Stworze (Grzegorz Arabczyk)

Tutaj można dyskutować o konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier.
NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SĄ INNE PODFORA
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Haloon
Posty: 322
Rejestracja: 12 sie 2011, 18:14
Has thanked: 40 times
Been thanked: 15 times

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: Haloon »

Rozgrywka z podstawowymi zasadami rzeczywiście nie porywa. Nie wrócimy do niej. Może się pewnie za to podobać osobom, które nie gustują w ciężkich grach. Zasady zaawansowane zmieniają pewne rzeczy na plus. Graliśmy w cztery osoby i było dobrze. Co do stylizacji graficznej to jestem jak najbardziej na tak. Taka stonowana pasuje do tematyki. Piony ani karty zadanie gubiły nam się na planszy. Jeżeli jednak kolor miałby być wyraźniejszy to z alternatyw widzę tylko ciemniejszy brąz lub zgniła zieleń. Znaczniki w jakimś krzykliwym kolorze gryzłyby się z tematyką. Co do zasad nie mieliśmy problemu z ich ogarnięciem. Jak już miałbym coś poprawić to zrobić po prostu dwie instrukcje: Stworze rozgrywka podstawowa, Stworze rozgrywka zaawansowana. Wiele rzeczy by się powtórzyło ale nie trzeba byłoby kartkować.
Awatar użytkownika
Pan_K
Posty: 2504
Rejestracja: 24 wrz 2014, 19:16
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 189 times
Been thanked: 168 times

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: Pan_K »

To nie jest jedynie kwestia kartkowania. Niektóre zasady znajdują się w miejscach zupełnie losowych. Inne w ogóle nie tam, gdzie powinny (np. setup gry podstawowej każe wyłożyć znaczniki Woja i Guślarza na planszę). Do tego ilustracje niekiedy nie odpowiadają tekstowi: plansza w wersji podstawowej ma obok wyłożone karty Woja i Guślarza, choć test mówi wyraźnie, by wyłożyć jedynie Zagubione Dzieci i Myśliwego. Albo: tekst mówi, że należy wylosować 4 wydarzenia i dobrać jedno konkretne (Jare Gody, czy jakoś tak), a poniżej na ilustracji akurat widnieje pięć wydarzeń, z których żadne nie jest tym właśnie, które należy dodać.

Jestem po ponownej lekturze instrukcji i niestety potwierdzam jej mizerną jakość. Choć np. informacja o resecie kostek jednak jest w odpowiednim miejscu (inaczej niż mi się wczoraj wydawało). Ta jakość instrukcji to rysa na wrażeniu wykonania. Inną rysą jest jakość pomocy gracza. Wydrukowane na zwykłym papierze są wiotkie i domagają się chyba zalaminowania, żeby je ochronić przed zniszczeniem.
Wczoraj nie dodałem również, że niektóre opisy misji nie są jednoznaczne. A nie ma nigdzie zbiorczego wytłumaczenia, jak konkretnie rozumieć każdą misję z osobna.

Natomiast utwierdzam się w przekonaniu, że wariant zaawansowany da znacznie więcej radości niż podstawowy. Niestety, utwierdzam się również w przekonaniu, że gra chodzi lepiej w pełnym składzie, niż na 2 graczy. Oba przekonania musiałbym jednak jeszcze zweryfikować empirycznie, bo na razie to czysta teoria.
„Rzekł głupi w swoim sercu: nie ma Boga.”

Ryba bez roweru, to tylko ryba...
demiurg
Posty: 40
Rejestracja: 04 gru 2013, 12:44
Has thanked: 5 times
Been thanked: 1 time

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: demiurg »

W kampanii celem za 68 tys. było "dodatkowa historia, klimatyczny opis charakteru każdego ze Stworzy". Przeglądałem i nie mam czegoś takiego w pudełku, czy ktoś ma ?
Tuminure
Posty: 556
Rejestracja: 08 mar 2013, 12:07
Lokalizacja: Milewo
Has thanked: 2 times
Been thanked: 47 times

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: Tuminure »

Czytając tutejsze opinie postanowiłem zagrać wariant zaawansowany w dwuosobowym składzie (bez wariantu z dobieranianiem dodatkowych kart).
I choć nie grałem w wariant podstawowy, to mam wrażenie, że zmiany nie są na tyle duże, by urozmaicić rozgrywkę. Wręcz przeciwnie, "podwójne" karty akcji są dość irytujące - tu jednak warto zaznaczyć, że w 3-5 osobowym składzie to rozwiązanie ma więcej sensu, niż w dwuosobowej rozgrywce.

Ja mam wrażenie, że problemem tu nie jest wariant (podstawowy/zaawansowany), a po prostu to, jak gra działa na dwie osoby. Jasne - wariant zaawansowany nieco urozmaica i ubogaca rozgrywkę ale to raczej niewielkie zmiany na planszy i torze akcji wynikającej z niewielkiej liczby graczy są problemem w trakcie gry.
Awatar użytkownika
Gromb
Posty: 2819
Rejestracja: 08 paź 2015, 19:09
Lokalizacja: Katowice
Has thanked: 840 times
Been thanked: 363 times

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: Gromb »

demiurg pisze:W kampanii celem za 68 tys. było "dodatkowa historia, klimatyczny opis charakteru każdego ze Stworzy". Przeglądałem i nie mam czegoś takiego w pudełku, czy ktoś ma ?
Potwierdzam, u mnie też brak "klimatycznych opisów stworzy" :twisted: zadałem pytanie na stronie kampanii na wspieram.to.

Pewnie większość ludzi tak się podjarała grą, że nie zwróciła uwagi na brak celu. Przyznaję się, ja również.
The Corps Is Mother, the Corps Is Father
Lord_Venom
Posty: 47
Rejestracja: 31 lip 2016, 15:40
Lokalizacja: Szczecin

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: Lord_Venom »

Czy Wy także macie problem z szybkim rozpoznaniem czy na kostce zostało wyrzucone 2 lub 3 ?
Mnie na szybko ciężko je rozróżnić, gdyż symbol "2" na kostce ma poza dwoma wyraźnymi znakami jeszcze jeden malutki.
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 929 times

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: rattkin »

Obrazek

Ech Stworze, Stworze, moje ty niebożę...

Nie zacznę tej opowieści, tak jak mi ją matula opowiadali. Po pierwsze, opowieść jest tylko moja i niczyja inna. Po drugie, nie działo się to dawno, bo ledwo księżyców kilka temu. I ani też za wzgórzem i lasem, a w mojej chałupie skromnej. Niemniej jednak jam to to jest i oto powiadam, że w skórę Stworzy wejść mi dane było. Długom rany lizał, bo nie bez szwanku z tego spotkania wyszedłem, ale - oto jestem! Wszelkie dziecka i starszyzna, chłopy i kobiałki, kto żyw, czy na marach jako błędny ognik, dajcie teraz mi posłuch...

Stworze weszło do świata gier planszowych znienacka, choć po kryjomu. Najpierw pojawiały się na FB nieśmiałe grafiki, animacje, próby zarysowania klimatu. Kto trzymał rękę na pulsie (a do takich się zalicza Wasz gawędziarz) dalej jął autorów na spytki brać, wiadomościoma przeróżnymi zasypując: a co to, a kto to, a jak to, a kiedy? Ci jednak wody w usta nabrali i uśmiechając się tajemniczo odpowiadali jedynie, żeby cnotę cierpliwości pielęgnować. A że temat chytliwy się zapowiadał i marketingowo nośny nad wyraz, ciężko było w miejscu usiedzieć.

