sidmeier pisze: ↑18 maja 2018, 15:18
donmakaron pisze: ↑28 lis 2017, 09:13
A mi się akurat ten patent z trójstopniowością podpowiedzi podobał. Ze dwa razy jak utknęliśmy na zagadce, to się okazało, że czegoś nam brakuje. Raz ktoś pomylił literki, raz za wcześnie się zabraliśmy za zagadkę. Dzięki pierwszej podpowiedzi mogliśmy bez psucia sobie frajdy z rozwiązywania zagadki wrócić na dobre tory.
Gry jednorazowe to z definicji nie gry. Zagrać u kolegi, zapomnieć. Nie marnować pieniędzy. Sama idea mi nie odpowiada. Ode mnie sprzeciw, zachęcam do polemiki.
Z definicja każdy rodzaj gry, to gra
Przytocz pls założoną definicję gry, bo inaczej to nie będzie dobrej polemiki.
Tak jak pisali przedmówcy tu i w innych tematach, gra
jednorazowa przekazuje doznania, których nie da gra
wielorazowa (i vice versa!). Warto inwestować we wrażenia jedne jak i drugie. Odnośnie kosztów, to już w ogóle dziwna metodyka, pojadę po bandzie i sparafrazuję "Zagrać u kolegi i zapomnieć. Nie marnować pieniędzy." na "Ukraść i nie dać się złapać. Nie marnować pieniędzy"
Kino, teatr, escape room dla 4-6 osób kosztuje dużo więcej niż taka gra, a w dobrym towarzystwie frajda z EXITa jest równie dobra. W przypadku TIME STORIES to jeszcze rozumiem obawy o koszta, ale EXIT to jest czterdzieści parę złotych, jakaś dycha na twarz - żadne pieniądze w kontekście naszego hobby, gdzie gry są drogie, mamy ich dużo i gramy w nie rzadko, a czasem nawet wcale.
A idea takich gier nie jest taka, że mają być jednorazowe, tylko taka, że mają oferować zagadki i emocje z jakimi gry korzystające z klasycznych rozwiązań nie mogą przekazać.
Ja i moja kompania się świetnie bawimy przy takich grach.
P.S. Czemu akurat mnie wywołano do tablicy cytatem, który nic wspólnego nie ma z jednorazowością EXITa?