Dzięki wielkie za odpowiedzi
Zgadzam się, że w grze jest wiele czynników składających się na wynik konfrontacji.
Moja przedwczorajsza gra skończyła się następującym wynikiem:
Ja: 311 (po raz pierwszy udało mi się "zamknąć" licznik
)
Kolega nr 1: 276
Kolega nr 2: 168
Czyli okazuje się, że całkiem dobry wynik mi wyszedł
A udało mi się to dlatego, że zagrałem bardzo cwanie.
Była moja tura (byłem ostatni w turze), w talii zostały trzy karty Ery 3. Szybkie podsumowanie, czy uda mi się wywołać wojnę o kulturę z graczem, który nie miał armii? A chciałem koniecznie jeszcze zrobić cud Internet, bo miałem do tego sporo bonusów. Oprócz tego koleś bez armii miał Gandhiego jako lidera (podwójny koszt akcji militarnych podczas wojny). Patrzę, mam 5, za mało :/ w takim razie wziąłem tylko jedna kartę z tych, które i tak by odpadły dzięki czemu będę miał jeszcze dwie tury (wziąłem te niebieską z 3 militarnymi).
Dzięki temu w naszej turze zagrałem wojnę, a w ostatniej dobiłem agresją, dzięki czemu wygrałem wojnę (zarobiłem 41 pkt kultury) i jeszcze zrobiłem Internet (kolejne 18)
Aha, kolega, którego zaatakowałem to Kolega nr 1
Na koniec gry moja siła militarna wynosiła 51
Przeczytałem w Internecie, że Michał Anioł jest słabym liderem. Śmiem twierdzić inaczej. Kolega nr 1 go,miał i co turę z bonusów dostawał +7 kultury za samego lidera, oczywiście do momentu aż mu go zabiłem (agresja). W odpowiednich rękach ten lider daje bardzo dużo.
.
Chłopak dzięki niemu był w stanie naciupać ponad 30 punktów, a jak liczyłam mój potencjalny dochód z pozostałych, wychodziło mi max 12 punktów. Chociaż może to kwestia nastawienia się na konkretną dziedzinę już w II epoce i kontynuowania tego nurtu na koniec gry.