Potem była mini-drama z wspieraczką, kiedy to wydawcy ambitnie nakreślili kwotę, która wielu (w tym także i właścicielom wspieraczki) wydała się nieprzystająca do sytuacji i realiów. Posypały się porady, prośby, groźby, ostrzeżenia, a niejeden i twarz wykrzywioną w złośliwym usmiechu nieudolnie ręcyma zasłaniał, niby to swą pogardę chowając. Wydawcy zrobili krok wstecz, zasięgneli języka, zapewnie niejednego branżowego guślarza za język ciągnąc. Wystartowali kampanię (na połowę planowanej kwoty), pokazali z czym do ludzi przychodzą, wieść się poniosła za góry i lasy, do wielu grodów z hukiem docierając. I oto stała się rzecz dla jednych dość niesamowita, dla innych mniej już może zaskakująca: temat gry planszowej przeniósł się ponad podziałami. Trafił na podatny grunt, do serc Polan trafiając, nawet takich, a wręcz szczególnie takich, który do tej pory stołu głównie do spożywania strawy używali, nie zaś do czarcich swawoli i uciech w pudło zaklętych, w uczonej łacinie "ludos" zwanymi. Gra, o której stare wygi wypowiedziały się, że rzyci urywać nie będzie, że ryzyko duże, bo wydawca człek nieznany i nie znać czy prawy i pobożny to dobrodziej, czy licho jakie, gra-niespodzianka taka, uzbierała prawie ośmiokrotność wymaganej sumy. Czy rację i nosa mieli wydawcy od początku wysoki próg stawiając, czy to szum przedkampanijny i jednak obniżenie progu do takiegu sukcesu się przyczyniły, pewnie już się nigdy nie dowiemy. Ale takie to byli czasy, że człek ledwo co ziemiankę opuścił i do obornika się nie doczłapał, a tu zewsząd go Stworze oblegali. Stworze z lewej, stworze z prawej. Gra, polskość, nasze, najmojsze, wiedźmin, potwory, podania ludowe, skarb taki że aż strach, kwiat paproci nędzny chwast przy nim. Objawiało się to na ten przykład nagraniami wideło przy współudziale znanych i lubianych, którzy w niekomfortowych warunkach, bowiem siedząc przy prototypie i będąc potrącanym przez autora gry siedzącego obok i chuchającego im na szyje, jakoś w tej opresji dobrą minę do złej gry utrzymać próbowali, grę chwaląc, by przykrości gościowi nie sprawdzić - wszyscy we wewsi wiedzą, że gość w dom, Bóg w dom. Coby jednak nie mówić, wydawcy niewiele sobie z głosów zachwytu i rzężenia obrzydzenia robili. Choć pieniądze zebrali w lipcu, realizację kampanii wyznaczyli na zaledwie kilka miesięcy później. I słowa dotrzymali, właściwie bez poślizgu - rzecz we wspieraczkach niemal niesłychana. Co też i pokazuje, że jak ktoś ma serce, umiejętności i chęci (i talary rzecz jasna) to da się pysznie rzecz załatwić. Albo tak albo sam Swarożyc pewnikiem nad nimi czuwać musiał. Albo jedno i drugie. Cokolwiek powiedziane zostać dalej by miało, trzeba tutaj pokłon głęboki złożyć organizacyjnemu ogarnięciu i profesjonalizmowi całego przedswięwzięcia. Niejeden starszy i doświadczony bardziej, mógłby się od takich uczyć.

Gra dotarła w moje progi bez większych ceregielów, choć kto wie jakie z diabłem igraszki uprawiać po drodze mogła? Ciekaw jej bardzo, zaraz do roztworzenia przystąpiłem. Przykrywa, czarna jako piekielna sadza estetycznie bardzo całość okrywa. Trudno jednak zabawą dla całej rodziny rzecz ową nazwać, kiedy namazane na niej ofiar złożenie, gdybyż tylko z jadła i napoju. Gorsze tam mecyje się odprawiają, ale o tym sza. Ze środka jednakowoż wielość dobra się na klepisko wysypuje. Mapa, choć niewielka, to bardzo ładnie zarysowana, z miłymi dla oka polskimi nazwami: Raduń, Podgrodzie, Puszcza Żywa. Niewiele toć trzeba by wpatrzeć się bliżej i przenieść w krainę ową. Do tego zestaw kart różnorakiego rodzaju mamy, kunsztownie zdobionych. Pod spodem - planszetki Stworzy tytułowych (cienkie, ale dość duże za to), pomoce gracza (cieniutke uloteczki, które uszkodzeniem rychłym zagrożone), wreszcie mieszek biały jako włos Panny Wiosennej, a w nim moc wielka drewnianych krążków małych i dużych, które dołączony grymuar żetonami zwać każe. Na krążkach tych wypalone symbole i znaki - gdy zły czar nam oczu nie zasłoni, dojrzeć tam można sylwetki wojów, mędrców, a nawet dziatwy, co to się po lasach błąka, miast w polu pomagać. Piękne to wszystko że strach, oczy wypatrzyć można.

Nad grymuarem pochylić się wypada, wszak to gry planszowej część najważniejsza. Łacniej się z kosą obchodzić, kiedy tatko wyjaśnią, jakeż ją chwycić należy i jak nią robić trzeba. Bez nauki i porady tylko się zmachać można, a korzyść z tego machania niewielka. Mądrość ta i w zabawach planszowych zastosowanie znajduje. Co w księdze owej spisane, to jako w Piśmie Świętym - szanować trzeba i stosować się. Choć kara z niebios za przewiny na nas nie spadnie, to jednak z potępieniem ziomków spotkać się możemy. Umowa to jednak umowa. Rąbka tajemnicy uchylę i co w niej zapisane stoi sam Wam pokażę...

... nagle błyskawica omiata pomieszczenie, hukiem konkurując z księdzem dobrodziejem przy pokutnym kazaniu, dym spowija od stóp do głów, gryząc i piekąc, dech zapierając. Gdy oczy otwieracie, trudno rozpoznać, czy jawa to wciąż, czy sen jakowyś...

No cześć, to ja, rattkin. O grze miałem opowiedzieć. To opowiadam. Ładna jest. Naprawdę ładna. Wszystko podane w bladożółtej pergaminowej estetyce, stylizowane, opierane głównie i prostą płaską kreskę, bądź niby to "ryciny", zamiast detali kształty i sylwetki, zamiast kolorów, ołówek. Bardzo mi się podoba użyty (czy może zaprojektowany pod grę) font, stylizowany na "starosłowiański". Jest trochę nieczytelny, ale bardzo mi się podoba (tak bardzo, że powtarzam to w dwóch zdaniach po sobie) i mu tę nieczytelność niniejszym wybaczam. Karty uczciwej gramatury, trudno im coś zarzucić. W dwóch rozmiarach - małe i duże. Wszystkie żetony w grze są z jasnego drewna z namalowanymi czy też nadrukowanymi czarnymi symbolami. Wszystko to pięknie się wpisuje w założoną estetykę. Żal trochę, że istotna część grafik jest na rewersach kartach Misji, których w grze właściwie nie oglądamy. Reszta grafik znajduje się na małych kartach Zadań, lecz tam są już one dość szczątkowo zarysowane i choć utrzymują klimat, trudniej się nimi zachwycać. Na tym tle trochę dziwnie wypadają same rysunki Stworzy, które wyglądają trochę jak z innej bajki (czy rysowała je ta sama osoba?) - bardziej "fantastyczne", nowoczesne, oniryczne, swobodnie używane kolory, mniej słowiańskie, a bardziej jak z Nowej Fantastyki. Z jednej strony fajnie, z drugiej, trochę one do niczego niepodobne. Widział kto Bobo? (nie Fetta!). Niestety, miłość do stylistyki trochę nadszarpnęła użyteczność. Ponieważ wszystko jest blado-szaro-żółte, to ułożone na planszy, łatwo się rozmywa. Część żetonów jest bardzo mała (choć gruba) i manipulowanie nimi jest nieco upierdliwe - ale to detal. Gorzej natomiast, że stylistyka wymusiła sylwetki na żetonach - trzeba im się dokładnie przyjrzeć, by jedną od drugiej odróżnić i z łatwością stwierdzić, że to myśliwy, to guślarz, a to woj. Oczywista, łatwo to było naprawić dodając tym sylwetkom koloru bądź kolorując same żetony, no ale... Jak się już czepiamy, to czepić trzeba się też i mapy. Choć naprawdę ładna i chwyta za serce, to jednak w graniu słabo się przydaje. Zarysowane na niej obszary są mało widoczne, a niektórym dodatkowo Stwórca poskąpił przestrzeni, przez co jeden obszar jest wielki jak jesienny giez, a inny maciupki jak pchła Szachrajka. Na planszy kładzie się wiele kart i żetonów - na niektóre karty wręcz nie ma miejsca (patrzę na Was, Bagna!), a żetony porozkładane na całej mapie jakoś niespecjalnie łatwo przypisać do rejonów. W efekcie wcale nietrudno się pomylić, czy o czymś zapomnieć. Mała mapa pociągnęła za sobą małe karty (Zadań) na niej rozkładane. Na już niewielkich kartach umieszczono maluśkie ikonki i jeszcze mniejsze cyferki - właściwie nie da się tego dostrzec bez podniesienia karty. Da się z tym żyć, ale mogłoby to być większe, szczególnie że plansza nie wypełnia na rozmiar (po złożeniu) całego pudła - kupujemy niemało powietrza. Niemniej jednak, wykonaniu i spójności stylistycznej trzeba wystawić szkolną szóstkę do dziennika. Co do samej oprawy graficznej, można dyskutować, kto tam już co lubi, ale też nie da się powiedzieć, że jest brzydko, może się co najwyżej nie podobać.

