Re: Gloomhaven (Isaac Childres)
: 10 wrz 2019, 09:47
Trochę skomentuje offtop.
Ja początkowo po oglądnięciu recenzji Gambita powiedziałem "Whaaat?" O co w ogóle chodzi w ogóle z tą recenzją, bez sensu, bardzo "emocjonalna", i tyle w to grał i w ogóle...
Niedawno skończyłem Pandemic Legacy sezon 1. To była moja gra, do której zaprosiłem znajomych. Początkowe miesiące były nawet ciekawe, z chęcią siadałem do gry, środkowa część kampanii już mnie średnio interesowała ale nie było tragedii (takie 6/10). Końcowe miesiące to jedno 5 h posiedzenie, miałem totalnie dość tej gry i chciałem ją jak najszybciej skończyć, jednocześnie nie chciałem robić focha w rodzaju, "wiecie, nie chce mi się już w to grać, koniec kampanii". To było najgorsze 5h w mojej planszówkowej historii i na myśl o Pandemicu mam odruch wymiotny. Także zrozumiałem trochę Tomasza (chociaż ja pandemicowi L nie dał bym aż 4ki). Inną za to kwestią jest czy taka opinia jest pomocna; to moje granie opisał bym jako taką "kulę śnieżną" frustracji, która narastała z każdą chwilą spędzoną w grze i nie dało się już jej zatrzymać. Dlatego nazwałem to podejście emocjonalnym. Można byłoby nie grać dalej w grę, nie pogłębiać frustracji, ale czy wtedy gra zasługiwałaby na wyższą ocenę? Może nawet powinna dostać niższą skoro trzeba się zmuszać żeby ją ukończyć.
A bardziej w temacie to obawiam się że taka opinia, jak i to że powstaje wersja pc tej gry, może mocno obniżyć sprzedaż gry, dodatkowo wydania S&S czy MK,UE mocno konkurują w kategorii "kobyła" . Albi ma trochę pecha na naszym rynku, Anachrony ( mimo świetnej oceny Gambita ) tak sobie się u nas przyjęło (tak mi się przynajmniej wydaje).
A jeszcze jedna sprawa, ja nie czaje totalnie po co grać w gloomhaven na pc. Nie lepiej sobie pograć w Pillars of eternity czy w Divinity: Original sin.
Ja początkowo po oglądnięciu recenzji Gambita powiedziałem "Whaaat?" O co w ogóle chodzi w ogóle z tą recenzją, bez sensu, bardzo "emocjonalna", i tyle w to grał i w ogóle...
Niedawno skończyłem Pandemic Legacy sezon 1. To była moja gra, do której zaprosiłem znajomych. Początkowe miesiące były nawet ciekawe, z chęcią siadałem do gry, środkowa część kampanii już mnie średnio interesowała ale nie było tragedii (takie 6/10). Końcowe miesiące to jedno 5 h posiedzenie, miałem totalnie dość tej gry i chciałem ją jak najszybciej skończyć, jednocześnie nie chciałem robić focha w rodzaju, "wiecie, nie chce mi się już w to grać, koniec kampanii". To było najgorsze 5h w mojej planszówkowej historii i na myśl o Pandemicu mam odruch wymiotny. Także zrozumiałem trochę Tomasza (chociaż ja pandemicowi L nie dał bym aż 4ki). Inną za to kwestią jest czy taka opinia jest pomocna; to moje granie opisał bym jako taką "kulę śnieżną" frustracji, która narastała z każdą chwilą spędzoną w grze i nie dało się już jej zatrzymać. Dlatego nazwałem to podejście emocjonalnym. Można byłoby nie grać dalej w grę, nie pogłębiać frustracji, ale czy wtedy gra zasługiwałaby na wyższą ocenę? Może nawet powinna dostać niższą skoro trzeba się zmuszać żeby ją ukończyć.
A bardziej w temacie to obawiam się że taka opinia, jak i to że powstaje wersja pc tej gry, może mocno obniżyć sprzedaż gry, dodatkowo wydania S&S czy MK,UE mocno konkurują w kategorii "kobyła" . Albi ma trochę pecha na naszym rynku, Anachrony ( mimo świetnej oceny Gambita ) tak sobie się u nas przyjęło (tak mi się przynajmniej wydaje).
A jeszcze jedna sprawa, ja nie czaje totalnie po co grać w gloomhaven na pc. Nie lepiej sobie pograć w Pillars of eternity czy w Divinity: Original sin.