja personifikacja gry, nie jest równoznaczna z autorem i jego planami. Zresztą patrząc w ten sposób, należałoby uznać każdą negatywną opinię o dowolnej grze, za niemiłą, bo sugeruje ona, iż autor zrobił coś innego niż chciał. No bo raczej nikt nie chce zrobić złej gry.
Tak, czy inaczej, może jeśli napiszę to w inny sposób, będzie mniej niemiłe.
Z tego co widzę,
Mistfall jest dość podobne w części założeń do Assault on Doomrock. Jednakże pewne rzeczy, które w pierwszej grze mnie irytowały, rozwiązuje inaczej, co podoba mi się znacznie bardziej i według mnie może być lepszą grą. Więcej decyzyjności, mniej losu.