Instrukcja dość pokaźnych rozmiarów, choć wypełniona obrazkami i pisana dużą czcionką. Wbrew poprzednim utyskiwaniom, wcale nie taka znowu straszna. Cierpi najbardziej na mało sensownym rozbiciu zasad na dwie części - zabieg zapewne poczyniony bliżej końca cyklu rozwoju gry, niż początku. Kto wszystkie zasady przeczyta, łatwo spostrzeże, że to była jedna cała gra, którą potem starano się przeciąć na pół. Przecięcie to wyszło nieporadnie, bo raz, że gra z zasadami podstawowymi jest wykastrowana i ma się poczucie niepełności i braku (mechanicznego), a dwa, to że miast czystego cięcia słowiańską kataną, zastosowano raczej zardzewiałą piłę od sąsiada - przecięcie jest poszarpane i niechlujne. Widać to po strukturze instrukcji, która kilkakrotnie doznaje swoistej schizofrenii, mówiąc jedno, a myśląc drugie (a czasem pokazując jeszcze trzecie). Przykłady nie zgrywają się z tekstem, tekst miejscami zapomina się, że mówi o zasadach podstawowych, obrazki przy tekście nie pasują do tekstu - i tak dalej i tak dalej. Jest też trochę niedomówień i braków (najwięcej chyba dotyczy żetonów Oddziaływania i dokładania ich do Wiosek podczas testów), oraz oznaki częściowej "drugiej fali" edycyjnej, gdzie ta sama akcja mówi o "położeniu żetonu na mapie", a w pomocy jest to już "wydanie żetonu", cokolwiek owo wydanie oznaczać by miało. W skrócie: widać, że ktoś to robił pierwszy raz, ale z drugiej strony, jak na pierwszy raz, to jest zupełnie nieźle. Nic, czego jakiś FAQ nie mógłby naprawić. Trzeba się trochę nagimnastykować, ale da się zagrać. Pomoce gracza są, jak to zwykle pomoce - pomocne, ale zaglądania do instrukcji i tak nam nie zastąpią. Co także warto pochwalić, doszukałem się chyba tylko jednej czy dwóch literówek na kartach i instrukcji - solidnie się przyłożono, choć szkoda, że i tak coś przeleciało (choćby tysiąc razy sprawdzać, zawsze coś, kurna, przeleci!).

Jak w to się gra i o co tu chodzi? Stworze reklamowane jest jako gra przygodowa, w której 1 do 5 graczy kontroluje wybrane Stworze, które to stworzenie wkute trochę na cały świat, pewnego dnia wstaje i postanawia upomnieć się o swoje (o pamięć o sobie i zdrowy lęk przed sobą), czy to groźbą, czy pomocą. Matrixowa Wyrocznia mówiła przecież: "Czego może chcieć ktoś u władzy? Więcej władzy.". Tyle w teorii. W praktyce to klasyczny wyścig "kto szybciej zrobi swoje questy/zadania", bowiem gdy jakieś Stworze dobije do 8, automatycznie staje się Opiekuem Krainy, co gwarantuje dożywotnią dostawę jagód, mięsiwa i duży pakiet internetu. Każde Stworze ma swoją talię questów, którą przed grą sobie nie tyle, że przegląda, ale wręcz odpowiednio ustawia, wybierając 8 z bodaj 11 questów i kolejność ich wykonywania. Mamy tu pierwszą lampkę ostrzegawczą - regrywalność, która miałaby wynikać z owych questów jest niewielka - szczególnie, że łatwo zauważyć, że niektóre z nich są ewidentnie łatwiejsze do wykonania niż inne. Oznacza to, że z partii na partię będziemy wybierać raczej podobne questy, a jedynie może modyfikować ich kolejność, sugerując się tym, co na planszy na starcie. Każde Stworze ma też cztery przedmioty/atrybuty, początkowo niedostępne, ale możliwe do odblokowania co drugą wykonaną misję (2, 4, 6). Atrybuty stanowią szczątkowy element rozwoju postaci, o tym więcej potem (ten tekst nie skończy się szybko, zacząłeś czytać, sam jesteś sobie winien, teraz cierp w milczeniu). Stworze legitymuje się pewną witalnością (odwzorowaną kilkoma znacznikamy życia) oraz potencjałem oddziaływania, które to magazynowane jest w postaci innych znaczników (strachu i przychylności, niedomiennie nazywane przez nas "michą z ryżem"). Wreszcie, każde Stworze jest w jakimś tam stopniu Brutalne (choć niektóre nie są agresywne! agresywność 1), i Sprytne. Wskaźniki te (od 1 do bodaj 5) podane są dla dnia i nocy i bywa, że Sprytne w dzień Stworze, w nocy staje się głupie jak but. Żadnego upływu czasu jednak w grze nie ma, spokojnie.

Mapa dzieli się na 4 wioski. Każda wioska ma przypisaną do siebie okolicę - i tak sobie koegzystują w parach, tworząc sumarycznie 8 lokalizacji. W każdej z nich na starcie gry kładziemy kartę zadania oraz rozsiewamy trochę żetonów, takich niby to NPC-ów - Myśliwego, Woja, Guślarza, Dzieci plus parę tam innych pomniejszych rzeczy. Wreszcie losujemy 5 Wydarzeń (z chyba 7), które z całą pewnością się kiedyś Wydarzą. A wiadomo to dlatego, że na każdym stawiamy kostkę-licznik na ustalonej przez podręcznik wartości, która odmierza czas do Wydarzenia Wydarzenia. Wtręt: kostki duże, ładne, drewniane, ale stylizowane na ślady pazurów odpowiedniki 1,2,3,4,5 itd. są irytująco nieczytelne (w piekle niech się smaży ten, kto przy dwójce dodał małą ryskę, przez co ustawicznie myli się z trójką). Pod wydarzeniami natomiast rozkładamy (w rządku) karty Akcji - w podstawowej wersji po jednej na wydarzenie, w zaawansowanej po dwie (jedna na drugiej). No i zaczynamy. Każde Stworze odkrywa swoją pierwsza misje i gna jak opętane, by ją prędziutko wypełnić. A robi to tak: w swojej turze, Stworze ma do dyspozycji jedną akcję. Kruczek w tym, że dostępną spośród tych widocznych właśnie na kartach Akcji. Jeśli jakiejś akcji nie ma (np. jest schowana pod spodem), takiej akcji wykonać standardowo nie można, Stworze więc ogranicza się do tego co może (i wcale nie myślałem nad tym rymem!). Po wybraniu danej akcji, zmniejszamy licznik (obracamy kostkę) na karcie Wydarzenia, która leżała przy danej akcji - jeśli z jedynki zjedziemy na "zero", wydarzenie to rozpatrzymy pod koniec rundy, resetując znów kostkę na wartość początkową (zwykle 4 lub 5). Sama karta akcji natomiast wędruje na koniec ogonka (np. z pozycji 2 na 5), spychając wszystkie karty w stronę jedynki. Jeśli gramy z zasadami zaawansowanymi i przesunęliśmy "kupkę" dwóch kart, dodatkowo zamieniamy je kolejnością (jeśli leżały dwie i na górze była karta A, której akcję wykonaliśmy właśnie, a pod spodem karta B, to po przełożeniu B będzie u góry, A na dole). Po wykonaniu akcji, jeśli wspominane wydarzenie zaszło, jest rozpatrywane (zwykle jest to pozytywny efekt dla wszystkich graczy), a następnie gracz ma prawo ogłosić, że Stworze aktualna misję wykonało, zyskując ogólny aplauz i, co ważniejsze, jednorazowy efekt z karty misji, który Stworze sobie chomikuje i może wykorzystać potem na początku swojej rundy. Gdyby się okazało, że zrobiona misja była ostatnią (co powinna sygnalizować specjalna karta Opiekuna na spodzie talii), hurra, duży pakiet internetu!

Akcji jest kilka i potrafią zbić z tropu, bowiem nie ma wśród nich najbardziej standardowej wśród standardowych - akcji poruszania się. Ruszanie się jest bowiem "automatyczną" częścią innych akcji. A są to:
- pobranie dwóch dowolnych znaczników wpływu
- leczonko (bez lewej nogi zamek)
- próba wykonania zadania na planszy
- naprzykrzanie się dzieciom/myśliwemu
- naprzykrzanie się wojowi/guślarzowi
- oto jestem! (głosem Kasi Kowalskiej)
- ślady
- pas (ucieczka do siedziby z możliwością ustawienia kolejności misji na nowo, spychając niewygodną obecną gdzieś w niższe odmęty talii)

I może jakieś inne jeszcze, o których teraz zapomniałem. Pierwsze dwa są chyba jasne. Kolejne trzy wiążą się (głównie) z ruszaniem. Nasze kochane Stworze, reprezentowane w grze jako tekturka z podstawką lub figurka (w wersji na wypasie) teleportuje się po mapie, gdzie mu akurat chętka przyjdzie. Tam wykonuje wybraną akcję - jeśli ma męczyć Myśliwego, to musi się oczywiście udać do miejsca, gdzie Myśliwy obecnie przesiaduje. Dziwność tu taka, że ilekroć Stworze się rusza, musi do Wioski do której się rusza (lub do pobliskiej, skojarzonej Wioski, jeśli kopytkuje do Okolicy) dołożyć ze swoich zasobów znacznik oddziaływania. Znacznik ten kładzie się w Wiosce zakryty. Skoro już o myśliwych i dzieciach mowa, to w Stworzach są to jedynie przykrywki na niemal takie same efekty - ot takie tam, "bo balans". Samo wykonywanie zadań, czy też pomaganie/przeszkadzanie dzieciom/myśliwemu (bo można wybrać, choć nic to nie zmienia, poza rodzajem testu i nagrodą) wiąże się z magicznym słowem - test. Rzecz to nieobca wszystkim ameritraszowcom. Wystarczy porównać wartość rzucić kostkami i ... dupa. Bo kostkami się tu nie rzuca. Byłoby to niegrzecznością wobec gry, której jednym z bohaterów jest imć Bezkost. Ale nie ma strachu, rozwiązane jest to uczciwie. Każdy test ma dwa modyfikatory, bo podejść do niego można prośbą lub groźbą (test Brutalności lub Sprytu). To nie do końca prawda, bo niektóre testy mówią otwarcie, że np. Brutalnością nic się nie wskóra i proszę nie próbować nawet. Dodatkowo, każdy test ma przypisaną porę dnia - dzień lub noc. Stąd już droga prosta - patrzymy na wartość danej statystyki w dzień lub nocy u naszego Stworza, modyfikujemy o wspomniane na kartach (bądź pochodzące z innych efektów) wartości i wychodzi nam z tego jakaś liczba. Liczba ta oznacza ilość kart, jakie pociągniemy z 8 kartowej talii dnia lub nocy. A tam są symbole odpowiednio słońca i księżyca w różnych fazach. Symbole te wykorzystywane są do oznaczenia trudności testu (wypisane na kartach obok modyfikatorów i symbolu nocy/dnia). Jeśli wśród wyciągniętych kart jest symbol odpowiadający trudności testu, bądź symbol "mocniejszy" (a łatwo to poznać, bo są uszeregowane na mapie w kolejności "mocy", dla ułatwienia), test uznajemy za udany. Jeśli nie - to wiadomo, hańba, srom i pakiet internetu się oddala. Wykonane zadania dają nam, podobnie jak Misje, możliwość skorzystania z jednorazowego, przypisanego im efektu. Pomyślne testy na pomoc/przeszkadzanie myśliwym i dzieciom zwykle pozwalają nam się uleczyć bądź pozyskać żetony oddziaływania - a dodatkowo znaczniki dzieci/myśliwego spadają z mapy, co może mieć znaczenie dla niektórych misji (np. na mapie nie może być dzieci, itd.). Woj i Guślarz to insze ancymony. Jeden po złości utrudnia wszystkie testy w okolicy, dodatkowo jeszcze rani Stworze, które znajdzie się w jego towarzystwie, drugi z kolei testy ułatwia, choć zmusza Stworze do ujawnienia swej siedziby. Siedziba bowiem może znajdować się w jednej z 8 lokacji i jest dla pozostałych graczy na starcie niejawna (i dla Was też niech taka pozostanie, bo to jeden z słabszych elementów gry). Jednego i drugiego można ganiać po mapie, ciągnąc 4 karty lokacji i wybierając nowe lokum dla naszej "ofiary". Gdy nam się jednak znudzi, możemy spróbować ich pokonać - co łatwe nie jest, ale nagrodą za to jest możliwość uznania aktualnej misji za wykonaną (tadam! bo tak!).

Pamiętacie (jest tu w ogóle jeszcze ktoś?) jak mówiłem o tych żetonach oddziaływania, które kładzie się zakryte w Wioskach? Lądują tam one nie tylko podczas ruchu Stworza, ale także przy każdej próbie testu - jeśli to był test na Brutalność, poprosimy o znacznik strachu, jeśli test na Spryt - znacznik przychylności. Tutaj akurat zasady okrutnie mącą i nie mam pewności, czy nie opowiadam głupot, ale załóżmy dla świętego spokoju, że nie opowiadam. Z tymi znacznikami wiąże się akcja Oto Jestem! - Stworze niby to ujawnia swoją obecność i od tej pory wszystko co złe lub dobre w danej Wiosce będzie jemu przypisywane. Oczywiście, tylko fabularnie. Mechanicznie bowiem Stworze zgaduje (kładąc odpowiedni swój żeton) czy w danej Wiosce jest przewaga żetonów jednego lub drugiego typu. Jeśli przy następnym sprawdzaniu (a dzieje się to pod koniec rundy każdego gracza, ilekroć liczba żetonów w Wiosce przekroczy 4 lub 5) okaże się, że Stworze miało rację, w nagrodę za takież pokerowe skillsy, również może uznać obecną misję za wykonaną.

Na koniec mamy jeszcze akcję Ślady, ale ona jest #bessęsu, więc nie będę o niej mówił. Doczytacie sobie.

Ot i cała historyja. Kto tu dotarł, ten nie w ciemię bity. Przed takimi nie ma co w bawełnę owijać, a nieprzyjemne nowiny trzeba mówić szybko. Stworze to gra słaba. Mówię to z przykrością, bo bardzo by było fajnie, gdyby było inaczej. Ale najpiękniejsze grafiki i wiedźmińskie echo w tle nie są w stanie odczarować suchości, powtarzalności, mechaniczności i braku emocji. Nie wiem co było tu pierwsze, ale zgaduję, że ktoś zakochał się w pomyśle na "słowiańską grę", nakręcił grafika/ków, a potem jakoś do tego dolepiono zasady. Brzmi to okrutnie, ale trudno dojść do innego wniosku, widząc grę, która mechanicznie mniej lub bardziej udanie klonuje Talizmana. Talizmana, którego wszyscy szanują, także i za to, że od wielu lat siedzi zamknięty na kłódkę w annałach planszówkowej historii i nie wychyla stamtąd swego straszliwego łba. Zaznaczam z pełną mocą, że piszę to jako osoba, która trochę w życiu już się nagrała, niejedno widziała, marudna jest ponad wszelką przyzwoitość i dogodzić jej trudno. Ja prawdopodobnie nigdy nie byłem odbiorcą tego tytułu i dla osób, dla których to jest piąta planszówka, a pierwsza przygodówka, to będzie jak Pana Boga za nogi chwycić - wszystko zależy od kontekstu. Nie jest moim zamiarem takim osobom grę obrzydzić.

W czym problem? Standardowo dla talizmanów: w długości - podawanie górnej granicy ustalonej na 180 minut to duża odwaga. Trudno tyle usiedzieć. Można to usprawiedliwić w grach epickich albo grach emocjonujących. Stworze nie jest ani jedną ani drugą. Podręcznik trochę jednak daje w kość. Ja sobie jakoś poradziłem, ale myślę, że można było tu się jednak lepiej przyłożyć. Gdyby bowiem nie inne problemy, jakoś by można było ten podręcznik przeboleć, a tak dolewa tylko oliwy do ognia. Przede wszystkim jednak, głównym zarzutem jest ogromna mechaniczność i schematycznosć rozgrywki. Ten misternie budowany przez komponenty klimat znika jak sen jaki złoty po 10 minutach, kiedy orientujemy się, że musimy tam po te 2, potem tu po to, a tam po te dwa inne. Karty na planszy znikają, pozostają tylko numerki i symbole testów. Testy, testy, testy, Stworze to gra testów. Testów dotyczących rzeczy nijakich i nieciekawych, bowiem przestrzeń mechaniczna gry rozpina się głównie na witalności i żetonach oddziaływania. W efekcie duży procent wszystkich zadań to, owszem, ładnie nazwane Postrzyżyny i Schadzki Kochanków, ale pod spodem to tylko "pobierz znacznik", "dobierz znacznik", "przełoż znacznik". Tam gdzie się dało, starano się by tytuł karty i jej efekt choć śladowo miały coś ze sobą wspólnego, ale wielokrotnie widać, że złożono broń ("Ta, która przybiera postać ćmy. Zdaj dowolny test z modyfikatorem -2" - no, fajnie). Wydarzenia, których wykonaniem bądź odciąganiem w czasie można trochę sterować, wybierając konkretne akcje, właściwie nie mają istotnego znaczenia dla rozgrywki: jak się wydarzą to fajnie, jak nie, nikt po nich płakać nie będzie. Trudno misternie zaplanować sobie ich efekt w swoim dłuższym planie, bo zanim do nas dojdzie kolejka, to już coś tam się na planszy i w rozkładzie akcji pozmienia. No właśnie: pomysłu z akcjami do wyboru tylko spośród obecnych na stole, nie rozumiem. Rozumiem tylko, że szukano tu jakiegoś mechanicznego "gimmicka", żeby połączyć z wydarzeniami i jeszcze dać jakąś tam możliwość manipulacji, ale w efekcie ani to nie jest sprytne, ani jakoś zakorzenione tematycznie. Stworza mogą robić tylko pewne rzeczy, a jak je zrobią, to zbliżają się wydarzenia, a rzeczy do zrobienia zmieniają kolejność - trzeba by się zdrowo napocić by to uzasadnić. Stanowi jedynie siłowe, irytujące ograniczenie typu "nie możesz tego zrobić i już, radź sobie". Oczywista - i jaki jest tego efekt? Że bywają rundy, w których naprawdę nic nam za bardzo nie pasuje, więc robimy jakąś akcję od niechcenia. Nie ma nic gorszego dla gry planszowej niż nieciekawe, nieemocjonujące tury, od tego już tylko krok do "pasujesz następną kolejkę". Ogranicza nas bowiem nie tylko dostępność akcji, ale dostępność żetonów/zasobów - by się ruszyć musimy postawić jeden (dowolny) i by zrobić test musimy mieć kolejny (już konkretny) - trzeba więc jeszcze i owe żetony zgrać w czasie, co znaczy ni mniej więcej, że czasem nasza runda polegać będzie na "biorę dwa żetony, koniec". Mini gra w większościówkę w poszczególnych wioskach to całkiem sensowny koncept, jednakże w praktyce trudno nad tym zapanować - żetonów i tak się nie pamięta, a przy grze na 2-3 graczy, limit 4 magicznie sprawia, że choćby się wziął i zesrał, to jakoś tak (prawie) zawsze wychodzi, że znaczników jest po równo (a wtedy nie dzieje się nic). Co gorsza, ktoś może utrafić zupełnym przypadkiem, a nagroda jest niewspółmierna do wysiłku - zaliczenie misji to 1/8 gry do przodu, jeśli chodzi o tempo, to duży boost. Nie jest to też element, który mechanicznie pasuje do gry takiego rodzaju. Zgadywanie? Blef? Tu się robi mieczem i czaruje czarami, a nie jakieś tam blefy. Z testami z kolei jest tak, że wcale nietrudno jest uzyskać możliwość pociągnięcia 3-4 kart (gdy gra się pod swoje przewagi), a wtedy niemal każdy test się udaje. W ostatniej grze wręcz każdy test, do którego podchodziły Stworza, był udany! Można winić kiepskie tasowanie, ale po tylu testach jakoś trudno w to uwierzyć. Rozkład symboli w talii nocy i dnia jest nieco inny, ale kalkulując prawdopodobieństwa zwykle oscyluje się w okolicach 50%, a jednak i tak magicznie częściej się udaje niż nie. Sama mechanika testów jest jednak fajna, bo odkrywanie kart i drżenie w niepewności to zawsze miła rzecz. Tzn. byłaby miła, gdyby faktycznie się drżało. Kiedy n-ty test znów wychodzi, odkrywanie kart w kolejnych testach zamienia się w formalność.

Zauważyliście, że coś tu nie gra? Na stronie kampanii, jak wół widnieje: "Przygodowa gra planszowa STWORZE (...)". Otóż mam kolejną złą wiadomość: to nie jest gra przygodowa. Ma pewnie znamiona wspólne dla gier tego rodzaju, ale grą przygodową, w moim rozumieniu, nie jest. Żeby być grą przygodową, gra musi oferować przygodę, przygody. Jak definiować przygodę? Niecodziennie, niezwykłe, czasem ryzykowne przeżycie. W Stworzach (swoją drogą, patrz P.S.) żadnych przygód nie ma, bowiem realizujemy jawne misje i wykonujemy testy, testy, testy, na jawnych zadaniach. Nic nas nie czeka, nic nas nie spotka. Nie będzie niespodziewanej pomocy, czy złego wypadku losowego, ataku potwora lub szczęśliwego znaleziska. Nie będzie żadnej narracji i historii dla naszego bohatera. W każdej grze, a będą to gry do siebie bardzo podobne, Stworza będą ganiać po mapie wykonując misje, zdając testy. Misje będą się powtarzać, zadania będą się powtarzać, wydarzenia będą się powtrzać. Nawet wybór innego Stworza nie daje żadnej ekscytacji, bo poza nieco zmienionymi parametrami (hint: nie warto brać takich, które mają zbalansowane 3/3, dużo efektywniejsze są 5/1, itd.), ich misje są do siebie łudząco podobne lub stanowią jedynie wariacje na temat. Zrób test tam. Nie rób testu tam. Myśliwy ma być tam. Myśliwego ma nie być tu. I tak dalej i tak dalej. Niemal nic, co jest na mapie, warte jest zachodu - istotą gry wyścigowej jest jak najszybsze wykonanie misji. W trakcie gry nie zdobędziemy sprzymierzeńców, czy ekwipunku, który nam coś ułatwi, więc wałęsanie się po mapie w innym celu niż ustawianie się "pod misję" nie ma większego sensu (z punktu widzenia optymalizacji rozgrywki). Owszem, każde Stworze ma te swoje cztery przedmioty/atrybuty, ale no właśnie: tylko cztery, zawsze te same cztery, a ich efekty są znów mało seksownymi wariacjami na temat - "+1 do testów w dzień", "gdy bierzesz żetony, weź jeden więcej", itd. Grałem w to dwa razy i nie dość, że nie chcę grać więcej, to jeszcze nie umiem sobie wyobrazić, co miałyby do zaoferowania kolejne rozgrywki. Gra z całą pewnością roztacza swój urok na wstępie, ale szybko (dla mnie bardzo, być może dla innych nieco wolniej) okazuje się, że jako gra planszowa nie dostarcza wrażeń, ani ekscytacji - stanowi jedynie optymalizacyjne ćwiczenie w zarządzanie zasobami i kompresję akcji. Gdyby nie zdawanie testów i przypadkowa negatywna interakcja (można inne Stworza podgryzać, lub zabierać im zasoby, ale jak to w grach wyścigowych - prawie nigdy się to nie opłaca, ma sens jedynie jako niezaplanowany efekt uboczny), mamy tu rasowego euraska z worker placement. Tylko, że znam dużo lepsze eurasy, w tym cały sęk. Tutaj mechanicznie niby wszystko działa i zgrzyty nie są znaczące, ale całość w efekcie jest mało ciekawa. Chyba głównie przez brak różnorodności i przez tak łatwe rozklejenie się tematu i mechaniki. Na dwóch graczy jakoś to działa, choć gdy dochodzi choć trzeci, już jest raźniej (i oczywiście bardziej chaotycznie). W 5 do tego nigdy bym nie siadł (jak i do większości gier). Wariant solo, jak to zwykle, wygląda na doszyty na siłę. Wygląda, zastrzegam, bo nie grałem.

Co dobrego zrobiło dla mnie Stworze, to przypomniało mi odsądzanego od czci i wiary Trzewiczkowego Wiedźmina. Nie mam wersji fizycznej, ale odpaliłem sobie na tablecie. I, oczywiście, pamiętam tamte argumenty: słaby balans, wyścig, mało interakcji, nie ma walk między graczami, losowość, itd. Ale grało mi się w to o wiele, wiele lepiej niż w Stworze i gdy te gry ze sobą porównać, mimo wszystko widać doświadczenie designerskie w subtelnościach kreujących rozgrywkę - to, że są kostki (dice placement) i mini gry w manipulacje kostkami (emocjonujące testy, które można różnorako kontrolować). To, że choć gra jest wyścigiem, to nie jest wyścigiem tylko ilościowym (liczba questów), ale jakościowym (punkty VP). To, że postaci są asymetryczne. To, że postaci można rozwijać i te rozwinięcia będą różne w kolejnych grach (większa talia, losowy dobór). To, że gra implementuje sprawdzony system punktów akcji, zamiast oferować tylko jedną. Masz dwie akcje, wybierz sobie sam co chcesz zrobić i w jakiej kolejności (potencjał optymalizacji, możliwość kontroli). Pod koniec rundy zawsze dociągane wydarzenie (walka z potworem). Przegrana z potworem to nie koniec świata. I tak dalej, i tak dalej. A taka to strasznie zła gra była! Może jednak nie była zła? Ten gatunek (gier przygodowych) boryka się własnym zestawem problemów, z których największym jest - jak zrealizować grę przygodową dla więcej niż jednego gracza jednocześnie? Gra solo - wiadomo - wszyscy kierują się do Mage Knighta. Każdy może być tym jednym cudnym bohaterem, który po 20 minutach móżdzenia, wykosi takie karciane kombo, że wszystkim orkom w okolicy kapcie pospadają. Ale przy większej ilości graczy zaczyna się klops. I jedyne (chyba?) co na razie wymyślono, to ten nieszczęsny wyścig (WoW: The Adventure Game, Runebound). Albo liczba rund jest nadana z góry albo tempo gry dyktuje szybkość wykonywania questów przez innych graczy. Więc nie można się "koksować" i w nieskonczoność ulepszać, bo inni nas odsadzą ryzykując więcej i kończąc grę. Wprowadza to oczywiście pewne napięcie, ale czy jest najlepszym możliwym sposobem realizacji wieloosobowej gry przygodowej - tego nie wiem.

Wiem natomiast, że Stworze nie próbuje wnieść niczego nowego do tego gatunku - ot, kopiuje co było można od znanych, dodaje (z niezbyt dobrym wynikiem) kilka swoich pomysłów, pakuje się do pudła jako gra przygodowa bez przygody, choć pięknie oprawiona i miła naszym sercom, ze względu na ilustracje i obietnicę fajnego tematu. Czy taki produkt odpowiada Waszym potrzebom i oczekiwaniom, musicie odpowiedzieć sobie sami. Moim? Nie odpowiada. Choć nie spodziewałem się wiele, to jednak myślę, że mam prawo czuć się zawiedziony. Debiut udany (mimo wszystko, jak na pierwszą grę, bardzo dużo rzeczy zrobiono tu dobrze), ale taki temat zasługuje na coś lepszego. Może następnym razem.

5/10

... kiedy dym i opary wszelakie ulatniają się wreszcie z pomieszczenia i serc Waszych, szeroko oczy wytrzeszczając i pukając się w głowę, myślicie: czy to aby działo się naprawdę? Ów namolny głos w środku, niczym diaboł jakowyś, co to wiecznie obwieszcza że to nie tak, a tamto też nie tak - byłżeby on podszeptywaniem dobra, czy zła? Czy warto słuchać obcych, czy lepiej samemu się lepiej przekonać? Cóż komu po nie swoich mądrościach! Na skrzynię ze Stworzami trwożnie spoglądacie. Zaglądać? Nie zaglądać? Utopić w studni? A niech to wszystko Licho porwie...

P.S.
Podczas pisania tego tekstu (a wcześniej czytania instrukcji) wielokrotnie głupiałem, co do odmiany tych nieszczęśnych Stwórz/Stworzy/Stworzów. Instrukcja raz przesuwa Stworza, a raz Stworze. Nie wiadomo już, gdzie jest liczba mnoga, a pojedyncza i jakiego rodzaju to nieszczęsne Stworze chciałoby być. Obstawiam, że (niestety) takiego samego jak i gra: nijakiego.
Ostatnio zmieniony 17 mar 2018, 02:22 przez rattkin, łącznie zmieniany 5 razy.
Awatar użytkownika
Breżniew
Posty: 824
Rejestracja: 26 paź 2015, 12:47
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 51 times
Been thanked: 122 times

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: Breżniew »

Gromb pisze:
demiurg pisze:W kampanii celem za 68 tys. było "dodatkowa historia, klimatyczny opis charakteru każdego ze Stworzy". Przeglądałem i nie mam czegoś takiego w pudełku, czy ktoś ma ?
Potwierdzam, u mnie też brak "klimatycznych opisów stworzy" :twisted: zadałem pytanie na stronie kampanii na wspieram.to.

Pewnie większość ludzi tak się podjarała grą, że nie zwróciła uwagi na brak celu. Przyznaję się, ja również.
Pytałem o to na wspieraczce. Mają być udostępnione do końca roku w formie pdf to wydrukowania.
Awatar użytkownika
Retro
Posty: 510
Rejestracja: 26 gru 2014, 10:04
Has thanked: 32 times
Been thanked: 30 times

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: Retro »

Breżniew pisze:
Gromb pisze:
demiurg pisze:W kampanii celem za 68 tys. było "dodatkowa historia, klimatyczny opis charakteru każdego ze Stworzy". Przeglądałem i nie mam czegoś takiego w pudełku, czy ktoś ma ?
Potwierdzam, u mnie też brak "klimatycznych opisów stworzy" :twisted: zadałem pytanie na stronie kampanii na wspieram.to.

Pewnie większość ludzi tak się podjarała grą, że nie zwróciła uwagi na brak celu. Przyznaję się, ja również.
Pytałem o to na wspieraczce. Mają być udostępnione do końca roku w formie pdf to wydrukowania.
Czyli że wszystko ma być, figurki mają być, mata ma być, opowiadania mają być, no spoko, odbieram auto z salonu w pakiecie exclusive ale nawigację, klimatyzację, turbinę i itd zamontują mi po jakimś czasie a teraz mam sobie pojeździć na próbę :lol:

e: w/g kampanii nic nie ma napisane że opowiadanie to ma być w pdf. Opisane jest tak jakby miało być dołączone wydrukowane do gry tak samo jak karty pomocy, ścieżka dźwiękowa jest wyraźnie zaznaczone że będzie do pobrania, więc pozostaje delikatny nie smak że przez brak czasu idą w wielu kwestiach na skróty
MOJE ZASOBY
--------------------------------------
Awatar użytkownika
Pan_K
Posty: 2504
Rejestracja: 24 wrz 2014, 19:16
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 189 times
Been thanked: 168 times

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: Pan_K »

@ rattkin

serdeczne dzięki za podsumowanie i minirecenzję gry. Podsumowanie fajne. Z konkluzjami pozostaje mi się, niestety, zgodzić. Szkoda.

BTW spróbujmy sobie odmienić:

to Stworze - rodzaj nijaki

l.p.

m. Stworze
d. Stworza
c. Stworzu/Stworzowi (nie mam pewności)
b. Stworze
n. Stworzem
m. Stworzu
w. Stworze!

l.mn.

m. Stworza
d. Stworzy
c. Stworzom
b. Stworza
n. Stworzami
m. Stworzach
w. Stworza!


[EDIT]: Muszę się poprawić: recenzja wcale nie jest mini :)
Ostatnio zmieniony 19 gru 2017, 08:37 przez Pan_K, łącznie zmieniany 1 raz.
„Rzekł głupi w swoim sercu: nie ma Boga.”

Ryba bez roweru, to tylko ryba...
Awatar użytkownika
Breżniew
Posty: 824
Rejestracja: 26 paź 2015, 12:47
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 51 times
Been thanked: 122 times

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: Breżniew »

Retro pisze: Czyli że wszystko ma być, figurki mają być, mata ma być, opowiadania mają być, no spoko, odbieram auto z salonu w pakiecie exclusive ale nawigację, klimatyzację, turbinę i itd zamontują mi po jakimś czasie a teraz mam sobie pojeździć na próbę :lol:

e: w/g kampanii nic nie ma napisane że opowiadanie to ma być w pdf. Opisane jest tak jakby miało być dołączone wydrukowane do gry tak samo jak karty pomocy, ścieżka dźwiękowa jest wyraźnie zaznaczone że będzie do pobrania, więc pozostaje delikatny nie smak że przez brak czasu idą w wielu kwestiach na skróty
Żeby nie było, że bronię twórców gry - też mnie to wkurza, że to wszystko ma być tak strasznie na raty wysyłane - maty co prawda nie zamówiłem, ale wysyła ją producent, a nie twórcy gry. Figurki nie dotarły na czas, więc będą je dosyłać... Też uważam, że to słabe, ale niektóre komentarze na różnych grupach pejsbukowych, czy na wspieram.to przekraczają już granicę dobrego smaku, albo nawet zwyczajnego chamstwa i prostactwa. Osobiście czuję się zażenowany takim podejściem tych wspierających.
Co do tych historii, to w treści kampanii nie było jednak mowy o tym, że to będą karty dołączone do gry. Owszem, jest grafika z czymś, co wygląda na kartę, ale nigdzie nie zostało wyraźnie napisane, że "Dołączymy karty z dodatkową historią z klimatycznym opisem każdego ze stworzy". Pewnie, że byłoby lepiej, gdyby było jasne napisane, że to będzie pdf i wydrukujcie sobie sami, Drodzy Wspierający.
Odnosząc się jeszcze do recenzji rattkina - nie miałem jeszcze przyjemności zagrać, ale przeglądnąłem dość dokładnie wszystkie karty w grze i niestety miałem identyczne wrażenie niepowiązania tytułu kart misji z ich treścią. Przykład z Nocnicą jest aż nadto kłujący w oczy, a takich kart jest dużo dużo więcej. No nic. Zagram, to się przekonam.
Awatar użytkownika
Gromb
Posty: 2819
Rejestracja: 08 paź 2015, 19:09
Lokalizacja: Katowice
Has thanked: 840 times
Been thanked: 363 times

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: Gromb »

Maty nawet nie miałem szansy dokupić. Pojawiła się pod koniec kampanii i z nienacka jak dla mnie, a dowiedziałem się o jej istnieniu przez przypadek po zakończeniu kampanii, czytając komentarz jednego ze wspierających. Odnośnie opowiadań. Może to lepiej, że będą do samodzielnego wydruku. Dołączone karty pomocy to żart. Prędzej spodziewałbym się stylizowanej na korę drzewa planszetki z kartą pomocy, niż a'la ulotki reklamowej, jakie znajdujemy w skrzynkach na listy. Gramatura papieru podobna. I pewnie się czepiam, ale mój zmysł gracza kolekcjonera trochę cierpi.
The Corps Is Mother, the Corps Is Father
Awatar użytkownika
mauserem
Posty: 1817
Rejestracja: 26 lis 2014, 09:37
Has thanked: 253 times
Been thanked: 165 times
Kontakt:

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: mauserem »

rattkin pisze:...
Ech Stworze, Stworze, moje ty niebożę...
[...]
6/10
[...]
"kocham Pana panie Sułku" ehm Rattkin :mrgreen:

Świetny tekst - uczciwy i napisany z "pazurem" (chyba najlepszy tekst krytyczny jaki czytałem ostatnio, a trochę ich czytam)
Chłopaki mieli dużo szczęścia, że fakt iż "król jest nagi" oznajmił nam na forum Rattkin.
I zrobił to z wielką klasą - życzyłbym sobie, żeby jeśli już ktoś miał po mnie/mojej grze "pojechać" to właśnie on.

Szkoda że zostanie szybko przykryty "śmieciem" w stylu: "a jakie koszulki?", "a ja jeszcze nie dostałem", "czy u was też jest ułamane drewienko?", albo bardziej merytorycznymi: "o co chodzi w punkcie 2 na stronie 3 instrukcji?"

nadal quest w poszukiwaniu przygodowego planszowego "św graala" czeka na swojego Galahada - w tym wątku go nie ma - do zamknięcia
Awatar użytkownika
ozy
Posty: 3283
Rejestracja: 13 mar 2006, 18:25
Lokalizacja: Opole
Has thanked: 7 times
Been thanked: 74 times

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: ozy »

Rattkin, Ty to masz zdrowie. :)
Farewell, leave the shore to an ocean wide and untamed
Hold your shield high, let the wind bring your enemy your nightmare
Awatar użytkownika
warlock
Posty: 4624
Rejestracja: 22 wrz 2013, 19:19
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 1023 times
Been thanked: 1932 times

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: warlock »

Rattkin, weź Ty chłopie załóż bloga. Nie, nie musisz go na bieżąco prowadzić. Potraktuj to jako platformę do wrzucenia tych wszystkich tekstów-perełek, bo te wartościowe informacje zginą w natłoku postów. Szkoda Twojej pracy. Odpal sobie jakiegoś blogspota, weź podstawowy szablon i poprzerzucaj te wszystkie przemyślenia z różnych gier. Mówię serio ;).
Awatar użytkownika
Gambit
Posty: 5226
Rejestracja: 28 cze 2006, 12:50
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 522 times
Been thanked: 1818 times
Kontakt:

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: Gambit »

warlock pisze:Rattkin, weź Ty chłopie załóż bloga. Nie, nie musisz go na bieżąco prowadzić. Potraktuj to jako platformę do wrzucenia tych wszystkich tekstów-perełek, bo te wartościowe informacje zginą w natłoku postów. Szkoda Twojej pracy. Odpal sobie jakiegoś blogspota, weź podstawowy szablon i poprzerzucaj te wszystkie przemyślenia z różnych gier. Mówię serio ;).
+1000000000000000!!!!!!
Awatar użytkownika
ozon
Posty: 258
Rejestracja: 13 gru 2016, 21:15
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 48 times
Been thanked: 22 times

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: ozon »

warlock pisze:Rattkin, weź Ty chłopie załóż bloga. Nie, nie musisz go na bieżąco prowadzić. Potraktuj to jako platformę do wrzucenia tych wszystkich tekstów-perełek, bo te wartościowe informacje zginą w natłoku postów. Szkoda Twojej pracy. Odpal sobie jakiegoś blogspota, weź podstawowy szablon i poprzerzucaj te wszystkie przemyślenia z różnych gier. Mówię serio ;).
+1 (nie wiem co trzeba zrobić, żeby wylądować na znadplanszy.pl, ale to byłoby dobre miejsce)

Rattkin świetna robota! Kolejny bardzo dobry tekst.
Awatar użytkownika
Losiek
Posty: 946
Rejestracja: 31 sie 2010, 03:12
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 309 times
Been thanked: 201 times

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: Losiek »

warlock pisze:Rattkin, weź Ty chłopie załóż bloga. Nie, nie musisz go na bieżąco prowadzić. Potraktuj to jako platformę do wrzucenia tych wszystkich tekstów-perełek, bo te wartościowe informacje zginą w natłoku postów. Szkoda Twojej pracy. Odpal sobie jakiegoś blogspota, weź podstawowy szablon i poprzerzucaj te wszystkie przemyślenia z różnych gier. Mówię serio ;).
+10^100000000000000
Rzeczywiście Twoje teksty zasługują na to.
Awatar użytkownika
tekknoboy
Posty: 420
Rejestracja: 20 lip 2011, 09:07
Has thanked: 17 times
Been thanked: 50 times

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: tekknoboy »

rattkin pisze:...
rattkin, You've made my day!
Awatar użytkownika
raj
Administrator
Posty: 5164
Rejestracja: 01 lis 2006, 11:22
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 265 times
Been thanked: 866 times
Kontakt:

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: raj »

Zacytowałeś cały wielki tekst ze zdjęciem żeby napisać pięć słów?
Tak ciężko wymyślić, że możesz zacytować np. tylko pierwszą linijkę? Albo w ogóle obszedłbyś się bez cytatu?
"Jest to gra planszowa. Każdy gracz ma planszę i lutuje nią przeciwnika." - cytat za "7 krasnoludków - historia prawdziwa."

Szukajcie recenzji planszówek na GamesFanatic.pl
Awatar użytkownika
Andy
Posty: 5129
Rejestracja: 24 kwie 2005, 18:32
Lokalizacja: Piastów
Has thanked: 77 times
Been thanked: 192 times

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: Andy »

Ryśku, zapomniałeś zacytować przedmówcę! :D
Gdy wszystko inne zawiedzie, rozważ skorzystanie z instrukcji.
Awatar użytkownika
raj
Administrator
Posty: 5164
Rejestracja: 01 lis 2006, 11:22
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 265 times
Been thanked: 866 times
Kontakt:

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: raj »

Bo jaki taki nieobyty w internetach. :)
"Jest to gra planszowa. Każdy gracz ma planszę i lutuje nią przeciwnika." - cytat za "7 krasnoludków - historia prawdziwa."

Szukajcie recenzji planszówek na GamesFanatic.pl
Awatar użytkownika
Nataniel
Administrator
Posty: 5293
Rejestracja: 03 cze 2004, 20:46
Lokalizacja: Gdańsk Osowa
Been thanked: 6 times
Kontakt:

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: Nataniel »

Jeszcze tak gwoli kontekstu - rattkin, a Ty lubisz jakąś grę przygodową? Albo są jakieś tytuły, które mógłbyś grą przygodową nazwać?

(NIE jest to absolutnie zarzut, tylko dopytuję, bo ja nie cierpię gier przygodowych i mam wrażenie, że nie jest możliwe zrobienie dobrej gry przygodowej, bo przygoda zwykle kłóci się z sensowną mechaniką)
= Artur Nataniel Jedlinski | GG #27211, skype: natanielx =
= Festiwal gier planszowych w Gdyni - GRAMY! =
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 929 times

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: rattkin »

Tak jak pisałem pod koniec, gry "przygodowe" nie mają lekko. Rzeczywiście, też przychylam się do opinii, że "przygoda" jako taka, stoi trochę w opozycji do ogólnie pojętego balansu, szczególnie w kontekście gry wieloosobwej, która nie jest co-opem. Ostatecznie przygoda nie podlega kontroli, wydarza się spontanicznie, w różnych natężeniach, z różnymi konsekwencjami - to trudno ubrać w ramy mechaniczne gry, która po 2h powinna się zakończyć. Myślę, że akceptuję gry przygodowe takimi, jakie są, będąc świadomym ich ograniczeń, jednocześnie wiedząc, że taki rodzaj zabawy sprawdza się lepiej na komputerze i raczej solo. Podchodzę do nich jako do generatorów czasu spędzonego na przygodach, natomiast niekoniecznie jako do gier, które trzeba wygrać (wygrana ma mniejsze znaczenie). Gdy wszyscy współgracze tak podejdą do przygodówki, wtedy jest ciekawiej, bo można wstać od stołu z jakąś historią (poszedłem tam i tam, spotkałem to i to, a potem przydarzyło mi się to, a potem już myślałem, że po mnie, ale przypomniałem sobie o tym, itd.), zamiast z poczuciem "zrobiłem 2 questy, podczas gdy reszta natrzaskała aż po 5". Gry przygodowe zdecydowanie mają potencjał do generowania takich historii, nawet jeśli stoi to w opozycji do zdobytych punktów, czy ogólnie wygranej. Jeśli natomiast ktoś mi sprzedaje grę, jako przygodową, ale pozbawioną owego potencjału "narracji emergentnej", to kaplica - rzucony na ring biały ręcznik już na starcie.

Czy chciałbym, żeby ktoś to wreszcie zrobił "dobrze"? Pewnie. Czy to możliwe? Wierzę że tak, choć dobrze widać, że niewielu próbuje.

Z "klasycznych" gier przygodowych lubię WoW: TAG (choć część mojego lubienia na pewno wynika z sympatii do gry komputerowej) oraz Runebound 3ed. Ten ostatni, moim zdaniem, najbardziej próbował coś w tym gatunku zmienić (np. odszedł od questów jako głównego silnika zakończenia gry, odszedł od walk opartych o kostki) i stoi dla mnie najwyżej w tej hierarchii. Szkoda tylko, że opiera się o generyczne, płaskie Terrinoth, a nie jakieś znany z książek/filmów lore. Rycerze, smoki i elfy po raz n-ty trochę utrudniają "wczucie się". Nie lubię natomiast Mage Knighta, przeklinając to jego spiętrzone skomplikowanie, które jest na granicy "obejmowalności" ludzkim umysłem. Czasem trzeba umieć się przyznać, że pewne rzeczy, czy od pewnego progu, po prostu lepiej działają na komputerze. Nawet ten wspomniany Wiedźmin jest dla mnie całkowicie do przyjęcia (choć oczywiście daleko mu do gry wybitnej) i gdyby ktoś chciał mi sprzedać polską wersję, to chętnie przyjmę.

Można się spierać, czy gry takie jak Mansions of Madness, czy Android są grami przygodowymi. Jeśli tak, to wyróżniłbym szczególnie ten drugi tytuł, który, mimo skomplikowania i być może przesadnego nagromadzenia mechanik, mimo wszystko noszę na rękach za całokształt. Tam granie w kilka osób naprawdę ma sens.
Ostatnio zmieniony 19 gru 2017, 17:12 przez rattkin, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
warlock
Posty: 4624
Rejestracja: 22 wrz 2013, 19:19
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 1023 times
Been thanked: 1932 times

Re: Stworze, gra przygodowa czerpiąca ze słowiańskiej mitolo

Post autor: warlock »

rattkin, a Ty nie dawałeś kiedyś 9.5/10 Magii i Myszom kiedyś ;)? Wydawało mi się, że to była Twoja ulubiona przygodówka. Tak mi się coś kojarzy ;).
ODPOWIEDZ